własna przydomowa stajnia

strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
11 listopada 2013 10:45
zgadzam się z horse_art.

Haffek, utrzymanie konia to nie tylko cena jedzenia. To również kowal, szczepienia, odrobaczenia. No i koszty ewentualnego leczenia, czego nikomu nie życzę.

Może kup najpierw konia, wstaw go do pensjonatu, przyjeżdżaj do niego codziennie przez powiedzmy 2 tyg. o 7 rano by dać mu jeść, wyczyścić boks, wypuścić na padok. O 14 by dać mu obiad, wyczyścić, pojeździć. O 19 by dać mu jeść i powiedzieć dobranoc  😉

Trzymanie konia w przydomowej stajni niestety nie jest takie ładne, piękne jak się może wydawać.
Nie zależnie czy pada deszcz, świeci słońce, jest mróz bądź upał o konia trzeba zadbać.
Wstać rano i go oporządzić.
Może przez pierwszy miesiąc będzie Ci się to podobało ale co później? Koń będzie dostawał jeść kiedy Ci się będzie chciało mu dać, wypuścisz go kiedy będziesz miała ochotę... Trzymanie konia u siebie to żmudne schematy, które trzeba wykonywać systematycznie, codziennie.
Haffek, ile masz lat? czy rodzina z którą będziesz tam mieszkać (i koń) mają doświadczenie - ww? przy koniach, w gospodarstwie?
(w dzieciństwie tez pomagalam, wypuszczam, wywalałam ..ale jakie to doświadczenie do posiadania własnego - tylko i wyłącznie pod własną odpowiedzialność i pieczę?)

koń przy domu to serio nie taka bajka jak się wydaje...
(bez żadnych złośliwości)
jak strzemionko proponuje - spróbuj do stajni chodzić (rozumiem, że masz po sąsiedzku) np przez całą zime i wiosne codziennie przed szkoła, po szkole wyrzucać obornik , karmić itd (i wieczorem) - zobaczysz jaka to praca...
(może i to troche polepszy poziom wiedzy o koniach  typu - "cos z nim nie tak - umiem rozpoznać co i co robic..." )
Mam 14 lat. Tata w młodości pomagał w gospodarstwie, zajmował się końmi więc trochę wie. Wiem, że zawsze mogę na nich polegać. Oni równiez zdają sobie sprawę z kosztów jakie trzeba będzie wydać na kowala, szczepienia, odrobaczania itp.
Do stajni można powiedzieć chodziła codziennie, a raczej do koleżanki która miała konie. Codziennie rano wstawałam, karmiłam, wypuszczałam, sprzątałam więc nie jest mi to obce i wiem, że jest to ciężka praca. Chodziłam czy w wakacje czy w roku szkolnym. W mróz, deszcz czy śnieg.
Haffek to ja Ci powiem z mojego doświadczenia.
  Lat temu naście jak byłam wedle własnej, jakże mylnej oceny, gotowa mieć własnego konia, uzbierałam własną ciężką pracą potrzebną kwotę, ustaliłam tańszy pensjonat za pracę w stajni i dodatkowo w oborze przy krowach, a w przypadku zakupów sprzętu i opłat za weta i kowala pomoc finansową rodziców (zamiast wycieczek, wyjazdów, kieszonkowego itp). Po miesiącu czy dwóch poszukiwań wypatrzyłam swojego wymarzonego rumaka. Stał w pensjonacie do towarzystwa miał jednego, potem dwa konie. Życie potoczyło się tak a nie inaczej, że po niedługim czasie wynajęłam budynek i pastwiska na spółę ze znajomym, który miał swojego konia. Pół roku konie były razem, potem znajomy postanowił swojego konia sprzedać. Mój został sam - na pastwisku widział po sąsiedzku krowę i konia "od woza". Stał sam pół roku - w tym czasie nauczył się podgryzać, zaczepiać, pchać się na człowieka, jednym słowem zaczął traktować człowieka jak drugiego konia, a że ja miałam wtedy lat 19 to popełniałam błędy mimo, że  miałam z końmi do czynienia od 5 lat i to często w wakacje pracując w stajniach. Po prostu z samotności koń przeobraził mi się w lekkiego psychola. Wydzierżawiłam wtedy konia od znajomych, po roku koń wrócił do normy. Mam go do dnia dzisiejszego, ma obecnie 15 lat z czego 13 lat jest ze mną i za każdym razem jakbym mogła to bym go przepraszała za pół roku traumy jaką mu zafundowałam.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
11 listopada 2013 11:09
Haffek ja również powiem z mojego własnego doświadczenia.
Jak miałam 14 lat, nawet mniej niż 14 bo zaczynałam jeździć w wieku 10, powiedzmy po 2 latach już chciałam mieć własnego na podwórku. Bo warunki miałam świetne: 2 hektary, stajenkę by się postawiło, konisia kupiło i było by suuuper.
Miałam upatrzonego konia ze szkółki jeździeckiej, po dogadaniu się pewnie by mi go sprzedali (tzn. moim rodzicom).
Oczywiście rodzice wtedy nie zgadzali się na konia. Ich realizm mnie dobijał: "Kupimy konia za 4 tys. a później co? Konia trzeba utrzymać. Kupić konia to nie problem ale gorzej z utrzymaniem". Ale z perspektywy czasu jestem im bardzo wdzięczna.
Bo mając te 12-13 lat myśli się tylko o tym żeby mieć i jeździć. Ale o opiece już niekoniecznie.

