Kącik instruktora

Głupie nieco pytanie, ale mam różne opinie, a jako, że od nastu lat nikogo nie uczyłam jeździć to ciekawa jestem co sądzicie - pierwszy galop - półsiad czy pełen? A może oba? (w sensie trochę tak, trochę tak, podobnie jak w sumie jednocześnie uczymy 3 rodzajów kłusa)
Zaczęłam dziś galopy, od pełnego siadu, ale tak wychodzą, no kiepsko (wiem, początki nie są łatwe).
I drugie pytanie - pozwoliłam chwycić się łęku - błąd prawda? Więcej nie powinnam pozwalać? 🙄

Moje zdanie jest takie:
Galop zawsze i przez długi czas wyłącznie w pełnym siadzie, a dlatego, żeby wybić z głowy jakiekolwiek pochylanie się.
Pierwsze galopy oczywiście na lonży, od momentu gdy kandydat na luzie wysiaduje kłus.
Ja mam dopięte z przodu siodeł niepotrzebne skośniki, które pozwalam, a wręcz zalecam przy pierwszym kłusie/galopie trzymać, ale ciągle przypominając, że należy je trzymać tak jakby to były wodze, czyli nie wieszać się, nie ciągnąć, tylko trzymać lekko napięte, wyobrażać sobie że to nitka, której nie można urwać itd.
W galopie jak najszybciej to możliwe proszę o puszczenie zewnętrznej ręki, potem obu.

Jak uczeń swobodnie siedzi w stępie próbujemy bez strzemion, trzymając się kolanami unosić w siodle na ,,raz" ,,odbijając piłkę brzuchem miedzy uszami konia" Potem robimy po kilka kroków kłusa w pełnym siadzie, potem uczy się łapać strzemiona.
Że co?  🤔 Trzymając się kolanami?!
Julie, subaru 2009 Rozumiem, że trzymanie się kolanami jest dziś nie tylko niemodne, ale wręcz wzbudza obrzydzenie 🙂 Jednak czy tego chcemy czy nie, takie solidne trzymanie się kolanami stanowiło podstawę dobrego wyszkolenia wojskowego polskiej kawalerii. Moneta wkładana między kolano a siodło nie miała prawa wypaść.  Na dowód proponuję lekturę http://www.dobroni.pl/rekonstrukcje,jezdzcy-polscy-cz2-p,13712.  Mnie też własnie tak uczono jeździć, w każdej ze stajni w której jeździłam. Chętnie jednak nauczę się czegoś nowego. Może ci, którzy szkolili 30 lat temu gadali bzdury?
Ja pierwsze galopy robię na lonży w pełnym siadzie. Jeździec trzyma się jedna ręka przedniego łęku, a drugą tylnego (jeśli jedziemy na lewo to prawa ręka z przodu).




Pierwsze galopy oczywiście na lonży, od momentu gdy kandydat na luzie wysiaduje kłus.
Ja mam dopięte z przodu siodeł niepotrzebne skośniki, które pozwalam, a wręcz zalecam przy pierwszym kłusie/galopie trzymać, ale ciągle przypominając, że należy je trzymać tak jakby to były wodze, czyli nie wieszać się, nie ciągnąć, tylko trzymać lekko napięte, wyobrażać sobie że to nitka, której nie można urwać itd.
W galopie jak najszybciej to możliwe proszę o puszczenie zewnętrznej ręki, potem obu.



Zgubiłam się - to, którą ręką się trzymamy?
Ja kazałam zewnętrzną... a wewnętrzna luźno lub z tyłu


Zagalopowań uczę teraz na lonży, bo mam dobrego konia, ale kiedyś uczyłam za czołowym w zastępie. W sumie tak łatwiej, bo na lonży jest większe ryzyko gleby, z uwagi na siłę odśrodkową 🙂




Ja mam kiepskiego konia.  🙁 Raz to leniwe, raz wyrywne. ponad 10 lat nie chodziła w siodle i nagle każą pracować - no nie podoba się...
Oczywiście zanim wsadziłam dziecko należycie przepracowałam z ziemi, mam zawsze i w każdej sytuacji 100% kontroli nad koniem (lonża)
Ale nawet jak bym miała lepszego konia, a takowe miewałam, to nie wyobrażam sobie pierwszego galopu w zastępie.

