naturalna pielęgnacja kopyt

dea   primum non nocere
09 września 2017 13:47
Nie no, coś tam jest, jakiś ogryzek. Ciekawe jak cała kość wygląda...
ja takiego przypadku nie miałam, ale według mnie jest maleńka szansa dla tej klaczy jeżeli od momentu gdy ją wzieliście jest produkowane mocne połączenie listewkowe i od koronki puszka jest mocno przyczepiona. metoda H.Strasser zakłada ze koń nie chodzi na podeszwie tylko na puszce
moja sztorcowa która ma również dość mocno pikujące kości chodzi ,,na puszce,, z kopytami nic ( odpukać) się nie dzieje, kąty wsporowe wysokie na tyle na ile pozwalają przykurcze ścięgien ale dające oparcie ( jak biegnie to widać ze na nich ląduje ) tak że ja bym próbowała w tym kierunku
swoja drogą ciekawa jestem czy najpierw były przykurcze a potem ochwat czy odwrotnie, znacie jej historię ?

co do eutanazji, ja też bym czekała aż pokaże ze już nie chce walczyć, w końskich oczach jest widoczne wszystko.
Uśpienie ,eutanazja czy jak to zwał to chyba ostateczność ,z tego co pisze branka kobyła funkcjonuje ,nie ma być koniem użytkowym.Wszystko zależy od warunków materialnych właścicieli .Jeżeli mogą sobie pozwolić na utrzymanie konia ,zapewnienie mu podstawowych potrzeb to myślę że może sobie dreptać jeszcze parę lat.Nigdy nie można diagnozować i wyrokować tylko po zdjęciach obrazowych ,wynikach badań.Stan należy oceniać patrząc na pacjenta ,jak się zachowuje ,czy chętnie je ,czy się przemieszcza.Nienawidzę określenia ,że dla jej dobra ,żeby nie cierpiała .Cierpi ?Moja kobyła lat 23 ma zacieśnione max kopyta , pozrywana kilkakrotnie ,leżąca tygodniami -była pacjentem absolutnie nie rokującym.Biega ,żre i czuje się dobrze.Szkoda ,że nie potrafię wstawiać zdjęć mojego araba którego 3 znanych lekarzy chciało natychmiast usypiać .Zwyczaj wykaraskał się i owszem odszedł ale kilka lat póżniej.O jezuuu ale się rozpisałam 🙂.Reasumując zawsze 2x się zastanówmy zanim podejmiemy tą ostateczną decyzję .
To nie jest tak, że ona funkcjonuje -  jej cialo jest w oplakanym stanie. Ma coraz większe zaniki mięśni. Coś się stało z peciną w ciągu ostatnich kilku dni i coś sie dzieje z jednym tyłem, jak leży to ma tę nogę przedziwnie podkurczoną. Jej ciało coraz bardziej dostaje w kość. Każdy krok jest  przemyślany, powolny. są dni kiedy jest źle, są dni kiedy jest nieźle(dziś np sporo łazila, ale to nie jest normalny stęp). Ona ma dusze fightera, ale to nie znaczy, że nie jest w bólu - przywykła do niego, bo tak spedziła cale życie i jest jej lepiej, niż było wcześniej więc jeszcze chce sie jej wstawać każdego dnia, ale to nie znaczy, że jej jest dobrze. Dzisiaj jak u niej byłąm to widziałam, że jest już zmęczona. Chodzi jeszcze, chętnie je, ale w koncu ktoegoś dnia nie wstanie, nie sądzę by było dobrym pomyslem czekanie na to.
Dostanie krótką chwile rozpuszczania, głaskania, itd, ale trzeba jej będzie dać odejść i moim zdaniem nie ma co czekać do zimy.

Pete Ramey mi napisał tak: "I think you should feed this horse sweet feed, apples, carrots, candy, cookies... as much as she can hold. Pet her, brush her, then euthanize her.

I liked your original plan -- giving one month to get her up and happy. That time has passed.

The hard part is that there are examples of horses that have lived relatively happy lives with this much P3 loss and vertical sinking. But they are rare enough that I am only willing to "try and see" for a month or two. If I can't get them "happy" in that length of time I think it is time to lay them to rest.

Furthermore, I suspect that true comfort (with this much bone loss and sinking) never happens, anyway. Instead, I think we see scattered examples of horses who are just "being tough" or have a strong instinct not to limp or show pain."

