Lonżowanie

A według mnie nie ma co przesadzać i kierować się aż tak ustawieniem głowy względem podłoża. Wiadomo, jeżeli kon jest bardzo poza pionem, to jest źle, ale jeżeli wyjdzie lekko z tego pionu, to też nie ma tragedii. Mowię tutaj ogolnie, nie odnoszę się akurat do przypadku Księciunia. Niektórzy to się tak tym sugerują, że wkrótce będą latać z kątomierzem (to rowniez nie odnosi się do konkretnego przypadku) 😀
no nieee, oczywiście 😉 Najważniejszy jest zad i plecy, ustawienie głowy to po prostu taki wyznacznik dla osób, które mają jeszcze problem z "widzieniem", czy koń jest dobrze ustawiony, czy nie.

Ja tylko bym jeszcze dodała - zobaczcie jak ten koń z niebieską kreską wydaje się być długi, a jak Księciunio wygląda "krótko" - właśnie takie "bycie krótkim", sztywność, drobienie nóżkami - wskazują, że to lonżowanie nie idzie, jak powinno 😉
ikarina, a mi się ten gniady koń nie podoba. Ja tam widzę odstawiony zad i sztywną szyję - opuszczoną tylko a nie wychodzącą z kłębu i idącą łukiem w dół.

epk, dlatego napisałam, że koń wygląda "przyjemniej", a nie, że "tak ma wyglądać. Nie mogłam znaleźć nic lepszego po prostu 🙁 Mimo wszystko, dużo bardziej wolę takiego konia rozciągniętego, niż ściśniętego na chama i powyginanego w różne strony 😉 Chyba, że ty masz jakieś fajne, podręcznikowe zdjęcie, to byłabym ci bardzo wdzięczna :kwiatek:
ikarina, to czy koń na lonży jest rozciągnięty czy skrócony to jednak zależy od tego co robimy, nad czym pracujemy. Nie w każdym momencie chodzi nam o rozciągnięcie konia, wydłużenie ram. Ja daleka jestem od patrzenia na ustawienie głowy u konia - znam takiego, który zaczyna po wypięciu tak jak "księciunio" a potem sam dochodzi do fajnego prawidłowego ustawienia. Za to jak jest wypięty tak, żeby głowa była poprawnie to po chwili ma się efekt "sztywnej dechy", który bardzo trudno przepracować.
Warto zamiast na książkowe ramy to popatrzeć na to jak koń pracuje (na żywo! nie na zdjęciach), jak pracuje zad, grzbiet. Czy koń jest luźny. A głowe zostawić samej sobie - jak wszystko będzie pracować jak trzeba to i głowa znajdzie dobre miejsce. Jak nie, to możemy mieć pięknie ustawiona głowę przyczepioną do sztywnej kłody i szyi.
No i to jest jedna z wielu przyczyn, dlaczego tak ciężko jest wytłumaczyć lonżowanie przez internet 🤔
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
16 listopada 2015 21:09
ikarina bardzo dziękuję za uwagi :kwiatek:
Problem z chowaniem się za pionem to moja bolączka. Trochę wydaje mi się, że wynika to u niego z zbyt małej dążności na lonży do przodu.
Co do szyi to moim zdaniem ma po prostu krótką, ale może się mylę.

Jeszcze takie znalazłam
łojejku, to faktycznie łatwego zadania nie masz 🤣
Ale za to chłopak zbudowany konkretnie, wygląda na bardzo hardego 😉


lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
16 listopada 2015 21:25
ikarina to mix tinker/kn 😁
Praca z nim to nie małe wyzwanie nie jest z natury, obszerny, luźny, giętki czy chociaż pracowity, ale to nie może być usprawiedliwieniem.
Niestety nie zawsze wiem co z nim zrobić. Reszta koni nawet młodszych, nie ma takich problemów, bo jest lepiej zbudowana i ma zupełnie inny temperament.

czy ktoś mógł by mi pokazać zdjęcia jak zapiąć czambon skórzany...
po zapięciu wydaje mi się za długi
z góry dziękuję  :kwiatek:
Najlepiej napisać, że jak sie nie zna to się nie robi, ale gdy sie zapyta o jakieś kursy lonżowania, czy ktoś słyszał gdzie i kiedy - 0 odzewu.