Taka sytuacja:
Dziś "młoda" miała swój drugi galop (wczoraj zaczeliśmy) - pierwsze zagalopowanie ok.
Drugie zagalopowanie - ułamek sekundy, kolano poszło w górę i w oczach widzę glebę. Dziewczynka leci na zewnątrz, ale ja robię krok w bok - koń przechodzi to kłusa na 3 kroki i stęp, bo widzę, że nadal nie łapie równowagi. Dziewczynka chwyta się szyji i wraca w siodło.
Jestem na 100% pewna, że gdyby koń zrobił o jedną fule więcej - spadłaby. Tak, siła odśrodkowa, ale na placu też ją co chwilkę mamy... Jednak na placu nie mam kontroli każdej fule i kazdego kroku. Na lonzy nie ma opcji, że koń zrobi o "metr" więcej niż prosiłam.


Ale komentarz młodej to mnie rozbił - na pierwszej czy drugiej jeździe powiedziałam jej, że są u nas takie zasady, że jeżeli chcesz i zamierzasz spaść z konia, to zawsze musisz wcześniej uprzedzić by pan Adam przyszedł z aparatem i zdjęci zrobił...

a dzis się śmieje - "nie spadłam! nie spadłam! ale to dlatego, ze pana Adama nie było!"


i tak odnośnie spadania - pytam ją w którejś rozmowie - czy chciałabyś spaść?
no w sumie nie wiem... to chyba fajne jest... ale mama powiedziała, że jak spadnę to będę sama leżeć w szpitalu i mnie nie odwiedzą... ale chciałabym spróbować, tylko, ze w ferie, bo teraz nie mogę opuszczać matematyki...

padłam  😵
kwagga, Niewypadanie monety spod kolana dobrego jeźdźca nie ma wynikać z "trzymania się kolanami", tylko właściwego ułożenia nogi - oparcia w strzemieniu, rotacji uda i ruchomych, a nie trzymających stawów (biodrowy, kolanowy, skokowy). Kolano ma być oparte o siodło, a nie zaciśnięte na siodle. To kolosalna różnica.
Ktoś kto opowiada bzdury o trzymaniu się kolanami nie ma pojęcia o nauczaniu jazdy konnej i oznacza to, że albo zakończył swoją edukację jeździecką 30 lat temu, albo nigdy jej nie zaczął. 😵

analop, Ja zaczynam od puszczenia zewnętrznej, żeby jeździec trzymał zewnętrzną wodzę i starał się kontrolować razem ze mną wielkość i kształt koła.
Ale to mniej istotny szczegół chyba. Na lonży na wypięciu w galopie różne ćwiczenia i cuda z rękami można i należy robić. 😉
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
26 września 2016 22:01
Pisałam razem z Julie, krócej napisała o co mi chodzi  😁

kwagga to nie chodzi o to czy modne czy nie modne, czy wzbudza obrzydzenie czy nie. Ja powiem tak, trochę z własnego doświadczenia. Ja szczerze nie pamiętam jak mnie uczono, w każdym razie powiem Ci tak jak to często tłumaczę moim jeźdźcom, którzy przychodzą po szkole kolan. Jazda konna jest swego rodzaju pracą na niestabilnym podłożu. Często gęsto zsadzam ludzi z konia i robię serię na drągu. Człek ma na nim stanąć i spróbować złapać równowagę. Jeszcze nie trafił mi się ktoś, kto by złapał równowagę ciskając kolana do środa jak w siodle. Później dochodzi półsiad na drągu , tudzież przysiady. Jakbym miała więcej czasu, to bym jeszcze piłkę do pilatesu wcisnęła  😁
Zaciśnięte kolano blokuje nogę, usztywnia miednicę, zaburza równowagę, co wzbudza frustrację w wielu przypadkach, wypadają strzemiona, nie są w stanie pojechać galopem jak należy, na skokach nie ma stabilizacji, o gimnastykach na kawaletkach nie mówię nawet ...
Ja stosuję anglezowanie w ćwiczebnym bez strzemion, ale zawsze zaznaczam, że nie jest to stricte anglezowanie. Jedzie sobie ludek tym ćwiczebnym i w momencie, kiedy koń go "wyrzuca" w górę, wykorzystuje ten ruch pomagając sobie jedynie mięśniami brzucha , jakby pchał tą przysłowiową piłkę do przodu. Jednak nie będzie to tak wysokie jak anglezowanie w siodle.Pupa ma się lekko oderwać od siodła, chodzi tylko o załapanie samego ruchu. Później dodanie strzemion skutkuje tym, że ludź nie leci mi barkami do góry czy kolanami czy innymi członkami ciała. W strzemionach, owszem, noga przylega, ale własną siłą nie dociskać.
A o tym, można wiele pisać, ale było to już poruszane w wielu wątkach, dosiadowych i nie tylko, więc nie ma co kopiować 😉
analop, mnie uczono i ja tak uczyłam, że wewnętrzną ręką chwytamy z przodu, a zewnętrzną za tylny łęk. Dlaczego? Bo odwrotny układ wysuwa zewnętrzne biodro do przodu. A trzymanie się zewnętrzną ręką z przodu sprawia, że w razie w wylatujemy na zewnątrz, co na lonży w ogóle  nie powinno mieć miejsca, właśnie ze względu na siłę odśrodkową. Upadki na zewnątrz są bardzo niemiłe. Na lonży lepiej, żeby adept przesadnie obciążał wewnętrzną. Na właściwe rozłożenie proporcji ciężaru przyjdzie jeszcze czas.
Dobrze, że poruszyłyście temat kolan bo chyba potrzebuje wsparcia i motywacji, bo momentami tracę wiarę.... 😵
Otóż sytuacja wygląda tak, całkiem niedaleko nas była sobie szkółka jeździecka (w zasadzie to do piątku ponoć jeszcze jest) w której to właśnie przede wszystkim było uczone trzymanie się kolanami i na to kładli największy nacisk. Parę osób do mnie przeszło, praca nad odrabianiem i usadzeniem tych ludzi jest żmudna. Teraz owa szkółka się przeprowadza daleko i część ludzi zapewne przyjdzie, a ja już chyba nie mam siły do tych pozakleszczanych ludzików 🙄 Nogi połowę krótsze niż w rzeczywistości,  wypadające strzemiona przy przejściach, totalne usztywnienie, leżenie na szyi, a na dokładkę ręce sztywne jak kije. 🙁 tak naprawdę, 80% tych ludzi nadaje się na lonże, ale to jest nie do zrealizowania, bo tych lonż i tak mam po uszy...
Przyjmę każdą propozycję pracy z takimi delikwentami, bo już mi brak motywacji i świeżej głowy...
Kolano ma być oparte o siodło, a nie zaciśnięte na siodle. To kolosalna różnica

