Oddawanie prywatnych koni "pod opiekę"


[quote author=Losia link=topic=3369.msg2029872#msg2029872 date=1393940460]
Problem w tym, że "w dzisiejszych" czasach ciężko jest znaleźć odpowiedzialne nastolatki.

na szczscie zdarzaja sie wyjatki, nawet wsrod nastolatek.

[/quote]

Mam taką jedną jakby ktoś szukał w okolicach Żyrardowa. Zaradna, cicha, spokojna, kumata. Przy młodych ogierach nawet pomagała. Tylko jakoś szczęścia do znalezienia konia nie ma.

Losia mój podopieczny został przeniesiony 100 km do mnie. Do tej pory nie wiem czy basteros zobaczyła jakiś nimb świętości nad moją głową, miała dobre przeczucie czy po prostu zwariowała bo zupełnie się nie znałyśmy. Obstawiam, że jest zadowolona ze swojej decyzji bo minął rok, a ona mi naszego pączuszka nie zabrała. G. został podtuczony, wyleczony i wyniuniany. Jest moim oczkiem w głowie. Wizyty fryzjera, manikiurzysty i masażysty ma częściej niż ja ( za fanaberie płacę sama). Jedyne o co może miec do mnie pretensje to, że rzeczywiście tak jak przewidywała rozpieściłam go strasznie. Oczywiście nie oznacza to, że wysyłanie konia w świat bo znalazł się chętny jest dobrym pomysłem. Po prostu jeżeli jest taka możliwość to dlaczego by tego nie przemyśleć z pozytywnym nastawieniem?
W nawale szalonych nastolatek którym chomika bym nie zostawiła da się znaleźć kogoś, komu można powierzyć swoje oczko w głowie 😉 A jak nie znaleźć, to... Wychować 😀 Kiedyś dla opiekunki i półdzierżawcy mojego Bazyla byłam instruktorem, a teraz się kumplujemy i wiem, że nawet gdyby nie było mnie parę miesięcy w stajni, to koń ma jak w niebie 😉 Ja wreszcie mogę wrócić do startowania, a w tym samym czasie A. będzie stawiać swoje pierwsze kroki na parkurach - mamy tego samego konia, podobny styl jazdy (w końcu uczyła się ode mnie i na moim koniu), tego samego trenera 🙂 Więc nie ma mowy o nieporozumieniu jeśli chodzi o jednego konia i dwóch różnych jeźdźców (czasami to potrafi utrudnić użytkowanie konia, kiedy jeżdżą na nim dwie różne osoby).

