Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

Cariotka   płomienna pasja
28 listopada 2013 10:07
Tania nie wielu osobom to się udało🙂 Zadanie niby proste....W następnym roku w naszej stajni mamy zamiar zorganizować zawody w TRECu🙂
O - dzięki Wam właśnie doczytuję czym jest T.R.E.C - nie słyszałam dotąd 😡

Ale pomyślmy jakby się zachowała większość koni gdyby ktoś chciał na nich dżigitówkę uprawiać🙂 Tam konie też muszą być przyzwyczajone i w pewien sposób odczulone na jeźdźca a raczej braku energii nie można im zarzucić...
milenka_falbana, przyzwyczajenie konia i danie mu czasu do ogarnięcia własnych emocji to co innego niż "na załączonym obrazku". Może rzecz w tym, że rzeczone panny ni huk... nie są zrelaksowane - a powinny być, skoro koń ma mieć przekaz "jest spoko"? Na miejscu tych koni uciekałabym gdzie pieprz rośnie - byłoby to zgodne z instynktem samozachowawczym - od waryjatów trzymać się z daleka  😀iabeł:.

Z dżigitówką to pojechałaś. W tym momencie przestaję traktować poważnie co piszesz. Jeśli ktoś nie pojmuje, jaką różnicę dla konia w sytuacji stresowej stanowi - być w ruchu a w bezruchu - niech od koni lepiej trzyma się z daleka.
Halo - czy coś Cię ugryzło dzisiaj?  :kwiatek: Wyluzuj!
Ja zawsze Cię szanowałam a po tym co napisałaś zaczynam się zastanawiać czy słusznie... Najwyraźniej mnie nie zrozumiałaś ale nie przeszkadza Ci to potraktować mnie "z buta"... Nie zasłużyłam sobie niczym na takie traktowanie i w takiej formie dawane "porady". Mam nadzieję, że masz po prostu zły dzień więc wybaczam :kwiatek:

P.S. A według Ciebie nie ma dla konia różnicy czy galopuje "do celu" i akceptuje jeźdźca wiszącego pod brzuchem czy właśnie ucieka w panice od tego jeźdźca? Przede wszystkim koń w stresie nie powinien być  W OGÓLE! Czy to w stój czy to w galopie!
Stres to ZŁA ENERGIA. Po prostu. I o to mi chodziło. Może nie wyraziłam się jasno. Stres- STRACH to niebezpieczeństwo dla konia i jeźdźca a nie przyjemna adrenalinka...
A jeśli chodzi o unieruchomienie konia w stresie to dla mnie jest to "łamanie". Koniec końców skuteczne ale poziom stresu dla konia musi być ogromny...

P.S.2 Byłam świadkiem śmiertelnego wypadku. Na obozie jeździeckim 9 letnia dziewczynka, Majka spadła z konia na lewą stronę a jej prawa noga została w strzemieniu... Zamek bezpieczeństwa nie mógł więc zadziałać. Gdyby koń od razu się zatrzymał - nic by się jej nie stało. Ale on, przestraszony, że coś się za nim ciągnie, przegalopował z dziewczynką przez całą ujeżdżalnię... Tak obił jej nerki, że zmarła w szpitalu na drugi dzień.
Piszesz , że: I gdzieś mam AŻ takie bezpieczeństwo. Jak ktoś chce, niech sobie posągu dosiada, albo lepiej - trzyma się od koni z daleka (bo po co?). Koń to ruch. Nie ma ruchu - jest huk wie co.
A ja na to odpowiem :TAK, bezpieczeństwo ma dla mnie ogromne znaczenie. I jeśli mogę w jakikolwiek sposób zminimalizować  ryzyko wypadku to chętnie to zrobię. Dlaczego nie?
Ech, milenka_falbana, zawsze cię lubiłam/ceniłam, może jedyną (może nie jedyną 🙂😉 z "tego" grona. Teraz jestem zbulwersowana. Rozumiem twoje intencje, ale chyba nie wiesz co piszesz. A piszesz - głupoty akurat. Stres jest stres anie żadna "zła energia". Nie podlega wartościowani moralnemu ani estetycznemu, ani żadnemu innemu. Reakcja biologiczna. "Życie jest stresem". Wydzielanie adrenaliny - to reakcja na stres.

