Nowa Fundacja kontra inna organizacja...

[quote author=Tomek_J link=topic=13722.msg419268#msg419268 date=1262053707]
nie bylo. ale zrobilismy je my - krew ma w normie, nieco zanizona morfologia, wetka tlumaczy to niedozywieniem


Z ciekawości: a brak biegunki, problemów z oddychaniem, napięcia mięsni ? Koń chodzi normalnie, nie słania się ? Jest odrobaczony jakimś przyzwoitej jakości środkiem ? Nie ma dostępu do substancji trujących (np. trujących impregnatów) ? Zęby ma w porządku ? Perystaltyka jelit ok ?
[/quote]
Biegunki u nas nigdy nie miał, problemów z oddychaniem również.
Koń u nas chodził normalnie, sam wstawał. Jedynie jak miał atak kolki trzeba było zachęcić go do wstania aby można było oprowadzać ale nie miał problemów aby się podnieść ( o ile chciał 😉 wstać )

Odrobaczany był u nas Panacurem a ostatni raz pod koniec września ivermektyną w zastrzyku.
Szczepiony był ProteqFlu -Te, na początku wrzesnia jak wszystkie konie szczepiłam

Może zakończmy temat Samuela w watku Baśki?
Niech powstanie nowy wątek w tej sprawie?

Bo za chwile Baśka "zniknie" w tym wszystkim a Samuelowi też trzeba pomóc - i dla niego mógłby powstać osobny temat 😉

Ide spać, dobranoc
"Z ciekawości: a brak biegunki, problemów z oddychaniem, napięcia mięsni ? Koń chodzi normalnie, nie słania się ? Jest odrobaczony jakimś przyzwoitej jakości środkiem ? Nie ma dostępu do substancji trujących (np. trujących impregnatów) ? Zęby ma w porządku ? Perystaltyka jelit ok ?"

weci twierdza, ze wszystko - oprocz niedozywienia - jest u niego ok. aktualnie kon nie chodzi. znaczy chodzi, jak zostanie podniesiony, bo zad ma tak slaby, ze nie jest w stanie wstac sam. chodzi normalnie w stepie i klusie (normalnie jak na konia bez miesni).
apetyt ma niesamowity, pije niesamowite ilosci wody, kupka tez niesamowitymi ilosciami.
jak sie ustabilizuje, odrobaczymy go - na razie to zbyt niebezpieczne.
zeby ok. perystaltyka ok.

stosuje u niego diete taka sama, jaka ma Klara, tylko w zdwojonych dawkach. u mnie jest od niedzieli - wczesniej byl u Karoliny pod opieka wetow z gliwic. niestety dziewczyny byly wyczerpane zajmowaniem sie Samuelkiem i zapadla decyzja o przeprowadzce. za jakis czas powtorzymy badania krwi, moczu i kalu.

u mnie nie mial (przed adopcja ani teraz) zadnych kolek.

Samuel jest lykawy. moze miec wrzody zoladka (chociaz w tak mlodym wieku nieczesto sie to zdarza). ale teraz tego tez nie sprawdzimy.

no i nie mozemy leczyc wszystkiego na oslep - trzeba miec na uwadze watrobe.



Miałam się nie udzielać, ale...
Gdyby którykolwiek z moich koni tak wyglądał, poruszyłabym niebo i ziemię, żeby znaleźć przyczynę. Ściągnęłabym tabun wetów, zawiozła konia do kliniki. Trudno zaufać  wetowi, który rzuca hasło "będzie dobrze", a z konia przez kolejny tydzień, drugi, zaczyna zostawać obciągnięty skórą szkielet...

dorotkado, życzę Ci dobrze, ale... jesteś młodą osobą. Fundacja to nie jest zbieranie ślicznych koników i obserwowanie, jak skubią trawkę. Takie sytuacje, jak ze źrebakiem, mogą Cię zdecydowanie spotkać. Wspominanie, że płaciłaś za leczenie albo zajmowałaś się koniem jest nie na miejscu - przecież biorąc konia w adopcję byłaś chyba świadoma, że trzeba się nim zajmować, a kosztowne leczenie i masa problemów mogą przytrafić się również i koniowi, który na chwilę obecną jest okazem zdrowia.
Nie rozumiem też filozofii - koniom fundacyjnym już nic nie grozi, więc do widzenia z nimi. Jak widać po zdjęciach, akurat ten konkretny koń wymaga pomocy. Szczerze mówiąc, to zdecydowanie bardziej niż wrzucona w fotkach na poprzedniej stronie Baśka... O której wiemy tyle, że "niewykluczone" i "chyba" ma coś z nogami. Ale równie dobrze nie ma i jest to koń pełnosprawny, na którego można szukać kupca (bo na oko - kondycja dobra, sierść zimowa ładna, nogi wyglądają sucho).

Dalej, odnośnie kupca właśnie... Piszesz, że nie znasz Arkadego, ale na wszelki wypadek założyłaś, że to handlarz i wspaniałomyślnie może załapać się na konika jako ostatni w kolejce. Zadałaś sobie w ogóle trud, żeby sprawdzić co to za gość? Znaleźć chociażby w internecie osoby, które go osobiście znają? Wzięłaś od niego numer telefonu, żeby wysilić się chociaż na rozmowę? Przecież ratujesz konia - to tu czasem trzeba niebo i ziemię poruszyć, a nie tylko popuścić posta na forum.

