Czemu "naturalsi" wzbudzają tyle kontrowersji?

Strzyga, lubię to!
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 października 2023 13:06
Nie zrozumie żarłoczności ten, kto nie widział kucyka ciągnącego za sobą dziecko przez pół ośrodka, bo zobaczył kogoś z siatką 🤣
Przypominam, że konie potrafią zjeść worek owsa, który jedzą 3x dziennie przez całe życie… bo nadarzyła się okazja.
Dodam jeszcze jedno, bo w dyskusji to nie wybrzmiało. Owszem, na pewno istnieje koń na którego to nie zadziała. Ale wymieniacie właśnie takie zachowania, do których tępienia się tej metody używa. Nakręcone na żarcie, gryzące, łakomczuchy. To nie jest coś co wyklucza działanie tej metody, ale dokładnie to co się nią zwalcza.

Strzyga, Na wszystkożerne rekre kucyki zadziwiająco dobrze działa zapchanie ich jabłkiem/marchewką. Sama nie mogłam uwierzyć jak dobrze się to u nich sprawdza 😉
-Alvika-   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
17 października 2023 13:18
Post został usunięty przez autora
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 października 2023 13:57
Nevermind, zapchać? Kucyka? No raczej się nie da 🤣
Nevermind,
Pozwól że zapytam, i to sprawia że konie przestają wyłudzać? Są grzeczne? Wszystkie konie uczone tą metodą można bezpiecznie karmić z ręki?

Zwierzęta niestety nie działają tak prosto. Jest to pomocne przy zalążkach niegrzecznego zachowania, gdy koń dostaje taki sygnał i ma "ah, ok, nie warto". Dlatego na początku już pisałam, że są konie przy których w ogóle rezygnuję z karmienia z ręki bo wyłącza im się mózg na widok marchewki.

Dlatego właśnie tak, takie sztywniackiego trzymanie się zasad uważam za problem ze zrozumieniem koni, bo oczywiście, koń respektuje Cię tylko dlatego, że nie ma prawa sam Cię dotknąć 🙈 Jak dasz się dotknąć to wszystko się w pył rozsypie. No sama przyznasz, że to brzmi absurdalnie.

Nie tylko dlatego, ale jest to jedna z tych drobnych rzeczy budujących szacunek i relacje, tak samo jak konsekwencja w działaniu czy umiejętne nagradzanie. Są też konie, które wykorzystują nawet małą pobłażliwość i prawie niezauważalnie wraz z palcem zjadają całą rękę.
Moje konie są nauczone np. zatrzymania i czekania przed wejściem na padok/ujeżdżalnię/do boksu na pozwolenie wejścia. Tak samo gdy idziemy posiedzieć na trawkę nie wyrywają chamsko uwiązu do pierwszego źdźbła, tylko czekają aż powiem że już. Wiedzą że jest moment na przytulanie, mizianie, drapanie i wygłupy, ale np. podczas siodłania czy badania wet mają stać spokojnie i nie zaczepiać ludzi.

Patrząc na tą i na wcześniejsze Twoje wypowiedzi odnoszę wrażenie, że popierasz takie właśnie zasady dla zasad. No bo tak trzeba, bo tak przecież działa system zasad i kar. No bo koń zrobił źle, to musi być kara.
Po prostu używam tego, co działa i się sprawdza. Z ostatnim zdaniem się nie zgodzę - nie karzę koni gdy robią coś "źle", tylko gdy na to zasługują. W praktyce bardzo rzadko. Bo "źle" mogą robić z różnych przyczyn - nie potrafią, boją się, coś boli albo przeszkadza, nie są gotowe na zadanie i nigdy z tego powodu nie są karane.
Dla koni podszczypujących samo zwrócenie na nie uwagi jest rodzajem nagrody, bo o to im chodzi. W takim przypadku staram się, żeby koń potraktował nieprzyjemność ode mnie nie jako celową karę, tylko coś w rodzaju pastucha - akcja-reakcja, gryzę=jest niemiło ale bez emocji wokół tego. Na przykład jak go czyszczę i próbuje podgryzać, dostaje szturcha łokciem a ja nie przerywam tego co robiłam i udaję że nic się nie stało. .
Jak koń mi bryka to go jadę jeszcze bardziej do przodu i też nie robię z tego emocjonującego wydarzenia.
Naprawdę to że ktoś jest wobec koni konsekwentny, stanowczy i wyraźnie zaznacza granice nie oznacza, że zaraz musi je lać za wszystko, to tak nie działa.

