Pęknięcia/ złamania kości u koni

Teli   Koń to zwierzak. Animal.
Rży i wierzga. Patrzy w dal.
Konstanty Ildefons Gałczyński

23 marca 2013 22:08
paa, nie liczę na to, że będzie chodził pod siodłem jeszcze, dziadek ma 24 lata. Chciałabym tylko, żeby po łakch sobie łaził. W każdym razie utwierdzasz mnie w przekonaniu, że jeszcze może być dobrze. Dzięki.
Może mi ktoś doradzić w takiej sprawie. Czy jest możliwość zrobienia prześwietlenia łopatki?? Koń jest po USG, widać pęknięcie nie wiadomo czy całkowite. Na razie jest w boksie drugi tydzień i czeka na wyrok czy się to zrasta. Którego weta/klinikę byście polecali w takim przypadku. Znajomi chcą konika ratować.
Da się zrobic RTG, ale nie każdego fragmentu i tylko nowoczesnym dobrym sprzętem.
Z tego co kojarze to złamania w obrębie łopatki operacyjne są tylko u małych koni, bo przy większej masie nie ma opcji żeby ewentualne płyty, śruby itp. wytrzymały obciążenie i można tylko uziemić konia w boksie i czekać.
Klami dzięki za odzew :kwiatek:. Czyli w zasadzie pozostaje czekanie
Nie jestem lekarzem także moje info na pewno nie jest jakims wyznacznikiem. Tyle kojarzę z tematu, bo mój koń po upadku na beton miał poturbowaną łopatkę i staw właśnie.
Najlepiej skontaktujcie się z kliniką i przedstawcie sytuację.
Ogólnie był u niego dość dobry lekarz i to się mniej więcej pokrywa, natomiast właściciele chcą ewentualnie konsultacji z innym wetem stąd mój post ponieważ może ktoś miał podobny przypadek i doradziłby do kogo się zwrócić.
ku pokrzepieniu serc
This horse broke his leg during a race. As he was not going to compete anymore his owner decided to send him to slaughter. Fortunately an animal sanctuary rescued him, giving him the opportunity to live in a place where he is not valued in terms of profit. Now he has a home where he is respected.
Nie wiem ganasz czy to na pewno jest "ku pokrzepieniu serc". Czasem zastanawiam się, czy nie lepszym losem takich koni jest uśpienie. Przy takim przeciążeniu drugiego przodu - stany zwyrodnieniowe gwarantowane... szansa ochwatu też spora...  🙁
_Gaga, o tym samym pomyślałam. Do tego stopnia bym się już chyba nie posunęła.
Bischa   TAFC Polska :)
21 sierpnia 2013 22:08
Czytam wątek "In memoriam", dwa ostatnie przypadki otwartych złamań i ciekawość mnie przygnała do tego wątku. Czy w Polsce/na świecie leczy się w ogóle przypadki ortwartych złamań u koni? Czy nie ma to sensu zazwyczaj?
Obstawiam, że przy otwartym załamaniu głównym problemem jest występujące prawie na pewno zakażenie.
Poza tym zapewne przy otwartym wszystko w okolicy kości jak ścięgna, więzadła, staw itd. jest w strzępach, co raczej nie rokuje dobrze.
Przy każdym złamaniu powyżej kości pęcinowej u dorosłego konia rokowania są bardzo kiepskie. Operacyjne śrubowanie na naprawdę grube płyty kostne często nie wytrzymuję obciążeń przy wstawaniu po narkozie. Przy złamaniu otwartym dochodzi zakażenie
"Nasza" po otwartym złamaniu w obrębie nadpęcia śmiga- więc zdarza się. Choć to pewnie wyjątek potwierdzający regułę.
Poszukuję pomocy  🙁 Jeśli zaglądacie do Kącika Rekreanta, to trochę znacie naszą sytuację. Miesiąc temu nasza 13 letnia klacz Wygrana złamała kość w wyrostku łokciowym, od tego czasu przebywa w boksie, gdzie jak wiadomo rodzą się kolejne problemy. Musimy zmuszać ją do wstawania, przerzucając ja najpierw na bardziej zdrową stronę (w tej chwili już wszystkie nogi, szczególnie zadnie są osłabione i spuchnięte - zmęczone od dźwigania ciężaru). Koń jest w tej chwili bardzo chudy (pierwsze tygodnie miała bardzo kiepski apetyt, w zasadzie dopiero od wczoraj je jak szalona gdy stoi), ale wciąż szacujemy jej wagę na jakieś 600 kg, bo to kawał konia (171 cm w kłębie, obwód klatki piersiowej 240 cm!). Złamania w tym miejscu nie da się usztywnić, jedyną formą usztywnienia jest operacyjne śrubowanie, o którym pisze ogurek - zbyt ryzykowne dla tak dużego konia.

