Dr Strasser

caroline   siwek złotogrzywek :)
19 listopada 2008 13:22
Aquarius napisał: zbyt szybką korekcją kopyta do ustawienia naturalnego, co wywołuje jak to mówiła Strasser na kursie ból jak po przetańczeniu całej nocy w za małych butach i zdjęciu ich. Owszem jest ból, ale potem następuję ulga. I o ten ból po zmianie ustawienia chodzi.

Na kursie niestety był pan, który zrobił jak Strasser mówiła... Ściął 8-centymetrowe piętki i dziwił się czemu koń kuleje!
no właśnie. a czy to jest tylko ból czy coś więcej? jesli koń latami ma złą postawę to i stawy (cały aparat ruchu) pracował źle ale tez w takiej złej postawie jest "wypracowany". korekcja kopyt moze spowodować zmiany postawy (skątowania) całej nogi/nóg, stawów, etc.

zajmuję się własnie koniem, któremu od roku kowal koryguje niepoprawne skątowanie kopyt (miedzy innymi na przodzie były za wysokie pietki a na tyłach piętek praktycznie nie było). kazde rozczyszczanie to odrobinę poprawniejsze kopyto. ale właśnie odrobinę - bo kiedy próbowaliśmy mocniej go skorygować to owszem - kopytko czuło się nieźle, ale konia całe nogi bolały (szczególnie stawy), dla odciążenia pokładał się w boksie, kulał pod siodłem, widać było, ze jest mu trudniej sie poruszać - po jakichś 2 tygodniach to ustało, ale mimo wszystko - było widac, ze koń miał dyskomfort wczesniej. Decyzją weterynarza kontynuujemy korygowanie kopyt (bo nalezy dążyć do tego aby kończyny były poprawnie skątowane bo dopiero to pozwoli im prawidłowo pracować), ale ze względu na wiek konia i dość długi okres niepoprawnego rozczyszczania - kowal koryguje kopyta bardzo delikatnie - tylko odrobinę za kazdym razem. Tak zeby kończyny miały czas przyzwyczaić sie do nowego skątowania stopniowo, zeby konia stawy nie bolały, i ogólnie - zeby nie czuł się po tym rozczyszczaniu gorzej. U nas ta metoda małych kroczków sprawdza sie doskonale. Koń czuje się bardzo dobrze i następnego dnia po rozczyszczeniu i na 3 dni przed kolejnym rozczyszczeniem. Skątowanie nóg tez jest coraz bliższe poprawnemu.

Nie chcę i nie próbuję negowac metod pani dr Strasser - bo zdecydowanie za mało wiem w ogóle o rozczyszczniu i kuciu koni a co dopiero o poszczególnych metodach. Chciałam tylko opisac przypadek w którym takie "drastyczne" skorygowanie kopyt miałoby chyba małą szansę powodzenia. Dziekuję za uwagę 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
19 listopada 2008 13:44
z tego co ja się zdążyłam doczytać to Strasser preferuje częste delikatne przypiłowywanie kopyt aniżeli drastyczniejsze a rzadki. Dlatego nacisk kładziony jest na szkolenie samych właścicieli by sami w swoim zakresie te częste delikatne rozczyszczania mogli robić.

Ale to juz po tym jak kon przeszedł do fazy "rozczyszcznie metodą Strasser"

Może ktoś wyjaśni czemu przejście z nie-Strasserwoych metod np. z kutych kopyt na metody Strasserowe wymaga aż tak drastycznego rozczyszczenie a nie jak Caroline wspomina zastosowania metody małych kroczków.
dea   primum non nocere
19 listopada 2008 15:01
1. Biały proszek - to martwa materia na podeszwie, jeżeli koń jest prawidłowo i często werkowany oraz ma zapewniony ruch na zróżnicowanym podłożu, to tego nie ma - sam sobie ściera; to wszystko to, co można zeskrobać kopystką i spokojnie można sobie skrobać - kopystką krzywdy podeszwie nie zrobimy, to nam może powiedzieć, jak naprawdę wygląda kopyto - to tak jak łuszczący się, martwy naskórek.
Dla odmiany tego, co twarde i nie do ruszenia kopystką, "nasi" ruszać nie pozwalają pod żadnym pozorem. Nie dotykać nożem podeszwy!

