Kto/co mnie wkurza na re-Volcie? Reaktywacja ;)

Ten temat ostatnio mnie prześladuje. Od razu mówię, że temat futer i ich produkcji mnie ani nie ziębi, ani parzy, ale postaram się przedstawić kilka faktów.

Na moje nieszczęście studiuje hodowle zwierząt i strasznie, ale to przeokropnie wkurza mnie oczernianie prawdziwych hodowców.

Dlaczego ludzie nie potrafią zrozumieć, że żeby wyprodukować futro warte 10. 000 zł jak nie więcej, potrzeba wysokiej jakości, gęstej, odpowiednio długiej, lśniącej i zadbanej okrywy włosowej ? A co za tym idzie zwierzę musi być dobrze odżywione, nie może byc zestresowane (żadni zieloni się po takiej farmie nie kręca, w sumie to nikt z  " normalnych" ludzi się tam nie dostanie) nie moga być  w brudnych klatkach, nie moga byc zaropiałe, okrawione i trzymane  po ileś sztuk na za małej powierzchni (za wyjątkiem kilku gatunków i matek z młodymi) bo to wszystko przekłada sie na jakość włosa. Zwierzęta dostają zbilansowana żywność składającą się ze zbóż , odpadów rzeźnianych i dodatku warzyw oraz makro- i mikroelementów. Hodowca z prawdziwego zdarzenia nie może pozwolić sobie na ich złe traktowanie, bo musi sprzedac futro pod koniec sezonu (zwierzęta żyją zwykle rok, oprócz stada selekcjowanego do reprodukcji) inaczej biznes jest nieopłacalny.
Na chłopski rozum. Włosy i paznokcie to twory martwe. Na nich od razu widać stan zdrowia, wpływ odżywiania i stresu. Zanim odrośną nowe i ładne, potrzeba czasu, a hodowcy tego czasu nie mają.

konia , czy krowę można jeszcze szybko trochę podpaść, na okrywę czeka sie kolejny rok. Konia, krowę można sprzedac w trochę gorszym stanie, najwyżej mnie zapłacą, a wyliniałej skóry nikt nie kupi.

Są wady które eliminują futro ze sprzedaży, sa wady które obniżają jego wartość, przy ocenie bierze sie pod uwagę wszystko i długość i jakość, potem skóry sa wysyłane do obróbki (miejsca pracy) magazyny i giełdy (jeszcze więcej miejsc pracy)

Widziałam wiele zdjęć z ferm nowoczesnych ,zadbanych i czystych, ale co maja pokazać takiemu dziecku z organizacji, żeby uwierzyło, że jest źle??? Musza pokazać drastyczne filmy, zdjęcia, podobnie jak to robią końskie fundacje. Incydenty pokazywane jako norma.

Ubój jest szybki, zwierzęta sa zabijane pradem. Jedna elektroda z przodu, druga z tyłu, pewnie nie jedno zwierzę rzeźne chciałoby tak bic ubite, bez całej ceremonii wpędzania, przepędzania po okrwawionych pomieszczeniach, ogłuszania radicalem, skrwawiania....

Przepraszam za off, ale po prostu to mnie wkurza. Proszę następnym razem zapoznać się z całym tematem i podejśc trochę od drugiej strony do sprawy, a nie tylko kierowac się dobrym serduszkiem i oglądać zdjęcia foczek na google.
Mam nadzieję, że was nie zanudziłam i zgrabnie ujęłam druga strone medalu.
Pozdrawiam.
Nie odbierz mnie źle, ale to, że studiujesz taki kierunek, wcale nie oznacza, że wiesz jak jest naprawdę. (Mam znajomych na różnych biologicznych kierunkach, wcale ich tam nie uczą, że GMO to syf, oj nie. 😉) Być może niektóre przedsiębiorstwa działają humanitarnie. Niestety miałam okazje oglądać (na zdjęciach/filmach) zupełnie inny obraz niż ten, który Ty przedstawiasz. Ponadto moja koleżanka miała nieprzyjemność odwiedzić takie miejsce. Ani nie jest specjalnie tkliwa, ani nie jest fanatyczką. Natomiast uwielbia ubierać się elegancko. Powiedziała, że nigdy, przenigdy nie kupi futra po tym co tam widziała.
Ja byłam 8 lat wegetarianką. Walczącą. Jak zaczęliśmy jeździć na studiach do rzeźni, to mi przeszło.
W profi rzeźni jest to robione całkiem ok. Od tej pory patrzę skąd pochodzi mięso. Za żadne skarby nie kupuję z rzeźni małych i "niewiadomego" pochodzenia. Myślę, że wystarczy, zamiast wciskać ludzom kit, żeby nie żarli w ogóle.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
02 lutego 2013 08:37
A czy to nie jest czasem tak, że jeden filmik nagrany w tylko jednej fermie krąży po sieci i jest wrzucany do wszelkich dokumentów na ten temat? Bo gdzie bym nie szukała, to wszędzie sceny się powtarzają.
Możliwe. Ale byłam też w rzeźni, że mi włosy dęba na głowie stanęły.
Po prostu jak we wszystkim, są źli i dobrzy. A czasem pośredni  😉
BASZNIA   mleczna i deserowa
02 lutego 2013 10:46
whisperer13, dzieki, ze Ci sie chcialo to napisac.
Wuj mojego meza hodowal biale nutrie na futra. To, ile pracy i jakie warunki zycia musialy miec te zwierzeta, aby futerko nadawalo sie do czegokolwiek...glowa mala. Łacznie ze mnieniana codziennie woda w basenie.

