Moorland’s Totilas is sold

to ja tez cos dodam ze swojego skromnego doswiadczenia  😡 i z tego co slyszlam od zawodowych ujezdzaczy. zdecydowanie latwiej sie jezdzi na dobrych koniach, a jeszcze latwiej na bardzo dobrych (co nie znaczy ze nie sa wymagajace). te konie poprostu maja samoniesienie sie w krwi, nie trzeba ciagle im przypominac o rtymie, zaangazowaniu, itd, maja duza latwosc w spelnianiu wymagan jezdzca, bo hodowla zrobila swoje w ukierunkowaniu na dana dyscypline. oczywiscie takie bardzo dobre beda wymagac wiecej delikatnosci i wyczucia w uzywaniu pomocy.

taki przyklad z tego tygodnia: dzierzawie od kilku tygodni kobylke, przcietniak, juz 10letnia - nie znam dobrze jej historii jesli chodzi o szkolenie ale teoretycznie powinna byc na pomocach i wiedziec o co chodzi jak sie zamyka lydke. Niestety jazda to jest jak orka na ugorze, zanim dojdzie do uruchomenia silnika, czyli zadu i zgody "ok teraz popracujemy" musi minac dobre 30min..

wczoraj probowalam 5latka do dzierzawy, dopiero co zajezdzony, z super papierem ujezdzeniowym (gribaldi), kon po miesiacu jazdy pod siodlem, a ja wsiadam, zamykam lydke, zbieram wodze i kon jest w reku (a nie jestem jakims super jezdzcem..), bo jemu to nie sprawia zadnej trudnosci, w porownaniu z przecietniakiem, i robi to z ochota. tak samo jesli chodzi o daznasc do ruchu naprzod.

jeszcze innym razem zaszczycono mnie jazda na kolejnym produkcie gribaldiego, kon mial byc do sportu, wiec z potencjalem, ale przez kontuzje moze byc teraz tylko lekko uzytkowany, i ten kon wreszcie, po latach mojego obijania sie na pseudo ujezdzeniowych koniach glownie w PL, pokazal mi co to jest kon z talentem do ujezdzenia: zbalansowany wydajny ruch do przodu, bajka, przezycie niesamowite, az czulo sie ze kobyla ma przyjemnosc z tego co robi. nie bylo trudno usiasc, wystarczylo dac sie poniesc rytmowi i zachowac rownowage, i nie przeszkadzac. ale, fakt, czlek przyzwyczajony do ciagle pilnowania przecietniakow, potrzebuje chwili zeby sie odnalezc na takim zwierzaku i poprostu dac sie niesc. teraz przynajmniej wiem jak to powinno wygladac i do czego dazyc.

no ale dzis wracam do uprawiania orki, i bede tez z tego czerpac przyjemnosc  😀. bo zawsze sie czegos naucze, nawet na przecietniaku.
pozdrawiam,

ps. sorry za pisownie, ale nie mam polskich znakow na klawiaturze
Gillian   four letter word
09 listopada 2010 14:27
ekwan, weź tylko pod uwagę, że klacz mogła być użytkowana po prostu źle, zabito w niej chęć do pracy, zamulono i nauczono obijactwa. A młodego może jeździł od początku ktoś kompetentny 🙂 to też ma ogromny wpływ.
Skoro to wątek o Totilasie, to tak z ciekawości spytam... Ktoś się wybiera na klinikę z Galem (26.11, Stockholm Horse Show)?
ekwan, weź tylko pod uwagę, że klacz mogła być użytkowana po prostu źle, zabito w niej chęć do pracy, zamulono i nauczono obijactwa. A młodego może jeździł od początku ktoś kompetentny 🙂 to też ma ogromny wpływ.


