Co mnie wkurza w jeździectwie?

Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
14 listopada 2013 20:39
no rozumiem
Mnie za to zaczęło wkurzać, że ładuję w leczenie konia tyle kasy że jakbym to inwestowała w treningi to jeździłabym już na poziomie GP chyba🙂 i w zasadzie jakoś byłam z tym pogodzona do momentu kiedy dojeżdżająca Pani Trener po wysłuchaniu litanii życzeń dotyczących treningu i tego co koń może a czego nie ze spokojem i zimnym głosem zapytała "a czemu Ty go nie oddasz na łąki"...  😵
no właśnie czemu... czemu nie umiem oddać starego dziada autystyka na łąki żeby zdziadział do reszty a ja w tym czasie wydzierżawiwszy jakiegoś cudnego łosia ładowałabym w swój rozwój a nie wizyty chiropraktyków, lekarzy, suplemety srenty. I wstyd mi strasznie bo przez chwilę pomyślałam, że ona ma rację, że tak właśnie powinnam zrobić. No i chodzę wkurzona od kilku dni 😀iabeł: 
No niestety to jest prawda,że bardzo wiele osób kochających swoje konie ładuje w nie pieniądze dużo za długo,szczególnie na leczenie,często to widuję-nawet w swoim bliskim otoczeniu.
Z jednej strony podziwiam zaangażowanie 🙂,a z drugiej: osobiście nie wydałabym ani jednej złotówki na leczenie które ''może może'' da efekt,ani na bardzo drogie terapie eksperymentalne.Zrobiłabym to tylko wobec konia,który rokuje na duże konkursy albo jest koniem na duże konkursy.
Niemniej jednak podziwiam determinację osób,które długo walczą o zdrowie wierzchowca 🙂
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
14 listopada 2013 21:22
Wiesz ja pewnie bym się poddała już dawno gdyby nie to że każda diagnoza kończy się słowami - proszę mu zapewnić dużo mądrego ruchu - i to widać - gdy wyjechałam na miesiąc wakacji i koń łaził po łące to po tym miesiącu nie było co zbierać - 3 miesiąc to odpracowuję. Gdyby nie ta świadomość myślę, że dawno wysłałabym go na zielone pastwiska. Ale jemu trzeba zapewnić codzienną pracę dostosowaną do jego możliwości a nie szwendanie się po trawie. Jak mogę go z tym zostawić? I wkurzam się bo myślę gdzieś tam głęboko tak jak Ty czy Trenerka ale z drugiej wiem/czuję że mi nie wolno go tak zostawić... tak się nie robi po prostu, byłabym nie fair.
Wiesz ja pewnie bym się poddała już dawno gdyby nie to że każda diagnoza kończy się słowami - proszę mu zapewnić dużo mądrego ruchu - i to widać - gdy wyjechałam na miesiąc wakacji i koń łaził po łące to po tym miesiącu nie było co zbierać - 3 miesiąc to odpracowuję. Gdyby nie ta świadomość myślę, że dawno wysłałabym go na zielone pastwiska. Ale jemu trzeba zapewnić codzienną pracę dostosowaną do jego możliwości a nie szwendanie się po trawie. Jak mogę go z tym zostawić? I wkurzam się bo myślę gdzieś tam głęboko tak jak Ty czy Trenerka ale z drugiej wiem/czuję że mi nie wolno go tak zostawić... tak się nie robi po prostu, byłabym nie fair.


