Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

edzia69   Kolorowe jest piękne!
12 lipca 2015 15:39
Murat-Gazon dziękuję, ale to jakaś katastrofa jest. Jak to jest, że ktokolwiek się na to nabiera....
dziś jest zabawniej,bo jeżdżo.


A jakie masz odczucia odnośnie prowadzących?
edzia69, z tego co widzę, to nabierają się na to osoby bez pojęcia o jeździectwie, koniach. Bo dla nich to takie magiczne, że koniki takie spokojne, jeżdżą bez "uzd", siodeł, a koniki słuchają.
Dopadłam komputer stacjonarny,więc mogę wam nasmarować elaborat:

Ja jestem bardzo przeciwko,i po tym co zobaczyłam wciąż jestem,a nawet bardziej.
Po pierwsze,na wstępie zaznaczę że rozumiem czemu te panienki (należy mieć na uwadze że same kobiety tam były,widocznie panowie mają więcej rozumu) są w nim tak zakochane.Możecie wierzyć lub nie,ale któraś dziś podeszła do niego i powiedziała że odmienił jej życie .... A.M jest bardzo serdeczny i mówi to,co chcą usłyszeć,słowem jest idealnym manipulantem.I na to się łapią osoby,którym brak wiedzy,a co więcej podstaw jeździectwa.
Bardzo mi się nie podobał film wyświetlany w trakcie tych ich szkoleń teoretycznych (chyba powinnam to wstawić w cudzysłów)- koń na munsztuku,podpis "CZY TEN KOŃ JEST SZCZĘŚLIWY?",koń skaczący-to samo.Śmiem twierdzić że bardziej szczęśliwe niż te z kursu,bowiem dwa były na tyle mądre aby uciec  😁
I potem adeptki tego kursu mają czelność patrzeć na mój trening i dziwić się jak tak można jeździć na munsztuku codziennie-same jeżdżąc naprawdę strasznie,co chcę poniżej opisać:
Pierwszy dzień to jakieś tam zapoznawanie się z końmi na halterkach,uczenie stój i inne bzdety,na przykład niepojęte dla mnie walenie konia batem po nodze aby się cofnął.Przynajmniej się pośmiałam,ale po pięciu minutach musiałam wyjść,mam za dużo koni do jazdy 🙁
Dzień drugi to odczulanie koni na basen,jakieś folie i inne pierdoły,oraz na bata.AM machał tym batem prawo lewo uderzając nim o ziemię, stojąc przed koniem i odczulał na bata-doprawdy,bardzo rozsądne.Wyglądał jakby wytwarzał pole siłowe albo przeprowadzał hipnozę.Do tego w kółko powtarzał swoją propagandę przez mikrofon,a czyż nie celem klasycznego dresażu jest odczulenie i ujeżdżenie konia jak na filmie z GHPC z piłą mechaniczną? I to bez tej otoczki?
I dzień trzeci,kiedy jeździli.Tutaj tarzałam się ze śmiechu bowiem naprawdę to było dramatyczne! Pani na koniu w halterku,z doczepioną doń liną skręcała jak rowerem (nadmienię że lina jest doczepiona jak uwiąz,a nie wodze), jak siadła w siodło to wyglądała jakby pierwszy raz siedziała na koniu,i to siedziała tak w siodle westowym.Dodatkowo nie pojmuję sensu kręcenia tymi końmi w kółko,chyba że po to,aby kontuzjować.I ważna rzecz: wszystkie te konie miały piękne,wiszące brzuchy,a część była tak gruba,że miała cellulit.Prawidłowych grzbietów nie zaobserwowano.

