Kącik WEGE :-)

http://grzyby.grzybnia.pl/files/amatorska-uprawa-boczniak.pdf
http://grzybyhobby.istore.pl/pl/boczniak-boczniaki-uprawa-w-domu-balot-przerosniety-grzybnia.html

Tu teoria. W praktyce w znajomym ogrodniczym babka ma te kostki słomy z grzybnią w sklepie i jej rosną. Nie przechowuje ich w żaden skomplikowany sposób, kostka też nie wydziela z siebie jakiegoś bardzo nieprzyjemnego zapachu... z odległości metra właściwie nic nie czułam. Spróbować zawsze można, najwyżej nie wyjdzie 😉
O dzieki, to naprawde ciekawe. Balkon mam niestety zupelnie nieosloniety i trudno by bylo, zeby tam roslo. Moge na korytarzu albo w piwnicy..Korci mnie, zeby sprobowac 🙂 Dzieki!
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
25 września 2013 10:53
Byłam w dojczlandii i zrobilam zapasy falafelowe w Rossmanie 💘
A dzis rano zrobiłam hummus idealny z przepisu Jadlonomia,oessu jaki dobry!! 😍 Jem go z oliwa i czarnuszka,mega połączenie!
Ja tez wyprobowalam wreszcie rossmannowe falafele. Sa ok, ale jakos mnie nie rzucily na kolana. Mozna miec w szafce w razie w.

Dokonalam dzis odkrycia stulecia. Mianowicie zrobilam ten oto weganski majonez: http://www.jadlonomia.com/2013/05/idealny-majonez-bez-jajek.html . Zamiast mleka sojowego dalam migdalowe plus duza lyzke kokosowego z puszki, zeby bylo bardziej tluste (tak polecala kobita w komentarzach pod spodem). Ten oto majonez stal sie podstawa do sosiku koperkowo-czosnkowego do pieczonej dyni.  😜 😁  Polecam!
nie czuc za bardzo kokosa?
w ogole
jutro robię frytki belgijskie 🙂 tylko nie wiem co do nich zrobić  🤔 może jakąś sałatkę  🤔 macie jakieś pomysły?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
27 września 2013 19:44
Na czym polegają frytki belgijskie?  😉


Właśnie pokroiłam mięso na psią zupę i aż mi nie dobrze od jego zapachu - nie spodziewałam się, że będę tak reagować na mięso.
Ruda_H   Istanbul elinden öper
27 września 2013 20:06
Pandurska świetny przepis, muszę koniecznie wypróbować!

U mnie ostatnio na tapecie majonez ryżowy, szybki i smaczny tak samo jak ten z fasoli http://wegannerd.blogspot.com/2013/09/prosty-gesty-majonez-bez-jajek-z-ryzu.html

a jak macie ochotę przetestować przepisy na dania z dyni, to mogę polecić http://wegannerd.blogspot.com/search/label/dynia, zrobiłam już wszystko i wciąż mi mało ... absolutny hit to dyniowe zawijasy z jabłkami, pasta dyniowa z ciecierzycą i curry z pigwą i dynią  😍

dea   primum non nocere
27 września 2013 20:36
Mnie by się nie chciało tak chrzanić z tymi frytkami. Normalnie kroję ziemniaki, wrzucam do gorącego oleju w garnku grubodennym z ikei i za chwilę mam wcale nie przesiąknięte tluszczem, chrupiące na zewnątrz i miękkie, nie surowe w środku. A do tego - oczywiście masło czosnkowe (wersja vegan: olej czosnkowy :P w sumie nie ma różnicy, to masło i tak się topi i obcieka). To moje ulubione żarcie jak czuję, że coś mnie "łapie" w rodzaju podziębienia. W tej sytuacji nawet się upieram, że to zdrowa żywność, hehe 😉