Co do zapychania żarciem, to nie dość że:
Przypominam, że konie potrafią zjeść worek owsa, który jedzą 3x dziennie przez całe życie… bo nadarzyła się okazja.
To jeszcze potrafią tego zjeść tyle że dostaną kolki i padną, bo mogły. Konie nie mają takiego samego odczucia głodu i sytości jak my. Bardziej się opierają o zaspokojenie naturalnej potrzeby przeżuwania i są w stanie jeść dopóki tego nie zrobią.
Strzyga, niektóre skrajne żarłoki zapycham czymś większym jak jabłko/marchewka, bo jak muszą pogryźć to same widzą, że im się więcej w paszczy nie zmieści
Nie wiem, tylko mnie wkurza, że ludzie nie czytają wcześniejszej dyskusji i czepiają się rzeczy, które były już tłumaczone? Czy może uważasz, że kucyk ma za duży ryjec, by dało się go zapchać na kilka sekund?

patat,
Zwierzęta niestety nie działają tak prosto. Jest to pomocne przy zalążkach niegrzecznego zachowania, gdy koń dostaje taki sygnał i ma "ah, ok, nie warto". Tak, konie nie działają prosto. Dlatego nie sprawdzą się przy nich proste zasady. Dlatego na początku już pisałam, że są konie przy których w ogóle rezygnuję z karmienia z ręki bo wyłącza im się mózg na widok marchewki. Potwierdzasz dokładnie to co stwierdziłam, sposób nie działa, ale stosujesz go dalej. A przy koniach problematycznych po prostu omijasz problem.

Nie tylko dlatego, ale jest to jedna z tych drobnych rzeczy budujących szacunek i relacje, tak samo jak konsekwencja w działaniu czy umiejętne nagradzanie. Są też konie, które wykorzystują nawet małą pobłażliwość i prawie niezauważalnie wraz z palcem zjadają całą rękę. Tak, ale bardziej istotny jest fakt, że jest się konsekwentnym i ma swoje zasady budujące szacunek. To, że ja nie wymagam np. wymienionego przez Ciebie zatrzymania przed wejściem, nie oznacza, że przez to konie nie będą mnie szanować.

Zabawne, bo koń z którym wprowadziłam smaczek na dotyk jest właśnie typem, co jak dasz palec to weźmie sobie rękę. A jak już sobie bierze, to z całą siłą i przekonaniem, koń chce koń ma, co tam człowiek maluczki. Dlatego bardzo zwracam przy nim uwagę na szacunek, na to żeby nie stwarzać okazji do kombinowania i na ,,niedawanie palca". I jakoś możliwość dotknięcia mnie chrapami nie spowodowała niebezpiecznych sytuacji i nie była zachętą do przekraczania granic.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 października 2023 15:12
Nevermind, uważam, że kucyki to nie filozofowie kontemplujący żyćko, tylko mali terminatorzy, którzy zjedzą dziecko i nawet rękawiczek nie wyplują
Nevermind, po raz kolejny w dyskusji z tobą mam wrażenie, że celowo przekręcasz sens moich słów.

Tak, konie nie działają prosto. Dlatego nie sprawdzą się przy nich proste zasady.
Sprawdzają się, bo z prostych zasad wyprowadzasz metodę, one są bazą. Z moich doświadczeń jest to bardzo praktyczne. Łatwiej pracuje się z koniem, czegokolwiek go uczy lub oducza jeśli zna on te właśnie proste i nudne zasady.