Ogólne wrażenie: zwiewać jak najdalej.Dodam,że konie też wyglądały na niezbyt zadowolone,a już na pewno na znudzone dwugodzinnym staniem na hali,gdzie jakiś wariat wymachiwał batem.O ile z ziemi to w zasadzie dziwne,bezcelowe to już dziesiejsza lekcja w siodłach była bolesna dla oczu i była niczym węgierskie porno-nie do oglądania.
Jak będą zdjęcia,to dziewczyna z długim kucykiem,zgięta w pół ze śmiechu to prawdopodobnie ja.
A.kajca   Immortality, victory and fame
13 lipca 2015 05:19
DressageLife a ja uważam, że to nie brak wiedzy popycha początkujących koniarzy w naturystyczne sekty.  😀 Jak tak przypomnę sobie naturystów jakich zdarzyło mi się poznać osobiście, treść stron internetowych i blogów o tej tematyce, i wreszcie fragmenty tego wątku to dostrzegam inny powód zainteresowania naturyzmem. Otóż jeździectwo jest trudne i nie dla każdego. Już opanowanie podstaw kosztuje krew, pot i łzy a szkółkowe realia nie ułatwiają zadania... Instruktorka- chamska frustratka nawymyśla sobie jakieś "pięty w dół, palce do konia, plecy prosto, ręce niżej" etc. i męczy całą jazdę o takie pierdoły a natrętna przy tym... A koń? Stary szkółkowy wyga, szczypiora wyczuwa na kilometr, od razu upewnia się czy musi słuchać tego jeźdźca a skoro nie to olewa go ciepłym moczem i bezceremonialnie schyla się do trawy. Ale to nie koniec! Instruktorka karze palcatem pyrtnąć żeby rumakowi przypomnieć, że jeszcze nie ma fajrantu. No jak tak można konia zmuszać brutalnie batem jak SS-man jakiś? Koń też jakiś głupi- dostał przecież marchewkę przed jazdą to powinien wdzięcznie wozić swego darczyńcę... To jeździectwo to jakieś okrutne tak konisia zmuszać do posłuszeństwa, napewno jakby się z nim zaprzyjaźnić to sam by z chęcią nosił na plecach i z własnej woli robił co mu się każe! Natenczas wchodzi natural ze swoją prawdą objawioną. A pan Wielki M nie musi się martwić o szczęśliwość koni sportowych (twierdzę, że filmu propagandowego nie skleił bynajmniej ze zdjęć z jakichś regionalek) gdyż zapewniam go i głową za to ręczę, że przez parkur klasy C nie da się przepchnąć konia, który nie lubi skakać. Edit. Generalnie to współczuję ci tego, że stado sznurkowych panienek pałęta ci się po ośrodku i zapewne komentuje każdy ruch. Przeszkadza i wkurza, wiem coś o tym 😉
Jedną rzecz muszę zauważyć, bo łączenie tych dwóch faktów jest dla mnie nielogiczne. W żaden sposób nie jest winą Makacewicza ani ogólnie pojętego naturalu, że konie są grube / chude / mają brzuchy.
Konie naturalsów to konie rekreacyjne, zwykle jeżdżone góra trzy czy cztery razy w tygodniu, od których zazwyczaj niewiele wysiłku fizycznego się wymaga, a resztę czasu spędzające na pastwisku, więc nie ma siły, będą miały brzuchy (moja w porównaniu z większością tych koni to haruje jak wół, a też idealnego brzucha nie ma). No chyba że któryś sam z siebie dużo się na tym pastwisku rusza albo ma wrodzone tendencje do fit sylwetki.
A że grube? - wiele razy miałam styczność z ludźmi uważającymi, że koń/pies/kot dopiero wtedy "dobrze wygląda", jak się na nim sadło trzęsie.

To "kręcenie końmi w kółko" to zapewne była nauka odangażowania zadu z siodła.
Cofania na stukanie carrotem po nogach też nie pochwalam, "u nas" tego nie ma, ewentualnie w ziemię przed koniem. Nie stukałabym twardym, nieelastycznym prętem w delikatne końskie nogi. Zwłaszcza że początkujący często robią to z nadmierną emfazą i łatwo przesadzić, a potem może być problem.

Murat-Gazon, winą M. (i wielu innych) jest, że cynicznie z tego korzysta.  Z ludzkiej ignorancji, inercji i zakorzenionego przekonania, że co przyjemne jest słuszne, a co przykre - niesłuszne.

Doskonale wiesz, że ruch jest istotą zdrowia konia. Sory, jeśli koń ma być użytkowany rzadko, powinien to być koń szczególny. Po pierwsze: już dojrzały i rozwinięty. Po drugie: żywiony stosownie do wysiłków, przy czym trawa i siano do woli nie są bez znaczenia dla bilansu kalorii. Po trzecie: mentalna konstrukcja konia powinna być dobrana do takiego użytkowania. Po czwarte - i tak warto zapewnić ruch 6 razy w tygodniu, a tu "naturalsi" mają problem, bo wszak karuzela to zuo (i na pewno jest w podłej dla koni stajni)  i jak to ktoś obcy ma wsiadać na mojego niuńka??? Mój niuniek jest takim Specjalnym koniem. Uważają, że padok załatwia sprawę - niektórym koniom tak, innym nie.