Najważniejszy jest IMHO dobry olej - ja używam winogronowego, bo nie ma własnego smaku/zapachu i nie pali się tak łatwo, jak te, które kiedyś w domu były (nawet nie wiem co to było... bo od paru lat używam tylko winogronowego). Na winogronowym da się też zrobić normalne, nie nasiąknięte tłuszczem i nie spalone faworki nie-na-smalcu. Pączków nie miałam odwagi próbować robić 😉 zbyt spektakularne porażki pamiętam z rodzinnego domu 😉
Najważniejsze są ziemniaki. Z typu sałatkowego zrobią się takie szkliste flaczki 😉
Wzruszył mnie ten filmik, mimo, że to tylko o "głupich" kurach. Wiadomo, podkład też robi swoje. Ale ile w tym prawdy... Chów klatkowy to obrzydliwe barbarzyństwo. Tyle w temacie.
http://freefromharm.org/videos/animal-rescue-stories-videos/a-farmer-who-had-a-change-of-heart-about-his-chickens/
Powiedzcie, czy to dobry pomysł, żeby zamrozić sobie kurki i dynię na zimę? Żałuję, że nie zamroziłam szparagów  🙄
Grzyby można mrozić po obgotowaniu. Nie wiem, czy są jakieś specjalne wytyczne dotyczące kurek... Doświadczenie mam tylko z podgrzybkami...

Dynię mroziłam w postaci pure (upieczone, odparowane). Sprawdza się.
szepcik
Co do kurek - najlepiej je mrozić po odparowaniu wody - wrzucasz na patelnie (suchą) i czekasz aż puszczą całą wodę. Mrożą się super 🙂
Dynię chciałam zamrozić surową, pokrojoną w kostkę. Z kurkami spróbuję 😉
bez problemu mozesz zamrozic tak dynie 🙂 ja mam zawsze zamrozona na zime.
Ja dynie i kurki mroze normalnie. Dynia pokrojona w kostkę kurki oplukane i wysuszone. Z kuurkami to chyba zależy do czego będziesz używać. U mnie do tej pory głównie do zupy wiec wida nie przeszkadzała.
Gdzies widzialam nawet, ze mozna upiec dynie i zrobic z niej pulpe, a potem zamrozic. Co do kurek, to u nas sa do kupienia mrozone, ale nie wiem, czy surowe, czy obgotowane, wiec sie da..

Bylam dzisiaj zrobic rekonesans nowootwartej weganskiej knajpy i jestem zalamana! Negatywnie! Poszlam z mezem na sniadanko i bylam bardzo ciekawa, co dostaniemy, a tam.. dwie bulki, kromka chleba i dwa rodzje past weganskich w ilosci na jednej lyzeczce od herbaty (nie zartuje) plus 3 oliwki i korniszonek.Masakra.. mozna sie napchac bulka i tyle. Wyszlismy zniesmaczeni lekko 🙄 Nie wiem, jak oni chca promowac weganizm takim podejsciem do klienta.. Szkoda, bo myslalam, ze bedzie gdzie jesc 🙁

Z tego powodu wrocilismy do domu i zrobilismy kasze jaglana zapiekana z jablkami i rodzynkami..mmmm 🙂😉)
W ogóle chciałam wam powiedzieć, że takie grzyby przyniesione z lasu najlepiej się mrozi nie oczyszczone. Od razu z koszyka do torebki strunowej i do zamrażalnika, zero mycia i obgotowywania. To zamyka ich smak i zapach, myć je można po rozmrożeniu.
Diakonka   Jestem matką trójki,jestem cholerną superwoman!
28 września 2013 18:53
Pandurska daj przepis, mam właśnie nadmiar ugotowanej kaszy i sporo jabłek🙂
Diakon'ka alez to bardzo proste. Nie wiem, ile masz kaszy, wiec proporcje po prostu dobierz sama. Ja dodalam namoczone we wrzatku rodzynki (tez na oko) i lyzke mleka kokosowego, zeby kasza nie byla zupelnie sucha. Jablka odparowuje jak do szarlotki z duza iloscia cynamonu. Potem ukladam kasza tak, jak ciasto, a pozniej na to idzie ciapa jablkowa. To taki standard, robi sie jak klasyczny ryz z jablkami. Potem na 20 min do piekarnika (180-200st.) i juz. I mniam!
Ja znów kryzys 😵...
Tym razem rodzina sobie obrała wspólny front anty moje przekonania.
Najpierw jak przestałam mięso jeść były po prostu wybałuszone gały i teksty typu "ale wędlin tez nie?!!!".

