Sprawy sercowe...

Frania ale czemu smutne? ja uwielbiam moje nudne zycie 😍
[quote author=Dodofon link=topic=148.msg1633139#msg1633139 date=1357074028]
Thymos - żar to w podstawówce... Teraz pozostaje ognisko sobie zapalić, albo sie przyzwyczaić ze życie jest nuuuuudne z samcem.


smutne trochę to co piszesz
[/quote]

No smutne, choć to ognisko może być super, to raczej związku nie uratuje 😉
Scottie, Szepcik, duże z Was baby, a za każdym razem jak Was czytam, to dziwię się, że jeszcze macie siłę i przede wszystkim chęć tkwienia w Waszych obecnych związkach.


edit: literówka
Scottie   Cicha obserwatorka
01 stycznia 2013 21:47
remendada, ale ja się nie silę ani nie siłuję z nikim ani też nie "tkwię" 🙂
Scottie, powiem tak, nie mogłam się powstrzymać, żeby tego nie napisać, ale nie chcę i nawet nie mam zamiaru Ci nic udowadniać.
Po prostu uważam, że sytuacje, które tutaj opisujecie dalekie są od ideałów, czy przeciętnych związków.

I może wraz z nowym rokiem warto się nad tym zastanowić.

Scottie   Cicha obserwatorka
01 stycznia 2013 22:38
remendada, ale ja nie rozumiem- jakie sytuacje z mojego związku są dalekie od przeciętnych związków? Nie atakuję Cię, serio chcę wiedzieć, co Ci się nie podoba. Przez ostatni rok nie miałam nic P. do zarzucenia, zachowywał się wobec mnie wzorowo. Nie odzywałam się tutaj, bo w zasadzie nie miałam z czym (no heloooł, to, że on lubi ludzi a ja nie to jeszcze nie jest koniec świata i poważny kryzys w związku). To, że 4 lata temu byliśmy gówniarzami, niedorosłymi do związku, nie znaczy, że nad sobą nie pracujemy i że nam się nie układa na co dzień. Ja jestem dość trudnym charakterem, niezbyt skłonnym do kompromisów (ciągle staram się nad tym pracować) i on też nie ma ze mną łatwego życia. I mnie i jego czasem jeszcze trzeba poprowadzić za rękę.

Spięcie przed sylwestrem? Miałam wziąć samochód, być u niego na 20 a na 21 na miejscu, po drodze mieliśmy zgarnąć jego znajomych, którzy już wcześniej byli gotowi. A mnie się trochę plany pokrzyżowały, zbyt długo depilowałam nogi i w efekcie nawaliłam, bo najwcześniej u P. mogłam być około 21. P. się wkurzył, bo niestety nie zdarzyło mi się to pierwszy raz i miał do tego prawo, ale ugadaliśmy się bez strat w ludziach. Po imprezie uroniłam łezkę, ale to raczej zmęczenie dało o sobie znać i wkurzenie na pijanych ludzi. Nie fajnie być jedyną trzeźwą osobą na imprezie 🙂
Scottie, ale Ty mi się nie musisz tłumaczyć  😉
Nie chce mi się, przekopywać Twoich wiadomości, żeby Cię cytować, poza tym wydaje mi się to bezsensu.

Ale z reguły nie przychodzisz tutaj się żalić w sprawach typu "P. nie umył naczyń", tylko w trochę głębszych kwestiach.

To co ja piszę i tak nie ma znaczenia, bo Ty zaraz zaczniesz siebie i jego usprawiedliwiać, jak to zawsze ma miejsce.
Najpierw się nam żalisz, po czym jak dziewczyny piszą Ci co o tym sądzą, zaczynasz całej sytuacji bronić.
I tak jest praktycznie za każdym razem.
Scottie   Cicha obserwatorka
01 stycznia 2013 22:51
remendada, może dlatego, że na pierdoły typu "nie mycie naczyń" nie zwracam uwagi... bo to nie problemy 🙂 I nie żalę się, tylko radzę. No nic, jesteśmy tylko ludźmi, ale nic już nie piszę, bo wyjdzie, że bronię siebie. Albo jego. Albo sytuacji 😉
kujka   new better life mode: on
02 stycznia 2013 07:04
coz, remendada, wespol w zespol z dodo napisaly chyba wszystko co bylo do napisania w temacie...

