naturalna pielęgnacja kopyt

Czyli- potwierdzasz, że masz stan chorobowy, skoro będziesz to leczyć, tak? I nie jest to NORMĄ, że w tym miejscach masz drobnoustroje. Rozumiem, że nie są na tyle chorobotwórcze, żeby organizm reagował sepsą i stanem kwalifikującym się na OIOM. Ale za normę tego nie uważasz, skoro zamierzasz się leczyć za granicami.
Czyli- jesteś chora. A nie- jestem zdrowa i mam tam wszędzie te bakterie i jest ok, bo one mają prawo wszędzie sobie bywać.
Pomyłka ników 🙂
Już koryguję  🤣

Czyli- potwierdzasz, że masz stan chorobowy, skoro będziesz to leczyć, tak? I nie jest to NORMĄ, że w tym miejscach masz drobnoustroje. Rozumiem, że nie są na tyle chorobotwórcze, żeby organizm reagował sepsą i stanem kwalifikującym się na OIOM. Ale za normę tego nie uważasz, skoro zamierzasz się leczyć za granicami.
Czyli- jesteś chora. A nie- jestem zdrowa i mam tam wszędzie te bakterie i jest ok, bo one mają prawo wszędzie sobie bywać.


No wg lekarzy spoza Polski i wg mnie mam stan chorobowy. Wg. lekarzy z PL - jestem stara, ślepa i mnie tylko łeb napier...a.🙂

Chodzi mi bardziej o to, że to nie jest takie rzadkie, że wiele osób ma dużo różnych bakteri w tkankach wewnątrz organizmu i czasem latami są one utrzymywane na takim poziomie, że niejako "pacjent" nie odczuwa choroby i nie ma o niej pojęcia. A potem wystarczy jakieś wydarzenie np. zmęczenie, przeziębienie, masaż (tak było u mnie), który pobudzi organy/ciało/system immunologiczny (wstaw co akurat pasuje) - i nagle pojawia się czynny stan chorobowy - wywołany przez bakterie, które tam były.
Śmiem twierdzić, że taka "jałowość" wnętrza ciała (nie mówię o przewodzie pokarmowym) - to taki stan cudowny, ale idylliczny, mało kto go ma. Zaryzykuję stwierdzenie, że nikt go raczej nie ma w 100%.

Edytuj posty.
Czyli twoim zdaniem ja też mogę mieć bakterie w płynie mózgowo- rdzeniowym, krwi, stawach, w mięśniach. I że bakterie z wnętrza jelita idą sobie do mojego mózgu, do mojego kolana i wnętrza palca u nogi. A bakteria z dróg oddechowych płynie przez ciało i wpada do nerki. A że nie mam objawów to świetnie, bo mój system immunologiczny/ organy/ ciało akurat nie są pobudzone.
To ja przepraszam i muszę cię wycofać z rozmowy, bo widocznie moja wiedza lekarska jest za stara i nieaktualna. Cale szczęście, że jestem tylko psychiatrą, to nie ukrzywdzę nikogo z powodu mojej przestarzałej wiedzy.  😉
Robisz straszną nadinterpretację tego co powiedziałam. Ogromną. I scalasz moje wypowiedzi ze zdaniami wypowedzianymi przez Halo - nie wiem po co.

Nie piszę o kopytach i chodzeniu baketrii z przewodu pokarmowego. Na ten temat w ogóle się nie wypowiedziałam.

Piszę o tym, że można mieć bakterie w płynie mózgowo - rdzeniowym (nie wnikam jak się tam dostały) i nie mieć objawów chorobowych.
Piszę, że założenie, że nasze ciała są takie jałowe, a jak jakaś bakteria tam wnika to od razu musi pojawić się ciężki stan chorobowy - jest niezgodne z prawdą.

