Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."

Hmm... a moich dwójka była do rany przyłóż (niemal 😉) a jedno nawet własne babcie (starsze osoby) uważały... no, lądowały w szpitalu po jego wizycie (teraz bardzo spokojny i wręcz dostojny młody człowiek). "Co poradzisz Dusiu? No nic nie poradzisz" 🙂 Nie wszystkie dzieci są takie same i nie wszystko zależy od wychowania/od rodziców.
I znowu - nawet źrebaki istotnie się różnią.
Czyli, gdy mój syn, swoją... przedsiębiorczością 😉 irytował otoczenie co miałam robić? Utylizować? Trzymać pod kluczem? Czy faszerować psychotropami?
Ach, gdybyż tak można było sobie dziecko sporządzić wg przepisu 🙂 i użyć do tego rodzaju mikrofali/inkubatora 😁
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
11 czerwca 2013 05:27
Fajna dyskusja. Na ciekawy bardzo temat. Nie mam dzieci. I już mieć raczej nie będę. Nie chciałam w zasadzie pomijając krótkie - ach ta biologia 😉 - momenty w ramach motylków (na zasadzie: to ten, na pwno, jak dobrze błoby mieć z nim dziecko) potem okazywało się, źe to nie ten i wizja dziecka znikała 😉. Co ciekawe nigdy nie chciałam dziecka jako dziecka raczej jako - nie wiem? Przedłużenia miłości? Może więc dobrze, źe nie mam dzieci po ogolnie mnie irytują. Choć to teź biologia. Wbrew lansowanym ideom nie wszystkie dzieci są nasze i właściwie nie ma nic zdroźnego w tym, źe sporo osób nie lubi dzieci ogółem.  Nie moje geny nie mój cyrk. Natomiast tak wkurza mnie presja posiadania rodziny i dzieci. Tworzenia rodziny z reklamy. I wiecie co? Wkurza mnie lans na posiadanie dzieci jako modnego gadżetu - "musisz to mieć"! Najlepiej źeby nie wychodziło poza wiek 5 lat 😉, bo potem to już za bardzo się robi myślące 😉). Nie wiem czy kiedyś będę żałować źe nie mam dzi
Chociaź wtedy chyba bardziej się źałuje kończącego się źycia i pociągów, które odjechały. Róźnych. 😉. Jakoweś dinozaury pamiętają "poczekalnię" Kaczmarskiego? A swoją drogą jak czytam to się zastanawiam czemu tak często fajne myślące kobiety właśnie nie chcą mieć  dzieci. Aź źal genów normalnie 😉. Przepraszam za post pod postem ale mam głupi telefon 🙂
Wracając do obrzydliwych matek karmiących bezczelnie cyckiem. (ja taka nie byłam, wstydziłam się okrutnie)
Ale - bardziej obrzydliwe dla mnie jest:
-jaranie cygarów publicznie, rzygać mi się autentycznie chce, jak widzę faję w gębie
-lizanie się gówniarzerni gdzie popadnie, no to zazwyczaj "ostentacyjnie ostentacyjnie"

A raczej nikt śliniących się gówniarzy nie piętnuje?
Albo takiej dziuni co siedzi na kolanach swojego równie inteligentnego chłopczyka na środku rynku, oczywiście wkładającego jej centralnie rękę w majtki.

