naturalna pielęgnacja kopyt

według mnie za długie pazury prawa mocno ucieka do przodu, cofniesz ją tylko przez mocne skracanie pazura i wybieranie ścian wsporowych do poziomu podeszwy, zdjęcia nie wyraźnie i kopyta albo brudne albo mają okropne flary, biała linia jest czarna i pofałdowana, brzeg kopyta w lewej przy pazurze jest rozwarstwiony? Mocniej bym go starła od góry i zaokrągliła.
Na ostatniej fotce kąt wsporowy po lewej stronie dziwnie wznosi się do góry. I wszystkie ściany są za długie- trzeba je spiłować do poziomu podeszwy 😉
Rozmontowałam krzesło:





I co teraz powinnam dospawać kulkę u góry? Czy może być tak?
Branka ja myślę, że na to trzeba nakleić piłkę tenisową, ale to zakończenie też jest ok jak na moje oko. Fajna podpórka. A ja głupia przegapiłam krzesło obrotowe-ktoś wystawił koło śmietnika  😤. No ale to było jakis czas temu, jak jeszcze nie myślałam o podpórce. Teraz też będę kombinować. Może w pracy gdzieś uda mi sie wycyganić zepsute krzesło-bo tego chyba u nas sporo stoi w jakimś pomieszczeniu. A tak w ogóle to podpórka podpórką, a ja będę miesiąc przyzwyczajać mojego kopytnego, że to nie gryzie.
Ja to wzięłam z komisu meblowego za 40 zł, a rozmontowanie go zajęło mi całą minutę  🤣
Ciekawe czy stabilne dla konia kiwaczka 😉
Dzięki dziewczyny. tak sie balam cokolwiek zrobic zle , ze rozchodowałam te sciany. Kopyta sa brudne , bo jak na zlosc rozmontowali kran w poblizu i nie mialam jak dokladnie ich wyczyscic. ale masz racje ANSC kopyto jest rozwarstwione- wydalo sie dlaczego przed rozkuciem wszystkie podkowy z przodow spadaly. ale to juz wynik roboty kowala, bo wg mnie kucie na goraco to dla niego jeszcze nie ten etap pracy.
jeszcze raz dzieki
Ciekawe czy stabilne dla konia kiwaczka 😉


No kiwaczki mam dwa, do tego 4 nowe konie u których jeszcze nei byłam, więc nie wiem jeszcze jakimi typami one będą. Szybko wyjdzie w praniu czy jest stabilnie czy nie. Tylko chciałabym mieć pewność, ze taki koziołek jest 100% bezpieczny - ale wydaje mi się, że koń nie ma jak się tu uszkodzić.


Tylko chciałabym mieć pewność, ze taki koziołek jest 100% bezpieczny


no właśnie już wcześniej się zastanawiałam, że nikt tego tematu nie przywołał...

moim zdaniem to jest właśnie główna zaleta hoofjacka ! jest stabilny, lekki, wytrzymały i baardzo bezpieczny  ❗ praktycznie nie ma możliwości, żeby coś się przytrafiło...używam od 1,5 roku na wielu koniach i jedynie porysował się trochę...stosuję go zarówno do obrabiania kopyta od spodu jak i od góry, na wszystkie 4 nogi

te metalowe konstrukcje spawane z jakiś złomów czy talerza do brony ! absolutnie bezpieczne nie są...są ciężkie i mają twarde długie wystające elementy o które koń może się uderzyć lub pokaleczyć a nawet na nie nabić...wszystko jest dobrze jak jest dobrze, ale koń jest ciężki i nieobliczalny...nigdy się nie da przewidzieć jak zareaguje...zawsze może się spłoszyć czy szarpnąć...a mnie się niedawno zdażyło że koń przysnął na 3 nogach i po prostu w pewnym momencie padł na ziemię  🤔

