Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

od trzech dni jestem glodna... wczoraj mnie tez dopadl glod na wegle i wieczorem opedzlowalam dwie kanapki, ale bylo to ze 3godz przed snem i biorac pod uwage ile zjadlam na pewno w kaloriach sie utrzymalam.

Dzis walcze o porzadna diete z glowa. Sniadanie jajecznica z kromka chleba, garsc winogron, zupa dyniowa bez smietany (zrobilam synkowi zeby powekowac, ale nie mialam nic dla siebie, wiec...), mam jeszcze w planach salatke i na kolajce kefir z malinami (mniam!!!)

ostatnio znow nie biegam, ciezkie nastroje w rodzinie  🙄 mam nadzieje, ze od przyszlego tygodnia bede chodzila na silowniedwa razy w tyg
ehh zjadłam nadprogramowo parówkę z szynki i deser serduszko :/
zimno mi, chce mi się jeść...
Godzina uczciwego orbitreka odpękana. Zastanawiam się, czy wieczorem nie iść wcześniej do roboty, żeby jeszcze zdążyć wskoczyć na bieżnię w pracy..  chociaż na te 30  minut.
Chyba mnie powaliło. Ale ja już chcę schudnąć !!!  JUŻ chcę! teraz, natychmiast !! A nie dopiero za kilkanaście dni.  🤔 Chcę natychmiast mieścić się w swoje 10 pat jeansów jesiennych! A nie tylko w 2 pary największe.

Dietowo na razie super.
w biedronce jogobella 0% po 69groszy 🙂
Ascaia ja umawiam się w cheat daye, w inne staram się zmieścić kalorycznie u i tyle, nie samą dieta człowiek żyje, nie wiem o czym tu pisać elaborat albo o co się obrażać albo z czym tu problem.
Hmmm, nie lubię ignorować wypowiedzi skierowanych do mnie, bo to mi pachnie nieuprzejmością. Z drugiej strony naprawdę nie rozumiem co napisałaś w końcówce zdania, co to ma wspólnego ze mną i moją poprzednią wypowiedzią. 
Napisałam, że łączenie życia towarzyskiego z dietą jest problematyczne. Bo dla mnie jest i już. Bo powoduje, że nie można "po prostu" i stałym rytmem, tylko trzeba kombinować. Tym bardziej jak ma się czas częstych spotkań i wyjść. Aczkolwiek problemy są po to by je rozwiązywać. Tak? Tak.
A kto się obraża to już kompletnie nie rozumiem.
Kwiatki, cukiereczki, ciasteczka i pokój na świecie.

Po wczorajszym winku zatrzymanie wody, ale to było do przewidzenia. Tym bardziej, że babskie dni, że leki przeciwbólowe. Dzisiaj jak na razie 979 kcal, dwa posiłki przede mną.

Tak zabrzmial twój post do madmadie. Ja też mam problem dieta a zycie towarzyskie, ale to kwestia słabej woli i wymowek właśnie a nie samych spotkań.
A u mnie problem to wieczne poszukiwania rozwiązań idealnych. 😉
Ps. U mnie trybu "obrazić się" brak. Serio, nie umiem. Mogę się nie zgadzać, może być mi przykro, ale obrażać się nie umiem. Po 5 minutach jestem tabula rasa emocjonalna w stosunku do ludzi... ba, nawet nie pusta strona a strona pozytywnie nastawiona. 😉
ja wczoraj po 4 dniach na 5 miałam dzień na 1 😉 bo niestety najpierw nie jadłam większość dnia, a potem wpadło mi ciasto wieczorem... 😉
Za to dziś jestem aktualnine na 1100 i jest bdb 😀 kolejna piąteczka przede mną - jeszcze tylko kolacja.

wypróbowałam super przepis na kurczaka ze szpinakiem - pycha i prawie nie ma kalorii 😀 chcecie?
Zrobiłam jak planowałam, czyli drugie aeroby dzisiaj. Przed pracą, zdążyłam. Godzinka bieżni.
Anaa, chcemy przepis. 🙂 Kurczak... no niech będzie, trudno się mówi. 😉 Ale jak jest szpinak to już jest bardzo dobrze.

Zamykam dzień w 1316 kcal.
przepis jest stąd - swoją drogą mega polecam bloga - fit, lifestyle, treningi i kuchnia 🙂
http://fitnessada.blogspot.com/2014/09/idealne-poaczenie-czyli-pomys-na.html

ja o tyle zmodyfikowałam przepis, że szpinak miałam w liściach i podsmażyłam go z 4 ząbkami czosnku na patelni na łyżce oliwy z odrobiną soli. A, i dodałam do porcji szpinaku 1 łyżkę śmietany choć myślę że i bez niej byłby mega pyszny 😉
Potem kurczak poszedł pod młotek 😉 na każdy kurczakowy "placek" łyżeczka koncentratu pomidorowego, na to 2-3 łychy szpinaku, zwinąć w rolkę, do folii i do pieca na 25-30 minut na bodajże 220 stopni. Kurczak sam w sobie osolony lekko i oprószony pieprzem.
Wyszedł mega delikatny miękki i pyszny, polecam 😉
Porcja (125g kurczaka czyli pół roladki z piersi) ma 160kcal (liczone bez szpinaku), prawie 28g białka i niecałe 5g tłuszczu 😉
trochę się zmieniło
jajecznica z kromką chleba
garść winogron
zupa dyniowa
3 kawy
6 wafli ryżowych z almette
kefir z malinami