Haffek, nie chcę Cię oceniać ze względu na wiek. Być może jeździsz super, wiedzy o koniach trochę masz.
Na dzień dzisiejszy jest super. Ale co później? Na razie chodzisz do "przydomowej" podstawówki, później trochę dalej do gimnazjum.
Ale po gimnazjum przyjdzie szkoła średnia, a po niej studia bądź praca.
Na razie masz mało obowiązków, w szkole na razie jest łatwo. Lecz z wiekiem obowiązków przybywa, dzielenie pod kreskę zamienia się w liczenie delt, rysowanie wykresów i obliczaniu, który ciąg jest arytmetyczny...
Co będzie z koniem gdy szkoła zajmie większość czasu? No nie tylko szkoła, bo powiedzmy że ze znajomymi też będziesz chciała gdzieś wyjść.
Na pewno rodzice na pierwszym miejscu stawiają szkołę i gdy choć lekko opuścisz się w nauce to będą ultimatum - jak nie poprawisz ocen to koń idzie na sprzedaż.
No i co będzie z koniem gdy wyjedziesz do pracy, na studia?
Na pewno wszystkiego na tip top nie zaplanujesz ale wybiegnij trochę w przyszłość, bo nigdy nie wiadomo co będzie...
O tym z rodzicami również rozmawiałam, więc w razie własnie takiej sytuacji rodzice koniem się zajmą.
eh. mając 14 lat i nawte jezdzac od 4 to zadne doświadczenie - nawet jak sie pomaga, kami itd - tzn to oczywiście ogromny plus - wiesz wiele więcej "z czym to się je" niz pzecietna osoba w twoim wieku tyle jeżdżąca.