Teraz, gdy ja w swoim niejedzeniu mięsa i ogólnie odżywianiu się staram się jakoś racjonalnie i zdrowo postępować, dowiadywać się, czytać itd. to opracowali wspólną strategię wyszydzania mnie. Mój mąż jest wodzirejem! Więc przy każdej nadarzającej się okazji słyszę śmichy, hihy jak to mi odbiło bo całe życie mięso "wpierdalałam" a teraz nagle "wielka dama mięsa nie jem" i "ciekawe ile wytrzyma i co na święta będzie jeść".
Teoretycznie powinnam to olewać ale wiecie, każdy ma swoją wytrzymałość i powoli nie mam siły...

Oczywiście non stop słyszę, że głupia jestem, i dzieciaka marnuje (bo małemu ograniczam spożycie mięcha), ale nie padają argumenty zdrowotne tylko teksty typu, że go inne dzieci będą palcami pokazywać, że pójdzie do przedszkola i, i tak będzie mięso jadł, a w szkole się będzie mi na złość z kolegami na bułki zamieniał. I kurde odwieczne "chociaż mięsko zjedz, no zjedz mięsko" przy obiedzie ... do dzieciaka lat 1,5, który ma wzrost iw agę 2,5-3 latka!!

Do tego mały chyba ma alergię i AZS więc jak mówię o odstawieniu glutenu, mleka czy jajek na jakiś czas, to awantura i wysyłanie mnie mnie do psychaitryka. No bo jak nie żreć pieczywa, jajek i nie zapijać mlekiem to co jeść?! Doszło do tego, że wizytę u alergologa muszę potajemnie umawiać, bo przecież w oczach mojego męża to alergie to problem słabeuszy, a w ogóle to ja mam urojenia, bo to normalne, że dzieci w wieku 1,5 pól nocy ryczą, mają wysypki, ponadrywane płatki uszu itd. No i przecież wszystkie normalne dzieci jedzą bułeczki i nic im nie jest.

A do tego jestem zależna od tego, co do lodówki wstawi mój mąż bo z tym brzuchem i z małym ciężko mi jakikolwiek zakupy zrobić, etykietę przeczytać itd. Właśnie przyniósł do domu - chleb orkiszowy - skład 80% mąka pszenna 😵... bo tylko nawiedzeni debile czytają etykiety bo przecież "wszyscy to samo jedzenie jedzą i żyją".
Normalnie w 8 miesiącu ciąży mogłabym jakimś braminem zostać czy kimś tam bo energią słoneczną żyję bo nic nie jem. Bo w lodówce mam pasztet, boczek, kiełbasę, keczup kupny (bo domowy jest do dupy bo tak fajnie nie smakuje) i do picia napój pomarańczowy ( po którym rzygam dalej niż widzę)...


kotbury, może poproś jakąś koleżankę o wspólne zakupy? Gdzie mieszkasz? Niektóre sklepy dowożą jedzenie do domu, sama zamawiałam z Piotra i Pawła, byłam bardzo zadowolona. A wojny psychologicznej nie zazdroszczę, niestety nie umiem pomóc w tej kwestii.
kotbury, szczerze Ci współczuję. Jak przeczytałam Twojego posta, to aż się we mnie zagotowało. Mimo wszystko, życzę Ci wytrwałości i mam nadzieję, że Twoi bliscy w końcu zmądrzeją, zaufają Ci i zaczną szanować Twój wybór. Przykre jest też zachowanie Twojego męża.

Mój TŻ przez pierwsze ponad pół roku naszego związku jadł mięso. Ale w mojej kuchni wege stołował się regularnie i smakowało mu okropnie. I jakoś tak codziennie się chwalił, że dziś na śniadanie jadło to i to, ale "bez mięsa", a dziś odstawił wędlinę, a dziś inni jedli na obiad kurczaka, a on odmówił, itd. Także wszystko zmierzało w jednym kierunku  🙂 A też był zażartym mięsożercą i lubił sobie głupawo pożartować z wegetarian. Ale dojrzał i zmienił swój pogląd o 180 stopni.