MOŻE KTOŚ Z ŚLĄSKA? <- Może teraz zauważy, KTOŚ Z OKOLIC WODZISŁAWIA ŚLĄSKIEGO, kto by mi mógł pomóc z starszym, nieogarniętym kucykiem, który musi pracować na lonży. Czekam na wiadomość.
No bo widocznie nikt nie słyszał, żeby się jakieś szkolenie miało odbywać w najbliższym czasie. 😉 Jeśli chodzi o kursy godne polecenia, to najbliżej Ciebie (w sensie południowy zachód, ale jakoś super blisko jeśli chodzi o odległość to też to nie jest) to chyba Akademia Jeździecka, organizują u siebie i w różnych miejscach Polski (ostatnio było np. pod Krakowem). Jeśli chodzi o kursy, o których wiem, że się odbywają w najbliższym czasie - z p. Janem Ratajczakiem jest w Gajewnikach w grudniu. No ale to też kawał.
sumire No i dziękuję za odpowiedz ! 🙂 Lepsza taka, niż żadna
Tworek - przeciez dopiero co pisaliśmy i o kursach z p. Ratajczakiem i o Akademii jezdzieckiej..
Kiedy lonzuje swojego konia praktycznie zawsze jest problem z galopem. Koń "kwiczy", bryka, robi baranki i zapitala 😉. Myślę, że jest to spowodowane nadmiarem energii. Czy w takim razie powinnam pozwolić mu się "wybiegać"? 😉
Tylko jak to się ma do faktu, że żeby przejść do wyższego chodu muszę się namachac batem? Zwolnic czy zrobić przejście w dół to też jest długi proces. :/
W kłusie natomiast często wchodzi do środka koła. Bat skierowany na łopatkę i ostry ton głosu nie zawsze pomaga, raczej powoduje przyśpieszenie. Trzeba po prostu reagować zanim koń tak zrobi, dobrze myślę? 🙂
W kłusie natomiast często wchodzi do środka koła. Bat skierowany na łopatkę i ostry ton głosu nie zawsze pomaga, raczej powoduje przyśpieszenie. Trzeba po prostu reagować zanim koń tak zrobi, dobrze myślę? 🙂

Tak, zareagować zanim koń coś zrobi, bo jak już zrobi, to jest za późno na sensowną reakcję.
I przede wszystkim zastanowić się dlaczego tak robi (przykładowo: koń usztywnił się już na tyle, że jedynym sposobem na poradzenie sobie przez niego z zakrętem będzie wpadnięcie łopatką do środka) i zareagować na przyczynę, a nie na skutek.
A jeśli przyspiesza zamiast ustąpić na zewnątrz, to prawdopodobnie w tym momencie nie rozumie o co prosisz (czyt. nie robisz tego czytelnie).
Zazwyczaj wpada kiedy jest bliżej "strasznego" wejścia na halę 😉 w tym miejscu też się spina, ten problem występuje głównie na początku, po galopach zostaje na kole i nie usztywnia się tak w tym miejscu.
To zupełnie normalna reakcja.
Musisz poszukać jakie Twoje działanie na jej usztywnienie związane z "tym miejscem" najbardziej wpływa na jej ponowne zwrócenie uwagi na Ciebie (ustąpienie zadem na zewnątrz, zwolnienie, przejście w górę/dół, wyjście przed nią, zmniejszenie koła itp.) - musisz przede wszystkim tak zrobić, żeby koń Cię nie ignorował, potem już będzie łatwiej. Nie bój się poeksperymentować. Postaraj się Ty przy tym pozostać możliwie spokojna, nie napinaj się tym, że koń się usztywnia i Cię nie słucha.
Poproś kogoś rozsądnego, żeby wziął Twojego konia na lonżę i poobserwuj w jaki sposób on reaguje na usztywnienie konia i jak koń reaguje wtedy na niego. Próba odtworzenia tego później samej da Ci większą świadomość tego co robisz ze swoim ciałem w trakcie lonżowania.
Dzięki  :kwiatek:
A co zrobić z sytuacją w galopie? 😉
Ja bez zobaczenia tego nie podejmuję się udzielenia odpowiedzi. Odpowiedź może być różna zależnie od konia, od tego w jaki sposób to robi (i na ile w tym czasie zwraca na Ciebie uwagę), od tego co robił w poprzednie dni, od humoru konia danego dnia itp. itd. Nie ma jednej dobrej odpowiedzi.
Może być np. tak, że do pewnego momentu można mu pozwolić poszaleć, jeśli nie jest w tym niebezpiecznym dla siebie/Ciebie, ale w odpowiednim momencie trzeba go wyraźnie zastopować. Na pewno trzeba wybrać takie wyjście, które docelowo okaże się lepsze.
julka177, Ja w sytuacji, gdy koń zapitala bez sensu i nie chce zwolnić, czy przejść do niższego chodu, działam na zasadzie "Chcesz pobiegać? Nie ma sprawy, pomogę ci!" i przez chwilę skłaniam go to tego, żeby jeszcze dodał. Trudno powiedzieć na jaką chwilę. Niech sobie pobryka i pokwika ile mu trzeba.
Z koniem, który ma nadmiar energii nie ma co za bardzo dyskutować, często trzeba pierwsze 5-10 minut lonży przeznaczyć na spuszczenie niepotrzebnej pary, a dopiero potem przejść do pracy właściwej.
Czyli jeszcze raz: Nie chce zwolnić? Dodaj i zaraz spróbuj skrócić/zwolnić. Nadal nie chce? Znowu dodaj. I do skutku, aż wyluzuje.

