RWYM

busch   Mad god's blessing.
03 października 2010 01:17
Odkopuję temat zwabiona jakąś wzmianką z tematu o kontrowersyjnym naturalu 😉 .

Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale zgrubsza w RWYM chodzi o, w pierwszej kolejności, dogłębne zrozumienie teoretyczne, czym jeździmy konno, a w drugiej - o świadome myślenie, co by tu przesunąć, rozluźnić i napiąć podczas jazdy.

Zastanawiam się, czy takie rozwiązanie rzeczywiście jest dobre. Mam wrażenie, że ogólnie w świadomości ludzi utrwaliło się, że automatycznie wykonywane czynności są gorsze od tych świadomie sterowanych. Ale czy rzeczywiście wszystko trzeba świadomie rozważać i kontrolować? Wiele rzeczy robimy na autopilocie - oddychamy, mrugamy (to oczywiste), ale też chodzimy, piszemy na klawiaturze, czytamy, itd. Robię na sobie doświadczenia i wcale nie jest tak, że po przejęciu świadomej kontroli np. nad procesem czytania czyta mi się lepiej - wręcz przeciwnie, zastanawiając się, co dokładnie robię, obniżam tempo czytania i jakoś wyślizguje mi się sens czytanego tekstu, czasem muszę powtarzać czytanie jakiegoś akapitu. Podobnie z chodzeniem - zwykle myślę (jak większość) tylko o tym, gdzie chcę dojść i ewentualnie czy mi się śpieszy, czy nie, a kwestia poruszania poszczególnymi partiami mięśni itd. pozostaje automatyczna. Kiedy próbuję przejąć nad tym świadomą kontrolę, łatwo gubię rytm marszu, szybciej się męczę i muszę się skupiać na tym, co robię - idąc 'z automatu' mogę jednocześnie czytać, rozmawiać przez telefon itd.

Oczywiście przejęcie świadomej kontroli nad różnymi czynnościami czasem jest potrzebne, jak na przykład przy nauce szybkiego czytania przez pierwszy okres trzeba się koncentrować na procesie czytania (ale wtedy też nikt od nas nie wymaga za dużo zrozumienia czytanego tekstu, to jakoś później się dołącza jak już możemy półautomatycznie przejść na schemat szybkiego czytania). Ale ogólnie - po doświadczeniach z chodzeniem na automacie i świadomym - raczej podczas jazdy dążyłabym do tego pierwszego, ponieważ jest skuteczniejsze, mniej męczące i łatwiej się skupić na celu takiego, a nie innego użycia ciała, zamiast rozbijać się tylko o przesuwanie łydek itd. Zwyczajnie mam ograniczoną moc obliczeniową, nie jestem w stanie w tym samym momencie myśleć o partiach mięśniowych używanych do tego a tamtego i jeszcze koncentrować się na tym, co koń napina i rozluźnia, oraz co planuję zrobić żeby w nim coś poprawiać.

Jak to się ma do założeń RWYM, które z samej nazwy raczej dążą do świadomości własnego ciała, niż do automatyzowania go? Przyznam, że nie do końca ta świadomość do mnie trafia, gdyż jak dla mnie, to może być też sporym utrudnieniem, z przyczyn podanych przeze mnie powyżej.
"(ale wtedy też nikt od nas nie wymaga za dużo zrozumienia czytanego tekstu, to jakoś później się dołącza jak już możemy półautomatycznie przejść na schemat szybkiego czytania)"

Ale czy nie odpowiedzialaś sobie sama?
Czy to nie będzie tak, że poźniej będziemy robić to automatycznie, ale też właściwie (według RWYM) i nie na pól gwizdka?
Jak to się ma do założeń RWYM, które z samej nazwy raczej dążą do świadomości własnego ciała, niż do automatyzowania go?

Napisałabym tak: po to sobie uświadomić, żeby zautomatyzować dobrze (albo lepiej, jeśli mowa  o poprawianiu czegoś).

