naturalna pielęgnacja kopyt

Ja jestem zwoleniczką bosych koni, także nie musicie mnie przekonywać 🙂 jestem zdecydowanie za. Problem pojawił się kiedy kupiłam konia, który był kuty a na dodatek na za małe podkowy 🙁 kopyta są zawężone niestety. Kowal zaproponował, aby na razie kontynuować kucie, ale na szersze podkowy. Na tym zdjęciu może faktycznie to słabo widać (zła perspektywa), ale ramiona podkowy wystają zdecydowanie bardziej niż na normalnie okutym koniu, podkowa wystaje także poza obrys kopyta po brzegach. Motoryka ruchu zmienia się diametralnie, kiedy koń nie ma podków (nawet świeżo po zdjęciu podkowy). Rozumiem, że nie podkuwając konia też można poszerzyć kopyta, tak? Tylko czy "tradycyjny" kowal samym werkowaniem jest w stanie to zrobić?
Rozszerzania przy postawieniu nogi na ziemi (o czym pisała rzepka)a poszerzanie kopyta to nie to samo.  Nie wiem, jak można poszerzyć kopyto dorosłego konia, przecież jego wielkość zależy od wielkości kości kopytowej, która rośnie do pewnego momentu.  Chyba że masz coś innego na myśli. Ja zrozumiałam poszerzanie jako jakieś działanie, które trwalepowoduje zmianę rozmiaru kopyta. 

"Rozumiem, że nie podkuwając konia też można poszerzyć kopyta" - chodzi o to, że podkowa sama w sobie jest większa od kopyta i w ten sposób to kopyto poszerza?
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
19 lipca 2016 10:47
Jeśli koń był kuty na za małe podkowy to kopyta na zawężone/zdeformowane. I zapewne o poszerzeniu mowa w kontekście powrotu do normy.
malem, ja bym się przerzuciła na buty zamiast kucia. Werkowanie samemu też jak się okazuje nie jest takie trudne 🙂 Po ty jak któryś raz z rzędu kowal z dobrą opinią zrobił mi manianę w kopytach wyszłam z założenia, że w moim wykonaniu gorzej być nie może i pojechałam na kurs do Stokrotki.
Na biegunach tak, chodzi o powrót do "normalności". O tych kursach też myślałam, bo nawet jak się nie robi samemu kopyt to dobrze wiedzieć przynajmniej mniej więcej co tam kowal wyczynia.

trusia z tego co wywnioskowałam z rozmowy z kowalem to chodzi o inne punkty podparcia niż przy mniejszej (standardowo dobranej) podkowie. Dlatego też ta ramiona są dłuższe. Jakby kopyto miało "więcej miejsca". Może też inaczej je zbiera w związku z takim kuciem. Dla mnie osobiście to kojarzy się trochę z "naciąganiem kopyta na większą podkowę"  😀 Najgorsze jest to, że specjalistą w dziedzinie końskich kopyt nie jestem, ale widzę, że chyba muszę się nim stać 😉 Generalnie zamysł był taki, że ma to trwale, sukcesywnie i po troszkę zwiększać rozmiar kopyta. A nie tylko w chwili noszenia przez konia podków.

