kącik skoków

Brzask, linki na poprzedniej stronie (Edit - te dwie strony temu) nie otwierają się (film niepubliczny) - lepiej to popraw, bo podchodzi to pod nadmierną edycję posta i zaraz jakiś mod to zwęszy 😉
Co do samych filmików z Szarży - mi to wyglądało (bo wczoraj oglądałam) tak, że sama go strasznie pędziłaś! Może dlatego leciał bardziej niż zwykle? Rozjeżdżałaś do przodu tak porządnie tam, gdzie pewnie dałoby się spokojnie skrócić i wjechać okrąglejszym galopem. Przypatrz się dobrze, z tego co pamiętam to na jedynkę w Lce tak na pewno najechałaś. Może tobie się włączyło pędzenie na tych zawodach a nie jemu? Pamiętam sporo twoich parkurów z zeszłego roku i wyglądały dużo lepiej, coś się tutaj musiało stać, i to obstawiam że z tobą a nie z Killerem 🙂

deborah, a jak wy? Dawno niczego nie wstawiałaś, a widziałam na fejsie, że startowaliście! Btw koń Brzask ma na imię Killer, a nie tak jak nicku 🙂
deborah   koń by się uśmiał...
12 maja 2014 10:26
salto piccolo, trzymam za słowo 🙂

Dzionka ostatnio coś nie po drodze nam na zawody 😉 na ostatnich towarzyskich byłam 2 w L. P nie zdecydowałam się pojechać bo podłoże było grząskie.

Koń super. Tylko ja umieram jak stoi powyżej metra. Szczególnie na okserach 😉



Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
12 maja 2014 10:28
deb, w takim razie chyba ignorujesz pewną osobę:

bym się cofnęła i jeździła drągów w domu

gaga, reakcji na pomoce gdzie? jak juz pisałam w domu nie ma z tym problemu.
chyba, że wytok na same zawody zakładać.

Cejloniara , byłam wściekła po tych zawodach na siebie, tak złych pod względem braku kontroli jeszcze nie miałam, nawet zastanawiałam się w powrocie nad zmianą dyscypliny  😉, więc zareagowałam może przesadnie ale te komentarze to była oliwa do mojego ognia.

nie wiem tylko jak to jest, że np gaga nie widzi filmów a monia juz tak.

edit. dla leniwych co im się nie chce szukać linka:

Brzask, teraz działa, wcześniej był niepubliczny 🙂 Wczoraj klikałam i było ok, dziś już nie. Ale teraz widać.
monia ja już zaplanowałam całe wakacje w zawodach i tylko narzeczony się buntuje - a gdzie czas na jakiś wyjazd we dwoje? NIE MA   😀iabeł:



Zawsze to wyjazd na zawody jest wspólnie spędzonym czasem, przypilnuje konia, poda coś do picia, przyniesie jedzenie, nakręci film lub porobi zdjęcia. Mało wspólnych chwil raczej nie ma  😂  Nawet może przytulić po dobrym przejeździe lub pocieszy po porażce .

My w sobotę jedziemy do Łagowa, potem 2 tyg. wolnego i od nowa  😁  Wściekam się tylko, że nie mam gdzie trenować, plac jest do pupy po tych deszczach.
Wczoraj łosiu miał wolne, dziś przyszedł rano do stajni i cholera nie chce nic jeść  😵  wygląda jak klacz na oźrebieniu  😤 
Brzask może ktoś niefortunnie użył zwrotu: "cofnąć się" ale jeżdżenie drągów to żaden powód do obrażania się. My przez cały sezon pracujemy głównie na małych wysokościach, czasami jeden trening taki "serio" z wysokościami trochę większymi niż na zawodach dla oswojenia ale tak poza tym to 40-50 cm. Specjalnie dla Ciebie ładuję film na YT, zaraz będzie. Problem nie ten sam co u Ciebie ale niemniej można jakieś wnioski z moich brzydkich i ładnych przejazdów wyciągnąć.