A jesli chodzi o imprezy to u nas troche jest tak jak to dodo opisala. Bo ja jestem na imprezach tanczaco-spiewajaca, a P. raczej posiadowkowo-dyskusyjny, wiec teoretycznie jest to ciezko pogodzic. Ale wychodzimy razem i potrafimy na jednej imprezie bawic sie naprawde dobrze, kazde w swoim stylu. On mnie nieraz lapie miedzy moimi plasami a ja od czasu do czasu kontroluje czy nic mu nie trzeba i tez spedza milo czas. Da sie? Da sie. Nigdy nie mielismy imprezowej scysji. 🙂
Pewnie ze sie da, tylko trzeba sie tego nauczyc🙂 u mnie tez jest dysonans - ja na spokojnie, facet mocno imprezowy. Mozna sie przyzwyczaic pod warunkiem ze sie akceptuje swoja roznosc, nie powiem, na poczatku byly zgrzyty, ale teraz juz jest ok 🙂
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
02 stycznia 2013 12:24
A my z TŻ mieliśmy fajneplany co do Sylwka,ale 3 dni przed ekipa nam się wysypała przez problemy finansowe i pojechał z nami jeden kolega. Na sobotę pojechaliśmy do znajomych TŻ`ta. Koniec końców na Sylwku wylądowaliśmy też w innym miejscu chcieliśmy, ale było fajnie. My, a w zasadzie ja, nie uznaję publicznego całowania, przytulania, chodzenia za rękę i ciągłęgo bycia przy sobie "bo my przecież jesteśmy razem". Ee.. nie. TŻ też to zrozumiał i podziela moje zdanie, więc nie mamy z tego problemu awantur. Jak nikt nie widzi - to się przytulimy, buzi czy coś. Wychodzę z założenia,że mnie drażni słodki widok zakochanych par chodzących za rączki, całujących się na mieście etc, po prostu jest to dla mnie nie smaczne , i dla kogoś z boku też to może być niesmaczne. A jak są osoby zwane singlami przy nas, to nie chcemy, żeby takowym było przykro. Są różni ludzie.
A drugą kwestią jest to, że z naszych znajomych wiedzą tylko 3 osoby,że się zeszliśmy i nie chcemy żeby to się rozeszło 😉 Tzn z czasem się rozejdzie, ale rozgłos i durne komentarze coponiektórych znajomych są nam niepotrzebne 😉 Przyjdzie czas, że się dowiedzą  😁

W kwestii finansowej zanim byliśmy razem to każdy, starał się przynajmniej, płacić sam za siebie. Teraz różnie z tym bywa - zależy od sytuacji. I tu też o tym rozmawiamy głośno, ja wychodzę z założenia, że jeżeli ja go gdzieś zapraszam, bo mam ochotę go zaprosić ( przykład na głupie Mikołajki , wiem że lubi pizzę, zaprosiłam go do Pizzy Hut, ale że miałam ograniczony budżet - on o tym wie, bo na razie nie pracuje, to jak wyszliśmy poza mój budżet z jego strony nie było problemu dopłacić tej reszty , która wyniosłą tam grosze, kilka zł) - to płacę ja, jeśli on mnie chce zaprosić to płaci on, a jak pada jakaś luźna propozycja wypadu to płacimy po pół (np w JG szliśmy przez rynek i wyczaiłam w Sphinxie promocje dla studentów, to stwierdziliśmy, że idziemy i płacimy po pół).
Nie mamy z tym najmniejszego problemu. Jak w JG robiliśmy zakupy to było z góry ustalone że zaopatrujemy i płacimy fifty - fifty. Przy mniejszych zakupach to ewent on raz płacił, raz ja.
Nie przeszkadza nam to i uważamy to za ok, żadne nie czuje się pokrzywdzone i uzależnione finansowo od drugiego 😉
A jak byliśmy w PH w JG, to nie musiałam płacić za jedzenie, mimo że wypad był ogólny, po prostu ustaliliśmy, że jak będę przy finansach to ja wezmę nas na pizzę czy inne jedzenie 🙂
Ej kurka, ale chyba jest różnica między uściskiem i buziakiem, a polerowaniem migdałków? Ja generalnie jestem mało dotykalska i szczerze mówiąc nie pamiętam czy o tej północy my sobie tego buziaka daliśmy czy nie  🤣 Jednak jestem pewna, że jakbym przybiegła do mojego mężczyzna po buziaka, to by dał i nikt by nie miał o nic spiny.

