sznurkersi - czyli natural w roznych odcieniach

Ocho, super, wszystko super!  🤬

Promykowa, my wiemy, że jesteś pozytywna, ale bez przesady!  🤬

😁 

Ps. dostałam odpowiedź od p.Podkowy

"(...)Co do carrot'ów będzie Pani chyba pierwszą , której wyślę nowość na luty - carrot wykonany w nowej technologii , z pręta z włókna szklanego z powłoką odporną na uderzenia i zarysowania wykonaną ze specjalnego tworzywa sztucznego(...)"

Wow, nie wiedziałam, że to aż taka technologia  😉
Averis   Czarny charakter
30 stycznia 2009 21:44
Sierra Jak dobrze pójdzie, to może Twój carrot sam zacznie bawić się z koniem i wszelkie kursy przestaną być potrzebne  😁 W końcu co technologia, to technologia  😎 Ja mam oryginalny badylek z USA i on już ma szramy poniesione w walce. A tu kopytko nadepnęło, a tu się o coś zahaczyło, ale dajemy radę (inna sprawa, ze jedną rysę zrobiłam przez przypadek nożyczkami rozpakowując carrota z follii. Przez tydzień nie mogłam jej przeboleć  :zemdlal🙂
Averis No ja myślę! Po to kupiłam "made in Poland", żeby wgranego dżi-pi-esa miał od razu w języku polskim, coby Grubemu w jego małym rozumku (jak to u dużych misiów bywa 😀iabeł🙂 nie mieszać.

Wspieramy lokalny rynek: jestem Polakiem, mam carrota po polsku!  😁

BTW pozostały sprzęt też masz oryginalny? 🙂
Averis - ten sam przypadek co mój 🙂. Jak już zrobiłam dwa małe zadrapania nożyczkami, to się okazało, że to się całkiem łatwo ręcznie odwija, tylko koniec trzeba było znaleźć. Ale bolałam krócej, kolega się nabijał 🙂.
Averis   Czarny charakter
30 stycznia 2009 22:19
Sierra Tak, bo (przez przypadek) utrafiłam w ten moment, kiedy to dolar spadł na łeb na szyję i jego równowartość w naszej polskiej walucie to było coś koło 2 złotych. Także za carrota, savvy stringa i linę +przesyłka z USA zapłaciłam koło 200 złotych - żałuję tylko, że nie zamówiłam wtedy kantarka, ale moja śląska poczwarka jeszcze rośnie i nie byłam pewna co do rozmiaru- a łeb ma pokaźny. Utrafiłam w odpowiedni moment i teraz mogę się do woli lansować  💃  😁 Choć też wspieram polski rynek naturalny i halterek zamawiam u Pana Podkowy- żeby nie było  😁

Aquarius Tam powinna być instrukcja 'łatwe odwijanie carrota dla opornych' wraz z załączonym ostrzeżeniem 'W tej chwili dołóż te nożyczki!'!  👀
Sierra, a Ty już tak zupełnie się na naturala przerzucasz?
Averis widzisz, myślałam, że spapugowałam po Tobie halterek (kolor), a tu się okazuje, że mogę być spokojna.

Mój halterek się robi, i jako członkini AZ i KRM oczywiście najdłużej rozkminiałam kolor haltera - bo przecieć to najważniejsze w tym całym naturalu, prawda?!  🙄 😁

Odnośnie kursu walut, to się zgadzam. Sama co prawda nie rozważałam zakupu oryginałów, ale od jakiegoś czasu przegryzam się z myślą o siodle bezterlicowym na wiosnę. Początkowo byłam nastawiona na używane (to i tak ma być siodło nr 2), ale jak zobaczyłam jak wysoko teraz stoi euro, to dotarło do mnie, że jakby policzyć licytację, opłaty manipulacyjne przelewu międzynarodowego i koszty wysyłki... to w Polsce mogłabym kupić sobie nowe  😲

Więc teraz obserwuję i Ebay, i kursy walut i zbieram złotówki, i na wiosnę po prostu zobaczę, co się z tego urodzi 😉

Alice Proszę Cię, nawet tak nie mów!  😲

Taka skończona lansiara jak ja?  😲

(ok, już bez żartów)
W optymistycznej wersji odpowiedź brzmi: nie
W pesymistycznej: tak

Jednak na czas Czardasza wakacji, zamierzam ten czas poświęcić naszym relacjom z ziemi, na zabawy, na naukę posłuszeństwa, na jeszcze lepsze dotarcie do siebie i zrozumienie siebie (nawzajem!), czyli tak jak to czyniłam dotychczas, tylko że świadomie i z pomysłem.