2. Zasada małych kroczków - to mnie zastanawia - z jednej strony polecenie mamy, żeby kopyto od razu wyglądało poprawnie (czyli w jednym werkowaniu robimy wstępną korektę - to wygląda tak jak u Strasser najwyraźniej - chyba że tam jest werkowanie "żywego", właśnie dlatego o to pytam), później częste werkowanie, polecane "utrzymujące" werkowanie co około 2 tygodnie. Jeżeli kopyto miało duży problem, to na początku nawet częściej.

Co do wad postawy, to mieliśmy prezentację, czemu nie należy "przy pomocy kopyt" sztucznie korygować postawy - właśnie dlatego, że nieprawidłowości i napięcia przenoszą się wtedy wyżej, na stawy (postaram się znaleźć/przerysować rysunek poglądowy z wykładu i wstawić). Ale to dotyczyło np. celowego zostawienia większej ilości materiału na mocniej ścierającej się ścianie (tego NIE robić), natomiast "przywrócenie fizjologicznej formy" - tak i od razu. Podobno koń od tego nigdy nie czuje się gorzej i nigdy nie kuleje (jeżeli nie kulał przed rozczyszczeniem).

Kurs, na którym byłam, ogólnie mówił o kopytach zdrowych i niepatologicznych - siłą rzeczy pracowaliśmy na kopytach patologicznych (nie rozczyszczane przez lata, zmiany ochwatowe różnej maści i intensywności - niestety taka jest polska rzeczywistość koni rzeźnych :|) i rada była - zrób, ile kopyto pozwoli i wróć za parę dni. Nasze konie też okazały się prezentować kilka niepokojących objawów (chociaż akurat u moich wyglądało w miarę OK wszystko - poza wysoką piętką), więc trzeba będzie z konieczności i te "chore" ćwiczyć po podstawowym kursie...
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
19 listopada 2008 23:52
Dea
Mozesz rozwinąc sprawę korygowania przez kopyta, wad postawy?
Bardzo proszę o wklejenie wspomnianego rysunku. 🙂

- Jeśli u konia jakaś wada wystąpiła lub nasiliła się w skutek nieprawidłowego rozczyszczania, to czy w takim wypadku można odpowiednim rozczyszczaniem korygować to?
W końcu wspomniane napięcia w stawach mogą pojawić sie przez korekcje, oraz logicznie mysląc- pewnie tez przez nieprawidłowe rozczyszczanie. Więc korygując tradycyjnie teoretycznie chyba powinno się uwolnić stawy od wspomnianych napięć. Czy raczej w ten sposób wytworzymy inne napiecia ?

Mi w skutek ponad dwu letniego wadliwego rozczyszczania kopyt
koń zaczął często stać lekko francuską pęcin- na tyle. Obecnie dwa razy rozczyszczałam z innym kowalem (zresztą częściowo stosujacym metody dr Strasser). No i zastanawiamy się co robić z tym francuzem.
1. Czy utawiać kopyta korekcyjnie (-obecnie wewnętrzne sciany mamy nieco wyższe niż zewnętrzne). Dość często słyszy się, że takie korekcje dały dobry efekt.

2. Czy jedynie rozczyszczając szukać optymalnego kształtu kopyta, a nogom pozwolić by same "ustawiały się jak chcą".

Może ktoś jeszcze potrafi się do tego odniesć (np. zgodnie z logiką metod dr Strasser)
Dea, napisz coś więcej o tym kursie - kto, kiedy i o czym. Proszę bardzo. 🙂
Odpowiem za deę bo mój mąż również w nim uczestniczył
http://www.palohb.com/kopyta/index.html
na stronce sporo informacji zaspokajających chociaż część ciekawości
Podziękował. 🙂
Ciekawi mnie to bardzo, bo w temacie bosych kopyt stałam się poniekąd maniaczką

* Nie czyń szkody, szanuj leczącą siłę natury.
* Wylecz przyczynę, a nie jedynie traktuj objawy.

