Kącik folblutów

halo to jest wlasnie w zawodach, parkurach otwartych, że  każde jakieś wnioski pozwalają wysnuć i byle z każdymi kolejnymi było lepiej to najważniejsze.

filmik już jest publiczny, jakoś mi się przez przypadek prywatny zrobił klik

A ja testuję wędzidła cd. Wnioski są takie, iż pojedynczo łamane z rolkami miedzianymi jest blee, tzn na początku koń fajny potem na każde przytrzymanie panika i zapietra się. Za to proste niełamane gumowe jest całkiem ok. Tzn nie do końca mam zdanie, ale z boku zostaliśmy pochwaleni za spokój kontaktu mimo, ze osoba z boku nie wiedziała ze jest inne wędzidło. W sumie zagryza je trochę i przeżuwa ale mniej to czuć niż na metalowym, z chęcią spróbowałabym jeszcze podwójnie łamanego gumowego albo plastikowego.

Od przyszłego tygodnia zaczynamy też lonżowanie, dużo jeździmy teraz w dole żeby najpierw zbudować impuls i pchanie się od zadu a dopiero potem zaczynam na delikatnym kontakcie jeździć, pod koniec dopiero mocniej wjeżdżając na kontakt i na razie jest znośnie, jak będzie z efektami się zobaczy.

Magdzior, fajnie, że twojemu "nie ma, że nie pasuje" 😀
U nas wychodzi, że... nie mogę konia skracać w czasie rozprężenia  🙄 Ehem. Gdy na każdym "normalnym" - nie skrócisz, nie pojedziesz. I jak tu zrobić, żeby dłuugiemu koniowi przenieść ciężar na zad???  🤔wirek:
Ale już pomału zaczynam czaić.  I przy tym, że jest piekielnie trudno (a nie wygląda, bo on bardzo harmonijny, taka grzeczna laleczka) to Uwielbiam na nim jeździć. To potrafi być poezja. Takie uczucie jakby... kosmyk włosów nawijać na palec - jak chcesz i kiedy chcesz. Pierwszy raz jestem w sytuacji, że muszę konia celowo(!) usztywniać. I specjalnie - złościć. Niekonwencjonalnie mam, no.
A połączenia czworoboku i potem skoków to na razie nie mogę sobie wyobrazić - jak to rozegrać w praktyce  🤔 Będziemy się oboje uczyć na zawodach. Najpierw u nas dwudniowe skokówki, i potem jednodniowe opodal, potem Miłosna (a zarzekałam się, że nigdy więcej  :lol🙂. Konkretnym sprawdzianem będą Bogusławice w sierpniu, a co po drodze to się okaże.
My się dalej stepujemy. Wali jej na łeb już. Znowu tka jak oszalała. Noga wygląda średnio ale nie boli i nie grzeje. Bujanie się jeszcze to pogarsza. 10 dni do usg kontrolnego. Mam dość. i żal mi konia jak tęsknie patrzy za kumplami i łąką. I przykro patrzy się jak koń zmienia się w trupa bez mięśni.
escada, wytrzymaj nerwowo! Ona też wytrzyma. "Łuny" spalają się konkretnie gdy chore 🙁 ale też szybko się odbudowują w takich przypadkach po powrocie do formy. Dacie radę!
ja troszkę puchnę z dumy. 🙂 wiem, zdjęcia może nie oddadzą wszystkiego ale... mój koń pięknie się rozwija, coraz lepiej nam się pracuje i trener też jest pod wrażeniem ogromnym konia.

chyba powoli wychodzimy na prostą, choć przed nami jeszcze bardzo dużo pracy. 🙂 pozdrawiamy kącik! 🙂
Bandos   Pan Migotek
11 maja 2014 20:12
Drogi Kąciku. Myślę, że nie później niż za rok do Was dołączę. Zbliża się czas kiedy mój SP uda się na emeryturę. A dziś znów wpadnę się pochwalić 🙂
Mała rośnie jak na drożdżach, mamusia czuje się dobrze i nosi w brzuchu następnego malca. Nie mogę się doczekać. Proszę o kciuki za siwego malca. W sierpniu 2015 odsadzimy drugiego i Astehja pewnie do mnie przyjedzie...