"Wy" nie chcecie się pogodzić z tym, że koń pod siodłem Pracuje. Pewnie, że dobrze, gdy pracownik lubi swoją pracę i gdy ta praca wiele mu daje, ale istoty pracy to nie zmienia - przyjemniej jest leżeć do góry brzuchem, co nie znaczy, że zdrowiej. Pracownik powinien mieć zapewnione: wynagrodzenie za pracę, szkolenie BHP 🙂, możliwości rozwoju, właściwe proporcje obciążeń i wypoczynku, wdrożenie do obowiązków.
edit: a gdy szef ludzki pan i kompetentny to już w ogóle miodzio.
halo we wszystkim się z Tobą zgadzam, ale nie zmienia to faktu, że żaden instruktor czy trener nie może kazać swojemu podopiecznemu, żeby coś zrobił z kondycją czy wyglądem fizycznym konia. Jasne, że może i powinien powiedzieć "koń jest za chudy/za gruby/nie ma mięśni/ma za mało ruchu/coś tam coś tam, więc powinieneś zrobić to tamto", ale nadal w żaden sposób nie zobowiązuje to podopiecznego, aby faktycznie "to tamto" zrobił. Teoretycznie jeżeli nie zrobi, to instruktor/trener może odmówić dalszego prowadzenia takiej pary, ale ile takich przypadków jest... Ja nie znam. Może w sporcie tak, ale w rekreacji? I mówię tutaj o instruktorach zarówno naturalnych, jak i klasycznych.
Druga sprawa - moim zdaniem koń rekreacyjny, nawet jeżdżony sześć razy w tygodniu, nie będzie wyglądał tak samo, jak koń sportowy. No nie ma siły, sześć razy w tygodniu dla konia rekreacyjnego a sportowego to nie jest to samo, więc kondycja i muskulatura konia też są inne. Godzina treningu skokowego to nie jest to samo, co godzina spacerowej jazdy w terenie. Mam wrażenie, że czasami te rozmowy są sprowadzane do absurdu pt. "albo koń będzie wyglądać jak sportowiec, albo jest źle".
Murat-Gazon, aż nie wiem co ci napisać. Zatkało mnie. Bo napisałaś coś w stylu "jakiego mnie Boże stworzyłeś, takiego mnie masz". To nie jest tak, że jednak podopieczny wybiera Sobie, pod jaką opiekę się udaje? A szkoleniowiec wybiera jednak podopiecznych?
Jasne, że na ludzką głowę nikt nie ma specjalnego wpływu, ale niektórzy jednak od oszołomów trzymają się jak najdalej - bo to bardzo niezdrowe i w sumie nieopłacalne  😀iabeł:.
Mieszkam w takiej okolicy, że warunki do treningu sportowego są średnie, nie tyle infrastruktura, co możliwości finansowe i czasowe zainteresowanych jeździectwem. I jakoś szalenie trudno odróżnić "sportowca" od rekreanta, przynajmniej na padoku, bo pod siodłem - owszem, bez większego problemu  😀iabeł:, mimo, że dziś czasy takie, że granica jest bardzo płynna.
Masz rację o tyle, że ludzkie motywy są... najróżniejsze. Co dla kogo jest priorytetem. Każdy "grzeszy" na dziesiątki sposobów.
Ale w grupie, gdy jest cała grupa - świetnie widać "who is who". Są takie grupy, że serce rośnie. I takie, że... wręcz przeciwnie.
A ty twierdzisz, że to bez znaczenia?
Funkcja wpływa na formę. Także na formę koni. Prawda, że konie pokazywane(!) na zawodach jakoś z czasem robią się fit i wyględne, ciekawe dlaczego.
Zdeklarowanemu rekreantowi, wyłącznie rekreantowi, jest dużo trudniej - i znowu ciekawe dlaczego. Niektórzy jakoś potrafią - czyli przywiązują wagę do formy i wyglądu konia, inni nie. Kurde, to niech może sobie regularnie robią sesje zdjęciowe? Z przymusem wrzucenia Wszystkich zdjęć na fejsa???
Bo widzisz, "jak cię widzą tak cię piszą" - i w grupie ludzkiej nie ma odwołania od tej zasady.
Kondycje koni mogą się różnić, nie każdy musi być pakerem. Ale jednak widać gołym okiem, który jest zwyczajnie zaniedbany. Chudy, zatuczony, nieprzygotowany ruchowo, matowy itd. Już uciekając komentarzem od poziomu jeździectwa na grzbiecie. I naprawdę nikt się nie czepia, gdy koń ma umiarkowane ślady zębów po "zabawach" padokowych, nie chodzi o owijanie koni folią bąbelkową. Ale słuszność/niesłuszność pomysłów na użytkowanie konia (całość, nie tylko pod siodłem) widać gołym okiem. I są granice "wszystko wolno". No wolno - ale trzeba się liczyć z opinią grupy. Albo nie pokazywać konia publicznie.
No pewnie, że każdy sobie wybiera osobę szkolącą, tylko im mniej ma się doświadczenia czy może raczej ogólnie im mniej się widziało, tym trudniej zweryfikować, czy ta osoba ma rację w tym, co robi i mówi. Do tego nie sądzę, by "instruktorzy zza stodoły" w jakichś zabitych dechami rejonach jakoś specjalnie przebierali w chętnych- raz, że nie mają ich pewnie dużo, dwa, że każdy uczeń to kasa. Do tego pojawiają się tacy Makacewicze i jemu podobni - szalenie medialni, sympatyczni, robiący wokół siebie wielkie show, popularni - no jak tutaj nie wierzyć, że taki człowiek wie, co robi i mówi. Owszem, jak się mieszka w dużym mieście, to można sobie przebierać w uczniach i instruktorach, ale gdzie indziej? Bądźmy realistami.