Dla mnie to trochę wow, robienie problemów z powodu jednego uścisku to wymaga talentu. A jeżeli problem jest bardziej złożony (co dla mnie jest oczywiste, ale chyba szepcik nie bardzo chce się przyznać do tego sama przed sobą), to sam się nie rozwiąże, szczególnie gdy facet nie kuma o co chodzi. I wiem, że może być ciężko, bo sama jestem chodzącą bombą, którą siorbnięcie potrafi doprowadzić do wybuchu, więc wiem, że niektóre rzeczy po prostu trzeba przepracować w sobie. A potem z wynikami udać się do partnera  🤣
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
02 stycznia 2013 12:57
Jest, jest różnica 😀 Owszem 😀 Jak stałam ze znajomymi i parka dała sobie buzi raz na jakiś czas to luz. Ale mam znajomych co potrafią się migdalić, nie odklejać się od siebie przez cały czas .. i nie pomaga proszenie ich o zaprzestanie,bo jest to już męczące i niesmaczne. Jakby ich kropelką przykleili.
Tzn ja uważam, że jest to zależne od osób 😉
Ja dostałam o północy buziaka w głowe i było ok 😉
Po prostu daję mój punkt widzenia, a jest oczywiste, że każdy ma swój.
Może nie do końca wyjaśniłam jak chciałam - głównie mnie drażni ciągłe przytulanie i całowanie. Mijając takie osoby na ulicy po prostu nauczyłam się nie zwracać na to uwagi, wśród moich znajomych mam tylko 1 taką parę - naszczęście nie spędzam z nimi wiele czasu.. :P
subaru - tak z ciekawości - ile jesteście razem, że jeszcze się nie rozeszło? bardzo zdecydowanie wypowiadasz się "co robimy, czego nie robimy", a tutaj z własnego doświadczenia - mimo ustaleń i zgody obu stron może się okazać, że w praniu wychodzi zupełnie inaczej.

u mnie nie ma opcji "nie ma przytul" - po nawet małej ilości alkoholu robię się przytulanką i mimo że na imprezach nie siedzimy razem i oboje krążymy, to co chwilę jest moment na przytulenie czy buziaka. przyznam, że dla mnie nienaturalnie wyglądają pary, które na imprezach zachowują się jak kumple - nie mówię o zjadaniu twarzy, ale cała impreza osobno, stanie obok siebie, ale nawet nie przytulić się - coś nie halo.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
02 stycznia 2013 13:07
PonPon oficjalnie b. krótki staż. Nieoficjalnie ... cóż ... z nami była b. skomplikowana historia. Ja np. jestem osobą która nie jest wylewna, nie potrzebuje tego. Może to się zmieni za jakiś czas. Ale nie lubię tego oficjalnie robić tzn okazywać sobie czułości.
Kolejny przykład z wyjazdu, gdzie pojechał z nami chłopak, który ma dziewczynę w innym mieście , ponad 200 km od nas. Nie układało im się ostatnio, on chodził trochę sfustrowany, przed wyjazdem się jakoś dogadali, ale ona nie przyjechała do nas. I widać było, że mu tego brakuje tzn, jej, on bardziej z tych wylewnych. I też nie chcieliśmy, żeby czuł dyskomfort. Bo było widać po nim, z resztą sam nie raz wspominał, że chciałby żeby była K., żeby mógł się do niej przytulić etc.
Mówię, na razie jest jak jest, może kiedyś się to zmieni, ja czuję dyskomfort kiedy ktoś widzi jak dostaje buziaka czy zostaje przytulona...
Niektórym to nie przeszkadza,mi jednak tak..
Eeee tam...
Jak sie przychodzi razem na imprezę - to  pomimo, ze bawi sie człowiek osobno (chociaż to dziwne), to od czasu do czasu kontroluje sie czy druga strona ma drinka, czy jakiś plant sie nie przystawia, czy sie dobrze bawi, czy może skoczyć do apteki po podpaski bo luba utkwiła w ubi z plamą na spodniach 🙂
To dla mnie normalne zachowanie faceta w związku. Tak samo baby - nie ze sie wisi na wybranku, ale kultura nakazuje zatańczyć razem,  od czasu do czasu podejść zagadać, podac kanapkę czy miskę do rzygania itd.
Jak facet 3 godziny spitala, unika kontaktu, obłapia obce baby o 12 zamiast swojej....



