Co mnie wkurza w jeździectwie?

Wkurza mnie marudzenie na brak sponsorów a potem nie zrobienie niczego, by na zawodach w ogóle byli kibice. I to na zawodach rangi niby mistrzostw województwa 🙁
bemyself ale o co chodzi z tym zaplataniem i kolorem sprzętu? Każdy może być ubrany w co chce, o gustach się nie dyskutuje. A na rekreacyjnych tym bardziej.

Wkurza mnie, że na zawodach bardzo rzadko wyczytuje się numer który jedzie. Tylko nazwiska i konie.
I jeszcze to, jak jest tylko kilka koni na rozprężalni, porządek, wszystko fajnie, a jedna osoba skacze i bez względu na to, czy w pobliżu w ogóle znajduje się jakieś żywe stworzenie przy każdym skoku wydaje dziki krzyk z nazwą przeszkody, którą skacze...

I jeszcze mnie wkurza: a co robisz w zimę z koniem? jeździsz? poważnie? w zimę?!
a mnie wkurza fakt, że w kolejnej stajni znalazł się ktoś, komu nie podoba się to, że mój koń je niegnieciony owies  🤔 ah i jeszcze to, że je AŻ TYLE.
zamiast spytać dlaczego tak a nie inaczej, robi od razu wjazd na mnie niemiłym tonem  🤔  🤔
jednym słowem wkurzają mnie ludzie, którzy wtykają nos w nie swoje sprawy.
W każdym bądź razie szczytem były trzy małolaty z syndromem miszcza, bez jakiejkolwiek równowagi, ale z jakże celnym okiem: perfekcyjnie trafiały batem w końskie pyski, bo na przykład nie chciał skręcić. I to nie robiły tego "za stodołą" ale tak normalnie, przy ludziach, bez skrępowania. 


Co raz więcej ludzi tak robi!
Bo w PNH wykorzystuje się carrot-stick zbliżany do końskiej głowy, gdy jeździ się bez ogłowia. Pełno takich filmów  w necie, a jak ktoś całą swoją "wiedzę" na temat jeździectwa czerpie z netu, to potem takie są skutki...  😵
A mnie wkurza,ze mam drugiego konia dopiero 5dzień a już ma uraz ściegna.( pierwszy na emeryturo-rencie) Czy to nie jest jakies dziwne?  🤔wirek:
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
07 października 2011 11:14
Mnie nie tyle wkurza, co bardziej niesamowicie dziwi, jak można być tak bezkrytycznym...
Byłam ostatnio u Siwego. Razem ze mną na plac wjechały jakieś dwie dziewczyny na- jak się później dowiedziałam- młodych, własnoręcznie zajeżdżanych koniach. Ja zaczynam stępować Siwego. Dreptam sobie powoli po placu, co jakiś czas widząc dziewczyny po drugiej stronie(mamy jakby dwa place- piaskowy i zielony. One były na zielnym). Pierwsze okrążenie, drugie. Patrzę- a one już kłusują oO No nic, zdziwiłam się, stępuję dalej. Po ok 10 minutach zaczynam kłusować. Patrzę, one galopują w najlepsze  😲 Po jakimś czasie zaczęłam im się z ciekawości przyglądać.
Jedna była wybitnie początkująca, ledwo się w galopie trzymała, druga z rodzaju "co-to-ja-nie-jestem-a-Anky-może-mi-buty-czyścić" Konie były regularnie szarpane, kopane, na przemian galop-skoki przez pół godziny... po czym rozkosznie pokłusowały 5 minut i poszły do stajni  😲
Nie wiem, nie rozumiem i chyba nigdy nie załapię, jak można nie dbać o zwierzę. Od początku nauki miałam tłuczone do głowy, że rozgrzewka i dobre rozłożenie czasu i chodów w jeździe jest bardzo ważne. I jestem początkującym żółtodziobem, ale takie podstawy po prostu się wie!  🤔
Pytałam ludzi w stajni, czy zwracali im uwagę(mi jako początkującej nie wypada)- owszem, próbowali... ale dziewczynki swoje wiedzą, to ich konie i będą robić, co im się żywnie podoba  🤔
Uf... musiałam się wreszcie "wygadać".
Cóż, bo są ludzie i parapety jak to się mówi. 😫