Ja też Cię podziwiam i mam nadzieję, że nigdy nie będę w podobnej sytuacji bo nie wiem co bym zrobiła. Trzymam za Was kciuki.
Kika a tak z ciekawości- co jest Twojemu koniowi?
Pamiętam, że macie problem z trzeszczkami, ale z tego co doczytałam macie tylko I/II stopień zmian- chyba nie od tego?
Ja też mam konia , który nic nie robi 🙂 też muszę go ruszać ,żeby się dobrze czuł , ale absolutnie już mnie to nie wkurza. Wkurza mnie ,że mój młody koń do jazdy jest wiecznie kontuzjowany. Kiedy minie nasz pech...
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
15 listopada 2013 12:33
rosek0 czasem myślę, że są takie konie, którym ciągle coś będzie czego byś nie robiła. W zasadzie to my mamy permanentne problemy pod tytułem "ciągle k....a coś" trzeszczki to pikuś - odkąd rozkułam i jest prawidłowo rozczyszczany nie ma problemu ale - stan zapalny między 14-16 kręgiem wyrostki kolczyste - ostrzykiwanie głębokie, potem mikrouraz na PP nodze, od którego zakulał a potem od stania przeciążył sobie lewą, na termowizji wyszły problemy w okolicach miednicy i lędźwi - zaczął mi ciągać zadem lewym przy mocniejszej pracy, oraz na prawej łopatce - być może od przeciążenia. Poza tym 7 lat kucia zostawiło ślady w układzie ruchowym. Czekam teraz na usg. Generalnie średnio raz na pół roku zaczyna się coś dziać - a to się wywali a to nadwyręży a to w coś walnie, to mu się nakostniak zrobi... i jeszcze niejadek do tego -  i tak od 10 lat a ostatnio się nasiliło🙂 Do tego trzeba dołożyć problemy behawioralne - koń mocno pozamykany, introwertyczny przez to ma b. mocne napięcie mięśniowe co objawia się nerwobólami - mocno reaguje na dotyk, jakby był bardzo obolały w każdym miejscu ale na termowizji wyszedł tylko ten zad i łopatka więc skłaniamy się w kierunku problemów psychosomatycznych. Olga Kulesza próbuje go z tego wyciągnąć ale to zapewne potrwa. Wymaga ogromnie dużo czasu przed jazdą, dużo czasu przy rozgrzewce oraz ogromnie dużo czasu po pracy, masaży, wcierania, pracy behawioralnej. Generalnie to wszystko przynosi efekty jak o niego dbam, pracujemy wg zaleceń lekarzy a nie niestety trenera choć wolałabym odwrotnie🙂 ech chciałabym tak sobie czasem po prostu pojeździć bez tych wszystkich czarów wokół🙂 bez wyrzutów sumienia że nie ma mnie jeden dzień w stajni więc nie pracował a to nie dobrze bo musi się ruszać. Że nie mogę na wakacje, że nie mam za co prezentów na święta kupić bo muszę mieć na lekarzy, masażystów, suplementy.
To się wyżaliłam na dziada... kocham go ogromnie 😍
Kika szczerze współczuje ale ja tak mam z młodszym koniem... Co chwilę coś, a to zapalenie ścięgna a to skręcona noga a to zapalenie skóry ...mam ją dwa lata a z tego większość czasu się  rehabilituje. I to wszystsko są pierdoły ale czas i kasa i nerwy ... Dodatkowo jest to trudny koń , autodestrukcyjny. Ale wierze ,że rok 2014 będzie nasz 🙂
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
15 listopada 2013 12:51
ech jesteś na początku drogi, którą ja zmierzam od 10 lat - oby wam się los odwrócił. Choć czasem myślę - może trochę megalomańsko co mi tam - że ten koń miał do mnie trafić bo ktoś musi się zająć takimi końmi a kto jak nie my rosek0 🙂 Odbijemy sobie w kolejnym życiu!