Myślę, że trzeba zaufać komuś, kto robi przypadki niesamowite i je wyciąga. Jak mówi, że tu czas przestać, to mu ufam, że ma rację.  Widział jej rtg, widział zdjęcia całego konia, kopyt, dostał opis dotychczasowego postępowania itd. Teskey wyrazil podobną opinię - można jej dać chwile na możliwie najlepszą końcówkę życia, ale potem dać odejść. Napisał, że nie spotkał przypadku, w którym koń w tak zaawansowanym stanie miałby polepszenie - jakkolwiek by tego nie postrugać. I radzil już nic nie ruszać w kopytach bo to nic nie zmieni, trzymać na grubych wkładkach i lekach przecówbolowych, rozpuszczać, pożegnać się na spokojnie i uspać.

A jako ciekawostka porównanie przed i po:



blucha
nie wiemy co było pierwsze ale chyba ochwat a przykurcze przez brak leczenia i unieruchomienie w boksie.
Nie no, coś tam jest, jakiś ogryzek. Ciekawe jak cała kość wygląda...

Widzę niby ten "ogryzek", ale naprawdę musiałam zmrużyć ślepia. Małe cholerstwo.

branka to jest taka sytuacja, w której wygrywają suche fakty. Serce boli, jednakże w wielu tragicznych przypadkach to właśnie wieczny sen jest najlepszym ukojeniem. Współczuję właścicielom podjęcia tej decyzji, bo zawsze jest to również i najtrudniejsze wyjście.
dea   primum non nocere
09 września 2017 19:43
branka - Pewnie racja. Jeśli widać, że cierpi, to już nadszedł ten czas. Związałam się z tą kobyłą, choć znam ją tylko z Twoich opowieści. Spokojnych ostatnich dni...
Ja bym dała odejść takiemu koniowi 🙁
Też się z nią związałam, wszyscy zresztą, bo to taki fany koń. Przynajmniej ma lepszą końcówkę życia, niz mogła sobie wcześniej wymarzyć 🙂 Jest kochana i rozpuszczana 🙂  Jest to smutne, ale też czasem taka kolej rzeczy, nauczyła mnie niesamowicie dużo przez te 5 miesięcy i ta wiedza nie pójdzie na marne.

To kopyto dzisiaj(już ze 2 tyg nie robione, także to by trzeba było postrugać, ale już jej chyba dam spokój skoro decyzja zapadla. Teskeyowi wysłałam też właśnie te aktualne zdjęcia i powiedział, zeby sobie dać spokój , bo to i tak nie pomoże i już jej nie stresować, tylko wkładki, leki i mizianie 🙂
Jeszcze napisał ciekawą rzecz, że z jego doswiadczenia takie konie jeśli mają się polepszyc to następuje to od razu po pierwszym struganiu, ale poprawa jest wyraźna - ale że nawet wtedy szybko umierają.




ono niby zrasta, ale to nie jest takie połączenie jak być powinno, na rtg było widać, że to dalej jest nieprawidlowy zrost. A kąty jak są niższe niż to, to jest awaria. W ogole z podeszwą sie tam dziwne rzeczy dzieją teraz. Udokumentuję jeszcze porządnie jej zdjecia teraz, zgram na komputer wszystko co miałam do tej pory, może kiedyś komus, kto będzie miał podobny przypadek, posluży to.