Nie można sobie dowolnie dobierać interpretacji powszechnych definicji, bo nie ma mowy o porozumieniu, w sensie, nie da się pojąć co taki "bałaganiarz" ma na myśli. Mówisz do mnie po chińsku, no, po "mileńsku".
Nie mamy szans na obserwację, że w istocie rzeczy nie różnimy się specjalnie w poglądach.

Na moje - zapędziłaś się w obronie czegoś, czego bronić nie powinnaś. Na pewno nie tak zażarcie że aż popełniasz bazowe błędy.
I poważnie wyobrażasz sobie używanie do dżigitówki konia "w panice uciekającego przed jeźdźcem pod brzuchem"?
Natomiast idea takiego odczulenia konia, żeby w żadnych okolicznościach(!) nie zareagował ucieczką - jest dyskusyjna. Może warta rozważenia, ale dyskusyjna na pewno.

Ugryzło mnie? No ugryzło. Pytanie, co? Po namyśle - masz rację, tym koniom wszak krzywda się nie dzieje. Krzywda się dzieje mojemu wyobrażeniu - wizerunkowi konia jako partnera dialogu, ambitnego i pełnego życia zwierzęcia.
Halo -  :kwiatek: sądzę, że gdybyśmy się spotkały na "żywca" i pogadały przy kielonku to okazałoby się, że różnice w naszym pojmowaniu/traktowaniu konia jako partnera są bardzo podobne🙂
Może faktycznie piszę po "mileńsku" haha😀 Przepraszam. Zbyt chaotycznie, zbyt dalekie skróty myślowe i niezbyt szczęśliwe porównania...

Mnie dziewczyny z filmiku też nie przekonują, nie miałam nawet ochoty całego obejrzeć  ale zobaczyłam tam pewne nawiązanie do technik które przerabiałam przy zajazdce Florentyny a które naprawdę okazały się bardzo pomocne.
Ja w tej chwili wierzę, że jak glebnę kiedyś i nie daj Boże mi zostanie noga w strzemieniu to koń nie będzie mnie wlókł kilometrami - rozumiesz o co mi chodzi? Koń pozostanie koniem i nie da się wyeliminować u niego strachu , płoszenia się itd. Ale można próbować skrócić jego "dystans ucieczki" poprzez budowanie zaufania i zwiększenie poczucia bezpieczeństwa dzięki czemu staje się bezpieczniejszy. Nie czuje potrzeby uciekania daleko, szybko wraca do stanu "myślę" i "zobaczę co się stało".

Zupełnie nie wyobrażam sobie konia do dżigitówki który ucieka przed jeźdźcem pod brzuchem! No właśnie o tym mówię!🙂
Nie wiem jak chłopaki szkolą konie, nie widziałam ale żaden z tych koni przecież nie ucieka. Są przyzwyczajone, nie boją się.
No i super!
Galopują z energią ale nie jest to ucieczka.
Apropos tej dobrej i złej energii co to tak namotałam🙂
Chciałam Ci po prostu odpowiedzieć, że odczulenie nie musi powodowaće ZAMULENIA bo odczulanie nie wyklucza prawidłowej reakcji na pomoce! To są dwie różne rzeczy! 🙂

P.S. Rozumiem, że "stres jest stres a nie żadna zła energia"🙂 Ale energia będąca wynikiem stresu jest "zła" czyli niepożądana.
Przykład: biegnę sobie przez park
a) biegnę dla relaksu z mp3 na uszach, jest fajnie, aż mam ochotę pobiec kawałek ile fabryka dała🙂
b) zza krzaków wyłazi zboczeniec z nożem - rzeczywiście teraz biegnę ile fabryka dała! 🙂

W obu przypadkach mam bardzo dużo energii. Ale wolałabym biegać dla relaksu...🙂



ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 listopada 2013 15:19
takie obskakiwanie konia na pewno nie spowoduje że  koń w przypadku spadnięcia pańci w terenie będzie na nią czekał, a w przypadku kiedy noga uwiąźnie w strzemieniu a reszta  już na ziemi jest nie będzie uciekał w panice.

