Sprawy sercowe...

incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
29 grudnia 2014 13:52
incognito

strasznie bredzisz.
"nie potrzebuje akceptacji jakichś wirtualnych zmanierowanych ludzików" to po co opisujesz szczegóły swojego świetnego życia na forum?Żeby ludzie, którymi niby gardzisz Ci zazdrościli?  Po co pytasz czy iść do potencjalnej teściowej czy nie? Skoro sama wiesz najlepiej?
Ahh no tak, teraz pewnie odpiszesz, bo masz taką chęć, prawo, bawi Cię to.
ps. nie dziwię się , że rodzina chłopaka Cię nie lubi, robisz wrażenie strasznie zmanierowanej, wywyższającej się i pozjadającej wszelkie rozumy panny pt co to nie ja ( nie, nie jestem forumowym domorosłym psychologiem, robiącym w wolnym czasie analizę Twojej osoby, bo nie ma własnego życia i zazdrości Tobie)


Nie-byłam ciekawa opinii innych ludzi, to że jej nie podzielam to nie znaczy, że nie mogę jej poznać i nie myl akceptacji z chęcią poznania cudzej opinii i nie napisałam, że kimś gardze także prosze o nie pisanie czegoś co w ogóle z mojej strony nie padło jako moje słowa 😉a kto i dlaczego mnie nie lubi z rodziny K to pisałam, więc nie generalizuj, bo mowa była tylko o matce i siostrze-których ja też nie lubię, więc jest fifty fifty  🙂 mi naprawdę nie zależy na jej sympatii wystarczy, że swoje problemy zachowa dla siebie i nie będzie się wtrącać, a teraz jak jest tak jak ja chce to już w ogóle mnie to nie obchodzi.

Gillian-wiem jak odbierają mnie ludzie na forum nie ziębi mnie to ani nie parzy, a zrazić do robienia czegoś co chce robić to raczej nic mnie nie zrazi  😉
Gillian   four letter word
29 grudnia 2014 13:56
incognito, masz 70 ignorów - za chwilę przybędzie 71. Nie dość Ci? żadnych wniosków?
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
29 grudnia 2014 14:01
Oj ja wiem jak to wygląda komuś się nie podoba moje zdanie+20 ignorów i tak parę razy i sobie są, mi to naprawdę lotto  😉 ktoś chce przeczyta ktoś nie chce to nie przeczyta proste i logiczne i nikomu nie mam tego za złe, nikt nie musi podzielac mojego zdania/opinii/poglądów płakać nie będę 🙂
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 grudnia 2014 14:02
Gillian ignory ignorami ale dostać  3 letniego już bana od tesciowej i sióstr  i... dalej nie nie kumać cza-czy... ehhh...
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
29 grudnia 2014 14:04
Ty wiesz swoje a wiem swoje i fajnie 🙂
Gillian   four letter word
29 grudnia 2014 14:13
zabeczka17, zaczynam pojmować mechanizm.
[quote author=bera7 link=topic=148.msg2252839#msg2252839 date=1419794715]
Konianka, ale czego od nas oczekujesz? Rady?

Jak dla mnie masz 2 wyjścia, albo przełknąć, że gość się nie kwapi do ożenku i pogodzić się z faktem życia na kocią łapę albo postawić pod murem - co dla mnie jest lekko żenujące.

na szczęście wyjść jest więcej bo te prowadzą do nieudanego związku. Nie można kogoś postawić pod ścianą - to prowadzi ( jeśli sie pobiorą ) do nieudanego/ nieszczęśliwego małżeństwa. Przełknięcie to też marne rozwiązanie bo " połykająca" nigdy nie bedzie w satysfakcjonującym ją układzie.
[/quote]

Można postawić i usłyszeć zamykane za sobą drzwi. To też odpowiedź.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
29 grudnia 2014 14:18
Chyba jednak nie pojmujecie niczego, ale każdy sobie funkcjonuje z własnymi przekonaniami 🙂 i jeżeli dążycie w swoim życiu do tego żeby każdy darzył was sympatią jeszcze kosztem waszego szczęścia to to jest po prostu przykre-a właśnie to się wyłania jako konkluzja po tych wszystkich wypowiedziach 🙂
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
29 grudnia 2014 14:29
incognito, można dążyć do neutralnych stosunków z innymi ludźmi (zwłaszcza z matką swojego faceta) bez poświęcania swojego szczęścia
incognito strasznie się starasz tu elokwentną zgrywać, zdania próbujesz złożone budować, swoją wyższością epatować... A im bardziej się starasz, tym bardziej widać, jak wiele brakuje...

