Nieletni "nauczyciel"

vanisek   K może znieść dla miłości dużo, ale nie wszystko.
23 października 2014 12:20
znam stajnię w zachodniopomorskim gdzie pracowałam jako "instruktorka" oczywiście bez uprawnien mając 15 lat, pamietam że to koniec gimnazjum był, a co jeszcze dziwniejsze- pracowało tam 6 dziewczyn, bo w sezonie było bardzo dużo jazd i ja byłam najstarsza ! najmłodsza miała 13 lat... oczywiście pracowałyśmy "za grosze" ale dziecku w gimnazjum dużo nie potrzeba...
W bardzo popularnej stajni w Grudziądzu dzieci prowadzą lonże i jazdy innym dzieciom. Jak pojechałam tam na odznakę to na treningu dzień wcześniej również wsiadła moja 7 letnia siostra, która zaczyna. Mało co, a spadłaby z zaklinowaną nogą w strzemieniu z niewyżytego kucyka, który był jeszcze popędzany przez 12 letnią dziewczynkę. Mimo to jednak uważam, że nierzadko osoby niepełnoletnie lub bez uprawnień potrafią lepiej nauczyć niż niejeden instruktor z papierami.
Są osoby małoletnie które jeżdżą od 5-tego roku życia i od ładnych paru lat uprawiają jeździectwo osiągając dobre wyniki w wysokich konkursach. Wolał bym się uczyć od 16 letnie mistrzyni juniorów w skokach , WKKW  czy ujeżdżeniu  ( pomijam że wielu z takich juniorów przez parę lat trenuje codziennie z najlepszymi trenerami i bierze udział w konsultacjach z zagranicznymi trenerami ) niż od insruktora rekreacji z nieważnymi papierami  i po weekendowym kursie , nawet żeby miał 50 lat. 😁 😁 😁
O dokładnie tak- zresztą ja uważam,że należy jeździć z kimś kto ma sukcesy trenerskie na koncie,lub zawodnicze: niekoniecznie oczywiście muszą to być wygrane,ale trenowanie z kimś kto robi na przykład poniżej 60% na zawodach już nie jest dobre.
Im wyżej chce się jeździć, tym wyżej punktującego trenera powinno się mieć-czy to jako trener,czy to jako zawodnik.
I to naprawdę bez znaczenia,ile ma lat.
co sie woli i co jednostki umieją a co nie(bo nie kazdy dzieciak w szkolce z lonżą mi mistrz europy, a kazdy dorosły ma odpowiedie kompetecje), to jedno, a przepisy to drugie.
małolat nie powinien nikogo trenowac ze wzgledu na WŁASNE bezpieczeństwo. i tyle.
i klienci siebie czy dzieci powierzać malolatom - bo jednak wieksze prawdopodobienstwo, że dorosly ma bardziej poukladane w glowie, wiedze i doświadczenie. - tak z założenia (a wyjatki j.w. - potwierdzają regułe)
Ciekawe , czy to ta sama stajnia w Grudziądzu , do której trafiła ( na szczęście na krótko ) moja córka  w wakacje . Dzieciaki zostawiane były często same sobie  , jak tylko usłyszałam jej rewelacje przez telefon ,  to dostała zakaz wsiadania na konie tam i  w weekend pojechaliśmy  zobaczyć to  miejsce . Kilka dziewczyn w różnym wieku  - i nikogo dorosłego . Nikt nie interesował się,  co to tam one sobie naustawiały za "parkury " - wąska ujeżdżalnia najeżona była rozmaitymi
ustrojstwami , wyglądało to dosyć niebezpiecznie,  a niepełnoletnie dziewczyny  jeździły i skakały  bez nadzoru. Osoba , która tam szefuje ,  ma na oko  ze dwadzieścia lat i najwyraźniej w ciągu dnia inne zajęcia na głowie .
I sorry , ale młode amazonki które widziałam tam , mimo często sporego potencjału ,  nie powinny na razie jeszcze uczyć nikogo innego,  tylko siebie .
Dressage, Smok, zupełnie się z wami nie zgadzam. Trenować trzeba z tym, kto uczy (mnie, konia) i rozwija. Choćby np. miał 70 lat i nigdy nie startował 😁 - bo specjalista "hiszpańskiej szkoły jazdy" - a to akurat potrzebne (ujeżdżenie).
Smok10, czy ty w ogóle kiedykolwiek uczyłeś się jeździectwa? Ty? U kogo innego niż własnego dziecka?
Myślę że przez wiele lat poznałem już wszystkich ważniejszych i ich metody pracy  więc nikt  mnie w tym kraju już nie zaskoczy. Rozwijać się można z każdym , a nawet młodzi mają za sobą konkretne sukcesy trenerskie. Najlepszym wykładnikiem wiedzy i umiejętności są efekty pracy a nie wiek , czy papiery. Ustawodawca zajął dokładnie takie samo stanowisko jak ja twrząc Ustwaę Deregulacyjną . Pomijam że jak czytałem odpowiedzi ludzi z Ministarstwa na zarzuty środowiska , to miałem wielkie oczy , pierwszy raz w historii spotkałem się żeby ktoś ze strefy rządowej w 100% wyrażał moją opinię . 😲 A Lobby papierowych trenerów teoretyków walczyło jak stado wygłodniałych Lwów przeciwko ustawie  🤣 🤣 🤣
Ciekawe , czy to ta sama stajnia w Grudziądzu , do której trafiła ( na szczęście na krótko ) moja córka  w wakacje . Dzieciaki zostawiane były często same sobie  , jak tylko usłyszałam jej rewelacje przez telefon ,  to dostała zakaz wsiadania na konie tam i  w weekend pojechaliśmy  zobaczyć to  miejsce . Kilka dziewczyn w różnym wieku  - i nikogo dorosłego . Nikt nie interesował się,  co to tam one sobie naustawiały za "parkury " - wąska ujeżdżalnia najeżona była rozmaitymi
ustrojstwami , wyglądało to dosyć niebezpiecznie,  a niepełnoletnie dziewczyny  jeździły i skakały  bez nadzoru. Osoba , która tam szefuje ,  ma na oko  ze dwadzieścia lat i najwyraźniej w ciągu dnia inne zajęcia na głowie .
I sorry , ale młode amazonki które widziałam tam , mimo często sporego potencjału ,  nie powinny na razie jeszcze uczyć nikogo innego,  tylko siebie .