No więc koń stoi w boksie bez żadnego usztywnienia, my od miesiąca nie śpimy regularnie łażąc do niej co godzinę w nocy.

Bardzo proszę o pomoc ludzi, którzy mają doświadczenie z takim przypadkiem. Czy próbować dalej, czy kość w ogóle ma szansę się zrosnąć bez usztywnienia? Oczywiście koń jest pod stałą opieką weterynarza, ale on sam przyznaje, że jego doświadczenie z takim przypadkiem, to było uśpienie konia po tym, jak rozwalił całe śrubowania po operacji. Kontaktowaliśmy się z kilkoma innymi, ten, który wyleczył trzy takie przypadki nas ostatecznie olał 🙁

Od dwóch dni jest lepiej, ale koń jest na środkach przeciwbólowych i zapalnych - nie możemy jej ich podawać w nieskończoność.

Co robić?
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
03 listopada 2013 12:13
Atea- Nie mam doświadczenia z takim koniem, ale może nie pozwalać koniowi kładzenia się?
Dementek Nie mamy podnośnika, więc musi mieć możliwość odpoczynku po długogodzinnym staniu.

Dzisiejsze telefony dały nam światełko nadziei (cytat z KR)
Dzisiaj skontaktowaliśmy się z kliniką na Służewcu, lekarz dyżurujący stwierdził, że wszystko jest na dobrej drodze i skoro zaszliśmy już tak daleko to powinniśmy próbować dalej. Teraz największym zagrożeniem jest ochwat, jeśli za długo będzie obciążać nogi stojąc, lub kolka albo zapalenie płuc od zbyt długiego leżenia, więc cały czas musimy mieć ją na oku. Nie wiem czy wspominałam już, że ma bardzo osłabione zadnie nogi, a nawet przestała już opierać się na prawej tylnej nodze, bo po prostu za bardzo ją obciążyła przy zbyt długim leżeniu. Zalecono nam podkładanie pod nią materacy, więc czeka nas dodatkowa zabawa z podkładaniem ich, gdy już się położy.
dopisuję się do wątku ... i proszę o pomoc.

ile kosztuje usunięcie złamanego rysika i nakostniaka?
jak wygląda rehabilitacja i ile to trwa ? i czy taki zabieg tylko na klinikach ?
szuwar, wszystko zależy, gdzie ten nakostniak jest i jak złamał się rysik. Robiłaś rtg? Na pewno jest wskazanie do operacji?
Ja znam taki wesoły przypadek, gdzie wytworzył się nieduży nakostniak, który nie tylko zalał złamanie rysika, ale ustabilizował go praktycznie tak samo, jak to jest u konia w naturze. Gdyby chcieć teraz z np. z przyczyn estetycznych ruszać nakostniak, to trzeba by wyjąć również część rysika, a jego górne fragmenty ustabilizować dodatkowo do kości. Ryzykowne i mało sensowne działanie, koniowi nic nie przeszkadza, a i sam nakostniak można bardziej wymacać niż zobaczyć.



Co do cen, to słyszałam w wersji minimum 1500 zł, w wersji max. 3000 zł, ale pewnie wszystko zależy, co dokładnie jest do zrobienia.

Odnośnie tego, gdzie robić, opinie są oczywiście różne, w klinice masz na pewno dużo lepsze warunki, możliwość zachowania pełnej aseptyki samego zabiegu jak i pielęgnacji miejsca po operacji. Ale to też zawsze koszt, jeśli konia trzeba daleko wieźć, to stres dla zwierzaka. Ja bym jednak na taki zabieg stawiała na klinikę.