Co do pokazywania i niepokazywania koni publicznie 😉 trzeba brać pod uwagę kilka zjawisk. Po pierwsze "mój konik najpiękniejszy", czyli właściciel patrząc na konia nie widzi żadnych jego wad, w tym ani tego, że gruby  ("dobrze wygląda, widać, że głodny nie chodzi"😉 ani tego, że chudy ("jaką ma fit kondycję, jak rajdowiec"😉. Sama mam to wokół siebie - trzy konie wyglądające jak tuczniki prawie. Ale dobrze jest  😎 Druga sprawa to właśnie fakt grup, o których pisałaś - wiele osób konia ocenia na tle grupy koni, w której się go widzi na co dzień, czyli zwykle koni ze stajni, w której stoi. Czasem prowadzi to do niezłych przekłamań. Grupy ludzi z kolei mają na siebie wielki wpływ - można trafić na taką, która szybko wyedukuje nową osobę i nauczy ją widzieć, czego wcześniej nie widziała, a można trafić totalnie odwrotnie.
Z drugiej strony z kolei - oceniając wygląd nieznanego sobie konia po kilku zdjęciach skądś tam, łatwo popełnić błąd. Za gruby - może insulinooporny, może tyje "z powietrza" i odchudzenie go to syzyfowa praca. Za chudy - może żre wiadrami, ale tuczy się go równie łatwo jak xx-a  😀iabeł:
To fakt - każdy koń jest inny i może mieć różne problemy zdrowotne. Zwłaszcza koń rekreacyjny gdzie nie ma tak ostrej selekcji jak w sporcie a ludzie mają różne dziwne mieszanki rasowe i przypadki hodowlane. Są konie które nic nie robią a wyglądają jakby były w treningu. Mam takiego dziadka 21 lat - chciałabym się tak pięknie starzeć jak on! 😀

