Jak się zachować

Witam
Szukam pomocy może przestrogi dla innych sama nie wiem czemu ale czuję że muszę sytuację nagłośnić bo jak nic się z tym nie zrobi może być tylko gorzej.
Opisze sytuację od początku.
Stoję z koniem w małej stajni pod warszawą już od paru lat. Pensjonariuszy regularnie przyjeżdżający do koni w stajni jest niewiele bo część koni to nie do użytku konie na emeryturze. Na wiosnę było trochę kłótni między pensjonariuszkami ale zostało to zrzucone na karb nastoletniej gorącej głowy.
Jakiś czas temu jednak w stajni zaczęły ginąć drobne rzeczy, pasza kończyła się szybciej witaminy kończyły się zamiast w 100 dni to w 30 itd wszyscy zaczęli na siebie patrzeć na siebie wilkiem. Poszły inwestycje w zamykane skrzynie kłódki itd. Poinformowany został o tym właściciel stajni, przecież do tej pory można było wszystko zostawiać na wierzchu i nic kompletnie nic nie ginęło.
Niestety ostatniej feralnej soboty w stajni pozostał mój telefon i nie po raz pierwszy 🙁 więc dzwonię do stajennego żeby go schował odbiorę w poniedziałek bo już wyjeżdżam na działkę ale stajenny mówi że go nie ma.
Oddzwania do mnie za chwilę że próbował się na niego dodzwonić i go nie słychać. Telefon został namierzony przez internet - znajduje się na terenie stajni. Więc zawróciłam samochód i jadę pędem do stajni.
Przeszukałam szafki siodlarnie cały czas dzwoniąc na niego przecież go nie wyciszałam powinien być dobrze słyszalny.
przez internet moja druga połowa włączyła w nim alarm znalazł się schowany w samochodzie mamy jednej z pensjonariuszek był wyciszony 😲i schowany pod betami w bagażniku.
Dowiedziałam się że to miał być żart  i nauczka żebym pilnowała swoich rzeczy lepiej 🤔
No boki zrywać 80 km więcej umęczony 3 latek w samochodzie.
Co mam zrobić mam zamiar złożyć doniesienie na policję ale co to da niska szkodliwość telefon się znalazł
Co wy byście zrobili ??  ❓
Żeby nie było że jestem Anonimowa i kręcę aferę nazywam się Aleksandra Gutowska
Na twoim miejscu bym zgłosiła, to jest kradzież, gdyby leżał gdzieś schowany w siodlarni, to inna sprawa. A swoją drogą to nie ciekawa sytuacja w stajni, może takie walne zebranie zrobić i powyjaśniać sobie to i owo.
Ja bym przede wszystkim porozmawiała o zaistniałej sytuacji z właścicielem stajni. To jego stajnia i albo zareaguje albo zmieniłabym stajnię.

Miałam podobną sytuację prowadząc stajnię pensjonatową. Pensjonariusze zgłaszali, że jeden z właścicieli bez pytania i zgody korzysta z ich rzeczy. Akurat ja też nie byłam zadowolona z zachowań klienta i wymówiłam umowę kończąc tym samym atmosferę chowania wszystkiego w obawie przed niepowołanymi rękoma.
To co pisze bera7,  ma sens, ważne jest jaki stosunek do tego wszystkiego ma właściciel stajni, czy  powie że się nie wtrąca ( są i tacy), czy zareaguje i się w stajni uspokoi. 
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
13 października 2014 09:59
Policja niestety nie pomoze- nie udowodnisz, ze specjalnie telefon zostal ukradziony. Malolata powie, ze zostawilas, ona znalazla i chciala oddac przy najblizszej okazji i bedzie koniec sprawy. Przykra sprawa jest taka, ze kradzieze drobnych rzeczy prawie zawsze uchodza na sucho. Jedyna osoba, ktora moze zainterweniowas skutecznie to wlasciciel pensjonatu, ktory zagrozi wyrzuceniem delikwentki. Choc- IMO- lepiej samemu sie wyprowadzic, jesli jest taka szansa i niestety stosowac zasade ograniczonego zaufania.
a co na to matka tej dziewczyny? skoro telefon znalazł się w jej aucie? a delikwentka jest dzieckiem?
Jak zwykle pisząc coś pokręciłam i wyszło inaczej. Małolaty nie było w stajni sprawa rozegrała się między mną a jej mamą.
Owszem właściciel stajni został poinformowany czekam na reakcje.
Na policję właśnie wychodzę wiem że to przegrana sprawa z nimi ale co odpuścić całkiem zapomnieć chyba nie ja choć spróbuję.
Na złodzieja nie ma rady. Taki zawsze kradł będzie. Ja bym porozmawiała z innymi pensjonariuszami i solidarnie zażądała od właściciela wywalenia złodzieja z pensjonatu.
szafirowa, wyprowadzka samemu nie ma sensu jeśli istnieje szansa, że właściciel wywali złodzieja. To nie jest normalne, żeby uczciwy człowiek uciekał przed złodziejami. Takie zachowania należy grupowo negować i wykluczać z grona. Zwykle za złodziejem idzie opinia, bo środowisko sobie przekazuje informacje. Mój ex pensjonariusz długo krążył zanim znalazł stajnię, gdzie nikt go nie znał i przyjęli go do stajni. A teraz z tego co wiem mają kłopot 🙁.