Dokładnie tak. Ma być luźno oparte, przylegające, ale nie zakleszczone.


Szalona😉, może spróbuj popracować nad rozciągnięciem i rozluźnieniem tych osób? Jeśli są początkujące, może po prostu im tego brakuje, a jeszcze nie zdążył powstać niekorzystny nawyk? W sensie, daj im ćwiczenia typowo rozciągające nogi, np. niech złapią obiema rękami za tylny łęk i unoszą jak najwyżej raz jedno, raz drugie kolano. Choć to bardziej na lonżę, szkoda, że nie wyrobisz czasowo...
I to też może się brać z braku równowagi, a tym samym obawy przed upadkiem, niepewności w siodle. Jak dla mnie jednak do powrotu na lonżę 🙁

Tymczasem, spotkałyście się kiedyś z przypadkiem, hmm, jakby to nazwać, bólu krocza podczas jazdy? Jedna z moich podopiecznych ma z tym duży problem, siedzi całkiem dobrze, ale ma przez to trudność w poprawnym wykonaniu niektórych ćwiczeń (jazda bez strzemion, kłus ćwiczebny, nawet podążanie za ruchem konia biodrem w stępie ją boli). Ona utrzymuje, że jest po prostu "niekorzystnie" do jazdy zbudowana w tym miejscu. Po jeździe zsiada obolała i wiele dni zajmuje jej dojście do normy.
Próbowała różnej bielizny, wkładek, braku wkładek, różnych bryczesów i niestety niewiele to pomaga. Macie może jakieś porady? 
[quote author=Szalona😉 link=topic=41910.msg2598538#msg2598538 date=1474961186]
Dobrze, że poruszyłyście temat kolan bo chyba potrzebuje wsparcia i motywacji, bo momentami tracę wiarę.... 😵
Otóż sytuacja wygląda tak, całkiem niedaleko nas była sobie szkółka jeździecka (w zasadzie to do piątku ponoć jeszcze jest) w której to właśnie przede wszystkim było uczone trzymanie się kolanami i na to kładli największy nacisk. Parę osób do mnie przeszło, praca nad odrabianiem i usadzeniem tych ludzi jest żmudna. Teraz owa szkółka się przeprowadza daleko i część ludzi zapewne przyjdzie, a ja już chyba nie mam siły do tych pozakleszczanych ludzików 🙄 Nogi połowę krótsze niż w rzeczywistości,  wypadające strzemiona przy przejściach, totalne usztywnienie, leżenie na szyi, a na dokładkę ręce sztywne jak kije. 🙁 tak naprawdę, 80% tych ludzi nadaje się na lonże, ale to jest nie do zrealizowania, bo tych lonż i tak mam po uszy...
Przyjmę każdą propozycję pracy z takimi delikwentami, bo już mi brak motywacji i świeżej głowy...
[/quote]
Mam dokładnie ten sam problem. Zaczęłam nową pracę i większość ludzi najchętniej cofnęłabym na lonżę. I cofam, na tyle na ile to możliwe. Niektórych biorę na chwilę na lonżę w czasie normalnej jazdy, niektórych zapisuję na normalne lonże półgodzinne. Często 1-2 wystarczą, żeby znów puścić na maneż z poprawionym dosiadem i robić dalsze ćwiczenia.
Tak to jest... O wiele trudniej ponaprawiać to co zostało spieprzone, niż zacząć od zera.
Dlatego mi się nóż w kieszeni otwiera jak słyszę od "instruktorów" hasło "trzymaj się kolanami". 😵
Dziewczyny, a czy któraś z Was spotkała się z przypadkiem niemożności poruszania palcami stóp (np. przy wykonywaniu młynka nimi)? Najpierw myślałam, że ta sztywność idzie od kostki, ale nie jestem tego taka pewna. Dziewczyna też twierdzi, że nie miała żadnego urazu i nie przypomina sobie, by kiedykolwiek towarzyszyło jej jakiekolwiek zerwanie. W efekcie stopa jest ruchoma tylko w przeciwną stronę od konia. Złapać strzemion nie potrafi, zaraz piętą konia kopie, ten się wkurza...

