Co mnie wkurza w jeździectwie?

Facella, no to masz nie do pozazdroszczenia 🤔
A.kajca przepraszam za przejęzyczenie (albo raczej prze-pisanie) 😉 a fakt filmik jest nieprzyjemny w odbiorze: widać ze te dziewczyny nie bardzo wiedzą co i po co robią, ale użyte przez ciebie epitety są... hmm bardzo emocjonalne, to bardziej "słabe jeździectwo" niż "zamordyzm" 😉
ehhh zaczyna się długi weekend, brzydka pogoda za oknem to i czas na narzekanie.

Najbardziej wkurza mnie, że właścicielami koni często są osoby nieodpowiedzialne, kompletnie się nie znające i krzywdzące je swoją niewiedzą, w dodatku nie da się im nic przetłumaczyć bo wiedzą najlepiej. Traktują je przedmiotowo i bez serca, bo to koń, po to jest by zapie*****ł  🙁 a prawdziwych koniarzy nie stać na własnego rumaka.
No i tu dochodzi mój drugi największy ból, czyli, że jeździectwo to tak drogi sport. Odkładając na wszystkim czym się da i tak nie da się regularnie jeździć, dzierżawić, nie mówiąc o własnym koniu czy startach w zawodach i rozwoju.

Na pewno nie jestem jedyna, która tak na to patrzy, ale po napisaniu tego oficjalnie jakoś mi ulżyło  🤦
Nie wkurza mnie, ale strasznie mi żal. Właśnie tego, że wielu ludziom z finansami tak ciężko. Że spadają na rodziny gromy z jasnego nieba - i kończą się, w bólach, wszelkie jeździeckie marzenia 🙁 (może nie na zawsze, ale na długie lata). Coś strasznego, taka młodziutka twarz cała zapłakana z nieutulonej rozpaczy. Trudno pojąć cios, gdy robiło się co się mogło, z ufnością - a głową muru przebić się nie da. Młody człowiek nie ponosi żadnej winy, że rodzicom się nie układa. Ba! należałoby powiedzieć, że owszem, układa się - ale tak jak "oczekuje system" - że zbiorowość będzie przez dziesięciolecia wbijać zęby w ścianę, ciśnięta koniecznością zdobywania minimalnej podstawy bytu. Pasje? Ambicje? Przy przeciętnej pensji i dzieciach? Od metra trzeba samozaparcia, całych rodzin - a gromom i tak nie da się zapobiec. Bezpieczeństwo i ufne patrzenie w przyszłość, że będzie można pozwolić sobie na "luksusy" - typu pasja, niekoniecznie konie, wypracowali sobie bardzo nieliczni, a i to nie ma gwarancji. Fakt, koniarstwo jest wyjątkowo przykre w kryzysie, bo o każdej innej pasji można "zapomnieć" na najcięższy czas, "odłożyć na półkę" - a koń jeść woła. Potem sobie racjonalizujemy, że "zdrowy rozsądek", "budowanie przyszłości" ()strategie kwaśnych winogron a słodkich cytryn) itd. - ale nie powinno tak być. Przez długie dziesięciolecia.
Wkurza mnie - brak stabilnego, podstawowego dobrobytu. Mimo, że ludzie zaharowują się po uszy.
Wojenka   on the desert you can't remember your name
08 listopada 2014 16:30
To samo mnie wkurza 🙁. A wręcz doprowadza do szaleństwa i rozpaczy.
halo ujęłaś to idealnie  🙁
I to jest straszne, że zwykle na marzeniach się kończy wszystko...
[quote author=budyń link=topic=885.msg2218091#msg2218091 date=1415385920]
Watrusia, to jej rzeczami też się częstuj. A syf - no cóż, ja bym wywaliła do śmietnika. Łącznie z głośnikami i innymi bibelotami.
[/quote]