3 miesięczny maluch 🙂
Bandos, kciuki? Jasne! Ma być siwy?
Panna wygląda na mocarną!
Zawsze lubiłam folbluty, ale przepadłam dopiero wtedy, gdy dane mi było pomiziać (i... powąchać  :icon_redface🙂 folbluciego noworoda. Kosmos!
Kahlan,
Ooooo! To jest to! Pewnie mam odchyłki, ale taką sylwetkę, ten rodzaj wdzięku jest w stanie zaproponować tylko zadbany folblut  😜 Uwielbiam! Uwielbiam ich taneczność.
escada trzymaj się mocno, oby areszt boksowy szybko minął. Nic przyjemnego użerać się z wystanym koniem, ale byle do przodu 🙂 zdrówka!
Bandos ale super maluch! 😀 niech się zdrowo chowa i rośnie na mądrego i dzielnego wierzchowca 🙂
Kahlan widać zmianę, na 1wszym zdjęciu mizerniutki bardzo, teraz dużo lepiej 🙂 masz może jakieś zdjęcia bardziej z boku? mój typ 🙂

Nas w piątek odwiedziła Magdzior i mam nadzieję, że tylko częściej, pod jej okiem będziemy sobie coś tam pomału rzeźbić 🙂 niezły jest młody, bo na pierwszym spotkaniu chyba chciał zrobić dobre wrażenie, całkiem przyjemny był, starał się 🏇 a z kolei dziś już najwidoczniej miał inne plany, chyba stwierdził, że nie ma publiczności = on nie musi 😁 ale na szczęście pod koniec już było nieźle 🙂
Bandos   Pan Migotek
11 maja 2014 21:26
halo, mała od urodzenia jest "z tych większych". Źrebak był wielki jak na pierwiastkę.
TAK drugi mały ma być siwym chłopcem. Siwy folblut to moje marzenie.

Ja przepadłam i zmieniłam zdanie o xx jak dane mi było na jednym skakać i jeździć, później przyszły inne, które potwierdziły niezwyczajność glutów.

Dżastka, dzięki 🙂
dzięki dziewczyny. 🙂 z tego mizernego stanu "z boku" niestety zdjęć nie mam - polegam jedynie na zdjęciach zrobionych przez użytkowników tego konia w poprzedniej stajni, zanim go odkupiłam.

za to obecnie mam nadzieję będzie ich więcej. 🙂 przepraszam za zamazywanie osoby - nie ja siedzę na tym koniu, swoich zdjęć się jeszcze nie dorobiłam. 😉

halo oj tak, ten jego taniec jest fenomenalny. dziś chyba po raz pierwszy mogłam tak naprawdę popatrzeć na niego z boku. 🙂
Kahlan, jaki on śliczny , chyba się zakochałam  💘
Kahlan piękny  😍 i chyba juz lepiej wygląda, co?
escada rany, mega wspolczuje i szybko wracajcie do zdrowia! Ja bym chyba byla chora jakby moj kon mial stac w boksie (a swoje w zyciu odstał)
Magdzior zazdroszcze i jeszcze raz zazdroszcze! Widzialam tez filmik ze skokow na fb, jestescie rewelacyjni  😅
A ja mam mega kryzys, jakiego nie miałam nigdy z zadnym koniem. Ostatnio kon mi skakal parkur LL z fragmentami L (to dla niego sporo) na murkach, beczkach. Z funem, myślący, czekający.
Tylko że...
Tez nie do konca moge w dowolnym momencie np zrobic przejscie do klusa, mocniej przytrzymac i to skłoniło mnie do przemyślen.Bo mimo super parkuru, nie pojdziemy dalej juz w tym momencie, wiem to.
Pewne kwestie z kontaktem nadal są nieprzepracowane. Co w praktyce oznacza że w dowolnie wybranych przez konia dniach/momentach (brak koni, nie takie podłoże, wieje, chce mu sie ze mną iść itp - dowolne dopisać lub skreślić) okazuje sie ze NIC nie jest przepracowane, mam konia jakbym dostala źle zajeżdżonego 3-latka. Trener wsiadł i sie zdziwił ze on faktycznie taki trudny i zapiekły. Po 40minutach odpuścił, co doprowadziło go (konia) do jeszcze wiekszego  wkurzenia. Zebyscie mnie mylnie nie zrozumiały- nic nie jest robione na siłe typu sama łapa i łeb do klaty, za trenera dam sobie obie rece uciac, zreszta bardzo mi pomógł z wieloma mlodymi konmi. Jedyny błąd jaki przypuszczalnie zrobiliśmy to ze jeszcze tego samego dnia skakaliśmy, ale skąd mogłam wpaść na to ze po solidnym - i w efekcie dobrym rozprężeniiu koń pod kopułą jest ugotowany na twardo i bedzie juz tylko gorzej. Na skokach skupił sie juz tylko na tym ze wreszcie może uciec z pyskiem do góry (ale tak ekstremalnie) i w efekcie widzial przeszkody dopiero jak w ostatniej chwili łaskawie oprzytomniał ze swojego amoku, co zaskutkowało tym ze sie wystraszył skakać. Nie chciał. Przeszkoczyliśmy co miał przeskoczyc ale nie jak mój kon, i w fatalnym stylu i na pełnym wk* i strachu  🙁
Nie wiem juz jak mam go jeździc. Tzn wiem ale on nie odczuwa zadnej potrzebny pójścia w dół, nawet na padoku chodzi "na koguta". Mega trudny i z budowy i histeryczny do granic w tym pysku. On sobie moze jechac cale zycie wyryjony na kompletna lame i nie robi mu to roznicy. Wskazówki mam i są trafne, mam tylko nadzieje ze za rok, 3, 5 lat bede mogla na tym koniu przejechac czworobok L klasy w kazdych warunkach  🤔