No i gdzie tu sprawiedliwość.
Hehe też kiedyś wkurzały mnie leżące na podłodze i drące się dzieci w supermarkecie i matki które na to nie reagują.
Ale teraz wiem, że czasem w takiej sytuacji lepiej jest zostawić dziecko i nie reagować bo próby uciszania, podnoszenia i przytulania mogą przynieść odwrotny skutek do zamierzonego.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 czerwca 2013 07:53
Mi teraz wszyscy wypominają, że zawsze na stwierdzenie "kiedy dziecko" reagowałam wściekłością, zgrzytaniem zębów, zacietrzewieniem i darciem ryja, że nienawidzę dzieci. Najgorszą karą dla mnie było podejście czy zagadanie do dziecka.
I chociaż czułam, że K. to jest "to" i z nim te dzieci jednak mogłabym mieć(bo on bardzo chciał), to gdy zaszłam w ciążę... w pierwszej chwili niby się ucieszyłam, ale byłam totalnie spanikowana. Z czasem mi przeszło- jakieś 3 miesiące po porodzie 😁
I też nienawidzę takich matek, które uważają, że wszystko im wolno. Nie podoba mi się wywalanie cyca na ulicy. Zakrycie się, obrócenie, zasłonięcie- spoko, rozumiem, sama tak karmiłam. Ale uwagę kobiecie, która naprawdę wywaliła cyca na środku supermarketu zwróciłam. Bo są pewne granice. Ja rozumiem, że to jest "naturalne", że czasem trzeba itd.- ale można to zrobić inaczej.
A z tymi dziećmi drącymi się na hałas to zależy tylko od nich- i częściowo od podejścia rodziców. U nas nigdy, od pierwszych dni nie było absolutnej ciszy po zaśnięciu małej. Zawsze grało albo radio, albo film leciał, albo rozmawialiśmy- wszystko normalnie, nic nie było przyciszone. I dzięki temu mogliśmy np. zabrać małą na spotkanie ze znajomymi, położyć w pokoju obok i spała, a rozmowy i muzyka jej nie budziły. A z kolei jak córka lokatorki idzie spać to trzeba na paluszkach chodzić i drzwi 10 minut otwierać, żeby broń Boże nie zaskrzypiały. I przez to my musimy zachowywać się ciszej, bo mamy ich za ścianą.
I w posiadaniu dziecka wnerwia mnie niesamowicie jedno- brak tematów do rozmowy 😵 Siedzę z młodą całymi dniami w domu, czasem wyjdziemy na zakupy, czasem do babci, czasem spotkam się z inną matką- i na tym, się kończy. Bo przecież na babski wieczór jej nie zabiorę, bo same bezdzietne. Na imprezę też nie każdą pójdę. W efekcie nawet jak spotykam się z przyjaciółmi bez dziecka, to... zwyczajnie nie mam o czym mówić. Bo siedzę z nim cały dzień i tak praktycznie to na pytanie "co u Ciebie?" mogę zawsze odpowiedzieć tak samo, albo... siedzieć cicho i słuchać plotek :/ Bardzo wnerwiające 👿
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
11 czerwca 2013 08:02
Wracając do obrzydliwych matek karmiących bezczelnie cyckiem. (ja taka nie byłam, wstydziłam się okrutnie)
Ale - bardziej obrzydliwe dla mnie jest:
-jaranie cygarów publicznie, rzygać mi się autentycznie chce, jak widzę faję w gębie
-lizanie się gówniarzerni gdzie popadnie, no to zazwyczaj "ostentacyjnie ostentacyjnie"

A raczej nikt śliniących się gówniarzy nie piętnuje?
Albo takiej dziuni co siedzi na kolanach swojego równie inteligentnego chłopczyka na środku rynku, oczywiście wkładającego jej centralnie rękę w majtki.

No i gdzie tu sprawiedliwość.



Okazywanie sobie uczuć w ramach przyzwoitości- czemu nie? A ostentacyjne lizanie? Przecież to jest kwestia wychowania wyniesionego z domu, wpojonego przez rodziców. Dziunia, która pozwala na coś takiego nie wyniosła z domu szacunku do samej siebie. Egoizmu, jeśli ktoś woli, że jej się należy szacunek od chłopczyka.

Mnie też przeraża zależność od kogokolwiek. Zawsze rodzice mi wpajali do głowy, że mam sama na cokolwiek zapracować. Mama często powtarzała, że mam się tak w życiu ustawić, żeby nie uzależnić się od faceta. Urodzenie komuś dziecka związuje z tą osobą. Nawet jeżeli on by odszedł to zostaje taki płaczący prezent.

Wiecie, że nie spotkałam jeszcze faceta, który by nie chciał mieć dzieci? Takich, którzy nie lubią dzieci, których dzieci drażnią jest na pęczki, ale swoje chcą mieć, czy raczej spłodzić, a później zostawić na głowie kobiety. Urodzenie dziecka jednak bardziej zmienia życie matki niż ojca.

A co do karmienia- no serio nie można piersi przykryć apaszką? pieluchą tetrową? Rozumiem, że czasem jest, że trzeba już natychmiast dać cyca i koniec, ale dla mojej koleżanki to nie był problem, żeby biustem nie świecić.

