Dzierzawa

Wystawiłam jednego konia na sprzedaż , drugiego w dzierżawę i powiem jedno DRAMAT.
To co czytam w mailach albo słysze w rozmowach powoduje iż myśle że te konie zostaną ze mna do końca ich dni....
Zaczynam sie zastanawiać jak ludziom udaje sie sprzedać/oddać konie w dobre ręce.
Ciska, widziałam twoje ogłoszenie odnośnie dzierżawy. Bardzo sensowne mi się wydało 😉
Jakie głupoty ludzie wypisują?

Ja ostatnio sporo myślę i najprawdopodobniej po wakacjach będę szukać "nowego" konia. Aktualna kobyłka jest dość trudna w obsłudze chociaż i tak jest o wiele spokojniejsza niż w czasie kiedy ją poznałam (jakieś 1,5 roku temu, jeździmy na niej od października 2014). Jeździmy bez stałego nadzoru i nie ma większych szans na zmianę tego stanu. Bywało gorzej, lepiej, parę jazd było naprawdę fajnych. Jeździł głownie chłopak, ja co chwilę miałam problemy z plecami ale jak tak teraz o tym myślę, to dochodzę do wniosku, że jednak to były głównie wymówki z mojej strony :/
Po prostu nie czułam i nie czuję się na tym koniu bezpiecznie a jeźdźcem jestem bardzo rekreacyjnym, niestety dość strachliwym mimo długiego stażu. Chyba jednak muszę poszukać spokojnego zwierzaka na którym będę mogła spokojnie pogalopować, poćwiczyć to co nie wychodzi idealnie, powolutku iść do przodu i na luzie pojechać w teren. Aktualny koń na pewno dużo może nauczyć ale chyba jednak nie tego oczekuję. Myślę, że już sporo się nauczyliśmy, zwłaszcza K, który wcześniej miał do czynienia z misiami tuptakami i tutaj spotkał się z rzeczywistością. Przy okazji trochę szkoda mi pieniędzy bo dochodziło do sytuacji, że poświęcałam kilka godzin i sporo paliwa, żeby pojechać, wyczyścić konia, popatrzeć, pomiziać, poprowadzić chłopakowi jazdę, która nie dawała tyle satysfakcji ile powinna, wsiąść na 10 minut stępa i wrócić. Nie ukrywam, że taki stan rzeczy po prostu zniechęca do jeżdżenia do stajni. Do pierwszego dzierżawionego jeździłam chętnie wiedząc, że nawet jak pogoda będzie kiepska a plac w błocie to mogę pojechać do lasu i odpocząć.
Ja wystawiając ogłoszenie pisze wszystko  a nawet to co może kogoś odstraszyć bo nie chce aby ktoś mi oddał konia po miesiącu  😉
Tak jak swoja Megi wystawiałam w podobną dzierżawe , napisałam ze je tyle co 2 normalne konie i jest średnio przydatna ale zdrowa  🤣 No i co , trafił sie ktos kto o nia dba i sa w niej tak zakochani ze nie myślą oddać.
Kiedy pisze że koń jest trefny i nadaje sie do lekkich jazd a pisze do mnie ktoś i pyta sie mnie czy da rade zachrzaniac po 2h pod rekreacją....
Albo mój 3ci koń , jest na sprzedaż wystawiony dzwoni facet i sie mnie pyta czy on musi dużo jeść czy siano wystarczy..... albo czy jest wytrzymały bo oni jak sie z kolegami ścigają to galopem potrafią pare km przejechać  LUDZIE !  😵
Okej... czyli nie dość że nie czytanie treści ogłoszenia (czego po prostu nie znoszę) to jeszcze czysta głupota... 🙂
Ogónie zastanawia mnie co kieruje tymi ludźmi, którzy zadają pytania o rzeczy, na temat których jest jasno napisane w ogłoszeniu.
Swego czasu chciałam oddać swojego konia do współdzierżawy. Myślę, że wszystko dobrze opisałam a pytania kompletnie z d...  😵
Zaznaczyłam, że bez możliwości przeniesienia, to jeden chłopak przez trzy tygodnie mnie męczył, że może jednak zgodzę się przenieść 120km dalej... jasne, i będę dojeżdżała trzy razy w tygodniu.  😵
Napisałam, że dla osoby w miarę sprawnie poruszającej się w trzech chodach, najlepiej pełnoletniej to dostaję pytania czy koń nadaje się na lonże dla dziecka...  😵
Pełno było takich kwiatków. Nie wiem... może myślą, że zapomniałam co napisałam w ogłoszeniu i się zgodzę..  👀
Ja jak szukalam konia poprzednim razem to tez dostalam kilka propozycji skrajnie nie spelniajacych moich wymagan, finansowych i nie tylko. Np 2 x wiecej niz napisalam w ogloszeniu.. W koncu znalazlam po znajomosci...
Czy ktoś mądrzejszy mógłby mi podpowiedzieć?  :kwiatek:
Jeżeli  właściciel dzierżawionego konia postanawia odstąpić od umowy, ponieważ dzierżawca nie wywiązał się z postanowień, niewłaściwie użytkował konia i nie poinformował o problemach zdrowotnych powstałych w związku z tym (a zgodnie z umową miał obowiązek informować), to jest to wina dzierżawcy i postanowienia dotyczące miesięcznego okresu wypowiedzenia przestają obowiązywać. Czy to oznacza, że właściciel konia może go zabrać i nie musi płacić za ten miesiąc wypowiedzenia, za który by musiał, gdyby zabierał konia "z własnego widzimisię"?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
29 sierpnia 2015 22:46
Właściciel konia ma płacić dzierżawcy że zrywa umowę? Pierwsze słyszę o czymś takim.
No właśnie, bo dzierżawca się uparł, że właściciel konia ma zapłacić za miesiąc wypowiedzenia, skoro chce zabrać konia wcześniej (nawet z takich powodów).
No nic, zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie.