Czy to może być spowodowane sztywnością górnej partii nogi, nie zaś samej kostki?
Jakby jakiś mięsień nie chciał jej puścić...
Masz na myśli nieruchomość stawu skokowego? Niemożność poruszania stopą, tak?
Młynek palcami stóp?! 😁 Co to za ćwiczenie i po co?
Może ma buty usztywniające totalnie nogi w kostkach?
Oficerki gumowe tak robią. Najchętniej wprowadziłabym zakaz sprzedawania ich jako butów do jazdy konnej. Do sprzątania boksów i pójścia po konia w błoto super, do jazdy beznadzieja. 😉
analop, mnie uczono i ja tak uczyłam, że wewnętrzną ręką chwytamy z przodu, a zewnętrzną za tylny łęk. Dlaczego? Bo odwrotny układ wysuwa zewnętrzne biodro do przodu. A trzymanie się zewnętrzną ręką z przodu sprawia, że w razie w wylatujemy na zewnątrz, co na lonży w ogóle  nie powinno mieć miejsca, właśnie ze względu na siłę odśrodkową. Upadki na zewnątrz są bardzo niemiłe. Na lonży lepiej, żeby adept przesadnie obciążał wewnętrzną. Na właściwe rozłożenie proporcji ciężaru przyjdzie jeszcze czas.


A czy właśnie chwycenie się wewnętrzną ręką tylnego łeku temu nie zapobiega? Czy nie "nakierowuje" jeźdźca we właściwym kierunku?

My dziś po pierwszym galopie na placu w "zastępie"
Nie wyszło nam to zupełnie. Plac ok 70-80 na 50-60m, ja jechałam na czołowego, a dziewczynka za mną pod okiem mojego partnera. W połowie długiej ściany koń młodej uciekał na bok (skracał do bramki?) lub mnie wyprzedzał, a ona jeszcze nie bardzo umiała nad tym zapanować. Raz zgubiła wewnętrzne strzemię, tuż przed zakrętem, wystraszyła się, ale skupiła się na strzemieniu, nie na wodzach i  złapała je bardzo szybko 🙂

Ogólnie to wydaje mi się, ze dziewczyna uczy się maga szybko.
Nie wiem ile ma za sobą jazd, 10, może 15...
I teraz wprowadziłam jej system kar... Np wczoraj poszła z koniem na mały placyk by uczyć się sterowanie w kłusie  i wsiada - więc mówię: "nie, nie wsiadasz, teraz robisz całe okrążenie z koniem w ręku, a potem przypominasz sobie o czym zapomniałaś" - zapomniała o kasku, natychmiast skojarzyła, ale kółeczko musiało być...