jasne, przecietne konie jezdza przecietniacy, tak jak w przypadku tej kobyly i porzednich ktore jezdzilam. zawodowcom szkoda spodni, jak to sie mowi, na srednie konie, po co maja sie meczyc, co innego hobbysci 🙂.  zawodnik GP wycisnie tysiac razy wiecej z przecietnego konia niz ja. ale twierdze ze mnie bedzie latwiej jezdzic na bardzo dobrym koniu i szybciej dojde do jakis rezultatow niz rzezbiac tuptusia.
jedyna wada tych bardzo dobrych koni jest to ze trzeba miec duuuzo pieniazkow🙂

jak zdecyduje sie na dzierzawe tego pieciolatka to bede na bierzaco informowac co jezdziec-przecietniak moze zrobic z niezlym koniem 🙂 albo kon z nim.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
09 listopada 2010 14:39
ekwan: ale taka dostępnośc bdb koni do dzierżawy jak opisujesz to chyba nie w Polsce? W Niemczech jesteś?
ekwan: ale taka dostępnośc bdb koni do dzierżawy jak opisujesz to chyba nie w Polsce? W Niemczech jesteś?


pewnie, ze nie w polsce. jestem w belgii, i trafil sie taki z ogloszenia. reszta dostepnych koni jest raczej przecietna, ale, nie obarazajac nikogo, przecietnosc tu jest lepsza niz to co mozna znalezc w ogloszeniach w PL. tutaj klase srednia poprostu stac na kupno drozszych koni dla dzieciakow 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
09 listopada 2010 14:56
no tak Belgia 🙂 Nudny ale za to bogaty (w dobre konie) kraj 😉
Tylko ze piszecie wszyscy, "ja siedzialam na takim ujezdzonym, ja na takim super sie ruszajacym". A kto z was z takim super ruszajacym sie koniem doszedl przynajmniej do C klasy. I ten kon w trakcie tego waszego szkolenia nie stracil nic ze swojego talentu ruchowego? hmm.. Sadze ze wasze " siedzialam" odnosi sie do pojedynczych jazd, wsiadania na gotowe. Nikt nie mowi ze na super zrobionym czy super ruszajacym koniu jezdzi sie zle nie przyjemnie, czy trudno. Wiadomo ze to bajka, ze to inne uczucie. Ja ciagle mam na mysli etap szkolenia takiego konia ( bo mysle ze o tym byla mowa wczesniej) I uparcie twierdze ze wyszkolenie takiego bez utraty jego zalet jest rzecza duzo trudniejsza niz wyszkolenie konia przecietnego.
Gillian   four letter word
09 listopada 2010 20:19
ja miałam przykład naoczny, jak przeciętny jeździec dostał super zrobionego i uzdolnionego konia. No i co? i zatrzymali się na poziomie L,P zanim koń nie "popsuł się" do końca. Wsiąść na gotowe i pojechać nie jest kłopot - chociaż też nie do końca! - ale przynajmniej utrzymać na danym poziomie i rozwijać to zupełnie inna para kaloszy.
viikaa   Kucykowy jezdziec :)
09 listopada 2010 21:07
Nie wiem, czy na koniach dobrych ruchowo jezdzi sie trudniej, czy latwiej, ale napewno inaczej  😉 Napewno duzo zalezy od umiejetnosci jezdzca.
Ja naleze do osob, ktore najpierw kupily konia, a pozniej zainteresowaly sie ujezdzeniem. Moja kobyla (naprawde to juz nie moja, bo musialam ja sprzedac ze wzgledu na wyjazd 🙁 ) nie miala predyspozycji do uj, ruch przecietny, klus nawet nie najgorszy, ale galop - tragedia, a do tego ciezki charakter. Z pomoca trenerki udalo sie nauczyc tego konia wiele, mialam duza satysfakcje jak zdazalo nam sie wygrywac na zawodach regionalnych w P i N z konmi lepszymi ruchowo, ale... zal mi bylo jak inne konie, ktore zaczynaly trening w podobnym czasie albo pozniej byly juz na duzo wyzszym poziomie wyszkolenia, a my ciagle w tym samym miejscu i problem z nauka kolejnych elementow 🙁 Trzeba bylo wlozyc naprawde duzo pracy w tego konia, galopu musialam ciagle pilnowac, zeby sie nie rozsypal  🤔 Jak juz tu niektorzy pisali - orka na ugorze 🙁
Mialam okazje jezdzic na koniu dobrze wyszkolonym, chodzacym konursy CC, tez bez rewelacji pod wzgledem ruchu ale z lepszym (latwiejszym) charakterem niz moj kon. To bylo naprawde fajne uczucie, wszytskie elementy moglam zrobic tak lekko i bez wysilku 🙂 No i fajny, okragly zebrany galop 🙂 Takiego uczucia w galopie nigdy nie mialam na mojej kobyle 🙁 Jezdzilam tez na tym koniu w tereny jako czolowa i nawet w terenie czuc bylo, ze kon pracuje zadem i galopuje pod gorke, tak sam z siebie, bo zebranego galopu wcale nie wymagalam 🙂  Tylko reszta zastepu byla niezadowolona i ciagle narzekali ze za wolny galop bo ich konie klusuja  😂 Mysle, że ze wszytskich koni, na ktorych do tej pory jezdzilam, na tym bylo najlatwiej 🙂
Zdarzylo mi sie tez wsiasc na konia z dobrym ruchem, na podobnym poziomie wyszkolenia co moja kobyla. I to bylo naprawde dziwne uczycie. Kazdy krok tego konia wydawal mi sie dluuuugi, w kazdym chodzie kon poruszal sie obszernie i elastycznie. Przyznam sie, ze potrzebowalam troche czasu, zeby sie do tego ruchu przyzwyczaic, ale problemu z rownowaga nie mialam 🙂 W klusie kon szedl tak fajnie luzno, na poczatku w galopie mialam wrazenie, ze nie da sie zrobic 10 m wolty, wlasnie przez ta obszernosc, ze sie nie zmiescimy  😉 Bylam przyzwyczajona do zupelnie innego rodzaju ruchu i dlatego rozumiem co miala na mysli Maagdzia