Jak Czardasz wróci do roboty, wróci i do dresiarstwa - wszak oboje nie mamy z nim złych doświadczeń, wręcz odwrotnie - więc nie widzę powodu aby przechodzić na "absolut". 😉

Alice Proszę Cię, nawet tak nie mów!  😲

Taka skończona lansiara jak ja?  😲


No dlatego się dziwię  🤣

A co sie Czaradaszkowi stało, że ma takie obowiązkowe wakacje?  (i przepraszam za offtop)
Alice bądź spokojna, ostatnio wszak kupiłam nie tylko carrota i halterek, ale i grubego szweda, wędzidło sprengera i naczółek z perełkami i cyrkoniami.

Czyli nie przepadłam jeszcze z kretesem 😉  🤣

Czardasz dostał ode mnie i weterynarza wakacje "na wsi dla zdrowotności", ponieważ odezwała się jego stara nie leczona kontuzja (stan zwyrodnieniowy w stawie pęcinowym). Niestety, mimo że chuchałam i dmuchałam - bo wiedziałam, że ma "jedną nóżkę bardziej" już od przedednia zakupu - zwyrodnienie zaczęło mu dokuczać. Ot seria niefortunnych zdarzeń, bo przy jego zwyrodnieniu powinien maszerować codziennie: łazić, łazić, łazić stępem, bo póki łazi to łazi, i to całkiem dobrze. Ale najpierw kowal go za mocno zrobił, potem w konsekwencji się podbił w terenie (przody). Jak wrócił na padoki po kontuzji to naciągnął sobie międzykostny w prawym przodzie i... w sumie musiałam go dostawić od roboty i ruchu swobodnego 8-9tygodni. Z boksu wyszedł po prostu kulawy (lewy zad) po tym czasie.

Cóż, dostał propozycje leczenia: na już ("jeśli ma Pani ciśnienie na jazdę" - że zacytuje lekarza) i długotrwałe, nieinwazyjne ale - być może - na stałe (jeśli owego ciśnienia nie mam), a że nie miałam... 😉

I tak oto sprowadzamy się do sznurków, natenczas 😉
Taaak, ja wiem, który naczółek  😀iabeł: Miałam go kupić od Alviki, ale, ze na 90% byłby za duży nie przypilnowałam sprawy przymiarki i poszedł do Ciebie :P Ale niech będzie, że Ci wybaczam :P
Powodzenia w leczeniu i już nic więcej nie pisze nie na temat, bo mnie zaraz stąd wywalą :P
Dziś dostałam kolejnego maila od p.Podkowy, że nie dość że mój sprzęt już zrobił (zamówienie poszło 29.01 wieczorem), to dziś rano go wysłał! 💃

Kurczę, nie wiem jak będzie z jakością i funkcjonalnością sprzętu (ale ja i tak tego obiektywnie i właściwie nie ocenię, bo zwyczajnie się na tym nie znam - jeszcze 😉 ), ale kontakt z p.Podkową jest wręcz wzorowy. Szybko, konkretnie, bardzo miło.

Jestem strasznie pozytywnie zaskoczona, i po prostu już nie mogę się doczekać paczki!  💃
Sierra ja miałam swój sprzęt od P.Podkowy po dwoch dniach 😉
Averis   Czarny charakter
31 stycznia 2009 13:50
Sierra Ja czekam na kolejna porcję zdjęć obsznurkowanego Czardasza  😁
A ja się pochwalę, ze mój koń w końcu daje mi do zrozumienia, ze lubi ze mną być  💃 ZAWSZE przyłazi na padoku (wyciągniętym stępem!  :hihi🙂 i często odprowadza mnie pod samą bramę (gdy mam zamiar wyjść z padoku bez niego), w boksie ciągle się tuli, nastawia łeb do głaskania i naprawdę widać, że koń szuka kontaktu z człowiekiem. I (może to mało istotne) ale zaczął reagować na mój głos i teraz zawsze szuka mnie jak go wołam. Nie poznaję tego mruka, którym był do tej pory 😅
Ja mam pytanie 😉 Co robić jak mój koń jest kompletnym ignorantem i nic go nie interesuje? Nie wiem czy to ze strachu, czy po prostu taki jest, bo jak pojawi sie cos nowego/dziwnego to nigdy sie dłużej tym nie zainteresuje, popatrzy na to z daleka i idzie zając się swoimi sprawami :]
Co innego jak jest na kantarze - wtedy nie ma wyjścia, musi sie zainteresowac. Ale sam z siebie nigdy nie zbada nowego przedmiotu tak jak to robią wszystkie inne konie.
Przykład z dzisiaj:
Podsunęłam mu plandeke pod nos