Nie zrozumcie mnie źle. Mogłam zostawić tak jak było. Trener sam stwierdził wczoraj ze wyglada to juz naprawde dobrze i spokojnie. Ale to momenty (długie i coraz dłuzsze ale jednak momenty) .A chyba nie o to chodzi zeby nie móc zrobic przejscia z galopu do kłusa w dowolnym momencie, bez pełnego wyryja, nie móc zagalopowac bez rzucenia się przodem na reke, nie móc stępować na kontakcie. ? Nie moge pojsc dalej bez przepracowania tego.
Miałam jechac na zawody w sobote, a poźniej kolejne. Nie jade...
Zostawiam skoki, jeśli na zawsze to na zawsze, jeśli potrzebuje dużo czasu to go dostanie.
Jeśli bede tylko stepować pół roku to bede, aż osiągniemy nie oszukany kontakt. Bede jeździć cavaletki dopoki nie oprzytomnieje.

Smutna ta jazda konna..


:kwiatek: dzięki dziewczyny...

Evson ja jestem chora już z tego powodu...

Do wszystkiego dochodzą jeszcze problemy kopytowe przez stanie i szuranie po betonie... Koń już tak zrezygnowany że nawet dał się dziś prowadzac mojej mamie slimaczym tempem. A wygląda tak że mnie sciska w dołku jak patrze...
Evson głowa do góry my też będziemy stępować pewnie latami zanim kontkat bedzie jak należy. U nas o tyle dobrze, że na parkurze / krosie jest super i on się nie nepala - to nie psuje mi w ogóle pracy ujeżdżeniowej. Dla niego jakby to co innego i parkur jadę równo trzymając wodze, tak że czuję kontakt, on idzie sobie w miaę z głową gdzie chce i tak mu sie najlepiej skacze więc wtedy go na siłę nie ustawiam.

Ale co do ujeżdżenia no to też masakre z kontaktem mamy. Każde mocniejsze przytrzymanie-bunt, disiaj w dole super chodził ale na kontakcie jest tylko momentami. Ten drugi folblut podobnie się zachowywał, pooglądałam sobie go dzisiaj na treningu z boku i... te xxy takie podobne wszystkie do siebie! Przynajmniej te, które znam.

Jutro sprawdzamy zęby Unisono i tak w głebi serca to mam nadzieję, ze coś będzie z nimi nie tak;d bo jak tam w paszczy wszystko ok, no to jednak mamy sporo do przepracowania. Wzięłam go teraz na jakiś tydzień do stajni gdzie pracuję więc będzie ze mną całymi dniami i mam wobec niego chytre plany. Jeśli będzie potrzeba będzie chodził i dwa razy dziennie, nawet jesli jedna godzina będzie miała być tylko i wyłącznie stęp bądź lonża. Zobaczymy co z planu wyjdzie.