Amen. 🙂

Sznurko, i jak Twój Mąż po kursie? Podobało się?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 listopada 2008 16:58


Wylecz przyczynę, a nie jedynie traktuj objawy.



o co chodzi z traktowaniem objawów - ze niby jak traktowac objawy trzeba czy nie trzeba
Należy szukać i usunąć przyczyny, zamiast tylko starać się zaradzić objawom. 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 listopada 2008 17:19
aha, znaczy chodzi o leczenie objawów
Wiwiana napisał:

Sznurko, i jak Twój Mąż po kursie? Podobało się?
Wrócił wręcz zachwycony
zerknij jak masz chęć jeszcze do tego wątku
http://www.parelli-info.waw.pl/forum/viewthread.php?forum_id=12&thread_id=261
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 listopada 2008 18:07
Czyli podsumowując: podkowy to same zło?
Dzięki, przeczytałam.
Będziecie sami strugać? 🙂
Sama mam konia poochwatowego, więc muszę brać pod uwagę, że te kopyta "konstrukcyjnie" nie są takie same jak u konia zdrowego. Niemniej zalecenia dot.zmiany trybu życia staramy się praktykować.
Wczoraj był u mnie wet i robił rtg na okoliczność rotacji. Ciekawam co wyjdzie na zdjęciu...
Elu, w ogólnym bilansie czynią koniowi więcej złego niż dobrego.

Argumenty i wyniki badań pani S. i innych zwolenników "naturalnego" 😉 strugania i utrzymania koni są dla mnie logiczne i spójne, i wyjaśniają sporo kwestii pomijanych lub niewyjaśnionych przez konwencjonalną medycynę wet.
Nie namawiam usilnie do rozkucia wszystkich koni, bo wychodzę z założenia, że każdy właściciel sam musi dojść do własnych wniosków, czego tak naprawdę chce dla swojego konia i co mu się bardziej opłaca - dać sobie spokój z podkowami i mieć konia bosego i niekulawego, czy inwestować kasę w podkowy, wkładki, suplementy, kowala, weta itd. i trzęść się o każdy podskok, potknięcie czy krzywo postawioną nogę 😉

To też jest jakaś droga w utrzymaniu koni i jeśli dzięki temu moje kobyły będą szcżęśliwsze i zdrowsze, to ok.
Na szczęście posiadam własną stajnię, gdzie mogę do woli realizować swoje szaleństwa, w tym i Paddock Paradise 🙂
dea napisał: 2. Zasada małych kroczków(...)

wspomniałabym jeszcze o potencjalnej różnicy w podejściach, tak dla rozszerzenia tematu. jest różnica, czy zakłada się, że kopyto ma wyglądać jakoś (np. koronka pod kątem 30 st, kopyto przednie 45, tylne 55, ściany wsporowe o centymetr krótsze od ścian kopyta, piętki 3 cm), czy się podąża za tym, jakie kopyto jest i "chce być" w danym momencie (i w ogóle też). pewnie oba podejścia mają swoje wady. ale ogólnie jestem sceptycznie nastawiona do środków drastycznych i urawniłowki

myślę o jakimś przykładzie.... może: czy od razu obniżać piętki, bo niskie są lepsze, czy obniżać po trochu, zgodnie z tym, jak będzie się zmieniało kopyto pod wpływem różnych zmian (stopniowa zmiana kształtu - działania werkowacza, wyleczenie np. bolesnych strzałek, czyli koń nie musi ich chronić, inne żarcie itp.). SANHCP stawia na drugą opcję. Strasser chyba na pierwszą?
dea   primum non nocere
21 listopada 2008 08:05
Co do rozczyszczania samemu swoich koni: TAK. Wróciłam z kursu i przy pomocy tępego tarnika zrobiłam przednie kopyta Campinie. Jak będę mieć ostry tarnik, zrobię też tylne. Jak nabiorę wprawy i będę wymagać od konia mniej cierpliwości* 😉 to zabiorę się za konie (jeszcze) mniej cierpliwe, czyli Wiedźmina i Brytanię.

