Końskie fryzury, przerywanie czy podcinanie ?

Piekna. Gratuluje cierpliwosci 🙂
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
31 stycznia 2016 13:17
KaWeRa ona jest przycięta w taki sposób czy sama tak rośnie?
Bardzo ładna, bo gęsta 😜
tajnaa, ovieha dziękuję  :kwiatek:

lusia722 w sumie to sama tak rośnie, jedynie ostatnio trochę podcięłam ale starałam się aby dalej wyglądała tak samo 🙂 Oj tak, z gęstością nam się bardzo poprawiła od momentu kiedy dostaje biotynę 🙂 


Bardzo proszę o radę! :kwiatek:
W jaki sposób obciąć grzywę na "szporta" żeby było równo? Dziś próbowałam coś zrobić i wyszło tak tragicznie, że od razu zaplotłam warkoczyki i to chyba będzie nasza fryzura na najbliższy czas 😵. Aż mi wstyd 😡.
julka177, ja prosiłam o przycięcie na równo koleżankę. Ale jak pytałam jak to robi, to mówiła, że tnie równolegle do górnej linii szyi (konturu). Efekt był niezły.
Moona niby tez tak robiłam. A wyszło tak, że każde pasmo ma inną długość i powstały takie "schody". I przy kłębie mamy zdecydowanie za krótką, bo obcięłam za mocno i pod złym kątem.  😵
Dodatkowo grzywa jest dosyć gruba i górna warstwa jest krótsza od dolnej gdy swobodnie wisi. Bo obcinałam "naciagnieta", jak fryzjerka 😉
No i to naciągnięcie to był błąd 😉 Przerwij, jak trochę odrośnie. Za grubą grzywę trudno podciąć tak, żeby nie miała schodków albo nie wyglądała jak pusz.
Czyli powinnam podciac na wiszaco? 😉 wydaje mi się, że wtedy to już w ogóle będzie nierówno  😁
Przerwac najpierw przede wszystkim.
Ja znam metode obcinania do dolnego brzegu szyi ale przy nosie w pionie :P
julka177, tylko koniecznie ostrymi nożyczkami.
julka, tak, na "wisząco". 😉 Tylko przeczesane najpierw szczotką. Ale ogólnie to: daj im podrosnąć (bo jak masz za krótko przy głowie, to zaraz nie będzie nic, jeśli spróbujesz coś z nimi zrobić), następnie przerwij, jeśli będzie potrzeba, to podrównaj nożyczkami. Najlepiej fryzjerskimi, dobrą opcją są też degażówki (nimi ciężko uciąć za dużo i grzywa nie wygląda jak z metra cięta 😉). Nożyczki inne niż degażówki można też trzymać bardziej pionowo i cieniować w ten sposób końcówki.
Ja bym tej grzywie dała odrosnąć całkiem sporo, bo przerywając zawsze się skraca i łatwo jest zrobić za krótką. Z kolei na za grubej grzywie dużo łatwiej o schodki - jak koń ruszy głową czy się schyli i włosy się rozsypią, to je widać, a przecież skracamy na zaczesanej równo w dół i trudno, żeby cały czas się utrzymywała w ten sposób. 😉 Żeby nie było widać, to grzywa musi być w miarę rzadka.
julka177, tylko koniecznie ostrymi nożyczkami.


Ano właśnie. Możecie polecić jakieś dobre nożyczki? Profesjonalne fryzjerskie są raczej ostro zakończone i trochę strach.
Ja tam używam fryzjerskich właśnie. 😉
sumire ale takich ostro zakończonych czy są jakieś zaokrąglone?
Nożyczki trymerskie Trixie jednostronne, nie mają ostrych końców, kosztują grosze i jak się stępią, to wyrzucam i raz na pół roku kupuję nowe, a koni trochę jest do przycinania.
Żadnego naciągania grzywy, wystarczy luźno przeczesać - nawet nie grzebieniem, tylko gęstą szczotką i lecimy. Fryzura zrobiona dwa dni przed wykonaniem zdjęcia:

quanta o takich mówisz? KLIK  🙂

I jeszcze jedno, nigdy nie przerywałam grzywy, wyjaśni mi ktoś łopatologicznie jak to się robi?  😡
julka177 -> youtube: "How to pull a mane", np.
julka177, takich, tylko ja mam jednostronne, one i tak bardzo niedużą tną, takimi dwustronnie ząbkowanymi to można by grzywę pewnie kilka godzin ścinać 😉
quanta jak ich dokładnie używasz? Ścinasz najpierw raz po całej długości grzywy i od nowa? czy w mniejszych częściach aż zetniesz wszystko?  :kwiatek:
julka, to, co wrzuciła quanta, to są właśnie degażówki, o których pisałam wcześniej. 😉 Ale zapomniałam napisać, że chodzi o jednostronne (...bo mi nie przyszło do głowy, że są dwustronne też). One są dostępne też w drogeriach (w rossmannie też), sklepach fryzjerskich itp. Pewnie te ze sklepu fryzjerskiego są trochę ostrzejsze niż drogeryjne, ale moje rossmannowe też dają radę.
Ja robię dokładnie tak:
1. Przeczesuję grzywę, ale bez szaleństw, włos musi być rozdzielony, nie splątany, ale opadający naturalnie, luźno. To klucz do tego, żeby potem nie było schodków, zębów czy takiej piętrowo przyciętej grzywy i dłuższej wyłażącej spod spodu.
2. Degażówkami, biorąc jednorazowo tak po 5-6 cm włosów zaznaczam sobie linię cięcia na całej grzywie, trzymając się stałej odległości od grzebienia szyi. Za każdym razem tylko jedno albo dwa zamknięcia nożyczek na każdy fragment grzywy - nie chodzi o to, żeby od razu ścinać, tylko żeby wyznaczyć sobie ładną linię, której będziemy się trzymać. Na tym etapie, jeśli coś wypadnie nie w tym miejscu, zdążymy poprawić i nie będzie widać korekty.
3. Jak już mam lekko widoczną linię cięcia, to macam grzywę i w miejscach, które są za grube (gęste) robię kolejne dwa-trzy cięcia degażówkami. Te włosy, które zostaną długie delikatnie przerywam - żeby grzywa dobrze się układała, musi mieć tę samą grubość na całej szyi.
4. Jak mam już wyrównaną grubość, przycinam grzywę degażówkami - ale też partiami, po kilka centymetrów, dwa cięcia - i robię kawałek dalej, dwa cięcia - i dalej. W międzyczasie grzywa luźno opada, włosy się mieszają, układają naturalnie. Całą grzywę robię po kolei jeden raz, i kolejny, i może kolejny, dopóki wszystkie włosy nie będą równe.

Całość zajmuje 15-20 minut i naprawdę trudno w ten sposób coś pochrzanić 😉

Tutaj zrobiona dość trudna grzywa - gęsta i puchata i wcale nie wisząca luźno w dół:



Ja nadal z pasją zapuszczam moją Rudą.
Nie wiem do jakiego etapu chcę dojść ale
jak wyjdziemy z derek to pewnie trochę końcówki ciachnę i zaplatać będę.
Ok, dzięki  🙂  :kwiatek: Nie znam sie na fryzjerstwie (ani ludzkim, ani końskim)  😂
quanta dziękuję  :kwiatek: jeszcze a'propo pkt 3, miejsca gdzie grzywa gęstsza - te cięcia robisz na docelowej długości grzywy, czyli tam, gdzie wyznaczyłaś sobie wcześniej linię, tak? 🙂 ja też robię degażówkami, tylko do tej pory przerywałam najgrubsze fragmenty grzywy. Czy masz jakieś dobre, sprawdzone degażówki? Ja mam teraz z horze, ale są kiepskie niestety
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
14 lutego 2016 22:17
Jak zapleść dobierańca przylegającego do grzebienia szyi tak żeby ten się nie rozleciał. Zrobiłam taki warkocz fryzce i nie przetrwał pierwszego schylania.