dla człowieka też to nie jest bezpieczne, bo jak stojak jednak gdzieś "odleci" to dostać po piszczelu taką metalową rurą to ja dziękuję  🙄
Jak sama napisałaś hoofjack absolutnie bezpieczny też nie jest a jego koszt (jeśli się nie ma kontaktów w USA) jest absolutnie niebezpieczny  😁.
Ja używam tego czegoś pospawanego ze złomu od 3 lat i nic się nikomu nie stało 😜
To zależy od operatora trochę (nie wiem ale ja czuję jak koń przysypia i wcześniej odkładam nogę lub budzę go głosem). Ja bym powiedziała że w niepowołanych rękach wszystkim można sobie i nie tylko zrobić krzywdę...
Rheinburg   All you zombies ...
09 października 2010 22:52
No to może coś bardziej naturalnego zamiast 'heavy metalu'?  😉



'An Italian barefooter is doing a "wild-horse" trim on a free horse. The horse and the man are mutually confident after some natural communication.'

Komentarze, doświadczenia, luźne wnioski  ❓ ❓ ❓ ...  😁
No to ja tak robię na co dzień, na kolanie. dea też tak robi. Wiele osób tu tak robi 😉 Ale ja stwierdzilam, że mam za dużo koni i za bardzo obciąża mi to kręgosłup by robić tak każdego jednego ogona. Szczególnie, że mam dwa które się uwalają i nie umiem ich tego oduczyć(z innymi nie było problemu, 2 strugania i nie wieszają się i w ogóle są grzeczne - ale dwa mają własne zdanie co do tego jak rozłożyć ciężar w trakcie strugania i nijak nie idzie im tego wyperswadowac 😉 ).
szukając info o hoofjacku znalazłam niezłe zdjęcie 😉

z bloga http://hoofjack.info/

natomiast co do bezpieczeństwa, to usłyszałam opinie z pierwszej ręki (bo sama tego nie mam i nie używam):
że istotną kwestią jest możliwość stabilnego i bezpiecznego przydepnięcia tego urządzenia.

Co do koziołków, to czy ktoś z was miał coś takiego albo oglądał na żywo?
Nadałoby się czy rozstaw nóżek jest za mały i moze być mało stabilny


Edit
Chyba jednak się nie nadaje, bo za niska  🤔. max 36cm to nosem przy ziemi człowiek by siedział. Szukam dalej czegoś. Pewnie skończy się na krześle obrotowym  😎
Rheinburg   All you zombies ...
10 października 2010 08:00
Co do koziołków, to czy ktoś z was miał coś takiego albo oglądał na żywo?

Wygląda na standardowy 'koziołek' samochodowy. Jeśli chodzi o stabilność, to zwykle są jak najbardziej OK, tyle, że z reguły są ciężkie jak wszyscy diabli  😉 (stalowe), więc do werkowania chyba lepiej szukać czegoś z lżejszych stopów  metali ...
dea   primum non nocere
10 października 2010 10:10
Trawa świadomie zbiera cukier na zimę ?  wszak mrozoodporna 😉
Bardziej rozumiem , że pod wpływem ujemnej temperatury zachodzą skomplikowane ( jak dla mnie) procesy chemiczne.
Bo kwaśne, czy cierpkie owoce , jak borówki , aronię wystarczy przemrozić i  cierpki  czy kwaśny smak znika.
Pytanie- czy zwiększa się fizycznie ilość cukru w przemrożonych produktach , na skutek reakcji chemicznej, czy substancje kwaśne ( cierpkie) są zamieniane na obojętne i zmienia się w związku z tym tylko smak ?