Ale z jednym bym polemizowała troszeczkę, z tym treningiem sportowym a prawidłową figurą. Nie jest potrzeba 6 dni w tygodniu treningu sportowego aby koń był fit i umięśniony. Potrzeba tylko prawidłowej jazdy , prawidłowo wykonanych ćwiczeń. Może być i 3 razy w tygodniu - byleby dobrze i systematycznie. To długotrwały proces ale na pewno choć tendencja będzie widoczna po kilku miesiącach. Jeśli nie jest to trzeba się zastanowić co jest nie tak w treningu. Bo jeśli rośnie szyja od spodu, plecy się zapadają, dołek przed kłębem się robi to znaczy, że koń porusza się nieprawidłowo, z krzywdą dla siebie. A jeśli powolutku rosną "portki", szyja nabudowuje się od góry i coraz mniej wisi brzuch to tylko się cieszyć🙂
milenka_falbana o taaak, znałam takiego konia. Obecnie dwudziestolatek, nie robi nic totalnie, nawet nie wychodzi na pastwisko jakoś specjalnie dużo, ot parę godzin dziennie (taka stajnia), a wygląda jak milion dolarów. Ale to pewnie zasługa genów - mieszanka zimnokrwistego ze ślązakiem bodajże.
Nie pisałam, że sześć dni treningu sportowego jest potrzebne 😉 tylko właśnie czasem tutaj pojawia się taka tendencja, że nic innego nie zapewni koniowi zdrowia i sensownej formy. A to jak sama napisałaś, nieprawda.  🙂
milenka_falbana, już kiedyś poruszaliśmy temat, że praca 3 razy w tygodniu - choćby najbardziej prawidłowa - nie da takiego efektu ujeżdżenia i budowy jak praca 6 razy w tygodniu. Nawet jeśli z tych 6 razy 3 miało by być lonżą, czy karuzelą - jednak ruch to tuch i zapobiega choćby zakwasom a i zwierzak zdrowszy... Efekt takiego postępowania widzę po swojej 17 letniej klaczy - prowadzonej od zajazdki. Rusza się dzis sporo lepiej niż młodsze konie w pensjonacie - i nei chodzi mi o wrodzoną jakosć ruchu a o lekkość, łatwość, nie wiem jak to okreslić - finezję taką...
_Gaga  :kwiatek: AŻ takiej nie da, oczywiście. Nie mówiłam, że koń ma kwitnąc w boksie przez resztę tygodnia! Zapewnienie ruchu koniowi jest przecież obowiązkiem właściciela. Ale 3 dni sensownej pracy plus ruch "inny" i padok przeciętnemu rekreantowi może wystarczyć żeby wyglądał w miarę przyzwoicie.

P.S. Olbrzymie znaczenie ma padokowanie. Mam taką pokręconą koniczkę ze zwyrodnieniami wszelakimi. Zamknięcie jej w boksie (duża porodówka) nawet tylko na noc, powoduje , że rano jest pousztywniana. Zupełnie inaczej się dzieje jak może chodzić 24 h na padoku. Rusza się o niebo lepiej i chętniej. Z resztą koni jest podobnie ale mniej spektakularnie🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
13 lipca 2015 13:24
DressageLife: dzięki za sprawozdanie. Ja chyba bym nie wytrzymała nerwowo oglądania takiego czegoś i słuchania tego kogoś.
[[a]]http://www.pdmpromocja.pl/jnbt/public/cache/uploads/L1%20Golden%20Horse%2010-12.07.15.pdf[[a]]


Tutaj macie propozycje tego szkolenia,które się odbyło.Mnie zaskoczyła cena,bo dla mnie to jest np.7 treningów z moim trenerem i szczerze mówiąc,na to bym wydała te pieniądze,a nie na kurs.
milenka_falbana, dla ruszania rekreacyjnego 3 dni wystarczą. Dla sportu - NIE. I to nie fair wobec konia. I na co dzień widzą, jak ludzie stają na uszach, żeby ten codzienny ruch zapewnić, prosząc o lonżowanie (oprócz padoku), o dosiad, szukając współdzierżawców, czy zwyczajnie - płacąc za zajęcie się koniem. Nie niestety, ruch na padoku nie wystarcza zazwyczaj, żeby koń zrobił dziennie tyle kroków ile potrzebuje dla zdrowia, choćby dla zdrowia kopyt. Dość zajrzeć do "naturalnej pielęgnacji kopyt" żeby znaleźć multum relacji, jak ważny jest ruch.
I nie wyskakuj, że każdy ruch, szczególnie dla kaleki jest fajny - bo jest, wobec braku ruchu. Ale tu mowa o koniach Użytkowanych i pokazywanych publicznie(!). Jeśli ktoś dosiada konia jego pism obowiązkiem jest zadbać, aby był w stosownej formie do stylu użytkowania.

Murat-Gazon, a, czyli wszystko to "geny"? No, nie wszystko. Oprócz genów istotną rolę grają "czynniki środowiskowe", i niejeden jest przykład na forum jak koń "magicznie" się zmienił wkrótce po zmianie stajni.
Też mieszkam na wsi i jakoś wspomnianych przez ciebie problemów nie widzę. Chyba, że ktoś Nie Chce, że ma w d* w jakiej formie jest koń, że swoje samozadowolenie uważa za najważniejsze.
Ale oczywiście, że "jeśli wszedłeś między wrony", dlatego polecałam zwody/pokazy czy chociaż "obowiązkowe" sesje zdjęciowe, żeby móc skonfrontować swoje idealne wyobrażenia z innymi końmi, na szerszym polu niż własne podwórko.
I masz rację - jasne, że ludzie nie będą chcieli, że uparcie będą sobie (i koniom) tak dobierać środowisko, żeby potwierdzać własne mniemania. Bo zmiana własnych mniemań jest bolesna. Na szczęście często same konie wymuszają taką zmianę, jak stało się w przypadku TheWuni.
milenka_falbana, dla ruszania rekreacyjnego 3 dni wystarczą. Dla sportu - NIE.

