Przedszkolaki i uczniaki - czyli voltowe dzieci też nam rosną

ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
07 września 2016 17:05
nika77 ja wysłałam do żłobka 2 latka, bo nie miałam innego wyjścia. Nie żałuję.
no bo nie masz wyjścia 🙂
a ja mam. Nie wiem, co lepsze
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
07 września 2016 17:23
Zależy chyba jakie masz dziecko, czy się bez problemu integruje z grupą, czy ma z tym problemy. Mój się integruje bez problemu w każdej grupie dzieci, nie ma żadnego problemu w kontaktach z dorosłymi, ale nie wiem na ile to zasługa charakteru, a na ile żłobka i przedszkola.
Wydaje mi się, że większość dzieci bardzo korzysta na chodzeniu do przedszkola. Milena zanim poszła do przedszkola nie umiała i nie chciała integrować się z innymi dziećmi na placach zabaw, zawsze stała z boku i tylko patrzyła na bawiących się rówieśników. Byłam przerażona, jak sobie poradzi. Po kilku miesiącach przedszkola stała się duszą towarzystwa. Dziś nie ma żadnych problemów z wejściem w nową grupę dzieci, ba, sama zaczepia i zagaduje dzieci i dorosłych. U nas przedszkole bardzo pomogło. Nie mówiąc już o umiejętnościach i wiedzy, jaką dzieci zdobywają w przedszkolu. I małej motoryce.nika77, jak masz wyjście, a jednak nie jesteś pewna co do przedszkola, może zastanów się nad wysyłaniem do przedszkola na te 4-5 godzin, kiedy jest realizowana podstawa programowa?
Grupy mieszane rocznikowo w szkole to dramat dla młodszego. Jeśli nawet nie nauka, w dobie wszechobecnej ostrej konkurencji, to sam rozwój fizyczny. Taki mecz - i ten o głowę niższy zostanie wybrany do składu ostatni.
Gdyby szkoła została była do 6-latków - byłoby w porządku. Ale nie została. Albo jedynie mało gdzie. Źle zrobiłam posyłając syna do szkoły, gdy tylko skończył 6 lat (on z drugiej połowy sierpnie, jest najmłodszy w roczniku). Nam zależało, bo to "późne dziecko" i fajnie byłoby dożyć jego matury. A jednak był to błąd, i widoczny od razu, od pierwszej klasy. Teraz, w szóstej widoczny nawet mniej, ale nadal. O ile same lekcje to jakoś leci, choć nie tak świetnie, jak mogłoby być w jego roczniku, to w 6 klasie prawie 13 latkowie to już byki! Nie mówiąc o dziewczynach. Ech, myślałam, że skoro ja sobie poradziłam (z końcówki listopada) to on też bez problemu. Nie pomyślałam, że co niemiłego spotkało mnie, to może spotkać i jego - z powodu różnicy wieku. Szkoła to nie tylko przedmioty, szkoła to "rówieśnicy" 🙁.

nika77, a podróżujecie dużo? Jak nie - to przedszkole. Z myślą o rozwoju dziecka.
Grupy mieszane rocznikowo w szkole to dramat dla młodszego. Jeśli nawet nie nauka, w dobie wszechobecnej ostrej konkurencji, to sam rozwój fizyczny. Taki mecz - i ten o głowę niższy zostanie wybrany do składu ostatni.
Gdyby szkoła została była do 6-latków - byłoby w porządku. Ale nie została. Albo jedynie mało gdzie. Źle zrobiłam posyłając syna do szkoły, gdy tylko skończył 6 lat (on z drugiej połowy sierpnie, jest najmłodszy w roczniku). Nam zależało, bo to "późne dziecko" i fajnie byłoby dożyć jego matury. A jednak był to błąd, i widoczny od razu, od pierwszej klasy. Teraz, w szóstej widoczny nawet mniej, ale nadal. O ile same lekcje to jakoś leci, choć nie tak świetnie, jak mogłoby być w jego roczniku, to w 6 klasie prawie 13 latkowie to już byki! Nie mówiąc o dziewczynach. Ech, myślałam, że skoro ja sobie poradziłam (z końcówki listopada) to on też bez problemu. Nie pomyślałam, że co niemiłego spotkało mnie, to może spotkać i jego - z powodu różnicy wieku. Szkoła to nie tylko przedmioty, szkoła to "rówieśnicy" 🙁.