Teraz doczytałam - nie było badań krwi?
😲 😲 😲
To czym ten wet badał konia - różdżką? Prorokował poprawę jego stanu na podstawie aktualnego zachmurzenia i kierunku wiatru?
🤔

dorotkado, myślę, że naprawdę chcesz dobrze, ale dwie rzeczy - dorośnij i odcedź własne zachcianki i emocje.

karino, tak, tak, wszystkie posty inne niż "już wpłaciłam! trzymam kciukaski" są zdecydowanie niemile widziane... Ehhh...
To znalazłam na stronie NS

,,Samuel trafil do fundacji "na przechowanie", ale z powodu zlego stanu zdrowia (niedozywiony, z krzywymi kopytkami, lykawy) postanowilismy wcielic go do grona szkap fundacyjnych. met: "jego wlasciciel zbankrutowal. konik trafial z rak do rak 'na odkarmienie', az w koncu przywieziono go do naszego gospodarstwa. w przyczepie jechal razem z huculkiem, do ktorego przywiazal sie bardzo mocno - az trudno uwierzyc, ze spedzili razem zaledwie pol godziny. juz u nas okazalo sie, ze maluch nie tylko byl w dziecinstwie niedokarmiony, ale takze ma rope w kopycie. byc moze wlasnie zle karmienie wplynelo na to, ze Samuel lyka powietrze""

Jego choroba być może związana jest z przejściami ,nastąpiły uszkodzenia wewnętrze może trzustka wątroba wrzody ?,łykawy miewa kolki

Ale nie oto chodzi nasuwa mi się na myśl program zawsze po 22  i historia innego konia oraz zachowanie Fundcji.

Powiem wprost po przeczytaniu postów ja osobiście stwierdzam że nie ma Fundacji która nie popełnia zaniedbań ,i jeszcze jedno zawsze uwazałam ,ze to fundacja zbierająca pieniążki na konia jest zobowiązana do jego ewntualnego leczenia kontroli.Lecz jest inaczej .Najpierw zbiórka na konika, a potem sru do adopcji najlepiej za tysiaka problem z głowy następnie ratowanie następnego.Wniosek jeden.W programy fundacyjne wkradła się rutyna .
Teraz znowu zbiórka na tego samego konika. Mówicie o odpowiedzialności , Dorotka jest początkująca ,a  pza tym nie jest fundacją a z całej sytuacji wynika że NS przerzuca koszty utrzymania konia wraz z drogim leczeniem na adoptujących , a jak coś nie tak to konika zabieramy i znów zbióreczka.
Dziewczyna jest młoda i miała prawo popełnić jakiś błąd  ,być może do końca nie była świadoma konsekwencji takiej adopcji.
Prawdopodobnie Samuel nie był do końca zdiagnozowany w NS,trudno się na ten temat wypowiadać. Jedno jest pewne zbyt szybko i często konie są wypychane do natychmiastowej adopcji.

Fundacja powinna ją nadzorować. Wiele osób nie dojrzało jeszcze do prowadzenia tak poważnych spraw.
Ciekawe co z pozostałymi koniami fundacyjnyi np. z chora Pesta ,która wg mnie nie powinna nigdy opuścić schroniska fundacyjnego.

Smutne to wszystko , szkoda jak mówi  Arkadii koniki zawsze w tle , nawet jego ulubiona fndacja nie odbiega od jego myśli.

Mam nadzieję ,ze się mylę .Bo mało jest w Polsce takich instytucji.








Dotokado nie zaplacila zlotki za adopcje 4 koni, z czego 3 to byly konie rekreacyjne wykorzystywane przez nia do zarabiania pieniazkow i dla wlasnej przyjemnosci
Dorotkado odmowila pokrycia leczenia konia, ktory u niej podupadl na zdrowiu
Dorotkado odmowila pokrycia kosztow transportu konia
Dorotkado sama oddala konia, nie zostal jej odebrany

co to za przeklamania, he?

edit:
powtarzam, ze organizacji, ktora zamierza zalozyc zycze szczescia. po prostu z nia sama nie zamierzam utrzymywac przyjacielskich kontaktow (przez ostatnie lata przegadalysmy mase godzin), poniewaz kiedy przyszlo co do czego, to uslyszalam i przeczytalam wiele ciekawych rzeczy na temat swoj i szkapy, a rachunki, ktore wygenerowala same sie nie zaplaca. ja uwazam, ze staly kontakt z opiekunem plus fotki to jest wystarczajaca kontrola adopcji. gdybym miala nie ufac adoptujacym, to by ode mnie nie dostali konia. proste.

posto Dorotkido z sk:
"Od momentu zabrania konia ode mnie (oddałam go do dalszej adopcji ) nie mam praktycznie ŻADNYCH wieści co z nim jest obecnie, nie mam zdjęć, nie ma relacji, nie ma zaświadczeń wetów.
Nie ma nic.
Oferowałam pomoc przy organizacji zbiórki.
Koń ma zanik mięśni bo jest CHORY, świadkami tej choroby byli rodzice, nasz weterynarz, znajomi i wiele innych osób które widziało tego konia jeszcze w październiku i później w listopadzie przed odjazdem do adopcji.
Wmówiono mi, że koń był głodzony co jest totalną kpiną bo nigdy żadnemu z koni nie brakowało jedzenia.

Z mojej strony tylko tyle, że dołączam do grona osób oszukanych przez Fundację, ponieważ po trzech latach utrzymywania koni zostaje opisana jako osoba okrutna i znęcająca się nad jednym z koni ( wychodzi na to, że utrzymywana jest wersja, że nad wszystkimi końmi... )
Teraz kiedy chce zacząć pomagać, zostaje wyciągnięta sprawa poważnie chorego konia, który dostał w nowym adopcyjnym domu porażenia mięśni, miał problemy ze wstawaniem i być może walczy o życie.
Na bieżąco pisałam do p. Agnieszki co dzieje się z młodym, zapraszałam w odwiedziny.
Nikt nie przyjechał, nikogo to nie obchodziło a jak coś poważniejszego działo się była "cisza" na gg i radzić musiałam sobie sama.