Ja tak robię - po prostu wyrzucam - skoro niektórym nie chce się po sobie sprzątać, przez tydzień, dwa, miesiąc... Najpierw sprzątałam - nie wiem za kogo, mogę się tylko domyślać. Chodziłam, zbierałam, odkładałam. Porozrzucane szczotki i inne akcesoria z myjki - zbierałam do kupy i odkładałam w inne, suche miejsce. Opakowania po kosmetykach zakręcałam i też odstawiałam. Czapraki walające się po ziemi, trawie, błocie - odwieszałam w stajni. Trwało to kilka miesięcy. I co wizyta w stajni - zastawałam ten sam syf i tak w kółko. No więc zmieniłam taktykę - teraz wyrzucam wszystko prosto do kosza. Szczotki, kosmetyki, czapraki. I co - bajzel jakby się zmniejszył 😀 i nikt nie zgłasza żadnych pretensji (a wcale się ze swoimi praktykami nie kryję). Uznaję zatem, że niektórzy mają za dużo sprzętu / za dużo pieniędzy i nie szkoda im tak nie szanować swoich rzeczy.
halo najlepsze jest to, ze ta sytuacje zrozumie tylko konarz. Dla normalnych ludzi to , ze świat sie komuś wali na głowę bo nagle przestaje go byc stać na konia to bycie rozpuszczonym bachorem itp. Ale co zrobic jak jezdziectwo nie jest juz tylko pasja, ale główna częścią życia  😀
A.kajca   Immortality, victory and fame
08 listopada 2014 22:45
azzawa no może rzeczywiście trochę przetragizowałam ale wpojono mi inny wizerunek jeździectwa, polegający na szacunku do konia, cierpliwości i pracy głównie nad sobą. Tam gdzie ja się uczyłam zawsze dbano o to, abym na lekcje dostawała konia dostosowanego do moich umiejętności. W końcowym etapie zdarzało mi się dosiadać rumaki wymagające (płochliwe, nerwowe, kombinujące) z inicjatywy trenera, aby nauczyły mnie jak sobie radzić w różnych sytuacjach i nierzadko wytknęły mi moje braki, które później odrabialiśmy. Nie byłoby mowy o przejściu do następnego etapu, kiedy nie opanowałam do końca bieżącego. Nigdy nie wyjechałabym na kros nie przyswoiwszy wcześniej umiejętności poprawnego, rytmicznego i pewnego prowadzenia konia na przeszkodę i właściwego technicznie jej pokonania. Nigdy nie doprowadzono by do sytuacji, w której z powodu zbyt wymagającego charakteru konia lub/i zadania przerastającego moje umiejętności, miałabym uczyć głupot siebie i wierzchowca. No bo czego innego taka jazda uczy dziewczynę z filmiku? Głupot. Ale z moich obserwacji wynika, że większa część szkółek funkcjonuje na zasadzie szeroko rozumianego bylejactwa. Znudzona, "minięta z powołaniem" kadra instruktorska, konie nie nadające się do nauki (zaszarpane, nieczułe na pomoce, kombinujące, beznadziejnie wyszkolone), fatalny system prowadzenia lekcji. I to też mnie wkurza. Mówisz "słabe jeździectwo" a nie "zamordyzm". Może dlatego, że już poniekąd przywykliśmy do obrazków serwowanych przez rekreacyjne szkółki, na tle których poprawnie osiodłane konie, kaski, fajnie zorganizowany tor i radzące sobie z podstawami amazonki z filmiku nie wypadają aż tak blado? Dla mnie jednak mimo wszystko to co prezentuje dziewczynka na kasztanie (dwie pozostałe też udane ale daruję sobie analizy) czyli wpychanie konia w przeszkodę i zajęcze skoki na odwrotnym grzbiecie to nie tyle "zamordyzm" co pomyłka. Koń nie nadaje się na trening krosowy tylko na odrobienie. Amazonka też powinna na trochę zapomnieć o rowach i kłodach i skupić się na solidnym treningu skokowym. Gwarantuję, że po trzech miesiącach takiej terapii ta parka zaprezentowałaby się zupełnie inaczej.
chodziło mi o to że w filmiku powiesiłaś psy na amazonce, która z całej tej biedy radziła sobie najlepiej (mimo, że tak czy inaczej cały czas słabo) używając przy tym zdrobnień - zabrzmiało to bardzo... smiesznie 😉
dziewczyna strzela tego nieszczęsnego konia po zębach (i jeździ na tym nieszczęsnym kiełźnie) bo nie ma równowagi, nie umie dojechać do przeszkody, pozostaje poza ruchem, często nie oddajenie wodzy, ale nie ma stalowej ręki - po prostu niewiele umie i chyba nie zdaje sobie z tego sprawy, ale widać, ze stara się na ten pysk uważać. dlatego napisałam, że to nie zamordyzm. Zamordyzmem jest to, kiedy ktoś wsadza koniowi silne kiełzno w paszcze nie po to żeby zwiększyć precyzje i delikatność pomocy, ale żeby perfidnie pokazać koniowi gdzie jego miejsce i kto tu jest panem. I nie chodzi mi o ogarniecie niesfornego konia. np na parkurze- ale o tą dziką satysfakcję z władzy jaką się dostaje w ręce i jej nadużywanie)