Po zrobieniu wyglądał tak:
[img]https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xaf1/v/t1.0-9/12662635_942204122502262_6637168629372419427_n.jpg?oh=1327b6492dd95e5a53c6464cedca5b55&oe=576CD233[/img]

[img]https://scontent-fra3-1.xx.fbcdn.net/hphotos-xap1/v/t1.0-9/12651112_942204142502260_5258313252536815800_n.jpg?oh=819d37c54aceb7b2bff3169372fd4d26&oe=57278C8E[/img]

Niedługo później warkocz opadł niżej i zrobił się paskudny.
Też się chętnie dowiem... Próbowałam dwa razy, za pierwszym na pewno nie zrobiłam wystarczająco ciasnego, ale za drugim już wyszedł - i jak się koń schylił, to przestało być równo, a następnego dnia już był rozwalony do połowy (ta część bliżej głowy, dalej się jako tako trzymało). Co prawda teraz już nie mamy wystarczająco długiej grzywy, żeby zrobić taki warkocz, ale ciekawa jestem, co robiłam źle. 😉 Przedtem sądziłam, że może grzywy na to za mało i za krótka (na szerokość szyi, pod względem grubości jak dla mnie busz, ale wiadomo, że do fryza to dużo brakowało).
U wielkogłowego moja mam pletła tak, że robiła dwa warkocze wplatane - bo niezależnie od długości, koń schylając się wyciąga kłaki z tego miejsca... przełamania szyji? Wcięcie siekiery czy jakoś tak sie to zwało chyba. Tam się kłąki naciągają i naciągac bedą, więc albo luźny warkocz, albo dwa właśnie. Pierwszy dzień warkocz trzymał sie elegancko, na drugi to zależało od ilości szaleństw padokowych 😉 Wielkogłowy ma bardzo wystający grzebień szyjny. Tu fotka po kilku dniach na padoku, przeczesywany był co 3-4 dni tak ogólnie.

I tak na świeżo:

No tylko mi się przy wcięciu siekiery trzymało. Bliżej głowy się nie trzymało, rozplatał się całkiem... Jak to jest, że fryzom i andaluzom się (chyba) trzyma taki pojedynczy?... Patrząc po zdjęciach faith - u Manti też się trzyma. A teoretycznie ta grzywa delikatniejsza i cieńsza...
Bez przesady, jak intensywniejsze szalenstwa to sie nie utrzyma🙂 2 dni to mi sie nigdy nie udalo wytrzymac... Ze wskazowek to polecam:
* nie psikac zadnym sheenem
* lekko zmoczyc grzywe woda
* dobierac cienkie pasemka i mocno dociagac, najlepiej stojac nad szyja - na stolku np.
sumire, - moje to ani fryzy, ani andaluzy, a się trzyma 😉 Robiłam też i takim "zykłym" konią, z cieniutką grzywą i też dawało rade. Kwestia dobrze utrzymanej (bez wyrwanych kawałków, nie poplątanej i wytarmoszonej), w miarę równej grzywy. Popieram jednak faith, żadnych sheenów i można lekko zmoczyć (niekoniecznie, ale łatwiej się plecie). Wielkogłowy zawsze był pleciony z ziemii akurat. Mogłabym nagrać, ale dziad się grzywe wytarł w lecie i paraduje z krótką - 5 lat zapuszczania poszło się kochać.
Nam się udawało trzymać kilka dni na spokojnie, ale tylko jak były właśnie takie dwa warkocze. I chyba też kwestia jednak wprawy w pleceniu, tak jak z koreczkami 😉 Moje pierwsze rozlatywały się w kilka godzin, obecnie spokojnie plete konia dzień przed i wygląda dobrze. I jednak jak sie plecie regularnie, to inaczej się te włosy układają, takie mam wrażenie. Jakoś grzeczniej leżą w warkoczu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się