paszport konia- co i jak?

To w sumie mają rację, ponieważ wg Ustawy (czytałaś ją?):
9. Podstawą wystawienia paszportu koniowatego jest:2) dla koni hodowlanych innych ras niż wymienione w pkt 1 – zgłoszenie wła-ściciela konia zawierające numery identyfikacyjne rodziców konia, do któ-rego dołącza się:
b) zaświadczenie o wykonaniu sztucznego unasienniania albo świadectwo pokrycia klaczy, która jest matką identyfikowanego konia, wydane na podstawie przepisów o organizacji hodowli i rozrodzie zwierząt gospodarskich
;

Nie masz opcji uzyskania świadectwa krycia? Ogier miał licencję?
To czytałam, ale matka jest znana TAK? jest opis przy matce to na jakiej podstawie nie wpisują matki. 

Gaga moje mają wszystko i nawet posiadają licencje. Tylko ogier nie był na punkcie.
Czyli nie miał prawa krycia, ale zwróciłabym się bezpośrednio do PZHK - może uda sięto jakoś odkręcić
Mi - jak pisałam - raz się udało i z typu szlachetnego z pochodzeniem po ojcu mam PKSP z pełnym pochodzeniem
Jutro będę próbować  😉 Dzięki  :kwiatek: 
monia, a skąd wiadomo, że klacz przy której jest źrebak jest jego matką a nie mamką? Ok - badanie genetyczne. Na pewno wpisać NN jest prościej i zapewne ma to na celu "wybijanie z głowy" dzikiego krycia (dzikie = bez świadectwa). Upieranie się przy jednostronnym rodowodzie, gdy koń nie kwalifikuje się do hodowli (skoro ojciec NN, a księgi zamknięte) ani MPMK ma średni sens. Jeśli nikt nie potrafi wskazać ci przepisu, że koniecznie TRZEBA wpisać NN, powinno się skorzystać z zasady, że "co nie jest prawnie zabronione jest dozwolone" i matkę wpisać. Na drodze upierdliwości powinnaś uzyskać na czym ci zależy.
Ale, wg. zacytowanego przepisu nie ma PODSTAWY do wystawienia paszportu z pochodzeniem - nie ma świadectwa krycia. Pracownik PZHK nie ma żadnego interesu, żeby matkę wpisać - koń nie "podpada" pod zainteresowanie związku, jest z dzikiego krycia. Pracownik ma jedynie umożliwić wystawienie dokumentu identyfikacyjnego. Nikt nie nakłada na niego obowiązku wnikania w badania genetyczne.
Wychodzi, że powinnaś ową "podstawę" wpisu pochodzenia zaskarżyć do trybunału konstytucyjnego (a może i niższej instancji), że wymusza potwierdzanie nieprawdy, bo matka jest znana. Powinnaś zaskarżyć Ustawę.
Inna sprawa, że można spróbować z dzikiego krycia - uczynić jednak legalne.
A ogier miał badania aktualne i czy właściel/dzierżawca ma prawo do wystawienia świadectwa pokrycia klaczy?
Jeżeli nie to zwiazek wychodzi z założenia że jest koń nn z winy właściciela
http://www.ozhk.wroclaw.pl/punkty_kopulacyjne.html


Już znalazłam wszystko, będę próbować wszystko cofnąć  😉  Muszę tylko zrobic przegląd ogiera .
Nie mogę nigdzie znaleźć tematu o licencjach, więc zadam pytanie tutaj, bo w sumie się pogubiłam...