Potwierdzasz dokładnie to co stwierdziłam, sposób nie działa, ale stosujesz go dalej. A przy koniach problematycznych po prostu omijasz problem.
Nie wiem skąd ten wniosek. Nie mam w zwyczaju upierać się przy tym, co nie działa. Wolę zapobiegać złemu zachowaniu i tłamsić je w zalążku, niż pozwalać żeby się rozwinęło i później się użerać. Gdy dostaję do pracy problematycznego konia, daję sobie radę swoimi sztywniackimi metodami 😉 a gdy to nie wystarcza pytam mądrzejszych.
Z takimi rzeczami problem leży też w tym, że nawet jeśli ty pokażesz koniowi że zdecydowanie nie warto wymuszać od ciebie jedzenia, nie znaczy to że nie spróbuje od kogoś innego. Bo szybko wyłapuje z kim na co może sobie pozwolić. Najlepszym przykładem są cwane stare szkółkowe konie a w szczególności kucyki. Dlatego kuksańce od jednej osoby nie rozwiążą problemu w przypadku, gdy koń ma styczność z różnymi albo zmieni opiekuna. A nie dlatego, że to w ogóle i nigdy nie działa. A czy można trwale oduczyć konia zachowania, które jednak w niektórych przypadkach okazuje się dla niego bardzo korzystne i on o tym wie? Ja osobiście wątpię. To jest ciągła praca.

Tak, ale bardziej istotny jest fakt, że jest się konsekwentnym i ma swoje zasady budujące szacunek. To, że ja nie wymagam np. wymienionego przez Ciebie zatrzymania przed wejściem, nie oznacza, że przez to konie nie będą mnie szanować.
To prawda, zatrzymywanie się przed wejściem stosuję bo jest to dla mnie praktyczne, ale ogólnie zasada jest taka że koń ma się nie wpychać w takie miejsca ciągnąc za sobą człowieka i to zupełnie wystarczy.

A przez pryzmat jednego konia nie można stwierdzić, że jakaś metoda sprawdzi się w szerszym zastosowaniu. Jak widzisz jakimś dziwnym trafem nikt tutaj nie jest przekonany do zapychania koni smaczkami. Pewnie wszyscy się nie znają, jak na złość.
patat, Nevermind, po raz kolejny w dyskusji z tobą mam wrażenie, że celowo przekręcasz sens moich słów.Ja zawsze mam takie wrażenie w dyskusji z Wami 🙈 Ale nie od dziś wiem, że myślę w nieco inny sposób niż większość i niestety ciężko mi się z ludźmi dogadać.

Sprawdzają się, bo z prostych zasad wyprowadzasz metodę, one są bazą. Z moich doświadczeń jest to bardzo praktyczne. Łatwiej pracuje się z koniem, czegokolwiek go uczy lub oducza jeśli zna on te właśnie proste i nudne zasady.

Powiem może inaczej, bo chyba wyszło nie to co chciałam przekazać. Jasne, istnieją zasady podstawowe, jak np. koń ma nie włazić w moją przestrzeń ALE nie są tak proste jak ,,koń nie ma prawa mnie dotknąć skrawkiem pyska bo na tym polega szacunek". Jakby było to takie proste i liniowe, to wszyscy mieliby idealnie wychowane koniki.

Nie wiem skąd ten wniosek. Stąd, że koń nadal wykazuje zachowanie, którego chciałaś go oduczyć? To jest nadal wymusza jak go nakarmisz z ręki?
Nie twierdzę że omijanie problemu jest złe - ja osobiście wolę go przepracować, ale jak nie chcesz, to masz prawo. Tylko że to nie jest oduczanie zachowania, po prostu unikasz problemu, który ujawni się jak wyjmiesz smakołyki. Bo nadal jest (;

Gdy dostaję do pracy problematycznego konia, daję sobie radę swoimi sztywniackimi metodami 😉 Nie twierdzę że nie, przepraszam jeśli tak to zabrzmiało, nie chciałam tego sugerować.