Ale generalnie pytanie mam takie, czy rozkuwając konia, samym werkowaniem jestem w stanie kopyta doprowadzić do "nie zawężonego" stanu? Czy lepiej by było, aby kopyta mogły zacząć naturalnie pracować po za małym kuciu? Czy skoro podkowy doprowadziły je do takiego stanu to podkowy mogą je z niego wyprowadzić?
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
19 lipca 2016 11:49
Najgorsze jest to, że specjalistą w dziedzinie końskich kopyt nie jestem, ale widzę, że chyba muszę się nim stać 😉
Nikt tak nie dba o naszą edukacje jak własne konie  :winko:  😂  Witam w świecie maniaków zdjęć kopytowych, za każdym razem pełen zestaw "przed" i "po" dla każdego kopyta.
Dużo łatwiej doprowadzać kopyta do normy bez podków. Wtedy wekować można i co tydzień. W podkowie ściany wyrastają od kucia do kucia, chyba że się im uda wyłamać. Z punktu widzenia właściciela laika, który musiał się doszkolić polecam przerzucenia się na buty + częste werkowanie.
Po stokrotkowym kursie masz możliwość dalszych konsultacji na podstawie zdjęć i kontaktu z ludźmi o podobnych problemach, więc jest łatwiej 🙂
Nie sądzę, aby przez większe podkowy powiększyło sie całe kopyto. Owszem, może poszerzyc się brzeg (do linii białej -przez co kopyto wydaje się szersze) -bo przy mniejszej podkowie ten brzeg musiał byc mocno przyciety. Dla przykładu -pokazuję podkowy, które byly na przednich nogach mojej Dziuni. Po lewej -tragicznie zawężona podkowa, pasująca bardziej do tyłu niż do przodu.Po jej zdjęciu od razu została załozona podkowa normalna, prawidłowa (po prawej).Kopyto sie nie rozrosło, ale na tyle wyrosły ściany, że dało się ją przybić. Co mnie dziwi -to żaden ze znanych mi kowali nie buchtował podków, tylko przybijał je bez poprawek, co dla konia z wielkim platfusem jest bardzo niebezpieczne (grozi podbiciem się).
Im wcześniej się konia rozkuje, tym większą ma szansę na jakieś tam "poszerzenie" kopyt. Samym werkowaniem można bardzo zmienić kształt kopyta. Ale musi samo pracować.



Znana tu jest historia mojej Dziuni (obecnie 24-letniej), która przez kilkanaście lat była kuta przez tutejszego kowala ( w tamtych latach nikt  "ze świata" nie dojeżdżał do 1 konia). Od 7 lat chodzi boso, ale kopyt całościowo nie da się już naprawić. Na szczęście jest na tyle lepiej, ze chodzi nawet po kamieniach, nie kuleje, pojawiła się miseczka.A to teren górski u nas 😉
Na zdjęciu po lewej -po rozkuciu, po prawej -jakiś czas później, już na bosaka.





Na biegunach tak, chodzi o powrót do "normalności".
....
Dla mnie osobiście to kojarzy się trochę z "naciąganiem kopyta na większą podkowę"  😀 Najgorsze jest to, że specjalistą w dziedzinie końskich kopyt nie jestem, ale widzę, że chyba muszę się nim stać 😉 Generalnie zamysł był taki, że ma to trwale, sukcesywnie i po troszkę zwiększać rozmiar kopyta. A nie tylko w chwili noszenia przez konia podków.



Nadal nie rozumiem. Za małe podkowy na tyle zdeformowały kość, że skurczyła się, a teraz inne podkowy mają tę kość rozciągać? Czyli to zniszczenie - 'kości ubyło" - jest odwracalne?
trusia błagam, kość?
No kość. O co błagasz, nie rozumiem?
trusia jak stawiasz znak równości między kością kopytową a kopytem...
Tak, tu stawiam, bo wielkość kopyta zależy od wielkości kości kopytowej, a tu zrozumiałam (to, co zrozumiałam, bo części nie zrozumiałam), że rozmawiamy o kopycie, które jest za małe, skoro je poszerzamy (za wąskie, za krótkie – nie wiem, ale jakiś wymiar ma być powiększony – rozciągnięty przez kucie).

Zamiast rzucać półsłówkami i błagać, może po prostu wyjaśnisz, o co ci chodzi? 
trusia, zlituj się. Chodzi o zdrowe poszerzenie Tyłu kopyta. Strzałki. Rozszerzenie kątów wsporowych.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
19 lipca 2016 14:07
trusia, ja też nie bardzo mogę pojąć jak rozumiesz "wielkość" kopyta
Na wielkość kopyta wpływają np. flary na ścianach wtedy wydaje się większe. W skutek np. braku strzałki kopyto się zapada do środka czyli jest mniejsze niż byłoby zdrowe. W obu przypadkach wielkość kości się nie zmienia. Czyli ta sama sama kość w kopycie a 3 różne rozmiary w tym 2 poza normą z powodu deformacji struktur innych niż kość. Może to potoczne rozumienie wielkości...
trusia kość kopytową otacza wiele innych tkanek, które owszem mogą się rozrastać rozszerzając kopyto od samej koronki lub wręcz przeciwnie. Skąd pomysł, że sama kość kopytowa może zmieniać swoje rozmiary?