Nie wydaje wam się, że trochę nadinterpretujecie znaczenie tego skakania? Nie sądzę, żeby miało ono na celu zbudowanie jakichś więzi zaufania czy czegoś podobnego. Ot, skaczą sobie. Być może uczą konia stać w miejscu, w którym się go postawiło, co przecież przydatne na co dzień. I przy okazji się wygłupiają, co też nagrały 🙂

Też wydaje mi się (ale tylko wydaje, nie mam żadnych doświadczeń), że "obskakiwanie" niewiele pomoże przy jakiejś ekstremalnej sytuacji. Przede wszystkim dlatego, że konie kiepsko generalizują sobie różne sytuacje. Wystarczy spojrzeć, jak często początkujący nie radzą sobie z... podniesieniem kopyta. Nie dlatego, że konie są ociężałe - bo zaawansowani podnoszą kopyto od razu, koń unosi je automatycznie na dany sygnał - ale dlatego, że dzieci nie robią tego "właściwie". Wystarczy, że stoją przodem do łopatki, by okazało się, że dla konia sytuacja jest inna, a nogi wcale nie trzeba unosić. Po pieczołowitym ustawieniu dzieciaka kopyto samo wyskakuje w górę.*
Idąc tym tropem, aby "odczulić" konia na kończyny majtające się w siodle w sytuacji spłoszenia, to trzeba zaaranżować sytuację spłoszenia i machać nogami 🙂 bo nogi tańcujące na ziemi to nie te same nogi, które obijają grzbiet.

*Oczywiście można też konia nauczyć, żeby podnosił nogę na dotknięcie nadgarstka bez względu na wszystko, ale chyba mało kto to robi - to niepraktyczne...
milenka_falbana, ale gdybyś nie sp* przed zagrożeniem byłabyś idiotką 🙂 (no - może mistrzem zen 🤣 - takim co uniesieniem dłoni paraliżuje przeciwnika).
Wg mnie chodzi o to, żeby końskie reakcje były adekwatne do sytuacji (adekwatność po myśli człowieka). Skalę ustala każdy sam - i tu jest problem, w tej wolności wyboru.
Mnie się w głowie nie mieści, że ktoś pozwala, żeby koń latami ruszał przy wsiadaniu. Albo... wpadał do boksu z człowiekiem powiewającym na końcu uwiązu. A przeca reakcje naturalne 😉
Ale konia spokojnie stojącego, gdy pies mu się rzuca do gardła  - nie chciałabym mieć.
Konie na filmiku prawidłowo oceniły stopień zagrożenia 😀 (albo nie - chyba "będąc koniem" wolałabym się spokojnie oddalić 🙂 od zakłócających błogi spokój).
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 listopada 2013 19:23
Ten zupełny brak wyczucia koni to dość powszechna cecha naturalnych.
Cariotka   płomienna pasja
28 listopada 2013 20:40
Wydzielanie adrenaliny to reakcja na stres???  Dobre:-)
A na co, słoneczko?
po obejrzeniu kawałka filmiku ( do końca nie dałam rady obejrzeć) wyciągnęłam takie wnioski.. koń powinien zaśpiewać " I co ja robię tu uuu co ja tutaj robię?"


też uważam , że wydzielanie adrenaliny to reakcja na stres, (na ból też.)

Wg mnie chodzi o to, żeby końskie reakcje były adekwatne do sytuacji (adekwatność po myśli człowieka). Skalę ustala każdy sam - i tu jest problem, w tej wolności wyboru.



Otóż to.

Idąc dalej - załóżmy, że nie biegam sama tylko z partnerem. Jestem niemową. Widzę tego zboczeńca jak wychodzi z krzaków a w tym momencie mój partner łapie mnie za schaby i woła "hej! dokąd to!". Ściska mnie tak, że już nie wiem czy bardziej się boję jego czy tego zboczeńca.
A inna reakcja: mój partner puszcza moją rękę i woła "hej! spokojnie! to tylko sąsiad Zenek!"
🙂

Chyba bym się zatrzymała szybko🙂 Jeśli miałabym zaufanie do mojego partnera...

Najbardziej by mi jednak odpowiadało gdybym czuła się przy moim partnerze na tyle bezpiecznie, że nie czułabym w ogóle potrzeby ucieczki. Wiedziałabym, że mnie obroni.