To prawda, zatrzymywanie się przed wejściem stosuję bo jest to dla mnie praktyczne, ale ogólnie zasada jest taka że koń ma się nie wpychać w takie miejsca ciągnąc za sobą człowieka i to zupełnie wystarczy. I to jest właśnie to o czym mówię 🙂 Tak samo koń musi szanować przestrzeń człowieka, ale jeśli stoi w odległości i wyciągnie pysk, by mnie nim dotknąć, to nie ma miejsca ani koniec świata, ani armagedon😉

A przez pryzmat jednego konia nie można stwierdzić, że jakaś metoda sprawdzi się w szerszym zastosowaniu. Tak jak wspomniałam wcześniej, ,,przetestowałam" tę metodę na różnych koniach, wymieniłam akurat najgorszy przypadek, a zarazem ten, który mnie olśnił, że hej, to serio działa! 😉

Jak widzisz jakimś dziwnym trafem nikt tutaj nie jest przekonany do zapychania koni smaczkami. Pewnie wszyscy się nie znają, jak na złość.
Ten argument jest tak bardzo nieracjonalny... aż nie chce mi się wierzyć, że go przytoczyłaś.

1.) Wdałam się kiedyś na ig w dyskusję na temat tego, czy r+ ma wady. Jak przytoczyłam wadę, to rzuciła się na mnie masa osób, że nie ma żadnych wadd11!1!! Nikt się ze mną nie zgadzał, nie popierał, nawet lajka nie dostałam, a każdy z nich miał po kilkadziesiąt.
R+ nie ma wad. Dowiedzione 🙂

2.) Każde ,,miejsce" w internecie zbiera określoną grupę ludzi, inaczej się dyskutuje na instagramie, inaczej na re-volcie czy facebooku. Środowisko revoltowe jest mocno, nazwijmy to, tradycyjne i negatywnie odnosi się do wszelkich ,,nowomodnych" pomysłów. I jest to nie tylko moja opinia. Stąd nie dziwi mnie, że większość jest przeciw.

3.) O ile się orientuję nikt z wypowiadających się tutaj nie stosował tej metody, więc mało przekonuje mnie ich opinia.
Zabawne, że przy jeździectwie fakt, że czegoś nie robisz w siodle, jest dla re-volty oczywistym znakiem, że o pojechaniu tego nic nie wiesz; natomiast fakt, że czegoś nie robisz przy obsłudze naziemnej już tak tutaj nie działa.

4.) Wielokrotnie miałam taką sytuację, że w trakcie dyskusji byłam ,,sama" przeciwko ,,całej" re-volcie, a potem znajdowały się osoby, które prywatnie przyznawały, że zgadzały się ze mną w dyskusji na temat x w wątku y 😀 Więc na Twoim miejscu nie byłabym taka pewna, że nikt 😉 Nie każdy ma coś do dodania na forum.

5.) Mogę się założyć, że nie zajrzała do tego wątku nawet połowa aktywnych re-voltowiczów, więc to, że wśród tej garstki, co zajrzała, nie ma nikogo, kto by się ze mną zgadzał, nie jest dla mnie zaskoczeniem... zwłaszcza patrząc na to, że na re-voltę głównie zaglądają osoby o tradycyjnych poglądach, jak wspomniałam wyżej.

6.) Jak to szło? ,,Większość jest głupia, im większa większość, tym głupsza"? Coś takiego. I zaznaczam, że absolutnie nie chcę nikogo tutaj obrazić, nie uważam żebyście byli głupi czy bezmyślni. Ale dowód, że większość coś uważa, to nie jest twardy dowód 😉
Nevermind, patat dyskutujecie o czyms co w ogole jest zalezne od konia, jego docelowego przeznaczenia (dla siebie czy na sprzedaz) i osoby (ile toleruje). Sama mam z 5 roznych smaczkowych polityk w uzyciu dla roznych koni 🙂 tylko nie dorabiam filozofii.