A co do skoków to powiem Wam, że poezja to jest. Ten filmik z zawodów to NIC. Dzisiaj skakaliśmy pierwszy raz od powrotu z zaowód czyli ponad tydzień przerwy miał. Najpierw kilka pojedynczych skoków i parkurek 100-105, tak sobie przeskakaliśmy, raz zrzucił po ciasnym zakręcie w szeregu. A potem to samo ale już 115-120. Prowadził się fantastycznie, skoki takie naprawdę z energią, soczyste i ani jednej zrzutki a i szereg potrójny i podwójny był i stacjonata pojedyncza. Tak więc teraz żużlujemy ujeżdżenie, znowu za jakiś tydzień skoczymy sobie dla rozrywki, a potem znowu ujeżdżenie🙂
escada, wytrzymaj - masz inne wyjście? Już tylko malutko, ciut ciut. Odbije zanim się obejrzysz. Wiesz jak się czułam prowadzając po kilka "kroków" konia na trzech? Bez pewności czy kiedykolwiek na tę czwartą stanie? Gdy po prawie pół roku jeździłam (zgodnie z zaleceniami) stępem, a pod koniem noga nadal się załamywała raptownie (ale coraz rzadziej)? Uszy do góry!
koniarze muszą być dzielni. A Tadek jest śliczna - i będzie!
Evson, nie, nie, nie. Nie wiem dokładnie jeszcze co źle myślisz, ale źle kombinujesz. Podumam. Przemyślę - to ci napiszę rezultaty przemyśleń. Mój dwa lata gdy się nie pasł to głowę trzymał na lamę (luzem, w boksie też) a szyjka od spodu była gruubaśna. To co opisujesz to nie jest droga dla folbluta. Ani - dotychczas, ani to , co piszesz teraz (w przypływie desperacji?).
Z pewnością brak ci optymizmu i cierpliwości - a trzeba. Nie jest tak, że ty SOBIE nie ufasz w tym układzie? Że nie jesteś pewna własnych poczynań? Tak nie wolno.
Znowu "ja" - przepraszam. Co miałam zrobić, gdy po 3 latach pilnej pracy koń zafundował mi tuzin hiper-szybkich spinów? Ni z tego, ni z owego? Z płaczem pobiec do stajni? Czy przestawić na west? Na razie taką dam ci radę: każdy dzień zaczynaj od nowa. Myśl jak najmniej o tym co było. Zaczynaj każdą jazdę, jakbyś miała konia, z którego jesteś w pełni zadowolona. Jeśli nie uwierzysz w siebie, dopóki nie uwierzysz w konia - faktycznie nic z tego nie będzie. Choćbyś stępowała przez 3 lata. A to jest bardzo proste: robić swoje. Codziennie ma być ociupinkę więcej pozytywów i ociupinkę mniej negatywów. Rety! Jak się cieszyłam, gdy po 2(!) latach udało mi się z siodła poprawić grzywkę. Zaręczam, że nawet zupełny "ti - tiiit" może się zmienić w sympatycznego konia. Trzeba dorzucić rok- dwa do czasu pracy koniecznej z półkrewkiem. Czasem ten rok "zejdzie" na początku, czasem dopiero później.

Magdzior Super! A my - porzucamy ujeżdżenie zupełnie  🤣 Na razie. Tzn. pewnie że jakieś łopatki wpadną, kontrgalopy, lotne (minimalnie), trochę ciągów (bo dobrze mu robią), dodania, ale siodło ujeżdżeniowe odwieszam na kołek. Ujeżdżenie będzie wyłącznie "skokowe", żadnego rzeźbienia. Mało przejść. Ujeżdżony jest, zad - śmieją się, że niedługo jak zimnokrwisty, technikę skoku ma, zmyślność, szanuje drągi. Trzeba wyrobić nieustanny ciąg do przodu - stąd taka decyzja. Więc będzie lekko - ruszanie po płaskim, lekkie tereny/spacery. I dużo solidnego skakania. I - mam nadzieję - zawody! (tylko słynna Pani K. dziś mnie osłabiła  🙁, ech- "logistyka"😉.
escada dacie rade! trzymam mocno kciuki!

halo niby takie podobne a takie inne te gluty, aż się wierzyć  nie chce, że Twój taki bez tego nerwa i trudnbo go wkurzyć. Unisono wkurzyć baardzo łatwo zarówno w boksie jak i pod siodłem. No i ciekawwa jestem z czym pani K robi Wam problemy, też sie dzisiaj ciewkawych historii o niej nasłuchałam. Mam teraz nadzieję, że z PZJ głądko i szybko pójdzie i zdążymy przed Facimiechem licencje i paszport PZJ wyrobić to zadebiutujemy tam w CNC 1*.