A czy komuś z Was zdarzył się zgrzyt właśnie na takiej płaszczyźnie? Koń pod wzorową opieką, ale niestety w sposobie jazdy coś nie gra? Sama obecnie nie mam tego problemu, ale kiedyś taki przerabiałam z innym opiekunem i to był jeden z powodów zakończenia współpracy (drugi był bardziej hardcorowy, samozwańczy "treneiro" dziewczyny która jeździła na moim koniu chciał go wywieźć do Poznania).
Ja dla mojej córki (16 lat) dzierżawię(odpłatnie) od lipca 2013r  konia i myślę,że mamy z właścicielką zdrowy układ.Koń pomimo swoich 9 lat wcześniej nie skakał i reagował atakiem paniki na każdą nowość.Po treningach,które opłacałam córce,już we wrześniu wystartował w ZT  80/90 i zajął 3 miejsce,potem w październiku w 60 zajął 1 miejsce.Kochamy go jak własnego,opiekujemy się nim,mamy własny sprzęt i w razie potrzeby dokupujemy potrzebny,opłacamy kowala,szczepienia,odrobaczenie itd....A kiedy właścicielka miała problemy z opłaceniem swojej części opłat za pensjonat wyrównałyśmy braki spisując umowę między nami (myślę,że z korzyścią dla obu stron).W razie kolejnych problemów finansowych znowu uregulujemy należność ale tym razem wraz z umową kupna przez nas konia.....ale jeżeli kondycja finansowa właścicielki poprawi się to odsprzedamy go jej z powrotem za tą samą cenę i wrócimy do poprzedniego układu.Właścicielka nie ma za dużo czasu na jazdę,a moja córka zapewnia zwierzakowi ruch i szkolenia.Myślę,że można mieć dobry układ między dwiema osobami kochającymi tego samego konia i nie jest to jakaś utopia tylko trzeba być normalnym i umieć się dogadać dla dobra zwierzaka.
Moja córka ma wspaniały układ. Właścicielka konia (gdy wszystko ok) ma czas tylko dla jednego ze swoich dwóch. Kiedyś jeździli z mężem często, teraz, wiadomo - dziecko ,coraz więcej czasu potrzeba na pracę. Kiedyś użyczyła swojego konia mojej córce na Hubertusa.  Na tyle jej się spodobało "ogarnięcie" dziewczyny, że zaproponowała jej opiekę nad drugim - młodszą, mało jeżdżoną, dość trudną  klaczą. Dzięki stałym jazdom pod nadzorem z ziemi 🙂 koń ogarnął się na tyle, że właścicielka znalazła chętną na pełną dzierżawę. Ale dzierżawczyni też nie ma tyle czasu ile by chciała i jest na etapie... powiedzmy, szybko się uczy, ale do pewności siebie jeszcze jej zejdzie. Więc gdy córka przyjeżdża (studia) do domu - jeździ na klaczy, Koryguje nieco (nic wielkiego, ot, przypomnieć o podstawach), uczy czegoś nowego, skaczą (wcześniej skoki klaczy były, no, dość "surowe"😉. Duża szansa, że w maju wystartują w pierwszych dla klaczy zawodach. Wszyscy zadowoleni z układu. Pewnie nie byłoby to możliwe,  gdyby nie to, że córa ma taką fajną cechę, że konie, zwłaszcza takie "nadwrażliwe", nerwusy - chętnie uzyskują z nią porozumienie, tworząc ładny obrazek. Tylko dramat będzie 🙁, jeśli właścicielka zdecyduje się konia sprzedać gdzieś na zewnątrz 🙁 Ok - kupić konia bym zdołała, ale utrzymać dwóch - już nie 🙁.
Ja też jednego z koni oddałam w pełną dzierżawę. Z dobrze skonstruowaną umową i miesięcznym terminem wypowiedzenia. Trwa to już 2 lata, konia mam pod kontrolą -znajoma znajomej jest trenerką dziewczynki, która zajmuje się koniem. Jedyny aneks, który był naszym zdaniem potrzebny dla bezpieczeństwa konia (toż to wiadomo na jakie pomysły wpadają czasami nastolatki) to zakaz jeżdżenia konia bez opieki trenerskiej - dla dzierżawiącej i przez osoby nieposiadającej 2 klasy sportowej w ujeżdżeniu/skokach. Tak pozbyłam się problemu "użyczania" konia koleżankom. Na wszelki wypadek. Dziewczyna ponosi wszystkie koszta związane z koniem ale za to dostała zrobionego, bezpiecznego profesora, który może ją niejednego nauczyć. Nie wiem ile jeszcze potrwa ta współpraca bo dziewczę rośnie i pewnie zaraz znudzi ją jeździectwo. Mam nadzieję, że jak najdłużej  😉
halo a nie chciałaby Twoja córka kolejnego konia do dzierżawy- bezpłatnej?  🤣
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
31 marca 2014 15:16
Czytam i czytam i zazdroszczę osobom, które znalazły taką fajną pomoc, współdzierżawcę czy jak zwał tak zwał...
Ja chyba nigdy się nie doczekam 🙂
Również do mnie pisało gro nastolatek, a co to nie one i że super.
Ale co... jedna (całkiem fajna i rozsądna) pojawiła się, żeby zobaczyć konia, poznać nas. Ale... miała do wyboru lepszą ofertę.
I nadal szukam osoby, która by zajęła moją - się jak swoim koniem. Ale zawsze to samo - za daleko, za daleko, za daleko.
I wiem, że może dla niektórych moje ogłoszenie jest dziwne i podchodzą do niego w inny sposób niż ja, ale .. wszystko jest do dogadania 😉
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
31 marca 2014 16:38
Mehari, odległość to jedna sprawa, myślę że dużo "winy" jest także w tym, że twój koń owszem, przyjął ciężar jeźdźca ale ujeżdżony nie jest i w zasadzie taka dzierżawa/ opieka polegałaby na ujeżdżeniu ci konia 😉
Ja tydzień temu znalazłam przez re-voltowe ogłoszenia super dziewczynę do opieki/jazdy na naszych koniach stojących w Mielnie.  😅

Ale najpierw przez inną zmarnowałam dużo czasu i klawiatury. Ponieważ Koszalin i okolice, to straszne zadupie jeździeckie, nie licząc na zbyt wiele kandydatek sformułowałam ogłoszenie tak:

"Preferowane osoby pełnoletnie, ale nie wykluczamy rozsądnych 16-17-latek".

I to był błąd.