sałata okazała się absolutnie niajadalna, więc mimo usilnych chęci nie udało mi się jej wmusić w siebie. Jutro mam kolejny dzień na wariata, jeszcze właśnie się okazało że bez auta  🙄 🙄 🙄 🙄 🙄
U mnie poranek w stylu południowym czyli na słodko (rzadko tak jadam). Grahamka, [s]twaróg i ser[/s]. taaa, "twaróg i ser"  😁 twaróg i miód miało być.
Później pewnie jakiś jogurt, a na obiad umówiłyśmy się z mamą na najprostsze polskie danie - ziemniaki z zsiadłym mlekiem. Mało ziemniaków teraz jem, a to przecież jednak zdrowe warzywo z witaminą C.

Babskie dni odpuszczają, więc i na wadze -0,8kg.
A ja zaczynam trzeci dzień  na 5. I będzie ciężko, bo poczuję dziś z pewnością "syndrom trzeciego dnia", ale nie poddam się. NIE TERAZ. Niech moc będzie ze mną. Z aktywności planuję dziś: motocykle w terenie, orbitrek.
Ja zaczynam 13 dzień na 5, na wadze z rana -2,3 kg  😅
Za mną już jaglanka na słodko i pomidorek.
Wczoraj dzień na 3...🙁 No ale jak mogłam nie zjeść KANi? 🙂 Mam wyciągnęła mnie na grzyby i naciełyśmy tyle kaniowych talerzy, że kotletów wyszedł cały stos i jeszcze obdarowałam panią z dziekanatu i jeszcze zostało...
Znacie jakiś przepis na kanie bez tłuszczu i bułki tartej? 🙂

Tunrida - ja też chcę JUŻ 🙁 A tu jeszcze tydzień nie minął ...
Waga ani drgnie ale przynajmniej czuję się odrobinę mniej spuchnięta.

Lentilky - gratki!  😅

Moim ulubionym śniadaniem jest musli z naturalnym jogurtem, orzechami laskowymi, żurawiną albo świeżymi owocami (maliny :emoty327🙂 i cynamonem. Nie potrafię zjeść nic innego. Jestem uzależniona🙂 Porcję szacuję na ok 400 kcal - w zależności od ilości.
Ascaia ja trochę po łebkach czytam, ale mam wrażenie, że jesz za mało warzyw. Takich prostych, jak najmniej obrobionych.

A ze znajomymi można umówić się np. w porze kolacji i zamówić sobie sałatę.
Na czytanie nie po łebkach jest prosty sposób - przycisk profil pod avatarem, a później lista ostatnich wiadomości. Może sobie poczytać.
Możesz wyczytać wtedy i to, że praktycznie co drugi dzień jem na II śniadanie surowe marchewki, do kolacji i śniadań prawie stale pomidory. Poza tym ogórki kiszone, papryki marynowane, itd. Przeczytałabyś też, że niedawno zastanawiałam się czy mi nie szkodzi surowizna. I przeczytałabyś, że z przetworzonych (gotowanych) warzyw jadam zupy i inne dania np. naleśniki ze szpinakiem, lecza, itd. I przeczytałabyś - w tym poście do którego się odnosisz (o znajomych, wychodzeniu i goszczeniu), że na spotkanie z przyjaciółmi zrobiłam sałatkę typu caprese.
Przepraszam jeśli to brzmi złośliwie czy ironicznie, ale ileż można... Czytacie pobieżnie, w ogóle nie odnosząc się do całości "historii", jakbym się pojawiła wczoraj w tym wątku... Dla mnie to po prostu przykre i męczące już... A chciałabym móc się jednak tu odzywać.

Wczoraj za to gościłam znajomych w swoim nowym mieszkanku. Zrobiłam sałatkę typu caprese z dodatkiem chudej szynki i gotowanego jajka. Nawet z sosem winegret wyszła bardzo lekka, ok. 100kcal na głowę, a objętościowo tyle, że braliśmy dokładki.