ale serio - jesl koń ma być dla ciebie, a nie rodziców - koniarzy - to nie najlepszy pomysł... i dla konia i dla ciebie.
z kim będziesz jeździć? sama?
ja się ciesze, ze ktoś może być na moim treningu, nawet słabszy, jeżdżę ile moge na treningi - a sama trenerem jestem. a ty?
często z takiej sytuacji obi się niedouczony, znarowiony bądź kontuzjowany koń, niedouczony jeździec (też z ryzykiem kontuzji).
i wcale się wiecej nie jeździ 😉
jak zajomowałam się "przydomowymi" końmi u znajomych, a nawet w hotelu - jeździlam prawie codziennie- bo miałam juz lat17-18, więc mialam auto i w miare blisko (kilka czy naście km od szkoły) i jeździłam np w okienkach czy po szkole. i tylko mizianie, leczenie czy jazda mi czas zajmowały.
teraz mam konia przy domu (choć nie swoim 😉 ) tu gdize mieszkam mam 10 szt - nie wsiadam w ogóle jak nei ma "akcji". do swoich jezdze na weekendy najczęściej tylko. wiesz co obiłam w ten? (i tak za kazdym razem) - przebudowe w siodlarni, przeszkody, przewracałam darń na padoku (Dziki poryły), jakiś trening poprowadziłam żeby mieć na dojazdy itd... a tak zawsze jakaś budowa, naprawianie, robienie infrastruktuy, przeszkód, równanie placu.... oczywiście karmienie itd- to wszystko o czym "u kogoś" nawet nei ma się pojęcia. mam 2 konie do jazdy (lacznei 4) - zrobiłam po pół treningu dizennie i to słabego - bo nie mialam siły na więcej. no i ciemność o 16.30...

masz w ogóle miejsce do jazdy? plac z odpowiednim podłożem?
padoki ? (bedize z innymi chodził tak? ale pryz domu czy trzeba gdzieś dalej prowadzać?)

może lepiej poczekaj - jesli to twoja tylko wola, włąsnie do czasów liceum - wtedy już człowiek wie, czy potrafi sobie radzić z dodatkowymi godzinami zajęć poza szkołą czy nie. część znajomych w tym czasie konie sprzedało - ja jeździłam więcej, na studiach, gdy inni nawet na impreze raz w miesiącu czasu nei mieli - ja pracowałam (i to b. dużo), kupiłam konia (bardzo wymagającego jak się okazało). bez wiedzy rodziców. to samo liceum, te same studia. nie każdy tak potrafi. niektórzy  muszą sypiać... albo mają aspiracje na coś więcej sportowo...
Jeździłabym z trenerem, miejsce pod ujeżdżalnie jest wyznaczone. Miejsce piaszczyste z odrobiną trawy.
Jedna mniejsza łaką zaraz za płotem, a druga duża też za płotem tylko trzeba przejść najpierw przez tą pierwsza. No i na działce są miejsca gdzie można by im było ogrodzić żeby robiły jako kosiarki do trawnika. Jest jeszcze jedna łąka naprzeciwko mnie, ale myślę że tamte wystarczą spokojnie na dwa kuce
Haffek, pojawia się w naszych wypowiedziach multum pytań, wątpliwości, kwestii... a ty tylko odopowiadasz na chyba najbanalniejszą...

i wiesz, ze treningi indywidualne są dużo droższe? stać rodziców będzie na trenera na każdą jazdę? skoro na dorzucenie jednorazowo tysiaka na konia nie?
Odpowiedzialam chyba na wszystkie odpowiedzi. Tamta jedno zdaniowa wstawiła się przez przypadek.
Tak, rodziców stać na trenera za indywidualne jazdy bo teraz tak jeżdżę i kwota by się nie zmieniła.
Tu nie chodzi o dorzucenie tysiaka. Ok, wytłumaczyliście mi dlaczego nie koza, zrozumiałam. I będę szukała kuca do tysiąca zlotych bo droższego do jazdy po prostu nie potrzebuję. Wystarczy mi zwykły, mały szetland
aha..i jeszcze jedno... po co ci kuc? jesteś tak drobna, że "wystarczy" na wiele lat? nie masz ambicji na cos więcej niz rekreację? bo nastolatka czy dorosla na kucyku... chyba, że zakładasz ze 2-3 lata max i go sprzedasz...
Jestem osobą drobną mam 154 cm wzrostu. Tata jest niski, mam również i inne osoby z rodziny też. Urosnę max do 165 (byłby chyba cud). Więc szukam kuca o wzroście 140 lub jakiegoś małe konia poniżej 155
Jestem osobą drobną mam 154 cm wzrostu. Tata jest niski, mam również i inne osoby z rodziny też. Urosnę max do 165 (byłby chyba cud). Więc szukam kuca o wzroście 140 lub jakiegoś małe konia poniżej 155

Ja mam 160 cm wzrostu - i co z tego? 🤔 Mam konia 170 w kłębie i czuję się na nim super. Ba, wcale nie wyglądam na nim jak pchełka (klik). Nie wyobrażam sobie, bym z powodu wzrostu miała jeździć na kucykach...