Rusza mnie widok słodkiego popiskującego szczeniaczka, ale rozryczane, czerwone i zasmarkane dziecko mnie odrzuca. Muszę na jakieś elektrowstrząsy iść bo ogarnia mnie panika na taki widok a nie opcja " ojej maluszku puci puci"? 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 czerwca 2013 08:09
Safie- uwierz, że mnie też... nawet jak moja ryczy z jakiegoś powodu(ryczy, bo czegoś chce, a jej nie wolno- nie mówimy tu o płaczu z żalu czy z bólu) to wzbudza we mnie tylko zdenerwowanie, a nie uczucie rozczulenia 😎
galopada_   małoPolskie ;)
11 czerwca 2013 08:12
nie lubię dzieci. nie uważam, że są słodkie i urocze, nie jest mi ich bardziej szkoda niż dorosłych. nie wiem co z nimi robić, nie potrafię do nich ciumkać i zabawiać. jak ktoś mi daje dziecko to jestem sztywna jak pień. im młodsze tym gorzej. nigdy mnie do nich nie ciągnęło, tak samo jak nigdy nie bawiłam się lalkami.



O to, to! Jakby o mnie pisane  🤣 Mam dużo młodszą siostrę. Urodziła się jak miałam 13 lat i dopiero jak miała tak z 6 czy 7 to mogłam jej przypilnować i porozmawiać, ewentualnie użyć jako pomocnika w stajni. Niby powinnam nabyć umiejętność obchodzenia się i chociaż odzywania do dziecka w związku z tą sytuacją, ale nie zbliżałam się do niej z bardzo no i jak byłam sztywna w stosunku do dzieci, tak jestem. Teraz jest coraz lepiej, bo zaczęła trochę jezdzic konno, więc mamy o czym porozmawiać. Uważa mnie za wzór ( mama mi opowiada przez tel jak o mnie mówi:hihi🙂 więc jak przyjeżdżam do domu z Lublina, to mnie słucha (aktualnie ma etap olewania rodziców, wszystkich i wszystkiego). Przyjeżdżam, robię z siebie terrorystę, mama ma spokój i młoda nawet przypomina sobie jak się sprząta, odrabia lekcje czy pomaga w kuchni.
O chceniu/niechceniu ciężko w moim młodym wieku i aktualnej sytuacji mówić. Teraz zdecydowanie nie jest na to czas. Po pierwsze i najważniejsze - jestem za młoda  🤣 Mam studia, jestem na utrzymaniu rodziców (i jeszcze długo będę) i właściwie to w stajni stoją moje dwa bachorki, tyle, że z 4 nogami. Jestem i będę za nie odpowiedzialna.

Ale wychodzę z założenia, że szkoda zmarnować takie geny ( 😁 :hihi🙂



edit. mam w sumie kontakt z dziećmi takich +4, jeśli przyjeżdżają na naukę jazdy czy oprowadzanie na kucyku. Prowadząc im jazdę/oprowadzając jestem w stanie z takim pogadać, o ile jest gadatliwe. Czasem jest nawet śmiesznie, jak opowiadają jakieś rodzinne historie. Ale jeśli dziecko jest naburmuszone, nie odzywa się, jest w swoim świecie, to nie jestem w stanie do niego zagadać. W pierwszym przypadku da się z takim dzieckiem rozmawiać prawie jak z dorosłym, w drugim trzeba się wykazać umiejętnością dotarcia do dziecka a tego nie potrafię 😉)
Wiecie, że nie spotkałam jeszcze faceta, który by nie chciał mieć dzieci? Takich, którzy nie lubią dzieci, których dzieci drażnią jest na pęczki, ale swoje chcą mieć, czy raczej spłodzić, a później zostawić na głowie kobiety. Urodzenie dziecka jednak bardziej zmienia życie matki niż ojca.

No i to jest święta prawda. Jeszcze mało tego, najlepiej uwiązać laskę z dzieckiem w domu i można robić co się chce... Żeby mieć dzieci to najpierw (wedgług mnie) trzeba mieć faceta z którym wartoby te dzieci mieć. A takich wielu nie ma.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
11 czerwca 2013 08:24
[quote author=karolina_ link=topic=35211.msg1799805#msg1799805 date=1370935158]

No i to jest święta prawda. Jeszcze mało tego, najlepiej uwiązać laskę z dzieckiem w domu i można robić co się chce... Żeby mieć dzieci to najpierw (wedgług mnie) trzeba mieć faceta z którym wartoby te dzieci mieć. A takich wielu nie ma.
[/quote]