Pewnie myślimy o tej samej stajni. Porażka konie też nie mają luksusów chodzą całymi dniami z dzieciakami, które szarpią je tak, że o matko. Dostałam jednego do naskakania go na zawody dziewczyny patrzyły z wielkimi oczami jak można skakać na koniu 120 cm, skoro one nie mogły nim ''skręcić'' w stępie. PARANOJA JESTEŚ MOJA DOSŁOWNIE.
Jak ktoś chce się rozwijać tuptając po placu bez startów,to proszę bardzo,ale trener bez doświadczenia stratowego/trenerskiego w zakresie zawodów po prostu nie będzie dobrym trenerem i jego podopieczni nie będą mieli wyników,bo brak mu wiedzy na temat niuansów na czworoboku,ogólu startów-zawody to nie nauka poprawnego wykonania elementu,ale pojechanie całej sekwencji-zrobienie wszystkich eleementów wcale nie oznacza,że całość będzie dobra,ponadto jest co najmniej kilka niuansów czworobokowych,o których będzie wiedział tylko ten trener,który ma z tym styczność,a nie ten który urwał się z przypadku i trenuje,a pierwszą styczność z zawodami będzie miał kiedy jego uczeń zechce wystartować.
To jest jeden z powodów, dla którego nasze jeździectwo tak niekorzystnie różni się od zachodniego- uparcie ludzie jeżdżą z trenerami,przepraszam za wyrażenie- zza stodoły.
Do swojej wypowiedzi dodam jeszcze że młodym się jeszcze chce a starzy często już mają wyrąbane . 😁

Często widać na zawodach początkujących młodych zawodników w otoczeniu dziwnych ludzików. Na szczęście wielu szybko się orientuje , jak widzą swoich kolegów i koleżanki w otoczeniu profesjonalistów ( czytaj praktyków ). Takich którzy wiedzą  jak poruszać się koniem na parkurze , na co zwracać uwagę , jak zareaguje koń na straszaki , jak dojechać do jakiej przeszkody i jak zachowac się w dystansie , czy w którym miejscu odbić konia do konkretnej przeszkody. To jest wiedza którą zdobywa się latami samemu startując w zawodach , a nie poprzez czytanie książek czy odbywanie szkoleń. 😉
Szkolenia ważna rzecz , ale w odniesieniu do PRAKTYKI a nie jeżeli mają być celem samym w sobie !!!
Smok10, odpowiedz na moje pytanie co do Twoich doświadczeń jako Adepta jeździectwa. Bo podejrzewam, że są żadne. A wtedy zgodność twoich opinii z opiniami pracowników ministerstwa jest oczywista. Zgodnie jesteście laikami.

DressageLife, masz o tyle rację, że w ujeżdżeniu bardzo ważne jest Nazwisko. Jak nie zawodnika - to trenera. Ale ogólnie gadasz bajki:
1. Ujeżdżenie jest proste, bardzo proste i niuansów jest jak kot napłakał (a technicznie trudne bardzo).
2. Całkiem sporo zawodników trenuje z Sędziami ujeżdżenia, których doświadczenie startowe... hmm...

Czysto abstrakcyjnie: gdyby żył Fillis, nie wybrałabyś się (choćby z ciekawości) na "klinikę", chociaż facet w życiu żadnego czworoboku nie przejechał? Wolałabyś XY z największym dokonaniem pt. III miejsce w PP?