P.S. Na filmiku nie podobają mi się dwie rzeczy. Pierwsza, to brak rytmu a druga to niepotrzebne chyba wydłużanie sytuacji i brak nagrody za "prawidłową" (czytaj "po naszej myśli" ) reakcję. Sprawdzam - testuję. Czy mogę zrobić coś np. przewiesić się i koń pozostanie spokojny? Jeśli tak to "dziękuję koniu" - masz święty spokój. Nie mam na celu wisieć na koniu pół dnia. To nie jest cel tylko jeden ze środków do osiągnięcia celu jakim jest zrównoważony koń. No i chyba tyle.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
28 listopada 2013 22:34
Rozdzielanie włosa na czworo, słowo- i myślotok oraz pseudofilozofowanie to też, oprócz braku wyczucia konia, cecha charakterystyczna naturalnych
ElaPe twoja wypowiedź wywołała uśmiech na mej twarzy choć częściowo skłaniam sę ku naturalowi  😀
Cariotka   płomienna pasja
29 listopada 2013 15:23
no nie tylko na stres🙂 a jeżeli chodzi o wydzielanie hormonów podczas stresu to kortyzol pełni tu ważniejszą rolę🙂 bodajże. i jestem cariotka a nie słoneczko.
a no i po Twoich zdjęciach w galerii halo widać że jedną z nielicznych sensownych osób w Tym gronie jesteś Ty;-)
dlatego biorę się za wyrzucanie gnoja, bo tylko do Tego się nadaję:-)
Rozważałam utworzenie wątku o stresie, ale to chyba za mało nośne  🤔.

Stres to reakcja organizmu na przeszkody, przeciążenia, niebezpieczeństwa, nowe sytuacje życiowe czy silne bodźce. Stres to mobilizacja organizmu do radzenia sobie w określonej sytuacji. Może mieć aspekt pozytywny: mobilizuje, zwiększa energię, pozwala pokonać przeszkody.

Bodźcem nie muszą być wyłącznie sytuacje teoretycznie przykre - wystarczy, że wymagają mobilizacji.
Dzięki stresowi możemy funkcjonować i przeżyć - a nie jedynie wegetować w idealistycznie i nierealnie "bezpiecznym" środowisku. Świat nie jest bezpieczny i niezmienny. Ani dla zwierząt, ani dla ludzi (biologicznie jesteśmy zwierzętami).

Przedłużający się stres, taki stres, który nie może być rozładowany (skuteczną akcją, działaniem, rozwiązaniem) nazywamy dystresem. Dystres jest szkodliwy - bo za stan mobilizacji (uruchomienie zwiększonej produkcji kortyzolu, adrenaliny, noradrenaliny, dopaminy i kilku innych) organizm płaci cenę. Nie ma nic za darmo. Masz uciekać - regularne jedzenie i trawienie, nawilżenie śluzówek itd. są w tym momencie nieważne. Ale uciekając stale - w końcu padniesz. Pewnie, taki bodziec, który wywoła raptowny, ogromny wyrzut "substancji mobilizujących" do krwi może być nawet śmiertelnie groźny, typu "serce stanie". To zależy od cech danej jednostki, także - od adaptacji do warunków stresowych. Mamy wiele mechanizmów adaptacyjnych i obronnych, niektóre nie są po naszej myśli - np. "odechciewa nam się żyć" - ale dzięki temu... odpoczywamy  🙂, standardowe funkcje organizmu powoli wracają do normy.

Konie miewają tak silny mechanizm pobudzenia i mobilizacji a tak słabe "wygaszanie", że są w stanie np. "zagonić się na śmierć". Człowiekowi pomaga wiedza i refleksja. Do całej "zabawy" dochodzi cały złożony układ: motywacja a nawyki. Ot, weźmy konia tkającego. Większość przerwie tkanie by sięgnąć po smakołyk: nagroda będzie ważniejsza niż złudzenie bezpieczeństwa (które daje uparte kontynuowanie nawyku). Ale będą konie, które (akurat teraz?) po smakołyk nie sięgną - zniesienie przykrego pobudzenia przez nawyk okaże się  ważniejsze.