Jeśli to co piszesz jest prawdą, to jesteś nosicielem jakiegoś patogenu. Dodatkowo takiego, który nie ujawnia się na posiewach, tak? I twój układ immunologiczny "nie widział" tego patogenu długo, skoro mógł on sobie z krwią podróżować spokojnie i przenikać po kolei bariery. Albo patogen dziwny, albo twoja odporność immunologiczna szwankuje. Albo jedno i drugie.

I jest to zupełnie co innego, niż sugerowanie że nasz organizm wypełniony jest bakteriami, jest ich ileś tam kilo i które mogą wędrować gdzie chcą, tak jakby organizm był miękką kostką masła. Piszę agresywnie, bo rozdrażniło mnie to twierdzenie. sorry  :kwiatek:
Nie mam patogenu, to są bakterie.
Tunrida, idę na priv, bo to ani nie miejsce, ani nie mogę.
@halo,
Wiesz w którym miejscu  ja mam problem z tym co piszesz i jak piszesz? Z Twoich postów wynika, ze ktoś znalazł bakterie s.bovis w kopycie ochwatowym i to te bakterie wywołują ochwat (poprzez aktywacje enzymu MMP) i zostało tylko znaleźć drogę, sposób w jaki bakterie sie tam znalazły. Bakterii nie znalazł Polit ani French, oni ją tam zapodali sztucznie podczas badań in vitro i byli dalecy od tego aby stwierdzić, ze to ta bakteria powoduje aktywacje enzymu. Moze zrobił to ktoś inny, ale nie sądzę.
Tematem bakterii z p.pok. Podpierasz swoją tezę o bakteriach wesoło bytujących w organizmie człowieka co jest mocnym nadużyciem. Do tego nie czytasz uważnie, bo badania Pollita i Frencha pokazały, ze jest jeszcze inny czynnik, który aktywuje mmp, a jest to białko laminin-5. A skąd ono? Ano z rozpadu bakterii gram dodatnich, które to przechodzą masowe wymieranie na skutek silnie zakwaszonego jelita. To właśnie to białko odpowiada perforacje jelita. Osobiście stawiałbym na to, ze prędzej to białko przetrwa wędrówkę z jelita do kopyta niż bakteria narażona na zniszczenie przez układ odpornościowy (której populacja w jelicie gwałtownie spadła), ale to tylko hipoteza😉

To jest tylko hipoteza, a takich jest więcej np.: gwałtowne wymieranie bakterii to sygnał dla organizmu, ze będzie głodował wiec co sie stanie? Odetnie glukozę z miejsc "zbędnych" takich jak skóra, włosy czy...kopyta (dla ochrony organów życiowych). Na skutek braku glukozy zacznie sie obumieranie połączeń pomiędzy basement membrane, a epidermis (przepraszam za angielskie nazwy). To doprowadzi do rozdzierania połączeń po obciążeniu kopyta i mamy gotowy stan zapalny i całą resztę efektów ochwatowych.

Do tego Ramney rzucił hipotezę o migracji keranocytów na skutek podwyższonego poziomu insuliny (to obserwacje, badania na organizmie ludzkim) - z keranocytów składa sie secondary lamina. Jeżeli tak jest to sam podwyższony stan glukozy moze spowodować ochwat. Ramney zadaje pytanie czy w takim przypadku zwiekszona ilość enzymu mmp moze byc potrzebna organizmowi do odbudowy zniszczeń spowodowanych tą migracją. Być moze jego dłuższa aktywacja to odpowiedz na zniszczenia w kopycie (a wiec nie potrzeba tu dodatkowych czynników do aktywacji enzymu).

Jest jeszcze kilka pomysłów odnośnie podwyższonego poziomu cukrów i insuliny powodujących ochwat, ale na tym skończę. W każdym razie konkluzje osób badających ten problem są takie, ze ochwat to zespół różnych czynników czy nawet trigerów pochodzących z różnych organów tego zwierzęcia.