Dla mnie lekcja na przyszłość jest taka, żeby faktycznie takim koniom dawać miesiąc-dwa i jeśli nie ma wyraźnej poprawy i komfortu to usypiać. Ale od razu też lecieć z grubej rury czyli porządne postruganie w narokozie takiej, żeby koń się nie wybudzil za wcześnie (jak mysmy z nią na początku mieli), fizjoterapia i testowanie wkładek i szybka ocena sytuacji czy jest większy komfort. Muszę poćwiczyć zakładanie castow na przyszlość (ale to już na moich koniach albo jakichś względnie zdrowych, jej już nie będziemy tym męczyć) i bardzo bym chciała spróbować tych wooden clogs, nawiązalam kontakt ze strugaczem który to regularnie stosuje i chcę to wykorzystać u jakiegoś ochwatu, spróbować. Trochę się boję co i jak, ale mówił że mi wszystko tak wyjaśni, że nie bedę miała wątpliwości jak to założyć 🙂 ).
Ta kobyła z totalnym chaosem w kopytach /wrzuciłam foto na poprzedniej stronie/ nawet nieźle na początku łaziła, kilku wetów było w szoku jak zobaczyli rtg i jak ten koń się porusza bez leków p.bólowych. A też miała grube przykurcze.
To był jej dobry okres, zrosło kawałek fajnego kopyta, ale jak widać gnicie poszło wyżej mimo, że takiego ucisku już nie było. Ropę wywaliło koroną, zrobił się krater 5 cm i wtedy koń się poddał.
No to ta na filmiku chodzi dużo lepiej niż ta 'moja'.
Też z jej wywaliło mase ropy (koroną i podeszwą), ale to tak ze 2 miesiące temu. Najwięcej sie wtedy ruszała zanim sie ropa zrobila. Jakby sie teraz zaczęla wiecej ruszać to podejrzewam że ropnie byłyby koszmarne.
Miałam przypadek przykurczu gdzie ropa waliła z kopyta co miesiąc przez 6 miesięcy . Bardzo długo trwała rehabilitacja ale koń wyszedł z tego.
Mam teraz ochwat gdzie od wiosny ropa no stop, podeszwy jak plastelina, masakra, no ale widać że może sie to zrehabilitować więc choć boli, to rehabilitujemy.
Pamiętam robiłam też konia, któremu wypływała ropa przy każdym struganiu przez 8 miesięcy i jeszcze jednego, który miał ropę 5 razy w ciągu roku - ale w końcu się to udawalo wyleczyć.

Ale żaden nie mial takich liz kości, takiego opuszczenia, takich przykurczy. Jeszcze tu są coraz większe zaniki mięśni. Kobyłka za kilka dni będzie już galopować po wiecznie zielonych pastwiskach, chciałabym żeby funkcjonowało coś takiego jak niebo, w którym kiedys można by spotkać te wszystkie fajne zwierzaczki jakie nas opuszczają za życia - ale czy takie coś istnieje, to sie niestety dowiemy sami kierująć się do krainy ( no wlasnie jakiej? dla mnie by to byla kraina zwierzaczków, mnóstka kotków i koników 🙂 ).
dea   primum non nocere
12 września 2017 00:33
Wielkie  :kwiatek: i  👍 dla Ciebie i Właścicieli, za wyciągnięcie jej z tego, w czym była, danie jej najlepszych ostatnich chwil, jakie mogła mieć i za próbę walki. Wszystko to niewątpliwie Was sporo kosztowało, nie tylko kasy.
Dla tej jednej "meduzy", którą, jako przypadek beznadziejny, wielu minęłoby ze wzruszeniem ramion. A dzięki Wam mogła się pocieszyć tą trawą i tym światem choć trochę... Niech śpi spokojnie.
Dzięki  :kwiatek: Już mi smutno a w 'ten dzień' to coś czuję, ze będzie wielki ryk. I tyle wychodzi z nie związywania się z nie swoimi końmi... kiedyś uważałam, ze to ważne żeby nie zwiazywac się z końmi klientów, bo to nie moje konie, nie moje decyzje, trzeba mieć dystans, bla bla. Czasem sie nie da i czasem to pomaga koniom, że sie jednak człowiek poczuje - czasem w tych najtrudniejszych decyzjach, czasem w tych, żeby walczyć. Cieszę się, że nie jestem wetem, nie wiem co oni muszą przechodzić jak często się spotykają z przypadkami nie do uratowania. Pewnie właśnie muszą się nauczyć łapać dystans.

Tej przekochanej kobyłce w każdym razie kupiam wczoraj marchewki - swoim koniom nie kupuje marchewkek, bo grube, ale ona byla zachwycona a uznałam, że już jej kopytom nie zrobi to różnicy czy się nażre cukrów 🙂
Odnośnie ropy. Moja obecna pacjentka. Ochwat miała pod 5 miesięcy temu, rotacja kości w prawej, podeszwa kilak mm. Teraz ma już kawał nowego kopyta, jednego dnia kłusuje i zagalopuje, a następnego nie chce wyjść z boksu. Ciągle gdzieś tam ropa, bo na przodku staje.  😵 Po kreolinie lepiej na szczęście. Nie chcę jej drążyć dziury, bo i tak ma krater na podeszwie. Ehh.


Wtrącę pytanie. Czy ochwat jest zawsze z winy człowieka?
Nie. W naturze konie też się ochwacają. Zjadają rośliny, które pomagają na jedno, powodując jednocześnie ochwat 😉

Szkolenie/spotkanie z panem Antczakiem
KLIK

FB mi podpowiedział...
... nie umiem skrócić linka- nie działa mim to skracanie!