Bo zasadniczo żeby coś zmienić, dobrze sobie to coś uświadomić. Uświadomić, zmienić schemat. Swoją drogą zmiana przyzwyczajeń powoduje często na początku niewygodę - a kto nie zna problemu uciążliwych nawyków, niech pierwszy rzuci kamień... W niewygodę nikt na autopilocie pchał  się nie będzie - raczej pójdzie po linii najmniejszego oporu. Bo autopilot ma i zalety (wydajność) i wady (chodzenie na łatwiznę). Więc tu trzeba świadomie ćwiczyć nowy schemat/sposób, nie osuwając się w wygodę tego, co dłużej lub krócej było nawykiem. Jak się wystarczająco dużo czasu/sił poświęci nowemu sposobowi robienia tego czegoś, to to się  stanie automatyczne (lub pół, lub ćwierć). I dobrze, krok do przodu zrobiony, można się zająć poprawianiem następnego elementu puzzla.

Piszesz, że chodzenie z trzymaniem skupienia na własnym ciele jest trudne. Ale z drugiej strony - jak nauczyć się "chodu modelkowego", w ogóle nie skupiając się na ciele, nogach, biodrach, głowie, czym czym tam trzeba? Albo tańczyć salsę. Ileś tam świadomości ciała jest potrzebne przynajmniej na etapie nauki. A jeśli ktoś chce jeździć/tańczyć/... coraz lepiej, to nauka może nie kończyć się nigdy.

Myślę, że nie jest tak, że świadome jest cacy a robione na autopilocie / nieświadomie be. Ani odwrotnie. Tylko wszystko ma swoje miejsce. I nie jest źle, jeśli człowiek (tu: jeździec) ma łatwość przywołania świadomości swoich różnych kawałków. Wedle potrzeb.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
04 października 2010 08:19
żeby jakąś czynnośc zautomatyzować to trzeba z pełna świadomością ułożenia ciała w tej czynności najpierw ją ileś tam setek czy tysięcy razy powtórzyć. Potem juz nie trzeba myślec bo to się stało zautomatyzowane.
W dniach 11-14 listopada odbedzie sie kurs RWYM w stajni w Rzeszycach. Aby sie przekonac jak to wyglada mozna przyjechac i popatrzec.
A tak w ogóle to chyba mamy juz polską instruktorkę RWYM? Anię Stępkowską? 🙂
żeby jakąś czynnośc zautomatyzować to trzeba z pełna świadomością ułożenia ciała w tej czynności najpierw ją ileś tam setek czy tysięcy razy powtórzyć. Potem juz nie trzeba myślec bo to się stało zautomatyzowane.



Do pewnego wieku (nie wiem jakiego, ale dawno, dawno go przekroczyłam - dziecięcego znaczy się ) uczymy się bez uświadamiania sobie co dokładnie mamy zrobić - na przykład nie wiem co trzeba robić (co napinać a co odpuszczać) aby chodzić, ale umiem chodzić - gdyż nauczyłam sie odpowiednio wcześnie. Potem juz uczymy się inaczej - czyli najpierw dokłanie się dowiadujemy co mamy zrobić i dokładnie którym mięśniem itd - a potem możemy to 'odświadamiać' dopiero - RWYM uświadamia i naprawdę jest znakomite dla poprawy dosiadu.

Ale ćwiczenia i skojarzenia, wizualizacji i 'hasła' do zapamiętania dla każdego są inne - bo dotyczą dokładnie tej osoby i jej 'wzorców ruchowych' itd.

Ja uwielbiam RWYM - potem jak slyszysz, że ktoś kogoś instuuje po raz 100  'pięta do dołu !' to Cię pusty śmiech ogarnia  🥂

A tak w ogóle to chyba mamy juz polską instruktorkę RWYM? Anię Stępkowską? 🙂



Mamy - i baaaaardzo ja sobie chwalimy 😉
Oficjalnie jeszcze nie ma instruktora - ale mysle, ze bardzo niedlugo to sie zmieni.
Szok co moze jeden trening zdzialac  🏇
Namiary na Anie na pw.  😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
04 października 2010 14:07
że ktoś kogoś instuuje po raz 100  'pięta do dołu !'

o tym problemie Kyra K. mówiła  żeby raczej ciągnąc palce stóp w górę
że ktoś kogoś instuuje po raz 100  'pięta do dołu !'