Raz jeszcze: przestań pisać o tych bakteriach w sposób który sugeruje, ze to kwestia zamknięta i pozostaje jedynie znaleźć drogę ich migracji po organizmie, bo to zwykle trollowanie, i po co? po to aby udowodnić swoją tezę o wszędobylskich bakteriach w organizmie? Chore to.
olorin669, pewne jest jedno: Nie Znamy biomechanizmu wywołującego ochwat. Wszystko to hipotezy, często wzajemnie sprzeczne.
Przeczytałeś Wszystko Pollitta? Ja natrafiłam na info, że następowało równoczesne namnażanie się bakterii w układzie pokarmowym (konkretnie w jelicie cienkim) i w kopycie (gdy w kopycie nie bardzo miały skąd się wziąć). Jasne, że to jedynie hipoteza. Na żadną z hipotez nie ma wysterczających dowodów, są jedynie pewne przesłanki.

tunrida, nigdzie nie twierdziłam, że Bakterie Chorobotwórcze "radośnie sobie bytują". Natomiast twierdzę, że najróżniejsze bakterie, mikroflora rezydentna - radośnie sobie bytują. A gdy próbują się przedostać i namnażać w "niestosownych" miejscach - reaguje układ odporności i za prowadza ład. Chyba że... układ odporności jest nie teges. Co zdarza się coraz częściej. U ludzi i u zwierząt.
O ile mi wiadomo nadal nie potrafimy Przyczynowo leczyć zawirowań układu odporności, jedynie niektóre objawy. Choroby w których dochodzi do autoagresji są traktowane jako nieuleczalne, choć często zaleczalne.
Cała super medycyna tyle wie o ciele, że nadal nie potrafi uregulować ciśnienia krwi bez dawek leków. Z leczeniem objawów jest nieźle, i coraz lepiej. Ale z przywracaniem Zdrowia - to już nie.
A zdrowie nie oznacza że ciało jest autoklawem. Oznacza, że adekwatnie reaguje - kontrolując zagrożenia.
Halo,
Wszystkiego nie przeczytałem, nie mam dostępu do pełnych jego prac, ale nigdzie nie natknąłem sie o znalezieniu przez niego czy żaden zespół badawczy bakteri w kopycie, tym bardziej, ze aby przedostać sie do kopyta musi dojść do proliferacji jelita, a dzieje sie to dzięki białku laminin-5, które to pochodzi z rozpadu bakteri z p.pok. Nie ma wiec mowy o jednoczesnym namnażaniu sie bakterii gram dodatnich w kopycie i p.pok. No chyba ze one sie tam teleportują😉

Mechanizmy znamy, tyle ze jest ich sporo i nie są spięte w teorie. Przecież hipotezy to nie jest "nic". Za nimi stoją badania jak np. u Pollita. Wiemy jak zachowują sie komórki,  w środowisku o dużej ilości glukozy czy insuliny. Wiemy jak reaguje kopyto na zniszczenia laminy (odcięcie dopływu krwi), wiemy jak zachowuje sie organizm konia kiedy układ pokarmowy nawali itd. To sporo, jednak za mało na teorie.
dea   primum non nocere
29 marca 2017 21:46
halo jak Ci się nie chce szukać linków na potwierdzenie hipotez, o których nikt inny nie słyszał, to są to tylko Twoje sny. Oczekujesz szacunku, z drugiej strony stosujesz mamcięwzadzizm względem rozmówców, całkiem otwarcie, jesteś z tego dumna. Jest wiedza, badania, linki naprzeciw... zasłyszanej wypowiedzi syna, co kolokwium pisał i czegoś, co kiedyś gdzieś dawno przeczytałaś (wtedy też nie linkując konkretnie - ot "prace Pollitta", co za piękny wytrych, Pani!). Nooo nie brzmi to poważnie. Mnie się też już gadać nie chce. Kto troszku myśli, a nie tylko ma ambicje Odkrywcy Jedynej Objawionej Prawdy 🤣 ten już ma materiał. Reszta niech sië turla z Tobą, szerokości 😉
Zupa czeka.
Mam nadzieję, że trol zgłodnieje i pójdzie gdzie indziej objawiać, bo już za dużo gówna w tej burzy. Wnosi wielkie nic. To taka prośba do karmicieli jest...
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
29 marca 2017 22:09
dea, lubię Twoje posty. szczególnie kiedy dyskusja w tym wątku się robi mętna 😀