A tak poza tym to takie miłe powrócić do zawodów, nawet przez oglądanie swoich przejazdów sprzed roku  😁

monia u nas problem tkwi w tym, że oprócz konkursów DR zawody są dla niego nudą stulecia. Jeszcze jeśli ładna pogoda to pół biedy, popracuje przy komputerze w restauracji, czasami pójdzie do stajni, poopala się. Ale żeby siedzieć i siedzieć.. dramat  😁
deborah   koń by się uśmiał...
12 maja 2014 10:35
Brzask, tą akurat wypowiedż czytałam ale nadal nie widzę tam nic o ujeżdżeniu i umiejetności zakłusowania 😉
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
12 maja 2014 10:47
deb, nie karz mi cytować po zdaniu, chyba jednak ignorujesz 😁

...aż by się chłopak ujeździł

Nie obrażam się na jeżdżenie drągów, jeździmy owszem.

idąc dalej stwierdzenia że koń był mądrzejszy są poniżej pasa, takich wypowiedzi nawet nie chce mi się komentować bo nie mają żadnej wartości.
Przepraszam, że się wtrącę do tematu 🙂 Ale tak oglądam filmiki Brzask z tych zawodów i wydaje mi się dokładnie to samo co Dzionce.
Mam wrażenie, że sama go jedziesz mocno do przodu.
To nie jest trochę tak, że boisz się, że nie będzie pasowało w szeregach i go profilaktycznie jedziesz mocno do przodu?
Pozwoliłam sobie na wtrącenie do tematu, bo sama mam taki problem.
Mój koń jest na pewno większy od Killera ( ok. 162 cm w kłębie) ale jest dość krótki i z racji dziwnej mieszanki jaką jest ma naturalnie krótką fulę.
Ciężko mi wyjechać wymiarowe szeregi i zdarza się, że zaczynam się bać (szczególnie jak jadę ze stacjonaty do oksera) i profilaktycznie gonię konia coraz bardziej.
A tu gucio, bo im szybciej on galopuje tym słabiej kryje teren.
Brzask w tym ostatnim cytacie to myślę, że chodziło nie o to żeby się przerzucić na ujeżdżenie, tylko że musicie więcej startować i bardziej obyć się z zawodami.
Nie ma się tu co obrażać. Zawody wyszły gorsze, myślę że każdemu się zdarzało szczególnie na początku. Trzeba się z tym pogodzić i jeździć dalej.
Chyba wstawiając te filmy nie oczekiwałaś pochlebnych opinii.
serio Brzask, ?? Czytam i nie wierzę, ale teraz to już po całości pojechałaś. "aż by się chłopak ujeździł"? To jest takie straszne stwierdzenie? NAPRAWDĘ????!!

A koń był mądrzejszy, w paru miejscach podjął słuszną decyzję bo ty, jak już pisała choćby Salto kontroli nie miałaś nad tym co się tam dzieje. Czy prawda aż jest tak nie na miejscu?

Na ostatniej Lce mój koń też był mądrzejszy ode mnie. Chyba byśmy zaparkowali przed przeszkodą gdyby sam nie podjął lepszej decyzji. Nie wiedziałam że sobie sama ubliżam mówiąc to, ale jak widać człowiek się uczy całe życie.
gaga, reakcji na pomoce gdzie? jak juz pisałam w domu nie ma z tym problemu.
chyba, że wytok na same zawody zakładać.


Choćby na ostanim filmiku (ten już widzę) 1😲5. Zewnętrzna półparada (chyba) a koń tylko pysk zarzucił w pewo i nic ani nie zwolnił, ani nei opuśił szyi
rzeczywiscie porównanie do dzigitu tutaj dobre niestety 🙁 nie wyglada to ani ładnie, ani bezpiecznie...
wytok założyłabym właśnie po to aby szyję opuścić i konia starać się zaokrąglić...

stwierdzenia że koń był mądrzejszy są poniżej pasa, takich wypowiedzi nawet nie chce mi się komentować bo nie mają żadnej wartości.

widzisz, a ja się cieszę że mam konie mądrzejsze ode mnie. Nieraz mi tyłek na na parkurze uratowały 😉