Nasze jeździectwo tak niekorzystnie różni się (oprócz paru innych czynników) bo o ogólnie ludzie trenują z kiepskimi trenerami (jeśli w ogóle z kimś trenują 🙁, bo, oprócz finansów - "co mi tam trener będzie gadał"😉. I myślą, że jak raz - dwa w roku pojawią się na kilku godzinach treningów z kimś zacnym - to sprawa załatwiona. Tylko potem zdziwienie ogromne (a bywa, że oburzenie), że a) Żadnych rewelacji, "phi, przecież ja to wszystko wiem" b) W 3 dni nawet cudotwórca Trwałego cudu nie zrobi c) Ileż można o "podstawach" ! Rzygam "podstawami" d( Jakby jego/jej posłuchać, to ze 4 lata się trzeba "bawić" - foch.
Świnia jeden/jedna kryje swoje cudowne metody, no! A czepia się, że mi noga lata, i że to może nieprawda, że "koń tak ma".
Przerysowuję? ale celowo.

Do trenowania potrzeba: mieć kogo trenować 😀, mieć wiedzę (owszem, praktyczną), mieć "oko" (znakomitą percepcję, pilną uwagę, specyficzną błyskotliwość, intuicję), mieć... farta 😀 (najlepiej wręcz jak ulubiona maskotka). Praktycznie niezbędne jest... "dojście" do dużego ośrodka (najlepiej własnego albo "w rodzinie"😉.
Owszem, żeby mieć kogo trenować - ilość tytułów na koncie nie jest bez znaczenia. Można jeszcze... wżenić się w nazwisko. Albo ogólnie... piastować pozycję.

Absolutnie się zgadzam, że zapis własnych sukcesów/pozycja - są niezbędne. Bo inaczej - podopieczny... lezie na lep "autorytetów". A gdy pierś pełna medali (albo stanowisko zacności), to nawet gdy "trener" powie "koń ma trzy nogi", to adept grzecznie powie "haj". Tu dam przykład "naszego"... szefa wyszkolenia 🙂, który przed całym gremium praktyków upierał się, że... koń zaczyna galop z wewnętrznej zadniej. Twardo się upierał.

Znowu abstrakcja. Załóżmy, że Marek Szewczyk zostaje Prezesem PZJ. Zakład, że znaleźliby się chętni na treningi... ujeżdżeniowe??? z Prezesem?

Wracając do wątku. Dla mnie nieletni odpada. Żeby nie wiem jaki zapis sportowy miał/miał na koncie. Bo nieletnim z lekka brakuje... wyobraźni. Rezerwy i dystansu takoż. Lekkomyślność (słusznie, "stary malutki" to nic fajnego) łączy się z wiekiem, a często właśnie ona była... podstawą sukcesów. Oraz to, co "spłynęło z nieba": talent, wsparcie rodziny, dzika praca zatrudnionych na rzecz młodocianego zawodnika. Owszem, bywają też stosownie poważni młodzi ludzie. I trzeba przyznać, że sportowe jeździectwo uprawiane z osobistym (a nie np. rodziców) zaangażowaniem dobrze wpływa na samodzielność, odpowiedzialność, organizację. Ale i tak bym wolała za trenera kogoś, kto miał do czynienia z dziesiątkami (min.) koni niż z trzema, czterema (bywa).
Smok10, odpowiedz na moje pytanie co do Twoich doświadczeń jako Adepta jeździectwa. Bo podejrzewam, że są żadne. A wtedy zgodność twoich opinii z opiniami pracowników ministerstwa jest oczywista. Zgodnie jesteście laikami.


halo - Skoro moje doświadczenia są żadne (przez kilkanaście lat codziennie ), to analogicznie do twojego zapytania , żaden trener który nie był/jest zawodnikiem ( praktykiem ) nie powinien mieć prawa zbliżyć się do konia na parkurze czy zawodnika na bliżej niż 100 m bo jest laikiem . Skoro nie ma doświadczeń ( PRAKTYKI ) jako zawodnik. 🤣 Jednak Ministerstwo miało rację . 😎 Czyli Ustawa Deregulacyjna jest trafiona w 100%

Widzę że dla ciebie największym problmem są sukcesy ludzi którzy ciężko pracowali na swoje nazwisko ( medale ) . Tak to już jest że ludzie którzy ciężko pracują po pewnym czasie zdobywają renomę , a ich nazwisko zaczyna coś znaczyć , to jest swoisty awans społeczny.  😉 A ci słabi , albo kręcą się przy tych znanych albo próbują ich oczerniać , dyskredytować w oczach innych ( czyt : klientów ) . 🤔

Osobiście powtarzam że wolę nieletniego praktyka niż starego dyletanta po weekendowym kursie IRR.
A mnie się nie podoba zachęcanie nieletnich do omijania prawa. To się może skończyć dla nich bardzo źle.
A mnie się nie podoba zachęcanie nieletnich do omijania prawa. To się może skończyć dla nich bardzo źle.


Co to znaczy omijanie prawa ???