Z jedną spełniającą wstępnie nasze wymagania 16-ką, przez kilka dni korespondowałam na PW, napisałam jej kilka baaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo długich wiadomości, o naszych wymaganiach, potem o koniach.... i jak już wszystko było niby dograne... okazało się, że jest jeszcze mały szczegół. Ona jeszcze o tym z rodzicami nie rozmawiała.  😵
I koniec. Cisza.  😁

Zapamiętam, że następnym razem zapytać o zgodę rodziców jako jedno z pierwszych pytań.
Czytam i czytam i zazdroszczę osobom, które znalazły taką fajną pomoc, współdzierżawcę czy jak zwał tak zwał...
Ja chyba nigdy się nie doczekam 🙂
Również do mnie pisało gro nastolatek, a co to nie one i że super.
Ale co... jedna (całkiem fajna i rozsądna) pojawiła się, żeby zobaczyć konia, poznać nas. Ale... miała do wyboru lepszą ofertę.
I nadal szukam osoby, która by zajęła moją - się jak swoim koniem. Ale zawsze to samo - za daleko, za daleko, za daleko.
I wiem, że może dla niektórych moje ogłoszenie jest dziwne i podchodzą do niego w inny sposób niż ja, ale .. wszystko jest do dogadania 😉


Mehari nie uważasz, że oddawanie nieujeżdżonego konia pod opiekę nastolatce to sam w sobie dość ryzykowny pomysł? Pomijając dobro konia (bo obojętnie jak ogarnięta nastolatka to jednak doświadczenia siłą rzeczy brakuje) to ty jako właściciel konia odpowiadasz za wszelkie wypadki.
Swoją drogą żadna rozsądna nastolatka nie poszłaby na taki układ. Ja jako dorosła osoba dostałam kilka taki propozycji i za każdym razem odmawiałam. Taki układ jest nieuczciwy.
Nie lepiej oddać konia do porządnego podjeżdżenia i wtedy szukać opiekuna?
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
31 marca 2014 21:34
Ha, i mówiłam, że inaczej to odbieracie. Nie chodzi mi o to, żeby dać konia i 'róbta co chceta'..
A raczej o wspólne zajęcie się koniem, głównie pod moim okiem. I niekoniecznie od razu tę osobę bym wrzuciła i 'próbuj szczęścia', o nie. I nie chodzi o ujeżdżenie konia. Sama mogę to zrobić i w końcu to zrobię. Tempo mam zawrotne, no cóż... ale żeby konie mieć, trzeba za coś im to żarcie kupić.
Chodzi o towarzystwo w stajni, pomoc - o wzięcie mnie na lonżę, albo na odwrót. Pójście na spacer z końmi. Dopiero potem jazda. Nie piszę też o nastolatce w wieku 13-14 lat, tylko raczej o ambitnej osobie, która z głową i moimi wskazówkami potraktuje konia jak swojego. Wiele takich 'nastek' zupełnie nie brałam pod uwagę.
Ale... dajmy szansę tym, którym naprawdę zależy. Mówię - patrząc w przeszłość - o takim ludziach jak ja kiedyś. Może nie zajeżdżałam koni, ale jeździłam na bardzo surowych młódkach i opiekowałam się różnymi końmi. I nie uważam, żebym źle się nimi zajmowała, robiła krzywdę czy nie wiem co. Moje konie nie będą szportowe, chodzi o spokojne spacery po lesie i jazdę rekreacyjną. Może się zdarzyć, że ktoś będzie chciał spróbować swoich sił, nabierać doświadczenia, może także w nh i ta oferta akurat będzie dla niego dobra? Nie uważam, że układ jest nieuczciwy. Każda ze stron wykłada kawę na ławę i czerpie z tego korzyści. A nie na zasadzie "ty mi konia ujeździsz a potem spadaj". Od niepełnoletnich zawsze wymagałam zgody rodziców, co zaznaczałam od początku.
Nie wiem jak jeszcze mogę to uprościć.
Konia do porządnego podjeżdżenia nie oddam na pewno, bo po pierwsze już nie raz się zraziłam do takich oddawań do niby super znających się osób (choć wiem i znam osoby naprawdę warte brania pod uwagę), ale po drugie kwestia finansów. W tej chwili wolę łożyć na utrzymanie przy życiu mojego psa i dokańczanie stajni i obejścia (co zdaje się być syzyfową pracą), a kobyła jak będzie zajeżdżona za pół roku czy rok a nie miesiąc, to od tego nie padnie 😉
Takie pytanko. Jakie teraz panuja generalnie stawki za opiekę nad koniem. W sensie spacery/puszczanie na padok, sporadycznie lonża ??
Koń emeryt pozna odpowiedzialnego opiekuna
Wałach, 17 lat, xx po Chef Supreme,
po karierze sportowej,
od dłuższego czasu nie chodzi pod siodłem ze względu na mój brak możliwości zajmowania się nim.
Chodzi  regularnie w karuzeli i ze stadem po padoku, stoi w stajni angielskiej
Nie wymaga leczenia na co dzień
województwo mazowieckie
Koń wrażliwy, delikatny, chętnie pozna opiekuna który będzie chciał spędzać z nim czas. Możliwe rózne formy współpracy.
Oddam tylko w bardzo dobre ręce
Kontakt i dodatkowe informacje: 728 77 16 98
maia@op.pl

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się