Co do ujeżdżenia koni - o wiele łątwiej jeździ się na ujeżdżonym = odpowiadającym na pomoce zawsze (również na zawodach), niż na nieujeżdżonym = nie odpowiadajacym na pomoce... nie ma to nic wspólnego z zajeżdżeniem (przyjęciem jeźdźca, siodła, kiełzna)...
Brzask nic się nie martw, tym razem ja się wstawiam na pożarcie. Uwaga, będzie długi post  👀

W zeszłym sezonie miałam przyjemność pracować z bardzo specyficznym koniem. Na początku kompletnie nam nie szło, ponosił mnie do przeszkód, po przeszkodzie z kolei ja usiłowałam nad nim zapanować aż za bardzo. Jazda była nierówna, brzydka, bez rytmu. Koń bardzo silny, przyzwyczajony do mocniejszej ręki i łydki. W zasadzie na każdym wędzidle, czy to zwykłe czy coś z dźwignią, przy półparadzie reakcja była - dać mi w nos szyją a następnie schować się pod wędzidło.

Na pierwszych zawodach po współpracy 2 tygodniowej gdzie na prawdę bałam się na nim najechać na coś większego wyglądało to tak (mały dramat):


Następnie po powrocie do domu pracowałam głównie ujeżdżeniowo, na drągach i bardzo małych przeszkodach - nad zachowaniem rytmu, kontrolą swojego ciała, które też mu dawało popalić no i przede wszystkim - nad chronieniem swojego nosa przed złamaniem  😁
I było czasami lepiej lub gorzej ale raczej z tendencja do przodu:



I gorzej  😁


Ale taka mozolna praca dała nam jakąś podstawę do sukcesu już w 1,5 miesiąca. Pod koniec wakacji, tuż przed moim wyjazdem do Hiszpanii szło nam całkiem dobrze. Żałowałam, że nie mogę pracować z tym koniem dłużej, na prawdę dużo się od niego nauczyłam i jestem pewna, że dalsza współpraca byłaby owocna. W międzyczasie byliśmy jeszcze w Gałkowie gdzie mieliśmy całkiem udaną Małą Rundę. Niestety filmik z tego przejazdu jest zepsuty, może uda mi się go odzyskać. Tymczasem to ostatni nasz wspólny konkurs:


Więc nie ma co się obrażać nad powrotem do ujeżdżenia i podstaw. Na prawdę to pomaga, pozwala zapanować nad sobą i koniem  :kwiatek:
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
12 maja 2014 11:18
A ja się poniekąd nie dziwię, że Brzask tak zareagowała na niektóre komentarze. Patrząc na to ile nienawiści i niepotrzebnej złośliwości było tu na forum wylewane, po pewnym czasie niektóre reakcje nie powinny być niczym nadzwyczajnym. A sama Brzask ma przed sobą masę pracy. Tak jak pisała Salto- spróbować zmieć kiełzno i jeździć, jeździć i jeździć. Dobrym testem jest porozrzucanie drągów po placu, wymyślenie sobie trasy przejazdu i próba prowadzenia konia po dokładnych rysunkach z pracą w zakręcie i wyborem idealnego miejsca odbicia. Wtedy tak na prawdę dowiesz się gdzie jesteś.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 maja 2014 11:20
Brzask, meliski sobie wypij, albo wróć jak Ci się PMS skończy, nie widzę nawet sensu w tłumaczeniu Ci tego, bo w takim stanie i tak nie rozumiesz. Szkoda, że tak zareagowałaś, bo nic złego nie napisałam.

Mam nadzieję, że reszta odczytała dobrze mojego posta, że jeżdżenie po drągach jest dla nich normalną częścią treningu, pozwalającą na uzyskanie lepszej kontroli, widzenie odległości, prowadzenia konia i odpowiedniego najazdu, a koń, który się ujeżdzi, zacznie na parkurze odpowiadać na pomoce i będzie w ręce czekał na decyzje