Niestety drugi koń zaraz za nią chwycił i przyciągnąl do siebie

Mój kon stwierdził, że to mu się wcale nie podoba

i więcej nie wrócił do tematu plandeki podczas gdy inne konie przepychały się żeby dotknąc to dziwne "coś":]

darolga   L'amore è cieco
31 stycznia 2009 17:46
Może tutaj zagadam... kobyła ostatnio buntuje się, staje dęby, nie chce się zatrzymać w drodze powrotnej do stajni i tylko zasuwa takim stępo-kłusem.
W wątku "jak karać konia" uzyskałam cenne porady, powiedziano mi także, że koń nie darzy mnie żadnym szacunkiem. Zasugerowano zabawy  parelliego i tym podobne.
I tu mam pewne wątpliwości...

Kiedy próbowałam się z nią bawić w naturals - bawiłam się w Monty'ego i co? zaatakowała mnie na samym początku, po prostu zaatakowała, zaczęła bić przodami i poleciała na mnie z paszczą. Dostała linką po klacie i szyi, odeszła. Oczywiście nie odpuściłam, poganiałam ją po pseudo roundpenie, przyszła do mnie. I na tym poprzestałam. Nie ukrywam, podłamało mnie to trochę, bo raz, że mnie wystraszyła, a dwa, że okazuję jej serce, odbudowuję ją i wyciągam niemalże ze stanu agonii, a ona ma mnie w dupie. Od tej pory żadnego naturalsa nie było, choć kobyła bez kantara i niczego chodzi za mną krok w krok.


Zasugerowano mi zwrócić się o pomoc do kogoś bardziej w naturalsie doświadczonego, ale nikogo takiego naprawdę nie znam, więc postanowilam najpierw uderzyć tutaj.

Jak zdobyć szacunek u kobyły?
Averis to tak samo jak u nas! Ostatnio zauwazylam wielka zmiane! Młody jest coraz chetniejszy do przebywania ze mną, wiekszość rzeczy zaczyna go interesowac i z LP introwertyka staje mi się wymarzony ekstrawertyk 😉
Uwaga, debiut, więc proszę nas potraktować pobłażliwie 😉

Wszystko zaczęło się z uwagi na nieco ograniczone możliwości wyjazdu w teren - aura zdradliwa, konie gorące, i musiałabym mieć jakieś naprawdę zrównoważone towarzystwo do jazdy, żeby obecnie wyprawić się na spacer w las. W związku z tym pojawiła się potrzeba zagospodarowania tzw. dnia wolnego - wypada w niedzielę, ja mam dużo czasu no i chcę, żeby to było coś innego niż zwykle. W sumie Kucyk sam mi zasugerował rozwiązanie - w niedzielę po zawodach puściłam go luzem na halę, wygalopował swój dym między uszami, podczas gdy stałam sobie grzecznie na środku hali. Potem zaczął coraz wolniejszym tempem zataczać koła wokół mnie, a potem przylazł z opuszczoną niziutko głową oblizując się jęzorem. W ramach żartu poprosiłam go o ustępowanie od nacisku, potem cofanie, potem zwrot na zadzie, w jedną, drugą stronę... Wszystko działa  😲 A koń zamiast spacerować po hali łazi za mną jak przyklejony. Pobawiliśmy się jeszcze z długim batem do lonżowania, a na następny raz obiecałam sobie przytargać z domu jakieś straszne rekwizyty.