edit. Problem polega na tym, że dzierżawca zapłacił sobie za boks z góry wcześniej i uważa, że właściciel konia powinien mu zwrócić tę kasę.
Ktoś, coś na pytanie wyżej? :kwiatek:
Ktoś, coś na pytanie wyżej? :kwiatek:


Jeśli pytasz dalej o ten paszport, to mogę Ci powiedzieć jak było u mnie. Ale z kolei ja dzierżawiłam konia, paszport był u właściciela konia, ja miałam go w momentach, w których potrzebowałam, wyjazd na zawody, odznaki itd. Potem wracał do właściciela. Może to jest jakieś wyjście. Bo jeśli dana osoba zamierza konia użytkować w jednej stajni np. to po co mu na co dzień paszport?

No chyba, że na prawdę jest tak, że bez paszportu nie można opuścić posesji, na której się koń znajduję, tak jak ktoś wcześniej wspomniał, ale wydaje mi się to bez sensu, bo nawet teraz jako właściciel konia - ja nie mam paszportu zawsze ze sobą, nawet w stajni go nie trzymam. No, ale mogę się mylić, jak ktoś wie więcej to chętnie sama się dowiem 😉
Nie, ja podczepiam się o to pytanie Murat-Gazon, 😉 czy jeśli osoba dzierzawiaca konia zerwie warunki umowy, to czy konia mozna zabrać wcześniej niż przewiduje okres wypowiedzenia?
A jest w umowie, że można ją zerwać bez wypowiedzenia, gdy a), b), c)... ?
Jest, że właściciel konia może odstąpić od umowy, gdy a), b)...
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
30 sierpnia 2015 15:41
Nie, ja podczepiam się o to pytanie Murat-Gazon, 😉 czy jeśli osoba dzierzawiaca konia zerwie warunki umowy, to czy konia mozna zabrać wcześniej niż przewiduje okres wypowiedzenia?


Oczywiście że może zabrać własnego konia wcześniej. To w końcu jego koń. A ew. jakiekolwiek żądanie zapłaty za coś tam niech sobie dzierżawca załatwia sądownie.
halo, tylko teraz, jest problem, kto co rozumie przez ' zdrowie konia ', dla jednych kon musiałby sobie nogę złamać, zeby to była sprawa do rozwiązania umowy, a dla innych nie.
Muratku, wszystko to powino być w umowie, skoro nie ma czyil macie źle napisaną umowę.
E., w umowie nie da się wpisać wszystkiego... I ludzie i konie często zaskakują - nawet prawników 😉
Wystarzcyłoby że w sprawach niecierpiących zwłoki, decyzje moga być podejmowane bez zachowania stosownego terminu
zresztą nawet nie była bym taka pewan, czy tego w kodeksie gdzieś nie ma  👀
E., jakie to sprawy? Czy kolka jest sprawą niecierpiącą zwłoki? A taka lekka, która przejdzie sama? A kulawizna jest? Lekka taka? A jak lekka kulawizna okaże się poważną kontuzją to jest cierpiąca czy niecierpiąca?