nika77, a podróżujecie dużo? Jak nie - to przedszkole. Z myślą o rozwoju dziecka.

o tak! miałam w klasie młodszego kolegę, do ósmej klasy się  nie wyrównało. Fizycznie. I były jazdy, że mały, że taki, ze sraki. Uczył się "normalnie"

Ale że co ma podróżowanie do piernika? Chyba nie załapałam.

Bardzo źle się integruje z grupą. Właśnie dlatego się boję. Dla pań przedszkolanek będzie świetny, bo się zamyka i cichutko w kątku znika jak pod kloszem, świat zewnętrzny przestaje istnieć. Wystarczy jedna osoba z grupy, której nie akceptuje.
nika77, dzieci do rozwoju potrzebują stymulacji, wyzwań, nowości, poznawania i przekraczania swoich granic. To ma podróżowanie do przedszkola. jedno i drugie niemożebnie rozwija, zwiększa dojrzałość, odrywa od matczynej spódnicy 🙂
nika77, jakbym czytała o swoim dziecku.  Łącznie z tym że Panie sugerowaly mi diagnozę w kierunku Aspergera ( na szczęście Asperger wykluczony).  Mój młody w przedszkolu był sam.  Żadni koledzy,  wspólne zabawy no nic go nie interesowało.  Miał swój kąt,  swoje zabawki i wtedy czuł się świetnie. Myślałam że zeczywiscie " problem"  stoi po stronie mojego syna.  W międzyczasie się przeprowadziłam,  a Kuba zmienił przedszkole. Okazało się że przy świetnym podejściu Pan nauczycielek mój samotnik zmienił się nie do poznania.  Ma wielu kolegów,  uwielbia bawić się w grupie,  pomagać Paniom.  Trzeba było po prostu z nim rozmawiać a nie tylko obserwować.  Moim zdaniem przedszkole dla dziecka jest ważne.  Zabawa z rówieśnikami nie zastąpi nawet najlepszej zabawy z rodzicem.  Dzieci nadają na tych samych falach i mają bardzo podobne pomysły. 
A Milan potrzebował do tego roku. Cały zeszły rok, przechodzony w kratkę dzięki ciągłym chorobom, dość niechętnie chodził, regularnie płakał przy zostawaniu, a jak pytałam o wrażenia po całym dniu, to nic nie chciał mówić, żadnych koleżanek i kolegów "nie miał", generalnie nie interesowało go życie przedszkolne. W wakacje na miesiąc poszedł do przedszkola dyżurnego, gdzie również często płakał (typowa masówka, mnóstwo dzieci w grupie i panie takie obce i niezaangażowane, np. głównym jego problemem było to, że nikt nie chce podejść do mnie do drzwi i odebrać ode mnie dziecka, wziąć za rączkę, czy zawołać i zająć czymś, musiałam sama go wpychać,  a on się zapierał i ciągnął za koszulę nie dając wyjść - taki drobiazg w sumie, a powodował nieziemskie ryki). Wrócił do swojego starego przedszkola i jest "nie to dziecko". Pani nie może wyjść z podziwu, jak on się rozkręcił (aż za bardzo, zaczyna broić 😉 ), ma mnóstwo ulubionych kolegów i koleżanek, przedwczoraj po południu spędziliśmy 3h na placu zabaw, bo spotkał 3, czy 4 kolegów z grupy, no i zabawom, bieganiu, skakaniu, gonieniu się nie było końca, kompletnie na mnie nie zwracał uwagi, "mama mogła nie istnieć", nawet kilka razy straciłam go chcąc niechcąc z zasięgu wzroku. Rano w samochodzie już rozważa, czy Kuba, Wojtek, czy Zoja będą dziś w przedszkolu. Potrzebował dojrzeć i dorosnąć, a może po prostu przyzwyczaić się (obojętnie w jakim wieku by pierwszy raz nie poszedł).
A inna sprawa - w zabawach widać trochę różnicę wieku. To, że jest młodszy. Na tym placu zabaw bawili się super, ale to jego wybierali do roli przestępcy, a oni byli policjantami, gonili go i "zakuwali w kajdanki", no ale za chwilę zjawił się inny młodszy kolega (taki około 3 latek), który spontanicznie zaczął Milana bronić i stworzyli swoją grupę drugich policjantów. Ja oczywiście nie interweniuję, wiem że w zabawach podwórkowych zawsze ktoś musi być tym złym, a ktoś tym dobrym, ale trochę widzę że mój synuś mimo że wysoki, to nóżki jak patyczki, rozmiar buta 27/28, a te byki (hihi) rok, czy nawet półtora starsze, nogi jak słupy i buty rozm. 33 😀 😀 😀
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 września 2016 08:40
Nika jeśli młody z tego co piszesz jednak ma jakieś problemy z integracją to ja tym bardziej bym się zastanowiła nad przedszkolem- bo choćbyś się starała nie wiem jak to sama nie dasz rady go tego nauczyć. I nie wiem, czy to przyjdzie "z wiekiem"- bo moim zdaniem im później tym może być gorzej.