... bo przeciez ciasno jest, to trzeba skrocic, a on ma taaaaki szeroki galop ze sie nie wyrabia. I zamiast dac temu koniowi czas zeby sam znalazl sobie rownowage sam sie skrocil to sie lapie za wodze i sie skraca.


Nie znam sie na tym az tak dobrze, wiem, ze przecietnego konia tez mozna zepsuc, ale chyba latwiej poprawic takiego przecietnego niz nie zepsuc takie z ruchem  🙄 Ja z pomoca trenerki mojego nie zepsulam, a nawet poprawilam, ale takiego dobrze ruszajacego to bylo by mi szkoda, ze go zmarnuje  😡  Mialam okazje widziec jak fajny kon pod nieodpowiednim jezdzcem poprostu przestal sie ruszac. A po zmianie jezdzca po pewnym czasie znowu zaczal pokazywac dobry ruch.
lostak   raagaguję tylko na Domi
09 listopada 2010 22:42
Tylko ze piszecie wszyscy, "ja siedzialam na takim ujezdzonym, ja na takim super sie ruszajacym". A kto z was z takim super ruszajacym sie koniem doszedl przynajmniej do C klasy. I ten kon w trakcie tego waszego szkolenia nie stracil nic ze swojego talentu ruchowego? hmm.. Sadze ze wasze " siedzialam" odnosi sie do pojedynczych jazd, wsiadania na gotowe. Nikt nie mowi ze na super zrobionym czy super ruszajacym koniu jezdzi sie zle nie przyjemnie, czy trudno. Wiadomo ze to bajka, ze to inne uczucie. Ja ciagle mam na mysli etap szkolenia takiego konia ( bo mysle ze o tym byla mowa wczesniej) I uparcie twierdze ze wyszkolenie takiego bez utraty jego zalet jest rzecza duzo trudniejsza niz wyszkolenie konia przecietnego.