Działania są zgodne z prawem lub niezgodne z prawem.

halo - O ile w Ujeżdżeniu trenowanie z sędziami może niekiedy mieć przełożenie na wyniki na własnym podwórku , o tyle w skokach nie przekłada to się na nic , najwyżej na brak sukcesów i umiejętności poruszania się po parkurach. Taka to specyfika skoków. 🤣 Aczkolwiek , potem na czworobokach za granicą zupka się wylewa. 😉
Tania, smok ma rację. Nie "omijania" prawa, tylko łamania. Ale to prawo jest tak udatne (bo kogo to obchodzi?), że jak nie było konkretnych kar za prowadzenie jazd bez uprawnień (gdy uprawnienia teoretycznie obowiązywały) tak nie ma teraz za łamanie postanowień ustawy (niepełnoletniość, pedofilia, wyrok za doping itd.)

Smok10, szkolisz się codziennie od kilkunastu lat? Jako jeździec? Bez efektów? Jeśli tak - to kiepsko to świadczy o twoich preferencjach co do szkoleniowców. Jeśli nie, jeśli jesteś jedynie obserwatorem - to bardzo niewiele o tym wiesz. A wypowiadasz się jak niepodważalny autorytet.
Zapytam jeszcze raz: uczył CIĘ jeździectwa jakiś nastolatek (oprócz własnego dziecka)? A ów mityczny "stary dyletant"? Że masz porównanie? Przy czym zaręczam, że wiele z młodych gwiazd jeździectwa 20+ lat temu tego IRR nie dałoby rady zrobić 🤣, bo... za słabo jeżdżą (o wiedzy szkoleniowej nie wspomnę). Potem, fakt - IRR kompletnie stracił znaczenie, stał się fikcją.

Mnie "boli"? Nic mnie nie boli (czasem - kręgosłup). Zawsze lepiej mieć sukcesy niż ich nie mieć. Za to ciebie chyba boli, że mimo wszystkich twoich doświadczeń i "błyskotliwej inteligencji" - dobrego trenera (dal dziecka, sądzę) - nie znalazłeś. Przyszło ci do głowy, że stosowałeś błędne kryteria wyboru? Bo - jest jak jest, ale kto chce znaleźć dobrego trenera, chce trenować (a nie jedynie uprawiać lans) - ten znajdzie. O ile szuka DOBREGO, a nie np. popularnego i/lub "z gadanym".
No niestety, gdy ciężko pracujący trener trafia na panny/paniczów, którzy gdzieś mają sport - to renomy nie zdobędzie. Sytuacje, gdy zbiega się dobra wola u wszystkich (i możliwości) - są bardzo rzadkie.

Tak, niespecjalnie sobie wyobrażam, jak ktokolwiek bez doświadczeń z parkurów może trenować kogoś w skokach. Poziom tych doświadczeń - rzecz inna. Łukasz Jankowski nigdy parkurów 140 nie jeździł (nie wnikajmy może w jego karierę zawodniczą) a nic mu nie przeszkadzało stawiać i wyżej. I duuużo lepiej od niejednego zawodnika-praktyka.

Ustawę o sporcie najlepiej podsumował Nestor w innym wątku. Że to rezultat przesunięcia sportu z chronionej "strefy kultury kraju" do zwykłego biznesu/rozrywki.

Zabawne, że zasadniczo się z tobą zgadzam. Trener niech będzie jakikolwiek, który pasuje, byleby nie był dyletantem. natomiast nie zgadzam się co do twoich kryteriów oceny, kto jest dyletantem, a kto nie. Z częścią się zgadzam, z resztą - nie. Imo- każde dziecko, żeby jeździło od pieluch - jest dyletantem. Bo ma zero dystansu do własnych doświadczeń.
Co prawda ty dzieckiem nie jesteś (wnoszę) a też masz zero dystansu do własnych doświadczeń (obserwatora) 🙂.

I, proszę, uwierz trochę mądrzejszym od siebie (jednak są tacy), że proces szkolenia w jeździectwie (już odkładając na bok rekreację) dzieli się na etapy. Jakoś nie widzę rzesz ludzi o znaczącym dorobku zawodniczym chętnych do prowadzenia lonż i jazdy na placu dla doskonalących anglezowanie 🙁 Szkoda, bo ilekroć ma się szczęście trafić na dobrego, doświadczonego jeźdźca, który jednak ma tego typu zacięcie (szkolenie początkujących) to adept wynosi z tego bardzo dużo. Ale to rzadkość, bo też praca żmudna i niewdzięczna. Niewdzięczna - bo czymże są brązowe/srebrne odznaki podopiecznych regularnie zdawane na wysokie noty w porównaniu z "sukcesem" na gotowym, doświadczonym kucu?
Którego niejednokrotnie trener podstaw i pomógł wybrać, i parę zgrał, ale "sukces" firmuje już kto inny, bo przecież "trzeba" już "trenera". Z "nazwiskiem". No, ale to problem każdego sportu (i nie tylko), że kto inny haruje, kto inny spija z pucharów 🙂 - to w ramach polemiki, że "kto pracuje ten zyskuje renomę".