A u mnie jest progres - wyrwaliśmy słupy dzielące ujeżdżalnię i mały padoczek - teraz ujeżdżalnia ma te szalone 20x60m 😜  I co do kucyków - to najgorsze stworzenia na ziemi, jakie mogą istnieć. Zawsze, jak przychodzę do stajni, to ten mały wypierdek musi coś zmajstrować... A jakiekolwiek próby powstrzymania go przed wchodzeniem w pewne miejsca, spełzają na niczym. Także ja kucyków zdecydowanie NIE polecam 😉 Chyba, że ktoś lubi się denerwować.
bo kuce to nie konie. kuce to kuce. potomkowie kritersów.
Maea tylko, że ja kuce bardzo lubię dlatego właśnie chciałabym mieć kuce. Wole kuce od dużych koni i chyba nic tego nie zmieni
w temacie wybierania konia 😉
http://tiny.pl/qt5s8
Nie róbcie dziewczynie wody z mózgu! Jest drobna i nastoletnia, tak? To spokojnie na małym koniu/dużym kucu może pomykać do 21 roku życia. Na ogólnopolskich i międzynarodowych zawodach. I po co porównywać zap* przy pensjonacie z trzymaniem jednego konia + towarzysza? W dodatku zrozumiałam, że byłaby możliwość padoku/łąki wśród koni, więc ten towarzysz na noc to tylko może być kłopotem (no chyba, że źle zrozumiałam i koni tuż obok nie ma) - jak to nawet z tego wątku: co zrobić, bo jak zabieram jednego to drugi nie chce zostać sam itd. Co za różnica dla konia, gdzie śpi? Ot, sprowadzany do nieco odleglejszego boksu. A dla właściciela - spora. W koszcie pensjonatu.
A jeśli młoda myśli o sporcie to rady "poczekaj na liceum" są od czapy. Kiedy ma jeździć jak nie teraz? Gdy medycynę skończy???
Najwyraźniej są dookoła osoby (choćby trener), które pomogą w ew. kłopotach.
I sory, ale jako niekłopotliwy towarzysz to szetland lepszy niż konik polski (chyba, że ktoś chce sad obrabiać konikiem).
Haffek, nie daj się zbić z tropu. Największy problem to obornik - no i czyjaś stała obecność gdy koń na miejscu, i wstać wcześniej, żeby nakarmić i ogarnąć.
Nie wszyscy muszą samodzielnie zasuwać przy ogrodzeniach. Niektórzy - płacą innym za pracę pt. postawić, naprawić.
halo dziękuję 🙂 W domu zawsze kto będzie miała zajrzeć do konia bo mama nie pracuje. Obornik prawdopodobnie będą chcieli w wiosce obok. A trener będzie dojeżdżał na treningi, jak nie jeden to drugi
ale koń nie ma stać w pensjonacie tylko przy domu - gdzie tu wzrost ceny pensjonatu ? jaka róznica w utrzymaniu szetlanda a kn? zresztą.... jak nie chce 2-go konia do jazdy to moze być i szetland. radziliśmy "praktycznie" - ze fajnie miec kompana do jazd
Czym macie ocieplone stajnie angielskie? Watą czy styropianem?
Nie, moja jest murowana, ale bez sufitu, a dach jest na wysokości od 4,5 do 3 m.
horse_art Co by nie mówić to Taniej we własnej stajence niż w pensjonacie. Kilka lat robi niezłą różnicę.
Na tej zasadzie, co Haffek tu słyszy, to prawie żadnej przydomówki nie powinno być: bo hala potrzebna, bo grunt bezpieczny/suchy, bo - chociaż lonżownik itd.
A co to szkodzi spróbować? Do pensjonatu można wrócić, koszt małej stajenki - ryzyko do podjęcia.
I odradzałabym wypaśny boks typu 4x4 dla małego konia. Po co? Żeby więcej roboty było? Najmniejszy dopuszczalny i już.
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
11 listopada 2013 19:42
4x4 podany wymiar jakby koń miał stać z kozą
Ja tak ogólnie - bo ludzie robią jak największe, a potem plują sobie w brodę. Duży boks = dużo ściółki, droższa konstrukcja. Wyłącznie za wrażenie, że koń ma salon?
halo, aa...teraz zrozumiałam o co ci chodzi ...że pensjonat zamiast przydomówki...
mi chodziło o zdobycie doświadczenia i pewności, że sie chce konia, a nie wstawianie go w pensjonat. ale...w zasadzie jak coś to można sprzedać. oby tylko wcześniej się nie nacierpiał...
m
dzieci chcące kucyka, szczególnie bez "koniarskiej" rodziny, laicy zapalają zaraz lampkę alertu "problemy".
-dlatego takie odradzanie

