Rewia i Agnieszka - musimy im pomóc!!

U nas odnowiony jest już któryś raz z rzędu, dlatego rozważane jest to usunięcie oka. Bo może to być przez to porażenie nerwu.
Szczerze ci powiem, że poza atropiną i surowicą, to nazw dwóch innych leków nie zapamiętałam. Będę w weekend to zapiszę sobie i dam ci znać. Wiem na 100%, że leki ma podawane co 2 h i przynosi to efekty.
Ja co 2 h nie mogę , bo pracuję. Ale wstaję o 4:30 i jestem w stajni wcześnie rano (późno w nocy?). U nas też nawrót i rozważamy usunięcie oka niestety. Z tym że przy wizji operacji onkologicznej drugiego konia, lekko mnie to też przerasta 🙁
No to jest problem. U mnie zebrało się kilka osób i dyżurowały. Ale i tak było ryzyko pęknięcia oka.
agulaj79 bardzo się cieszę z dobrych nowin. No i apetyt wraca, trawokulki są mega pyszne 🙂 niezmiennie trzymam kciuki.
_Gaga przykro mi, że u Ciebie takie niepomyślne wieści.
Jak ja się cieszę, że już pt, że weekend, że niedługo ją zobaczę!!!!!!
Rozumiem Cię doskonale 🙂 Uściskaj ją ode mnie też 🙂
Trawokulki bedą najlepsze od pewnego czasu podaję swoim dziadkom ( 26-27 lat) i to jedyna pasza po której przybierają. Dobrze jest mieszac z jakas paszą lub owsem żeby chętniej jadła przynajmniej na początku.
Jak ja się cieszę, że już pt, że weekend, że niedługo ją zobaczę!!!!!!

Dawaj znać jak się Rewia czuje i co mówią weci 🙂
Kciuki trzymam niezmiennie!! A po wypłacie i uiszczeniu swoich wetowych zaległości - postaram się cosik podesłać 🙂
Hmmm, jechałam uskrzydlona, wróciłam przybita - ponownie.
Była smutna, apatyczna prawie. Nie ucieszyła się, na nasz widok jakoś. Dziś nie miała czyszczonej przetoki i widać, że ropa jej się nadal leje. W oku port w górnej powiece tym razem więc pewnie wczoraj świeżo założony. Niestety przy boksie leżał bat, co nie ukrywam, że mnie zmartwiło dodatkowo. Ja wiem, że ludzie mają takie sposoby na konie, ale wiem, że to nie jest sposób na nią. Jutro będę dzwonić do Samsela i będe rozmawiać co i jak z leczeniem i cała resztą. W weekend są jakies praktykantki czy kto to wie? niewiele mogą powiedzieć. Jak zapytałam co ona taka apatyczna, że się martwię, to usłyszałam, że ona nie smutna, a wkurzona. Sorry, ale wiem kiedy mój koń jest wkurzony.
W zeszłym tyg przynajmniej spacerowała po boksie w kółko mimo schodzącego Jasia, a dziś smutno stała.
Jedyna dobra wiadomość to taka, że dałyśmy jej siana i JADŁA!!!!!  Ale to siano takie grubsze jest. Obok była kostka z cieńkim i nie chciała tego jeść. Pół snopka jej wsadziłyśmy, żeby sobie mieliła. Koleżanka napisała na tablicy informacyjnej, że je to grube siano.
Bardziej jakoś nie schudła, ale i tak nie wygląda za ciekawie. Poniżej zdjęcie, a pojechała bez wystających żeber i kręgosłupa. Zad miała okrągły, a teraz... No płakać mi się chce, dobrze, że mam otwartą butelkę wina bo mi źle.
Więcej zdjęć wrzucę jutro jak mi koleżanka podeśle. Ja zrobiłam wszystkie takie ruchome zamazane.
Nie moge zdjęcia załączyć bo za duże 🙁

Edit: udało się

Było nadal trochę za duże - zmniejszyłam.
agulaj79, ja na leczeniu koni z przetok się nie bardzo znam, ale z racji tego, że mam 3 szt to bywam w klinice na Służewcu. W ciągu ostatniego roku miałam tam konia 2 razy. To co mogę powiedzieć, to to, że mój koń miał tam dobrą opiekę. Klinika wyznacza jednego lekarza prowadzącego i powinnaś dostać numer telefonu do tego lekarza. Łapanie przypadkowego lekarza w klinice i pytanie go dokładnie o Twojego konia może nie zdać egzaminu. Ja jak dzwoniłam do lekarza prowadzącego, to zawsze dostawałam wyczerpujące informacje odnośnie zdrowia konia i planu jego leczenia.