Wkurza mnie generalnie, że tacy ludzie maja swoje "prawa", ochronę danych itp. Powinno się ich publicznie napiętnować, a najlepiej założyć portale informacyjne gdzie byliby wpisywani złodzieje sprzętu, nieuczciwi pensjonariusze itd.
Na złodziejstwo lub brak dobrej woli/złośliwość nie ma rady. Niektórzy ludzie tacy są i się nie zmienią. Często zdarza się, że ktoś coś zostawi na wierzchu, bluzę, bat na ujeżdżalni, rękawiczki, aparat, cokolwiek i ja nawet często chowam to do swojej paki, jeśli nikogo z obsługi akurat pod ręką nie ma, ale to, że pani wyciszyła telefon od razu mówi nam o braku czystych zamiarów. Poza zgłoszeniem na policję, powiadomieniem właściciela pensjonatu ja bym jeszcze poprosiła o zebranie właściciela i wszystkich pensjonariuszy i na forum wszystkich opowiedziała bym o tym, z pytaniem do wszystkich - co można zrobić, bo pani naraziła Cię na utratę czasu i pieniędzy (paliwo). Tłumaczenie się żartem lub tym, żeby Cię nauczyć, że "swoich rzeczy się pilnuje" jest po prostu głupie. Jakby nikt nie wyciągał ręki po zgubione rzeczy, tylko leżały by w miejscu, w który się je zostawiło, to nigdy nie było by problemu z ich znalezieniem.
Niewyobrażalne 🙁

W jednej z poprzednich stajni zdarzył się stajenny o lepkich rękach... Ginęły jakieś drobne sumy z portfela. Na tyle małe, że można było przeoczyć. Zostawiłam mu kartkę w portfelu - że wiem co i jak, widzę, będę reagować. I się skończyło. Sytuacja niby trochę inna...

A tu - zdecydowanie zreferowałabym problem właścicielowi stajni.

Plus zrobiła naradę pensjonariuszy - może już bez nazwisk. Ale z jakimiś ustaleniami typu "wszystko, co zginie, zgłaszamy na policję". A przy okazji można ustalić, co robimy z "porozrzucanymi" rzeczami. Może zanosimy do właściciela? Jakaś wspólna skrzynia? Żeby nie było, że ktoś coś "wziął pod opiekę".
Sytuacja z wczesnego dzieciństwa. Podstawówka klasa chyba 4-5. Dostałam od Dziadka taką jakby broszkę. Plastikowy placek z literką A- od mojego imienia. Drobiazg, ale prezent. I w tych biednych czasach nosiłam przypięte do fartucha.
I zaraz mi "zginęło". Szukałam. Kamień w wodę. Po kilku dniach dziewczyna z innej klasy zaczęła to nosić jakby nigdy nic.
I ja nie miałam odwagi nic z tym zrobić. Byłam zbyt nieśmiałą, za dobrze wychowana. Wiedziałam, że to moja własność. I odwracałam wzrok a ona mijając mnie patrzyła zadowolona z przewagi.
Pamiętam to tyle lat. Nie skradziony drobiazg, tylko własne poniżenie, upokorzenie, brak odwagi, samotność w tej sytuacji.
To jest faktyczna strata. Ten ból duszy.
Walcz. Nie pozwól. Tacy ludzie kradną nam więcej niż telefon. Kradną bezpieczeństwo i godność.
Tania, a nie przyszło Ci do głowy, że Ci się ta broszka odpięła, spadła na ziemię, a dziewczyna znalazła i niczego nieświadoma nosiła,bo akurat miała imię na "A". I patrzyła na Ciebie normalnie, a nie "zadowolona z przewagi" 😉 Taki mały offtop 😉
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
13 października 2014 16:12
Taj jak mówią dziewczyny - poproś o zebranie pensjonariuszy, opisz zaistniała sytuację. Niech każdy wie i ma się na baczności.
I oczywiście trzeba porozmawiać z właścicielem pensjonatu. Myślę, że będzie wolał porozmawiać z jedną osobą i zagrozić jej wywaleniem, niż pozbyć się kilku klientów i zyskać złą sławę.
A tak na marginesie jest już wątek o kradzieżach:
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,865.0.html
Tania, a nie przyszło Ci do głowy, że Ci się ta broszka odpięła, spadła na ziemię, a dziewczyna znalazła i niczego nieświadoma nosiła,bo akurat miała imię na "A". I patrzyła na Ciebie normalnie, a nie "zadowolona z przewagi" 😉 Taki mały offtop 😉