Biorąc pod uwagę, że cały czas mówimy o rekreacji, to wszystko się zgadza 😉 Naturalsi to nie sportowcy. W większości część jeździ na spacerowe tereny, część się czasem pokręci po placu, a część nie jeździ prawie w ogóle. Tu jakiejś wielkiej filozofii i wielkich obciążeń dla koni nie ma (wobec czego tym bardziej nie rozumiem, dlaczego czasem na zdjęciach z kursów są takie szkieletory, no ale jak pisałam wcześniej, zdjęcie nie pokazuje historii konia).
Hmmm... chociaż w sumie, należałoby jeszcze zapytać, jak te konie były użytkowane przed trafieniem na kurs. Na tym kursie, na którym ja byłam, nie padło ani jedno pytanie o tryb życia danego konia. O problemy, jakie sprawia, siłą rzeczy tak, ale o to, jak pracuje, ile razy w tygodniu, co robi podczas pracy - ani słowa.

Co do ruchu na padoku, to wszystko zależy od tego, jaki to jest padok, co na nim jest i jak jest rozstawione (gdzie woda, gdzie siano, jaka trawa), a także kto na nim jest - czyli stado i jego skład "osobowy", i rzecz jasna jak długo koń na tym padoku jest. Co innego jest padok zarośnięty jak dżungla, co innego porośnięty stepową trawką, co innego padok przez sześć godzin dziennie, a co innego przez dwadzieścia cztery.
Ja obserwując efekty zmiany stajni z boksowej na wolnowybiegową nie wyobrażam sobie teraz wstawienia rudej z powrotem do boksowej.
Bo tu też śmieszne zdjęcia.
Pomimo krytyki p. A.M. w tym wątku muszę przyznać, ze po kursie, który odbył się w naszej stajni w maju chyba wszystkie uczestniczki był zadowolone i nie ważne czy ze swoimi czy też z pożyczonymi końmi. Nie jestem zwolennikiem ani przeciwnikiem tych metod, uczestniczką była moja żona, która jeździ zaledwie od pół roku (a jak od ponad roku 🙂 ), jesteśmy laikami - rekreantami. Ale do rzeczy. Kurs dał mojej żonie przede wszystkim dużo pewności siebie w obchodzeniu się z koniem, przedtem miała sporo obaw, chociaż jakąś straszną panikarą nie jest. Pokazał jej, że nie zawsze trzeba jeździć na koniu aby dobrze się z nim bawić (zwroty, zatrzymania, cofania itd.) Co do pracy z ziemi nie mam żadnych uwag i nic złego w tym nie widzę, natomiast jazda na kantarku sznurkowym i uwiązie to porażka 🙁 Po kilku jazdach kiedy chciała mi pokazać jak dobrze koń współpracuje bez ogłowia, poddała się i wróciła do normalnego ogłowia. Tutaj mam zastrzeżenia do pana A.M. ponieważ jako osoba, która przez kilkanaście lub więcej lat jeździ konno potrafi kierować koniem samym dosiadem, a wciska laikom jak to ten koń wspaniale chodzi kiedy macha mu się rękami na wysokości uszu.
Innej koleżance kurs pozwolił uwierzyć, że jej koń jest najspokojniejszym koniem w stajni w co oczywiście nie wierzyła kiedy mówili jej to znajomi. Dopiero po tym kursie odważyła się sama pojechać w teren bez narzekań jak to jej straszny koń cwałuje i szaleje bez żadnej kontroli.
Dziewczyny
Ja Was bardzo proszę o sensowne i taktowne potraktowanie Saladina   😀iabeł:

