Co mierzą zegary? - o zmianie czasu i nie tylko...

Wróciliśmy właśnie do czasu środkowoeuropejskiego. Chyba nikomu, kto ma do czynienia z końmi nie trzeba wyjaśniać, że to bzdura na resorach z tym "czasem letnim". Konie mają swój własny, wewnętrzny zegar (który zresztą, jeśli idzie o posiłki, ma na ogół skłonność do pośpiechu...) - przez trzy miesiące dawałem śniadanie o 6.00, obiad o 14.00 i kolację przed 19.00. Nie mogę ich teraz z dnia na dzień przestawić o godzinę (w sumie, wczoraj zaspałem - w piątek byłem w Warszawie na konferencji: będzie z tego w przyszłym roku książka nota bene - wróciłem późno, zanim napaliłem w naszej krnąbrnej kozie, była 2.00 w nocy - więc przestawianie posiłków na "czas zimowy" zaczęło się dzień wcześniej). Albo będę więc całą zimę wstawał o 5.00 (do zrobienia, tylko po co?), albo przez co najmniej kilka tygodni kroplomierzem będę przesuwał wszystkie posiłki po kilka minut (tym gorzej, że w "niewłaściwą" z punktu widzenia zegarów w końskich żołądkach stronę!), aż dojdę z powrotem do tych samych terminów już wedle "nowego czasu".

"Czas letni" zastosowały po raz pierwszy kajzerowskie Niemcy podczas I wojny światowej. Rzekomo w celu oszczędzania. Nie będę tutaj powtarzał znanym już chyba wszystkim argumentów - ale wiadomo dokładnie, że żadna oszczędność z tego nie wynika. Wprost przeciwnie: same tylko straty! Być może ma to sens jak się prowadzi fabrykę amunicji albo traktorów - choć, akurat podczas wojny fabryki amunicji pracowały chyba na okrągło, więc co za różnica, kiedy wymiana personelu się odbywała?

Po co więc ta zabawa? Moim zdaniem służy to tylko i wyłącznie tresurze. Tresuje się ludzi w posłuszeństwie dla władzy! Dlatego zresztą, jest to ujednolicone w skali całego Jewrosojuza (tak samo zresztą było i w oryginalnym, Sowieckim Sojuzie - i stąd po aneksji Kresów Wschodnich, kiedy wprowadzono tam czas moskiewski, a obowiązywał także i "czas letni", ludzie do pracy w środku nocy wstawali...).

Oryginalnie "czasów" było tyle, co zegarów - przynajmniej tych stacjonarnych, na wieżach kościelnych czy ratuszowych, albo stojących po dworach, a potem po domach. Każdy bowiem sam wyznaczał południe (co jest dość prostą operacją w słoneczny dzień, jeśli tylko ma się do dyspozycji patyk i trochę piasku...) i wedle tego nastawiał swój zegar. Nawet już w czasach, gdy istniały linie kolejowe i całkiem dobre zegarki ręczne, dalej trzymano się tej zasady - podróżny mógł albo przestawiać swój zegarek wedle tego, co widział, albo pozostać przy "swoim" czasie i wówczas był w stanie w prosty sposób obliczyć, jak daleko od domu się oddalił (co zresztą było także podstawą nawigacji na statkach aż do wprowadzenia systemu radiolatarni, a potem GPS w XX wieku). Dopiero w końcu XIX wieku zaczęto "ujednolicać" czas, zrazu w poszczególnych państwach. Jak się zdaje, nie było to bez związku z kajzerowskimi Niemcami już wtedy: Bismarck, nikt właściwie nie wie dlaczego, jako pierwszy na świecie, znacjonalizował niemieckie koleje - i właśnie z tego powodu postanowił w całych Niemczech wprowadzić jednolity czas. Miało to też związek z planami mobilizacyjnymi niemieckiego Sztabu Generalnego...

W cywilizowanym świecie taka ingerencja w porządek natury i boskie prerogatywy wywoływała jednak pewien opór. Dlatego koniec końców inicjatywę przejął w tej materii świat nauki i to "prywatne" brytyjskie Królewskie Towarzystwo Astronomiczne rozstrzygnęło na pewien czas problem, dzieląc świat na 24 strefy czasowe, z których każda obejmuje po 15 stopni długości geograficznej, licząc od południka "0" wyznaczonego po osi teleskopu w głównej siedzibie towarzystwa w Greenwich. Miało to przynajmniej pozór obiektywizmu i zgodności z prawami natury - choć już wtedy, granice stref czasowych w praktyce biegły po granicach państwowych, a tylko na oceanie zgodnie z przebiegiem południków. Oczywiście, jest to w dalszym ciągu tylko konwencja, ponieważ tak naprawdę "czasów" jest na Ziemi tyle, ile zegarów i tylko pierwotny stan, kiedy każdy sam sobie wyznaczał południe, był rzeczywiście zgodny z naturą...

