Byłam na wczoraj umówiona do dwóch salonów, na 8 rano do salonu, gdzie właśnie trwa wyprzedaż, suknie z manekinów za 1500. Mój typ to były proste suknie z kontrafałdami, bez koronek i tiulu. Wyboru w takich za bardzo nie było, przymierzyłam jedną w takim stylu, ale była dosyć ciężka. Drugą suknię zaproponowała mi doradzająca Pani (koronka, koraliki, tiul), później 3 lub 4 kolejne - każdą porownywałam do tej drugiej właśnie i chciałam, żeby mi odłożyli, ale tego nie praktykują. Pani powiedziała, żebym się zastanowiła, bo mam dużo czasu, a jeśli będę cały czas o niej mówić to mogę wrócić po nią w poniedziałek. Później pojechałyśmy do innego salonu, gdzie nastawienie Pani, która mnie obsługiwała już mnie zniechęciło do czegokolwiek, przymierzyłam tam kolejną z kontrafałdami, jedna piękną beżową, która była cudowna, ale kosztowała prawie 5 tysięcy. Wyszłyśmy, powiedziałam, że chce wrócić w poniedziałek po tamtą, ale mama powiedziała, że jedziemy od razu, bo ona chce mnie w niej zobaczyć jeszcze raz dokładniej. Pani roześmiała się na nasz widok, ale przymierzyłam jeszcze trzy inne, tą którą chciałam zostawiłam jako ostatnią. W obu salonach powiedziałam, że chcę suknię, do której włożę normalny stanik, pani w pierwszym to uszanowała i wszystkie propozycje były do tego dostosowane, za to ta "obrażona" w drugim salonie kazała mi ściągnąć biustonosz i pakowała mnie w gorsety. Tył sukni jest z siateczki, ale będzie przerobiony na cały koronkowy, żeby zamaskować bieliznę.
Nie umiem z telefonu, wrzucam na razie link tak:
https://tiny.pl/gbxqk