Informacja na blogu była faktycznie umieszczona o pomoc dla koni.
Ale nie było tam słowa o FINANSOWEJ pomocy, jedynie o jakiś witaminach czy czymkowiek dla starszego już Karata, który akurat wtedy podupadł na zdrowiu strasznie.
Pomocy nie było żadnej, borykaliśmy się z tym sami - o dziwo Karat żyje ❗ i ma się świetnie a według tego, że konie maja u nas tak źle... powinien galopować po wiecznie zielonych pastwiskach bo również miał początkowy zanik mięśni i problemy ze wstawaniem.
Kogo to wtedy obchodziło?
Nie wystawiłam nikomu rachunku za leczenie, nie miałam pretensji do Szkapy, bo wzięłam konie na swoje barki i starałam się je utrzymywać.
A mogłam już wtedy zrezygnować i oddac konie do Fundacji.
Gdybym wiedziała o co zostane oskarżona NIGDY nie zdecydowałabym wziąć koni z adopcji.

Z Fundacją Pegasus nigdy nie miałam problemów, ze Szkapą zasadniczo od początku co jakiś czas miałam były konflikty bo wiecznie coś nie pasowało.
Jeszcze jeśli chodzi o płatną rekreacje to dwie - trzy godziny pracy tygodniowo dla jednego konia to nie jest żadna praca.
Od początku jak braliśmy konie w adopcje wspominałam o tym, że będą musiały coś robić.
Była na to zgoda więc do kogo są teraz pretensje?
Jeździć sama nie mogłam (dyskopatia) więc udostępniałam koleżankom konie do jazd aby nie pogłupiały do reszty od nic nie robienia.
To tyle z mojej strony.
Konie ze Szkapy niech jadą w lepsze miejsce (jeśli je znajdą...) a ja będe robić swoje i nikt mi nie przeszkodzi.
Za bardzo kocham zwierzęta aby ktoś zniszczył moje marzenia.
Pozyjemy, zobaczymy... czy Samuel jest koniem zdrowym a tylko jak to jest określone "zagłodzonym".
Wszystko wyjdzie z czasem.

Pozdrawiam i z mojej strony to koniec wywodów na temat tej Fundacji jak i koni które są w adopcji.
Ktoś w coś nie wierzy - zapraszam w odwiedziny i sprawdzenie na żywo jaka "krzywda" się u nas dzieje."

klamstwa, klamstwa, klamstwa.
"nie mam praktycznie ŻADNYCH wieści co z nim jest obecnie, nie mam zdjęć, nie ma relacji, nie ma zaświadczeń wetów." bardzo ciekawe. fajnie, ze sama zaswiadczenia wetow przedstawilas 🙂 blablabla. foty masz, relacje masz, wiesz, kto konia leczy i tak dalej. chwile pozniej, po tym jakze wylewnym tekscie Dorotkado dodaje: "Problemów może i nie było". skoro nie bylo, to po co ten wywod? 😉

edit2:
i powtarzam - nie chodzi o to, ze kon zachorowal, bo to sie zdarza wszedzie, a koniom 'po przejsciach' czesciej niz koniom w dobrej kondycji i z fajna przeszloscia. chodzi o to, ze pod 'przyjechal weterynarz', ktore slyszalam dosc czesto, nie krylo sie nic oprocz podania srodkow rozkurczowych. a 'zmienie weterynarza' nigdy nie doszlo do skutku. do tego reakcja (klamstwa na forach) i oburzanie sie, naskakiwanie na mnie, histerie - jestesmy w stalym kontakcie i przez ostatni rok Dorotkado wielokrotnie zmieniala decyzje odnosnie dalszego losu koni (niektorzy pamietaja ogloszenia o adopcji Dylana i Samuela, ktore wystawiala). wielokrotnie pytalam, czy chce konie oddac. takze po wyjezdzie Samuela pytalam, co z reszta koni, na co odpowiedziala, ze Karata chce oddac, bo jest stary, a Wiarus moze u niej zostac, pod warunkiem, ze ucisze sprawe z Samuelem.

edit3:
"Ciekawe co z pozostałymi koniami fundacyjnyi np. z chora Pesta ,która wg mnie nie powinna nigdy opuścić schroniska fundacyjnego."
jak Pesta byla w 'schronisku fundacyjnym', to nikt nie zainteresowal sie tym, z czego ja 'schronisko fundacyjne' utrzymuje, juz nie mowiac o zainteresowaniu samym koniem (byla tu pol roku i NIKT jej nie odwiedzil, NIKT). jesli negujesz program adopcji, to juz Twoj problem i na to nie mam zadnego wplywu.
edit3:
"Ciekawe co z pozostałymi koniami fundacyjnyi np. z chora Pesta ,która wg mnie nie powinna nigdy opuścić schroniska fundacyjnego."
jak Pesta byla w 'schronisku fundacyjnym', to nikt nie zainteresowal sie tym, z czego ja 'schronisko fundacyjne' utrzymuje, juz nie mowiac o zainteresowaniu samym koniem (byla tu pol roku i NIKT jej nie odwiedzil, NIKT). jesli negujesz program adopcji, to juz Twoj problem i na to nie mam zadnego wplywu.


Nie rozumiem tu czegoś oddałaś ją tylko dlatego ze nikt nie wpłacał już kasy na nią?

A co z Klarą zrobisz to samo gdy skończy się zainteresowanie klaczą? Przestaną wpływać pieniążki.

Zagubiłaś się chyba w swoich celach.

Czy ja pisałam, że Wiarus może zostać?
One mogły wszystkie zostać, tylko skoro dzieje im się u nas krzywda - niech jadą do dalszej adopcji, bo nie chce za pół roku czy za rok tej samej sytuacji tylko z jakiegoś innego powodu.
Karat jest już starszym koniem, miał mieć u nas dożywocie... ale co będzie jak się zacznie "sypać" i wtedy już faktycznie w żaden sposób nie da mu się pomóc?
Starości nie oszukamy a podejrzewam, że jeśli on odejdzie na wiecznie zielone pastwiska - zostane osądzona o mase niedociągnięć i o to, że rzekomo go uśmierciłam.
Nie chce dłużej utrzymywać koni i wysłuchiwać jaka ja jestem niedobra bo nie przewidziałam, co ze Samuelem będzie.
Jakoś konie mam od lat, żaden nie zdechł.
Wszystkie były leczone jak tego wymagały.
Kobyła teraz poślizgnęła się na lodzie... kulawa i co zamknęłam ją w szopie i stoi 😉
Przecież podobno koni nie lecze... więc dlaczego Karat zyje?
Dlaczego mały kucyk przeżył zapalenie płuc?
Dlaczego 10 psów nie zjadło się nawzajem? skoro bieda i głód u nas panuje.