W dobie komputerów nie ma przy tym najmniejszego problemu, żeby z powrotem do tego stanu wrócić! Byłaby z tego przy tym taka przynajmniej korzyść, że nikt już nie mógłby nas tresować. W d...e mam plany mobilizacyjne, fabryczną dyscyplinę i godziny urzędowe. Mój czas i tak wyznaczają żołądki moich koni, a ingerencja w stosunek między moim snem a stanem tych żołądków to czysta, niczym nie uzasadniona i pozbawiona jakiegokolwiek sensu agresja. Dałbym po mor..e, ale odkąd jest to już jewrosojuzne prawo, nie bardzo wiem komu..?  👀
ja nie widze sensu w zmienianiu czasu. nie moglibysmy miec tych zegarkow w tym "pol godziny" pomiedzy czasem letnim a zimowym?

z tym ze jednak jednolity czas w calym kraju i strefy czasowe to fajna rzecz. inaczej nikt by nie wiedzial o ktorej odlatuje moj samolot do domu  😁

a jak Ty masz takie luksusy, ze masz swoja stajnie, to mozesz karmic o ktorej chcesz 😉 albo w lecie karmic je o 7 a w zimie o 6... 😉
można jeszcze bojkotować  😉
pewien mój kuzyn na ten przykład zawsze jest na czasie letnim bo nie uznaje zimowego  - choć życia mu to chyba nie ułatwia  😀
dempsey aa jak onb sobie radzi? rozumiem bunt hehe ale troche ciężko jak wszyscy mają inny czas niż on 😉

Ja swoją drogą pamiętam jak kiedys się wybierałam na zawody i zapomniałam o zmienie czasu. I z kumpelą miałyśmy rano konei wyczyścić i po karmieniu (nie przez nas) mieliśmy je pakować czekamy czekamy a tu się okazuje ze w stajni zamiast o 6 byc byłysmy o 5  😁 😵
zbojkotowac mozna wszystko 😉 tylko ja wychodze z zalozenia ze zycie nalezy sobie utrudniac z sensem... a to jest utrudnianie sobie bez sensu 😉

poza tym ja jestem przyzwyczajona do czestych zmian stref czasowych 😉 wiec nawet mi to juz tak nie przeszkadza.

w Anglii mam jedna zasade bardzo prosta: jeden zegarek mam polski a wszystkie inne maja obowiazek chodzic rowno z tym zegarkiem, wg ktorego leci samolot do domu  😅 jestem w stanie wyobrazic sobie spoznienie na samolot do anglii, ale nie ma takiej opcji, bym spoznila sie na samolot do Polski 😉
A ja słyszałam w radiu wczoraj, że ci sami Niemcy, którzy zarządzili powszechne zmienianie czasu na zimowy/letni chcą zaproponowac,by od tego odstąpić!! I to w calej UE. Zastanawiam się,czy to przejdzie.. Mi to szczególnie ani nie przeszkadza, ani nie pomaga... jak zarządzą, tak będzie..
ushia   It's a kind o'magic
25 października 2009 14:45
albo przez co najmniej kilka tygodni kroplomierzem będę przesuwał wszystkie posiłki po kilka minut (tym gorzej, że w "niewłaściwą" z punktu widzenia zegarów w końskich żołądkach stronę!), aż dojdę z powrotem do tych samych terminów już wedle "nowego czasu".