Nie przyszło. Może i tak było? Dziewczyna znana była z przywłaszczania długopisów to uznałam, że .... wiadomo.
Ale i tak bym nie podeszła zapytać. O tym chciałam napisać: o takiej słabości okradanych wobec kradnących.
No i wyjdzie, że ja zostanę ukarana odejdę ze stajni bo właścicielowi nie idzie jakoś tak ich wyrzucić bo nie chce awantury  🤔wirek: pomijam fakt zalegania za 4 miesiące pensjonatu już.
A policja ma mnie w nosie nawet nie przyjęła zgłoszenia  🤔
Więc nie pozostaje mi nic innego jak poszukiwać stajni gdzieś niedaleko i w podobnej cenie ktoś coś Vethorsa ??

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
15 października 2014 11:24
Radeczek, jak zalegaja 4 miesieace i wlasciciel ich wyrzuci= kasy nie zobaczy na bank. A tak sie jeszcze ludzi, ze moze jakims cudem. Wychodzi, ze jego samego okradaja najbardziej- nie placac za pensjonat.

Prawda jest taka, ze zlodzieje sa w wiekszosci przypadkow bezkarni. Kilka lat temu sama musialam zaplacic 1000zl okupu za wlasny sprzet- w calosci skradziony w bialy dzien ze stajni.
-bibi22-   Czasy się zmieniają i my też się zmieniamy.
15 października 2014 12:28
Radeczek w takiej sytuacji pozostaje Ci albo przenieść się do innej stajni, albo czekać aż właściciel się na nich wkurzy i wywali z pensjonatu. Innej opcji nie widzę.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
15 października 2014 22:32
Radeczek, oni mają psi obowiązek przyjąć zgłoszenie bez względu, czy to będzie komórka, czy koło od roweru (sprawdzone). Poszłabym jeszcze raz i nie wyszła dopóki nie dostałabym na piśmie, że nie przyjmą zgłoszenia. Od razu będą inaczej rozmawiać.
Ale czy można zgłosić podejrzenie kradzieży przedmiotu + jego znalezienie?
Ja bym odeszła z takiej stajni. Bo to ma być miejsce relaksu. Przyjemne. I jeśli właściciel wyraźnie daje znak, że nie wspiera, to dalsze przebywanie nie ma sensu.
Jest wątek kradzieże w stajniach http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,865.0.html
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
17 października 2014 07:40
Teodora, to nie jest podejrzenie kradzieży. Jeśli mój telefon znajduje się w samochodzie innego użytkownika, jeśli zostaje wyciszony, jeśli jest u operatora zarejestrowanie zablokowania numeru, to to jest kradzież.
Zablokowany nie był - skoro miał dzwonić. Mi chodzi o perspektywę służb: to jest sytuacja typu słowo przeciwko słowu. Może Radeczek, wyciszyła telefon i zapomniała, gdzie go zostawiła, a tamta pani chciała go jej przechować i wrzuciła do auta? Moja perspektywa jest inna, ale nie dziwię się, że nie przyjęto zgłoszenia. I że to nie wartość przedmiotu była decydująca.
Wartość telefonu nawet nie tak mała bo to niby nie najnowszy iPhone ale mega mocny i odporny itd... a nie przyjęli zgłoszenia przywlaszczenia bo nue mają pidstaw właśnie słowo przeciwko słowu. Dowiedziałam się że powinnam mieć świadka. Ha ha nie róbcie nigdy nic sami...... 😜
Jakby nie patrzec coś w tym jest. Co mieli zrobić, wziąć ją na tortury żeby wydobyć zeznania?
Generalnie mnie przeraża społeczne przyzwolenie dla takich zachowań, vide - właściciel stajni.
Zwracam honor właścicielowi stajni.
Jak zwykle sprawa nie wygląda ta prosto jak się wydaje osoba X do końca tygodnia ma się wynieść ze stajni kradzież nie jest jedynym powodem ale tez dług który urósł już za pensjonat.
Odczekane zostało z nadzieją , że może coś zostanie zapłacone.
A więc ja zostaje w mojej spokojnej już niedługo i wspaniałej stajni współczuję jedynie innym nowego współlokatora w stajni 😀iabeł:


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się