to, że ktoś napisa, że filmik nie jest tak straszny jak określiłaś, nie znaczy że jest dobry i godny naśladowania, chyba nikt kto choć trochę wie o co w jeździectwie chodzi, widzi co jest z nim nie tak

.. i proszę skończmy tą dysputę, mam kaca i nie chce mi się 😉

A.kajca   Immortality, victory and fame
09 listopada 2014 20:00
azzawa to jeszcze tylko się wytłumaczę. Szczerze przepraszam za te zdrobnienia (rzeczywiście zalatują infantylizmem) ale wszystko "kucykopodobne" (puchate, kosmate, <1.60m w kłębie) strasznie mnie rozczula... od zawsze. To takie moje małe dziwactwo 🙂 Masz rację, że zamiast psioczyć na amazonkę powinnam czepić się trenera, który ją tam wysłał. Bo przecież jest tam jakiś trener, prawda?  👀

Edytuję
Strasznie wkurzyła mnie banda oszołomów blokująca drogę zaprzęgom, rzucająca się, wrzeszcząca, doskakująca z transparentami i strasząca konie, szarpiąca za uprzęże, czyli reasumując mogąca doprowadzić do bardzo groźnej sytuacji a nawet tragedii. Szczęście, że konie okazały się mądrzejsze od swoich pseudoobrońców i żaden nie spanikował, nie wyrwał się z uprzęży i nie zrobił krzywdy komuś albo sobie. Co jest jednocześnie dowodem na to, że zwierzaki są przygotowane do swojej pracy poprzez odpowiednie szkolenie a jednym z kryteriów ich doboru jest odpowiednio spokojny, zrównoważony charakter.
Jak zachęcić koleżankę do kupienia koniowi paszy tuczącej zamiast końskich pierdół? Koń - chodzący trupek, ale nowy eskadron musi być. No i jak tu powiedzieć, żeby się nie obraziła (już próbowałam, ale tylko obraziła się)?

Moja koleżanka mnie dobiła  😵...

https://www.facebook.com/598080440282630/photos/pb.598080440282630.-2207520000.1415804598./718009021623104/?type=1&theater
asds   Life goes on...
12 listopada 2014 16:30
Podchodzisz i mówisz:

Kup koniowi jeść bo to obraz nędzy i rozpaczy!!! Jak to o tobie świadczy jako właścicielu!!