zmiana czasu to idiotyzm, ale milo by bylo, gdyby jako argumentow przeciw nie uzywac rowniez idiotyzmow  🙄
mój koń nigdy nie dostawał posiłów co do minuty, ba nawet czasem nie co do godziny. Jak są zawody, czy choćby jest na jeździe to siłą rzeczy musi zjesc o innej godzinie niż zwykle..
Żebym dał owies moim koniom, muszą przyjść pod wiatę. Jak nie przyjdą, muszę po nie pomaszerować i przyprowadzić - krzywda mi się nie dzieje, nie narzekam, ale mam się gdzie nachodzić, bo do najdalszego końca padoku z pół kilometra będzie. Jak przyjdą za wcześnie, to się nudzą i z nudów zaczynają rozrabiać. Czy teraz jest jasne, dlaczego zadaję im zawsze o stałych porach? Po trzech miesiącach zawsze są obecne (no, emeryt Gluś czasem dla zademonstrowania indywidualizmu raczy dać się prosić, a Melesugun zdaża się zaspać...). Poza tym, tak jest zdrowiej - żołądek wydziela więcej enzymów o z góry ustalonej porze, w konsekwencji owies lepiej się trawi...

Likwidacja stref czasowych wcale nie musi oznaczać chaosu w komunikacji. Po pierwsze - aglgorytm który przeliczałby jeden czas na każdy dowolny inny jest dziecinnie prosty, każdy zegarek elektroniczny czy komórka (zegarek zgubiłem kiedyś na jeździe i od tamtej pory czas sprawdzam albo w komórce, albo w komputerze...) i oczywiście każdy komputer sobie z nim poradzi. Po prostu kompania organizująca przewozy musiałaby podać, wedle jakiego czasu ustanawia rozkład jazdy (który zresztą na każdej stacji kolejowej i na każdym lotnisku mógłby być inny, wedle lokalnego czasu...). Na początku trochę by było zamieszania, ale w kilka miesięcy nikt by już nie pamiętał, że kiedykolwiek było inaczej... 93% ludności i tak nie potrafi już odczytać czasu z normalnego "analogowego" zegarka z tarczą i używa tylko elektronicznych! Tak samo zresztą, jak 93% to funkcjonalni analfabeci i w związku z tym nie ma żadnego znaczenia, czy pisze się z sensem, czy bez sensu - i tak nikt tego nie rozumie...
czy z sensem czy bez sensu, nie chcialabym byc w malym samolocie z Londynu, ktory laduje wlasnie na Okeciu z Heathrow, czyli powiedzmy o 15:27 czasu Heathrow, podczas gdy na tym samym pasie laduje ogromny transatlantycki samolot z NYC, a on sobie laduje o 17:38 czasu lotniska JFK, i akurat wypadlo im to w tej samej chwili.

jak sam podkresliles - wiekszosc ludzi to idioci. Inteligentni by sie polapali, ale ci mniej inteligentni zostali by zjedzeni przez system, bo ludzie juz sobie nie radza ze strefami czasowymi, a co dopiero gdyby tych stref bylo duzo, duzo wiecej w chaosie i bez zadnego konkretnego wzoru (bo tak, ja moge sobie wbic patyk w piasek i sprawdzic ktora jest u mnie, ale jak mam wbic patyk w Los Angeles, kiedy jestem w Lublinie? ). Ludzie by powariowali, nikt by nie wiedzial o ktorej ma byc pociag na ktorej stacji/przejezdzie kolejowym i jakiego czasu to jest godzina. Nikt nie dalby rady sie umowic na spotkanie (bo skad ma wiedziec, czy godzina jest podana w jego czasie czy w czasie kogos innego i jaki on wlasciwie jest?). Chaos jaki by zapanowal jest nie do opisania i nie do wyobrazenia.

ale Tobie nikt nie broni go wprowadzic i mozesz przeciez ciagle miec wszystkie zegarki nastawione w czasie letnim 😉
godzina, jak sam mowisz, jest rzecza wzgledna. jej ujednolicenie jest dla ulatwienia, ale przeciez nie musisz sobie ulatwiac 😉
93% ludności i tak nie potrafi już odczytać czasu z normalnego "analogowego" zegarka z tarczą i używa tylko elektronicznych!