Na początek padło na piłkę (zna ją z padoku, ale co innego piłka leżąca na ziemi, a co innego rzucana) i szeleszczącą torbę, dla większej skali możliwości zamontowaną do sznurka od bata do lonżowania. Spodziewałam się jakichś emocji, bo Kuc należy do zdecydowanie gorącokrwistych koników, ale gniady mnie całkowicie zaskoczył. Rzuconą na ziemię torbę obmacuje i przesuwa, piłkę bierze w zęby i trzyma, torbę na bacie łapie w locie i potrząsa nią z pasją, stresu - zero. Ładne rzeczy, na następny raz muszę wykombinować jakieś dziwniejsze rzeczy (kolorowy baner? parasol? koc, który położę na ziemi?) i koniecznie kliker  😀

A cóż to za ryba na tej wędce, co?  😜


To żyje!


Sprawdzimy, co jest w środku?


Trochę dziwne wrażenie, ale nadal nie powód do paniki:


Podaj łapę:






Kuco z piłką:


Biorę torbę i idę na zakupy:


Zdjęć z dzisiaj mam jeszcze mnóstwo, jak mogę powklejać, to chętnie wkleję 🙂
Quanta To znaczy się, że twój to "paszczak", czyli podobnie jak mój. To bardzo fajnie, bo z takimi konmi naprawdę się można bawić, wejść w bardzo prostą i fajną interakcję  😀 Wszystko by wziął do buzi, pomemłał. Ostatnio spacerowałam z moim po padoku i robiłam zdjęcia, mój łaził luzem. Miałam ze sobą bata do lonżowania, żeby mi konie nosów w obiektyw nie wkładały.

Stanęłam w końcu w miejscu, odłożyłam bata na ziemię pod swoje stopy i pstrykałam, a Czardasz niczym rekin ze Szczęk (tu tu tu tu tu tu - czyli odpowiednia psychodeliczna muzyczka) podniósł ten bat z ziemi i zaczął nim machać. Więc szczeniaki zaczęły latać za końcówką bata i skakać i kłapać. To mój koń zaczął je ganiać z tym batem wciąż w pysku  😲

Ba! Mam nawet to udokumentowane odpowiednimi zdjęciami (materiał dowodowy  :cool🙂

Ale to fajny pomysł, też postaram się zdobyć piłkę z uchwytem i pobawić się w noszenie. Myślę, że mój paszczak by się ucieszył  😀

----

A teraz będzie notka z życia skończonej "lansiary", acz początkującego "naturalsa" - wrażliwych prosze o nie kontynuowania czytania  😡

Wczoraj przyjechała do nas Promykowa, nie mogłam się doczekać - dumna i blada - bo wszystko co nam pokazała wcześniej, zostało powtórzone i - jak mi się wydawało - ugruntowane na poziomie zadowalającym.

Nie mogłam być w "mylniejszym błędzie"  🤣

Dość dodać, że zanim Promykowa przyjechała, cały koń został gruntownie doskorobany, wypolerowany i w showsheen'owany - BŁĄD! Ale o ty zaraz... 

Otóż dostałam carrota w łapkę, i po kolei pokaywałam - bardzo skutecznie - jak to nie umiem zapanować na dwoma nowymi czynnikami, kawałkiem pręta i liny  🙄 Koń stał w miejscu i gapił się na mnie tępo, wszak carrot ślizgał mi się po całym koniu, nie byłam w stanie utrzymać go w odpowiednich fazach w jeżu, bo mi 'spływał' niczym po teflonowej patelni jajko. Serio, czułam się jak niedorozwinięta  🤔wirek:

Dość powiedzieć, że jeszcze nie umiem go jeszcze w 100% stosować, bo to dopiero początki początków, ale mimo wszystko, co za smutny obrazek: dziewczynka, spokojny wmurowany w glebę koń i niemoc polegająca na utrzymaniu tego cholernego patyczka w punkcie a.

Zaprawdę powiadam wam, godny pożałowania obrazek  😤

Inne zabawy dużo lepiej, ale to dlatego, że to nie wymagało użycia carrota.