Na prawdę łatwo napisać "wszystko musi być w umowie" po czym okazuje się, że wszystkiego być nie może.
Dokładnie, nie da się wszystkiego. Tutaj chodziło o sprawę, od której koń nie umrze z całą pewnością ani nie będzie trwale uszkodzony, ale bezdyskusyjnie nie powinien być użytkowany w sposób, który do całej sytuacji w ogóle doprowadził. Ciężko by było zawrzeć takie coś w umowie. Jak również spór wynikł z tego, czy bardziej wiążąca jest opinia właściciela konia, że jest problem, czy dzierżawcy, że "nic się znowu takiego nie stało".
Ostatecznie koń wrócił z właścicielem do domu, ale niesmak został.
Osoba dzierzawiaca konia uważała, że to nic takiego, i teraz chce kase za pensjonat - bo kon został zabrany natychmiastnatychmiast, bez okresu wypowiedzenIA.
Gaga, Murat, ja to widze jako właścicielka konia. zależy mi na tym, żeby mój koń nie cierpiał. więc może i nie jestem wetem, ale jżeli uważam, że koniowi dzieje się krzywda, to go zabieram. i nie wyoabrażam sobie sytuacji, że dzierzawca będzie żądał jakiś zwrotów kosztów.
nie wiem, bo Murat pisze tak bez konkretnych sytuacji, ale nie wyobrażam sobie, że dzierżawca mówi, że to nic takiego i użtykuje sobie konia. oczywiście zakładam, że nie jest wetem, ani hodowcą, ani instruktorem i się zna tak samo jak i ja. jeżeli właścicel uznał z jakiegoś powodu, że koniowi dzieje się krzywda, to jak dla mnie nie musi tego uzasadniać, a może odebrać konia.
I właśnie tak zostało zrobione, przy akompaniamencie focha dzierżawcy, że "przecież oni dbają jak o własnego, a to jest nic, się wyleczy", i awanturą ponoć na całą stajnię.
Do tego dzierżawca nie poinformował, że koniowi coś jest, a zgodnie z umową miał obowiązek to robić.
Więc ewidentnie rację ma właściciel konia, mimo wszelkich fochów i protestów dzierżawcy.
Nie mój koń, ja tylko jestem osobą postronną, więc nie wiem, czy mogę napisać jasno, o co chodziło.
no i widzisz, masz już coś, czyli że dzierzawca miał obowiązek poinormować, nie poinformował, a potem jeszcze awantura  😵
czyli da się, da się, a to że dbał jak o swojego nie znaczy, że dbał tak jakby sobie właściciel chciał

Muratku, chcesz możesz napisać na pw, nie napiszesz, zrozumiem  :kwiatek:
_Gaga,  okazuje się, że nawet przy złamaniu warunków umowy obowiązuje okres wypowiedzenia dzierzawy, bo ani to choroba, ani nagły wypadek.
_Gaga,  okazuje się, że nawet przy złamaniu warunków umowy obowiązuje okres wypowiedzenia dzierzawy, bo ani to choroba, ani nagły wypadek.


a mogę spytać, kto i na jakiej posdtawie tak twierdzi?  :kwiatek:
Ponieważ mam pozwolenie od właściciela konia, postanowiłam napisać, o co chodziło, bo ciekawa jestem waszej opinii.
Otóż koń był jeżdżony w taki sposób, że na obu bokach miał duże ślady od ostróg, wyciachane do gołej skóry - w momencie odbioru konia, a potencjalnie mogło być gorzej, ponieważ było widać, że jest to w trakcie zaleczania. Nie dość, że doprowadzono do czegoś takiego, to konia z takimi ranami wzięto na zawody (i tam się cała sprawa wydała), a potem jak właściciel konia się wkurzył, to dzierżawca załatwił swojego weta, który wystawił oświadczenie, że "koniowi nic nie jest".
Koń zrobił się nerwowy, szczurzy się na ludzi, rzuca głową przy próbie wzięcia za kantar - przedtem taki nie był. (konia znam osobiście i pamiętam jako "miśka"😉
Dzierżawca robił problem z oddaniem konia, uznając, że to nie jest powód do odbioru, zażądał też zapłacenia przez właściciela za opłacony wcześniej przez nich z góry na miesiąc pensjonat.
W końcu konia udało się zabrać, ale z awanturą na całą stajnię i grożeniem prawnikami przez dzierżawcę.

W umowie było napisane, że w przypadku niewłaściwego sposobu użytkowania konia właściciel ma prawo odstąpić od umowy i zabrać konia w trybie natychmiastowym.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
31 sierpnia 2015 14:51
W takiej sytuacji zdecydowanie pretensje dzierżawcy dla mnie bezpodstawne. Swoją drogą, gdy eksmitujemy lokatora w trybie natychmiastowym za dewastowanie mieszkania to nie zwracamy mu np. za abonament za internet. Powiedziałabym sytuacja porównywalna. Najważniejsze żeby zabezpieczyć dokumentacje zdjęciową w razie w.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
31 sierpnia 2015 14:59
Mnie za to ubawiło pytanie na temat dzierżawy, gdzie pewna Pani szuka półdzierżawy dla siebie i dwóch córek, dopiero uczą się galopować, ale lekcje w szkółce są za drogie dla samotnej matki, więc woli "współdzierżawić" konia...
Gdy zaoferowałam jazdy pod moim nadzorem także stwierdziła, że to za drogo, mimo że koszt pewnie podobny jak przy współdzierżawie... (nie przeliczałam dokładnie)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się