Jak konie brałam w adopcje było tylko "wspomniane" o płaceniu czegokolwiek i tylko w przypadku Wiarusa.
Miał niby "pracować" a nie robił nic, bo koniec końcem nie miał kto na nim jeździć.
Zaraz będzie, że chodził w "rekreacji" ale koń ze skrzywioną nogą w stawie - nie jest zdolny do żadnej pracy oprócz oprowadzanek pod dziećmi.
Dzieciakom konik się znudził więc Wiarus stoi i nic nie robi oprócz żarcia, więc ja mam jeszcze Fundacji za niego płacić?
Za to, że go utrzymuje?

Droga Met, przyjacielskich kontaktów nie musimy utrzymywać - ja również nie spodziewałam się po tym wszystkim, jak zostane opisana i oczerniona w oczach innych ludzi, czytających ten temat.
Nie spodziewałam się, że zostane postawiona w takiej sytuacji jesli ZAWSZE byłam skora do pomocy.
Wzięłam konie w adopcje, organizowałam zbiórki na forach.
Wszędzie wypowiadałam się o Szkapie jak najlepiej, polecałam, chwaliłam.

Nie narobiłam szumu kiedy w Szkapie działa się koniom krzywda. Tylko WSZYSTKIM koniom Szkapy, nie tylko jednemu.
To był czas kryzysu?
A mogłam być taka jak Ty teraz, droga Met.
Zrobić nagonkę i problemów tyle, że byłby problem wydrapać się z tego.
TEGO już się nie PAMIĘTA, bo nie pamięta wół jak cielęciem był.

Ode mnie to tylko tyle, że byłam głupia ufając. To był stracony czas, stracone moje nerwy, pieniądze.
Nie licze pracy włożonej w te konie, które teraz MUSZĘ oddać, bo podobno dzieje, się im coś złego u nas.
Jeśli zostaną cały czas będą podejrzenia, że je zaniedbuje.
Tylko dlaczego do tej pory nikt nie przyjechał nas odwiedzić?

Informacje o Samuelu otrzymuje dopiero po kilkunastu pytaniach o jego stan.
Zdjęć nie dostałam do tej pory.
Nie mogłam uzyskać informacji na temat kosztów leczenia, na co jest leczony i co z nim jest.
Konia nie ma u mnie miesiąc... nie róbcie ze mnie POTWORA.
Byłam przywiązana do tego zwierzaka, teraz pojechał do adopcji, wrócił do Fundacji o czym równiez dowiedziałam się przez przypadek.
Czy fakt, że jest w takim stanie świdczy od razu o tym, że jestem okrutna?
Ja mam pokrywać wszystkie koszty leczenia?
On bedąc w innym miejscu, w tym samym czasie - prawdopodobnie byłby w tym samym stanie.
Pisano mi (pisała dziewczyna, co wzieła go w adopcje), że koń miał wirusa wyniszczającego mięśnie.
Dostał zastrzyki blokujące i że to nie jest niczyja wina, bo on jest poprostu chory.

Ludzie umierają na nie zdiagnozowane choroby i nikt tym się nie przejmuje.
Koń to tylko zwierze, jakie by nie było ale ZWIERZE.
Jeśli zostałby u nas, prawdopodobnie przy porażeniu mięśni zostałby uśpiony.
A dlaczego?
Nie dlatego aby uniknąć kosztów leczenia.
Ale dlatego aby koń nie CIERPIAŁ, bo jego dobro jest najważniejsze.
I nie ważne czy nasz wet się pomylił, czy był wezwany inny czy nie.
Ważne, że weci z Gliwic również się nie poznali a przecież pracują w klinice.
Zejdźmy na ziemie.

Swoją Fundację utworze, pomagać będe.
Tylko troche inaczej będe podchodzić do ludzi, którzą tą pomoc mi zaoferują?
Dlaczego? bo jest nas nadal zbyt mało jesli chodzi o ludzi pomagającyh zwierzakom.
A jeśli ktoś się stara to warto byłoby to DOCENIĆ.

Koniec tematu z mojej strony, bo to temat rzeka i nie mam zamiaru wchodzić w dalsze dyskuje - bo nigdy tego pojedynku nie wygram.
"Nie rozumiem tu czegoś oddałaś ją tylko dlatego ze nikt nie wpłacał już kasy na nią?

A co z Klarą zrobisz to samo gdy skończy się zainteresowanie klaczą? Przestaną wpływać pieniążki.

Zagubiłaś się chyba w swoich celach. "

yyy... wszystkie konie trafiajace do szkapy sa z przeznaczeniem do adopcji, chyba ze sa w stanie krytycznym (jak Klara i Samuel) lub sponsor zyczy sobie inaczej (tak, osoba dajaca pieniadze na utrzymanie konia moze decydowac, czy zyczy sobie, zeby byl oddany do adopcji). Klara po wyleczeniu bedzie przeznaczona do adopcji. Samuel po wyleczeniu jedzie do Karoliny.


yyy... wszystkie konie trafiajace do szkapy sa z przeznaczeniem do adopcji, chyba ze sa w stanie krytycznym (jak Klara i Samuel) lub sponsor zyczy sobie inaczej (tak, osoba dajaca pieniadze na utrzymanie konia moze decydowac, czy zyczy sobie, zeby byl oddany do adopcji). Klara po wyleczeniu bedzie przeznaczona do adopcji. Samuel po wyleczeniu jedzie do Karoliny.