U mnie dzisiaj rano właśnie jarmarczna podsuszana kiełbasa i końcówka chlebka żytniego z pomidorem. Bardzo lubię taką wędlinę na której idzie zęby połamać.  😁
Na II śniadanie dwie marchewy, a za niecałą godzinkę miks - mięso kurczaka z rożna, brązowy ryż, szparagi (niestety już takie ze słoiczka, ech, dlaczego nie mamy świeżych cały rok), kapary i jogurt doprawiony a'la tzatziki
- tzatziki czyli z ogórkiem

itp, itd
Trzeba sobie było zamrozić szparagi 🙂 będziesz mieć szansę w przyszłym roku, a ja Ci powiem, czy te zamrożone potem miały smak 😉
Mroziłam już kiedyś, mocno tracą na smaku.
Wraz z rozpoczęciem nowego etapu w życiu przyczepię się do wątku, bo potrzebuję motywacji. Rzeźbienie sylwetki jest tylko ubocznym efektem tego o co mi chodzi, czyli jak najszybszym pływaniu. Zdecydowanie największy problem jest z jedzeniem. Od 2 tygodni chodzę do szkoły mistrzostwa sportowego i prawie 5 godzin dziennie spędzam na treningu 7.00- ląd (siłownia, salka (brzuchy), obwód albo orklik (ogólnorozwojówka) )  8.00-10.00 woda potem szkoła i 16.30-18.15 (albo 18, albo 18.30, różnie) woda. Dlatego, że mieszkam w internacie i jak na moje możliwości póki co (4 lata przerwy od pływania) jest mi mega ciężko ogarnąć się jedzeniowo, bo jednak to jest straszny wysiłek. A) po treningu mam mega jazdy na całe jedzenie tego świata, a wtedy najczęściej wpadają mi w ręce słodycze, b) dużo tu jednak wychodzę ze znajomymi, a tam brakuje mi silnej woli, żeby nie zjeść czegoś niezdrowego. Ale od dzisiaj się trzymam.
Dzisiaj śniadanie 1:
Płatki kukurydziane
Trening:
Rozgrzewka,
Ok. 2,5 km biegu z ćwiczeniami,
30 minut rowerka,
6 km wody (główne zadanie 12x100 tempo 1-3 (wolna, srednia, "w pałę"😉, w 1.30 start)
2 śniadanie:
3 kanapki na ciemnej bułce z szynką, serem, sałatą, herbata
Obiad:
Jakaś niby pieczeń z czegoś, ale była niedobra, więc prawie nie zjadłam (internatowe życie...)
Ziemniaki,
Jakaś sałatka
Na dzisiaj już koniec, w sobotę tylko jeden trening, więc pełna regeneracja w łóżeczku 😁

Aktualnie wygląda to tak:
Brzuch po wakacjach już prawie wrócił, łapka jeszcze w stanie powakacyjnym, ale jak się zacznie bps (bezpośrednie przygotowanie startowe) to urośnie, bo teraz treningi luźniutkie 😁 nogi i tyłek zdecydowanie do dopracowania

wilczyk, a w tej szkole nie macie opieki dietetyka?

dziewczyny z Warszawy - mam do odsprzedania bardzo tanio karnet na siłkę 😉 więcej w moich ogłoszeniach
No właśnie nie, wszystko mamy tylko nie dietetyka  🙄
busch   Mad god's blessing.
13 września 2014 15:35
wilczyk, o kurczę, Ty już teraz jesteś w kondycji wyścigowej 😀 Co masz na bicepsie? To są te taśmy do przyklejania jak się ma kontuzję?
wilczyk, dziwnie.
myślę, że jesteś trochę za bardzo pro na doradztwo re-voltowe 😉
bush A bo ja jestem z tej grupy co lepiej pływają jak są chudsi :p dlatego tym bardziej nie chcę "robić masy"
Tak, to te taśmy, stara kontuzja barku mi się trochę odzywa
Martuha tam zaraz za pro, wysiłek jak każdy inny, cel jak każdy inny, motywacja potrzebna tak samo, jedzenie potrzebe takie samo, no może troche więcej 😉
Też się zdziwiłam, zwłaszcza, że wszystko inne jest
busch   Mad god's blessing.
13 września 2014 15:55
wilczyk, i jak te taśmy się sprawdzają? Naprawdę pomagają? 🙂. A to zależy od stylu pływania czy od dystansów, że jedni powinni być chudsi, a drudzy napakowani? 🙂
Pomagają, wczoraj pływałam na nogach samych, bo mnie bolał, wieczorem mi fizjoterapeutka jakimś laserem zrobiła, coś wtarła i nakleiła tejpy i dzisiaj już mogłam całość pływać, bo mi to ładnie ten staw wspomaga. Zależy i od tego i od indywidualnych preferencji. Ja np. pływam sprinty delinem i kraulem i lepiej mi jak jestem chudsza, moja znajoma grzbietem 200 pływa z kolei woli ważyć trochę więcej, inna grzbiecistka (też 200 pływa) jest chudziutka i jej tak lepiej jest. Od stylu głównie zależy gdzie ma się najwięcej mięśni, ja mam np. plecy, barki i ręce, żabkarze nogi itp. Między dystansami aż takiej różnicy, jak np w bieganiu nie ma, trochę tylko, bo wiadomo, że innego rodzaju umięśnienia trzeba do pływania 1500 m, a innego do 50, ale drastycznej różnicy nie ma, raczej każdy sam musi uznać jak mu jest lepiej 🙂
Wróci,łam umordowana z tych motocykli. Nie wiem ile spaliłam, ale patrząc po tym, jak bardzo  byłam ciągle głodna, to spalałam sporo. Zjadłam, odczekam godzinkę i dymam na orbitreka. Nie chce mi się, ale pójdę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się