Kika a nie łatwiej zmienić trenera?
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
15 listopada 2013 13:10
w Szczecinie? Do nas przyjeżdża dobra trenerka, której metody bardzo mi odpowiadają tylko okazało się, że nie możemy jeździć tak jak wszyscy musimy się dopasować do konia. Co wyszło właściwie teraz. Jeśli trenerka czegoś nowego nie zaproponuje to tak będę musiała zmienić trenera. Na razie i tak problem się rozwiązał sam bo zamiast na treningi zaczęłam ponownie wydawać na leczenie🙂 a w Szczecinie na pewno nie jest łatwo zmienić trenera - bo wybór jest nikły - z całym szacunkiem🙂
Hmmm a u nas było odwrotnie choć wszyscy, łącznie z wetem, mi mówili, że konia muszę utrzymać w trybie "pod siodełm", bo inaczej mi się szybko zestarzeje i klapnie. Ale okazało się, że usilne kuracje i zabiegi mające na celu umozliwienie mu ruchu pod siodłem nic nie dawały i jak "zapomniałam o koniu" to on w ciągu kilku miesięcy cudownie "odmłodniał i ozdrowiał". ja nie pamietam, kiedy on się tak swobodnie ruszał jak teraz, lśnił, był okrągły i z czystym nosem. Temu egzemplarzowi własnie łąkowanie posłużyło a nie praca za wszelką cenę "na dopalaczach". Widać akurat jego dolegliwości nie znoszą żadnego, nawet spacerowego obciążenia.
Kika współczuję naprawdę bardzo.
I podziwiam za determinację i walkę o konia  :kwiatek:
Wkurza mnie to, że jestem nieodpowiedzialną gówniarą, która kupiła konia, bo się zakochała...
Może od początku, trzy lata temu miałam na oku pewną klaczkę, niezbyt urodziwa, dodatkowo miała CODP i miała ok. 14 lat. Jak to się mówi, to był koń mojego życia. Rodzice się zgodzili na jej kupno, ale właściciel powiedział, że mogę kupić jak się wyźrebi i odchowa swoje. Klacz się wyźrebiła, wylizała źrebaka i padła. Po 3 latach dostaję telefon "syn Dolorez (tej klaczy) jest na sprzedaż. Pojechałam dwa tygodnie temu w niedziele, chwilę na nim pojeździłam i byłam pewna, że to syn mojej ukochanej klaczy. Tydzień później kupiłam sobie 3 letniego ogiera, którego wykastrowałam w dniu kupna.
Wkurza mnie to kurde, że nie wiem czy sobie poradzę z tym koniem, ale te wredne zwierzęta muszą się tak patrzeć na człowieka by rozkochać dwunoga w sobie  👿
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
15 listopada 2013 18:21
Oj Behemotowa prawda wielka... Ja zasadniczo stara baba jestem, niby z wykształceniem "koniowym", niby wiem na co patrzeć... a i tak jak znam życie kupię jakiegos koszmara albo półślepego staruszka bo albo sie zakocham albo będzie mi żal.  🤔wirek: Tak przy koniach moje serce stanowczo bierze górę nad rozumem 🤬
omnia,  nie ty jedna, ja też nie zaliczam się do młodszych po 16 latach przygody z końmi (klub, tory, prywatne) gdy dojrzałam do kupna swojego, zamiast dobrze wybierać, kupiłam małą, grubą z chudymi nóżkami, z rożnymi schizami, problemami, kobyłkę, i jesteśmy już razem prawie 14 lat. Doszły inne choróbska, ale nie dajemy się. Kobył ma teraz 21 lat , jest na chodzie, a ja posiekałabym się za nią. 
kujka   new better life mode: on
15 listopada 2013 18:49
Wkurza mnie (nie tylko w jeździectwie, ale dzis szczególnie w nim) ta cholerna, okropna niesprawiedliwość!