Skoro Ci nie zależy na opinii "internetowych lizidup" to przestań o nią pytać (jakbyś nie pojęła to prościej: przestań pisać)

Ja trochę rozumiem Incognito. Sama mam problem z teściową. Najpierw dałam jej wejść sobie na głowę, bo robiłam co chciała, woziłam ("służbowym autem przecież nic cię to nie kosztuje"😉, pomagałam i w wielu kwestiach się z nią zgadzałam. Ale bajka się skończył gdy urodziłam pierwszą córkę i okazało się, że nie mogę być na każde skinienie mojej teściowe. Że jestem zmęczona, że nie wyrabiam się z ogarnianiem domu (ona jest pedantka), że syn przestał tak często do niej przyjeżdżac itd. Przestał bo ja go ciągałam, jak skończył mi się czas to jemu już się samemu do mamy nie chciało jechać. Teraz w ogóle nie kontaktuję się z moją teściową, ani ona ze mną i nawet nie mam zamiaru wyciągać do niej ręki na zgodę po ostatnich jej epitetach w moją stronę jak powiedziałam, że pewne sprawy są między mną i mężem i uważam, że nie powinna się wtrącać. W życiu nie słyszałam tylu wyzwisk, i obleg pod swoim adresem. Ale chyba powinnam mieć się wcześniej na baczności skoro nie raz obsmarowywała do mnie swoją drugą synową, która jest naprawde fajną dziewczyną, i nic złego jej nie zrobiła, prócz tego, że zawsze mieszkała w Pile i mąż się do niej wyprowadził, a to ok 300 km od niej i nie ma jak synem dyrygować.
Obie zachowujemy się jakbyśmy nie istniały, na święta mąż pojechał do niej z dziećmi na 15, do mojej rodziny przyjechali na 18 i było gites. Czasem to teściowa ma problem z synową jak okazuje się, że synki przestają być tak posłuszne i zaczynają żyć własnym życiem.




Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
29 grudnia 2014 16:01
agulaj79
Jasne, że czasem teściowa może mieć problem z partnerem/partnerką swojego dziecka, nie musimy również pałać miłością, czy choćby sympatią do rodziców partnera, ale można obejść temat z klasą lub bez.

incognito
Nic do Ciebie nie mam, ale Twoje posty brzmią tak, że równie dobrze mogła byś napisać "w końcu udało mi się wygrać z tą starą jędzą", wydźwięk byłby równie negatywny.
Twoja sprawa jak rozwiązujesz problemy w swoim życiu, ale odrobina pokory, nawet w wyrażaniu słusznych poglądów, nikomu jeszcze nie zaszkodziła.
Czytam Cię na forum już od dawna i niestety brak pokory jest jedną z bardziej oczywistych przywar, nie ułatwi Ci to niestety życia.
desire   Druhu nieoceniony...
29 grudnia 2014 16:12
Gillian, już 75 ignorów, nowa rekordzistka re-volty.  😲 🙄
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
29 grudnia 2014 16:43
agulaj79 a ja rozumiem doskonale  przyszłą teściową incognito.Biorąc pod uwagę reakcje  ( incognito)na zwykłą dyskusję ( re-volta), ukazywanie siebie tutaj  jako ,,chojraka" oraz sławetną sytuację z siodłem coraz większe mam wrażenie że starsza kobieta doskonale wie na co się pisze i stąd jej ,,brak tolerancji".