Dzieki dziewczyny, załamałam sie konkretnie. Jak tak myśle na chłodno to faktycznie był błąd że wczoraj połączyłam "ujeżdżenie" ze skokami, bo po tych próbach przestawiania na normalny kontakt on był juz na maxa wkurzony. A rozprezenie do skokow zazwyczaj robiłam tak zeby szedł z glowa jak chce ale rowno na kontakcie i dotychczas skoki byly super. A wczoraj w głowie miał tylko to zeby mógł sie wyrwać z paszcza do góry.
halo możliwe ze chodzi własnie o to ze ja już nie jestem pewna tego co robie.  🤔
Magdzior Trzymam kciuki za * !! Przyjade w takim razie kibicowac
dzięki dziewczyny. :kwiatek:

Evson niby wygląda lepiej ale to wciąż nie to.... wahania masy ma co prawda coraz rzadziej, ale wymuszę na weterynarzu morfologię. tak dla mojego spokoju sumienia. bo coś mi w tej jego masie nie leży. a po odrobaczeniu 5dniowym nic nie wypluł. :/

no i wciąż mięśnie ma słabiuuuutkie. 🙁 zwłaszcza grzbietu. i nie ukrywam, martwi mnie to coraz bardziej też, choć może po prostu sama się nakręcam niepotrzebnie. ale cierpliwie pracujemy w dole (niższym ustawieniu niż na zdjęciach), choć nie wiem jak długo, bo plecy ma wrażliwsze niż ostatnio i chyba będę musiała pauzować. :/ ale wtedy nie mam pojęcia jak przy pauzowaniu pracować nad mięśniami, żeby się wzmacniały. kwadratura koła. :/

Evson, tak jakbym czytała opis naszej pary. Obecnie treningi trwają dłuugo, 2/3 w stępie i kłusie, próbujemy odzyskać jego zaufanie do ręki. u poprzednich ludzi zaszarpany, jeżdźony na heja i bez techniki... ale mamy już zatrzymania na kontakcie, w dole, przejścia stęp-kłus malina, spokojne, też bez wyryjenia.... jeszcze czeka nas praca nad przejściami galop-kłus, zwłaszcza na prawo. ale wszystko cierpliwie i na spokojnie. widzę po sobie - głęboki wdech i założenie "dawaj, zrobimy" i robimy. być może po 50 razie, z czego pierwsze 49 było na granicy zabicia się.