Czasem cofnięcie się o krok pozwala na pójście do przodu. Najważniejsza jest otwartość umysłu i umiejętność analizy błędów. Co fajnego mówił Szaszkiewicz to "zawsze miej plan. nieustannie myśl, koryguj się w każdej chwili." Dla mnie tym jest jeździectwo, nieustanną pracą nad sobą.
O tak Mozii zgadzam się w 100%.
Jakiś czas temu dostałam takie zadania od bardzo fajnego trenera- przejechanie różnych konfiguracji z drągów porozrzucanych po placu (i rozjechanie tych kombinacji na różne sposoby- raz dołożyć po 1 fuli w każdej linii, raz odjąć itd.).
Pomyślałam sobie na początku pfff co to za problem drągi.
Taaaa.
Ale bardzo dużo dobrego uczy.
Przede wszystkim równego galopowania i prowadzenia konia idealnie po zaplanowanej trasie (można sobie kombinować jechać po mniejszym łuku, większym, prosto itd,itd.).
I to żadna ujma.
Osoba, która pokazała mi ten sposób ćwiczenia jeździ DR.
A w domu praktycznie cały czas jeździ drągi. Zazwyczaj tylko raz w tygodniu w miejscu tych drągów stają przeszkody.
eterowa   dawniej tyskakonik ;)
12 maja 2014 11:39
[[a]]https://m.facebook.com/video_redirect/?src=https%3A%2F%2Fscontent-a-ams.xx.fbcdn.net%2Fhvideo-prn1%2Fv%2Ft42.1790-2%2F1615963_733023760051438_386525442_n.mp4%3Foh%3Df31b67ed7774042412e2b75b7a39d3f5%26oe%3D5370BABB&refid=17&__tn__=F[[a]]
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
12 maja 2014 11:41
salto piccolo Ty już nie zazdrość zawodów, ja jak podliczyłam swoje starty na ten miesiąc to  🤔wirek:  Następne miesiące tylko 1-2 wyjazdy, chyba, że coś w okolicy będzie.
Wszystkie zawody ponad 100 km. więc mi mąż siada, bo non stop za kierownicą  😁 


Monia, wyobraź sobie, że my stojąc pod Warszawą też wszędzie z bieżących zawodów w kalendarzu mamy circa 100km 😉 prawa strona Wisły mało obradza w zawody... :/


a co do dyskusji o ujeżdżeniu: szanuję Brzask, za jej wieloletnią pracę z Killerem itd., nie wiem co się stało na zawodach, ale abstrahując... my obecnie też pracujemy na drążkach przy ziemi lub micro przeszkódkach właśnie ze względu na kwestie ujeżdżeniowe i opanowania konia... co z tego, że stać go na metr i więcej, jak przestaje być wtedy kontrolowalny...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 maja 2014 11:46
pati12318, Cała masa ludzi tak robi. Na youtubie są filmiki z Malin, która pracuje na drągach leżących na ziemi  i wplata je w jazdę pomiędzy przeszkodami. Na jakiejś zawrotnej ilości klinik w życiu nie byłam, ale na wszystkich, zaczynało się właśnie od prawidłowej (co wcale nie jest takie łatwe) jazdy po drągach/kawaletti.
Jeden, dobrze ustawiony drąg, potrafi być dla konia nie lada wyzwaniem. Na przykład Szaszkiewicz jak u nas ostatnio był, stawiał drąg równolegle do ściany w odległości metra/1,5 metra. I trzeba było przez niego jeździć w stępie, kłusie i galopie na ósemce. Wymagało to od konia naprawdę mega posłuszeństwa i ogarnięcia, a od jeźdźca myślenia, planowania i spokoju w głowie.