O to to. Moja koleżanka urodziła dziecko. Ona siedzi w domu, gotuje obiadki, zajmuje się dzieckiem, a mąż? Pracuje, biega na próby orkiestry, z kumplami na piwo, na targi za granicę ...
Natomiast tak wkurza mnie presja posiadania rodziny i dzieci. Tworzenia rodziny z reklamy.
Wystarczy kupić dwa tablety za złotówkę! I wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie.  😀

[quote author=karolina_ link=topic=35211.msg1799805#msg1799805 date=1370935158]
Wiecie, że nie spotkałam jeszcze faceta, który by nie chciał mieć dzieci? Takich, którzy nie lubią dzieci, których dzieci drażnią jest na pęczki, ale swoje chcą mieć, czy raczej spłodzić, a później zostawić na głowie kobiety. Urodzenie dziecka jednak bardziej zmienia życie matki niż ojca.
No i to jest święta prawda. Jeszcze mało tego, najlepiej uwiązać laskę z dzieckiem w domu i można robić co się chce... Żeby mieć dzieci to najpierw (wedgług mnie) trzeba mieć faceta z którym wartoby te dzieci mieć. A takich wielu nie ma.
[/quote]
I tylko dlatego ja mam. Znalazłam jednego z niewielu.
Najpiękniejszy widok na świecie, gdy trzyma synka na rękach i się cieszy. Takiej radości w oczach nie ma nigdy.  😍


Ktoś   Dum pugnas, victor es...
11 czerwca 2013 08:46
...dawno mnie tu nie było...

poczytałam...i rozmowa o posiadaniu potomstwa z kimś kto go nie ma,to jak rozmowa ze ślepym o kolorach  😁

Kocham moją córkę,to zajście w ciażę to była najlepsza decyzja mojego życia,mimo,że czasami mam ochotę ją spakowac i wysłac na Księzyc  😂 ale jak jej nie widzę dłużej niż pół dnia,to już strasznie tęsknie...i już jestem przerazona,że zaraz szkoła,matura i wyprowadzi mi się z domu  👀
Można na to spojrzeć też tak:
Rozmawianie o tym co czuje osoba z brakiem instynktu macierzyńskiego, na którą wywierana jest presja... nie będąc w jej sytuacji i  nie znając takich uczuć... to jak rozmowa ze ślepym o kolorach.

Ja teraz mogę się wypowiadać w pełni rozumiejąc obie "strony".  😎
katija, nie, nie po ostatniej wypowiedzi. Ty ogólnie masz fioła na punkcie "jezdem dorosły i niezależny". Ciebie mierzi zależność - we wszelkie strony, a bezradność - wkurza. Dlaczego? To już pytanie do indywidualnego... doradcy 🙂

heh, no coz... pozostaje mi spojrzec ci w oczy i powiedziec- masz racje halo. nie sadzilam, co prawda, ze to az tak wyrazne 😉 zwlaszcza, ze staram sie ostatnio ograniczyc/zlagodzic wyrazanie kategorycznych pogladow. ale musze przyznac, ze ta postawa nawet wzmocnila sie u mnie od czasu, kiedy uwolinilam sie, z silnego uzaleznienia od czlowieka.
jednak w kontekscie powyzszej wypowiedzi, mysle, ze moja postawa jest dla ciebie zrozumiala.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
11 czerwca 2013 09:39
Można na to spojrzeć też tak:
Rozmawianie o tym co czuje osoba z brakiem instynktu macierzyńskiego, na którą wywierana jest presja... nie będąc w jej sytuacji i  nie znając takich uczuć... to jak rozmowa ze ślepym o kolorach.

Ja teraz mogę się wypowiadać w pełni rozumiejąc obie "strony".  😎


Otóż to. Moje koleżanki, które od lat wybierają imiona dla potomków ciągle rzucają tekstami " to tylko tak na razie", " za kilka lat ci się zmieni", " zobaczysz jeszcze pierwsza urodzisz", "jak można nie lubić dzieci? one są takie słodkie i cudowne", " to powinien być cel twojego życia" i mój faworyt " kto ci poda szklankę wody na starość?"
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 czerwca 2013 09:41
Kto? Pielęgniarka. Albo mąż 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
11 czerwca 2013 09:44
Kto? Pielęgniarka. Albo mąż 😉