Jednak był jeden fenomenalny akcent tego dnia, to była zabawa z piłką z koniem. Koń goły, piłka czerwona i właścicielka bez kondycji. Biegaliśmy, bawilismy się w berka, kopaliśmy piłkę - w życiu bym sie nie spodziewała, że mój koń będzie galopował obok mnie, kiedy ja biegnę truchtem umierającego gruźlika. Oczywiście tak się rozszalał, że były i bryki i dęby, ale było i przytulanie się i "iskanie". 😉
Ale może o tym Promykowa coś więcej napiszę, ja tylko ... uciekałam. Więc i tak mnie wiele ominęło, a szkoda! Chciałabym zobaczyć "ten obrazek" a którym potem rozmawiały Promykowa i Ola. Trochę im tego zazdroszczę  :kwiatek:

Lekcje wyniesione z niedzielnego spotkania:
-nie sheen'uj konia przed jeżem!
-bardziej pilnuj swojej strefy osobistej! (a propos stawania dęba w zabawie, ciut za blisko, aby to bylo w 100% bezpieczne)

Przepraszam, że tak długo... 😡
czyli wniosek prosty - ze to nie takie proste jak wygląda na zdjeciach czy z boku!
Sznurko, ale ja wszystkim tłumaczę, że to nie jest: carrotem machnięcie w lewo, machnięcie w prawo, obrót na prawej pięcie i splunięcie przez lewe ramię, szarpnięciem liny i voila!

Koniczek jest naturalny, a ty może wsiąść na oklep i od razu śmignąć w teren bez ogłowia 😉

Wszystkim mówię, że to przede wszystkim: czas, praca i cierpliwość.

Ale rzeczywiście, to jest trudniejsze niż myślałam (dla mnie) ale się okazało, że Czardaszowi to przychodzi łatwiej niż się spodziewałam. To nas póki co ratuje, jego spokój z jednej strony, i chęć do przebywania z człowiekiem z drugiej 🙂

A z kilkoma osobami już musiałam (jako fuj-klasyk, pseudo-dresiarzystka  :cool🙂 taką rozmowę przeprowadzić, niestety... bo się zaczęli szczerze o mnie i Czardasza martwić  😁
u mnie takie zabawy jak na fotach alice sie trochę źle mogły skończyć
młoda wzięła ten kawał "materiału" w zęby i zaczęła uciekac
coś ja goniło i nie chciało się odczepić - dostała jakiegoś szczękościsku ... i ni cholery nie chciało wypaść z paszczy
a najgorszy błąd popełniłam zapraszając do zabawy mamuśkę - były dwie na padoku
wiec jedna wzięła w zęby tego potwora i zaczęła z nim uciekac
a wiadomo gdzie jest najbezpieczniej - u mamy
a mamka jak zobaczyła tez zaczęła spierniczać i było ....... trochę strachu - jedna uciekała, druga ja goniła,  a tę drugą gonił koniojad
na szczęście moja młoda wie również ze jak trwoga to u mamki zastępczej można sie schronić
więc przybiegła do mnie i było po strachu - na chwile
bo zaraz mamuśka przechwyciła potwora i heja
sytuacja groźna ale szczerze przyznam ze nie mogłam opanować śmiechu
później juz każda nosiła i szarpała koniojada a nawet wzajemnie sobie wyrywały

PS quanta zazdroszcze potwora - zawsze chciałam takiego mieć 😉 fajnie umaszczony i sliczne odmiany

Monny   bez odbioru .
02 lutego 2009 14:15
Sierra, czekamy na zdjęcia  💃
Mam już parasolkę!
Czyżbym się wkręciła?  🤣

Swarovski tak fajnie współpracuje, że nie mogę się aż doczekać testowania nowych zabawek. Może zresztą dodam do takiej zabawy jakąś stacjonatkę i mini skoki, generalnie potrzebujemy możliwie energochłonnej i aktywnej zabawy (może ktoś ma jakiś pomysł, jak bawić się w sposób jakiś bardziej aktywny dla konia?)