Kenna wiem o czym piszesz, do młodej przychodzą równolatki-bliźniaczki, obie przewyższają młodą o pół głowy 😁


Ja się wreszcie doczekałam 🙇 I młoda zaczęła chodzić do przedszkola. 3h dziennie błogosławionego spokoju, ciszy i brak bagażu odpowiedzialności na plecach... No i się troszkę zirytowałam, choć zapewne tutejszy system wielu z Was by się mega podobał 😁
Młoda poszła w poniedziałek pierwszy raz do przedszkola na... 2h 😵 I co najlepsze- drugi raz idzie dopiero dziś 🥂 Podzielili dzieciaki na dwie grupy, jedna w tym tygodniu przychodzi w poniedziałek, czwartek, piątek, a druga wtorek i środa, od 9 do 11. W przyszłym tygodniu już obie idą cały tydzień 9-11:30 i dopiero za dwa tygodnie młoda idzie już normalnie 9-12 🥂 Cieszę się, że udało mi się załatwić przedszkole pod nosem, bo poprzednie do którego miała iść jest 30min piechotą od nas i nie byłoby sensu, żebym po odprowadzeniu jej w ogóle wracała do domu 🤔wirek:
Ja rozumiem- wieki krok, przedszkole, integracja, te sprawy, ale.... no chciałabym mieć ją "z głowy" na te 3h już, natychmiast! 😁

No i młoda rozpoczęła życie towarzyskie, codziennie ktoś mi co chwila puka lub bawi się dzwonkiem, a odkąd mamy trampolinę to już w ogóle... 🙄 Ja się do tego nie nadaję... niech ona ma już te 15 lat i wychodzi ze znajomymi do kina 🙇 😁
Wtrącam swoje trzy grosze o konieczności przedszkola. Znam kilka dorosłych osób (i to od dawna bo od małego kajtka i od nastoletniości rzeczonych), które do przedszkola nie chodziły wcale i akurat o nich nie można absolutnie powiedzieć, żeby czegoś im brakowało. Dwóch braci totalnie przebojowych, dziewczynka z innej rodziny też. Ona pochodzi z rodziny wielodzietnej (druga w kolejce) i pozostałe rodzeństwo do przedszkola chodziło, ona jedna się po prostu "nie przyjęła" i rodzice musieli wykombinować jej opiekę. Moja Jagoda poprzedni rok chodziła do punktu przedszkolnego. Uwielbiała to od początku, nie zapłakała ani razu jak ją zostawiałam, ani nie tęskniła w trakcie i myślę że spokojnie mogłam wysłać ją jakieś pół roku wcześniej i też byłoby ok. Teraz od trzech dni jest w prawdziwym przedszkolu i pomijając jeden incydent, radzi sobie bardzo dobrze, na ten moment nie pójść do przedszkola to byłoby dla niej wielkie nieszczęście. Tak że niestety nie ma chyba jednej recepty czy i kiedy pchać dziecko do placówki i na rodzicach spoczywa obowiązek rozeznania co dla dziecka będzie najlepsze (oczywiście ci którzy mogą w ogóle wybierać). Będą takie dzieci i takie rodziny gdzie dzieci "wyjdą na ludzi" tak czy siak, takie dla których krzywdą będzie zmuszanie do przedszkola i takie, jak Jagoda, dla których krzywdą byłoby trzymać w domu.