Z relacjami  jest różnie, sama swoje przeszłam ale  załagodziłam na maxa spór między mną a teściową i obydwie zawiesiłyśmy broń. Mój Mąż miał przez to o wiele lżej bo nie musiał stawać po żadnej ze stron. Nie raz było mi przykro, że nie jestem tolerowana tylko dlatego ze umiem powiedzieć ,,nie"... ale umiałam wyjść z tego z klasą i pogodziłam się z takim a nie innym stanem rzeczy. I nagle wszystkie problemy w magiczny sposób zniknęły.
No właśnie, największym przegranym jest tu zawsze TZ. Mój ma zapowiedziane, że ok, wybierać nie musi bo sama jestem mamą i nie chciałabym, żeby któraś z moich córek mi powiedziała "wiesz nie będę cię odwiedzała bo nie lubisz mojego męża i on mi nie pozwala z tobą kontaktów utrzymywać". O wiele przyjemniej jest jak my sie z teściową nie widujemy i nie siłujemy na sztuczne uśmiechy i przyjemności. Mąż sobie jeździ kiedy chce (bardzo rzadko zresztą), święta zawsze daje się  jakoś podzielić i nawet zgrzytów między nami o to nie ma. I to wydaje mi się, że jest ok. Jasne, chciałabym mieć fajną teściową z którą się dobrze dogaduję bo sama mamy nie mam (zmarła 20 lat temu), ale nie potrafię udawać, i nie lubię jak ktoś udaje.

Dzieci na tym nie cierpią. Alicja jeszcze niewiele rozumie, choć w obecności babci często płacze, a Małgoś ma 6 lat i nigdy za babcią nie przepadała. Broni się przed kontaktami z nią, ale nie ma wyjścia. A to m.in. dlatego, że cytuję "Mamo, babcia powiedziała, że mam być jej służącą". No ręce mi opadły jak to usłyszałam. Bo można sobie żartować (choć tu wątpię), ale nie z dzieckiem, które wszystko bierze na serio.
A mi się wydaje, że czasem trzeba przymknąć oko na niektóre teksty i życie jest łatwiejsze. Mam swoje zdanie, kiedy trzeba potrafię wyegzekwować to co chcę ale nie będę toczyć wojny o pietruszkę.
U mnie hitem było jak teście chcieli abyśmy wybudowali piwnicę koło domu aby tam zrobić palarnię z CO. Nie wiem jak miałoby to technicznie wyglądać - dom a 3m dalej - komin 😉. Temat był przez nas omijany aż teść go poruszył przy obiedzie z moimi rodzicami i był obrażony, że moi rodzice nie podjęli rozmowy. A czemu:
1) to nasz dom i to do nas należą decyzję co tu będzie mogą poradzić jak zapytamy ale nie narzucają swoich wizji
2) też nie bardzo technicznie to widzieli, mój tata jest mega estetykiem a mama budowlańcem z zawodu
3) widzieli po naszych minach, że ten pomysł nam się nie podoba.
No i co i raz słyszę tekst, że teść chciał dobrze a mi się komin nie podoba 😉. Udaję, że nie słyszę.

Teraz są za moimi plecami gorzkie żale, że nie mówię do nich per mamo i tato. No nie umiem i już, a im ciężko to zaakceptować. Trudno, nie mają wyjścia 🙂 ale nie widzę konfliktu. Poprostu małe tarcia rodzinne.
Dodo interesujący przypadek 😉 ale w takim razie, powiedz mi, po co był ten związek? Jeśli nie na stałe? Tylko na jakiś czas, aż znajdzie się ktoś lepszy? Twierdzisz, że też nie, więc po co? On wiedział o Twoich odczuciach? Jak reagował?
Bera ja chciałam dobrze, dlatego nie dałam się sprowokować i dostałam za swoje wyzwiska. I są słowa koło których nie potrafię przejść obojętnie. I nie to, że jestem obrażona na całe życie.  Po prostu nie wyobrażam sobie, żebym mogła z teściową usiąść przy jednym stole i zachowywać się jak gdyby nigdy nic. Ale nie robię z tego powodu afery. Jest jak jest i tyle.
"dlaczego mam Cię prosić o rękę skoro już teraz mam Cię całą?"
Głupol  💘

A przyjmując (niekoniecznie w waszym przypadku), ze to NIE żart, to jak miałaby/mogłaby brzmieć odpowiedź na to pytanie?