Świetny pomysł na fundację koń - w schonisku dopóki wpływa kasa , po wyleczeniu do adopcji wszelkie problemy  , na barki adoptującego.

Na pewno nie jednej osobie da to do myślenia ,za nim wpłaci na Wasze konto.

Do tej pory większość pewnie uważała, tak jak ja , że Fundacja tworzy dom .Okazuje się , że nie ma sentymentów  koń traktowany jest przedmiotowo.

Dorcia nie wszyscy są przeciwko Tobie , a dzięki Baśce wyszło wiele spraw na światło dzienne.





Też mi się wydaje, że świetny. I sensowny.  To chyba dobrze, że konie trafiają do nowych domów? Jeśli ktoś chce adoptowac konia, musi liczyć się z kosztami. A fundacja pomaga następnym potrzebującym pomocy. Po co mają być w fundacji do końca życia? Przecież to znacznie ograniczyłoby możliwość działania takiej fundacji.
Ja rozumiem  tylko NS nigdzie nie zamieszcza żadnych raportów, ile wpływa na jej konto na konkretnego konia ,jakie są wydatki itd. Podobna sytuacja jak z Pro equo

Takie sytuacje mogą prowadzić do kombinacji.
Zresztą to jak na rynku póki konik chory są wpływy ,zdrowy to koszty. Fajnie mieć takie cele Fundacyjne.

Dorcia możesz brać przykład dla swojej fundacji , jeśli koń przyniesi ci stratę oddaj go do adopcji. Jako przykrywkę użyj słowa jest nowy koń do ratowania ..
White_fire, a czy kiedykolwiek poprosiłaś o takie raporty i fundacja odmówiła ich okazania? Nie chcę bronić Naszej Szkapy (ani żadnej innej fundacji), ale kiedy kogoś w ten sposób atakujesz (a Twoją wypowiedź odbieram jako atak na NS), to wypadałoby przedstawić jakieś dowody.
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
29 grudnia 2009 11:21
[quote author=White_fire link=topic=13722.msg419393#msg419393 date=1262083493]
Do tej pory większość pewnie uważała tak jak ja że Fundacja tworzy dom okazuje się że nie a sentymentów koń traktowany jest przedmiotowo.
[/quote]

Doprawdy wydaje się, że niektóre osoby, w tym Dorotkado, nie wiedzą czym powinna zajmować się fundacja- to bardzo smutne 🙁
Fundacja nie tworzy DOMU- ponieważ ilość zwierzaków, którym mogłaby pomóc byłaby drastycznie niewielka- jak widać potrzeby są ogromne...
Fundacja w mojej ocenie może wykupić/przejąć/przetransportować/wyleczyć a następnie
przekazać osobie prywatnej, która tworzy zwierzakowi DOM.
W ten prosty sposób fundacja rzeczywiście POMAGA zwierzętom.

Dorotkado- jaką masz wizję swojej fundacji?
Będziesz gromadzić zwierzaki?
Do jakiej maksymalnej liczby?
Co jeśli przy maksymalnej liczbie zwierzaków wpływy finansowe będą niewystarczające do utrzymania/leczenia?
Czy masz zamiar przyjmować zwierzęta źle rokujące?Z tendencją do zejścia?Czy tylko te które mogą pracować/zarabiać ? (tu odpowiedniejszą formą byłaby firma)
Bo rozumiem, że darmozjadów nie opłaca się trzymać...(szczęśliwie dla Ciebie będące u Ciebie zwierzęta niezdatne do pracy są własnością NS więc mają dokąd wrócić)

Jakoś konie mam od lat, żaden nie zdechł.

Swoją drogą "zdechł" jest tak ohydnym przedmiotowym w swej wymowie słowem, że nie przechodzi mi przez gardło- tak więc moja droga, śmierć jest nieodłącznym elementem życia i poniższe zdanie nie powinno mieć miejsca:

Karat jest już starszym koniem, miał mieć u nas dożywocie... ale co będzie jak się zacznie "sypać" i wtedy już faktycznie w żaden sposób nie da mu się pomóc?

Czy różnicą dla Ciebie jest, czy ratujesz konie "własne" czy "obce"?( w tym wypadku konie NS)
I pytanie ostatnie:
Mam 5 psów, 3 koty, 4 emerytowane konie-totalne kosiarki-powinnam założyć fundację? 😉

Koniec offa.

Wracając do tematu-proszę niech ktoś prywatny kupi Baśkę....

Czyli fundacja wbrew temu co sama nazwa wskazuje jest rodzajem pośrednictwa ?
Pytam o to tutaj:
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,13736.0.html
Żeby off top nie zaszkodził koniom.
Ale widać zbyt trudne pytania zadałam.
Właśnie ja tak to odbieram rodzaj pośrednictwa.Co do NS nie atakuję jej tylko była pod ręką a zresztą w wątku są poruszane jej konie.

Rzeczą naturalną wydaje mi się jest założenie kartoteki dla  każdego konia z dokumentacją leczenia (na co idą pieniądze ze zbiórek), kosztów transportów itd.Powinno to być do wglądu dla każdego ,a nie na prośbę. Przecież jak twierdzi NS nie pobiera dla siebie żadnych prowizji.Skąd więc tyle tajemniczości.

Rozumiem że w tej chwili rozpocznie się na mnie nagonka wszystkich przyjaciół fundacji , nie zmienia to faktu ,że mam takie zdanie o jej działalności.
[quote author=ms_konik link=topic=13722.msg419428#msg419428 date=1262085698]
[quote author=White_fire link=topic=13722.msg419393#msg419393 date=1262083493]
Do tej pory większość pewnie uważała tak jak ja że Fundacja tworzy dom okazuje się że nie a sentymentów koń traktowany jest przedmiotowo.
[/quote]

Doprawdy wydaje się, że niektóre osoby, w tym Dorotkado, nie wiedzą czym powinna zajmować się fundacja- to bardzo smutne 🙁
Fundacja nie tworzy DOMU- ponieważ ilość zwierzaków, którym mogłaby pomóc byłaby drastycznie niewielka- jak widać potrzeby są ogromne...
Fundacja w mojej ocenie może wykupić/przejąć/przetransportować/wyleczyć a następnie
przekazać osobie prywatnej, która tworzy zwierzakowi DOM.
W ten prosty sposób fundacja rzeczywiście POMAGA zwierzętom.