Mnie wkurza to, że wieeelee osób od raz krytykuje i poucza czasem z jakimś oskarżycielskim tonem, zapominając zupełnie, że sami kiedyś też mieli swoje pierwsze jazdy i kontakty z końmi, że byli początkujący. Bo dla nich wszystko jest oczywiste, oni doskonale się na wszystkim znają i od razu urodzili się na siodle...
Takich ludzi jest od groma, że aż strach się bać.
rosek0, najzupełniej normalne 🙁, no dobra - może nie normalne, ale powszechne - jak Prawa Murphy'ego. W naszej stajni dosłownie każdy (!) nowy nabytek "łapał" szybciutko kontuzję  👿, badania sprzedażowe nie miały nic do tego. Nic w tym racjonalnego. Quchnia - coś jak ospa wietrzna?
Fairy, no strach się bać - dlatego zazwyczaj zaleca się "szczypiorkom" odrobinę pokory i dużo grzeczności. Wtedy, o dziwo, można się spotkać z życzliwością i wsparciem. I dotyczy to każdej sytuacji nowicjusza - nie tylko w jeździectwie.
halo wszystko fajnie, tylko dobrze by było jakby ta grzeczność i pokora były tez od tych "mistrzów".
Ale cóz, masz rację, wszędzie się tacy znajdą, w każdym sporcie, a nawet we wszystkich dziedzinach życia.
Fairy, mistrz to powinien być uprzejmy i wyrozumiały 🙂, a nie - pokorny i grzeczny. To pewna różnica.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
08 października 2011 15:03
zgadzam się z halo pokorna i grzeczna to może być osoba wobec mistrza 🙂
Nie wkurza mnie, ale co najmniej śmieszy gdy ludzie na pytanie "Jak poszły zawody [ujeżdżeniowe]" dumnie chwalą się, że zajęli pierwsze, czy któreś tam inne. Zawsze brnę dalej i dopytuję "A jakie procenty?". Co słyszę? "no, 50". Bo to taki powód do dumy napisać/powiedzieć, że wygrało się konkurs L4. Szkoda tylko, że z tak marnym wynikiem  😎
A dopytuję tak odkąd zobaczyłam przejazd klasy N na bodajże 43%, który przyniósł zawodniczce tytuł "mistrzyni województwa".

To tak samo jak z pytaniem jak długo jeździsz. nigdy nie zadaję tego pytania, bo jest ono wielce nieobiektywne  😎
tak jak 50 % może dla ciebie być gównianym wynikiem, a dla kogoś o gorszych umiejętnościach lub na trudniejszym koniu to wynik marzeń. nie można być dumnym z takiego wyniku? rozumiem że pozjadałaś wszystkie rozumy ujeżdżeniowe 😉 i rozumiem, że Nke to masz w maleńkim paluszku?


tak wkurza mnie w jeździectwie to, że jak ktoś pare razy coś tam wystartował na regionie a jeszcze go środowisko jeździeckie nie nauczyło pokory to dostaje syndromu 'miszcza' świata...
Dokładnie, każdy jedzie na zawody z innym celem 🙂
Niekoniecznie, by wygrać zawody, ale właśnie, by np. mieć czysty przejazd, albo aby jechało się komuś bez większych spięć.
heh, a ja sie prawie poplakalam ze szczescia jak na 1wszych zawodach w L2 wyjechalam 52% 😉
Escada, zależy właśnie jaka para, jakiej rangi zawody. Dla mnie "pierwsze miejsce", to nic nie warta informacja. Dlatego pytam o procenty, a znając zawodnika i/lub konia wysuwam w głowie własne wnioski. Jeśli ta osoba, to szkółkowy miszcz podwórka, który niechętnie przynaje sie do wyniku (woli rozpowiadać, że zajął I miejsce), to mnie to bawi 🙂 Innych nie musi.

Nie mam syndromu miszcza, oj nie, źle trafiłaś.