Choć to może być koniec przyjaźni.
Ale przecież jej "nie stać"! I co ona będzie żarcie koniowi kupować jak ma owies (nie mów mi jak mam żyć  :lol🙂!  🙄 Nie chcę mieć potem jej psiapsióły na głowie i wrogów w koło, bo co ja jej będę mówić jak ona ma się zajmować koniem?!
Może macie jakieś pomysły jak jej delikatnie zasugerować kupno paszy?
Dodam jeszcze, że nie chcę widzieć jej obrażonej codziennie w szkole. Bo jakbym nie musiała z nią przebywać to by było mi łatwiej... A tak to ciężko.
B.B.   Wszystko ma swój początek i koniec.
12 listopada 2014 17:19
A nie możesz zostawić jakiegoś anonimu na boksie, szafce, z napisem: "Daj koniowi jeść, nowy Eskadron nie sprawi, że przytyje?" Tak żeby nie wiedziała kto to, ale kilka osób zwróciło na kartkę swoją uwagę. Może ktoś inny zareaguje.
A dziewczątko sama konia utrzymuje, czy rodzice płacą?
Niestety taka opcja nie wchodzi w grę, bo ona trzyma konie w małej stajence, w której stają tylko dwa jej trupki... Od razu by wiedziała, że to ja. Pomysłów nie mam w ogóle, dlatego was proszę o pomoc.

edit. konie są jej wujka, on daje pieniądze na wszystko (w sensie słoma, siano, owies, kowal, odrobaczanie itp.). Nawet na wyjazdy na "zawody". Ona ma się opiekować końmi (traktować jak swoje własne), bo wujka nie ma prawie nigdy (ale on też jakoś specjalnie nie ma chyba ochoty płacić na paszę). Oczywiście czapraczki kupuje sama i jakoś ma na to kasę...
To chyba trzeba porozmawiać bezpośrednio z wujkiem.

Dobijająca jest ta subkultura czapraczkarstwa,czyli grupa panienek które nie umieją jeździć i w zasadzie nie chcą się nauczyć,ale na czapraki i owijeczki pieniądze wydają,lub też mają milion kompletów,ale na to żeby koń wyglądał jak z niemieckiego magazynu kasy brak.
Dla mnie ładne rzeczy dobrze wyglądają na ładnym błyszczącym i zadbanym koniu.
Jej wujek jest straszny ( :hihi🙂 i raczej mnie nie poprze w tej sprawie. W sumie to nie wiem kto by mógł mi pomóc w tej sytuacji...

Czapraczkartswo (takie jak opisałaś) jest straszne! Sama powoli staję się szmatoholikiem, ale przynajmniej regularnie jeżdżę z trenerem. Jeszcze da się przeżyć jak osoba jest świadoma swoich błędów i chce się poprawić, ale syndrom "mistrza świata" dobija...
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
12 listopada 2014 19:45
Znajoma opowiadała kiedyś, że pewna dziewczynka trzymała w stajni konisia, przyjeżdżała do niego w miare często ale tylko po to żeby założyć coraz to nowszy czapraczek i i owijki, wejść na halę czy ujeżdżalnię, porobić parę zdjęć i jechać do domu  😂
strzemionko no i co z tego?! Kurde jej kasa, jej koń. Dopóki koń utrzymany, najedzony i zdrowy to co komu do tego jak kto wydaje swoje pieniądze i co robi ze swoim koniem? Mogłaby mu nawet złotym kupozbierakiem kupy wybierać i podkuwać diamentami, a ciebie nie powinno to obchodzić.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
12 listopada 2014 20:09
Szaga nic z tego. Jak już się nabijamy z "Czapraczkartswa" to na całego i podałam przykład. Po prostu  🙄