Dorotkado- jaką masz wizję swojej fundacji?
Będziesz gromadzić zwierzaki?
Do jakiej maksymalnej liczby?
Co jeśli przy maksymalnej liczbie zwierzaków wpływy finansowe będą niewystarczające do utrzymania/leczenia?
Czy masz zamiar przyjmować zwierzęta źle rokujące?Z tendencją do zejścia?Czy tylko te które mogą pracować/zarabiać ? (tu odpowiedniejszą formą byłaby firma)
Bo rozumiem, że darmozjadów nie opłaca się trzymać...(szczęśliwie dla Ciebie będące u Ciebie zwierzęta niezdatne do pracy są własnością NS więc mają dokąd wrócić)

Jakoś konie mam od lat, żaden nie zdechł.

Swoją drogą "zdechł" jest tak ohydnym przedmiotowym w swej wymowie słowem, że nie przechodzi mi przez gardło- tak więc moja droga, śmierć jest nieodłącznym elementem życia i poniższe zdanie nie powinno mieć miejsca:

Karat jest już starszym koniem, miał mieć u nas dożywocie... ale co będzie jak się zacznie "sypać" i wtedy już faktycznie w żaden sposób nie da mu się pomóc?

Czy różnicą dla Ciebie jest, czy ratujesz konie "własne" czy "obce"?( w tym wypadku konie NS)
I pytanie ostatnie:
Mam 5 psów, 3 koty, 4 emerytowane konie-totalne kosiarki-powinnam założyć fundację? 😉

Koniec offa.

Wracając do tematu-proszę niech ktoś prywatny kupi Baśkę....


[/quote]
Wizja mojej Fundacji to poprostu pomagać.
Nie tylko koniom, których mogę miec u siebie 10 maksymalnie.
Konie chce oddawać do adopcji, ale na troszke innych zasadach niż sama wzięłam ze Szkapy.
Chce pomagać również tym źle rokującym z tendencją do "zejścia" aby mogły godnie dożyć ostatnich chwil.
Nie mam u siebie darmozjadów, każdy z koni Szkapy mógłby wykonywać jakąś prace ale u mnie tego nie robiły bo nie prowadziłam rekreacji.
Jakby mi zależało na zarobkach to czemu Dylan nie został ujeżdzony aby mógł pracować?

Jeśli przy maksymalniej liczbie zwierząt będzie brakowac kasy na utrzymanie - będe szukać pomocy gdzie się da.
Poza tym jeśli będą stali sponsorzy - jakoś wszystko powinno się poukładać.
Biernie nie będe czekać aż dojde do kryzysu kiedy koniom nie będzie co dać jeść.
Nie chce wykupionych przez siebie koni wykorzystywać zarobkowo, w planach mam otworzenie ośrodka dla dzieci niepełnosprawnych i chciałabym aby uratowane konie (te nadające się do tego) pomagały w leczeniu osób niepełnosprawnych.
To jest w dalekich planach, bo narazie nie mam NIC - dopiero zaczynam a czy uda się dobrnąć i spełnić marzenia okaże się z czasem - czy podołam wszystkiemu.
Marzenia, marzeniami - rzeczywistość jest okrutna.
Jednego jestem pewna, nie poddam się choćby cały mój świat się zawalił.
To nie jest chwilowy kaprys, mam kontakt z bardzo chorymi dziećmi i z myślą o nich chciałabym działać aby kiedyś jak już dojde do pewnego etapu - poszerzyć swoje pole działania.

Koniec  🚫
Dorotkado, odnosnie Karata:

"w ogóle zastanawiam się nad naszym dziadziusiem Karatem czy nie szukac dla niego lepszego domu, tzn takiego gdzie będzie mniej koni i nie będą go tłuc tak jak te moje cholery"

"Czy ja pisałam, że Wiarus może zostać?"

raczej tak...:
ja: jesli chcesz, to mam potencjalny dom dla wiarusa
odp: my go nie chcemy oddawać jeśli sprawa Samuela zostanie "zamknięta"

i nie oczerniam Cie. tylko prostuje niescislosci w Twoich wypowiedziach

"Nie mam u siebie darmozjadów, każdy z koni Szkapy mógłby wykonywać jakąś prace ale u mnie tego nie robiły bo nie prowadziłam rekreacji.
Jakby mi zależało na zarobkach to czemu Dylan nie został ujeżdzony aby mógł pracować?"

nie zostal zajezdzony, poniewaz mialas problemy z kregoslupem i stwierdzilas, ze jednak praca z mlodym koniem to za duzo dla Ciebie. w zalozeniu - kiedy go bralas - mialas go wykorzystywac dla dzieci. prowadzilas jazdy rekreacyjne na koniach szkapy. ze na mala skale, to juz tylko Twoja sprawa.

edit:
"rzeczą naturalną wydaje mi się jest założenie kartoteki dla  każdego konia z dokumentacją leczenia (na co idą pieniądze ze zbiórek), kosztów transportów itd.Powinno to być do wglądu dla każdego ,a nie na prośbę. Przecież jak twierdzi NS nie pobiera dla siebie żadnych prowizji.Skąd więc tyle tajemniczości."

nie jest to naszym obowiazkiem. a ze czasu na zycie mam malo, to nie czuje potrzeby do nadgorliwosci. chcesz sie tym zajac w ramach wolontariatu?

edit2:
"Właśnie ja tak to odbieram rodzaj pośrednictwa."