Na pewno nie polecam karmic z reki koni, ktore maja byc w reku prezentowane na pokazach hodowlanych, bo musza stanac w postawie zootechnicznej i stac, zachowujac dystans od prezentera. Jak podejdzie komisja blisko to tez obracanie sie bo moze cos maja w kieszeni odpada. Poza tym, co to kogo obchodzi.
karolina_, ale przecież ta dyskusja tyczyła się tego, że jak koń ekscytuje się smaczkami, jak wymusza itp to należy dawac mu duzo smaczków az mu spowszednieja, oczywiście nie w momencie jak akurat nas przestawia o metr próbując znaleźć w kieszeni smaczki 😉 a nie tego, czy dawac czy nie dawac koniom jedzenia z ręki. I kilka razy było powiedziane ze konie sa różne, jedne będą się zachowywać kulturalnie pomimo tego że karmimy je z ręki a będą takie które za żarcie zabija nieważne jak dużo go dostaną.
xxagaxx, dalej nie rozumiem sensu dyskusji która jest mega indywidualna 🙂 są takie konie że im spowszednieje, takie co będą świrować za smaczkami i takie że wiedzą że dostały mniej niż zwykle (o zgrozo). Imho każda z tych opcji jest prostsza niż koń, którego nie interesuje nagroda a jedyną formą działającej nagrody jest odpuszczenie presji. To nie są fajne konie, bo żadne żarcie itp nie pomaga wprowadzić do przyczepy, czy pomoc się nauczyć elementow.
karolina_, masz rację ze dyskusja jest bez sensu bo nie jesteśmy w stanie przekonać Nevermind ze właśnie konie sa różne i nie na każdego zadziała metoda "spowszednienia"

A ja uważam ze metoda odpuszczenia presji jest zwykle skuteczniejsza na dłuższą metę niż zarciowa. Zwykle konie które z jakiś powodów miały juz problem ze wsiadaniem należało przede wszystkim nauczyć zaczynając od presji i odpuszczenia. Z żarciem bywało tak, że czasem działało a czasem nie, zwłaszcza gdy emocje już były rozbujane😅
xxagaxx, to ja uwielbiam zarciowe. Jeden z moich trzylatków jest samoladujacy się - wystarczy że widzi że wchodzi starszy kolega (na wiadro z żarciem) to pcha się na miejsce obok sam, bo jeszcze mu kumpel wszystko zje 😅
karolina_, ja też mam obie samoładujące. Jedna właśnie jest totalnie na żarcie nastawiona druga totalnie nie. Obie nauczyłam w ten sam sposób, presja i jej zdjęciem, pokazaniem co się im opłaca. Ale absolutnie nie twierdzę ze na smaczki się nie da, ja już poszłam za ciosem bo jak uczyłam tą totalnie nie food motivated to drugą kontynuowałam. Ale wiadomo że w przyczepie każda dostaje coś smacznego 😀
Postawcie sobie konia na 3 tygodnie antybiotykoterapii (dwa razy dzienne do ryja strzykawką gorzkie fuj)... to problem "smaczka" zniknie na długo. U mnie aktualnie choćby skały srały moja kobyła nie weźmie ode mnie niczego z ręki🙂
Ja smaczków nie daję- ale chciałam być "dobrą mamcią" po podawaniu antybiotyku. Strasznie mnie to śmieszy. Dziewczynki ostatnio przyszły nawet zobaczyć "tego konika, co nie je od nikogo"🙂

W otoczeniu, które ja obserwuję dawanie smaczków jest niestety związane głównie z nudą dających. No już tego konia wyczyszczą, osiodłają, pojeżdżą i każdy inny człowiek by się do roboty wziął - nie wiem, sprzęt wyczyścił, gówna pozbierał z boksu itd. albo do chaty jechał. Ale są osoby, które mają niedosyt przebywania z koniem. I na koniec się zaczyna "wydziwianie".
Szczytem tego wydziwiania jest puszczanie jednego konika na padok na 20 min i np. latanie z nim wzdłuż ogrodzenia... i możesz tłumaczyć, że ten koń dostaje pierdolca ze strachu, bo zawsze chodzi z końmi obok i w innych godzinach i się po prostu boi, że tak późno został wypieprzony poza stado i go zeżre coś i lata za człowiekiem w panicznym strachu.
Ale nieeee -koniczek tak za mną biegusia bo mnie lofcia. I na koniec cukieraska za panikę do mordeczki🙂

xxagaxx, Dosłownie. To. Napisałam.
Dodam jeszcze jedno, bo w dyskusji to nie wybrzmiało. Owszem, na pewno istnieje koń na którego to nie zadziała. Ale wymieniacie właśnie takie zachowania, do których tępienia się tej metody używa. Nakręcone na żarcie, gryzące, łakomczuchy. To nie jest coś co wyklucza działanie tej metody, ale dokładnie to co się nią zwalcza.