Madziaa trafilas w sedno, wiekszosc rozwazan jest na podstawie jedno lub kilkukrotnych doswiadczen siedzenia na dobrych i zrobionych koniach.  a  to chodzi o trening takiego konia, nie wsiadanie na gotowego. 

zreszta, wszystko wydaje sie proste z boku, robi sie trudniejsze z konia, ale tak naprawde mega trudne, jak musisz konia nauczyc.  ale uczucie na koniu z predyspozycjami - cudowne.

edit:
zastanawiam sie jeszcze jakie sa nasze skale i wyobrazenia wybitnosci i predyspozycji.  czy wszyscy myslimy GP? czy myslimy C.  I na ile i jak trafnie jestesmy w stanie predyspozycje zobaczyc.  przygladam sie pracy bardzo ale to bardzo roznych jezdzcow i bardzo roznych koni u nas w stajni w codziennym ujezdzeniowym treningu.  i cholera troche trudno znalezc mi jedna definicje. kon musi miec trening umozliwiajacy rozbudowe miesni, ale taka porzadna.  to jest baza, po ktorej dopiero zaczynaja sie uwidaczniac predyspozycje, te ktore wczesniej byly trudne do doprecyzowania u koni srednio/mocniej utalentowanych, zeby to z nich wydobyc. konie z bardzo dobrym zadem i galopem, tak jak skwarek czy zidane to 2x mniej pracy nad tym chodem, ale wiecej w klusach i odwrotnie. konie srednie ale z dobra glowa i chetne, progresuja w tempie niesamowitym, pytanie jaka bedzie jakosc za kilka lat, ajk juz okrzepna.  najtrudniejsze przy wszystkich - pozamykac.  no dobra, chyba zaczynam sie gubic, musze je jakos pogrupowac i to przemyslec...
O, lostak, właśnie chciałam Cię prosić o "doprecyzowanie pojęcia predyspozycji" - gdy to pięknie zrobiłaś. No właśnie o coś takiego mi chodziło, gdy pisałam, że żaden koń nie ma 100%. Konie się różnią. Doświadczenia się różnią.
Dziwna rzecz: pojęcie umowne (predyspozycje) i różnie postrzegane, a przecież nie do pomylenia?

Tzn. teraz tak sobie myślę, że nie - że określić co to takiego "predyspozycje" się nie da. Da się tylko względnie łatwo porównywać konie, który "wydaje się mieć większe" (bo jeszcze dużo się może zdarzyć).
bo przeciez dużo zależy od naszej "świadomości ujeżdżeniowej". Dla jednej osoby koń C klasy to koń zrobiony, dużo umiejący, a dla innej koń rozpoczynający pracę, młody.