To już nie jest najmłodszy koń, więc przygotuj się na to, że trudniej się go leczy. Nawet dobrzy i oddani lekarze to nie cudotwórcy. To, że koń trafił do kliniki, nie oznacza, że natychmiast go wyleczą, więc być może potrzebne jest trochę cierpliwości. Dopiero co ten koń stał poza kliniką i nie było pomysłu na jego leczenie, teraz pewnie w tydzień go nie naprawią.

A z przetokami i ropą naprawdę różnie bywa. Ja u psa walczyłam 3 lata, ropa była odporna na wszystko antybiotyki, autoszczepionki, czyszczenie - dosłownie doktorat możnaby zrobić, w końcu usunęłam mu ucho bo lekarze byli bezradni. I w sumie była to najlepsza decyzja, bo pies żyje do dzisiaj a przestał się męczyć.
Dance girl na wiem że w tydzień czy 2 dużo się nie zdziała. Na jestem teoretycznie przygotowana nawet na najgorsze, ale tylko teoretycznie. W praktyce jestem strasznie emocjonalna, szczególnie w przypadku zwierzecia, które jest że mną większość mojego życia.
Co do lekarzy to wiem, że w weekend nie na co pytać, ale zawsze coś człowiek chce się dowiedzieć. Dlatego zwykle dzwonię w tygodniu o coś niecoś się dowiaduje.
agulaj79, przestań się łamać!! Koń jest pod mega dobrą opieką. Osowiały i smutny, bo zamknięty, sam, w obcym miejscu, z dala od stada i "swoich" ludzi. Codziennie jej robią krzywdę (przecież Rewia nie wie, że to wszystko dla jej dobra), a jak panikuje to zmuszają do stania (bywa, że nie ma innego wyjścia). Jedzenie jakieś nie takie. Konie obok zmieniają się, wszystkie jakieś takie... chore 🙁 Co to za miejsce??!! 🤔
Co do bata - czasem lepiej raz przestraszyć, niż się 3 godziny z koniem szarpać i narobić i sobie i koniowi problemów 🙁
Głowa do góry. Zwierzak jest pod dobrą opieką. Zadzwoń jutro z mniejszą dawką emocji i pogadaj na spokojnie o postępach leczenia. Będzie dobrze. Wiesz, że musi być 🙂
agulaj79, ja rozumiem Twój ból bo mam 27-latka od 25 lat ... Nie jeżdżę na nim i odwiedzam tylko od czasu do czasu (a nawet czasem rzadziej) a jak sobie pomyślę, że coś mogłoby mu się stać to mi się słabo robi. Ten koń jest ze mną większość mojego życia i dłużej niż znam swojego męża. Moi rodzice i rodzeństwo nie żyją i tylko to zwierze jest ze mną od kiedy byłam nastolatką. Naprawdę wiem jaki to sentyment. Mam inne konie, o wiele lepsze niż on, ale on zawsze będzie "tym koniem".

Niestety wiek robi swoje i leczenie starych koni proste nie jest. Mam nadzieję, że Twojego konia da się skutecznie wyleczyć i tego Ci życzę.
Dziewczyny, strasznie to smutne a za razem niesamowicie budujące, co piszecie. Smutne, bo upływający czas sprawia,że nasze konie są coraz starsze, zazwyczaj chorują coraz więcej lub coraz ciężej, a budujące, bo mimo wszystko wciąż są z nami.
Ostatnio mój nigdy nie kolkuący koń postanowił...zakolkować. Pierwszego dnia po wizycie wet. wieczorem wydawało się,że jest już znacznie lepiej,rano niestety okazało się,że wcale nie. Kolejna wizyta wet. Wracając od niego rano ze stajni oczywiście się poryczałam, z tyłu głowy miałam już obraz jak pakuję go do przyczepy i wiozę do kliniki. Przyjechałam,zapisałam drugi numer w tel.na wypadek, gdybym musiała dzwonić a na pierwszy dodzwonić się nie umiała. Potem zaczęłam analizować, "komu sprzedać własną nerkę",żeby móc opłacić ten jego pobyt w klinice. Na szczęście leczenie "w domu"dało radę i już po południu drugiego dnia było dobrze. Nie mam go tak długo, jak Wy swoje futrzaki, ale to i tak 9lat, 1/3 mojego życia. Wiem,że jak napisała  Dance Girl, to jest właśnie "ten koń".