Ja ostatnio jestem w "gotowaniowej" czarnej d. Nie mam weny :<
edit. W dodatku mam już niedowagę wg przeliczników bmi  👀
Mieszkam trochę w czarnej d. i choć jestem współautorem konceptu sklepu internetowego dla PiP ( i ich staretegii korporacyjnej) to do mnie nie dowożą.. niezły paradoks, co 😎
Chyba mam po prostu kryzys ogólny bo np. na mojej "ulicy" są 3 zamieszkałe domy- w tym nasz. Obok nas sąsiad jest rasistą, ale takim klasycznym w sensie matoł - rasista... i jak po mnie spływały komentarze i żarty (bo prawie każda rzecz musi się odnosić do czarnuchów) tak aktualnie zaczyna mnie to z lekka wkur...

Jadę w przyszłym tygodniu do mamy do Szczecina to się wyrwę na zakupy i znów cały bagażnik załaduję. Ale właśnie wcześniej muszę trochę zaplanować gotowanie, żeby wiedzieć ile czego mi będzie najbardziej potrzebne.

ovca   Per aspera donikąd
28 września 2013 20:57
A ja jestem wpieniona strasznie. Byliśmy tydzień u Mamy mojego tż, która od samego początku kręciła nosem na mój wegetarianizm, ale że wpadaliśmy na 2-3 dni to nie był problem-pierogi, naleśniki ze szpinakiem. Teraz, przy tygodniu, już zaczęły się komentarze "nooo a Tobie co mam zrobić na obiad? na pewno nie zjesz schabowego? to takie chude mięsko może Ci posmakuje" chociaż cały czas podkreślałam, że to nie problem, że mogę sama sobie coś przygotować, usmażyć kanie, cokolwiek. Zebraliśmy w lesie cały kosz podgrzybków, cieszyłam się na obiad- i zastałam je później w kuchni smażące się w dodatkiem połowy kostki smalcu. Nawet nie zdążyłam sobie odłożyć.
Gotowałam zupę- pomidorówkę. Odeszłam od kuchni na chwilę i jak wróciłam- w mojej zupie elegancko pływały kości "bo przecież wyjmiesz sobie przed podaniem i nie będzie w niej mięsa, a będzie miała lepszy smak".

Naprawdę nigdy nie chciałam nikomu wchodzić w drogę moim wegetarianizmem, nie wybrzydzam, bo prostu nie jem i już- najwyżej będę jadła suche ziemniaki, trudno, mój wybryk. Ale wciskać mi NA SIŁĘ mięso?  😵
Naprawdę, aż mi się wierzyć nie chce w to, co tu piszecie (tzn. wierzę, bo i mi się podobne przygody zdarzały, ale żeby najbliższa rodzina się w ten sposób zachowywała??)... Też bym była wściekła. Delikatnie mówiąc.
ovca, a co Twój Tż na to????
kotbury alez sobie faceta wybralas..lojej.. Ja bym wziela takiego na dywanik i mu powiedziala wprost, ze sprawia ci ogromna przykrosc obchodzac sie z Toba w taki sposob i ze poniewasz ty nie wysmiewasz jego sposobu jedzenia, to oczekujesz od niego tego samego. Watpie, ze to do niego trafi, ale sprobowac mozna.  Zagroz rozwodem  🤣

ovca oczy wybaluszam... pokaz tesciowej jakis film z YT na temat wegetarianizmu- moze trafi  😁


Ja mam normalnie blogoslawiona rodzine, chociaz jak moja mama przeszla okresowo na wegetarianizm jak mialam 10 lat (potem wrocila do miesa, zeby zaczac ze mna, jak mialam jakos 14 czy 15 lat), to tato (jeszcze wtedy jej maz) w akcie protestu na kotlety sojowe zamiast schabowego przeprowadzil glodowke 😂 Z biegiem czasu w domu przestaly byc dwa obiady (jeden dla mnie i niej,drugi dla brata i taty) i kazala chlopom samodzielnie sie babrac z miechem, jesli chca je jesc. Ot taka historia rodzinna  😀


edit: P.S. pisalam wam, ze moja babcia przeszla ostatnio na weganizm ze wzgledow zdrowotnych??
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się