Rekonwalescencja i powrót do roboty - do 3 mcy od zabiegu, ale z praktyki niestety znam przypadek, gdzie to zajęło znacznie dłużej.
quanta dzięki wielkie  :kwiatek: tak były rentgeny, złamanie z sierpnia od tego czasu koń nie kulał, dopiero 3 mc po złamaniu pojawiła się "znikąd" lekka kulawizna w kłusie i nie ustępuje, od miesiąca wcieram dmso i odstawiona oczywiście od pracy, ale poprawy klinicznie nie widać. W pt mamy wizytę kolejną umówioną ale szykuje się na wyjęcie tego ustrojstwa.

Właśnie odnośnie rekonwalescencji słyszałam o wersji właśnie standardowej około 3 mc, ale także o ....półrocznej wersji. Nie wiem czy to kwestia innej metody (?) skąd te rozbieżności. 
No to i ja dodam, że mam w stajni przypadek zalania się pęknięcia. Pozostal praktycznie niewidoczny nakostniak. A tez grozil nam zabieg i wycieczka na sluzewiec. Kon normalnie pracuje, nie kuleje od czasu tego pechowego kopniaka 5 miesiecy temu. Najważniejsze aby nakostniak nie narastal i nie uciskal ścięgien.  Jak będzie coś nie tak to zwierzak pokaże i wtedy pewnie bedzie wchodzil w gre zabieg. A jak jest ok to nie ma co ruszać i sie na zapas martwić. Czas pokaze.
.
U nas były dwa przypadki otwartego złamania. Pierwsze dotyczyło źrebaka, który dostał kopa od matki. Szybka akcja, oboje do przyczepy i jazda do Gliwic (300km). Okazało się, że złamanie jest w bardzo niefortunnym miejscu, że próbować zakładać śruby można, ale się to rozejdzie przy chodzeniu. 10cm wyżej i udałoby się. Drugi przypadek taki sam praktycznie. Padok, nie wiadomo co, kiedy, dlaczego i jak. Kobyła ze złamaną nogą również bez szans na składanie.

hey! spotkał sie ktoś z pęknięta miednicą u klaczy/konia?  jakie byly rokowania i objawy? czy kon byl wstanie podniesc sie ?
spir0, ja slyszalam chyba o jednym. finalnie zostal uspiony (po diagnozie sprzedany handlarzowi, pozniej odkupiony i dopiero pod jakąś opieką...). ale czy byl leczony i czy poprawnie - nie wiem. ale poruszał się jakoś.
jednak szukamy dalej przyczyny, jest taka mala nadzieja ze to nie pekniecie miednicy w spojeciu, po konsultacji tel  z lek.wet. z drugiego konca polski musimy szukac przyczyny gdzies indziej, jego stwierdzenie ze klacz z peknieciem miednicy w dodatku w spojeniu nie byla by wstanie sie podniesc i ze nie dotknelo by to tylko jednej konczyny;-)
usłyszeliśmy dzisiaj diagnozę złamanej kości rysikowej, odprysku, który uszkodził międzykostny, zerwany przyczep przy trzeszczce parzystej i złamanej kości trzeszczkowej nieparzystej.
poproszę o sugestię weterynarzy z którymi najlepiej konsultować zdjęcia i diagnozę
czy ktoś z Was miał do czynienia z podobnym przypadkiem?
Janek Trela
Zależy jeszcze, który rejon Polski. dr Trela, to chyba Warszwa i Mazowieckie, ale opinie o nim są b.dobre  😉
Dzisiaj dowiedziałam się, że nasz niespełna 2 miesięczny źrebak ma pękniętą kość pęcinową... 🙁 jestem załamana 🙁 może ktoś nam coś doradzi, jak wspomóc regenerację kości? Co w przyszłości z takim koniem?
Wet mówi, że z racji tego, że to źrebak, to powinien wrócić do pełni sprawności.
B., złamania im niżej, tym lepsze rokowania. Kość pęcinowa często pęka, jeśli to tylko pęknięcie, nie ma żadnych odłamków czy przemieszczeń, to się goi z reguły bez problemów i konie chodzą wysoki sport.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się