Wybacz reakcję tak w ogóle, jak przeczytałam z tą kością to mi mózg wyrzucił błąd 404 i zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem kość może się rozrastać lub kurczyć. Sorki.
Sorki ale Trusia ma rację. Rozmiar i kształt kopyta określa to, co jest w środku- czyli kość kopytowa. Kując konia przed ukończeniem 5roku życia blokujemy możliwość pełnego rozwoju kości kopytowej,  (w szczególności wyrostków dłoniowych) czyli w sporym uproszczeniu: koń już nigdy nie będzie miał kopyt takich, jakby chciała natura (podobnie z rozwojem struktur amortyzujących u konia zamykanego za źrebaka w boksie lub mającego niedostatecznie twarde podłoże do ruchu- dla jego kopyt).
Oczywiście można kuć konia na za małe podkowy i zmniejszyć w ten sposób kopyta konia starszego 😉 Kopyto to stożek- wystarczy chlastać przy samych uszach i dobierać do tego podkowę. Wtedy powrót do normalnych rozmiarów będzie polegał na odhodowaniu kopyta Ale- to można bez podków. Można również "wizualnie" rozciągnąć kopyto fundując flary. Tak szczerze, to nie znam wielu przypadków kiedy podkowy faktycznie się przydają (kilka oczywiście istnieje) ale bez wątpienia pomagają w przypadku gdy koń ulega kontuzji i np. ścięgno wymaga na cito podparcia a pazur skrócenia. 
trusia, zlituj się. Chodzi o zdrowe poszerzenie Tyłu kopyta. Strzałki. Rozszerzenie kątów wsporowych.

Halo, zlituj się. Strzałka to nie Kopyto. Kąty Wsporowe to nie Kopyto. Tył Kopyta to nie Kopyto. Dlatego pytałam, o co chodzi z poszerzaniem kopyta. Bo Nie Wiedzialam, że Niektórzy Zamiennie tymi Terminami się Posługują.

Lillid zwróćiła mi uwagę, że stawiam znak równości między kością kopytową a kopytem. Ty stawiasz znak równości pomiędzy kopytem a:
A) Strzałką
B) Tylem
C) Kątami Wsporowymi

Dużo tych Znaków Równości stawiasz.  Nie ma to jak Precyzja Wypowiedzi. 


[quote author=Na_biegunach link=topic=1384.msg2573425#msg2573425 date=1468933668]
trusia, ja też nie bardzo mogę pojąć jak rozumiesz "wielkość" kopyta
Na wielkość kopyta wpływają np. flary na ścianach wtedy wydaje się większe. W skutek np. braku strzałki kopyto się zapada do środka czyli jest mniejsze niż byłoby zdrowe. W obu przypadkach wielkość kości się nie zmienia. Czyli ta sama sama kość w kopycie a 3 różne rozmiary w tym 2 poza normą z powodu deformacji struktur innych niż kość. Może to potoczne rozumienie wielkości...
[/quote]
Myśłałam że rozmawiamy o wielkości zdrowego kopyta, a nie o patologii, jaką jest flara. Przecież nikt nie będzie poszerzał kopyta hodując flary? Nie przyszło mi w ogóle do głowy, że można flary traktować jako wyznacznik rozmiaru kopyta, do którego dążymy.  Sama tłumaczyłaś, że chodzi o powót do normy: "I zapewne o poszerzeniu mowa w kontekście powrotu do normy". Gdzie tu miejsce na flarę czy zapadanie się do środka z powodu braku strzałki?

Wszystko rozbija się o terminologię.

trusia kość kopytową otacza wiele innych tkanek, które owszem mogą się rozrastać rozszerzając kopyto od samej koronki lub wręcz przeciwnie. Skąd pomysł, że sama kość kopytowa może zmieniać swoje rozmiary?