agulaj79, z tego co piszesz, to zachowujesz się super. Asertywnie i już.
mam podobnie jak powyżej, mąż od 6 lat, do teścia i teściowej: Pan i Pani, raczej na 99% to się już nie zmieni. Teść w porządku, teściowa próbowała układać nam życie, a ja nie lubię gdy ktoś się wtrąca w nie swoje sprawy
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
29 grudnia 2014 18:46
szepcik
Pytanie wprawdzie nie do mnie, ale pozwolę sobie napisać, jak to wygląda z mojego punktu widzenia.
A to nie jest przypadkiem trochę tak, jak z większością szkolnych miłości (choć znam osobiście przypadki ludzi, którzy są ze sobą od czasów szkoły do tej pory)? Na każdym etapie życia człowiek poszukuje czego innego.
Sama w trakcie studiów spotykałam się z różnymi facetami, trafił się i taki, do którego czułam coś więcej niż sympatię, ale jakoś w żadnym z przypadków nie myślałam o małżeństwie, ani tym bardziej o spędzeniu ze sobą życia. Trafił się ktoś, z kim chciałam być, byłam nawet gotowa na wiele poświęceń, żebyśmy mogli być razem, ale do głowy mi nie przyszła myśl o ślubie, czy w ogóle deklaracjach, zobowiązaniach.

Tylko, że patrząc na wszystko z perspektywy czasu, nie dorosłam wtedy do ustatkowania się, podejmowania decyzji, które mogłyby zaważyć na całym moim życiu. Zmieniły się priorytety i trochę się zmądrzało 😉
Halo staram się i to właśnie teściową wkurza, bo kiedyś byłam na jej zawołanie. No ale pojawiły się dzieci i musiałam to ograniczyć. Teraz jeszcze tata mi się bardzo pochorował (dostał kilka udarów i umysłowo jest na poziomie 3-4 latka) więc tego czasu (i cieprliwości) mam już mniej. A chyba najbardziej ją wkurza brak konfrontacji, tylko spokojne odmawianie. Nie awanturuję się, nie krzyczę, nie poniżam i to ją niedawno zagotowało. Ja jestem z siebie dumna, choć musiałam po wszystkim wziąć leki na uspokojenie bo wyć nie mogłam przestać z nerwów.

Anyann moja też próbowała, ale to jej mąż wyperswadował.
Pauli, logiczne, że jak byłam z chłopakiem w liceum, to nie myślałam o ślubie już teraz zaraz, ale w przyszłości, za kilka lat. Nigdy mi się nie zdarzyło być z kimś, kogo nie widziałam w roli przyszłego ojca, narzeczonego, męża.
Wiedziałam, że przecież nie będę się zaręczać na 18-stkę, ale później, natomiast zawsze było to dla mnie pewne, że jeśli ten konkretny facet któregoś dnia wyskoczy z pierścionkiem, to nie będę miała wątpliwości.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
29 grudnia 2014 18:59
Właśnie w tym rzecz, że ja przed Piotrkiem nie spotkałam żadnego faceta, o którym myślałabym w kontekście przyszłości. Możliwe, że zwyczajnie nie spotkałam nikogo, kto byłby tego wart, no i nie były to długie związki.
Gillian   four letter word
29 grudnia 2014 19:46
ja chowam dumę w kieszeń i jestem miła, upiekłam i zawiozłam ciasto, udawałam że nie wiedziałam jak zrobić naleśniki żeby mogła mi pokazać, jutro dam na spróbowanie pierogów czy dobre. Niech się kobieta cieszy. Nie muszę za nią przepadać ani ona za mną, ale to nie zmienia faktu, że to zawsze będzie mama mojego chłopa, babcia moich dzieci kiedyś i moja druga "mama". A że się martwi o syna bo ja kiepsko gotuję? pewnie ma podstawy.
Jak sobie to wszystko przemyślałam to z perspektywy czasu wszyyyyystko wygląda inaczej. Wkurza mnie w wielu aspektach, przesadne reakcje, tuczenie juniora słodyczami, dzwonienie do syna wieczorem - ale przecież ma prawo, nie? 🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
29 grudnia 2014 21:34
Heh, to ja z moją "teściową" nie miałam żadnych spin na tle jej syna- dopóki nie zaczęłam go bronić i stwierdzać, że według mnie nie jest taki zły 😉 No i gdy się dziecko urodziło... to się generalnie trochę popsuło.
To jest dobra kobieta, stara się pomagać i radzić, tylko nie zawsze chce zaakceptować fakt, że niekoniecznie muszę się do jej rady zastosować. Ale to nie znaczy, że mam być dla niej niemiła czy chamska... nawet jak swego czasu coś im odwaliło i straszyli nas opieką społeczną to nic nie powiedziałam. Gdy rzuciła mi tekst(nie pamiętam już o co chodziło, coś znów jej z Konradem nie pasowało) "S. ja nie wiem, ale jak tak dalej pójdzie to ja Raję do siebie zabiorę. Ty będziesz mogła zamieszkać z nami albo odwiedzać ją kiedy będziesz chciała" to nic nie powiedziałam, choć minę miałam taką 😲
Ale jednocześnie mogę przytaczać i przytaczać sytuacje, kiedy nam pomagali i wspierali. Więc robiąc rachunek sumienia- mogę sobie ponarzekać, ale sumiennie muszę przyznać, że teściowej złej nie mam.
Gillian, amen.