Oczywiscie, mozna w ogole nie hodowac na futra, na skory. Ale tez na mieso. Jak juz wczesniej napisalam, hipokryzja byc przeciwko futrom, ale nie skorom owczym, tudziez meblom czy tapicerkom samochodowym albo drogim siodlom. Te skory to nie produkt uboczny.

Ja raz jeszcze o szerszym spojrzeniu: co z ludźmi, którzy wraz z rodzinami żyją z pracy w tym ogromnym sektorze? Na Madagaskar? Czy dokąd?
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
02 lutego 2013 11:22
Ktoś mądrze kiedyś tu stwierdził- przecież mogą znaleźć inną pracę 😎
Tak. Niezwykle mądrze. ;-)

Moim osobistym zdaniem, jeżeli gdzieś jest źle dla zwierząt, to pozostaje jednak Madagaskar.
Albo mlecz.
(bo ciągle mówimy o futerkach?)
Ja mówię ogólnie o tzw.żywności pochodzenia zwierzęcego. A fermy na futra widziałam same straszne. I więcej widzieć nie chcę chyba. To było dawno. Może dziś są inne? Nie wiem.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
02 lutego 2013 11:44
Byc może fermy też długo już nie pociągną, w końcu technologia idzie do przodu i sztuczne furta wyglądają coraz lepiej.
Ja jestem zaskoczona ile ludzi wokół mnie objawia się jako wegetarianie. Ostatnio rozmawiałam z moją panią doktor na tutejszym uniwersytecie i od słowa do słowa okazało się że jest wege, tak jak jej facet oraz siostra, jej roczny dzidek i mąż  🙂
Cieszy mnie też tutaj tolerancja wobec nie tylko wegetarian, ale nawet wegan. Ostatnio w akademikowej kuchni ktoś zostawił ciastka do częstowania się, przy czy zaznaczył na karteczce, że zawierają żelatynę. Uważam to za bardzo miłe. W Polsce mój chłopak zamówił wegetariański makaron, to pani mu dała z kurczakiem. Jak jej wyjaśnił, że kurczak w żadnym wypadku nie jest wegetariański, to zaproponowała z tuńczykiem  😁
Wracając do meritum - możliwe, że wiele "takich" biznesów nie przetrwa tej żywieniowej rewolucji. Bardzo dużo ludzi przechodzi na tego typu dietę również ze względów zdrowotnych.
Meise,  jakie sa przesłanki, które powodują, że dieta pozbawiona białka zwierzęcego i produktów odzwierzęcych jest wskazana ze względów zdrowotnych?

o ile rozumiem fanaberię i nawiność, jakoby żarcie mlecza miało cokolwiek zmienić, bo to piękne, że ludzie mają ideały, jak pozbawione racjonalnego myślenia by nie były, to jest to dieta dla osób, które fizycznie nie pracują. żywiłam faceta wegańsko, jak sobie zafundowałam dietę, i no cóż... może i to się sprawdza jak ktoś siedzi w biurze, ale gdy potrzeba siły fizycznej i praca jest wyczerpująca, to lepiej zamiast sałatki postawić talerz ze schabowym, o ile nie chcemy faceta mega odchudzic i widzieć, że ma coraz mniej sił.
To ja przewrotnie. Meise: a jaki wpływ na nasze rodzinne miasto miał upadek zakładów mięsnych? Pozytywny?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 lutego 2013 12:18
Tania, To ja napisalam i nie wiem czemu to takie zabawne? Obecny swiat i przemiany cywilizacyjne wymagaja od ludzi czestych zmian zatrudnienia. I nie chodzi tylko o firmy, ale takze o zawod. Zmieniajace sie technologie, szybko rozwijajacy sie swiat, przemiany spoleczne, to wszystko wymaga od ludzi zapomnienia o jednej pracy przez cale zycie. Trzeba sie dostosowywac do zmieniajacych warunkow.
Ja takiej przemiany nie dożyję.
Meise,  jakie sa przesłanki, które powodują, że dieta pozbawiona białka zwierzęcego i produktów odzwierzęcych jest wskazana ze względów zdrowotnych?