Od początku...
Wiekowa klacz urodziła bliźnięta (była 2x badana, ale wet nie zauważył ciąży bliźniaczej!). Małe i słabe. Niestety jedno po miesiącu padło i nigdy nie zostało nigdzie zgłoszone, ale drugie wyżyło.
To drugie źrebię było małe, słabe, chude i mizerne. Inwestowaliśmy w najlepsze pasze, ale mimo to było kiepskie. Gdy miało 3 miesiące matka padła. Gdy miało rok zachorowało na zapalenie jelit, przez co tym bardziej strasznie straciło. Gry miało 2 lata skaleczyło się w nogę, właściwie nic poważnego, ale brzydka blizna powstała.
Koń wyrósł na naprawdę fajnego konia użytkowego, bardzo dobrze skacząca klaczka, o dziwo, bez większych wad pokrojowych. Jedyne do czego możemy się przyczepić, to naprawdę ładny koń, ładny poprawny na nogach, ale jak by... nie od kompletu. Nogi są jak by za krótkie w stosunku do kłody. Źrebię genetycznie uwarunkowane na jakieś 168-170cm, niestety wyrosło na... 154 🙁
Po wstępnym sprawdzeniu konia w małym sporcie (naprawdę ciekawy konik) zdecydowaliśmy się na pokrycie jej (bo szkoda było sprzedać, zważywszy, że z powodu brzydkiej blizny nie ma za dużej wartości).

Urodziła naprawdę śliczne źrebię, piękny, rosły i poprawnie zbudowany ogierek.
Gdy przyszło do opisu trzeba było wyrobić licencję matce - oczywiście nie łapała się na wzrost. zaproponowano nam licencję w małych koniach. Nie zgodziliśmy się. Kiedyś obiło mi się o uszy, że jeśli klacz nie posiada wymaganego wzrostu, lepiej w ogóle nie wpisywać jej do Księgi, a dopiero ma kolejną szansę na wpis po weryfikacji wzrostu potomstwa (jeśli co najmniej 2 jej źrebięta osiągną wymagany wzrost). Czy to prawda? Czy tak to wygląda w rzeczywistości? Bo nie mogę znaleźć tego na pzhk....
zielonaroza
A może po prostu spróbujcie wpisać do zagranicznej księgi ? Np. zangersheide ? Tam na matki nie patrzą (na rodowód tylko).
Aj, trochę za dużo zachodu z tym wszystkim, nie mam pojęcia jak się za to zabrać, a i z językiem aż tak dobrze sobie nie radzę. Myślałam o opisie w Oldenburgu czy Deutsches Sportpferd, ale jak wspomniałam - to dla mnie za dużo zachodu (język).
Chodzi mi tylko o to, czy dobrze mi się obiło o uszy, że klacz ma możliwość wpisu jeśli jej źrebięta urosną wysokie, czy to tylko jakaś zasłyszana bzdurka  🙄
Hejka ; )
Chciałabym zgłosić około 2 letnią klaczkę kuca walijskiego do rejestru, jaki jest koszt wyrobienia paszportu? Będą robić problemy? Trafiła do nas przypadkowo, bez paszportu, bez pochodzenia, nic, a wiadomo takich koni teoretycznie trzymać nie wolno. Mógłby mi ktoś napisać jak to wszystko wygląda od strony praktycznej, będę bardzo wdzięczna 😉
Hej 😉
Orientuje się ktoś na jakiej podstawie źrebak po arabach czystej krwi z pełnym pochodzeniem  został opisany jako typ szlachetny? Można to jakoś odkręcić?
nutkowa, zgłaszasz do PZHK, robisz wymagane badania na obecność chorób , koń zostaje opisany jako NN i po kłopocie

matyska, widocznie źrebię z dzikiego krycia nie opisane przy matce. Raczej nie da się odkręcić, chyba że bardzo Ci zależy, zrobisz badania DNA. Oczywiście pod warunkiem, że i ojciec i matka mają licencje hodowlane.
Chcę zmienić właściciela/dane, czy wystarczy wypełnić kartkę na końcu paszportu, czy muszę umowę dokładać?
Umowy nie trzeba wysyłać do związku ;-)
U nas ostatnio zawsze kserują umowy.
Hej 😉
Orientuje się ktoś na jakiej podstawie źrebak po arabach czystej krwi z pełnym pochodzeniem  został opisany jako typ szlachetny? Można to jakoś odkręcić?