Co do nowego przedszkola to trochę nas chyba rozpieściły panie w punkcie przedszkolnym, generalnie jesteśmy oburzeni 😉 Mamy pod nosem nowe przedszkole do którego ludzie walą drzwiami i oknami i u nas na osiedlu obiekt westchnień bo niewiele dzieci się załapało. My dostaliśmy się jakimś dzikim zbiegiem okoliczności. No i po tych trzech dniach mam wątpliwości, J. podczas leżakowania zasnęła (szok bo ona nie śpi w dzień grubo ponad dwa lata) i jakoś się tam zsikała w czasie tego spania, no i była jakaś afera. Z tego co mówiła "pani była troszeczkę zła", Jagoda płakała, a kiedy tato ją odbierał, pani woźna całkiem serio poczęstowała go przy J. złośliwościami, że jak dziecko nie umie trzymać to niech jej tato zakłada pampersa (co jest bez sensu bo dziecku w tym przedszkolu nie wolno nosić pampersów). Jagoda jest strasznie przejęta i od wczoraj upiera się, że nie pójdzie spać bo jak idzie spać "to się dzieją tragedje". Tato rozmawiał z panią i ta twierdzi, że nijakich nieprzyjemności dziecko nie doświadczyło. Nie wiem co mam o tym myśleć, nie mam z tym problemów żeby dziecko dyscyplinować, zresztą słyszę przez okno jak ją tam czasem strofują na podwórku (a wiem, że moją bo wołają trzy razy po imieniu gdyż ona dopiero po trzecim razie reaguje 😉 ) ale sprawy związane z załatwianiem potrzeb chyba do tej kategorii nie należą i nie powinno się dziecka stresować w tych tematach?

Julie, oczo-czapa wymiata  😍
majek   zwykle sobie żartuję
09 września 2016 09:30
Czarownica, ja wreszcie doczekalam trybu `full`, Ala dzisiaj poszla pierwszys dzien do reception.  💃
Bede bogata, nie bede musiala placic opiekunce AZ TYLE.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 września 2016 09:38
Majek stać Cię na opiekunkę, bogataś! 😁 Ja do tej pory spędzałam z dzieckiem 24/7, czasem doznałam zaszczytu wyjścia samej do sklepu i raz w tygodniu mogłam pojechać na rurę 😜
majek   zwykle sobie żartuję
09 września 2016 09:40
na rure?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 września 2016 09:43
Ćwiczenia powodujące dużą ilość siniaków i zajefajne mięśnie 😎 😁 No pole dance 😉 Ale taki w formie "CHCĘ WYJŚĆ Z DOMU!!!" a nie erotyczny  😁
majek   zwykle sobie żartuję
09 września 2016 09:45
aa... faktycznie troche mnie ominelo jak mnie nie bylo
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 września 2016 09:46
Nic Cię nie ominęło, też się rzadko udzielam 😉
Pole dance, a nie pool dance. No chyba że rura w basenie, to tak 🤣
Wtrącam swoje trzy grosze o konieczności przedszkola. Znam kilka dorosłych osób (i to od dawna bo od małego kajtka i od nastoletniości rzeczonych), które do przedszkola nie chodziły wcale i akurat o nich nie można absolutnie powiedzieć, żeby czegoś im brakowało. Dwóch braci totalnie przebojowych, dziewczynka z innej rodziny też. Ona pochodzi z rodziny wielodzietnej (druga w kolejce) i pozostałe rodzeństwo do przedszkola chodziło, ona jedna się po prostu "nie przyjęła" i rodzice musieli wykombinować jej opiekę.