A kiedy wprowadzacie naukę siodłania? Młoda od kilku dni zakłada ogłowie sama, czyści konia, wyprowadza, czyści też kopyta. Ponadto w ramach nauki ma też do opieki jednego roczniaka, co strachliwy nieco, jak to dzieciak, ale też ma go czyścić (tzn sama poprosiła mnie czy może!). Dziś pierwszy raz kazałam jej konia rozsiodłać - i ciężko szło, ale się udało.
Ma też problemy z pamięcią - sporo czasu zajmuje jej skojarzenie co to katrar, uwiaz itd. Dziś miała "karne kółeczko" za to, że nie pamiętała co nalezy podciągnąć po występowaniu konia....
Czy to kwestia wieku i nie należy się czepiać czy też postawić pewne zasady?
Dziewczynka ma 10 lat, jeździ na 15-16 letnim kucu 132cm, ale niestety nie profesorze, a poniekąd uczą się same siebie, bo kucka ponad 10 lat nic nie robiła  🙁
Wiesz analop, wydaje mi się, że takie "karne kółeczka" mogą być strasznie demotywujące. Oczywiście zależy jakie dziecko, ale po co zniechęcać? W tym wieku ma jeszcze prawo zapominać i być rozkojarzona. Ty, jako dorosła jesteś od pilnowania, żeby było jak trzeba. A znacznie bardziej ją zmotywujesz jeśli zauważysz, że pamiętała i pochwalisz. To zdecydowanie lepiej działa. Mówienie dzieciom jakie są "złe" to często "samospełniająca się przepowiednia" - skoro mówią, że ja taki roztrzepany, to taki będę, bo się staram a i tak nie jest idealnie ...
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
28 września 2016 21:37
analop potwierdzam wypowiedź wyżej. Karne zadania potrafią być demotywujace dla dziecka, ale i dla doroslych. Ja nawet dorosłym czegoś takiego nie robię, a potrafią się zapomnieć po przygotowaniu konia o kasku. Po prostu jak ruszają przypominam, żeby się po niego wrócil.Zdarza się. Zdarzają mi się przypadki, które same mówią, że po prostu zajmuje im to więcej czasu i mylą im się podstawowe rzeczy. Ma prawo. Ja jestem od tego , żeby przypomnieć, dorośli też miewają z tym problem. Raz jedyny póki co dałam dziecku wybór: albo jeździ albo stępuje 20 min po placu w ręku. Wybrała spacerowanie, ale to był przypadek ekstremalnie jeczący.następnym razem ten kto n był dla niej fantastyczny.
Jeśli chodzi o siodła nie/rozsiodlanie nawet od pierwszych jazd. Zależy czy koń chodził wczesniej, będzie jeszcze chodził etc. Czy jezdziec przyjedzie wczesniej, czy daje rade na styk. Zawsze pod okiem moich dziewczyn i jak najszybciej jak się da.

E: z resztą jazda konna dla większości ludzi to przyjemnosc i to trzeba mieć też na uwadze.
Nie jestem instruktorem, ale aż mi się żal tej dziewczynki zrobiło 🙁 Jako dorosłemu żółtodziobowi też pierniczy mi się kilka rzeczy-zdarzyło mi się kiedyś przygotować konia do jazdy w 100% z małym ALE- zapomniałam przepiąć kantar przed założeniem ogłowia. Ogarnięcie kantara to jest do dziś wyzwanie (tak, wiem, śmieszne) i co teraz? Kara? Dziecku łatwiej karę zaordynować, bo to przecie dziecko, w wieku szkolnym, więc jak mu każą to pewnie zrobi karne kółko, ale mnie by trafiło jakby mi ktoś kary próbował wlepiać.

I w pełni zgadzam się z ostatnim zdaniem analop.
Ja nie ordynuję kar, ale najpierw tłumaczę i przypominam o przygotowaniu wszystkiego przed jazdą, potem ewentualnie przypominam jeśli widzę że ktoś zakłada ogłowie przed nałożeniem kasku i to na ogół wystarcza. Bywają jednak takie 'gapy', które zapominają notorycznie - wtedy raz czy dwa muszą ściągnąć ogłowie, nałożyć kantar, podejść po sprzęt i ponownie okiełznać. Gwarantuję, że po drugim, trzecim razie sami się ogarną 😉
Karne zadania daję dopiero wtedy, gdy ktoś po raz kolejny ignoruje moją uwagę/polecenie, ale też gdy wiem, że jest w stanie to wykonać.
Tym bardziej za zapomnienie kasku... to Twoja robota, żeby zwrócić na to uwagę na tym etapie jej nauki. Zwłaszcza, że to dziecko.
Weź pod uwagę, że początki jazdy konnej to konieczność zapamiętania ogromnej liczby zasad, schematów, sprzętu, nazw i tak dalej. Uczeń ma prawo się mylić, ma prawo nie umieć czy nie pamiętać wszystkiego. Z czasem (i nabraniem doświadczenia) to się zmieni. Nie martw się - roztrzepanie na tym poziomie jest jak najbardziej naturalne.
Inna sprawa, że niedbalstwo i bylejakość trzeba piętnować, a jak uczeń zrobi coś źle, musi o tym wiedzieć. Ale nie można karać kogoś za coś, czego nie rozumie/nie wiedział...
Zmieniłabym tę metodę na Twoim miejscu. Dziewczyny wyżej mają rację, to nie jest dobra zachęta. Dzieci najlepiej uczą się przez zabawę i ogólnie pozytywne skojarzenia.