Mi chodzi o takie właśnie rozpowiadanie, że zajęło się któreś tam wysokie miejsce, zdobyło jakiś tam tytuł, ale jednocześnie osoba ta nie chętnie przyznaje się z jakim wynikiem zdobyła podium. O to mi chodzi.

Jak ktoś otwarcie mówi, że zdobył ileś procent, to ok, jest z tego dumny, osiągnął swój cel, super 🙂

Może warto by było trochę przerobic mój post, aby moje słowa nie były az tak niejednoznacze, bo faktycznie ktoś mógł źle odczytać, toż już późna noc była.
Bo to taki powód do dumy napisać/powiedzieć, że wygrało się konkurs L4, a jakoś niełatwo przyznać się z jakim wynikiem. [s]Szkoda tylko, że z tak marnym wynikiem  😎 [/s]



Jasne? 🙂
A mnie zirytowało odkładanie w siodlarni na moje siodło cudzego mokrego, brudnego czapraka  😀iabeł:.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
10 października 2011 17:30
Mnie wkurza jak ktoś przekłada z jednego(stałego, bo zawsze moje rzeczy tam leżą) miejsca w inne, bo komuś akurat tak pasuje. Zawsze są w tym samym miejscu i nagle komuś nie chce się powiesić soich rzeczy gdzieś dalej, to przekłada moje  😤 Nie rozumiem ludzi  😵
Ja jestem początkująca.
I chciałabym też powiedzieć co z mojej strony jest wkurzające.
Najbardziej chyba jak idzie się na jazdę do obcej, nowej stajni. Nikogo się nie zna. A wszyscy "prywaciarze" (osoby mające swoje konie) z jakaś odrazą w oczach, że kolejny przyszedł te konie męczyć ;/ No kurde każdy jakoś zaczynał no nie ? to, że konie szkółkowe są wyszarpane to inna sprawa. Według mnie w większości to wina instruktorów bo nie potrafią nauczyć. Dziecko jedzie ręce latają jak tylko a instruktor "no dalej dalej, mocniej łydkę, bata bata" ;/
Takie zamknięte społeczeństwa, nasza stajnia, nasze konie nie wolno ruszać.
Lub gdy panienki sobie zajmują ulubione koniki, bo tylko na tym mi wychodzi ja muszę mieć tego ;/
I jeszcze osoby "mające znajomości"  lub tacy co sobie radziły z takimi końmi, że ho ho ;/
Albo tak się chwalą, że oni skaczą na zawody, hubertusy jeżdżą.
Jeździectwo to sport skromny raczej ;/
przynajmniej tak powinno być.

mikas poruszyłaś tutaj dosyć istotną kwestię..... Pozdrawiam i życzę wytrwałości w nauce jazdy konnej 🙂 KAŻDY kiedyś był początkującym jeźdźcem.
Wkurza mnie, że sierść mojego mamuta mam nawet pod obudową telefonu 😀iabeł:
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
28 października 2011 19:21
Mnie wkurza jak ktoś o większych umiejętnościach nie potrafi zrozumieć że dla mnie np. wyczynem było "skakać" szereg z najwyższą przeszkodą 55 cm z galopu w pełnym siadzie. Dla mnie był to było coś niesamowicie wielkiego bo jeszcze w czerwcu nie potrafiłam zagalopować a słyszę komentarze typu "łał, 55, ale mi wyczyn". Od razu cała radość i duma ulatują z człowieka 🙁
Kawecan   Jeździec bez konia...
28 października 2011 19:34
Pobiłaś mnie. Dla mnie 55 to szczyt nie do osiągnięcia.  😡
oni skaczą na zawody
Jeździectwo to sport skromny raczej

Rety, jak ja bym chciała skakać na zawody 🤣 (a nie - wydawać dziką kasę na transport etc.) Masz taką trampolinkę?

