Zwierzęta - ofiary ignorancji właścieli

Strasznie poruszyły mnie zdjęcia, które wczoraj zobaczyłam w wątku naturalnej pielęgnacji kopyt. Zdjęcia, które pokazują, że głupota właściciela nie jest problemem właściciela, ale zwierzęcia.  W zderzeniu zwierzęcia z głupotą właściciela niestety zawsze przegrywa zwierzę. Raz ta przegrana jest mniejsza, raz większa, ale przegrane jest zwierzę, bo właściciel-ignorant widzi tylko to, co chce widzieć. 

Nie jest to sytuacja odosobniona.  Niestety, przypadki krzywdzenia zwierząt własną niewiedzą były, są i będą. Jest to fakt smutny, ale nieunikniony. Kto może z czystym sumieniem powiedzieć, że nigdy mu się to nie zdarzyło? Ale ignorancja sama w sobie najgorsza nie jest. Bo nawet jeśli ktoś nie jest świadomy swego braku wiedzy, ale ma chociaż trochę oleju w głowie i potrafi słuchać i patrzeć, z tej niewiedzy w końcu wyjdzie. 

Natomiast prawdziwą tragedią jest odrzucanie z automatu wszystkiego, co nie pasuje do wymyślonych przez siebie teorii i wiara we własną nieomylność, a co za tym idzie ignorowanie opinii niezgodnych ze swoim pojmowaniem danych kwestii. Jeśli do tego dojdzie misja szerzenia tej pseudo-wiedzy, to sytuacja robi się jeszcze bardziej niepokojąca.

Tak się zastanawiam: jak taką głupotę tępić? Bo że trzeba tępić, nie mam wątpliwości. Trzeba, gdyż (tu pozwolę sobie zacytować samą siebie): Mówi się, że głupota nie boli. Jednak boli – boli zwierzęta, które są zależne od tych głupich."

Ale jak to robić, jeśli punktem stycznym jest wirtualna rzeczywistość? Świat realny daje więcej możliwości.
Już już się odzywam. Przeleciał mi ten wątek-nie zauważyłam.
W pełni się zgadzam. I znam inne przykłady akurat z tej beczki.
Ale "beczkę" od lat omijam dużym łukiem chociaż nieraz trudno mi wytrzymać.

A co do odpowiedzialności za słowa a raczej do tego jak mogą być słowa rozumiane - to dam inny przykład:
ElaPe pisze tak w wątku o Celach jeździectwa:

Jeździectwo to takie coś że po godzinie  jazdy w 3 chodach  na maneżu/hali człowiek latem jest zlany potem a zimą przy -14 rozbiera się do koszulki. Koniu występują żyłki i poci sie co najmniej na szyi (zimą ) i po całości (latem).

I ja taki skrót myślowy rozumiem a nawet ,jak Treser jest w formie , odczuwam na własnej skórze.
Ale weźmy szczypiora co to przeczyta i na koniku o marnej kondycji czy nie do końca zdrowym zastosuje.
Szczypior zrozumie,że wolno mu a nawet trzeba konia umęczyć . A na drugi dzień sobie do stajni nie przyjedzie z braku czasu i zostawi z zakwasami czy też wywoła mięśniochwat.
Oj, trudne to pisanie.

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
25 stycznia 2011 14:36
Przez godzinę, pracując w 3 chodach, z przejściami raczej się konia nie zamęczy na tyle by następnego dnia miał dostać mięsniochwatu. Chyba że jakiś debil by non stop galopował ale to jak zaznaczyłam jest pracaw 3 chodach a nie bezmyslne gonienie w galopie.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się