Co do reakcji na bat, polecam Ci przepracować wytłumaczenie mu, że to nie jest tylko pomoc popędzająca, ale w takim samym stopniu przesuwająca.
Najpierw w stój obgłaskaj go dokładnie batem, trzymanym odwrotnie. W połowie długości, rękojeścią skierowaną w stronę konia. Głaszcz, drap, łącznie z głową i nogami, pokaż że to nie gryzie, że to tylko wskazówka, będąca przedłużeniem Twojej ręki. Następnie przy pomocy bata naciskającego na różne części konia (łopatkę, bok, zad) poproś o odsunięcie się, ustąpienie od nacisku rączki bata.
Następnie to samo idąc stępem w ręku (tak jak na lonży, ale bardzo krótkiej) głaszcz i dotykaj kunia batem nadal trzymanym odwrotnie. Następnie, niech idąc stępem na krótkiej lonży, odsuwa się od Ciebie. Najpierw od dotknięcia batem odpowiedniego miejsca, potem od gestu batem + cmoknięcia.
No i stopniowo na co raz dłuższej lonży.
Rozumiesz o co mi chodzi?

Trudno powiedzieć, który moment wybrać na te ćwiczenia, czy przed, czy po, czy w trakcie. Jeśli jest faktycznie nabuzowany przed, to lepiej najpierw spuścić parę i dopiero przejść do jakichkolwiek ćwiczeń, gdy już koń będzie cokolwiek myślący. 😉

Co do odginania się/wpadania/wypadania w strasznych narożnikach, wrzucę Ci moje "arcydzieło" sprzed kilku lat, może Ci pomoże:



Najpierw miejsce do przeprowadzenia lonżowania należy sobie umiejscowić w takiej odległości od strasznego narożnika, jaką koń akceptuje.
Należy dbać o to, żeby koń był zgięty w kształt koła, na tyle na ile umie.
Następnie, zaczynasz dyskretnie przemieszczać się z całym swoim kołem w kierunku "potwora".
Jeśli koń zaczyna wpadać/wypadać, możesz znowu się trochę oddalić i po chwili znów spróbować zbliżyć do strasznego miejsca.

I jeszcze jeden trik na "straszne narożniki", czy to na lonży, czy w trakcie jazdy.
Postaw w tym narożniku koleżankę z marchewkami i idźcie do niej raz na jakiś czas w trakcie roboty.  😎
Z braku koleżanki, miej marchewki, czy jakieś tam cuksy w kieszeni i idźcie je spożyć w tym narożniku, kilka razy.  😁
Jeśli robi się to samemu, to fajnie jeśli stoi tam jakieś krzesło, czy coś na czym można położyć smakołyki i zostawić, żeby koń zobaczył, że to tam sobie jest i czeka.
W przypadku łakomczuchów można w ten sposób bardzo szybko uczynić najstraszniejsze miejsce najulubieńszym. 😉
Julie, nie chcę być brutalna, ale ten konik wygląda jak robak  🤣
No wieeem, to jest "arcydzieło" z gimpa czy innego painta, zrobione w 3 minuty. 😉
Ale, czyż te nasze konie, to nie takie właśnie robaki? Wyginają się we wszelkie możliwe paragrafy, tylko nie te właściwe. 😵 😉
Julie dziękuję :kwiatek:. Następnym razem tak zrobię  🙂. Co do strasznego wejścia na halę, problem polega na tym, że nie mamy na razie żadnej bramy. Tymczasowo jej funkcję spełnia otwierająca się banda. Za każdym razem kiedy zbliżamy się do tego miejsca, koń się spina, robi wielkie oczy, postawia uszy i próbuje zwiać 😉. Niestety ludzie w stajni nie mówią "uwaga" gdy wchodzą na halę i parę razy już się przez to spłoszył. To też może mieć wpływ. Ogólnie, w tym miejscu coś "straszy", nawet jak nikt tam nie stoi. Z siodła sobie z tym radzę, jednak na lonży już nie bardzo  😁. Następnym utrudnieniem jest to, że mojej kobyle załącza się tryb "panika" gdy jakiś koń wyjdzie z hali. Jeśli od początku jest sama, nie ma tragedii. W końcu skupi się na robocie. Najgorzej kiedy ktoś wyjdzie w trakcie. Ostatnio jak ją lonżowałam tak było. Momentalnie wszystko się posypało, zaczęła wpadać do środka, a gdy ją odganiałam, zaczęła galopować, brykać i szaleć. (Na szczęście oddaliła się jednak ode mnie 😉). Zmieniłam stronę, było dobrze, więc wróciłam na tą gdzie był problem. Wtedy w jednym miejscu napinała się, denerwowała, zwalniała, machała głową, a na reszcie koła szła aktywnie i w rozluźnieniu. Jakoś to przepracowałam i utrzymywała w miarę równe tempo na całym kole. Po zmianie strony i zagalopowaniu (poprzedzonym moim sporym wysiłkiem, żeby koń łaskawie przeszedł do wyższego chodu) zaczęła brykać, kwiczeć i robić baranki. I zapie****ać jakby ją ktoś gonił.
Ogólnie tak mamy za każdym razem, kiedy galopuje na lonży. Na palcach jednej ręki moge policzyć lonże bez odpałów w galopie. A chciałabym móc pracować we wszystkich 3 chodach, a nie tylko próbować zwolnić...