wierzę w Ciebie! :kwiatek: stoimy na tym samym.
Evson, zresetuj wszystko i nie powtarzaj tego, co okazało się błędem. Więcej pewności siebie - z tego płynie cierpliwość. I nie myśl "że inni...", tylko spokojnie rozwijaj SWOJEGO konia. I siebie.
Magdzior, pobudzić mojego bardzo łatwo i potrafi być spektakularny. Ale wycisza się też piorunem. I to chyba na poziomie fizjologicznym: moment - w pianie (choć dawno, nie pamiętam), moment - suchy. Reakcje ma błyskawiczne i bez najmniejszej sygnalizacji.
PW ci napiszę, co i jak w księgach.
Kahlan u nas praca w dole w temacie grzbietu nie dawała NIC! Dopiero z takiej sylwetki jak pokazałaś, na drodze silnych wygięć i błyskawicznych zmian ćwiczeń, ruchów, mocnych dodań i skróceń grzbiet (krótki) ruszył, uwypuklił się, zaczął pracować. Lepiej pracuje z amortyzacją pod siodłem niż bez. Najpierw "rozbujałam" na boki, potem zaczęłam "ciągnąć grzbiet w górę". Na pewno to poczujesz, gdy zacznie pracować grzbietem w taki charakterystyczny sposób.
Najpierw musi przyzwoicie zaakceptować pomoce, bo do ruszenia grzbietu (o ile dobrze myślę, że egzemplarze podobne) trzeba władać koniem w naprawdę mocnym tempie (też) - tego tempa potrzebuje do rozwinięcia elastyczności i mocy. Inaczej jest niż z półkrewkami, gdzie wolne tempo daje szybki progres. Folblut potrzebuje błyskawicznych zmian. Ba! Ale najpierw wszak wyciszyć trzeba długimi, spokojnymi nawrotami. Nauczyć konia koncentracji mimo xyz. Dlatego praca z xx się wydłuża. I czasem ręce opadają: bo bez solidnych mięśni trudno ciężko pracować, a bez ciężkiej pracy mięśnie nie chcą ruszyć. Ale z pewnością sporą część tej drogi już przewędrowaliście, z tego co piszesz jak pracujesz.
A! I solidnie nad grzbietem lepiej pracuje się po wstępnym rozgalopowaniu. Robię tak, że stęp, długo spokojnie kłusem - aż wstępna sztywność minie (u nas ok. 5 min.) i kilka luźnych duużych kół (cały plac) galopu, niekiedy "na psa tropiącego". Dopiero potem dalsze rozluźnianie, bardzo dużo szybkich przejść stęp-kłus, stój-stęp, sporo ustępowań, potem także galop w krótkiej sylwetce, także mocne dodania w kłusie - i dopiero konkretna praca na ruszenie grzbietu, dopiero wtedy kłus ćwiczebny.
Kahlan u nas praca w dole w temacie grzbietu nie dawała NIC! Dopiero z takiej sylwetki jak pokazałaś, na drodze silnych wygięć i błyskawicznych zmian ćwiczeń, ruchów, mocnych dodań i skróceń grzbiet (krótki) ruszył, uwypuklił się, zaczął pracować. Lepiej pracuje z amortyzacją pod siodłem niż bez. Najpierw "rozbujałam" na boki, potem zaczęłam "ciągnąć grzbiet w górę". Na pewno to poczujesz, gdy zacznie pracować grzbietem w taki charakterystyczny sposób.
Najpierw musi przyzwoicie zaakceptować pomoce, bo do ruszenia grzbietu (o ile dobrze myślę, że egzemplarze podobne) trzeba władać koniem w naprawdę mocnym tempie (też) - tego tempa potrzebuje do rozwinięcia elastyczności i mocy. Inaczej jest niż z półkrewkami, gdzie wolne tempo daje szybki progres. Folblut potrzebuje błyskawicznych zmian. Ba! Ale najpierw wszak wyciszyć trzeba długimi, spokojnymi nawrotami. Nauczyć konia koncentracji mimo xyz. Dlatego praca z xx się wydłuża. I czasem ręce opadają: bo bez solidnych mięśni trudno ciężko pracować, a bez ciężkiej pracy mięśnie nie chcą ruszyć. Ale z pewnością sporą część tej drogi już przewędrowaliście, z tego co piszesz jak pracujesz.
A! I solidnie nad grzbietem lepiej pracuje się po wstępnym rozgalopowaniu. Robię tak, że stęp, długo spokojnie kłusem - aż wstępna sztywność minie (u nas ok. 5 min.) i kilka luźnych duużych kół (cały plac) galopu, niekiedy "na psa tropiącego". Dopiero potem dalsze rozluźnianie, bardzo dużo szybkich przejść stęp-kłus, stój-stęp, sporo ustępowań, potem także galop w krótkiej sylwetce, także mocne dodania w kłusie - i dopiero konkretna praca na ruszenie grzbietu, dopiero wtedy kłus ćwiczebny.