Araby nie podlegają pod PZHK, tylko pod Służewiec, tam są sztywne restrykcyjne zasady, trzeba w odpowiednim momencie zgłosic dokonane krycie, rodzice muszą mieć ważne opłacone licencje, zgłoszenie narodzin, markery genetyczne, opis, wszystko na czas. Jeśli terminy nie zostaną dopilnowane to nici z paszportu PASB i nic nie da się już zrobić. Ewentualnie przed opisem w PZHK można potwierdzić pochodzenie za pomocą markerów, wtedy rodowód może znależć się w zielonym paszporcie, ale i tak będzie to typ szlachetny z pieczątką czerwoną bez prawa wpisu do ksiąg.

U nas ostatnio zawsze kserują umowy.


u nas też, ale czy słusznie ??
nitruele,  Jak byłam w cke zmieniać właściciela babka była zła, że przyniosłam tylko wypełnione z tyłu, a żadnej umowy/gotowej deklaracji (chociaż przyszłam z byłą właścicielka, więc w sumie czemu by tu umowa ustna nie obowiązywała). Co śmieszne, zaproponowałyśmy, że podpiszemy od nowa umowę na miejscu, a ona kazała mi wypełnić deklarację, że jestem właścicielem.

W każdym razie powiedziała, że bez umowy/deklaracji przepisać konia obecnie NIE MOŻE.
(co dla mnie ma mało sensu, bo taką deklarację to sobie może każdy napisać Oo)
W sumie, jak wielokrotnie tu mówiono, umowa może być ustna.
Ale nie wiem, jak to do końca prawnie jest. Jak np kupuje się samochód to nie przerejestruje się go bez umowy na piśmie, nie zapłaci podatku itp.
Mam pewien problem... Kupiłam 2 lata temu klacz z paszportem. Przy kupnie nie zwracałam uwagi zbytnio na ten dokument, ogólna radość z posiadania własnego konia wzięła górę nad myśleniem i po kilku dniach dopiero zauważyłam, że skarpetka jest oznaczona na prawej nodze, a klacz ma na lewej. Spytałam się pewnej osoby i usłyszałam, że ,,różni ludzie opisują konie i takie błędy mogą się zdarzyć" i mam się tym nie przejmować. Machnęłam na to ręką, bo konia w świat nie mam zamiaru puszczać. Zwlekałam też z przepisaniem konia na siebie, bo miliony ważniejszych spraw, lenistwo itd.  🤬
Po ostatnich akcjach zdrowotnych z kobyłką doszłam do wniosku, że czas ją ubezpieczyć (co miałam wcześniej w planie, ale zawsze było ,,coś"😉 i w końcu uregulować sprawy związane z przepisaniem właściciela. Pani od której kupiłam klacz, nie uregulowała tych spraw. Ciężko będzie dotrzeć do ostatniego udokumentowanego właściciela, ale ok, chyba najlepszym wyjściem będzie napisać oświadczenie. I zaczęłam ostatnio tak ten paszport dokładniej przeglądać i... chyba mam konia i nie jego dokument. Oprócz skarpetki na nie tej nodze, jest problem z odmianą na głowie. Klacz siwa, głowa prawie cała biała, także już nie widać jak ta odmiana wyglądała u niej w wieku 1 roku (podczas robienia opisu) . Została jej tylko chrapka po prawej stronie, a w opisie ma tego więcej zaznaczone (nie znam się za bardzo na siwieniu koni, ale chyba taka odmiana z chrap by ot tak nie zniknęła). To w sumie zgadzają się wszystkie wicherki i plamka na dolnej wardze.
I teraz zastanawiam się co z tym fantem zrobić?  😵
DJka, u siwka wystarczy częśc z odmianami - odmiana ma różową skórę, obszar nie odmieniony - czarną.
Tak, czy iak wyglada na to, że kupiłaś konia z podłożonym papierem. Teraz już nic nie zrobisz. Na przyszłosć zainteresuj się tym przy podpisywaniu umowy...
Jeśli będziesz chciała mieć potomstwo klaczy - możesz mieć spory problem z jego opisem.