Dodam od siebie pewną anegdotę.
Moi znajomi mieli mocno niegarniętą dobermankę.
Jak się domyślacie równie nieogarnięci byli moi znajomi.
Poszli z psem do psiej szkoły.
Pół roku później stwierdzili , że kurs to były wyrzucone w błoto pieniądze .
Dobermanka targała nimi na spacerach tak samo jak przed kursem.
Nigdy do nich nie dotarło , że  kurs miał im tylko wskazać drogę.
Że resztę muszą "oogarnąć" sami. Że, muszą zmienić siebie. Doczytać, douczyć , zrozumieć i zmieniać najpierw  siebie a potem psa
Zresztą czego można żądać od ludzi, którym pies bezkarnie mógł wyjeść obiad z talerza.
Ot... stawała podczas posiłku przy stole i czyściła z obiadu domownikom talerze.
Od tamtej pory idea wspólnych rodzinnych posiłków mnie nieco bawi.
Dubel
Przepraszam  :kwiatek:
szemrana, przecież Saladin napisał bardzo sensownie.
Dlatego prosiłam o życzliwość  🙂

[quote author=Murat-Gazon link=topic=11961.msg2390744#msg2390744 date=1436765666]
Jedną rzecz muszę zauważyć, bo łączenie tych dwóch faktów jest dla mnie nielogiczne. W żaden sposób nie jest winą Makacewicza ani ogólnie pojętego naturalu, że konie są grube / chude / mają brzuchy.
Konie naturalsów to konie rekreacyjne, zwykle jeżdżone góra trzy czy cztery razy w tygodniu, od których zazwyczaj niewiele wysiłku fizycznego się wymaga, a resztę czasu spędzające na pastwisku, więc nie ma siły, będą miały brzuchy (moja w porównaniu z większością tych koni to haruje jak wół, a też idealnego brzucha nie ma). No chyba że któryś sam z siebie dużo się na tym pastwisku rusza albo ma wrodzone tendencje do fit sylwetki.
A że grube? - wiele razy miałam styczność z ludźmi uważającymi, że koń/pies/kot dopiero wtedy "dobrze wygląda", jak się na nim sadło trzęsie.

To "kręcenie końmi w kółko" to zapewne była nauka odangażowania zadu z siodła.
Cofania na stukanie carrotem po nogach też nie pochwalam, "u nas" tego nie ma, ewentualnie w ziemię przed koniem. Nie stukałabym twardym, nieelastycznym prętem w delikatne końskie nogi. Zwłaszcza że początkujący często robią to z nadmierną emfazą i łatwo przesadzić, a potem może być problem.


[/quote]

Nie mogę no! To jest koń jeżdżony rekreacyjnie 3-4 razy w tygodniu, resztę czasu spędza  na łące. Nie widzę brzucha i obwisłego grzbietu... nie jest umięśniony jak wyczynowy sportowiec, ale mięśnie się trzymają nawet podczas zimowej przerwy i nieregularnej jazdy (na co dzień nie mam hali).
Zapomniałam dopisać iż koronnym dowodem na wyższość klasyki nad naturalem,a już na pewno JNBT jest to:

W kursie wzięła udział dziewczyna mająca konia ujeżdżonego jako tako na poziomie C (nie pytajcie dlaczego wzięła w tym udział)
Podczas gdy cała reszta walczyła o przetrwanie na halterze i linie z siodła,ona na tym była w stanie pojechać,skręcić normalnie i mieć konia pod kontrolą.

Ta-dam.
Zapomniałam dopisać iż koronnym dowodem na wyższość klasyki nad naturalem,a już na pewno JNBT jest to:

W kursie wzięła udział dziewczyna mająca konia ujeżdżonego jako tako na poziomie C (nie pytajcie dlaczego wzięła w tym udział)
Podczas gdy cała reszta walczyła o przetrwanie na halterze i linie z siodła,ona na tym była w stanie pojechać,skręcić normalnie i mieć konia pod kontrolą.

Ta-dam.


Haha 😀 Z całym szacunkiem DressageLife - całe szczęście, że jej się udało! Ufff! kamień z serca🙂 I skręciła normalnie? C klasa mówisz?  😀 Okej!

:kwiatek: To nie jest złośliwe z mojej strony ale mnie rozbawiło strasznie 😀 Że dziewczyna z C klasą pojechała na halterze i nie musiała walczyć o życie🙂 Myślę, że do tego wyczynu wystarczyłaby L albo brązowa odznaka🙂 Albo nawet nie...
Uwierz mi że patrząc na tych ludzi nie było to takie oczywiste że poziom L klasy do tego starcza  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się