przepraszam za takie wyrwanie z kontekstu, ale z ciekawości zapytam: skąd masz takie dane? To żart? 👀
Nie lubię czasu zimowego. Wstaję o świcie i nie mam co ze sobą zrobić.
Pan w radio tłumaczył,że dzięki temu,że ja wstaję o świcie i nie mam co ze sobą zrobić - inwestorzy europejscy mogą o godzinę dłużej obserwować giełdy amerykańskie.
I ja się powinnam cieszyć bo to jest dla mnie orgomnie korzystne. 😉
No to się cieszę. Energii używam więcej-wstaję,ciemno,świecę zatem.
Wieczorem całkiem jestem porozbijana.
No,ale jeśli inwestorzy...... 😵
No dobra, z tym powrotem do starych dobrych czasów patykiem mierzonych to może i przesadziłem - nie sądzę, co prawda, żeby chaos miał być aż tak wielki (z tymi samolotami startującymi i lądującymi jednocześnie, bo wedle różnych czasów, to na pewno nie tak! Tymi sprawami rządzą komputery, a im jest naprawdę wszystko jedno, czy stref czasowych jest 24, czy 2400...), a przy tym: jakaś selekcja musi być, skąd masz wiedzieć, który absztyfikant jest sprytny, a który ciapa? Sprytny dopyta się dokładnie i obliczy, więc przyjdzie na umówione spotkanie na czas, a ciapa - nie i od razu wiadomo, że jest ciapą...  🙂

Czy aż 93% ludzi nie zna się na zegarku - nie wiem - ale liczba analfabetów funkcjonalnych zbliża się do tego poziomu. Coraz szybciej, w miarę jak życie staje się coraz łatwiejsze. Ostatnie badania o których coś tam czytałem mówiły bodaj o 40 czy nawet już 50%, ale to było ładnych parę lat temu, a im młodsza grupa wiekowa, tym na ogół jest gorzej (vide: narzekania w równoległym wątku "Pracuj, pracuj..."😉. Co, tak na marginesie oznacza, że osoba która potrafi czytać ze zrozumieniem Re-Voltę może się nie bez podstaw zaliczyć automatycznie do elity.  😉

Cieszy mnie za to, że wszyscy się zgadzają, że "zmiana czasu" to bzdura. A inwestorzy g... śledzą, bo akurat na wschodnim wybrzeżu Stanów bodaj też jest zmiana czasu (tam jest w każdym stanie inaczej, ale wschód jest zwykle bardziej "postępowy", to zakładam, że pewnie jest) i w konsekwencji giełda nowojorska otwiera się godzinę później teraz. Poza tym, kogo obchodzą inwestorzy..?

To, na co chciałem przede wszystkim zwrócić uwagę, to anonimowość tej dziwnej siły, jaka zmusza ludzi do tego chocholego tańca. Sprawę "reguluje" Dyrektywa Rady Europejskiej, czyli akt wydany przez zgromadzenie ministrów państw członkowskich (dowolnych ministrów, nie wiem jacy byli "właściwi" do spraw czasu...) w 2001 roku. Podejrzewam, że wszędzie, w całej Europie, ludzie myślący są przeciwni tej zabawie, a nie myślącym jest wszystko jedno. Teoretycznie zatem, skoro mamy tzw. (tfu! co za brzydkie słowo, panie wybaczą...) demokrację, to takie prawo nie powinno nigdy zaistnieć. A mimo to, ma się dobrze i właściwie nie ma nawet jak się do tego dobrać, żeby wyrzucić tę "regulację" do kosza. W dawnych czasach, kiedy (bez żadnej podstawy prawnej zresztą), załatwiał to rozporządzeniem premier, przynajmniej było wiadomo, kogo przeklinać nawet, jeśli te przekleństwa były tak samo bezsilne jak teraz.

Przypomina mi to "Eden" Stanisława Lema. Władza staje się anonimowa. Krok dalej - i zaprzeczy w ogóle swojemu istnieniu. Po dawnemu, robiąc z nami, co się jej żywnie podoba. Władza prawdziwa oczywiście, czyli jewropiejska, a nie te śmieszne telewizyjne marionetki, które się miotają u nas w kraju, walcząc o dostęp do żłobu. Po co anonimowość? A jak obalić władzę, jeśli nie wiadomo, kto ją sprawuje, albo wręcz - zaprzecza się jej istnieniu? Czego nie można nazwać, to nie istnieje. Tyrania doskonała!