agulaj79 Zdrowia dla Rewulca i dużo siły dla Ciebie. Patrzenie na chorego zwierzaka,który tyle dla nas znaczy jest bardzo trudne, ale pamiętaj,że to dla jej dobra. Zrobiłaś co mogłaś, jest pod dobrą opieką. Trzymajcie się cieplutko  :kwiatek:
Dance Girl, Gaga Waszym kopytnym też jak najwięcej zdrowia  :kwiatek:
Ja zawsze się balam, że Rewia dostanie kolki i ponieważ nie wsiada do przyczepy to jej się nie uratuje. Albo że dostanie ta kolke w nocy o nikt nie zauważy. A tu taki zonk, choruje na zupełnie coś innego.

Edit. Na profilu Stajnia Róża na fb są aktualizowane informacje o Rewiulcu o zdjęcia.
agulaj79 wiesz pogoda też jest niespecjalna i ona przez to też ma pewnie gorszy nastrój. Poza tym dom to dom, klinika nawet najlepsza to obce miejsce. Im dłużej tam jest tym bardziej tęskni. Wierzę, że się uda 🙂 Czekam na wieści 🙂 Trzymaj się 🙂
agulaj79, daj znać co mówi wet prowadzący  🙂
Wieści z frontu:
Jestem po rozmowie z dr Samselem. Bardzo rzeczowy i spokojny człowiek.
Przetoka - nadal wyłuskują martwe kawałki kości, ale już mniej, więc jest z tego zadowolony. Nie pozwala się goić ranie po to, żeby wszystko ładnie wyłuskać, żeby to nie nawracało. Czyszczą co dwa dni bo ona walczy, więc muszą to robić na sedacji. Normalnie robi się to bez znieczulenia bo to nie boli, ale ona jest jaka jest.

Oko:..... no tu się wrzód zatrzymał. Ten lek na Ch.. (nie pamiętam nazwy) był specjalnie sprowadzanym lekiem, lekiem ostatniej szansy. Nic nie poprawia się wrzód, więc trzeba działać operacyjnie. Dr stawia na przeszczep spojówki. Jeżeli to zostawimy to rogówka się rozmięknie (o ile dobrze zrozumiałam) i będzie trzeba je usunąć. Będzie dziś kontaktował się z fundacją i potem ponownie ze mną. Ode mnie chciał usłyszeć czy ma zielone światło, bo.... normalnie taką operacje mogą podać w nieczuleniu miejscowym przy koniu stojącym. U Rewii to nie przejdzie i trzeba ją położyć. Ponieważ, klacz jest starsza może dostać zapaści w trakcie. Ewentualnie może się wybudzić, ale nie mieć siły wstać. Także mam się liczyć ze wszystkim.

Prawdopodobnie będzie to robione na dniach. Dziś lub jutro będę wiedzieć.

Powiedziałam, że ja liczę się z każdą ewentualnością, będzie mi przykro, będzie mnie bolało, bo nie mówię, że nie. Ale jak się nie zgodzę, to skażę konia na cierpienie.

Naprawdę, ostatnio zastanawiałam się, jaką derkę jej kupić, bo idzie zima, a ona wróci wychudzona. Nie mamy żadnej. A tu okazuje się, że na dniach okaże się czy wogóle wróci. Wyć mi się chce.

Edit: literówki
Nie chcę się wkrochmalać, ale czy w takiej sytuacji nie lepiej rozważyć usunięcie oka? Koń z jednym doskonale sobie radzi.
Huzar, jest taka opcja i będą ją też rozważać. Decyzję pozostawiam lekarzom.
agulaj79 dopiero zobaczyłam ten wątek i mimo iż odkładam każdy grosz na swojego konia, wpłaciłam parę zł, niech wam się wiedzie 🙂 Czekam na dobre wieści, nie załamuj się.
Huzar, przeszczep rogówki czy spojówki nie jest jakimś mega nietypowym zabiegiem i się go wykonuje u koni z powodzeniem. Nie dziwi zatem taka metoda leczenia.