Jest prastare przysłowie: "Nie wszystko złoto co się świeci". Pod rozwagę.
Nigdy nie napisałem że szkolę się jako jeździec, za to byłem na każdym szkoleniu swojego dzieck. Co do trenerów to życzę wszystkim żeby takich mieli . 🤣 Łukasz Jankowski jest wspaniałym parkurmajstrem ,ale do tego trzeba wyobraźni architekta i doświadczenia a nie objeżdżenia po parkurach. Tak samo żeby być dobrym sędzią nie trzeba być zawodnikiem wysokiej klasy , za to żeby być trenerem szkolącym ludzi w skokach (podałaś przykład 140 ) trzeba już samemu tego doświadczyć . Problem w tym że wielu trenerów szkoli młodzież od np. klasy - LL  i dochodząc do pewnego poziomu stają przed murem , a nie potrafią powiedzieć że soorry ale to nie moja bajka , tylko kup konia na 130/140 . Pomijam że w pogoni za sukcesem ,po drodze  konia z możliwościami na 150 przerobili na konia do max 120 cm bo rozgonili ,wypłaszczyli i a potem dupa . 😉 Spotykam się z tym na codziń , młodzież gania po parkurach w pogoni za sukcesem ( w większości trenera ) staje potem przed dylematem , jak stoi coś trudniej a niedaj bóg wyżej. I jeszcze nie problem jak w paru przypadkach ma konia za olbrzymie pieniądze który chodził wyższe konkursy , jakoś się jeszcze przewiezie ale problem w tych co mieli dobre konie , często młode a ograniczone finanse i po drodze ich konie zostały zdeklasowane . To cżęsty obrazek. Zawodnik który startował w wysokich konkursach sobie poradzi gorzej z tymi co chcą a nie mają ku temu podstaw , ale pchają się na siłę. 🤣

P.S Abstrachując od tematu , a jakie ty masz doświadczenie ??? Doprowadziłaś kogoś do GP , nawet swoimi staraniami ? Nie piszę już nawet o bezpośrednim trenowaniu , ale dobierająć szkoleiowców, oceniając ich pracę , być z nimi za każdym razem czy w końcu im za to płacąc . 😉
Ja się odniosę krótko do halo-startujesz? Zdaje się że nie.Więc nie wmawiaj mi,że gadam bajki,bo równie dobrze ja mogę napisać,że każdy twój kolejny post to stek bzdur.Wciąż wiem,i mam rację,że trenowanie z kimś kto nie ma doświadczenia na zawodach czy to jako trener,czy to jako zawodnik,czy to jako sędzia-i to nie sędzia wiejskiego tupania na ZT jest błędem.Ujeżdżenie, szczególnie na poziomie wyższym niż N (a tu właśnie zaczyna się prawdziwe ujeżdżenie) składa się z SAMYCH niuansów i nie jest proste.Wiele osób w Polsce, nie rozumie że nie chodzi o to,aby zrobić, ale JAK zrobić i tu właśnie zawierają się te niuanse,o których nie będzie wiedzieć ktoś kto urwał się z przypadku.

I nie,nie wybrałabym się na klinikę z kimś z hiszpańskiej szkoły jazdy.
Wybrałabym się na klinikę z Dujardin,Hesterem i Galem,bo to są moje autorytety.
DressageLife, no miło bardzo, że raczyłaś dopisać Sędziego 😀 Tylko to totalnie zmienia sens/bezsens twojej wcześniejszej wypowiedzi. Bo ni huk nie trzeba "startować" - trzeba wiedzieć na czym rzecz polega. I sory, nijak nie potrzeba geniuszu, żeby wiedzieć, że w ujeżdżeniu "nie chodzi o to, aby zrobić, ale JAK zrobić". I tu się dodatkowo mleko wylewa, bo jeszcze trzeba wiedzieć (trener) jak DOPROWADZIĆ do tego, żeby ostateczne wykonanie było the best. Tu nieustannie przypomina mi się "wiodący sędzia" jak próbował (jeźdźcom) wytłumaczyć wykonanie łopatką do wewnątrz. Reakcje od zażenowania do otwartego śmiechu.

Ależ jedź, proszę, na kliniki z wymienionymi sławami - zaszkodzić to nie może, w większości przypadków pomaga. Tylko podziel się potem, proszę, jakiej to rewelacji się dowiedziałaś, czego nie słyszałaś już wcześniej (o treningu, o sobie, o koniu). A zbierając kasę bujaj się sama (bo przecież nikt nie jest wystarczającym autorytetem, żeby cię trenować na co dzień, no dobra, może wymieniony sędzia 😉). Trzymam kciuki za twój wysoki wynik na CDI (bo TAM się zaczyna "prawdziwe ujeżdżenie"😉.
A moim "autorytetem" jest Pan Twardowski - identyczny poziom abstrakcji (póki co) co twoi idole. Dopóki z nimi nie trenujesz - to nie są trenerzy. To są gwiazdy.