a co do boksu sie zgodzę...unijny 3x3 albo mniejszy jeśli kuc. a koza koniecznie osobno. mogą się niuchac przez ścianki, ale niech będą bezpieczne.

z tym "tylko spać" samemu to nie jest takie "tylko". zimą będzie pewnie zamykany o 16. a wychodził o 8 np. - to pół doby w samotności... 
i chyba też nie do końca z innymi - bo teraz pisala ze mają różne łaki gdzie bedą grodzić, gdzie wyjdzie z kozą... czyli bez koni...(w sensie nie do kogoś...)

tak czy siak życzę powodzenia 🙂
a troche nastraszenia realiami nie zaszkodzi - lepiej sie miło zaskoczyć 🙂
derby   "Pamiętajcie, tylko spokój Was uratuje."
11 listopada 2013 19:56
Ja tak ogólnie - bo ludzie robią jak największe, a potem plują sobie w brodę. Duży boks = dużo ściółki, droższa konstrukcja. Wyłącznie za wrażenie, że koń ma salon?



ja mam boksy 5x5 i nie żałuję, co prawda w sezonie wiosna-jesień stajnia otwarta, a konie zamykane na noc tylko grudzień-marzec.

W razie problemu ekonomicznego zawsze można wrzucić ścianki🙂
Niestety boks chyba będzie większy niż 3x3 bo stajnia już jest wybudowana (najpierw nie miała być to wgl stajnia) i drzwi są tak śmiesznie ustawione że chyba będzie trzeba zrobić większy bo chcialabym aby miał możliwość wyglądania na zewnątrz, a od drugiej strony chciałabym zrobić małą siodlarnie czy np. kilka ciuków wrzucić
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
11 listopada 2013 20:00
[quote author=halo link=topic=19013.msg1921736#msg1921736 date=1384199208]
Ja tak ogólnie - bo ludzie robią jak największe, a potem plują sobie w brodę. Duży boks = dużo ściółki, droższa konstrukcja. Wyłącznie za wrażenie, że koń ma salon?

ja mam boksy 5x5 i nie żałuję, co prawda w sezonie wiosna-jesień stajnia otwarta, a konie zamykane na noc tylko grudzień-marzec.

W razie problemu ekonomicznego zawsze można wrzucić ścianki🙂
[/quote]

My mamy kilka 6x4 oraz dwa 5x4 (powiększyliśmy z mniejszych) i to są najwygodniejsze boksy do
sprzątania i zawsze jest w nich najczyściej.
Haffek, co to jest "ciuk"?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się