majek   zwykle sobie żartuję
29 września 2016 09:04
Karne zadania dawalam ale tylko osobie - powiedzmy - na srednim poziomie. Tzn jak zrobila glupote, ktorej nie powinna - np za niedoczyszconego konia pod popregiem. Sama tez dostawalam  🤣 (np. na kursie instruktorskim) - chyba za dyskutowanie z instruktorem (nadal mysle, ze mialam racje).

Kolezanka zostala oddelegowana z powrotem do stajni za nieodpowiedni stroj (gora od bikini, zero bluzki)
Staram się ją motywować. Ogólnie dziewczynka się może nie szybko poddaje, co brak jej chyba wiary we własne siły. Pierwsze kłusy w półsiadzie to było non stop "nie, to się nie uda" kiedy wymagałam całego okrążenia lub 3 drążki - "nie to się nie uda" "i znów nie wyszło"
Zawsze co nie wymyślę dla niej, to jest "nie, to się nie uda", a potem następuje radość - "ooo, udało się"

Dziewczynka jest bardzo zmotywowana, widzę, że chce, że lubi to i strasznie ją to bawi. Aż dziwi mnie jak mocno się angażuje mimo, że nie wszystko wychodzi (może ja narzucam za duże tempo?).
Ze 2-3 dni temu zapytała mnie czy mogłaby po jeździe też wyczyścić konia, a nie tylko przed. I czy kopyta tez może. A potem czy mogłaby też poczyścić jakiegoś innego konia (dałam jej roczniaka, który nieco się bał, ale nie zraziło jej to, kolejne dni też go bierze)

Od około 2 lat chowała się w krzakach i podglądała po kryjomu moje treningi (co nie ukrywam, mojemu koniowi się nie podobało, hehe) aż w końcu nabrała odwagi i zapytała czy też by mogła.
2 miesiące szykowałam jej konia zanim się zgodziłam, ale się zgodziłam i teraz chcę to zrobić dobrze, choć ani ja, ani koń, na którym jeździ nie mamy wiele doświadczenia.
Dziś oznajmiła mi, że zrezygnowała z dodatkowych zajęć w szkole z biegania, bo szybko robi się ciemno i mogłaby nie zdążyć do Ingrid....

Karne kółeczko pomogło - teraz co idzie z koniem to jest - "aaa, kask, żeby nie chodzić za wiele, haha"
Dodam, że to karne kółeczko było po 3 ostrzeżeniach, że jak nast razem zapomnisz kasku to będziesz biegać...

Żeby dopełnić całości - dziewczynka jak wspomniałam ma 10 lat. Jest bardzo odważna i wygadana. Ja kompletnie nie znam się na dzieciach i nie miałam z nimi nigdy doświadczenia.
Ale pierwsza jazda, pierwsza lonża to była tak naprawdę nasza pierwsza wspólna rozmowa (poza "dzień dobry" gdzieś tam na drodze), a dziewczynka zaraz po jeździe pyta mnie o coś do picia. Szok - zero krępacji... Ja bym tak nie umiała, ona umie i dobrze 🙂
Zapraszam do domu, daję sok. Idzie zaraz do pokoju i ogląda rybki. Nast dnia już pyta - "a czy nie sprzeda mi pani paru rybek, bo tata kazał zapytać?". Powiedziałam, że nie ma sprawy, pytam o wielkość akwarium i opowiada całą historię o tym jak jej ukochana rybka zdechła itd itp... daję jej 15-20 rybek (niech każda będzie warta 4zł), a ona mi 5zł... co miałam zrobić? powiedziałam, ze rybki w prezencie, hehe, a za te 5 zł niech kupi marchewki dla Ingrid. Albo jeszcze lepiej, niech pojedzie poszuka jakiejś jabłonki i nazrywa jabłek...
Dziś przywiozła 20-30kg jabłek...