W kwestii kopyta mojej gniadej jest dobrze. Przyjechał inny kowal, porozmawialiśmy sobie dłużej i została niepodkuta, bez butów. Co się miała ukruszyć ukruszyło, reszta się trzyma. Pilnuje kątów i pazura, skracam często a niedużo. Dezynfekowane jest raz dziennie. Mam nadzieję, że ogarnę nowe zdjęcia w weekend. Podłoże i pogoda dopisuje.
Zignorowałam zalecenia wet co do kucia i dziegciu. Zastanawiam się czy nie zrobić tego samego w temacie moczenia. Ile minimalnie powinno być armeksu w szczelnie zawiązanym bucie, żeby gazowanie miało sens? Teraz rozlewam litr na 3 - płyn sięga +- 1 cm pod koronkę.
Życzę kotburyżebyś w końcu znalazła porządnego lekarza, ja szukałam 10 lat i o mało nerki nie straciłam  😵 Na biegunach Tobie również życzę powodzenia w leczeniu kopytka, szybko sie zagoi, dasz sobię radę  :kwiatek:
Na kopytach znam się tyle, co nic. Tzn. wiem, że kowal ma być regularnie i to wszystko. Do tej pory taki układ działał, bo nic niepokojącego nie widziałam, ale ostatnio kopyta przestały mi się podobać. Wrzucam zdjęcie, żebyście mogli ocenić, czy faktycznie jest coś na rzeczy. Nie podoba mi się to, że podczas czyszczenia kopystką (tą metalową częścią) robię (a właściwie to same się robią) te podłużne bruzdy w linii białej. Kopyto jest tam miękkie i nie wkładając w to żadnej siły mogłabym wydłubywać te rowki wzdłuż ścian coraz głębiej. Wcześniej tak nie było, kopyto było tam twarde. Druga rzecz to środkowa część kopyta - tam, gdzie wchodzi grot strzałki. W tym miejscu kopyto kruszy się warstwami. Kolejna rzecz to rowek strzałki - dlaczego brzegi są takie poszarpane, nieregularne? W ogóle całe to kopyto (tzn. kopyta, bo podobnie wyglądają pozostałe, przednie gorzej, tylne trochę lepiej) wygląda zupełnie inaczej niż jeszcze 1-2 miesiące temu. Czy ktoś mógłby się wypowiedzieć?
dea, Uwielbiam Cię 🙂
Dobrze, ze doczytałam Twojego posta, bo zemdliło mnie jak tu weszłam i zaczęłam czytać te pierdy.
annet, Po tym jednym zdjęciu można napisać, że kopyta z mocno położonymi kątami wsporowymi, zgniłą strzałką i poodrywanymi ścianami na przedkątnych.
tajnaa - "zgniłą strzałką", czyli to oznacza jakąś chorobę? a reszta to zła robota kowala?
W naszym klimacie strzałkę lubią konsumować bakterie i grzyby, ta strzałka ma takie objawy.

Reszta to  naprawdopodobniej robota kowala. Podeszwa wygląda tak jakby te sciany położyły sie na prawie całej podeszwie, ale to tylko przypuszczenie (jeśli tak jest to masz podwójną podeszwę). Teraz cześć martwa sie wykrusza stąd poszarpania czy nierówności.  No i kopyto zawężone.
olorin669 - zawężone to są tylne dopiero, to co na zdjęciu (jedno z przednich) to przy nich (tych tylnych) jest duże i okrągłe 🙁 Zawężenie tylnych kopyt rzuciło mi się w oczy i to na pewno "zasługa" obecnego kowala, bo przy poprzednim tego nie było. Co do reszty kształtu kopyta, to ciężko mi powiedzieć, czy to świeża sprawa (obecny kowal zajmuje się kobyłą od około 8 miesięcy), czy wcześniej też już tak było. Czy tę zgniłą strzałkę da radę wyprowadzić samodzielnie jakimiś preparatami, czy tylko wet i lekarstwa?
Zawężenie moze być "zasługa" kowala jak i brakiem pracy nad koniem, czyli ogólniej - brakiem ruchu. Jeżeli nie zaangażujemy do pracy tylu kopyta to będzie wąskie. Jak kąty wsporowe bedą za wysokie, a strzałka za niosło, to także pracować nie będzie, a jak  edzie gniła to tym bardziej kon na niej nie stanie (ból).