dlaczego musza sie psuć te wyczekane, ukochane, przebadane od góry do dolu, wyniuniane i z zapewniona najlepsza opieka? A te kupione przypadkiem, tyrane byle jak, stojące w marnych stajniach, z marnym żarciem - latami nawet sie nie podbija, nie zakaszlna? 🙁

jakiś fatalny chichot losu. Los nie ma poczucia humoru. :/
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
15 listopada 2013 19:03
bo kujka nie ma sprawiedliwości - taka karma po prostu, czego nie zrobisz to złej nie odwrócisz w tym życiu... to głupie może ale mi pomaga nie pytać ciągle "dlaczego". Ważne żeby mieć spokój w sercu - robię co mogę na resztę nie mam wpływu. Jest taki piękny tekst z tłumaczonej bodajże przez Młynarskiego pieśni, który pomaga zmierzyć się z niesprawiedliwością: "przytul w ten czas nieludzki swe ucho do poduszki bo to nas spotyka przychodzi spoza nas". Nie na wszystko masz wpływ i nie jest to kwestia sprawiedliwości.
kujka, a może to jest tak 🙁 (hipoteza), że te wyczekane, wyniuniane - co trochę pauzują? (bo... życie) a wtedy łatwo o pierwszą kontuzję, a wtedy kontuzja goni kontuzję (bo znowu przerwy) a te "od czapy" - są tyrane, ale NON STOP?
Kika napisałam priv ot takie moje przemyślenia
Kika   introwertyczny burak i aspołeczna psychopatka
15 listopada 2013 19:50
maxowa już odpisałam - dziękuję. Wiesz ja go nie oddam ale przychodzą takie momenty, że zazdrościsz tym co mają normalnie i też byś tak chciała choć przez chwilę... a tu rzeczywistość odbiega od ideału. Ech ale jak mnie nie ma u dziada jeden dzień - jak dziś - to tylko się zastanawiam co robi i co będziemy robić jutro🙂
dzięki dziewczyny - wpadłam tu rano wkurzona a już mi lepiej :kwiatek:
Wkurza mnie (nie tylko w jeździectwie, ale dzis szczególnie w nim) ta cholerna, okropna niesprawiedliwość!

dlaczego musza sie psuć te wyczekane, ukochane, przebadane od góry do dolu, wyniuniane i z zapewniona najlepsza opieka? A te kupione przypadkiem, tyrane byle jak, stojące w marnych stajniach, z marnym żarciem - latami nawet sie nie podbija, nie zakaszlna? 🙁

jakiś fatalny chichot losu. Los nie ma poczucia humoru. :/


Mój koń nie był przed kupnem przebadany od góry do dołu (w ogóle nie był przebadany nijak), kupiłam go przez przypadek, postawiona przed faktem biorę za dług pensjonatu (czyli w niskiej cenie za konia raczej zdrowego) albo nie, ze świadomością, że albo teraz, albo nigdy. Nie był to koń łatwy, ułożony i sympatyczny, nie miał żadnej cechy charakteru ani wyglądu bym mogła powiedzieć, że to ten wymarzony i wyczekany. Nie mam nadmiaru pieniędzy by kupować mu wypaśne suplementy, drogie pasze, by trzymać go w stajni z solarium, pięknymi boksami i luksusem. Ale staram się stawać na rzęsach by niczego mu nie brakowało, nawet wtedy kiedy wszystkiego muszę sobie odmówić. Dbam o niego jak potrafię najlepiej. Zawsze na pierwszym miejscu jest jego dobro i komfort, dopiero później moje zachcianki. Nie tyram go byle jak. I, odpukać, póki co los nam sprzyja i żadnych większych kontuzji poza ropą w kopycie, nie mieliśmy. Więc to nie zawsze tak jest, że nie "psują" się tylko te, o które człowiek nie dba i tyra 😉

Edit: I w sumie chyba mam odpowiedź na twoje pytanie. Zauważyłam, że im więcej o konia się dba, im bardziej się na niego chucha i dmucha, tym bardziej koń jest podatny na wszelkie choroby i kontuzje. Być może zamiast go hartować, to się go po prostu tym sposobem wydelikaca?
Być może ten zwyczajny przykład z podwórka coś pokaże, kiedy koń dostawał wszystko do jedzenia, co możliwe było, a i kolki nigdy nie dostał. Co więcej! Można rzecz, że ktokolwiek coś przypadkiem mu dawał i nie było to dobre dla zdrowia to nigdy żadne komplikacje miejsca nie miały jakby żołądek już wiedział, co to za "obcy" przełykiem idzie. Tak, zauważyłam taką tendencję. Moja u handlarza w żłób wiele świństw miała wrzucanych, a i teraz jak rzuci się na coś nieodpowiedniego to jak skała, żadnej kolki.
Konkluzja jest prosta. Trzeba koniowi dać od czasu do czasu kanapkę z szynką, żeby go nieco zahartować. Wtedy mokra trawa mu nie straszna  🤣