masz takie prawo. kiedy jednak Sandra z Pro Equo zostawiala u siebie zdrowe jezdne konie, byla nagonka, ze sobie stawke kolekcjonuje. wiecie, rozumiecie... jeszcze sie taki nie urodzil, co by kazdemu dogodzil. jakkolwiek bym nie dzialala, zawsze znajda sie tacy, ktorym sie to nie spodoba. ale z tego powodu nie bede zmieniala profilu dzialalnosci szkapy, bo to zaprowadziloby mnie jedynie do upadlosci i wariatkowa (jedni kaza ratowac mlode, drudzi stare; jedni kaza ratowac chore, drudzy zdrowe; jedni kaza ratowac z targow, inni od hodowcow; jedni kaza oddawac, drudzy kaza trzymac...)
Gniadoszka   Przyjaciel to mało ... to członek rodziny ...
29 grudnia 2009 13:18
Ręce opadają, jak się to wszystko czyta ... 😵
Zejdźcie w końcu jedna z drugiej, bo robi się bardzo niesympatycznie w tym wątku.
To jest sprawa między Wami dwiema i nie jest to ani czas, ani miejsce do rozstrzygania takich sporów.
To jest wątek poświęcony Baśce i tylko ona powinna nas tu interesować.

KONIEC OFF TOPA!

dorotkado uzbierałaś już jakieś pieniądze na wykup Baśki? Odezwała się jakaś osoba prywatna zainteresowana kobyłką?
[quote author=White_fire link=topic=13722.msg419393#msg419393 date=1262083493]
Świetny pomysł na fundację koń - w schonisku dopóki wpływa kasa , po wyleczeniu do adopcji wszelkie problemy  , na barki adoptującego.
[/quote]

Dokładnie świetny. Rozumiem, że schroniska dla psów też powinny zbierać wszelkiej maści czworonogi i trzymać je na wieki wieków, do śmierci, choćby te kolejne przychodzące trzeba by było wrzucać na głowy tym już przyjętym i zamkniętym w kojcach. No bo nie daj Boże, pójdą do adopcji, i wszelkie problemy spadną na ugięte ciężarem barki adoptującego...

Proponuję stanąć z kijem pod najbliższym psim schroniskiem i walić po plecach każdego wchodzącego i wychodzącego, który zechce się przyczynić do nędznego procederu adopcji...

dorotkado, jeszcze raz, dorośnij. Przy swojej fundacji, kiedyś, maksymalnej liczbie koni, będziesz szukać pomocy gdzie się da. A teraz dla siwego źrebaka szukałaś gdzie się da? Dla Basi szukasz (nawet i u Arkadego?). Bo ja mam wrażenie, że na chwilę obecną to oczekujesz na zbiórkę celem zakupienia konika w bardzo ładnym niebieskim czapraczku...

Szczególnie uderzył mnie tekst o tym, jak to koń Karat ma u Ciebie zapewnione dożywocie:

Karat stal sie czlonkiem naszej rodziny i nie wyobrazam sobie, co bedzie... gdy odejdzie ze starosci. Wiele koni znam, ale zaden z nich nie byl tak oddany człowiekowi jak ten starszy juz walaszek. On jest wyjatkowy i nawet jesli przyjdzie czas, kiedy z jego grzbietu nie bedzie mozna zwiedzac juz okolicy - i tak zostanie u nas do konca swoich dni 🙂

Jeśli to członek rodziny, to powinnaś mieć w nosie, albo w innej wręcz czteroliterowej części ciała, co będzie, jak, cytuję, "zdechnie", co kto o tym pomyśli i jak to skomentuje. Tymczasem konia oddałaś... członka rodziny, jakby nie było, który "zostanie u nas do końca swoich dni".
Jeszcze nie oddałam 😉
A oddaje ze względu na niemiłą sytuacje jaka powstała i nie mam zamiaru ciągnąć jej tutaj dalej.
Poza tym Karat jeszcze śmiało nadaje się do "adopcji użytkowej".
Jest w dobrej kondycji, nic mu nie dolega.
Ktoś kto go wezmie zyska przyjaciela a ja miejsce abym mogła wykupić jakiegoś konia.
Nie rozumiecie tego?  🙄


Na koncie Baśki jest 0 zł.
quantanamera to powiedz mi prosze jaki cel mam aby akurat Baśke zabrać do siebie? 🤔
Jak kupi ją ktoś inny to dla mnie jeszcze lepiej bo będe mieć miejsce dla innego konia, który być może będzie w jeszcze gorszej sytuacji niż Baśka 🙄

Czy ten wątek powstał po to aby się kłócić?
Bo narazie nic innego nie dzieje się tutaj.

Spadam od kompa, zająć się czymś pożytecznym.
Jak sytuacja z Baśką się zmieni lub będzie coś wiadomo w tej sprawie - dam znać.
Kurczę-aż wróciłam do pierwszego posta bo całkiem mam namieszane w głowie.
Czy ja dobrze rozumiem-Baśka jest teraz czyjąś własnością i Dorka
/fundacja bez funduszy w budowie/ tego konia komuś sprzedaje? 
a ja tak czytam i czytam... i faktycznie rece opadaja jakie cyrki sie dzieja w "fundacjach" !! Az mnie normalnie odrzucilo! Jedyna osoba ktora racjonalnie sie wypowiada, przedstawia fakty, tłumaczy sie ze wszelkich zarzutow jest Met.
W przypadku Dorotkado jak dla mnie jest za wiele watpliwosci i jakos mnie te wszelkie tlumaczenia nie przekonuja!

Aczkolwiek zycze powodzenia w szukania osob chetnych pomoc w tej sytuacji...

Jakos jak ktos naprawde potrzebuje pomocy i uzasadnia to racjonalnie to forumowicze pomagaja i to jak tylko moga ( np. w przypadku organizowania pomocy przez Gaga_  Niby inna forma pomocy, bo w innym celu, ale takze chodzilo o konie!).