Swoją drogą przykro czytać, że ludzie są tak naiwni (bez urazy) i dają się robić a bmbuko. Bzdurą jest źle zaznaczona odmiana - toć nawet laik odrózni lewą noge od prawej. Każdy szanujacy się hodowca , który dostanie źle wypełniony paszport - odsyła go do związku. Związek wystawia nowy już na swój koszt. Miałam podobny problem (wpisana maść: szarogniada - ot literówka) wymieniono mi paszport bez opłat z przeprosinami za kłopot...
_Gaga,  sama się sobie dziwię, że tak byłam przygotowana na co mam zwracać uwagę przy kupnie konia, ale jak doszło co do czego to się chyba na najważniejszej rzeczy przejechałam!  🤬 🤬 🤬
Chyba najlepszym wyjściem będzie wyrobienie jej nowego paszportu NN, bo dokument musi mieć. Tylko nie wiem, zgłosić ją jako konia bez paszportu, że nigdy nie miała czy jak? Przyznać się, że kupiłam konia nie z tym dokumentem co trzeba?
Bawienie się w detektywa, jak naprawdę nazywa się mój koń i po jakich rodzicach jest, raczej jest mi zbędne, bo potomstwa na pewno nie będę od niej chciała  🤣
Skontaktowałabym się z lokalnym OZHK (chętnie osobiście o ile nie masz strasznie daleko) i przedstawiła historię dokłądnie jak na forum.
Poprosiłabym o radę co dalej , a związek przy okazji sprawdzi co siestało z orygonalnym koniem od paszportu.
DJka- a nie ma chipa?
Mam 100km do Zielonej Góry, ale czasami jestem w Nowej Soli, także może znajdę czas, żeby zajechać. Ale najpierw spróbuję zadzwonić i uzgodnić ewentualną wizytę u nich, żeby nie było, że pojadę ,,klamkę pocałować"  😉
marysia550 Klacz (prawdopodobnie, bo teraz to już nic nie jest pewne) jest z 2006 roku, paszport wyrobiony w styczniu 2008. A chipowanie jest od 2009, nie mylę się? To raczej nie ma.
miałabyś nr transpondera w paszporcie. Ale samo to, że paszport jest z 2008 roku jest podejrzane...
Czipowanie jest od przełomu 2009/2010, paszport rzeczywiście wyrobiony dość późno, powinno się opisywać przy matce.
Można zbadać markery i potwierdzić lub wykluczyć pochodzenie konia,
Błędy w opisie się niestety zdarzają, jeśli plamka na wardze i wicherki oraz przybliżony wiek po zębach się zgadzają, to jest szansa, że to jest jednak jej paszport.
Czy opis słowny pokrywa się z tym graficznym, czy może tam też jest błąd i niezgodność lewa-prawa ?
Poza tym przepisać konia należy na siebie w czasie 2 tygodni od zakupu, ja wiem, że nie wszyscy mają na to czas, ale żeby 2 lata ?
Akurat się tego uczepie, bo byłam w OZHK ostatnio i 10 koni sprzedanych w ostatnich latach wciąż stoi na mnie, nowi właściciele nie przepisali, choć zawsze o to proszę i uzupełniam kartę zmiany posiadacza...
2 tygodnie od zakupu do dobry okres żeby ewentualne wątpliwości wyjaśniać także z byłym właścicielem.
Takiego nr brak w tym paszporcie, no ale jak już wiadomo, że nie ten paszport, ale coś mi się wydaje, że koń i tak nie ma chipa. Opis był wykonany w październiku 2007, koń nie miał nawet 1,5 roku, a paszport wydano w styczniu 2008.
montana Opis słowny z graficznym się zgadzają. Sama się teraz biję w pierś, że mogłam na to wcześniej zwrócić uwagę i pozałatwiać sprawy jak trzeba 🤬 Mądry Polak po szkodzie...  👿
montana- a zgłaszasz zbycie konia? Jak się zgłosi to nie zostaje Ci koń "na stanie" przecież.
Tak, jak jestem w OZHK i wychodzi, że ktoś nie przepisał, to przedstawiam umowę sprzedaży lub piszę oświadczenie o sprzedaży wraz z datą i danymi nowego właściciela, inaczej nie jest u nas praktykowane. Zawsze jednak mam nadzieję, że nowy właściciel się pofatyguje zmienić dane w paszporcie, koszt 11 zł.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się