Strzałkę da radę samemu, ale trzeba usunąć to co zgniłe. Nie wiem jak daleko sięga infekcja, być moze da sie to całkowicie usunąć i lekarstwa nie bedą potrzebne, ale moze być tak ze nie obędzie sie bez środków bakteriobójczych (beztlenowce) i grzybobójczych. Potrzeba do tego ostrego noża kopytowego. Jak tego nie robiłaś to najlepiej poproś kowala o to, albo zaryzykuj i spróbuj to zrobić sama.
annet - dla mnie to tam przede wszystkim jest tona martwej, twardej i zbitej podeszwy i za długie położone ściany wsporowe.
dea, pozostań przy swojej Jedynej Objawionej Prawdzie w smacznej zupie. Szerokości. O TY, powołująca się Zawsze na Świetną Dokumentację Naukową.
Przez lata myślałam, że to jest Forum - rodzaj wirtualnego salonu dyskusyjnego. Rozmawia się, snuje różne przypuszczenia, wymienia argumentami.
Pogratuluj sobie. Skoro nawet ty i tajnaa jesteście zwyczajnie Chamskie w rozmowie, to faktycznie szkoda mojego czasu.

Zostańcie sobie w swoich pierdach i wierzeniach.
olorin669, branka - sama nie będę próbować nic ścinać, zgłoszę to czego się tutaj dowiedziałam do właściciela konia, bo ja jestem "tylko" dzierżawcą, więc niestety robię tu za pośrednika. Za wizyty kowala odpowiada właściciel i od czasu przeprowadzki konia do innej stajni - nie trafiam już na niego (kowala), więc nie mam, jak przedstawić mu osobiście swoich obaw.
Co do braku ruchu, co mogłoby mieć taki negatywny wpływ na kopyta, to raczej nie, bo odkąd dzierżawię konia (ponad 5 lat) - koń chodzi dokładnie tyle samo, od minimum 3 do maksymalnie 5 dni w tygodniu. Dodatkowo pierwszy raz (z racji na zmianę stajni) mamy za sobą regularnie przejeżdżoną zimę, bo w poprzedniej stajni zimą mieliśmy wymuszony całkowity postój nawet na 3 miesiące. A kopyta takie wąskie zaczęły się robić w ostatnich miesiącach, wcześniej takie nie były. Na pewno też nie od razu to wyłapałam, tylko dopiero teraz, kiedy jest to już nawet dla mnie widoczne. Obecny kowal zajmuje się kobyłą od około 8-10 miesięcy, więc to chyba jest już wystarczający czas na to, żeby nietrafione zmiany, jakie wprowadził zaczęły być widoczne?
Mam jeszcze takie pytanie - czy takie kopyta mają/mogą mieć wpływ na ruch konia, ewentualne kulawizny?
No to sama widzisz jak jest. 8 miesięcy to wystarczający czas aby złe strugane kopyto sie zawęziło.