Tu Peder drałuje po drążkach. Tak w ogóle, to polecam całą serię.
eterowa   dawniej tyskakonik ;)
12 maja 2014 11:48
I ja rzucam się na pożarcie, link wyżej, niestety na telefonie nie mam możliwości edycji... Po 1,5 roku przerwy od startów. Niestety nagrany tylko jeden, gorszy przejazd. Jak widać też mam mały problem z kontaktem, do tego się zakopaliśmy. Ale w drugim przejeździe i koń był bardziej "opatrzony" i ja jechałam pewniej. Tak więc wszystko jest kwestią tego co w głowie siedzi 😉
margaritka   Cantair HBC, a Nerwina na emeryturze;)
12 maja 2014 11:55
Salto nawet nie wiesz jak mi milo  :kwiatek: będzie Twój młodzian w wigrach?
Brzask, jeden mi się udało obejrzeć, dzięki.
Wg mnie dramatem są wszystkie łuki. Kurde, łuk to zbawienie dla jeźdźca a nie wróg publiczny nr 1! W łuku konia można uładzić, dostać do ręki, ustawić na tempo. Żadna wszak tajemnica: jaki zakręt taki skok. Ale nie wtedy, gdy koń sztywny w kłodzie jak beton i się kładzie. Ok - potrzebujesz tempa do skoków (choć zgadzam się z dziewczynami, że część wygląda jakby twoja psych rozrabiała, wręcz TY nie dajesz koniowi niezbędnego czasu na zgranie ruchów, wjeżdżasz) ale wtedy w TYM tempie trzeba w domu poćwiczyć zakręty: i wjazd, i wyjazd i, i ładny, okrągły łuk w równym tempie. Żeby zad podjeżdżał a nie odjeżdżał.
salto piccolo, "swoim" przy kłopotach z "czymaniem" mówię: uśrednij tempo, wtedy koń nie będzie wiecznie "walczył o wolność". W pierwszym ukarałaś się za swoje wizje - czasem 🙂
Drugi dużo lepszy, tylko nie wiedzieć czemu nie dawałaś koniowi skoczyć - pociągnąć skoku do końca. Od skracania w locie koń się tylko wkurza, za późno unosi przód i wcale nie robi się dalej do następnego skoku, tylko niebezpiecznie blisko.

Ech - zazdroszczę wam na maksa. "Idących" koni. Co się robi z gorącym, to wiem - na takich mi przychodziło jeździć. Ale co zrobić, gdy się własnego konia ujeździło tak, że przymkniesz paluszek a on grzecznie stanie???  🤔wirek: Z pełnego galopu?
No szlag by. Kombinujemy i kombinujemy, co by tu, żeby zaczął rwać (folblut!) a tu gucio. Grzeczny i "czeka". A ja nie mam tak mocnych "napędzających", żeby na czas pocisnąć, gdy coś zaburzy jego uwagę  🙁. Jakieś pomysły na rozpędzenie konia w parkurze?  😜 Skoki bez ogłowia raczej nie pomogą - samym dosiadem też da się elegancką paradę zrobić. Skakać lubi - ale zero emocji.
Strzyga masz rację, oczywiście.
Drągi znałam praktycznie od początku mojej przygody z końmi (czyli od ponad 20 lat), ale nie doceniałam nigdy ich wpływu na poprawę prowadzenia konia w parkurze.
Jeździłam sobie różne drągi z kłusa (niższe wyższe, węższe, szersze) na galop (po kołach, łukach prostych itd.).
Ale parkuru z drągów przyznam się szczerze nigdy wcześniej nie jeździłam.
Fajne te filmiki.
Brzask dla mnie to rownież masakra  😕 Po co tak gnać do przodu ? w zakręcie przypilnować, ocenić odległość.... Jaki jej sens zapierdzielania tak na parkurze w dodatku w klasie L  🤔 Usiądź w siodło, pobaw się z tym koniem- widać odważnie idący do przodu, a jeszcze poganiany.
eterowa nie wyświetla się.

margaritka oni chyba już teamem atakują tylko ogólnopolskie/międzynarodowe do końca sezonu. Nie wiem czy są w kalendarzu Wigry - bardzo bym chciała, lubię tam jeździć  😉

halo właśnie nad tym pracowałam przez całe wakacje  😉 Niestety, problem uśrednienia tempa na tym koniu jest olbrzymi bo całe życie chodził na zasadzie wolno, wolno, wolno, 3 fule przed przeszkodą JEDZIEMY i skok. Do tego skakanie z odwróconym krzyżem i nie zabieranie przodów (stylówa na Volkswagena Randona) + latający zad nie pomagały mi w złapaniu równowagi. Te wrzuty do przeszkód napawały mnie na początku nie lada strachem, późńiej po prostu nauczyłam się (i jego) jechania cały czas mocno. Ale problemu zadzierania głowy przy skoku (niejeden raz dostałam w głowę mimo braku ręki) nie wyeliminowaliśmy. A szkoda.
Normalnie mam odwrotny problem, za późno wracam w siodło z kontaktem. Tutaj się nie dało  😁