Dziewczynka jest z sąsiedztwa, ale jej rodziców poznałam po 3-5 jeździe, kiedy uznałam, że jednak chce jeździć i trzeba porozmawiać z rodzicami o ryzyku z tym związanym...
Wiesz, w życiu nie wsadziłabym dziecka bez zgody rodziców (najlepiej pisemnej) ... Mam córkę niewiele starszą od Twojej uczennicy i gdybym się dowiedziała, że gdzieś jeździła bez mojej wiedzy to właściciel konia miałby sprawę w sądzie ... Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji? Ma to dziecko ubezpieczenie NW? Jakby się coś (oby nigdy) nawet niedużego stało to jest szansa, że nie wypłacisz się do końca życia, jeśli nie pójdziesz siedzieć ...
Do każdego ucznia trzeba inaczej podejść. Niedowiarków czasem trzeba "przeciągnąć" tym nielubianym kłusem czy kazać zrobić coś innego, co wiesz, że będą w stanie zrobić, ale oni w to nie wierzą. Zwykle po takiej akcji odzyskują nieco wiary w siebie. Było trochę strachu, pobolało, ale w końcu wyszło. Z kolei wyjątkowo nieśmiałych możesz sobie przepłoszyć na amen takim podejściem.
Choć są i tacy, co całe życie jeżdżą na zasadzie "nieee, nie uda mi się", nawet gdy wcześniej już coś robili i wychodziło. Nie przepadam za takimi uczniami, dla mnie to jest takie umysłowe lenistwo. Jazda konna jest jednak dla cierpliwych. I odważnych.

Dam Ci jeszcze jedną radę - nie spiesz się z nauką. Nawet jak wydaje Ci się, że Twój uczeń tak wyjątkowo szybko i sprawnie załapuje, że ma talent i jest kumaty, ambitny. Nawet jak marudzi i jęczy, żeby mu w końcu np. ustawić krzyżaka, dać zagalopować. Nie puszczaj z lonży za wcześnie, tłucz podstawy do znudzenia. Bo potem możesz mieć sporo do odrabiania.

Wiesz, w życiu nie wsadziłabym dziecka bez zgody rodziców (najlepiej pisemnej) ... Mam córkę niewiele starszą od Twojej uczennicy i gdybym się dowiedziała, że gdzieś jeździła bez mojej wiedzy to właściciel konia miałby sprawę w sądzie ... Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji? Ma to dziecko ubezpieczenie NW? Jakby się coś (oby nigdy) nawet niedużego stało to jest szansa, że nie wypłacisz się do końca życia, jeśli nie pójdziesz siedzieć

Też mnie to zdziwiło...


Wiesz, w życiu nie wsadziłabym dziecka bez zgody rodziców (najlepiej pisemnej) ... Mam córkę niewiele starszą od Twojej uczennicy i gdybym się dowiedziała, że gdzieś jeździła bez mojej wiedzy to właściciel konia miałby sprawę w sądzie ... Zdajesz sobie sprawę z konsekwencji? Ma to dziecko ubezpieczenie NW? Jakby się coś (oby nigdy) nawet niedużego stało to jest szansa, że nie wypłacisz się do końca życia, jeśli nie pójdziesz siedzieć ...


Rodzice dziewczynki od początku wiedzieli.
Na pierwszą jazdę umówiłam się z nią na niedzielę, ale wyszło, że miałam w sobotę gości (koleżankę z córką w podobnym wieku), więc zajechałam w sobotę powiedzieć, że może przyjść.
Nie było jej, była u lekarza, rozmawiałam z dziadkiem i wujkiem, wiedzieli doskonale o co chodzi... Rodzice też wiedzieli.
Dopiero jak widziałam, że chce, uznałam, ze przyszedł czas o uprzedzeniu rodziców o ryzyku z tym związanym... Bo, że jeździ to wiedzieli.
Pokazałam im film jak mój partner spadł z konia - no upadł z koniem... pokazałam też film z mojego upadku, gdzie mało nie skończyłam na wózku kiedy wylądowałam pod koniem (skończyło się tylko na kilku tyg w szpitalu)...
Chciałam ich ostrzec i uprzedzić, że to nie zabawa... I myślę, że zrozumieli...