Dokładnie o to mi chodzi! Bingo  😀

Scottie ja już się przyzwyczaiłam do tego, że jak nie mam zielonego pojęcia o czymś ktoś do mnie pisze, to znaczy, że ma na myśli Ciebie 😉 ale nie wiem skąd ta dygresja, że niekoniecznie mogę Cię lubić 😉
Frania ale czemu smutne? ja uwielbiam moje nudne zycie 😍


No nie wiem ja tam bym wolała fajerwerki, ale może za parę lat mi się odmieni 😉
Do domowego ogniska trzeba dorosnac😉  przynajmniej masz pewnosc ze zawsze sie ogrzejesz albo nawet rozgrzejesz, a nie poparzysz😉
[quote author=Dodofon link=topic=148.msg1633139#msg1633139 date=1357074028]
Thymos - żar to w podstawówce... Teraz pozostaje ognisko sobie zapalić, albo sie przyzwyczaić ze życie jest nuuuuudne z samcem.


smutne trochę to co piszesz
[/quote]

Nie smutne, ale prawdziwe.
Związek - kazdy ma fazy. W każdym jest faza żaru na początku, ale prędzej czy pózniej mija.
Czyli żeby mieć żar trzebaby co jakiś czas zmieniać obiekt.
Zgadzam się z Dodofonem w pełni 🙂 Z perspektywy 7-letniego związku mogę powiedzieć, że nie ma takiego żaru i fajerwerków jak kiedyś, ale to wcale nie znaczy, ze nie jest fajnie czy gorzej. Jest inaczej niż na początku znajomości, ale też dobrze 😍
a ja sobie uświadomiłam, że nie potrafię być już chyba szczęśliwa w żadnym związku, ale też nie mogę, nie potrafię być sama.
dopadły mnie takie noworoczne dziwne przemyślenia ! mam poczucie takiego totalnego uczuciowego wypalenia 🙂 początki nowego zwiazku a ja bez motyli w brzuchu, bez żadnych fajerwerków. Dziwnie tak 🙂
A mi jak zwykle nuda nie grozi 😁 ciągle coś nowego się dzieje ale mam już chyba dość romansów, zagrzalabym gdzieś miejsca na dłużej 😉
Kurcze, to chyba tylko ja tak mam, że po 5 latach nadal dostaję drgawek w reakcji na dotyk... Dla mnie życie bez tego napięcia, bez szaleństwa i swoją drogą "napaleństwa" na siebie to tak jak.. życie bez koni. Niby się da, ale jakaś taka pusta w sercu jest.
Chyba, że mówicie o dużo dłuższym stażu 😎

eh co tu zrobić...
ehh a ja chyba zostanę mistrzynią w wymyślaniu wymówek, dlaczego nie mogę się spotkać...  😵 Facet męczy mnie okrutnie i nic do niego nie dociera, niczym się nie zraża. Chciałam utrzymać kontakt, ale tylko na stopie koleżeńskiej, bo jest sympatycznym człowiekiem i mamy wspólne zainteresowania, ale chyba to nie wyjdzie i muszę zakończyć tą znajomość definitywnie  😤

Thymos, dla mnie to jest na dluzsza mete po prostu niezdrowe 🙂 Uzalezniasz jakas tam adrenaline od tego czy jestes szczesliwa w zwiazku, a te wszystkie fajerwerki, latwe podniety, chec rzucania sie na siebie za kazdym rogiem mija, po prostu. Nie kazdemu w rownym stopniu, ale jednak mija. I nie ma to nic wspolnego z wygaszaniem czy zanikiem uczuc moim i koncem zwiazku. Mysle ze utrzymanie zycia seksualnego na tym samym poziomie przez wiele lat jest bardzo, bardzo trudne.
I przeciez z tym facetem nie jestes 5 lat? 🙂
Lov   all my life is changin' every day.
02 stycznia 2013 23:42
ewuś, powiedz mu, że kochasz się w jakimś swoim kumplu, to czasami działa 😁
Lov,  rozważam poważnie taką opcję. Z resztą wtedy niewiele go okłamię  😉
Lov   all my life is changin' every day.
03 stycznia 2013 00:25
ewuś, no to tym bardziej 😁 Jeszcze uknuć małą intrygę, i upiec dwie pieczenie na jednym ogniu 😎
Lov, haha, intrygę mówisz?  👀 tylko nie bardzo wiem, jak można by obydwu panów w tym samym czasie w jedno miejsce ściagnąć  😁
I przeciez z tym facetem nie jestes 5 lat? 🙂


-nie, ale to bardzo skomplikowana sytuacja 😁
(czynniki wyższe)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się