ciekawe to co piszesz, dajesz mi jeszcze inne spojrzenie na całość. 🙂 obecnie ten dłuuuugi trening opiera się na jeździe głównie na kołach. jakiekolwiek przejścia też na łukach. i tak powoluutku, wyciszająco z zaufaniem do ręki. też myślałam o wstępnym rozgalopowaniu, tylko mamy jeden mały problem: w poprzedniej stajni był nauczony, że jak galop to heja banana i ile fabryka dała z wyryjeniem na lamę. i obecnie, jak jest galop, to by już tylko galopował, do zajechania. :/ więc po galopie jest jeszcze bardziej nafukany i nakręcony. :/ też nad tym pracujemy. częste przejścia na kołach. do tego stopnia, że ostatnio udało się galopować po całym placu, na krótkiej ścianie przejście do kłusa i drążki w kłusie i po nich zagalopowanie dalsze. ale wciąż to jeszcze daleka droga. 🙁

o ile koń nie wymięknie wcześniej.

staramy się wszystko robić racjonalnie, a cierpliwości mi nie brak. 😀 niestety, zawsze byłam wsadzana na konie elektryczne. owszem spowodowało to u mnie pojawienie się kilku błędów technicznych, ale dało coś jeszcze: niesamowity ogrom cierpliwości do pracy. 😀

i wiem o czym zapomniałam napisać poprzednio: w kwesti kontaktów z PZJ (a były częste z racji mojej pracy zawodowej) bardzo rzadko kontaktowałam się ze słynną panią K. Zawsze bardziej pro człowiekowi była p. L.Ch. 😉)
Ja rozprężam podobnie jak halo: długi stęp, ok 5 min kłusa na długiej szyi z elementami rzucia z ręki i galop na długiej szyi ( w miarę jak się da  😉). Zazwyczaj moi panowie są po tym dużo elastyczniejsi i można zacząć pracę.
Cześka przed skokami nie rzeźbię, bo tylko go wkurzę i tyle. Rozprężenie jest w miarę krótkie i zwarte, nie licząc stępa, bo stępuję zawsze długo. Pokłusuje z 5 min, pogalopuję chwilę, pokręcę jakieś wolty. Przed parkurem skaczemy zazwyczaj raz krzyzaczek, raz stacjonatkę, ze dwa razy okserek i przed wjazdem stacjonatkę i jadę. Im więcej rzeźbię tym koń mi się bardziej nakręca.
U Orfeusza jest inaczej- to kolega, który ma tendencję do rozpłaszczania się przed skokiem i na nim zdecydowanie muszę poćwiczyć skrócenia, wydłużenia i pilnować rozluźnienia.

Evson, na treningu skokowym ja bym nie czepiała sie szczegółów, nie wplątywała elementów ujeżdżeniowych, a spokojnie czekała na to " cywilizowane" przejście do kłusa. Jak nie dziś to kiedy indziej. On dużo szybciej zapamięta sytuacje stresogenne i będzie je kojarzył z danym ćwiczeniem.
Może jeździj nim dużo po dragach, nie tylko po cavaletti, a po takich ot pojedynczych, rozrzuconych po placu - żeby nie kojarzył sobie drągów z jakąś sytuacją specjalną.
A kontakt to on musi sobie poprostu przepracować  w swojej głowie i tyle. Staraj się jeździć w łydkach, na równym kontakcie i nie odpowiadać na jego akcje, nie dawać się wciągać w jego histerię.
Ty robisz konsekwentnie swoje, a to co on wyprawia to tylko jego problem. Raz, drugi, trzeci i zaskoczy, że to walka o nic i ze nie ma o co walczyć samemu z soba. Wrażliwiec i histeryk jest pewnie ten Twój glut. Wdech + wydech = wyluzuj i ze spokojem sobie przejeżdżajcie problem.
Doskonale rozumiem Twoje emocje, bo z szanownym Czesławem bywały, bywają całkiem podobne problemy. Cos sobie wkreci i podczas zakrętu poprzedzającego najazd, zaczyna machać głowa. wyszarpywać się i nakręcac. Jak próbuję korygować jego zachowanie,  to lipa jest na maksa, histeria i szpitalne skoki. Jak trzymam grzecznie raczkę w grzywie i trzymam łydki przy bokach, to raz, drugi, trzeci i przechodzi. Koń się robi nagle cudowny, na pomocach i w dwóch paluszkach.