Tak, kopyta jak najbardziej bedą miały wpływ na ruch konia i ewentualne kulawizny, więcej, bedą miały wpływ na ścięgna stawy, kręgosłup czyli ogólnie, na całego konia. No moze z wyjątkiem głowy😉
anet kiedy kowal był u tego konia ostatnio?
dea   primum non nocere
01 kwietnia 2017 22:19
Akurat to, co opisujesz, annet, to jest wiosna (poza zgniłą strzałką), abstrahuję tu od spostrzeżeń ogólnych na temat kopyta wymienionych przez przedmówców. Odnoszę się tylko do tego, że podeszwa się kruszy solidnie. To wiosną normalne, u niektórych koni wręcz płatami leci i za to kowala nie trzeba zwalniać - ino zadzwonić i zamówić wizytę, bo zaraz się będzie "działo" (tzn. ściana zacznie mocno wystawać nad podeszwę a chwilę póniej - łamać się). To co możesz robić sama, to skrobać tâ kopystkâ wszystko co się proszkuje, kowal będzie miał łatwiej 😉

U nas dół i pięć metrów mułu, w sumie pożalić się wpadłam. Gdybym nasze kopyta wstawiła, to byście mi toz wezwali. Regularnie strugane. Tak samo (co działało) od lat. Ot, przestały zimę absolutnie bez ruchu (chyba że szczęką) i dość mokro/miękko było. Myślę jak to ugryźć (warunki bytowe, bo wiem, że to nie noża i tarnika działka... niestety) i nie idzie 🙁 Najgorzej oczywiście u rudej, ona bardzo odpowiada w obie strony. Jedyne co mogę, to 5, może 7km spaceru tygodniowo. Przy 10 z elementami kłusa już było fajnie z kopytami, ale to jednak bieda... co zrobić jak mamy teraz "oddział inwalidów" - jedna z dzieckiem na plecach, druga w brzuchu... a takie tereny tam są, chciałoby się trzy godziny z lasu nie wracać.
No nic, może będzie lepiej. Pole im podsycha, odklejają się czasem od paśnika zapolować na źdźbło trawy, te spaceki może też się rozkręcą jeszcze.
dea paddoc paradise im zrób  🤣
dea   primum non nocere
02 kwietnia 2017 19:17
Chciałabym, ale... nie są u mnie 🙁 nie są nawet całkowicie w gestii opiekunów pensjonatu, bo gospodarstwo jest dzierżawione ... i o. Ściana. Naprawdę bym chciała zabrać je do siebie, móc coś poplanować, ale problem z odległością/kimś kto by to na miejscu ogarniał wygląda nie do przeskoczenia.

Właśnie - kopyciarzo-paradajsiarze 😉 jak macie rozwiązane okolice paśników? Wiadomo, stoją tam, łażą i s*ają. Robi się wiadomo-co bardzo szybko. W zimie, szczególnie takiej mało mroźnej, jest masakra nie do sprzątnięcia. Tak czysto hipotetycznie, gdybym wzięła jednak do siebie, to myślałam, żeby wyłożyć płyty jumbo na przykład dokoła. Dobry pomysł? zły pomysł? sprzątanie jakby łatwiejsze... no bo pea gravel nie widzę , błyskiem by utonął w błocie i gnoju. Nie przy paśniku - takie podłoże raczej na traktach kombinuję.
...aaaa ja je chcę do sieeebieeeee....
ansc - okazało się właśnie, że kowal był 4 do 5 tygodni temu, choć kopyta wyglądają, jakby termin został już dawno przekroczony.
dea   primum non nocere
02 kwietnia 2017 20:18
To akurat się naprawdę wiosną zdarza (zrzut podeszwy nazbieranej zimą). BTW. 4-5 tygodni to często dobry odstęp między struganiami, szczególnie jeśli coś korygować trzeba...
Dea,
Tez nie mam na to pomysłu. W tym roku, na ich stajenko padoku podwórkowym, na 500 m2, po 6 latach wymieniłem ziemie na piach, bo już z tą ziemią nie było możliwości nic zrobić. Władowałem w ubytki ziemi 50 ton piachu. Tak już będę chyba robił, no chyba ze znajdę pieniądze na wybetonowane tego miejsca😉
Tak jak pisze Dea, czas już na wizytę kowala :-)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się