o ile rozumiem fanaberię i nawiność, jakoby żarcie mlecza miało cokolwiek zmienić, bo to piękne, że ludzie mają ideały, jak pozbawione racjonalnego myślenia by nie były, to jest to dieta dla osób, które fizycznie nie pracują. żywiłam faceta wegańsko, jak sobie zafundowałam dietę, i no cóż... może i to się sprawdza jak ktoś siedzi w biurze, ale gdy potrzeba siły fizycznej i praca jest wyczerpująca, to lepiej zamiast sałatki postawić talerz ze schabowym, o ile nie chcemy faceta mega odchudzic i widzieć, że ma coraz mniej sił.


Gorąco polecam ten dokument (naprawdę nie ma tam oszołomstwa, czyste fakty i wyniki imponujących badań, m.in. słynnego badania chińskiego na 880 mln (sic!) osób). Rodzina jednego z profesorów sama miała farmę mleczną, a on sam był przekonany, że nie ma nic zdrowszego od krowiego mleka (tudzież przetworów). Kwestia "biednych zwierzątek" trwa może dwie minuty. Zaczyna się od wypowiedzi Billa Clintona  🙂 Bardzo ciekawa jest też zależność między dietą i zachorowaniami na niektóre nowotwory i choroby wieńcowe w Norwegii przed i po II WŚ. Bardzo dobitny przykład.
[url=http://video.anyfiles.pl/Widelce+ponad+no%C5%BCe+18/Inne/video/43615]http://video.anyfiles.pl/Widelce+ponad+no%C5%BCe+18/Inne/video/43615[/url]

Tania, ale ja nie pochodzę z Zamościa, wychowałam się na wsi pod nim, a reszta życia już w Rz-wie. Także nie będę zmyślać - nie wiem.
Averis   Czarny charakter
02 lutego 2013 12:37
Tania, ale to jest już fakt.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 lutego 2013 12:40
Wybacz, ale to juz sie dzieje 🙂
Niech sobie będą wegetarianie, weganie, lub ludzie żywiący się czym tam sobie chcą. Ale niech nikt mi nie zakazuje jedzenia mięsa. Ja nie nakazuję tego jeść nikomu, ale niech nikt nie zakazuje mi tego robić. Bo jego samego zjem. Z panierką na patelni.  😉
Mogę mieć produkty pochodzenia zwierzęcego na specjalnie oznaczonych półkach, jeśli jakimś cudem byłabym w mniejszości, ale niech nikt mi nie zabiera mięsa, jajek, ryb, żelatyny i całej tej reszty, bo umrę z głodu i niedoborów.  😉

I jakoś wśród moich znajomych, w moim wieku nie ma ani jednego wegetarianina. Nie sądzę by ilość wegetarian rosła jakoś znacząco. Ja przynajmniej tego nei widzę. Znam sporo osób, które w przeszłości przez jakiś czas odrzucały produkty zwierzęce i każda z tych osób w sumie do mięsa wróciła z jakichś tam powodów, nie wiem jakich.
Problem pojawia się, kiedy rynek pracy się nie rozrasta, a kolejne firmy są zamykane. Tu już nie chodzi tylko o przebranżowienie, ale o fakt, że zamknięcie X firm spowoduje, że Y osób traci pracę.
Są takie miasta (jak chociażby moje rodzinne), gdzie bezrobotnych jest ok. 1/4. Tu zamknięcie kolejnej dużej firmy jest dużym problemem i hasło "mogą się przebranżowić" jest mało pocieszające. Mogą jeszcze wyemigrować, albo... żreć mlecz.
Isabelle, jeszcze co do mężczyzn wegetarian/wegan. Mój facet jest opętany sportem. Przede wszystkim rowerowym. W zeszłe wakacje przejechał dokładnie 1250 km w 9 dni na rowerze ostrokołowym (pedałuje się non stop, do tego trzeba mieć mega silne nogi, zwłaszcza gdy się zjeżdża z górki - nie ma hamulców, hamujesz nogami). Generalnie pracuje na działce fizycznie, rąbie drwa, dźwiga, pracował na budowie również. Słowa nie powiedział, że czuje się słabiej. Ale my naprawdę dobrze się odżywiamy, nie ma mowy o niedoborach. Teraz po przejściu na wegnizm zamierzam zrobić badania, powtórzyć za pół roku i porównać  🙂 (btw zawsze miałam na paznokciach te białe plamki świadczące o niedoborach, teraz nie ma po nich śladu).
Ale Meise, to że wam służy taka dieta, nie znaczy, że będzie służyła każdemu.  🙂
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
02 lutego 2013 12:48
Przebranżowienie jest jeszcze ok, jeśli człowiek ma takie możliwości. Ale jak ma się przebranżowac dajmy na to taki rolnik, który z dziada pradziada ma własne gospodarstwo, zwierzęta, prowadzi przykładowo hodowlę krów na ubój? Nie ma wykształcenia, nie ma doświadczenia, nie bardzo ma perspektywy- bo jak, ma sprzedać całą farmę z inwentarzem i nagle przeprowadzić się do miasta? Pracować w biurze?
To fajna idea, ale potrzeba na nią kilkunastu-kilkudziesięciu lat. Niemniej jest to realne i ciekawe. Ale co wtedy z mięsem? Jak się wszyscy przebranżują i nikt nie będzie chciał krów/świń/kur hodować?