W moje zamążpójście już nawet babcie zwątpiły 😉
Przypomina mi się fragment stan up'u Piotra Bałtroczyka, gdzie opowiada o dziadku na łożu śmierci, który patrzy na żonę, dzieci i wnuki i mówi " k***a  a pić się nie chce"
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 czerwca 2013 09:45
Safie a kto każe Ci już teraz, natychmiast wychodzić za mąż? Poczekaj na tego właściwego. A czy się pojawi za 5 czy za 50 lat- to już nie jest istotne 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
11 czerwca 2013 09:48
A nikt 🙂 Tylko babcie liczyły, że na prawnuki się załapią, a kuzynka truje, że by się na weselu pobawiła, ale to tak w ramach żartów.
Już jestem na etapie, że fajnie jakby się pojawił nawet za te 50 lat, ale żeby się pojawił jednak.
Mnie przedewszystkim wkurzają nieodpowiedzialne mamy, które nie reagują i w konsekwencji muszę reagować za nie..
Np: ( z cyklu " z pamiętnikach młodej matki"😉 karmiłam Tadzia obiadem na placu zabaw siedząc na rogu piaskownicy, pojemniczek z jedzeniem miałam w ręku..szło dobrze o co trudno w przypadku Tadzia i nagle pojawił się w piaskownicy ok. 2,5 letni Mikołaj z mega ciężarówką , łopatą i całym sprzętem. Bardzo był namolny i cały czas koło nas krążył mimo, że piaskownica ogromna ale nie szkodzi, ma prawo się bawić. Zaczął zabierać Tadziowi foremki, grabki itd...Tadzio w ryk , ja ręcę zajęte, mama Mikoaja nie widzi bo czyta. Proszę, żeby oddał Tadziowi zabawki itd..jestem milutka ale gotuję się w środku bo z obiadu nici. W końcu udaje mi się opanować płacz, chowam zabawki Tadzia, karmię dalej a Mikołaj nadciąga z mega łopatą pełną piachu, stoi tuż przy nas i patrzy jak na zjawisko. Trwa to chwilę po czym sprzedaje szybkiego dzwona Tadziowi...pani podnosi wzrok znad gazetki...." Mikołajku! Choć do mamusi" .. " uroczy Mikołajek" jawi mi się teraz jako mały robaczek, którego mam ochotę zgnieść ale tumaczę mu spokojnie tak żeby mama Mikołajka słyszała,że Tadzio jest malutki, że je obiadek i nie rozumie dlaczego go uderzył i że napewno chętnie się z nim pobawi tylko ...i w tym momencie spora ilość wilgotnego piachu ląduje w naszym kotleciku z ekologicznego indyka z marchewką od babci🙂😉) I następna ilość na głowie Tadzia, który tym razem jest zachwycony nowa zabawą...Mama Mikołajka ma nadal " wywalone" ma wszystko a ja zwyczajnie z bezsilności muszę opuścić to miejsce i już.. 🚫
Myślę, że o takie i podobne zachowania chodzi bo czasami mamy są bezkrytyczne wobec dzieci i nie liczą się teź z innymi.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 czerwca 2013 10:56
Chaff ja Cię podziwiam. Bo podeszłabym do matki i wywaliła jej całe wiadro piasku na łeb. Bo przecież "to tylko zabawa!"
[quote author=bobek link=topic=35211.msg1799708#msg1799708 date=1370909774]
Jezdzca, ktory seidzi na nieposlusznym koniu niekoniecznie uwazasz za niekompetentnego idiote?

a to bardzo zalezy. bo widze jezdzca, ktory siedzi na nieposlusznym koniu, ale z nim pracuje- i mam do niego szacunek. ale tez widze jezdzca, ktory siedzi na nieposlusznym koniu, a nieposluszenstwo konia jest wyrazna konsekwencja postepowania jezdzca. na tej jezdzie i na poprzednich. ten mnie drazni i szacunku do niego nie mam. oraz zal mi konia.
mysle, ze metafor nie trzeba tlumaczyc.
[/quote]
No wlasnie ty mozesz to ocenic bo jestes jezdziecko kompetentna ale czy ktos kto o koniach wie tak naprawde niewiele, i do tego jest uprzedzony bedzie po 5 minutach w stanie ocenic czy taki jezdziec wie co robi? Tak wiec nie wiesz do konca i tak jak tlumaczy muffin, czasem wlasnie lepiej wychowawczo jest nie reagowac na histerie dziecka. Oczywiscie rozumiem, ze nie zyczysz sobie dotykania ciebie i twoich rzeczy przez obce dziecko, mysle ze zadna kulturalna mama nie dopusci celowo do czegos takiego. Ja pije do tego placzacego dziecka czy to w nocy w domu czy w supermarkecie na polodze. Nie zawsze, i nie w przypadku kazdego dziecka da sie tego uniknac.