A u nas, melduję, wygląda na to, że wszystko w porządku. Przewrócił się nam w nocy narożnik ogrodzenia i jak wyszedłem o 5.15 przed dom, Gluś przywitał się ze mną w progu: ale na wolność wyszedł tylko on i Dalia, achałtekinki nie zdobyły się na przekroczenie leżącego na ziemi pastucha, a przy tym grzecznie bardzo, staruszkowie ograniczyli się do przystrzyżenia trawki przy naszej chatce. Dali się też łatwo zaprowadzić z powrotem. Śniadanie zostało zjedzone z apetytem i choć ktoś tam troszkę kichał (wczoraj dostały szczepionkę, a ponieważ nie mogliśmy ich zamknąć w ciepłej i suchej stajni, bo takiej nie mamy, bałem się, że się od tego mogą rozchorować...), wszyscy wyglądają na zdrowych i zadowolonych z życia. Teraz się pasą we mgle. Szkoda że nie umiem tego sfotografować (światło bardzo kiepskie, ale właśnie przez to, widok jest nieziemski...).
Widzisz! Przypomniałam sobie/słuchałam jednym uchem/ :
-Ci Inwestorzy słynni to przez tydzień podglądają bo potem czas się zmienia i w USA.
Pan w radio też tak bez przekonania to czytał.
No to się cieszę. Energii używam więcej-wstaję,ciemno,świecę zatem.

Taniu, ale teraz właśnie, kiedy jest czas zimowy, masz o godzinkę wcześniej niż choćby w sobotę, jasno.

Ja się bardzo ucieszyłam, jak nie musiałam dziś po ciemku wstawać - od razu człowiek inaczej patrzy na cały zbliżający się dzień  🙂
Mnie się kompletnie pomieszało z tym czasem. Przestawiłam zegarki do przodu.
Te prawdziwe poprawiłam.Ten w głowie fiksuje.
Wstałam dziś o 5 nowego czasu. Poszłam na energiczny spacer po ciemku.
Teraz wydaje mi sie,że jest już prawie południe.
Ech....
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
26 października 2009 07:48
Ja się bardzo ucieszyłam, jak nie musiałam dziś po ciemku wstawać - od razu człowiek inaczej patrzy na cały zbliżający się dzień  🙂

dokładnie! tydzien temu w poniedziałek o 6.30 bylo czarno jak w *****, a dzisiaj o tej samej godzinie juz robilo sie jasno. od razu koncza się moje problemy ze wstawaniem 🙂
Ten pozytywny efekt wynika tylko z tego, że czas środkowoeuropejski do którego wróciliśmy po letniej przerwie jest jednak nieco bliższy "czasowi naturalnemu" dla Polski, niż czas wschodnioeuropejski, o godzinę wcześniejszy, wedle którego budziłyście się do soboty włącznie.  😉

Poza tym, w istocie rzeczy to nie zmiana czasu pozwoliła Wam dłużej pospać, tylko fakt, że przestrzegają tej zmiany instytucje, od których zależy Wasz plan dnia: biura, firmy, szkoły... Mnie konie bynajmniej dłużej pospać nie dały - szczęście, że nic mi też nie każe dłużej siedzieć wieczorem, więc w sumie nie ma żadnej drastycznej zmiany.

Ogólnie rzecz biorąc, ludzi którzy muszą się zrywać na 8.00 do pracy czy do szkoły, jest obecnie proporcjonalnie mniej niż jeszcze parę lat temu. Nie mówię wcale o bezrobociu: po prostu coraz więcej ludzi uprawia wolny zawód, pracuje w usługach, gdzie i tak czas pracy jest zwykle nienormowany, albo w domu. I będzie takich coraz więcej. Tak więc pomysł powrotu do wolnego czasu, który każdy sobie sam ustawia, nie jest taką znowu utopią. Jest to zgodne z ogólnym trendem cywilizacyjnym.  😂
a przy tym: jakaś selekcja musi być, skąd masz wiedzieć, który absztyfikant jest sprytny, a który ciapa? Sprytny dopyta się dokładnie i obliczy, więc przyjdzie na umówione spotkanie na czas, a ciapa - nie i od razu wiadomo, że jest ciapą...  🙂


Wiesz, ja np. umawiajac sie na spotkanie z nowym gitarzysta do zespolu, nie obchodzi mnie czy on jest sprytny, czy ciapa i czy umie liczyc. obchodzi mnie, czy umie grac. ale jesli nie przyjdzie, bo nie wie o ktorej, to ja sie nie dowiem, czy umie grac i nie bede miala gitarzysty. Dla mnie to zaden biznes 😉

jesli zas chodzi o inwestorow, obchodza mnie, bo jak zaczna padac firmy fonograficzne to ja nie bede miala chleba. Wzglednie bede jeszcze mogla pracowac w jakims PR-rze, ale co jesli te firmy tez padna? nic tylko z koniem w boksie i trawe z wybiegu zjadac  😁