Nie sądzę, aby istniał na świecie ktokolwiek, kto o stresie wie wszystko 🤔 To zbyt złożone i zbyt jednostkowe zagadnienie. Każda "fabryka chemiczna" każdej istoty działa nieco inaczej. My sobie nawet samego ciśnienia krwi nie potrafimy sprawnie regulować, co dopiero całej reszty współzależnych reakcji organizmu.
Czytając tę dyskusję, po obejrzeniu tego zabawnego filmiku nadal uważam, że naturalsi wzbudzają wiele kontorwersji i mają bardzo, ale to bardzo zryte bereciki, a teorie naturalsowe są przezabawne i wiem, że trzeba ich po prostu traktować z przymrużeniem oka, bo ich posłannictwo jest tak przeogromnie przez nich namaszczone, że czlowiekowi się humor poprawia od razu jak ich słucha, ogląda i widzi "pracę konia naturalsowego". Miałam okazję na żywo pooglądać całe to podksakiwanie, "dialog z koniem" i takie tam pierdoły i to jest naprawdę bardzo, bardzo ŚMIESZNE. Po całym tym doświadczeniu doszłam do wniosku, że Naturalsi Są Pocieszni.
martynka.n, nie do końca prawda. Zależy kto. Z niektórymi (obecnie) naturalsami można z pożytkiem wymieniać poglądy, dzielić się doświadczeniami. Ale to osoby mają 3 łącznie występujące cechy: a) są szkolącymi a nie szkolonymi 🙂 b) mają duże doświadczenie "klasyczne" c) są dość... nieustępliwe 😉 (łagodnie mówiąc).
W zasadzie przy założeniu: "no excuses", dążymy do jasnego celu - klasyk z naturalsem się dogada, jeden wskaże jakąś DROGĘ, drugi coś podrzuci... Kwestia dróg. W temacie celów - jasność i porozumienie: żeby koń bezpiecznie i bez ewidentnej szkody dla siebie z pożytkiem służył człowiekowi, uczył się realizować stawiane przez człowieka zadania.
Natomiast nieudolne i niekonsekwentne próby dopasowania konia do własnej żałosnej osoby na zasadzie "jestem jaki jestem, ty się koniu zmień" są żenujące i tu i tu.
Skakałam. Przy zadzie koń się zdziwił a Treser spocił. Żyję. Koń się odwrócił. No nie stał. Klęska.
Taniu , kropla drąży skałę 😉 u was teraz tworzy się mocny ośrodek trec-u, angażujesz się organizacyjnie z Treserem?
horse-man & dog-natural & horse  🤣 
😉
Ganasz: my tylko zerkamy czasem przez płot. W nic się nie angażujemy.
A o skakaniu c.d
Skakałam ale kiedy dochodziłam do zadu, Tania się obracała, zobaczyć, co ja wyrabiam. Za trzecim razem, i wyraźną komendą głosową, stała i obskoczyłam ją. Stała kładąc uszy, bo akurat ma okres. Treser patrzył i nie podzielał mojego entuzjazmu.
I orzekł:
- Dusiu, zawsze uczyli, żeby konia obchodzić od przodu. Po co uczyć LUDZI tak niebezpiecznych rzeczy? 
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 grudnia 2013 14:44
- Dusiu, zawsze uczyli, żeby konia obchodzić od przodu. Po co uczyć LUDZI tak niebezpiecznych rzeczy? 

słuszna uwaga
Gillian   four letter word
01 grudnia 2013 15:03
Skakałam. Przy zadzie koń się zdziwił a Treser spocił. Żyję. Koń się odwrócił. No nie stał. Klęska.


mój stał, ale mina - bezcenna.... 🙂
edzia69   Kolorowe jest piękne!
01 grudnia 2013 15:03
Bardzo słuszna! Ostatnio z powodu propagowania wśród młodzieży zachowań, które narażają dzieciaki na ciężkie uszkodzenia ciała wywaliłam kogoś ze znajomych na FB. Nie mogę temu zapobiec, ale nie muszę na to patrzeć.
Ja uprawiam skakanie z opieraniem się o grzbiet lub siodło przy młodych koniach w celu przyzwyczajenia do stania w miejscu przy wsiadaniu. Żeby się nie bały momentu odbicia się i obciążenia strzemienia. W collegu BHS też kazali nam tak robić gdy przerabialiśmy program zajeżdżania młodego konia.
No ale takie skakanie jak na tym filmie to chyba "lekka" przesada. 😁
cel?  -może to kuracja odchudzająca dla pulchnych panienek;-) albo karniak albo zawody który koń dłużej się nie ruszy z miejsca albo prowokacja w celu doprowadzienia na polskim forum do dyskusji dlaczego 😉 albo ... przygotowanie koni do rekreacji -jak się nieświadomy klient po piwie oprze o koński zad to przeżyje i to ma sens 😁 albo itd ...
 
Może i kuracja ale nikomu obcemu bym nie pozwoliła skakać wokół Tani. Bo być może miałby inną kurację: rekonstrukcję czaszki.
Tania zgadzam się :kwiatek: ale nie feruje wyroków nic nie mając ścisłych danych i tak w każdej dziedzinie 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się