Julie, oczo-czapa wymiata  😍


no więc właśnie. Ani , ani mój mąż nie chodziliśmy do przedszkola. Na samą myśl o zamknięciu mnie w sali z 20 osobami na 9 godzin mam odruch ucieczki. Zerówkę lubiłam, ale dużo lepiej czułam się w szkole, niby też byłam zamknięta kilka godzin w sali, ale siedziałam w ławce co dawało poczucie izolacji, wychodziłam na przerwy. Mąż ma podobne wspomnienia z tym, że on zerówki nie lubił.
Michał chodzi na zajęcia z rówieśnikami, ale skupiony jest na instruktorze i tym co trzeba wykonać, wygląda na wyizolowanego mimo uczestniczenia w zabawach. Na placu zabaw ma swoje ulubione dzieci, inne ignoruje.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
09 września 2016 10:01
Pole dance, a nie pool dance. No chyba że rura w basenie, to tak 🤣


Dziękuję 🙇 🙇 🙇 Fakt, ale ze mnie tłuk 😁
CzarownicaSa, pole to jest drąg, w sensie taki gruby kij, a pool to basen. Może być chyba pool pole dance? Taniec na rurze w basenie (tak jak i zumba na basenie etc.) 😀 😀 😀

bobek, mała może trochę demonizować, bo sama to przeżywa, a do tego któraś pani w uśmiechem powiedziała "oojej mała tragedia się tu nam wydarzyła, chodź się przebrać", i trzeba jej to w główce poukładać, że nic się nie stanie, jak jeszcze kiedyś będzie taka sytuacja, żeby nie miała traumy. Ale jeśli i ojciec usłyszał jakieś głupie komentarze, to już podejrzana sprawa. To oczywiste, że 4 latek może jeszcze popuścić w gatki, albo po prostu zdarzy się całościowa wpada (np. raz w miesiącu). U Milana mają na stałe cały komplet rzeczy do przebrania i bodajże 2 razy zdarzyło mu się, że szedł do ubikacji i nie zdążył całkowicie ściągnąć majtek i posikał. Panie zawsze relacjonują mi to z wielkim zaangażowaniem i taką jakby chęcią obrony dziecka 😉 jakbym przypadkiem miała zamiar na niego krzyczeć, czy coś. Ja oczywiście staram się, żeby mały nie odczuł, że to jakaś tragedia, ale też żeby nie przechodził nad tym do porządku dziennego, tylko dbał, żeby iść do ubikacji jak tylko mu się zachce, a nie jak już będzie "na końcówie" 😀 Panie w przedszkolu mamy bardzo wyrozumiałe i bardzo troskliwe, mimo że to jest małe wiejskie przedszkole na zadupiu (są za to inne minusy). Szczerze, gdybym usłyszała tekst o pieluchach, to poszła bym na rozmowę do pań, albo do dyrekcji wyjaśnić sprawę...
kenna a ja wierzę dziecku. Skoro TAK reaguje, to reakcja pań była zła. Nawet jeśli miliard razy działało zawstydzanie i ochrzany, to po to te panie powinny być przygotowane, by zauważyć, że nie tym razem i trzeba zmienić front w przypadku tej dziewczynki.
Ja znam przypadek, kiedy przy dzieciach panie ochrzaniły 3 latka za brudne z kupy majtki. Brudne! Bo w przedszkolach, jak wiadomo, nie podciera się pupy, dziecko ma ogarnąć samo...I świadek zdarzenia, a zapewne nie było to pierwsze takie wydarzenie, przestał się załatwiać. Nawykowe zatwardzenie. Był leczony. Oczywiście musiał zmienić placówkę.