Bardzo mi się podoba to, co napisała Magdzia. Małokto próbował przejechać prawidłowo czworobok na dobre rszającym się koniu i pojechać każdy element prawidłowo technicznie, a co dopiero myśleć o wieloletniej pracy z takim koniem...
lostak   raagaguję tylko na Domi
10 listopada 2010 08:33
predyspozycje to:
budowa - krotki, dobrze osadzony tyl, szyja itd.  - to na pewno mozemy okreslic
glowa - kon ktory lubi sie uczyc, nie osozolom elektryczny z wielkim okiem, nie leniuch, szybko lapiacy, nastawiony na prace z czlowiekiem i dawanie od siebie
ruch - to co Bozia daje albo nie, czyli zakladajac, ze mamy dwa pierwsze punkty wiele rzeczy ruchowo mozna poprawic, ale jak juz ktos napisal, artysta sie jest lub nie.  wiec tu tez mozemy mowic o predyspozycjach, czyli bardzo dobrze pracujacym zadzie, dobrej lopatce, elastycznosci, takiej wrodzonej i harmonii ruchu.
dopasowanie z jezdzcem- tez bardzo wazny punkt predyspozycji pary.  gal i totias byli para, doskonala, andreas i martina byli para, portugalczyk i jego pre to dla mnie para...  take cos co powoduje, ze pasuje nam caly obrazek, a nie jest to jezdziec dosiadajacy konia lub kon pracujacy pod jezdzcem.
lostak, no tak - powymieniać co ważne - można. Obszerność ruchu bym dodała. Dynamikę "odbicia od gruntu". Ponadprzeciętną regularność i rytmiczność. Wrodzoną równowagę i zborność ruchową. Dobrą reaktywność układu nerwowego (ha! - co to znaczy "dobra"? Dla jednego - za szybki, dla drugiego - muł). Jeszcze sporo można wymieniać. Gorzej z zebraniem do kupy i występowaniem wszystkiego w jednym koniu. W dodatku to nie jest sytuacja ma - nie ma, tylko każda cecha występuje w jakimś stopniu, mniejszym, większym. Dochodzi to, co napisałaś: preferencje jeźdźca (no i ta magia  🙂, że akurat ten).
Zaczęłam się zastanawiać, czy w praktyce mogę w ogóle powiedzieć, że siedziałam na koniu o wybitnych predyspozycjach ruchowych. No i wyszło mi, że tylko "na tle". Takich koni doliczyłam się siedmiu (na kilkaset), z czego dwa miały 'nie teges' z głową (i to mocno) - choć jeden nadal chodzi ujeżdżenie, dwa były wysoko chodzącymi skoczkami (jeden z nich jest od lat koniem woltyżerskim). Dwa pochodzą z czasów zamierzchłych (wówczas wywoływały absolutnie efekt WOW, nie miały sobie równych, dziś zapewne uznano by je za tuptusie: Kapitol i Ambasador). Zostaje jeden KWPN, który... miał za słabe nogi na coś powyżej C  😕 A! jeszcze jednego z możliwościami widziałam na własne oczy (o ile można tak określić konia, który część czasu na czworoboku spędza na dwóch  😀iabeł:, ale pozostanę optymistką). Nie zaliczyłabym do takich koni np. pewnego konia GP, sprzedanego do Niemiec za spore pieniądze.
A teraz najwyraźniej takie konie (wybitne) zaczną się pojawiać na polskich czworobokach. Konie z pierwszej półki i jeszcze z fartem wyszukane. Cudownie! Artyzm zawsze ogląda się świetnie.
Jednak póki co wszyscy mówimy tu na wysokim poziomie abstrakcji. Bo (podobno) nawet dwa bezwzględnie najlepsze polskie konie ujeżdżeniowe (Ekwador i Randon) nie są końmi wybitnymi ruchowo. W każdym razie nie spotkałam się z twierdzeniem ich jeźdźców, że są.
A mnie zastanawia to co  napisała Lostak-> o predyspozycjach, a dokładniej o "głowie". Że oszołom elektryczny nie jest predysponowany. Pamiętam wywiad z Ankyi ona właśnie twierdziła,że to są najczęściej najwybitniejsze konie,że takich szuka i że taki był Bonfire i Salinero etc.  Że takie konie dają z siebie zawsze 200%,że są zawsze pełne energii , inteligentne i szybko się uczą. Oczywiście takie konie to już dla doświadczonego jeźdźcca.
mycha to o czym pisze lostak, oszołom czyli koń, który na łydkę zawsze będzie odpalał, będzie się gotował a jeździec będzie tracił czas na uspokajanie go zamiast pracować. i podejrzewam, że Anky nie szuka koni, które ten jej cenny czas będą "marnować", myślę że raczej chodzi o elektryczność w sensie chęci ruchu i nauki, dynamiki a nie odpalania i gotowania się. Salinero nie doszedłby do tego poziomu, gdyby większość treningu opierała się na wyciszaniu i próbach opanowania wybujałego charakteru. 🙂
oj odpalają odpalają 😉 zapominasz chyba o dekoracji na ME i Salinero, to samo nasz Randon..
dekoracji bym nie brała jako wyznacznik, wtedy nawet spokojnym zdarza się odpalić.
mimo wszystko uważam, że elektryczny będzie się gotował na treningach, chętny, "do przodu", będzie wkładał energie w pracę.
ale ja się na profesjonalnym sporcie zupełnie nie znam, więc może mi się wydawać 🙂
A propos elektrycznych koni, to Zagers obserwując nas powiedział o Romku: "Kto wymyślił, żeby on chodził GP?" 😎
Chyba sa rozne szkoly, jedni wola mega gorace inni bardziej poukladane. Wiadomo ze z takim elektrykiem jest 2razy tyle pracy ale wydaje mi sie ze to zdecydowanie lepiej pozniej zaowocuje. Sama wybierajac konia raczej zwracam uwage na to zeby byl goracy. Co innego swir , nerwus, a co innego goracy nawet mega odpalajacy na lydke. To tylko kwestia czasu i pracy zeby to odpalanie przerodzilo sie w super delikatna wspolprace.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
11 listopada 2010 22:34
Jest jeszcze jedna kwestia: nie wiem, czy usilne zmuszanie słabych jakościowo koni do ujeżdżenia jest takim super pomysłem. Wiadomo, jeździmy na tym, co akurat jest - ale jeśli ma się wybór, to czy nie lepiej brać takiego konia, któremu predyspozycje fizyczne i psychiczne pozwolą też cieszyć się tym całym ujeżdżeniem? Nie mam nic przeciwko przemianom od zera do bohatera, jednak uważam, że być może lepiej by było ujeżdżać się tylko z końmi, które nie będą musiały przy tym pokonywać swojego ciała, podstawiać prostego zadu, podnosić nisko osadzonej szyi itd. Jestem zwolennikiem traktowania ujeżdżenia jako zabawy i okazji do poczucia całej masy dobrych momentów i jakoś słabo mi się to zgadza z ciężką pracą zmieniającą nieuzdolnionego, kiepsko zbudowanego konia.