o tym problemie Kyra K. mówiła  żeby raczej ciągnąc palce stóp w górę


to też, ale dodatkowo często, po prostu, problem jest zupełnie gdzieś indziej i bez poprawienia tego 'indziej' pięta będzie zadzierana i ...tyle 🤔wirek:
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
04 października 2010 14:16
no niby tak ale to też nalezy przecież - pomijając wszystko inne - do czynności wyuczonych i w rezultacie zautomatyzowanych - że jak się siedzi w siodle to tak  nie inaczej trzeba te kopyta swoje układać w strzemionach żeby docelowo one się same automatycznie tak układały samoczynnie niemalże
no niby tak ale to też nalezy przecież - pomijając wszystko inne - do czynności wyuczonych i w rezultacie zautomatyzowanych - że jak się siedzi w siodle to tak  nie inaczej trzeba te kopyta swoje układać w strzemionach żeby docelowo one się same automatycznie tak układały samoczynnie niemalże


może i należy - ale jak jest jakieś 'indziej' to udaje się  głównie w stój - innymi słowy jak jest jakieś 'indziej' to zawsze coś nie będzie grało - popatrz ilu jeźdźców na zawodach wyższych klas ujeżdżenia na ten przykład garbi sie i 'dziobakuje' (głownie widać w wyższych chodach jak kompensuja głową jakieś 'indziej' ) - oni wiedzą co należy, tylko po prostu "praw fizyki pan nie zmienisz"...

http://www.mary-wanless.com/RWYMapproach.html
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
04 października 2010 14:50
no dobra ale przy założeniu że wszystko inne jest w porządku to i tak samo się nie zrobi przecież tylko trzeba się skupiać, kontrowlować poprawiać aż w końcu się tak stopa  przyzwyczaji  że zautomatyzuje
RWYM to może być taki słownik, tłumacz. Jak się potem trafi na instruktor/trener od "pięta w dół", "podeprzyj w zakręcie łydką" czy "użyj krzyża", można odszyfrować hasła i skorzystać z lekcji/treningu.
vissenna   Turecki niewolnik
14 maja 2014 14:04
Dostanę nagrodę Złotej Łopaty za odkopanie? :>
Właściwie jest prawie zero informacji na temat szkoły RWYM w języku polskim. Może podzielicie się swoim doświadczeniem z pracą metodami Mary Wanless i znanej w Polsce Elaine Butler.
Sama przez długi czas zdawałam sobie sprawę, że z moim jeździectwem jest coś nie tak. Dążąc do "obrazu idealnego" znikała lekkość i radość z jazdy, trenerzy z którymi pracowałam też jakoś nie dawali mi satysfakcji z progresji. W zeszłym roku poznałam trenerkę pracującą szkołą RWYM i coś drgnęło. Okazało się, że po prawie 20 latach w siodle nie umiem siedzieć w stępie, mój koń wcale nie galopuje dobrze (koń wyszkolony do poziomu małej rundy w ujeżdżeniu i skokach!) a moje ciało siłowo trzyma go "w ramie".
Zaczęła się żmudna praca nad poprawianiem moich niedostatków w dosiadzie i okazało się, że wystarczy prawidłowo usiąść aby koń (nawet nie wyszkolony rekreacyjny tuptuś) wiedział jak poprawnie pracować i używać swojego ciała!
Co prawda dziwnie czasem ludzie reagują na chrząkającego jeźdźca, ale poza tą "wadą" wreszcie czuję, że nie tylko nie przeszkadzam koniowi ale nawet mu pomagam.
Macie podobne doświadczenia? Z tego co pamiętam tymi metodami trenuje P. Anna Bienias a z forumowiczów Quanta? oczy2
Z tego co pamiętam tymi metodami trenuje P. Anna Bienias a z forumowiczów Quanta? oczy2

W Gallopie był artykuł (seria artykułów?) Anny Bienias dotyczących dosiadu w elementach.
Zdaje się że bazujące na RWYM.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 maja 2014 14:28
tak się zastanawiam czemu w ogóle ta Elaine nie skorygowała prostych łokci tej amazonki ani anglezowania z rękami



vissenna, notkę o RWYM wrzucałam tutaj: http://quantanamera.com/swiadoma-jazda-konna-klinika-z-elaine-butler/

W Polsce w szkoleniach RWYM bierze udział sporo jeźdźców, ze znanych mi zawodników / trenerów p. Anna Bienias, Ilona Janas, Marcin Woldański.