To był żart
Mój koń u wcześniejszego właściciela dostawał chyba wszystko.
Piwo, energetyki, pączki, łupiny od ziemniaków i wiele innych rzeczy. Na szczęście mu nie szkodziły. Ale po takim zahartowaniu mam trochę mniejsze obawy jeśli chodzi o kolkę ;]
kujka   new better life mode: on
16 listopada 2013 10:25
halo, hmn tak, w dużej części przypadkow jest dokładnie tak, jak piszesz.

tylko nie zmienia to faktu, ze jest to straszna niesprawiedliwość 🙁

Kika, nie pisze o sobie, tylko o kims bardzo bliskim. I to kolejny bol - ze nie da sie za bardzo pomoc.
A Ciebie podziwiam za walke o swojego konia. I maxowa tez!!
Wy się śmiejecie, ale koń był przystosowany od milionów lat do przyjmowania bardzo różnego pokarmu, tylko trzeba po prostu wiedzieć co w jakiej ilości koniowi może zaszkodzić, bo zawiera np substancje trujące albo  antyżywieniowe...
mój z upodobaniem wcina świeże kajzerki,nie wiem czemu...
a mnie wkurzają takie sprawy http://ogloszenia.re-volta.pl/inne/szczegoly/21672? - ( na fejsie ciekawa dyskusja zwolenników i przeciwników ) pomijając chęci i motywacje , ale na naszych ogłoszenaich , powyżej tego , ogłoszenie takie http://ogloszenia.re-volta.pl/inne/szczegoly/284? , czy Holz sport nie mógłby ,,przytulić ,, na emeryturę tej klaczy która tak rozsławiła go w Polsce i Europie ? czy nie zasłużyła na to ?
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
17 listopada 2013 09:59
a mnie wkurzają takie sprawy http://ogloszenia.re-volta.pl/inne/szczegoly/21672? - ( na fejsie ciekawa dyskusja zwolenników i przeciwników ) pomijając chęci i motywacje , ale na naszych ogłoszenaich jest powyżej tego ogłoszenia , ogłoszenie takie http://ogloszenia.re-volta.pl/inne/szczegoly/284? , czy Holt sport nie mógłby ,,przytulić ,, na emeryturę tej klaczy która tak rozsławiła go w Polsce i Europie ? czy nie zasłużyła na to ?


dyskusja na fejsie trwa, choć trochę jej nie rozumiem.
"Miło" ze strony posiadaczki konia, że chce mu znaleźć dobry dom. Sama jak pisze studiuje i nie może tej klaczy poświęcić odpowiednią ilość czasu. A wiadomo, że koń obecności człowieka też potrzebuje, oprócz towarzystwa innych koni.
Ja na miejscu tej kobiety też szukałabym domowych warunków, z zielonymi łąkami i towarzystwem innych koni. Są ludzie, którzy przyjmują konie na emerytury - bo nie są im potrzebne do jazd, bo mają swoje konie i chcieliby mieć więcej, bo mają warunki i środki na trzymanie jakby nie było nieużytecznego już konia.
Ale wielki plus dla kobiety, że chce znaleźć dobry dom, najpierw go oglądając. A nie zamienić konia sportowego na kolejnego konia sportowego, a tego przykładowo oddać na rzeź. Widocznie pani zdaje sobie sprawę, że dużo zawdzięcza konikowi i jest jej coś winna za te wszystkie lata udanych przejazdów.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się