Mysle, ze mowienie, ze to wszystko by nas, hmm "tresowac", to jednak troszke za daleko idacy wniosek. To raczej dla  tych idiotow, ktorzy nie poradziliby sobie z obliczaniem wlasnego czasu, a my jestesmy panstwami etycznymi i nie znecamy sie nad ludzmi 😉 a ludzie sie jednak cofaja w rozwoju (kiedys nikomu by do glowy nie przyszly takie rzeczy, jak teraz obserwujemy, Einstein by umarl po raz kolejny gdyby to zobaczyl), wiec moze jednak ta jednolitosc to nie jest zly pomysl dla ogolu, ktory musi miec reguly, zasady i oparcie a jak nie ma, to biada mu, bo sobie nie radzi.
na cale szczescie do wiezienia za uzywanie wlasnego czasu nie wsadzaja, mozna tylko sie co najwyzej spoznic na zajecia  😁

Edytka....? a tak z ciekawosci: PO CO wstajesz o 6:30?  😲

ja sobie czas na cale szczescie przez wiekszosc tygodnia ustawiam sama (poza wtorkiem, sroda i piatkiem, a w piatek to w sumie moge o 11:30 juz wrocic do lozka, bo juz jestem po zajeciach), a przynajmniej czas spania, mi nie przeszkadza 😉
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
26 października 2009 11:43
Edytka....? a tak z ciekawosci: PO CO wstajesz o 6:30?  😲

bo albo 1) mam wyklad na 9.00; 2) chce byc w silowni ok 8.00-8.30; 3) chce popracowac w bibliotece jak jest jeszcze malo studentow 🙂
godzina jest straszna, ale przywyklam. tym bardziej, ze mam tak na zmiane: jednego dnia o 6.30, drugiego o 10.30.

ooo, nie! to by mnie dopiero rozregulowalo :P

ja musze sie wysypiac, jak jestem niewyspana to zla... a jak wiesz w wakacje niespecjalnie mialam okazje sie wyspac :/

na silownie tez tak wczesnie nie chodze. Miesnie tez chca sie obudzic 😉
Ja się bardzo ucieszyłam, jak nie musiałam dziś po ciemku wstawać - od razu człowiek inaczej patrzy na cały zbliżający się dzień  🙂

pfff, też miałam taką nadzieję. Niestety dziś obudziłam się (pełna optymizmu) o 5, a tu ciemno jak zawsze....  👿

Generalnie powiem Wam, że mam tak rozregulowane pory kładzenia się spać i w ogóle całego dnia, że ta zmiana czasu ani mnie ziębi, ani parzy.
Mnie to wkurza bo praktycznie cały "jasny" czas spędzam w pracy. Wychodzę i zaraz robi się ciemno, albo już jest ciemno. A że rano jest jasno to mi wcale nie pomaga wstawać :], zresztą to tylko chwilowo, niedługo dzień się skróci jeszcze bardziej i znowu będzie ciemno o 6.30.
No i znowu "coś" wzięło i czas zmieniło. Choć wszyscy wiedzą, że ta zabawa nie ma sensu i tylko straty przynosi. O co temu "cosiowi" chodzi, jak myślicie..? Tresuje nas..? Wypróbowuje swoją władzę..? Bawi się..?

Dla mnie żadna różnica, jak wstawałem o świcie, tak wstałem. Tyle, że ksiądz proboszcz mszę o godzinę wcześniej odprawi, a ja mam jeszcze mojego sąsiada zawieźć 100 km po ciągnik i z łychą od tura tu przed nim wrócić - i nie wiem, czy w tej sytuacji zdążę...
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 marca 2010 08:45
Teraz będzie dłużej jasno i kiepsko będzie z ukrywaniem się na terenie psychiatryka :/
No dobra, która godzina bo zidiociałam? 10.50? 😀
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
28 marca 2010 08:52
9:52 🙂


edit:
Komputery i komórki same przestawiły czas.
JARA, hmm czy to oznacza, że moja komórka przestawiła się sama? 😵
deborah   koń by się uśmiał...
28 marca 2010 08:54
dokładnie 🙂Burza, edit sama juz nie wiem czy Bartek pooprzestawiał zegary zanim pojechał do konia. ??  🤦 🤔wirek: czyli jest 9.58 tak?
Ale jaja. A ja wstałam i przestawiłam 😁 dzięki!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się