Tak na chwilkę wrócę do tematu szkoły- przejście z ||| do |V klasy jest masakrą niezależnie od wieku w jakim dziecko zaczęło szkołę- moja Natka poszła jako 7 latek tak jak i cały jej rocznik i klasa |V to jak do tej pory najgorszy rok w naszym szkolnym życiu, zwłaszcza pierwszy semestr. I podobne obserwacje i doświadczenia mają wszyscy rodzice z naszej klasy i  moi dzieciaci znajomi z innych miast także. Strasznie się potem bałam co będzie po przejściu do gimnazjum skoro w czwartej klasie było tak cięzko, tym czasem gimnazjum jest superszkołą wg mojego dziecka  😁
Serio, teraz jest tak "inaczej" w szkołach, niż za naszych czasów? Chodziłam do 8 klasowej podstawówki i 4 klasowego liceum. Cała edukacja była dla mnie ciekawa, żadnej masakry, żadnych mega trudności. Mama wychowywała mnie i mojego brata sama i nigdy nie musiała i nawet przez myśl jej nie przeszło, żeby musiała nam pomagać w lekcjach, z resztą powtarzała od najmłodszych klas, że jesteśmy dużo mądrzejsi od niej i nawet nie będzie umiała nam pomóc, w co może do końca nie wierzyłam, ale mocno podbudowywała tym we mnie poczucie wartości 🙂 Czwartą klasę pamiętam jako super wyczekiwanie na wreszcie "dorosłe"przedmioty - języki obce, geografię, biologię, fizykę, wprost pękałam z niecierpliwości, żeby wreszcie się tego uczyć i się nie zwiodłam. Bodajże w 6 klasie wprowadzano jeszcze jakieś nowe przedmiowy (chemia i cośtam jeszcze?) i pamiętam to tak samo - jako super ciekawość, atrakcję. W liceum nie byłam orłem, ale i nie jakimś tłukiem (uczyłam się na 3 i 4) i również nie pamiętam, żeby było jakoś strasznie ciężko - owszem, z części przedmiotów trzeba było wyryć, żeby mieć 3+, ale ogólnie spoko. Ciekawa jestem, co takiego porobiło się z edukacją, że teraz dzieci w 4 klasie mają "ciężkie lata"? 😵 😲
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
11 września 2016 21:00
bobek, cos musiali pojsc nie tak, a reakcja woznej to w ogole bez komentarza. Mojemu Jaskowi 2 czy 3 razy zdarzyla sie wpadka w przedszkolu. Podobno plakal, bo bylo mu wstyd. Po odebraniu sam opowiadal, ze 'Pani nic nie krzyczala, tylko szybko mnie przebrala'. My pitwierdzilismy, ze 'kazdemu moze sie zdarzyc' i w ogole nie bylo tematu.
Sama bylam swiadkiem jak po lezakowaniu wyszlo, ze jedna dziewczynka sie zmoczyla. Cala akcja przebierankowa itp byla tak przeprowadzona, zeby absolutnie dziecko nie odczulo dyskomfortu.
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
12 września 2016 12:29
A ja sobie przyszłam pospamowac i popuchnąć z dumy - córka moja wygrała w sobotę Grand Prix w Fit - Kid, w kategorii do 8 lat (elimincje do Mistrzostw Świata w Serbii). 😍 😍 😅 😅
Uwielbiam patrzeć na to , jak ona lubi to robić - jakby ktoś miał ochotę, to link do występu:
Ktoś genialna! Puchnij! 😍
Ktoś Marysia jest super!
kenna, oj, wiele "się porobiło" 🙁.
Ktos, wow! Gratulacje!
Ale jaka ona juz duza 😲

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się