Skróciłam.
Z p. Antczakiem było kilka lat temu szkolenie na Podhalu. Dużo, ciekawie i mądrze o kopytach. Podyskutowalam z  Mistrzem o naturalnym werkowaniu, pokazałam fotki kopyt mojej Dziuni -przed i po. Nawet pochwalił 🏇 Ciekawe, ze górali było tak dużo, że zabrakło miejsc 😉 Niemniej jednak zobaczyć u nas dobrze podkutego konia - to rzadkość 🙁
dea   primum non nocere
12 września 2017 20:47
Pokiwali głowami i wrócili robić to, co umieją. Zmiana przyzwyczajeń wymaga czasu i wysiłku - pewnie inwestują go w inne dziedziny...

tajnaa - pięknie zrasta! Może już niedługo wystarczy dobrego połączenia, żeby odciążyć podeszwę i ropienie się skończy? Gdzieś widziałam wzmianki o pół roku. A ta resekcja ściany z przodu to wasza czy z góry zrasta? A czemu na przodku staje? przykurcze też?
Resekcja ściany nasza. Ściana zdjęta na samym dole. Zauważyłam, że tak róg zrasta lepszy, bo wiadomo że przód jest odciążony na 100%. Dobre w szczególności u krzywulców, u których napięcia na kopytach nie są równomierne. Poza tym przez zdjętą ścianę kreolina i inne maczadła lepiej docierają. Od jakiegoś czasu stosuję takie "sandały".
A staje na przodku... to taki objaw ropy. Jak widzę konia który stawia kopyto pierw na czubku, a później przeskakuje jakby miał nogę urwaną to na 99,99% ropa.
dea   primum non nocere
13 września 2017 21:35
OK, zrozumiałam na odwrót, że staje na przodku - ucisk tworzywa przez cienką podeszwę i nie działającą ścianę - martwica i ropa. No to niech zrasta dalej, widać, że dobrze idzie.
Dobrze idzie. Jeszcze czysta nie jest, ale widać że humor dopisuje.
To ta gniada.

chociaż mój wałach też po ochwacie, tyle że dwa lata temu.
Resekcja ściany nasza. Ściana zdjęta na samym dole. Zauważyłam, że tak róg zrasta lepszy, bo wiadomo że przód jest odciążony na 100%. Dobre w szczególności u krzywulców, u których napięcia na kopytach nie są równomierne. Poza tym przez zdjętą ścianę kreolina i inne maczadła lepiej docierają. Od jakiegoś czasu stosuję takie "sandały".
A staje na przodku... to taki objaw ropy. Jak widzę konia który stawia kopyto pierw na czubku, a później przeskakuje jakby miał nogę urwaną to na 99,99% ropa.


Ano prawie zawsze ropa ale dwa razy spotkałam sie ze zlamaniem 😉 raz rysik raz cos tam wyżej pęknięte. I raz skrócona pęcina. przez to nienawidzę ropy bo jak nie jestem na 100%pewna to sie zawsze boje, ze to właśnie tego typu kwiatek. Na szczęście to rzadkości.
Swoją drogą jak macie ropę przy ochwacie z mega cienką podeszwą to co robicie? W sensie z taką uginającą się. Bo ja dziury roboc wtedy nie chce, z kolei zawijanie w rivanol jeszcze bardziej rozmiękcza juz miekka podeszwę..  :/
Przy złamaniu rysika nie tętni tętnica palcowa /badając na pęcinie/. Przy ropie zawsze wali jak szalona.
Rivanolu nie używałam ani razu. Po prostu wsadzam kopyto w buta z roztworem kreoliny na godzinę, na drugi dzień tak samo i tyle. Czasami jednorazowe moczenie pomaga. Szczególnie przy cienkiej podeszwie, ale tak czy siak robi się dziura. Nie ma wyjścia.
kreolina to najlepszy lek na ropę. Niestety, zapomniany i trudno dostępny.
Tajnaa -skąd masz kreolinę?? 😉
Z piwnicy🙂 . Mam jeszcze troche z czasów gdy byla dostępna. We Włoszech można dostać jaki preparat na chwasty.
korzystacie z takich butow do moczenia?

[img]https://5.allegroimg.com/s360/030910/d2141e75448d97a6149a455499b5[/img]

Koń mi pokazał gdzie ma stanie z nogą w wiadrze a na wszelką prowizorkę schodzi mi za dużo czasu, chciałabym coś prostego w obsłudze.
Ja korzystam. Są super.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się