Tak więc, nastepnym razem, kiedy załączy się tryb "biegam jak głupia" jeszcze jej w tym pomogę 😉. I przepracuję reakcję na sygnały 🙂.
Dzięki  :kwiatek:
A jak najpierw nie chce przejść do galopu, a potem zapitala, to zagalopowuje na dobrą nogę?
Tak, galopuje na dobrą. Czasami po tych wszystkich kwikach, brykach i baranach krzyżuje albo galopuje na złą. Wtedy przechodzę do kłusa i zmieniam.
julka177, A Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że to wszystko jest zupełnie NORMALNE?
Jakieś tam narożnki, bryki, sryki i uniki, nerwowość jak znikną towarzysze z hali itp? 🙂
Koń który nie reaguje w ten sposób (w mniejszym lub większym stopniu) jest dla mnie "nienormalny". Wtedy jest to koń albo bardzo dobrze wyszkolony, albo jakiś wyjątkowo aspołeczny i niestrachliwy muł. 😉

Najważniejsze: Przepracuj obgłaskanie batem, ustępowanie od nacisku i gestu bata, zwłaszcza w przedniej strefie konia.
Nagminny błąd w czasie lonżowania, to operowanie batem wyłącznie z tyłu, w kierunku zadu.
Bat musi stać się wskazówką, przedłużeniem Twojej ręki, a nie tylko poganiaczem.

Po drugie zupełnie się nie przejmuj cudowaniem, zachowaj w każdej sytuacji spokojną mowę ciała, z myślą "taaak, ja wiem, o jejku jejku, straszne rzeczy, ale nie martw się kobyłko kochana, ja cię obronię jak coś będzie się działo, nie dyskutuj, tylko idź, ja wiem co robię, zaufaj mi". 😉

Daj się wybrykać z radością, wręcz zachęć ją do tego, a dopiero potem pracuj.
Powodzenia. :kwiatek:
Julie :kwiatek:. Niby wiem, że to normalne, ale czasami, kiedy w takich momentach coś nie idzie tak jak sobie zaplanowałam zaczynam się denerwować  😉. Ma to chyba związek z tym, że zawsze jeździłam w szkółkach, na koniach ledwo idących do przodu. Energiczniejszych się szczerze mówiąc delikatnie obawiałam 😉. I zawsze był instruktor. Lepszy gorszy ale BYŁ. A teraz od 3 miesięcy mam własnego konia, trenerke max 1 na tydzień i czasem mnie ta sytuacja przerasta  😉. Konik choć kochany i mój ulubiony  😍 to brakiem energii nie grzeszy  😁 i czasami nie do końca ogarniam. Ale i tak już jest lepiej niż na początku  😀.
Dziękuję za wskazówki  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Musisz się nauczyć tak "denerwować", żeby koń tego nie widział/nie odczuwał. Podejdź do tematu zapitalania i uników ze spokojem i uśmiechem, pomóż jej spuścić parę na początku. Mów sobie w myślach, albo jeszcze lepiej na głos: Chcesz polatać i pobrykać? Super, świetnie, nie ma problemu, jestem przy tobie i ci pomogę. 😉
Mowa ciała jest najważniejsza. Delikatne ruchy, w zwolnionym tempie, ale przy tym refleks i stanowczość jeśli trzeba.
Właśnie, a jak reagować na zapitalanie w kłusie po takim wesołym galopie? Przed galopem problemu z przejściem z klusa do stępa nie mamy raczej, ze stępa do stoj juz tak, ale wtedy pomagam sobie ścianą  😉. No ale w kłusie jej tak nie naprowadze  😉. Co wtedy robić? Pozwolić tak zapierniczać aż się nie zmęczy i stwierdzi, że dość czy próbować jednak ją zwolnić? 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się