Przydałby się chemik, bo ja na tych lekcjach najwyraźniej nie byłam  😀


guli, już Ci tłumaczę  :kwiatek: bo to zupełnie proste jest i nie ma w tym magii - wystarczy wiedza na poziomie liceum, żeby to zrozumieć 🙂

Trawa produkuje "cukier", czyli cukry proste, w wyniku fotosyntezy. Fotosynteza zachodzi wtedy, kiedy do rosliny dochodzi światło sloneczne - czyli na pewno nie w nocy, raczej w dzień 😉 i im bardziej słoneczny ten dzień, tym intesywniej fotosynteza zachodzi. Słońce lokalnie podgrzewa liście i tyle wystarczy, żeby mieć płynną wodę, która jest potrzebna do reakcji. Od ogólnego "komfortu" rosliny - czyli zwyczajnei możliwości przeprowadzenia dalszych reakcji (odpowiednia temparatura, odpowiednia ilość wody...) zalezy, czy roślina weźmie "cukry" i przerobi je na długie łancuchy węglowodanów (też cukrów, ale nie prostych 😉) "strukturalnych". Takie "naszyjniki" z nich robi. Nazywają się skrobia, celuloza na przykład. Z tego się rośliny budują (bo cukrami ino wysycaja się tkanki - z cukru prostego nic nie zbudujesz, jest rozpuszczony, w roztworze). Dlatego mówi się czasem o węglowodanach strukturalnych (nierozpuszczalnych). To inaczej "włókno" albo "błonnik". Podstawowe pozywienie konia.

I teraz - wyobraź sobie piękny, słoneczny dzień, bez chmur - produkcja cukrów idzie pełną parą, równolegle część tych cukrów (prostych) jest przetwarzana na cukry złożone i roślina rośnie. Później nadchodzi noc. Jeśli to jest noc lipcowa czy sierpniowa (o ile nie ma suszy!), to trawa pracuje jak szalona nad rośnięciem, zużywa cukry. Nad ranem jest najbardziej wyrośnieta jak się da i najmniej prostych cukrów zawiera w tkankach - nie obijała się, rosła. W listopadową bezchmurną noc mamy temperaturę często poniżej zera - wtedy procesy budowy tkanek nie mogą zachodzić (nie wiem własnie, czy wystarczy że jest blisko zera, czy przymrozek jest konieczny, ale podczas przymrozku z całą pewnością trawa nie rośnie - bo potrzebna jest płynna woda!). Tkanki wysycone są cukrem i jego zawartość nie spada. Potem przychodzi dzień - poziom cukru znowu rośnie szybciej niż jest zużywany. Jesli kolejna noc bedzie z przymrozkiem, to po tygodniu takiej zimnej, słonecznej pogody mamy prawdziwe zielone cukierki. Dla ochwatowców to jest bardzo groźny czas.

Rheinburg - witamy ponownie, mam nadzieję, że z nami zostaniesz i nie chowasz urazy 🙂

Koziołki - ja mam dostępny taki pospawany, metalowy. Nie lubię go, jest ciężki i nie czuję się bezpiecznie. Preferuję "kolano" o ile koń się dramatycznie nie uwiesza. Na pewno bym takiego złomu nie kupiła, ale dostałam, to jest...
Ja też nie używam hoofjacka - mam w piwnicy dół od krzesła obrotowego ale daję radę bez - albo na kolanie, albo biorę tak jak kowal między nogi - siniaki później gwarantowane ale cóż, kiecek i tak nie noszę  😉

U nas kopyta powoli zaczynają "się sypać" w tych płaskich tyłach kopystką mam zrobione dwie kreseczki przy ścianach przedkątnych takie na głębokość 0,5 cm i głębiej też się sypie ale nie ruszam, jak reszta zacznie odpadać to będziemy skrobać, jakoś nie chce mi się za wszelką cenę sterczeć przy koniu i skrobać kopystką - czekam na rewolucję  😀 na razie musi wystarczyć spacer po mokrym żwirku plażowym.
A mnie mój góral Jędrek pospawał taki koziołek. Wygodne jest to, że mogę przydeptać i się nie kiwa ani nie zabiera razem z kopytem pod brzuch 😀
Ta ławeczka (zamiast kulki) służy mi do siedzenia w trakcie obróbki  ścian. Koń stawia kopyto na ławeczce- nie jest  zbyt wygodne robienie mustang rolla, bo się czasami zahacza tarnikiem o drewno, szczególnie w małych kopytkach Dziuni. Na Dorę jest OK.