Paszczowy to gniady jest :P Chociaż w sumie wychodzi to wszystko podczas zabawy. Mój drugi gniady 6latek, który mentalnie ma ze 2 lata 😉 jest fenomenalnie ciekawski, wszystkiego musi dotknąć i spróbować, ale cóż z tego, jeśli jego skupienie sięga maksymalnie 30tu sekund i zdecydowanie dotyczy 10ciu rzeczy na raz. Swarovski jest dla odmiany zafiksowany na człowieku, łazi za mną, jest zainteresowany nawet tak nudnymi rzeczami, jak montowanie torby na sznurek od bata  😁

Obydwoje z koniem polecamy piłkę z uchwytem - Kuca najbardziej pasjonuje właśnie uchwyt, zaczepia go, podgryza, łapie w zęby i trzyma piłkę. Muszę nauczyć go nosić 🙂 Poza tym piłkę ambitnie rzucamy po całej hali - jest na tyle wytrzymała, że można ją bez pardonu kopać, albo na niej usiąść, a z drugiej strony miękka i elastyczna, więc nawet jakby na kogoś spadła albo została rzucona w konia czy ludzia, absolutnie nie zrobi krzywdy. W ogóle wygląda to zabawnie, tzn. tak:

Leci już z powrotem, leci?


Sprawdźmy, co to było:


Victory is mine!


Heh, jeszcze (kiepskie) zdjęcie jak wygląda nasze sprzątanie zabawek i powrót do stajni:


777, nie ma czego zazdrościć, to jest Kucyk Kinkiet-Wypierdek-Sosnowski* (*dawno temu w MDM), ostatnio było u nas kilka osób zainteresowanych wstawieniem konia w trening, oglądali stajnię, a ja akurat czyściłam sobie Diamentowego na korytarzu, co zostało skomentowane zaskoczonym "Ojej, jaki mały konik!". No właśnie, ojej... Najlepszą rzecz w sobie, którą to zwierzę ma, to charakter i gigantyczne serducho, które się jakoś w tym małym ciałku pomieściło 🙂

Sierra, koniecznie dawaj foty! 😀 Współpraca z takim interaktywnym i towarzyskim koniskiem to 100% fun 🙂
a mów co chcesz
dla mnie on jest cudny
Ups, czyżby pseudo-sznurkowcy zabili wątek?  😁

Dzisiaj odebrałam w poczty paszczkę od p.Podkowy i jestem po prostu zachwycona. O ile nie mnie oceniać funkcjonalność tego sprzętu, o tyle jakość wykonania, dbałość o detale i estetyka każdego z elementów po prostu mnie powaliła na kolana. Coś pięknego!  😲

Dawno mnie nic tak nie ucieszyło ze sprzętu, chyba ostatni raz byłam czymś tak podjarana dla konia  😜 Po prostu łapki mnie świerzbią, żeby wsiąść w samochód, i jechać i już, na już przymierzać.  🏇

Jak się okaże, że np halterek nie pasuje, to chyba się rozpłaczę  👀
Nie płacz, Podkowa wymieni. On podobno frontem do klienta.
ile wam zajęło zaprzyjaźnienie sie z koniem?
Przyjaźnienie się z koniem to nie jest coś zero-jedynkowego, że albo jesteśmy, albo nie i już, tylko proces.

Z Teo po jakichś dwu latach poczułam, że jesteśmy "swoi właśni". Choć przestał mnie gryźć po kilku pierwszych dniach, a po kilku tygodniach współbawiło nam się całkiem ok. Ale to są ciągłe zmiany. Teraz jest inaczej niż pół roku temu. Ot, stały, ewoluujący związek 🙂

A w "związkach krótkoterminowych"? Różnie. I też zależy, o co się pyta. Zresztą nawet na najprostsze pytania - typu: po jakim czasie koń uznaje, że sprzęt jest ok, że człowiek i jego działania są ok, nie są straszne ani podejrzane - odpowiedzieć można tylko "to zależy". Albo "różnie". Różną przeszłość mają konie. Różne charaktery.
wiorek, tak naprawdę chyba 3,5 roku
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
05 lutego 2009 16:29
A mnie korci, żeby wrócić trochę do zabaw na sznurkach. W poprzedniej stajni sporo się bawiłam - właścicielka była po paru kursach PNH i pożyczała mi sprzęt i bardzo dużo mnie nauczyła. Po zmianie stajni dalej sporo z tego korzystam, ale raczej bardziej na zasadzie przy codziennej obsłudze + czasem jakieś zabawy luzem na padoku. Teraz mam chytry plan żeby sobie odłożyć trochę kasy i zakupić halter i linę od p. Podkowy 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się