* - pierwsze struganie trwało chyba z 3 godziny, oczywiście zmieniałam nogi, oczywiście robiłam koniowi przerwy i oczywiście miał dostępne siano cały czas, ale i tak widziałam, że miała serdecznie dosyć 😉

Co do poochwatowców - kurs przekonał mnie, że kopyto poochwatowe, to po prostu kopyto. Trzeba pomóc mu wrócić do naturalnej formy, da się to zrobić bez podków, wygląda może niepięknie, może nawet przerażająco (na początku), ale działa - i wiem dlaczego, a to dla mnie istotne 🙂

Co jeszcze ważne przy ochwacie, a o czym wielokrotnie mówił na kursie instruktor - kopyta tylko pokazują ochwat, ochwat to choroba całego konia. Trzeba przede wszystkim zadbać o odpowiednie warunki - żywienie, środowisko - żeby kopyta były mocne, listewki solidnie spajały puszkę kopytową z kością. Przy czym jeśli chodzi o żywienie, to w tym przypadku mniej znaczy więcej. Mieliśmy na kursie opowiadaną historię konia przestawionego na samą słomę na jakiś dłuższy czas...
Do tego prawidłowe werkowanie i koń może wyjść z naprawdę drastycznych przypadków.

Podobnie gnicie strzałki - czasem jego przyczyną może być nadmiar cukru w pożywieniu.

Co do kucia = samo zło: jeżeli koń chodzi podkuty i wszystko jest OK - to niech chodzi podkuty. Natomiast wszelkie mity typu: kopyto wygląda fatalnie, rozsypuje się, ale kuciem leczymy ochwat, kuciem leczymy pękanie ściany - obalaliśmy. Bardzo pouczające były zdjęcia kopyta pękniętego nieodwracalnie - od samej koronki. Bez kucia, szczelina bardzo wąska, czysta, nic się nie dzieje - tak naprawdę wyglądała jak rysa. Na tle bezskutecznie spinanych "gwałtem" na klamry pękających kopyt, które miałam okazję widzieć, naprawdę pozytywny kontrast.

Obrazka nt. korekcji postawy zapomniałam wziąć ze sobą, więc wrzucę później... mam nadzieję, że wybaczycie - albo któraś z dziewczyn mnie wyręczy 🙂

Jeszcze metoda małych kroków - no właśnie, co to jest dużo, co to jest mało? Kopyto Campiny powiedziało, że chce mieć piętki o prawie 1cm niższe. Zjechałam cały wystający odcinek za jednym struganiem. Czy to mały kroczek czy nie? Przodu kopyta nie ruszyłam, bo był spiłowany za mocno. W efekcie stojące na płaskim kopyto wygląda dziwnie, bo "pazurem" odstaje od ziemi na jakieś 2mm. No cóż... zaokrągliłam krawędź i mam nadzieję, że odrośnie, co kowal napsuł 😉
Ciekawa jestem też, czy kopyto przy następnym struganiu "powie", że chce zejść z piętkami jeszcze niżej...

A jeśli ktoś chce porównać kopytka rudej przed i po, to zapraszam na wpis naszego bloga dotyczący strugania - jest komplet zdjęć 🙂
Kopyta
Ciekawam Waszych komentarzy - dużo to czy mało?
Dea, myślę, że jak na pierwszy raz to w sam raz. 🙂 Ile po Waszym kowalu są te kopytka?
Ładną wklęsłość podeszwy widzę. Campinie pewnie jest wygodniej kiedy zlikwidowałaś tą przerośniętą ścianę
Czy na kursie wspominano o tym, żeby przy zawężonej strzałce (co jest przeważnie efektem za długiej przedniej ściany) poszukać gdzie łączy się ona z dnem rowka przystrzałkowego? Poradzono mi to na forum barefoot i byłam zaskoczona jaką przeraźliwą głębokość mają one u mojego konia... ale kobyle od razu ulżyło. 🙂

Nie martw się - ja strugam też po 3 godziny, a koń zasypia na stojąco. Może jak dorobię się barów godnych Pudziana to pójdzie szybciej 😉