Piszesz tak jakby praca ujeżdżeniowa to była jakaś katorga ponad siły normalnego konia. Moim zdaniem jest to coś z czym jest w sobie poradzić każdy koń, nie potrzeba jakiejś super-hiper maszyny, która z boksu wychodzi od razu pasażem. Jedno jest tylko ważne- żeby sobie zdawać sprawę jakiego ma się konia, jak on jest zbudowany i co mu z tego powodu będzie sprawiać największą trudność. A potem tylko dostosować do tego plan treningowy tak, żeby mu dać wystarczająco dużo czasu na ogarnięcie sprawy. I opieram to na własnych doświadczeniach - jak wiadomo mam konia bardzo przeciętnego pod względem predyspozycji i niezbyt ciekawie zbudowanego. I doszliśmy już dalej niż ktokolwiek nam dawał, a ja cały czas czuję, że jest w nim więcej. A co najważniejsze, nie czuć po nim, żeby to było coś ponad jego siły i stara się dawać z siebie wszystko.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 listopada 2010 08:32
Koniczka: chyba najważniejsze u was jest to że Grom po prostu w pnięciu się w górę u was, pomimo obiektywnych przeszkód takich jak budowa konia np., ma wybitne predyspozycje mentalne: lubi współpracować, szybko się uczy, nie stresuje się, nie denerwuje się, nie gotuje się ale jednocześnie w tym wszystkim jest energiczny i  do przodu i z dobrą pracą zadu.
lostak   raagaguję tylko na Domi
12 listopada 2010 09:01
Koniczka,  nie odbierajac Ci tego co zrobilas z Gromem, bo na pewno jestes przykladem, ze z przecietnego konia z dobra glowa mozna zrobic konia wykonujacego elementy wyzszego ujezdzenia, o ktore nikt by go nie podejrzewal.  dokladnie tak jak z moim losiem.  i nie zmienia to faktu, ze ani jeden ani drugi nigdy nie bedzie mial szans na konkurowanie na czworoboku z konmi ktore maja ruch i predyspozycje.  wiec te 10 lat wlozone w obydwa konie sa przyjemnoscia sama w sobie, sa udowodnieniem ze mozna i na tym sie to konczy.  dla mnie los bedzie koniem szkoleniowym, na ktorym oczywiscie chce zaczac starty w gp ale tylko po to aby sie otrzaskac z tymi programami, na malych zawodach, nie zeby osiagac na nim jakiekolwiek wyniki.  to juz bedzie zadanie dla otello, ktory jakosciowo jest na kompletnie innej polce.

z gromem jest tak samo, prawdopodobnie bedziesz jezdzic mala runde, ale ruchem zawsze bedzie po tylach, moze doprowadzisz go do skompletowania wszystkich elementow GP, bo jest jednak ogromna roznica pomiedzy robieniem elementow, a spowodowaniem polaczenia ich w sekwencje, moze sie to uda, ale to z punktu widzenia jego przedatnosci jako konia sportowego nic nie wniesie, to nie jest kon sportowy.  z punktu widzenia twojego doswiadczenia - bezcenne.

Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
12 listopada 2010 09:08
lostak, doskonale sobie zdaje z tego sprawę, że nie jest to koń na osiąganie wielkich sukcesów sportowych. Ale satysfakcja i doświadczenie jakie zdobywam pracując z nim - jest naprawdę bezcenne! I moim zdaniem pracując z przeciętniaczkami najważniejsza jest świadomość ograniczeń jakie natura na nie nałożyła, tak, żeby nie frustrować się tym, że objadą nas konie z lepszym ruchem, czy to, że koniowi opanowanie danego elementu zajmuje dłużej niż innym. Bo takie frustracje niestety odbijają się na koniu.
lostak   raagaguję tylko na Domi
12 listopada 2010 09:18
dokladnie to napisalam, z punktu widzenia naszego zdobywania doswiadczenia bezcenne, oczywiscie ze nie mozna sie frustrowac.  z drugiej strony, jak sobie pomysle o czasie i pieniadzach wlozonych w tego konia lub lepszego konia, na logike, to co robimy kompletnie nie ma sensu. 😉
busch   Mad god's blessing.
12 listopada 2010 09:42
Koniczka - jedna kwestia to pracowanie z przeciętnym koniem, którego ograniczenia trzeba mieć na uwadze przy planowaniu treningu i które znacząco pracę utrudniają i wydłużają. Ale są też konie poniżej przeciętnej, które nawet jak bardzo, bardzo będą chciały, to nadal nie zmieni to ich nisko osadzonych szyj zdolnych podnieść się na jedynkę albo wcale, czy horyzontalnych zadów, które podstawione wyglądają jak zady normalnych koni w stanie spoczynku. Z jednej strony każdy koń czegoś uczy, każdego można stuningować w jakiś większy lub mniejszy sposób, ale z drugiej - czasem się zastanawiam, kto sobie w takim układzie robi dobrze. Jeździec, który płaci za takiego konia tyle samo kasy, wydaje na niego tyle samo czasu i serca jak na dobrego konia? Koń, który może się bardzo, bardzo starać, co nie zmieni faktu że nie jest w stanie np. w wysokim ustawieniu poczuć się naprawdę swobodnie?

Albo inny przykład - koń nieprawdopodobnie leniwy, który kombinuje jak tylko może żeby się nie narobić, na którym musisz używać bata żeby szedł z impulsem do przodu. Myślisz że ciągłe wymaganie od niego pracy jest dla niego taką fajną opcją? Dobry jeździec pewnie spowoduje, że koń będzie wyglądał ok - ale znowu to potrwa dużo dłużej, bo trudno pracować na zasadzie partnerstwa z koniem, któremu się nic nie chce.

Wiadomo że niemal wszyscy będą pracować w swoim życiu z końmi przeciętnymi - i to jest ok, zaczynamy od przeciętnej podstawy ale możemy konia ładnie wyrzeźbić, poprawić itd. Ale niektóre konie nie są przeciętne, tylko słabe; i tu się pojawia pytanie czy każdy koń musi być ujeżdżeniowcem, skoro trafił na ujeżdżeniowca.
nisko osadzonych szyj zdolnych podnieść się na jedynkę
No to byłby wyczyn tak ustawić nisko osadzoną prostą szyję 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 listopada 2010 11:38
a czy można więc wysnuć wniosek że jednak to co koń ma pod kopułą jest ważniejsze niż to czy rusza się wybitnie dobrze i w ogóle jest tipes topes jeśli chodzi o budowę?
lostak   raagaguję tylko na Domi
12 listopada 2010 11:51
a czy można więc wysnuć wniosek że jednak to co koń ma pod kopułą jest ważniejsze niż to czy rusza się wybitnie dobrze i w ogóle jest tipes topes jeśli chodzi o budowę?


ela jakbys czytala ze zrozumieniem to zauwazylabys, ze wlasnie piszemy o koniach ktore maja dobrze pod kopula ale nie maja ruchu i ze ich przydatnosc do sportu jest nijaka.

konia wybitnego od normalnego cechuje to, ze wszystkie warunki - glowa, ruch, budowa sa spelnione.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się