edit. to ja się wepchnę z jeszcze jednym Czesiowym zdjęciem z ostatniej przygody 😉 :
Dziekuje za wsparcie, wrzucilam na luz i jest (było  😕 ) lepiej. czeggra1 masz zupełną racje, zrozumiałam ze mam konia jakiego mam i nie bede go wkurzac jesli nie musze. Dłubanie na rozprężeniu przed skokami nie jest ani mi ani jemu potrzebne.
Wczoraj, dzisiaj na jeździe było dużo lepiej. Zdecydowaliśmy ze jednak spróbujemy pojechac do tego facimiechu. Rano pojeździłam, puściłam konia na padok.
Zajrzałam jeszcze do niego wieczorem...
Wyprowadzam z boksu- koń kulawy, ledwo idzie zadem.. Nie ma żadnego kopa ani opuchlizny (czyli jeszcze gorzej bo nie wiadomo co). To jest twardziel, wiec jesli pokazuje kulawizne to jest bardzo źle ...
Nie mam siły.
Evson o nie 🙁 może tylko podbicie albo ropa? Oby nic poważnego...


Ja dziś zastałam podpuchnieta nogę, po schlodzeniu i stepowaniu zeszlo ale zaczęło lekko grzac... Nie boli na szczęście. Mam nadzieję że to reakcja na wcierke albo etap gojenia. Tydzień do usg.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
14 maja 2014 22:40
Evson, escada, trzymajcie się dziewczyny. Kciuki z mojej strony są.

Czytam na bieżąco kącik, ale nie piszę praktycznie, bo u nas się nadal nic nie dzieje. Czasu brak, a jak nie czasu to zdrowia (mojego). Kobyła się pastwiskuje całymi dniami, a że grzywa jej odrasta (i póki co czekam aż jeszcze trochę odrośnie i dopiero zacznę ją ogarniać) to wygląda jak wygląda. I bardzo lubię swoją stajnię - miesiąc u konia nie byłam, a wszystko jest w porządku i wygląda jak pączek - pomijam, że uwielbiam jej letnią maść 😍 Oby wytrzymać jeszcze te kilka tygodni (nie liczę, bo mi lepiej jak do kalendarza nie zaglądam) do sesji i praktyk.
kurczę, tak sobie patrzę na kobylisko Viridili (swoją drogą bardzo ładne 😉) i na swoje... i coś mnie tknęło. wczoraj przy czyszczeniu też. na tylnych nogach, od przodu, poniżej stawów skokowych Taju ma zgrubienia. Na prawej tylnej jest to spowodowane blizną i zerwaniem prostownika (w poprzedniej stajni, wet powiedział, że trudno, w jeździe mu to nie przeszkadza), natomiast to zgrubienie na lewej tylnej?

nie grzeje, nie boli, jest twarde, koń nie kuleje, ma to totalnie w nosie. taka uroda? coś na pierwsze skojarzenie Wam przychodzi?


a przedwczoraj na treningu czułam się jak worek kartofli, a trener uznał, że to była jak na razie nasza najlepsza jazda ever. cóż, ja jestem zadowolona, że wreszcie skoczył coś bez nakręcania się na widok drągów.  💃
Też takie mam 😉 czasem tam gruda siedzi 😉
raczej nie gruda... bo tam nie ma ani strupów, ani wyłysienia, ani łuszczenia... idealna noga by się powiedziało, gdyby nie to zgrubienie.  😁
Nakostniak?
też o tym pomyślałam na początku, ale to jest... hm, za duże i za bardzo... "rozlane" jak dla mnie na nakostniak.  w sensie nakostniak zawsze mi się bardziej kojarzył z takim "guziczkiem", wypryskiem twardym, a to jest takie łagodne wypuklenie.

tym bardziej, że w październiku jeszcze tego nie miał (załącznik), pojawiło się to.. ja wiem, w sumie nie wiem kiedy ( :icon_redface🙂. i ani razu rany ani nic tam nie miał (czyli odpada kopniak, uderzenie na treningu... przetrenowanie? też mi się nie wydaje, bo zawsze kładłam ogromny nacisk na odpowiednią rozgrzewkę i dbałość o nogi przed/po jeździe).

ot zagwozdka. może skończy się na rtg, aczkolwiek nie chcę, żeby wet mnie wziął na zbyt przewrażliwioną...  😁

edit: nie dałam załącznika  😂
famka   hrabia Monte Kopytko
15 maja 2014 12:58
Kahlan, a on tego nie ma na obu ? tak patrząc na poprzednie zdjęcie
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się