W języku polskim jest dostępna książka Mary Wanless, wydana przez Świadome Jeździectwo. Książkę przeczytać warto, chociaż po niej trudno oczekiwać jakiejś jeździeckiej eureki, prawdę mówiąc pewnie czytając nie zdamy sobie sprawy, które dokładnie rozdziały czy przedstawiane problemy dotyczą właśnie nas. Cały problem z 90% jeździeckich usterek wynika z tego, że popełniamy je nieświadomie i nie zdajemy sobie sprawy, że coś nam się krzywi, lata, odstaje, że mamy najróżniejsze asymetrie w ciele.
Nic nie zastąpi treningu prowadzonego przez szkoleniowca RWYM na żywo. A poza tym mogę napisać, że RWYM naprawdę działa, to czyste prawa fizyki, którym możemy się albo biernie poddawać, albo przeciwstawiać się w danym konkretnym celu. A konia kształtuje jeździec 🙂

ElaPe, bo może się zajmowały czymś innym? Jeździec wygląda na bardzo zielonego, koń raczej też. A świadoma jazda ma to do siebie, że pewne rzeczy przychodzą po kolei, czasem wynikowo jedno z drugiego. Jeśli weźmiesz początkującą / uczcącą się osobę i powiesz jej: "A teraz usiądź i odtąd jedź konia jak Gal" to nic z tego nie wyniknie.
Tak z ciekawości - widziałaś jakieś szkolenie RWYM na żywo?
vissenna   Turecki niewolnik
14 maja 2014 14:42

Nic nie zastąpi treningu prowadzonego przez szkoleniowca RWYM na żywo. A poza tym mogę napisać, że RWYM naprawdę działa, to czyste prawa fizyki, którym możemy się albo biernie poddawać, albo przeciwstawiać się w danym konkretnym celu. A konia kształtuje jeździec 🙂



Notkę widziałam, czytam, śledzę, fanem jestem 🙂

A co do szkoleniowca RWYM, przykład sprzed kilku dni. Trening na półzimnokrwistej kobyłce, ciężko babę objąć nogami nawet mi (178 wzrostu), rzadko mi się zdarza, by pięta nie wisiała już "pod koniem" a tu mamy taki przypadek. Wyjeżdżam woltę w prawo w narożniku i oczywiście zamiast pilnować ułożenia lewego kolana i łydki nieświadomie podniosłam się w strzemieniu na palcach. Od razu hasło trenerki: "nie stawaj na palcach" choć przecież ona tego szans zobaczyć nie miała! Ale widziała po tym jak siedzę, cholerny magik! Ilu trenerów potrafi zobaczyć takie detale bez rzeczywistego patrzenia?
Po roku jazdy tą metodą nadal jestem w stanie euforycznym na każdy progres, bo wreszcie czuję różnicę.
Pamiętam, jak jeden dzień warsztatów oglądałam z doświadczoną ujeżdżeniowką. Był na kursie jeden mocno niewprawny jeździec. Jeździec "rozklekotany" i chaotyczny, koń pędzący i wylamiony.

Z początku owa znajoma pomstowała: rany, niech on weźmie kontakt, skłoni konia do opuszczenia głowy, za tym pójdzie reszta. Fakt, nie patrzyło się na ten obrazek szczególnie przyjemnie.

Ale Elaine zabrała się do tematu od zupełnie innej strony: od ustabilizowania korpusu, włączenia mięśni pleców i nóg, ustawieniu nogi, poprawieniu symetrii. Ręce w ogóle nie były brane pod uwagę.

Nie minęło dużo czasu, a znajoma zamilkła. Bo problem lamy się "sam" zneutralizował. Im stabilniej siedział człowiek, tym więcej koń miał miejsca, żeby normalnie użyć grzbietu. Im człowiek brał więcej odpowiedzialności za swoje anglezowanie, tym koń mniej miał powodów do uciekania grzbietem. Im mniej się (obydwoje) miotali, tym i problem z rękami był mniejszy.