Smok10, nie twierdzę, że kiepski trening nie jest powszechnym problemem - bo jest.
Ale ty nie rozumiesz, że bycie dobrym trenerem wymaga właśnie (nieco) doświadczenia i WYOBRAŹNI (architektonicznej, biologicznej, psychologicznej, Sportowej). A ta nie wszystkim praktykom jest dana. Jak też talent do trenowania i (dość potrzebna) - komunikatywność. Talent do pokonywania parkurów to coś znacząco innego. Ale rzecz jest bardzo prosta: szukasz trenera? Szukaj tego, czyjego zawodnicy podobają ci się najbardziej i gdzie widzisz progres.
A ktoś tu pisze o CDI? Prawdziwe ujeżdżenie zaczyna się od N-znaczy to ogólnie rzecz biorąc,że koń innej dyscypliny powinien umieć zrobić elementy do tej klasy,wyżej to już zaczyna się rozmijać z innymi dyscyplinami w tym sensie,że od N wzwyż to już jest stricte ujeżdżenie.
I bardzo proszę zachowaj trochę kultury i zdrowego rozsądku w wypowiedziach,bo po pierwsze nikt nie pisze o CDI,po drugie mam prawo uważać,że nie potrzebuję i nie chcę jeździć np. z kimś z hiszpańskiej szkoły jazdy.Czy ja tu piszę o treningu na co dzień? Ogarnij się proszę.Wcale nie uważam,że potrzebuję takiej Dujardin na co dzień-a to właśnie mi insynuujesz: ale gdybym miała fundusze,na klinikę z wymienionymi autorytetami bym się wybrała.
Na co dzień też trzeba mieć doświadczoną osobę na ziemi,trenowanie z kimś byleby ktoś z dołu patrzył też mija się z celem.
Ale rzecz jest bardzo prosta: szukasz trenera? Szukaj tego, czyjego zawodnicy podobają ci się najbardziej i gdzie widzisz progres.


I byś się bardzo zdziwiła. Są trenerzy którzy swoje sukcesy zawdzięczają częstym wymianom koników. Konik się psuje , wyjeżdża i za dopłatą przyjeżdża następny. Przy takich roszadach , nawet Bil Gates by zbankrutował i cześto się tak dzieje . Nasz guru od skoków też miał zawodniczkę której raz się trafił koń z najwyższej pólki . Koń cudo który tuszował błędy do bardzo wysokiego poziomu . Szału było co nie miara dopóki konik nie odszedł na wieczne pastwiska . Potem już były tylko młode konie i częste wymiany , przez wiele lat jedna wymówka . Przecież to są młode konie  ( Z 10 lat ) ktoś nie wziął pod uwagę że konie dorastają . 😁 Jest jeszcze paru podobnie działających i bardzo medialnych. Trenera trzeba wybrać takiego który wie co robi, jak trzeba potrafi wsiąść na konia i poprawić albo pokazać że coś można albo jak to wykonać . Nie wszystko można przekazać ustnie. 😉Zwłaszcza jeśli dotyczy to zawodników którzy są na niższym poziomie i chcą wejść wyżej, często dobrze jak trener potrafi wsiąść i pokazać jak coś zrobić , albo że się da. Co innego na wysokim poziomie kiedy trener jest już tylko koordynatorem. 😉 W Niemczech od lat to działa jako system szkolenia Uczeń i Mistrz.

P.S Często sędziami ujeżdżeniowymi są byli zawodnicy , więc nic dziwnego że trenują z ludźmi.
Smok10, często sędziami ujeżdżeniowymi NIE SĄ zawodnicy.
Nie umiesz czytać? "Szukaj tego, czyjego ZAWODNICY podobają ci się najbardziej". Zawodnicy - ich wyszkolenie, zachowanie, reakcje. Nie - przejazdy konia.
Smok10, często sędziami ujeżdżeniowymi NIE SĄ zawodnicy.
Nie umiesz czytać? "Szukaj tego, czyjego ZAWODNICY podobają ci się najbardziej". Zawodnicy - ich wyszkolenie, zachowanie, reakcje. Nie - przejazdy konia.


Ja nikogo nie szukam , a i rad nigdy nie potrzebowałem . 🤣 Wręcz przeciwnie. 😉 Pomimo że jestem laikiem , nigdy nie dałem się wmanewrować , jak ktoś gadał głupoty szybko mu dziękowałem. 😉 Mimo wszystko po latach człowiek wie czego chce . 😎 Z resztą , trenerów do skoków w naszym kraju jest jak na lekarstwo , trochę więcej zawodników / trenerów z którymi warto trenować , reszta to płacz i zgrzytanie zębów. 🙁
Smok10, tym bardziej się dziwę, że skoro już nie potrzebujesz "kosić konkurencji" - źle radzisz czytelnikom. Potem niby zmieniasz na coś, co brzmi sensownie, ale generalnie zalecałeś "treningi" z dzieckiem-zawodnikiem a nie z doświadczonym trenerem. A tu (wśród dzieci) proporcje są takie same jak w reszcie populacji  - jednostek wybitnych jest skrajnie MAŁO, a dojrzałość/doświadczenie/rutyna (w zawodzie trenera) NIC pomóc nie może, bo jej NIE MA. Zatem wybitny dorosły trener zawsze będzie lepszy od wybitnego dziecka. Porównuj podobne z podobnym. Kto chce wybitnych wyników musi szukać wybitnych jednostek  (i już widzę tych chętnych na DR na CSI w najbliższych sezonach lecących po treningi do dziecka). Kogo zadowala byle co - byle czym się zadowoli - i żadne rady nie znajdują zastosowania. A cała reszta - w szerokim zakresie przeciętności - w przeciętności się obraca. I przeciętnych trenerów jest masa. Nie ma potrzeby wpadać w taką desperację, żeby powierzać swoje dziecko - dziecku.
Natomiast fanie by było, żeby ci "młodzi zdolni", którzy z jakichś względów przedwcześnie skończyli karierę zawodniczą i z jeszcze dziwniejszych względów nadal chcą pozostać wśród koni - mogli praktykować/asystować u boku Trenerów.