Jeszcze a propos przewijania na stoliku w restauracji. A przewijak w toalecie byl? Do przewiniecia dziecka potrzeba plaskiej bezpiecznej powierzchni. Czy mozna sie wstrzymac z przewijaniem? Czasami mozna ale czasami nie. Bo czy chcialybyscie lezec pare godzin w kupie, a potem leczyc sie tydzien z odparzenia intymnych okolic? Nie mowiac juz o tym, ze dziecko ktore ma pelna pieluche bedzie sie darlo wiec tak czy inaczej wam zepsuje wieczor w restauracji.

Jeszcze tak mi przyszlo na mysl, ze odkad sama urodzilam, nie zachwalam macierzynstwa, nie namawiam bo uwazam ze kazde dziecko zasluguje na to zeby byc chcianym. Lepiej zeby ludzie nieprzekonani nie sprowadzali na swiat dziecka, gdyby mieli je potem traktowac jak pomylke albo niepotrzebny bagaz. Byc rodzicem to jednak moze byc niezly hardcore i po prostu pewnego typu osoby moga nie sprostac.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 czerwca 2013 11:30
Bobek już nie przesadzajmy, ja nie raz nie dwa przewijałam w wózku- czy to w spacerówce czy w gondoli. Jest mniej wygodnie, trzeba się namęczyć, ale nikt nie musi oglądać fekaliów i tyłka mojego dziecka. A w restauracji zawsze można poprosić o kawałek miejsca, gdzie dziecko da się przewinąć- z dala od oczu innych.
bobek, napisałam że była ta otwierana półka (pewnie przewijak) w toalecie.
Tak to mniej więcej wyglądało(foto z neta): obrazek
Ja sobie nie wyobrażam narażać obcych ludzi czy znajomych na oglądanie pełnej śmierdzącej pieluchy mojego dziecka. Miejsce na szybkie przewinięcie zawsze prawie się znajdzie. Nawet w kościele 😎 (wiem z doświadczenia)
Jak ktoś do nas przychodzi, niezależnie czy dzieciaty czy nie to jak muszę zmienić pieluchę to wychodzę do innego pokoju.Szczególnie jak w pieluszce jest grubsza sprawa, bo same siku można przeżyć 😉
kotlet, sorry nie doczytalam.
CzarownicaSa, raz zapytalam i otworzono mi nieogrzewana wiate na lato, a to byla wczesna wiosna i tak na oko 10C  🤔 W toalecie mieli miejsce na trzy przewijaki ale nie bylo nawet jednego. Ja przewijam zwykle w samochodzie i nie ma problemu ale wyobrazam sobie taka sytuacje, w ktorej nie mam innego wyjscia bo nie mam samochodu w rozsadnej odleglosci, a wozka w zasadzie nigdy nie mam w restauracji bo od samochodu nosimy w chuscie. Wtedy bardziej mnie bedzie obchodzila pupa mojego dziecka niz doznania estetyczne anonimowych osob. Mozecie linczowac.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
11 czerwca 2013 11:55
Bobek no chyba, że tak. Ja raczej nie mam z tym problemu, bo wszędzie z wózkiem jeżdżę. A jak nie miałam i poprosiłam- zaprowadzono mnie na zaplecze, gdzie na jakimś zapomnianym stoliku rozłożyłam sobie kocyk i przebrałam.
Wszystko zależy od okoliczności, ja przewijam w wózku zazwyczaj bo się brzydzę pokojów dla matki z dzieckiem i toalet publicznych, korzystam jak muszę.
mnie najgorzej wkurza jak np. ktoś nie może mieć dzieci - a rzesza ludzi ciągle gada - a kiedy ty, a dlaczego nie masz dzieci itd.
mam takie osoby w otoczeniu...
nie każdy sie odszczeknie, ze jest po 5 in-vitro itd i niech spadają na drzewo...
dlatego lepiej wogóle nie pytać, bo ani nie wiadomo jaka jest sytacja ani to w sumie niczyja sprawa.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się