Oczywiście to był tylko jeden dzień, czyli tylko dwie jazdy (jedna indywidualna, druga z drugim jeźdźcem). Nie od razu Kraków zbudowano, ale różnica była ogromna.
Nie wiem czy gdzieś bylo, ale z tego co ja kojarzę to ten system byl stworzony również przy pomocy Kyry.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
14 maja 2014 19:25
Ja zaczęłam niedawno współpracę z polską instruktorką RWYM i bardzo polecam - to nie jest żadna magia i cuda na kiju, tylko wiedza na temat tego jak działa ludzkie ciało na koniu, rozebrana na kawałki i podana w przystępny sposób. Mi osobiście daje to bardzo wiele, bo podnosi świadomość własnego ciała i co się z nim dzieje i dlaczego. A także jak to rozwiązać. A jakość pracy konia, w momencie kiedy się człowiek już z własnym ciałem dogada nieporównywalna.
A jest ktoś szkolący wg RWYM w okolicach trójmiasta?
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
14 maja 2014 20:05
W Polsce jest tylko jedna instruktorka RWYM - Ania Stępkowska. Stacjonuje w Warszawie, ale jak się zbierze grupę to można ją zaprosić i gdzie indziej.
vissenna   Turecki niewolnik
14 maja 2014 20:18
Koniczkatak, ale są też ludzie, którzy kilka lat już jeżdżą tą szkołą i przekazują wiedzę dalej. Ale z okolic Trójmiasta nie zam nikogo. Wypytam może moją trenerkę...
Bandos   Pan Migotek
14 maja 2014 20:23
Jeżdżę z Anią od jakiegoś czasu. To niesamowite jak wszystko powoli zaczyna działać...
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
15 maja 2014 04:06
A najzabawniejsze jest to że całkiem fajne podstawy RWYM można uzyskać na ... Kursie hipoterapii. Anatomia, patologie ruchu, terapeutyczne ułożenia ciała - i jak się dobrze przeanalizuje to w podstawowej jeździe działa 😉). Oczywiście jest za mało powiązania z biomechaniką konia - ale na początki jest 😉. Tu zgodzę się z wrotki (jak się odmienia ?? - wriotkim?) - każdy logiczny szkoleniowiec nauczy podopiecznego świadomości ciała biomechaniki i anatomii. Jeśli uczą inaczej to... To ja miałam lepszych instruktorów rekreacji 😉. Oczywiście abstrahując od mojego antytalentu 😉
kasiasci   www.alfahorse.pl
15 maja 2014 20:40
Ja również bardzo polecam Anie ... już po pierwszym treningu zmiany są naprawdę odczuwalne. Po samym przeczytaniu książki nie do końca miałam jasność jak wykonać ćwiczenia - na żywo okazało się to dużo łatwiejsze niż wynikało z książki. Naprawdę warto skorzystać z treningów z Anią !
Dava   kiss kiss bang bang
15 maja 2014 22:04
Ja zaczęłam niedawno współpracę z polską instruktorką RWYM i bardzo polecam - to nie jest żadna magia i cuda na kiju, tylko wiedza na temat tego jak działa ludzkie ciało na koniu, rozebrana na kawałki i podana w przystępny sposób. Mi osobiście daje to bardzo wiele, bo podnosi świadomość własnego ciała i co się z nim dzieje i dlaczego. A także jak to rozwiązać. A jakość pracy konia, w momencie kiedy się człowiek już z własnym ciałem dogada nieporównywalna.


A czy nie macie wrazenia, ze to kolejna oczywista-oczywistosc ubrana w nowa nazwe?
Dobry trener robi to normalnie na treningu albo podczas rozmowy, a podstawy anatomii i psychologii tez nie powinny byc obce komus, kto uczy ludzi.
Ja to mam chyba z samymi swietnymi do czynienia  😁 bo nie robi na mnie to najmniejszego wrazenia.
Oczywiscie dobrze jesli komus to pomaga itd tylko nie rozumiem dlaczego az musialo powstac 'RWYM' czy cokolwiek innego zeby zaczeto o tych aspektach mowic 😉
vissenna   Turecki niewolnik
15 maja 2014 22:09
Dava oczywiście, że to prawdy powszechnie znane, tylko dobrze usystematyzowane, czytelne i dzięki temu tak skutecznie do łba (i pamięci mięśniowej) wchodzą.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się