agulaj79, nie wiem jak bym się zachowała gdyby mnie wyzywali. Na szczęście zawsze trafiam (a może wybieram) rodziny, które mają w sobie na tyle kultury, że nikt nikogo nie wyzywa. Nawet jeśli są jakieś pretensje to jest wymiana argumentów i tyle. Na niespełnione oczekiwania nic nie poradzę, w słownej potyczce ustąpię, choćby przez wzgląd na wiek ale także dlatego, że mam bardzo dużo szacunku do teściów. Są wspaniałymi ludźmi, bardzo nam pomagali w wielu kwestiach tylko czasem zapominają że jesteśmy dorośli i chcemy sami zadecydować o wielu sprawach.
Natomiast widzę różnicę pomiędzy dystansem do kogoś a brakiem szacunku i pogardą.
To u mojego Ł.jest zupełnie inna sytuacja.Matka wcale się nim nie interesuje.Nawet na Święta nie zadzwonią.Jedynie jak coś chcą(teść)Z jednej strony bardzo to przykre,ale z drugiej jeszcze nigdy nie było żadnej niemiłej wymiany zdań między mną a teściami.A z Ł.jesteśmy już 14 lat,w tym 6 po ślubie.
Dodo interesujący przypadek 😉 ale w takim razie, powiedz mi, po co był ten związek? Jeśli nie na stałe? Tylko na jakiś czas, aż znajdzie się ktoś lepszy? Twierdzisz, że też nie, więc po co? On wiedział o Twoich odczuciach? Jak reagował?


Dla Ciebie kazdy związek - jak ma sie 20 lat musi skończyć sie ślubem i dziećmi?
Po co był? Bo byłam zakochana. On tez - byc moze bardziej. Ale tez miałam inne priorytety niż slub i dzieci w wieku 20 stu lat, bez skończonych studiów, bez stałej pracy, bez mieszkania.
Dlaczego nie widziałam go w roli przyszłego męża? Bo po prostu nie. Wg moich zasad człowiek mega imprezujacy i nadużywający codziennie alkoholu (nawet na studiach) nie nadaje sie jako kandydat na męża.
Super sie z taka osoba bawi, imprezuje, szaleje, realizuje świetne pomysły.
Ale ja wyrosłam i mi sie znudziło takie zycie po roku. A jemu nie znudziło sie chyba do teraz.
Co z tego ze mega przystojny (wow takie ze mister Polski pada trupem), co z tego ze szalony, cudowny itd. jak typ wieczny chłopiec.
Po 15 latach widze, ze nadal nie ten typ i pomimo ze chyba nie ma mniej dopasowanej pary niż moj obecny mąż i ja - to i tak tamten gość to byłaby mega życiowa porażka.
Pisałam wyżej, że w takim wieku też nie chciałam, żeby po roku się zaręczać, ale zawsze każdego partnera widziałam w przyszłości jako męża/ojca. I raczej nie wyobrażałam sobie związku z kimś, kto np. nadużywa alkoholu, bo tak samo nie odpowiadałoby mi to gdy studiowałam, jak i nie odpowiadałoby to mojej wizji faceta, z którym chciałabym być na całe życie.

To aż dziwne, że taki imprezowicz w tak młodym wieku chciał się tak ustatkować. Ale to chyba kwestia takiej wyjątkowej kobiety jak Ty, Dodo 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się