edit: To tak w temacie wątku - wkurza mnie niedopasowanie sprzętu... klik
strzemionko tylko czym innym jest zaniedbana chudzina w Ekskadronie z telepiącym się na grzbiecie paralitykiem, a czym innym kochająca właścicielka która chce mieć ładnie ubranego konia, a za to nie ma ciśnienia na wsiadanie. Jej prawo, nie każdy czerpie przyjemność z jazdy i nie widzę tu nic zabawnego czy ubliżającego.
A.kajca   Immortality, victory and fame
12 listopada 2014 21:36
Wkurzają mnie znajome męczące abym wypożyczyła im np. dwuletniego ogierka albo wdrażanego dopiero w pracę, wypłochowatego trzylatka do sesji ślubnej/pierwszokomunijnej/na fejsbusia. Ja rozumiem, że jak się nie ma pojęcia to można nie wiedzieć, że konia trzeba nauczyć chodzić pod siodłem czy w bryczce (większość myśli, że konie "fabrycznie" posiadają takie umiejętności). Ale kiedy koleżanka na moje tłumaczenia, że nie przyprowadzę tego "czarnego z białymi nogami" do parku miejskiego na jej "zaręczynową sesyjkę" bo jest za młody, nieujeżdżony, może się wystraszyć samochodów itd. zabłysnęła jakoby przecież "nie chce jeździć tylko tak do zdjęcia siądzie jej luby" i po chwili "ej, no to będziesz go trzymać, no weź, nie bądź taka". Po mojej kategorycznej odmowie foch rzecz jasna 😉 To było kilka lat temu.
W tegorocznym sezonie komunijnym natomiast moja ciotka dała czadu: Poinformowała mnie, żebym (tu dzień, godzina, miejsce) przyprowadziła tego czarno-białego kucyka bo ona już obiecała Kasiuni, że na jej imprezę komunijną Ania przyjdzie z kucykiem i będzie ją wozić. Problem tylko w tym, że "kucyk" po pierwsze stał w mojej stajni ale nie był mój, a po drugie nie jest kucykiem tylko na tamten moment 4- miesięcznym źrebakiem, stojącym wciąż przy matce. Dialog z ciotką jak rozmowa tyłka z butem:
- ale ja już powiedziałam Kasiuni, że kucyk będzie!
- ale to nie jest kucyk tylko mały źrebak i nie jest mój...
- jak to nie twój jak sama widziałam, że biegał u ciebie w zagrodzie z takim dużym?
- ten duży to jego matka i to konie mojego kolegi. Stoją u mnie w stajni ale nie są moje.
- no ale przecież nawet się nie dowie jak przyprowadzisz go na dwie godzinki, nie musisz mu mówić. Albo my przyjedziemy po kościele i Kasia pojeździ u ciebie w zagrodzie.
- ciociu zwariowałaś chyba... poza tym to źrebak, jest za mały żeby na niego siadać.
- Ania jakie ty problemy robisz, godzinka dupy mu nie rozerwie, przecież Kasia jest lekka!
- Ciociu, powiedziałam "nie" i to moje ostatnie słowo. Koń nie jest mój, jest za młody a żadnych innych nadających się na oprowadzanki nie mam. Mogę kupić Kasi jakiś ładny prezent ale na koniku u mnie nie pojeździ.
- To sama będziesz tłumaczyć Kasi, dlaczego nie będzie konika! A tak się cieszyła...
Jakoś Kasia nie miała problemów ze zrozumieniem, że konik jest za mały i nie jest mój a moje koniki dopiero się uczą. Wuja przepraszał za ciotkę a ona przez całe przyjęcie komunijne się do mnie nie odezwała i teatralnie odwracała ode mnie wzrok.
Dzisiaj koleżanka z poprzedniej pracy, niesamowicie proffeszynalny fotograf dwadzieścia minut próbowała wyprosić ode mnie kasztankę (też nie moja, tylko na zajezdce) na "jesienną sesyjkę". Pozwoliłam jej przyjechać porobić koniowi te zdjęcia jeśli koniecznie chce- pytałam właścicielkę klaczy, nawet się ucieszyła no to dzwonię do "pani fotograf" i dowiaduję się, że u mnie takie "bezpłciowe plenerki" i że ona chce jechać z tym koniem ponad 70 km do parku przy zabytkowym pałacyku. Tłumaczę, że transport kosztuje, że właściciel konia nie zgodzi się na takie wożenie, że to dla mnie za dużo zachodu, koń się wystraszy- efekt: foch oczywiście...
Jeszcze gdybym ja mówiła "nie bo nie" ale za każdym razem tłumaczę w czym rzecz. Jak mam akurat spokojnego konia, z którym można sobie pozwalać na słit sesyjki, oprowadzankę czy inne "akrobacje" to zgadzam się bez problemu na wizyty rodzinki czy znajomych. Ale jeśli mam same źrebaki/wypłochy/nie-moje i wyraźnie tłumaczę, że "nie, bo sytuacja jest taka czy taka i nie mogę pozwolić" to dlaczego 7 na 10 przypadków odmowa kończy się głęboką obrazą majestatu?
Reasumując wkurza mnie laickie wyobrażenie konia. I jeszcze ludzie, którym nic nie da się wytłumaczyć. Wiem, że powinnam śmiać się z takich sytuacji ale nie potrafię. Zamiast mnie bawić wyprowadzają mnie z równowagi...    
Ło matko jaki elaborat nadrukowałam...  😜 cóż, przynajmniej się wyżaliłam...
Kolejny powód do wkurzania. A raczej do załamania!  😵 Chyba idę po meliskę...
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Wielkość zdjęcia
A.kajca   Immortality, victory and fame
12 listopada 2014 22:19
Dramuta12 hmmm... cóż by na to rzec... 🤔 W żaden sposób nie jest to nieprzerażające.
[...] wiem jak uczyć stepu, klusu i galopu [...] bo wiem jak to wykonac [...]
Biorąc pod uwagę sposób prowadzenia dyskusji ośmielę się powątpiewać w zasadność powyższego oświadczenia... 🙄