Ta dyskusja jest bez sensu jak 3/4 dyskusji, w których miałam okazję uczestniczyć na tym forum. A wiesz dlaczego? Właśnie dlatego, że Waszym zdaniem trzeba mnie do czegoś przekonać 🙃 Bo inna opinia to zbrodnia.
Szkoda, bo dla mnie dyskusja to okazja do wymiany poglądów i zrozumienia koni nieco lepiej. Dla Was wydaje się być sposobem, żeby dowieść, że jest po Waszemu i koniec kropka.*

Co tutaj jest komiczne o tyle, że kłócą się ze mną osoby, które nie potrafią oduczyć koni czegoś, czego ja oduczam 😅 Czyli wiecie lepiej, ale jakimś cudem nie zrobicie tego lepiej.

*Zanim jeszcze raz usłyszę, że nikt inny tak nie uważa, to powiem Wam, że spotkałam w internecie całkiem sporo osób, które były kiedyś na revolcie, które wyraźnie mówiły, że nie były w stanie prowadzić tu normalnej dyskusji gdy miały inne zdanie, dlatego przestały być częścią revolty. Czyli nie, nie jest to tylko moje zdanie 🙂
Przez internet każdy wszystko może potrafić i najtrudniejsze konie naprawiać 😉 więc wybacz, ale do takich oświadczeń podchodzę sceptycznie.
Nie zależy mi żeby przekonać ciebie, raczej mam nadzieję że jeśli ktoś to przeczyta i zachłyśnie się tym co piszesz, to przynajmniej przemyśli, bo to kolejny twój pomysł który nie brzmi mądrze. Dlaczego nie brzmi to ci już ludzie napisali. Nie będę się powtarzać w nieskończoność.

Postawcie sobie konia na 3 tygodnie antybiotykoterapii (dwa razy dzienne do ryja strzykawką gorzkie fuj)... to problem "smaczka" zniknie na długo. U mnie aktualnie choćby skały srały moja kobyła nie weźmie ode mnie niczego z ręki🙂
Ha, jeden mój to taki masochista że w trakcie takiej terapii sam dawał pysk do strzykawy z gorzkim i wszyscy zdziwili się totalnym brakiem problemu. Za to smaczki te takie sztuczne granulatowe nieraz wybrzydza.
Czy ktoś może się podzielić sprawdzonymi ćwiczeniami z ziemii pomocnymi w nauce poprawnego chodzenia na uwięzi? Niebezpiecznie mój młody zaczyna wykazywać tryb osła który najchętniej pozostaje za człowiekiem metr z tyłu i musimy to przepracować
Długi bacik w drugą rękę i jak zamula to go podganiasz żeby równał, ot, cała filozofia xD
patat, Przepraszam, ale Twoje dwie ostatnie wiadomości tak bardzo brzmią jak ,,nie mam argumentów", że aż ciężko mi to w inny sposób komentować. Nie chcesz, to nie wierz, ale skoro nawet nie spróbowałaś, to bądź tak miła i nie sugeruj, że się nie znam 🙂
Długi bacik w drugą rękę i jak zamula to go podganiasz żeby równał, ot, cała filozofia xD
budyń, bat mam i jak łazimy to właśnie robię pionowe ruchy ale on wgl ma ten bat trochę głęboko w dupie, ale spróbuje podrasować sprzęt i dodam do bacika wstążkę z taśmy bo na to na początku bardzo dobrze reagował
espérer, a najpierw na kole wypracowanie reakcji właśnie na bat? Może wstążka, może jakaś flaga taka materiałowa co jeszcze trochę trzepocze?
no właśnie na kole reaguje na sygnały dawane od bata, ale tutaj wylatuje sznurek w stronę zadu jak ma jednak opory z reakcją,
a jak go prowadzę z carrotem to nie wiem jak to wytłumaczyć hmm wiesz tylko go puknę w zad tą końcówką carrota tym języczkiem a to ma dupie
ale wezmę sobie bacik z tym trzepoczącą wstążką na końcu może sygnał dźwiękowy zza dupy zadziała