I jeszcze ciekawostka -jak konie reagują na ludzi: kiedy  kowal robił kopyta na koziołku, żaden  mój koń nie chciał trzymać nogi -bały się. Trzeba było trzymać na siłę i robił to pomocnik kowala. Teraz strugam ja -i nie ma problemu z koziołkiem. I przednie, i tylnie -trzymają się "same", czasami nawet koń mi przysypia. Wygląda na to, że to kwestia zaufania 🙂
U mnie też podeszwa się ruszyła, w tyłach mam piękne miski a przody dalej się buntują i ciągle mam obwódkę " pod podkowę" nie wiem co robić bo jak nie zrobię ścian do linii białej to robią się flary jak znów zrobię ściany mocno na grubość to koń maca i tak w kółko, ale na zimę postanowiłam tylko zaokrąglać brzegi i wyrównywać ściany do wysokości podeszwy zobaczymy co będzie.
A ja u Branki w przodach mam  gładką podeszwę(ale też zrobiło nam sie wypłaszczenie przy białej linii po wakacjach, a już go nie było  🙁 ) i w sumie dużo się teraz nie kruszyło, natomiast w tyłach sa góry i doliny, podeszwa sypie się jak choinka, do tego wyłupało mi pod koniec lata kawałek podeszwy przy zewnętrznej ścianie przedkątnej w jednym z nich - stawiam, że to efekt tego, że zrobiła mi się tam duża flara w wakacje jak konia nikt przez 3 miesiące nie strugał, bo w ogóle przedkątne strasznie przerosły. I teraz mamy tam dziurę 😤

Za to nigdy nie mieliśmy tak szerokich tyłów jak teraz, są pod tym względem piękne 🏇

a jak sie wpisać na berefoot horse ? tam trzeba podać dlaczego chce do nich należeć ale ja nie umiem pisać po angielskiemu i ne wiem co tam wpisać, poratuje ktoś?
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
10 października 2010 21:09
a my się pochwalimy ,, z piętki" .
Mimo ciągłego ,,powolnego ( jak się okazuje)"  zapuszczania tylnych kątów...  dziś zobaczyłam na tyłach pierwszy raz iskierkę nadziei  😅


guli, już Ci tłumaczę  :kwiatek: bo to zupełnie proste jest i nie ma w tym magii - wystarczy wiedza na poziomie liceum, żeby to zrozumieć 🙂


Nadal jestem tępa  🤔

I wrócę do przemrażania owoców , warzyw , bo przypuszczam, że zachodzi taka sama reakcja jak w trawie po przymrozkach.

Rozumiem , że zerwane owoce mają jakąś zawartość cukrów , ale już "nie żyją" po zerwaniu , transporcie.
Nagle po przemrożeniu  zmieniają smak z cierpkich , kwaśnych na bardziej słodkie.
Nawet ziemniaki , czy marchew, gdy przemarzną są słodsze.
Czemu więc w trawie zachodzą inne procesy?
Nie wystarczy chłodna noc, żeby stała się bardziej słodka- musi być temperatura  poniżej zera.
Nadal nie znalazłam odpowiedzi na moje pytanie , zwłaszcza, że trawa rośnie głównie nocą , a w temperaturze ujemnej  wegetacja zamiera.
Co do szkodliwości dla ochwatowców , to niczego takiego nie zaobserwowałam.
Kuc nie miał nigdy ochwatu o tej porze roku , a jedzą cały czas trawę- nawet rano, gdy jest biała.
Jedzą i spod śniegu .
dea   primum non nocere
11 października 2010 09:37
guli - to nie jest sam mechanizm co w jarzębinie wsadzonej do zamrażalnika. Tam następuje rozkład do cukrów (podejrzewam), tutaj, jak sama zauważyłaś, trawa żyje - nie następuje synteza cukru do większych związków, synteza curku z CO[sub]2[/sub] i H[sub]2[/sub]O następuje (fotosynteza).