Tu wykasowałam cześć tekstu nt. popularnego "systemu" "wash&go", żeby przypadkiem nie zaszkodzić bogu ducha winnym ludziom "klimatem" kraju zmuszanym do dwojenia się i trojenia. Zostawiam tylko: dopóki będzie "wiązanie butów dżdżownicą" - trudno oczekiwać porażającej skuteczności.
Masz duże problemy z czytaniem albo robisz to celowo. Gdzie ja napisałem że lepiej trenować z nieletnim jak z doświadczonym trenerem ????

Osobiście powtarzam że wolę nieletniego praktyka niż starego dyletanta po weekendowym kursie IRR.


Za to jeśli chodzi o młodego doświadczonego zawodnika , a dyletanta po weekendowym IRR to zdania nie zmienię . 🙄

I to nie jest kwestja złej rady , to poprostu moja opinia. A co do konkurencji  , to ostatnia rzecz jaką muszę kosić . Sami z siebie robią najlepszą robotę , nikt by nie potrafił lepiej . 🤣 🤣 🤣

Tylko czy to o to chodzi ????  🙁


Jak dla mnie to jednak mylisz się .

Ty opowiadasz o młodych ( nieletnich ) ale profesjonalistach i opowiadasz co było by lepiej i uważasz że lepiej trenować z Weekendowym Instruktorem Rekreacji tylko dla tego że jest pełnoletni. Nie , powiem ci,,nie lepiej. Najlepiej trenować z doświadczonym Trenerem , ale jeżeli już nie ma do niego dostępu albo możliwości  i rozmawiamy jakie mniejsze zło wybrać , to ja obstaje przy swoim.
Lepszy młody profesjonalista niż stary dyletant !!!! 😉
Smok10, z takim ujęciem się zgodzę (oprócz tego, że uważam, że lepiej trenować z Weekendowym Instruktorem Rekreacji - bo nigdy i nigdzie czegoś takiego nie pisałam).
Zawsze lepszy profesjonalista niż dyletant. Nie pojmuję tylko, skąd ty bierzesz nieletnich profesjonalistów, bo z moich obserwacji - jeden z drugim to dyletant. O czym świadczy zresztą mało zaszczytne określenie w świecie jeździeckim: "to JUNIOR!" Juniorom wiele się wybacza, ich prawo. Ale rwania się do trenowania  - ze znikomą wiedzą - już nie.
Dla ciebie osoba która jeździ od 5-tego roku życia  od 9-tego sportowo , często skoki i ujeżdżenie ,codziennie trenuje z dobrymi trenerami i startuje w wysokich konkursach odbywała konsultacje i szkolenia w tym zgrupowania sportowe  a ma lat 16 czy 17 to dyletant ??? .
A dziad który ledwo przemieszczał się w 3 chodach a potem zrobił Weekendowy kurs Instruktorski to dyletant , jednak z którym wolała byś trenować  😲

To wybacz , ale mamy inne definicje profesjonalizmu i dyletanctwa .I z dwojga , jednak wolał bym trenować z tym pierwszym  🤣

Ty błędnie ( nie wiem skąd ) rozumujesz i porównujesz sportowców do rekreacji. W 99% przypadków ,to porównanie jak 1 - 1000 . Taka mniej więcej jest rozbieżność w doświadczeniu , w godzinach konsultacji trenerskich czy wyjeżdżonych dupogodzinach . 😉
I nie wiem z kim ty masz doczynienia , bo dla mnie jeżeli zawodnik nawet potrafi przekazać 1/10 tej wiedzy którą pozyskał to i tak będzie to 100 razy więcej nież ten wspomniany Weekendowy Instruktor.