agulaj79, nie histerycz  😉, bo Twoja siła akurat w tym wszystkim jest najważniejsza. Jak ma się czuć Rewia, skoro nie dość że jest w obcym, smutnym miejscu to jeszcze "jej człowiek" nic tylko beczy?
Wiem jak to boli. Z "tym jedynym" już się rozstałam, aktualne dwa ogony też zdrowiem nie grzeszą (jak wiesz). I tylko moja wola walki o nie daje nam wszystkim siłę aby ten bałagan na codzień ogarniać. Pomyśl proszę o mojej Byśce. Muszę wstawać codziennie o 4:30 aby podawać jej leki tak często, jak się da... nie pomaga mi kompletnie nikt... Ty masz konia pod super opieką i nie masz chwilowo na łbie codziennej, żmudnej i wyczerpującej walki o zdrowie zwierzaka... będzie dobrze i tej wersji się trzymaj cały czas.
Dzięki dziewczyny. Przy niej nie wyję. Głaszczę, czyszczę, karmię i tyle.
Wracając jestem przybita, ale mija  z czasem jak mam dużo rzeczy na głowie. Dopiero takie telefony mnie doprowadzają do łez. Staram się trzymać, ale jednak gdzieś tam łamie...

W optymistycznej wersji w ciągu dwóch tygodni Rewia wróci do stajni.
I tego się trzymamy. Podeślę coś po pierwszym, trzymam kciuki!
Wybiegam w przyszłość, ale muszę myśleć pozytywnie. Będę potrzebowała derkę. Jakąs tanią oczywiści będę musiała kupić, ale... ale jaką? Ona raz, że wychudnie, dwa stojąc non stop w boksie nie nabierze futra tak jakby nabrała będąc u nas (spory futrzak się z niej robi).
Ona jest szałaput, a ja się boję, że się położy wytarzać czy ogólnie w boksie, zaczepi pasy nogami i będzie się szarpać, aż się uwolni, albo sobie krzywde zrobi - no taka jest. Na uwiązie też się odsadzać potrafi, tyle, że przy czyszczeniu ładnie stoi więc nie trzeba jej wiązać. No i mam zagwozdkę.

Poza tym czekam na tel od weta jakie są decyzje.

Edit:
w załączeniu wspomnienie lata (rok temu)
agulaj79, w jakich warunkach ten koń stoi w swojej macierzystej stajni?

Moje konie stoją w stajni takiej niezbyt zimnej w zimie. W sensie dobrze izolowanej, drewnianej. W tej chwili stoją w derkach polarowych, jak jest łagodna zima to stoją w derkach podobnych do tej podszytych polarem to pewnie wyjdzie 50 albo 100. Na totalną zimę mam do stajni derki 200, nigdy ich nie użyłam.

Na padok mają derki jeden "stopień" cieplej niż w stajni.

Ja nie kupuje derek w Polsce bo z reguły są dla mnie za drogie, sprowadzam przez internet z Niemiec. Gdzieś tu widziałam komis jeździecki - może tam dostaniesz coś taniej.
Ona stoi w stajnie z 10 końmi. 4 konie dodatkowo stoją w angielskiej. Stajnia nie jest zimna, przy takiej liczbie, ale myślę raczej o derce na dwór, bo jednak na padok wychodzą. O stajennej pomyślałam, ze względu na to jej osłabienie po leczeniu - może na wyrost?
Moje na padok w tej chwili chodzą w 100, w zimie w 200.
Jak możesz to podeślij jakieś linki, bo ja wzrokowiec.
agulaj79, tu masz link do całego działu klik przy każdej jest napisana grubość.

To co jest dla mnie ważne to:
1. Pasy pod brzuchem i zapinki pod nogami
2. "Rozpierdaski" na łopatce
3. Przecena

Natomiast tak się zastanawiam, bo ja derkuję na padok konie, które normalnie codziennie chodzą i coś tam startują, ale "dziadka-emeryta", który wygląda w zimie jak mamut i jest absolutnie przyzwyczajony do zimna to nikt nie derkuje od lat a codziennie stoi na padoku. Od był derkowany jak stał w stajni sportowej teraz derki od co najmniej 6 lat na oczy nie widział. Może pogadaj z lekarzami, czy jest na pewno potrzebna, żebyś nie przedobrzyła.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się