(nie wiem czy dobrze odmieniam przebranżowienie 😡 )

Ale Meise, to że wam służy taka dieta, nie znaczy, że będzie służyła każdemu.  🙂


Dokładnie. Nie wyobrażam sobie ludzi z np. ostrą anemią na wege.

Da się żyć bez mięsa. Ale dla niektórych ono jest po prostu smaczne 😉
Meise to spytaj na wsi jak żyjący z rolnictwa widzą zaprzestanie produkcji żywności i pasz. A Zamość? No ma bezrobocie i beznadzieję. I okoliczne (dawniej kwitnące) wsie też.
Ale Meise, to że wam służy taka dieta, nie znaczy, że będzie służyła każdemu.  🙂


Możliwe. Ja mam grupę 0 rh-, gdzieś wyczytałam, że osoby o tej grupie są bardzo mięsożerne, że zostało to dowiedzione i nie powinny w żadnym wypadku rezygnować z mięsa. Ale żyję i mam się tak dobrze, jak nigdy  😉
Co do produktów w hipach, to póki co na pewno produkty odzwierzęce nie będą w mniejszości, ale mi się marzy, żeby w Polskich hipach zaczęli stosować oznaczenia produktów dla wege/wega ludzi. W Niemczech wchodzę do sklepu i z daleka oko me wychwytuje produkt z zielonym listkiem i ciągnę do niego jak magnes  😁 (a nie marnuję godzinę na poszukiwaniach..)

Tania, moi dziadkowie się przebranżowili, a byli od pokoleń związani z rolnictwem. I powodzi im się bardzo dobrze mimo, że skończyli tylko podstawówkę...
W ogóle nie ma szans. Na świecie jest głód. ( w sumie to u nas chyba akurat niekoniecznie) ale mięso jest produktem żywnościowym i wszelkie pochodne zwierząt również. Zwierzęta to źródło cennego białka.

Produkty bezzwierzęce mogłyby być oznaczone, czemu nie? Przecież jest grupa ludzi, dla której jest to ważne. Widocznie jeszcze tych osób jest zbyt mało, aby producenci zawracali sobie nimi głowę.  🙁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 lutego 2013 12:59
CzarownicaSa, Ale to jest idea, ani moj wymysl i nie odnosi sie tylko do jedzenia miesa, tylko do niemal wszystkich dziedzin zycia. Swiat zmienia sie w zawrotnym tempie, jestesmy teraz w momencie zmiany cywilizacyjnej w ktorej zmienia sie wlasciwie wszystko. Od technologi, poprzez zatrudnienie, instytucje polityczne, po model rodziny. I  naprawde nie jest wazne, ze ktos jest rolnikiem z dziada, pradziada...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
02 lutego 2013 13:01
Strzyga rozumiem, niemniej na to i tak potrzeba lat. Mnie to trochę smuci, że rolnictwo nieubłaganie umiera i nie wiadomo, czy za te 400-500 lat w ogóle ktoś będzie uprawiał ziemię i z tego żył.
Ja gówniara jestem, w tym może byc coś więcej, ale mnie po prostu odrzuca i przeraża idea tego szybkiego postępu i coraz większego nacisku na porzucenie wsi, uprawy i hodowli.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się