Czy ma NW? A czy to w szkole nie jest obowiązkowe? Chyba tak, co?
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
01 października 2016 20:35
A ja mam trochę inne pytanie. Czy używa któras z Was jakiegoś urządzenia coś typu megafon lub jak używają w fitness klubach ? I może polecić coś ? Nie długo zedre gardło od gadania tak, aby było mnie slychac
subaru2009 polecam zwykły megafon 😉 tylko powoli najpierw po cichu a z czasem włączaj go głośniej, by konie się przyzwyczaiły (jak masz wrażliwe).
A i o głośność pytaj klientów, bo mi się często zdarzało, że miałam wrażenie, że jest cicho i nie słyszą i podkręcałam za głośno 😀
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
01 października 2016 20:51
Dziękuję 🙂

Czy ma NW? A czy to w szkole nie jest obowiązkowe? Chyba tak, co?
[/quote]

W szkole jest bardzo podstawowe NW i nie zawsze obejmuje jazdę konną, bo to jest przez ubezpieczycieli traktowane jak sport ekstremalny. Dodatkowe warto wykupić, to koszt kilkudziesięciu zł rocznie.

Kutykyla, dopiero spojrzałam na pytanie sprzed kilku dni i tak mi przyszło do głowy: nie ma dziewczyna przypadkiem jakiejś infekcji niewielkiej a nasilającej się na koniu? Może powinna odwiedzić ginekologa? Raz mi się tak zdarzyło i teraz skojarzyłam. Niby nic a po pół godzinie w siodle masakra. Wiem, głupio pytać ucznia, ale może iść tym tropem.
Kutykyla, dopiero spojrzałam na pytanie sprzed kilku dni i tak mi przyszło do głowy: nie ma dziewczyna przypadkiem jakiejś infekcji niewielkiej a nasilającej się na koniu? Może powinna odwiedzić ginekologa? Raz mi się tak zdarzyło i teraz skojarzyłam. Niby nic a po pół godzinie w siodle masakra. Wiem, głupio pytać ucznia, ale może iść tym tropem.

Odbyłam z nią szczerą rozmowę na temat tego problemu. Utrzymuje, że nic jej nie jest, tylko po prostu jest niefartownie tam zbudowana. Jeździ z przerwami od dzieciaka i taki problem pojawiał się zawsze, gdy jest dorosła nasiliło się.
Jeszcze zależy na jakim koniu jedzie, na te mocno wybijające nie mam serca jej sadzać, bo po 10 minutach tylko patrzę jak się zwija z bólu. Na ostatnich zajęciach zauważyłam, że pogorszył jej się dosiad (siedzi za mocno z tyłu i się garbi, żeby się nie obijać od przedniego łęku). Na razie odstawimy ambitniejszą jazdę do momentu, aż znajdziemy na to jakiś sposób.
Myślicie, że bielizna jeździecka mogłaby pomóc? Nigdy takowej nie nosiłam, więc nie wiem  🙁

Edytuję, bo pominęłam wcześniej:

kutykula - pewnie próbowałaś, ale na wszelki wypadek zapytam - próbowałaś wsiąść i pokazać? Ja kiedyś miałam takiego chłopaka, młody, wysportowany, wszelkie ćwiczenia bez problemu, a samo anglezowanie jakoś nie wychodziło. Tłumaczyłam, pokazywałam "na sucho", liczyłam i nie mogłam się zorientować co jest nie tak. Nie pamiętam czy on poprosił o to, czy ja sama postanowiłam wsiąść i pokazać jak to powinno wyglądać. Pokazałam mu, na bieżąco tłumacząc kłus ćwiczebny, a potem anglezowanie. Jego jakby olśniło, po chwili wsiadł i pojechał normalnie anglezując.

Też. Wsiadałam na konia i pokazywałam, albo zwracałam jej uwagę na osoby jeżdżące akurat kłusem po ujeżdżalni. Nie bardzo pomogło.
kutykula, może być tak, że specyficzna budowa anatomiczna (okolic krocza) znacząco utrudnia jazdę konną. Z pewnością żadne wkładki/podkładki. Może pomóc dobór siodła. Może pomóc obcisła bielizna high-tech (nie bawełniana). Warto wypróbować spodenki typu rowerowego z żelowym "pampersem". Bywa i tak, że nic nie pomoże.
kutykula, w każdym siodle jest tak samo? Moze sprawdzilby sie mcclellan? Albo prawdziwa owca na siodło?
Ewentualnie jak juz z dziewczyna gadasz szczerze i otwarcie to spytaj o kwestie depilacji 😉
kutykula Mam jedną dziewczynkę z podobnym problemem. Do tego stopnia, że z siodła schodzi poobcierana do krwi  🙁 U nas przechodzi po codziennej jeździe przez jakiś tydzień. A że przyjeżdża na obozy, czasem w rożnych terminach to niestety co roku to samo... (w roku szkolnym nie jeździ). Próbowaliśmy wkładek, podpasek, depilacji, innej bielizny - nic nie pomogło. W siodłach jeździ różnych i na różnych koniach. No taka po prostu budowa.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się