Na mój rozum szybko korygować do niskiego ustawienia piętek musimy u konia ochwatowego lub innego patologicznego np.trzeszczkowca - żeby odciążyć przeciążone na max listewki, spoziomować kość kopytową i odbarczyć uciśnięte/zropiałe tworzywo kopytowe.
U konia zdrowego raczej nie cięłabym tak gwałtownie - metoda małych kroczków wydaje mi się tu bardziej adekwatna, jako bardziej odpowiadająca naturalnemu procesowi ścierania kopyta. I mniejsza jest możliwość, żeby coś zepsuć jednym głębokim pociągnięciem noża 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
21 listopada 2008 09:16
a ten rów na linii białej to norma czy zmiana chorobowa?
caroline   siwek złotogrzywek :)
21 listopada 2008 10:41
cytat z wątku "Zobacz najnowszy post Tajniki pielęgnacji kopyt":
_Gaga napisał: Co do Strasser - za swoje "cudowne" metody ma kilka spraw w sądzie... Kopyta ochwatowe skrwawia "bo tak jest naturalnie". Podkowa to zło - oczywiście lepiej bosym koniem ciągnąć wóz po asfalcie, bo przecież konie w naturze też ciągają wozy a podków nie mają
(podkreslenie moje)

w związku z powyzszym stwierdzeniem _Gagi nasunęło mi się takie pytanie - jak mają się naturalne metody utrzymywania kopyt do nienaturalnego użytowania koni?
To znaczy - rozumiem, że w naturze konie chodza bez podków, że same szukają pokarmu a nie czekają na porcyjke owsa w żlobie, nie mieszkają w boksach, no i najważniejsze - nie pracują. slowem: są natualne i nie dotknięte cywilizacją.
I właśnie nie bardzo rozumiem jak "natualna" pielęgnacja kopyt - czyli dostosowana do takich własnie warunków - ma się sprawdzać w warunkach ściśle nienaturalnych w jakich przebywa wiele koni - boks, hale z elastycznym podłozem i praca pod siodłem, albo np. chodzenie po kamienistych ścieżkach, albo np. koń dorożkarski.

czy coś takiego w ogóle jest brane pod uwagę?
czy raczej po prostu jest to zbywane stwierdzeniem, ze trzeba zmienic warunki "przechowywania" i użytkowania konia?
czy metody Dr Strasser moga byc stosowane u przeciętnego konia ucywilizowanego?
czy to po prostu tylko część całego "nurtu naturalnego"? (bez negatywnych konotacji 😉)

dlaczego pytam - bo zastanawiam się jakie zastosowanie moga mieć takie metody u przeciętnego konia, któremu nie zamierzamy zmieniać stajni ani warunków bytowych (czyli owies, słoma, boks, hala, tylko kilka godzin dziennie na padoku, czesto piaszczystym a nie na łące). to w ogóle ma sens? czy żeby miało sens trzeba sie zabrac za przebudowe calego swojego systemu pracy z koniem i jego utrzymania?
dea   primum non nocere
21 listopada 2008 11:40
Ela - ten rów na linii białej, jesli chodzi Ci o bok kopyta, to nie jest normalna sytuacja - podejrzewam, że to wynik strugania na wysokie piętki. Jeśli zmiana strugania nie pomoże, przemyślę żywienie.