Wybacz reakcję tak w ogóle, jak przeczytałam z tą kością to mi mózg wyrzucił błąd 404 i zaczęłam się zastanawiać, jakim cudem kość może się rozrastać lub kurczyć. Sorki.

Lillid, żaden pomysł. Nigdzie nie sugerowałam, że kość może zmieniać rozmiary. Zdziwiło mnie pojęcie po prostu pojęcie „poszerzanie kopyta” - kopyta jako całości. A ponieważ głównym "determinantem" wielkości jest rozmiar kości, dlatego pytałam, co autor miał na myśli, argumentując absurdem zmieniania rozmiaru kości. Bo właśnie mnie ten koncept mocno zdziwił (też mózg wyrzucił mi błąd 404  😉 )
Zmieniając na moment temat 😉 pracuję obecnie w stajni, której właścicielem jest ojciec Mistrza kowalstwa. Chcecie foteczki  jak wygląda to od kuchni? Mnie by wstyd spalił. Jak wystrugałam sobie konia, którego dostałam do jazdy, to oczywiście Pan fochnął, że teraz to on go nie tknie 😁
kasik wstyd już nie istnieje, tak samo jak honor i przyzwoitość. Każdego dnia ludzie przekonują mnie o tym...
trusia już rozumiem, zwracam honor  :kwiatek:
trusia, jeśli można zacieśnić kopyto (a tutaj to częste określenie) to można i rozszerzyć, prawda?
To niezupełnie tak jest 😉 Zacieśnić kopyto jest łatwo -np przez złe kucie. "Rozszerzyć" go można potem przez prawidłowe werkowanie i rozkucie -czyli, ze ono wróci do swojego stanu pierwotnego.  Ale nie da się prawidłowego, dobrego kopyta  jeszcze "rozszerzyć" czyli powiekszyć do większego rozmiaru.  Oczywiście mowa tu o dorosłym ,ukształtowanym juz kopycie. Można jeszcze "rozklapać" kopyto nie werkując go np  przez pół roku. Ale wszystkie te zmiany trudno nazwać "rozszerzeniem". My rozumiemy to słowo jako powiększenie odległości między kątami wsporowymi, powiększenie strzałki,  rozwój strzałki gąbczastej, zmianę kształtu, itp-mówiąc w uproszczeniu.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
19 lipca 2016 20:42
Myśłałam że rozmawiamy o wielkości zdrowego kopyta, a nie o patologii, jaką jest flara. Przecież nikt nie będzie poszerzał kopyta hodując flary? Nie przyszło mi w ogóle do głowy, że można flary traktować jako wyznacznik rozmiaru kopyta, do którego dążymy.  Sama tłumaczyłaś, że chodzi o powót do normy: "I zapewne o poszerzeniu mowa w kontekście powrotu do normy". Gdzie tu miejsce na flarę czy zapadanie się do środka z powodu braku strzałki?
Wszystko rozbija się o terminologię.