W ogóle jak to "Trudny koń przekazuje najwięcej"? Czego niby? To aPsurdalne stwierdzenie... 
Takich stron jest co najmniej setkę na fb,mi się chce płakać jak je czytam,a kilka amatorek tychże mam w znajomych i to co piszą i wyprawiają-włos się jeży na głowie! I jeszcze urządzają shitstormy w stylu: munsztuk to zło,rollkur to zło,ostrogi to zło.Ale już skoki na oklep na chudej szkapie w metrze błota są cacy.
Uczyła się jeździć na własnych błędach. Szkoda jak taki błąd popełni "ucząc" kogoś  🙄.
A.kajca   Immortality, victory and fame
12 listopada 2014 22:38
Ty poczekaj aż na własnych błędach będzie się uczyła samochód prowadzić xD
Bardzo zastanawiający jest fakt, że większość takich osób ma konie trudne w pysku. Przypadek?  😀
Nienawidzę domorosłych ujeżdżaczy koni, póki jeździ na odpowiednim do swojego poziomu koniu i tylko opowiada i opisuje jakie cuda robi na jeździe wstawiając nieadekwatne do opisu zdjęcia wydaje się być niegroźny. Gorzej jeśli ma ambicje (a już najgorzej jeśli rodzice mają ambicje) i wskakuje na świeżutkiego 3-latka (oby już miał skończone 3 lata) i nadal uważa się za specjalistę od wszystkiego i nie potrzebuje nikogo do pomocy.... 😤 a później pojawia się problem- jaki ten koń dziki, wściekły itp. ... (a koń jest np. zaciągnięty na amen przez nieustanne próby zganaszowania nazywanego w tych kręgach zebraniem 👿 ).

Nie wiem czy zauważyliście trend wśród młodych wściekłych "słitaskowych" koniarek na kupowanie konia nie ze względu na jego umiejętności, temperament, czy chociażby budowę i wiek, tylko ze względu na maść, a już o rybim oku nie wspomnę  😀iabeł:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się