Różnica jest istotna - owocki nie są zielone, więc ni pierona nie mogą fotosyntetyzować. W sumie to herbata też sie robi słodka - jak się do niej cukru nasypie, może ktos do trawy sypie cukier z torebki?

Nie umiem jasniej wytlumaczyć, przykro mi 🙂

BTW. o co Ci chodzi, że inny jest mechanizm magazynowania cukru, czy że nie ma wyższego poziomu cukru jesienią? Bo to drugie pewnie mogłabym udowodnić, gdybym pokopała w badaniach. O tym, że cukier wywołuje ochwat już była rozmowa i badania naukowe na to wykopałam. Więc tak, jesienią jest większe ryzyko ochwatu.
dokładnie, Tolek wczoraj cały dzień leżał  🙁
Z tego co pisałaś dużo wcześniej, Tolek polegiwał już od  ponad miesiąca.
A w tym czasie nad morzem zwłaszcza, przymrozków chyba nie było?

Polegiwał tzn kładł się w ciągu dnia ale wstawał i jako tako się poruszał, dołożono mu jakiś witamin do jedzenia, całe dnie na trawie - teraz leży praktycznie ciągle i żre na leżąco  🍴
elwarka   . . . . . . SDG . . . . . .
11 października 2010 11:15
U moich koni po prawie roku strugania naturalnego zaobserwowałam, że kąty wsporowe uciekają do przodu.
Piłuję ściany do wysokości podeszwy, skracam i zaokrąglam pazur.
Oprócz tego,że kopyta się zmniejszyły, piętki ładnie obniżone, ale kąty wsporowe powędrowały do przodu.
Co może być przyczyną, co robię źle ? 🤔
Ja bym szczerze mówiąc nie jeździła do konia, którego właściciele nie stosują się co do moich zaleceń(czy to diety - szczególnie jak to ochwatowiec, czy ruchu, czy leczenia strzałek). Albo robimy konia i właściciel rozumie co robimy i z nami współpracuje, albo dziękuje, do widzenia. Nie da się poprawić żywota wszystkich koni(a tak przy okazji - bardzo niebezpieczne jest przekonanie, że tylko my jesteśmy w stanie pomóc danemu zwierzęciu 😉 )...
Oczywiście właściciel zawsze może mieć zastrzeżenia do tego, co mu mówimy albo robimy z jego koniem i ma prawo oceniać naszą robotę i trzeba umieć podlec takiej ocenie, trzeba być też samemu krytycznym wobec swojej roboty, bo inaczej niczego więcej sie już nie uczy - ale jak coś sie ustala, to jeśli właścicielowi to nie pasuje, to powinien się z nami skonsultować... i to obojętnie juz czy mówimy o struganiu, kuciu czy leczeniu weterynaryjnym.

Ja miałam zresztą taką sytuację, tez kucyk ochwatowy, po 2 struganiach było lepiej, po czym było gorzej i na zapytanie czy coś było podane do jedzenia itp - tak, kucyk dostaje znowu owies, bo nie chcą, żeby schudł. Powiedziałam jeszcze raz czemu owies ma być odstawiony - właściciel coś mruczał, że chociaż 1/3 miarki będzie dawał - więc się nasze drogi rozeszły. Nie wiem co się z konikiem stało i nie chcę wiedzieć. Nie to, że nie mam serca, bo strasznie mnie coś takiego boli - ale dość jest ludzi, którzy szukają strugaczy naturalnych, którzy będą chcieli współpracować.
Ja też bym nie jeździła ale stacjonuje tam mój koń i niestety muszę patrzyć na leżącego Tolka, a wiecie co jest najgorsze? jak przyjeżdżam to facet ubolewa, że Tolusia nóżki bolą i leży... ręce opadają, już nie mówię, żeby nie wyłaził na trawę bo szkoda słów, ostatnio usłyszałam, że to jest koń a konie jedzą trawę, nie pomagały prośby, błagania i groźby. Może zimą jak śniegi spadną to odżyje  🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się