Właśnie rozmawialiśmy o konkretnym kopycie, które zdrowe nie jest. Tak jak piszesz zdrowe rozmiaru nie zmieni, ale wypaczone będzie wyglądać na mniejsze/większe choć rozmiar kości się nie zmieni. Dokładnie o terminologię się rozbija 🙂 Dla osoby, która dopiero zaczyna temat zgłębiać to jak rozmowa w języku prawniczym - niby po polsku a zrozumieć ciężko.
Ja bym to poszerzanie czy pomniejszanie kopyt koni dojrzałych wytłumaczyła jeszcze od innej strony 🙂 Jako proces mający na celu przywrócenie prawidłowego kształtu i proporcji puszki kopytowej, bo tak naprawdę tylko tyle możemy zrobić. Zdeformowanej, niedorozwiniętej kości kopytowej nie zmienimy. Tak samo jak nie cofniemy procesu kostnienia chrząstek kopytowych, czy nie sprawimy że strzałka gąbczasta się rozrośnie. Nie wyhodujemy super głębokich misek koniowi, który ma płaską część podeszwową kości kopytowej. Możemy jednak zmienić to, co otacza kość kopytową. Odpowiednio werkując możemy uruchomić potencjał tkwiący w kopycie- poszerzyć tył kopyta, zmienić proporcje. Mam pod opieką kilka koni, których przednie kopyta różnią się radykalnie rozmiarem i kształtem a niekoniecznie (obecnie) wysokością piętek. Czasem sobie żartuję, że prawym powinno się jeździć po trawniku, lewym po chodniku  😂 Ja tego nie zmienię. Nie mam nawet takiego zamiaru, bo oba kopyta są poprawne choć tak bardzo różne
dea   primum non nocere
20 lipca 2016 06:43
Nie rozrośnie się strzałka gąbczasta? Oczywiście zaniedbań z okresu źrebięcego się nie wyprostuje, ale w jakimś stopniu tutaj jest możliwa poprawa.
famka   hrabia Monte Kopytko
20 lipca 2016 06:55
no tak ale żeby i strzałka gąbczasta ruszyła to oprócz właściwego werkowania to przede wszystkim kupa ruchu i poprawnej pracy jest potrzebna ? czy się mylę  ?
Wieści mam takie: koń rozkuty 🙂 i zobaczymy jak to teraz będzie.

Wcześniej pisałam o innej biomechanice ruchu nogi i potykaniu się, palcowaniu, a także o sztywności nogi po podkuciu. No więc chyba znalazłam przyczynę: mianowicie podkowiaki były za daleko wbite. To uniemożliwiało rozszerzanie się kopyta w części tylnej. Myślę, że też powodowało to dyskomfort dla konia. Podejrzewam, że dlatego też zaczął palcować, a co za tym idzie potykać się. Taką mam tezę 🙂 Bo po wcześniejszym kuciu takich problemów nie było, a tym razem ewidentnie gwoździe wbite dalej niż zwykle.
Malem -za daleko wbite -tzn za wysoko na puszce, czy za daleko do tyłu kopyta?
Z  podkowami na Podhalu to jest różnie. Część kupuje gotowe Mustada, które mają ostatnie dziurki prawidłowo -w najszerszym miejscu podkowy. Ale część górali woli kupować na jarmarku, robione ręcznie przez tutejszych kowali. Kowali, którzy nie mają zielonego pojęcia o mechanice kopyta. Za to sławą cieszą sie te podkowy, które nie odrywają się od kopyta a przekuwać można dopiero po pół roku (czasami po 1 całym sezonie 🙁). Ale w tym celu dziurki na podkowiaki musza być zrobione solidnie, od przodu do samego końca ramion (!!). Tak przybita podkowa zmienia po kilku miesiacach kształt kopyta -tył zawężony niemiłosiernie, aż piętki (prawdziwe, miękkie) wybrzuszone są do tyłu (miałam takiego konia - piętki cały czas poranione przez tylne kopyta. Po kilku prawidłowych kuciach wróciło wszystko do normy). Kiedy próbowałam zaprotestować, pan sprzedający takie podkowy popatrzył na mnie jak na UFO. Dobrze, ze nie pogonił. Zdjęć tez nie bardzo mogę robić (z tego samego powodu -od razu podejrzliwość, czego chcę).
Dziwne, ze obok tych prawidłowych podków leżą te okropne -i kowale nie zainteresują się, dlaczego "sklepowe" są inne? 
rzepka za daleko do tyłu kopyta
Dea tu obie możemy gdybać jedynie. Są jakieś badania na ten temat??
dea   primum non nocere
20 lipca 2016 19:54
famka - tak. Nie mylisz się. Prawidłowy ruch jest absolutnie kluczowy.

kasik - Rockley Farm😉 Właśnie robią formalne badania z MRI, bo na razie to obserwacje zewnętrzne (kształt kopyta i chęć do ruchu z piętki).
A w skali mikro mam Akorda, który od zera absolutnego doszedł do czegoś między 3 a 4 w 10-stopniowej skali... Dla niego to niebo a ziemia (wystarczy by obciążać nogę z piętki w galopie na łące), choć porównując do prawidłowych kopyt, nadal bieda, i bieda pewnie będzie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się