Kurczę-aż wróciłam do pierwszego posta bo całkiem mam namieszane w głowie.
Czy ja dobrze rozumiem-Baśka jest teraz czyjąś własnością i Dorka
/fundacja bez funduszy w budowie/ tego konia komuś sprzedaje? 



Nie, to nie tak  😉
Poprostu jest koń w potrzebie a ja chciałam mu pomóc.
Nikomu go nie sprzedaje... bo nie jest mój.
Ja tylko ogłaszam, że jest taka kobyła.
Szukany był prywatny nabywca a jak nie to chciałam zbiórke aby tego konia odkupić.
Mogłam wcale sie nie odzywać  😉
Acha,to już rozumiem.Dziękuję.
p.s
Zbiórkę to nawet zrobiłaś. Jest numer konta .
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
29 grudnia 2009 14:08
dorotkado - dziękuję za odpowiedź.

A za Baśkę trzymam kciuki- żeby jej się udało 🙂
trzynastka   In love with the ordinary
29 grudnia 2009 14:13
Jeszcze nie oddałam 😉
A oddaje ze względu na niemiłą sytuacje jaka powstała i nie mam zamiaru ciągnąć jej tutaj dalej.
Poza tym Karat jeszcze śmiało nadaje się do "adopcji użytkowej".
Jest w dobrej kondycji, nic mu nie dolega.
Ktoś kto go wezmie zyska przyjaciela a ja miejsce abym mogła wykupić jakiegoś konia.
Nie rozumiecie tego?  🙄


nie rozumiem dlaczego każesz Met płacić za transport koni.
Koniki miały być Twoje, było fajnie, jak na skrzydłach z przyczepą pewnie leciałaś a teraz koniki zabierają to niech Met się martwi skąd wziąć kasę na transport 4 koni i leczenie jednego. To powinny być Twoje pieniądze, nie jej.

Na Basie nie masz, na leczenie koni Met nie masz, na transport nie masz.
A jak Basia będzie chora to co?
Będzie czekać aż ludzie pieniążki dadzą?
A jak nie dadzą to co zrobisz?
z tego co pisze dorotkado to Baska ma prawdopodobnie probley z nogami...
Wiec jesli jej sie uda ja odkupic to bedzie apel by wspomoc jej leczenie bo przeciez to kosztuje...
A moze wlasnie to jest powodem, ze "nie ma" pieniedzy na wykup Baski...

Dorotkado jakie sa Twoje stale dochody na utrzymanie zwierzat Fundacji?? Pracujesz gdzies? Ze sponsorami roznie bywa, wiec musisz miec wlasny staly przychod jesli sie angazujesz w taka sprawe.

[quote author=dorotkado link=topic=13722.msg419557#msg419557 date=1262093945]
Jeszcze nie oddałam 😉
A oddaje ze względu na niemiłą sytuacje jaka powstała i nie mam zamiaru ciągnąć jej tutaj dalej.
Poza tym Karat jeszcze śmiało nadaje się do "adopcji użytkowej".
Jest w dobrej kondycji, nic mu nie dolega.
Ktoś kto go wezmie zyska przyjaciela a ja miejsce abym mogła wykupić jakiegoś konia.
Nie rozumiecie tego?  🙄


nie rozumiem dlaczego każesz Met płacić za transport koni.
Koniki miały być Twoje, było fajnie, jak na skrzydłach z przyczepą pewnie leciałaś a teraz koniki zabierają to niech Met się martwi skąd wziąć kasę na transport 4 koni i leczenie jednego. To powinny być Twoje pieniądze, nie jej.

Na Basie nie masz, na leczenie koni Met nie masz, na transport nie masz.
A jak Basia będzie chora to co?
Będzie czekać aż ludzie pieniążki dadzą?
A jak nie dadzą to co zrobisz?
[/quote]
Czy ja powiedziałam gdzieś, że konie muszą natychmiast być ode mnie zabrane?
Przecież krzywda im się nie dzieje i mogą zostać dopóki nie znajda się domy adopcyjne 🙄
Wtedy nowi właściciele sami mogą je odebrać.

To Met napisała mi, że mam obowiązek odwieźć konie w ciagu trzech miesięcy - nawet jeden jeszcze nie minął i dlatego wystawiłam kuce do adopcji 😉

Dla Baśki transport już mam zaoferowany, bo ktoś napisał, że może ją przywieźć - nie ma funduszy aby pomóc ale chociaż w ten sposób może nas wesprzeć bo mieszka pomiędzy nami a miejscem pobytu Baśki.
Jakoś Karat był leczony, Samuela tez oglądał wet.
Konie są odrobaczane, szczepione to dlaczego Baśka miałaby pomocy nie otrzymać?
Kobyła kulawa - był wet.
Kucyk miał problemy z nogami, płucami - był wet.
Do Baśki również przyjedzie jeśli będzie potrzebny.

Nie wiem już co mam napisać bo na każdym kroku, ktoś się o coś czepia.
Zapraszam w odwiedziny i wtedy wszystko się wyjaśni jak konie mają źle i jak pomocy dla nich u nas nie ma.
Dorotkado, to jest wlasnie najwiekszy problem - brak poczucia odpowiedzialnosci za swoje decyzje i czyny
Wciaz nie otrzymalam odpowiedzi na moje pytanie... a nie ukrywam jest istotne.
Moze i ja zdecyduje sie zalozyc fundacje... 🤔  Co z tego ze nie mma stalego dochodu, znajdzie sie kogos kto wplaci pare groszy. Przeciez darmozjada trzymala nie bede, bo znajde konie takie ktore sie beda nadawaly do uzytku wiec beda zarabiac... 😵

Albo jeszcze lepsza opcja... znajde konika ktoremu bede mogla pomoc wykupujac go, ale niech mi ktos zapewni ze bedzie placil za jego utzymanie co miesiac...hehe. Zapewnie mu doskonale warunki jesli chodzi o pielegnacje i pelno milosci... Moze teraz powinny tak wygladac ogloszenia o pomoc??
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się