Może dane mi będzie jeszcze tego konia kiedyś zobaczyć, mam nadzieję  😉

edit.
Halo, też miałam takiego konia. Na zawodach była na to jedna rada - zdenerwować go. Tuż przed startem, jeszcze na parkurze. I wtedy śmigał jak zaczarowany, 140 i wyżej. Mój Młody też na początku miał ten problem - brak ciągnięcia. Wyeliminowało się go za pomocą mocnego podstawienia na zadzie, i "naskakawiwania" na przeszkody. Potem był etap przesadyzzmu - napalanie się, skakanie w miejscu na zadzie przed przeszkodą, wyskakiwanie pół metra wyżej. Później się go tylko uspokoiło i teraz jest idealnie bajecznie prostym koniem do jazdy  😉
Praca na drągach i mini przeszkódkach czyni cuda. Klacz, którą zajeżdżałam w listopadzie okazała się początkowo mocno nakręcać na wszystko co nowe, mimo, że wcześniej żadnych doświadczeń ze skokami nie miała każdy drąg to było maksimum emocji i nakręcanie się, a przytrzymanie = bunt z jej ztrony. Nie powiem trochę takie coś dołuje, niektóre konie po prostu idą równo i skaczą po drodze a inne muszą do tego dojrzeć. Od lutego pracujemy generalnie na drągach i kawaletkach, ustawianych na galop na niewielkich odległościach. Początkowo 3 drągi (na skok wyskok) to było maksimum jej mozliwosc psychicznych, na czwartym już przyspieszenie i wyrwanie do przodu. Ostatnio jeździliśmy 5 kawaletek ustawionych na niewiele ponad 3 m i koń się dał prowadzić🙂 Tak więc w nagrodę zaczynamy dopiero pojedyncze skoki z galopu, ale jakie to fajne uczucie jak koń zaczyna czekać🙂

halo Rozumiem co czujesz, ja na parkurze tego nie mam, tzn mam że zareaguje na przytrzymania ale idzie fajnie i bez problemu da się wysyłać. Ale zaś na krosie z większego tempa, po Reszce, którą musiałam naprwdę mocno przytrzymywać dużo wcześniej teraz właśnie nie mogę się na Unisono przestawić, bo jego wystarczy raz, drugi półparadą przytrzymać i już jest wolniejsze tempo, krótsza fula. Muszę się przestawic, że spokojnie te przytzymnania mogę robić dużo później, w wyżzych klasach będzie to juz niezbędne żeby normę wygalopowywać i mieć dłuższe odcinki mocnego tempa.

Jak wszyscy to i ja.
Nasz ostatni parkur P klasy podczas wkkw, Folblut, który rok temu przegalopowtwał i zrzucał przeszkody wysokości 70 cm nic sobie z tego nie robiąc. Do ideału jeszcze nam daleko, parę razy trochę asekuracyjnie przytrzymałam do stacjonat bojąc się wysłać z dalsza (uwieelbia się wtedy rozciągać i zrzucać), ale i tak jestem zadowolona z postępu jaki udało nam się zrobić.
Unisono P
eterowa   dawniej tyskakonik ;)
12 maja 2014 13:48
Oj, nie wiem dlaczego się nie otwiera... Zaraz coś wykombinuję 😉
Magdzior, fajny, dość rytmiczny przejazd 🙂
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
12 maja 2014 14:02
eterowa, ja w ogóle żadnego linku nie widzę
[[a]]https://m.facebook.com/video_redirect/?src=https%3A%2F%2Fscontent-a-ams.xx.fbcdn.net%2Fhvideo-prn1%2Fv%2Ft42.1790-2%2F1615963_733023760051438_386525442_n.mp4%3Foh%3Df31b67ed7774042412e2b75b7a39d3f5%26oe%3D5370BABB&refid=17&__tn__=F[[a]]


proszzz aleqsandra 🙂
eterowa   dawniej tyskakonik ;)
12 maja 2014 14:19
No więc otwiera się czy nie? 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się