espérer, to nie prowadź z carrotem tylko z batem i jak się ociąga to nie machaj (skoro to ma gdzieś) tylko go puknij tym batem - tak aż go skutecznie podgonisz (fazy).
no właśnie na kole reaguje na sygnały dawane od bata, ale tutaj wylatuje sznurek w stronę zadu jak ma jednak opory z reakcją,
a jak go prowadzę z carrotem to nie wiem jak to wytłumaczyć hmm wiesz tylko go puknę w zad tą końcówką carrota tym języczkiem a to ma dupie
ale wezmę sobie bacik z tym trzepoczącą wstążką na końcu może sygnał dźwiękowy zza dupy zadziała

espérer, bo trzeba wziąć bat 120-130 cm taki,który jest ciut elastyczny. Uwiąz w prawą rękę, bat w lewą, wzdłuż konia. I jak koń zostaje, z tyłu, a proszony jest prawą ręką o przód,to tego bata trzeba użyć - tak aby dupa zapiekła. Raz (czasem dwa albo trzy, jeszcze) a porządnie. Ma dupa zaszczypać.
Zadne carrot stiki,żadne straszydła wstążką - czy ktoś che żeby potem koń podbiegał na każdą taśmę na wietrze powiewającą?
Koń musi wiedzieć, że:
1. To człowiek wyznacza kierunek i tempo
2. Jest kategorycznie zabroniona "zabawa" w "to jednak ja cię prowadzę, bo jestem z tyłu i mam nos przy twoich plecach".
3. Jeśli nie będzie się stosował do organizacji ruchu przez człowieka konsekwencje są niesympatyczne (szczypie dupa).

Konie są zero-jedynkowe i są "liniowe" w odbiorze i przetwarzaniu komunikacji.
Jeżeli smagniesz tym baciorem po dupsku w sytuacji ociągania się konia to zaręczam, że pozbędziesz się na przyszłość ( w ogóle nie zaistnieją)takich problemów jak:
- on idzie grzeczenie ale jak są konie obok to staje
- ciągnie do trawy
- nie chce odejść od stada/ drze ryja za kobyłami
- idzie normalnie ale co chwilę podkłusowywuje i rzuca głową.

Trzeba pamiętać, że są konie (ludzie,którzy w codziennych drobnych czynnościach tworzą konie), które prawie zawsze będą musiały być prowadzane z batem na zadku i co jakiś czas ten bat będzie musiał zakomunikować na dupie wiej istnienie.

Najlepszy materiał w temacie prowadzania konia widziałam na kanale Wolvgang Rust (Ridding Academy by Wolvgang Rust)... tam jest jeden czy dwa odcinki gdzie on tłumaczy jak i co pokazując to na dość gorącym ogierze. W ogóle on ma świetne materiały.
espérer, jak młody jest młody? To jest jakis odsad, roczniak itp? Jeśli tak, to takie konie lepiej uczyc w dwie osoby, żeby też nie było tak, że od bacika ci ostro ruszy, puścisz go i potem złapie że to jest sposób na uciekanie. Jedna osoba prowadzi, druga z tyłu ale z boku (!) idzie z batem i kontroluje tempo, jak koń zostaje to podgania, może byc tak, że będzie trzeba tym batem dotknąć, może wystarczyć tylko cmokanie i pomachanie końcówka w stronę zadu
15 mc, on chodzić umie tylko wchodzi w etap kombinatorstwa
na pastwisko z trawą musimy przejść dość spory kawałek w tym mamy nawet część z drogą i tam idzie żwawo ładnie obok mnie, tutaj musimy tylko pilnować jak mu sie nagle włączy stop bo zobaczy piękną kępę trawy
ale jak go biorę na plac i to prowadzenie traktuje jako ćwiczenie ( robimy jakieś 8, zmiany kierunków) to wtedy wł tryp osła zamulacza
A u mnie odwrotnie, zejście z padoku to jakiś dramat bo kobyła owszem, idzie, nawet są dni gdzie prawie nie szarpnie do trawy, ale idzie tak wolno, że jak bardzo bym ja też nie zwolniła, to i tak się chowa za mną. Dochodzimy do koniowiązu, ogarniamy i idziemy do roboty czy poza stajnie na spacer- już chodzi normalnie. Spróbuję chyba wziąć bacik na padok i egzekwować jakieś sensowne tempo.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się