A to drugie to ubawiło mnie do łez. Skromny sport  😜

Rozumiem twoje wrażenia, ale co zabawne - to zabawne.
a mnie naprawdę wnerwiają początkujący, którzy wydają takie opinie jak mikas  🤔
jasne, wszyscy prywatni to zło wcielone i rozambicjonowane snoby bo coś umieją. Zaiste ciekawe.
Ja też najczęściej bywam "tą złą prywaciarą", bo wkurzają mnie "wycieczki" do stajni z dziećmi drącymi japę biegającymi samopas, wózkami (a jak to się obraża, jak powiem, że tu nie wolno z wózkami wjeżdżać i proszę zostawić przed wejściem!). Już widzę te łapska pakowane do boksów i wtykające mojemu (i nie tylko mojemu) koniowi te ich śmierdzące spleśniałe chleby, resztki i inne świństwo.
a mnie wkurza kupowanie sprzetu na ilosc i dla samego faktu kupienia a nie na jakosc.
Wkurza mnie, że po świetnym treningu rozchorowałam się i nie mam siły wsiąść na mojego konia i na dodatek naczytałam się na re-volcie o rotacji uda i nie mogę tego wypróbować, bo leżę chora 👿
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
28 października 2011 20:47
Pobiłaś mnie. Dla mnie 55 to szczyt nie do osiągnięcia.  😡


Dlatego słowo "skakać" było w cudzysłowie, w zasadzie to koń skakał a ja starałam się nie przeszkadzać, nie spadać, pamiętać o wszystkim co trenerka mówi i wcielać jej slowa w zycie. A jak było to sama nie wiem 😁 grunt to dobry koń 😉 edit: I dobry trener, to tez bardzo ważne! 🏇


kenna, ja tam jestem rekreacja, własnego/ dzierżawionego konia nie mam, i tez mnie takie dzieci denerwują 🤣

mikas, ci prywaciarze zwykle są mili jak się ma dobre podejście 😉 Jak jesteś grzeczna, miła, powiesz "dzień dobry", "przepraszam" to oni tez będą mili. Uśmiech na twarz i tyle. Jak się nastawisz, że prywaciarz to zuo bo będzie patrzeć na ciebie z góry to... faktycznie tak będzie 😁 Choć przyznaję, zdarzają się tacy co jak już mają swojego konia to uważają się za miszczów wszelakich i rekreacja to im może jedynie oficerki wyczyścić ale tacy ludzie to raczej wyjątki. Może mało widziałam ale zwykle spotykałam ten pierwszy typ prywaciarzy, wystarczył uśmiech, zwykłe "cześć" czy "dzień dobry" i nie spotkało mnie patrzenie na mnie z góry itp, można było sobie nawet pogadać czy poplotkować z takim prywaciarzem 😀
W sumie to wkurza mnie jeszcze podejście niektórych ludzi, którzy uważają  że skoro mam konia, to MUSZĘ dać im pojeździć. Jedna moja znajoma z poprzedniej stajni, jak dowiedziała się, że dorobiłam się wierzchowca nagle przypomniała sobie o naszej znajomości. No tylu telefonów z prośbą o spotkanie, najlepiej w stajni, to ja jeszcze nie miałam.
I jeszcze jedna sytuacja: byłam na jakiejś końskiej imprezie. Przyszli znajomi z dzieckiem, no to przewiozłam dzieciaka parę kółek. Zaraz potem przybiegło do mnie jakieś babsko z dzieckiem i próbuje wsadzić dzieciaka na konia. No to ja na to, że przejażdżek nie organizuje. Na co ona z pretensjami, że jak ja tak mogę, bo ona już swojemu dziecku obiecała że będzie jeździł 😵
A rekreacja to rzeczywiście potrafi dać w kość. Byłam niedawno na hubertusie. Pech chciał, że obok mojego miejsca przy koniowiązie stały schodki. Stoję sobie z koleżanką koło konia, aż tu nagle za końskimi zadami biegnie jakieś dziecko, włazi na te schodki i bezczelnie próbuje przeskoczyć z nich na mojego konia 🤔 Mnie z początku zamurowało i tłumacze dzieciakowi, że jak się chce wejść na czyjegoś konia, należy najpierw spytać o zgodę. A on mi na to, że już pytał jakiegoś pana 😵 No to musiałam mu kulturalnie wytłumaczyć, że zgoda jakiegoś tam pana mnie nie interesuje. No i sobie biedny rekreancik nie pojeździł 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się