Ale fakt , jeżeli ktoś nie potrafi przekazać nawet tej 1/10 pozyskanej wiedzy , to prawdopodobnie jest upośledzony umysłowo . Cóż , i tacy się zdarzają , nie można tego wykluczyć . 🤔

Troszkę przywołujesz mity i stereotypy. Dzisiaj ogólnie sportowcy to w dużej mierze ludzie wykształceni , przynajmniej nowe pokolenie . Już ciężko znaleźć kogoś kto zakończył szkołę na podstawówce i wysłowić się nie potrafi . A to w większości było hamulcem w dalszym przekazywaniu wiedzy . 😉

Żebyśmy się zrozumieli , sportowiec to nie osoba z Beazową odznaką jeździecką , tylko osoba w która zainwestowano olbrzymie środki finasowe ( nawet w juniora ). Zarówno w stronę techniczną jak i merytoryczną . 😉 Nestor który tak mnie nie cierpi a którego tak chętnie przywołujesz , tylko potwierdza ten fakt.  🤣

Wykształcenie jeźdźca na poziomie pierwszej klasy sportowej to koszt ok. 1-2 mln zł - i to jest problem polskiego jeździectwa, a nie plan szkoleń PZJ, czy to, że przeciętny obywatel mówi na każdego jeźdźca - "dżokej".


Halo - Taki mnieej więcej prezentujesz pogląd o sportowcach , jaką Nestor przytoczył świadomość społeczną . Mówisz sportowiec - myślisz dżokej . 🤣 🤣 🤣
Smok10 to ty błędnie porównujesz. Co do tego, że lepiej jest być młodym, zdrowym, pięknym i bogatym niż odwrotnie - pełna zgoda. (edit)

Gdy mówisz o niepełnoletnich - z definicji mówisz o gimbazie (bo gdzie im tam do, żałosnej dosyć, matury). To już wolę dawną podstawówkę 🙂
JUNIOR jest junior - i nikt poważnie myślący o sporcie nie będzie z juniorem TRENOWAŁ.
Początkujący czasem korzystają z "wiedzy odnoszącego sukcesy" młodocianego(!) zawodnika i to raczej jest błąd - gdy wspomnę ilość i rodzaj kontuzji i stan ułożenia koni podopiecznych.
Zdecydowanie wolę w tej roli masztalerza po podstawówce (i bez żadnego kursu), który przy koniach zęby zjadł (o ile trzeźwy - masztalerz 😉).
A do sportu-że-sportu NIKT juniora jako TRENERA nie weźmie. Owego masztalerza - też NIE.

Powtórzę:porównuj podobne z podobnym. Inaczej logika idzie biegać.
Do szkolenia podstawowego można co najwyżej korzystać z tych, którzy są dostępni(!) w tej roli. Jest kilka wyjść. Można zapłacić TYLE profesjonaliście (profesjonaliście w roli trenera, bo początkujący trener zawsze nim będzie - początkującym, zanim nie nabierze doświadczenia w TRENINGU, ile by parkurów pony nie przejechał) żeby mu się opłacało "pracować u podstaw". Jak kogoś stać - niech zapłaci stosownie Edwardowi Galowi - nikt nie broni (jak np. udowodnili Arabowie)
Można korzystać z tych, którzy jeździli albo nie jeździli sportowo, ale są kompetentni - w szkoleniu. Np. ich uczniowie elegancko zdają odznaki, ośrodki są może małe - ale porządne. Można pójść na łatwiznę i "brać" co pod ręką: czy niekompetentnego "weekendowego" IR, czy gimbazę - porównywać nie będę, bo oba "rozwiązania" są ZŁE, z różnych powodów.

Najskuteczniej szkolenie podstawowe przebiega w atmosferze klubowej, w gronie rówieśników nastawionych na sport, z trenerem, który ma i doświadczenie zawodnicze (na stosownym poziomie) i trenerskie. I takowe jest dostępne cenowo dla śmiertelników.

Szkoląc się dalej - szuka się właściwego trenera. I tutaj - już od III licencji - nikt rozsądny nie weźmie ani dziecka, ani IRR. Młody Jeździec już jest do rozważenia - ale oni zazwyczaj studiują a nie koncentrują się na postępach (swoich czy wychowanków).
Młody Jeździec już jest do rozważenia - ale oni zazwyczaj studiują a nie koncentrują się na postępach (swoich czy wychowanków).


Zdziwiła byś się ilu ich trenuje ludzi biorąc za to kupę kasy , choćby po to by mieć własne pieniądze a nie dorabiać Mc Donald's po 9 godzin dziennie za 1300 zł. Tyle zarabiają tygodniowo i to na luzie , dorabiając po 3 h dziennie i z szacunkiem a nie dymani przez pracodawcę . 🤣 🤣 🤣 Znam takich bardzo wielu . 😎

P.S Nie napisałem ani słowem że jedno czy drugie rozwiązanie jest dla przyszłych sportowców, ale jeżeli bym chciał nawet fajnie jeździć rekreacyjnie to wolał bym skorzystać z wiedzy dobrego juniora niż kogoś po weekendowym IRR. Ten model jest dla mnie całkowicie wykluczony z czegokolwiek. 😉

Halo - Taki mnieej więcej prezentujesz pogląd o sportowcach , jaką Nestor przytoczył świadomość społeczną . Mówisz sportowiec - myślisz dżokej . 🤣 🤣 🤣


Smoku,you made my day.  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się