caroline - oczywiście konie trzymane w nienaturalnych warunkach będą mieć kopyto wyglądające inaczej niż takie biegające godzinami po stepach szerokich. Dlatego (nie wiem jak Strasser, kurczę, odbiegamy od tematu wątku) zalecenie mamy, żeby robić tyle, na ile kopyto pozwala. Kopyto pozwoli na różną ingerencję, zaleznie od warunków, w których jest koń. Czasami na przykład kopyto nie pozwoli zjechać z piętkami nisko, bo strzałka boli. To "pozwalanie" to twardy materiał na podeszwie - jeśli koń np. chroni strzałkę, to więcej jest twardego materiału na podeszwie od strony piętek, tego ciachać nam nie wolno.
Samo wywerkowanie do fizjologicznego kształtu kopyta nie zaszkodzi koniowi trzymanemu w żadnych warunkach. Natomiast jeśli chcemy dążyć do tego, żeby koniowi było jak najwygodniej i kopyta były jak najzdrowsze, trzeba też spojrzeć na inne czynniki (warunki utrzymania, żywienie). Żywienie - niskocukrowe służy kopytom, warunki utrzymania - czyste środowisko, jak najwięcej ruchu, najlepiej po nierównym terenie (wtedy kopyto "ćwiczy", wyginając się na różne strony), i co ważne - wybieg z takim podłożem, na jakim chcemy pracować. Jeżeli koń ma chodzić tylko po miękkich podłożach na halach/ujeżdżalniach, to nie ma sprawy i nie trzeba się przejmować tym co ma na wybiegu; jesli ma chodzić w terenie po kamieniach, to idealnie jest, jeśli na wybiegu też ma kamienie/żwir. Im więcej po tym chodzi na co dzień, tym mniejsza szansa zaliczenia podbicia podczas jazdy - kopyto się przyzwyczaja i robi odpowiednio twarde. Jak paszczak zasuwa na co dzień po błocie, to nie ma się co dziwić, że się podbije, wychodząc na kamienistą drogę.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
21 listopada 2008 11:44
tak apropo ochwatu - ciągle i wszędzie jest to schorzenie wymieniane w kontekście kopyt poochwatowych. Ale przecież ochwat nie jest aż tak rozpowszechnionym schorzeniem?
dea   primum non nocere
21 listopada 2008 12:31
Jest bardziej rozpowszechniony niż się ludziom wydaje 🙂 Łagodne zmiany "ochwatowe" (czyli rozluźnienie mocowania listewkowego, "rozlania" kopyta na którąś stronę) ma wiele koni i właściciele tego nie wiedzą nawet. Tyle że to jest tzw. ochwat przewlekły (nie mylić z ostrym) - może wynikać z drobnych problemów żywieniowych (np. za dużo cukru w diecie właśnie) albo z mechaniki (fizyczne siły "odrywające" ścianę od kości => ochwat mechaniczny).
Dwa dni temu napisałam post, zajęło mi to z 40 minut i już oglądałam podgląd, kiedy się stracił.
Więc wracając:



Aquarius - 8-miocentymetrowe???? To jest w ogóle możliwe??? Ja u mojej kobyły zjechałam centymetr, i tak byłam przerażona, że tak dużo do piłowania było...



Niestety, to jest możliwe. Owy pan poćwiczył na martwych kopytach, poszło mu nieźle i odniósł wrażenie, że martwe, to takie samo, jak żywe.
A tu przykłady, cała możliwa korekcja miała nastąpić od razu.







A wiecie może, czy metoda Strasser pozwala na cięcie żywej tkanki (twardej części podeszwy itp.)?


Z tego, co pamiętam pierwszym krokiem miało być odsłonięcie strzałki i rowku przystrzałkowego, aż do jego zupełnego oczyszczenia, co miała nam wskazywać na ile możemy wszystko ściąć. Więc wydawałoby się, że liczy się z kopytem.



no właśnie. a czy to jest tylko ból czy coś więcej? jesli koń latami ma złą postawę to i stawy (cały aparat ruchu) pracował źle ale tez w takiej złej postawie jest "wypracowany". korekcja kopyt moze spowodować zmiany postawy (skątowania) całej nogi/nóg, stawów, etc.


Oczywiście coś więcej. Mój koń stoi na przodach na wewnętrznych ścianach. Był przypadkowym źrebakiem, za wiele się nim nie zajmowali, więc zmiany nie zostały przede wszystkim tylko w kopytach, ale przeniosły się widocznie na pęciny - po zewnętrznej stronie jest po prostu więcej narośniętego ciałka. I gdy kowal wziął się za jego kopyta, zewnętrzna ściana już się zaczęła trochę zapadać.
Tak wyglądało przed struganiem w kwietniu:




A tak wygląda niedługo po struganiu miesiąc temu:






Ale to dotyczyło np. celowego zostawienia większej ilości materiału na mocniej ścierającej się ścianie (tego NIE robić), natomiast "przywrócenie fizjologicznej formy" - tak i od razu.



U mnie wygląda to tak, że kowal nie ma, co zostawiać na wewnętrznej ścianie, bo wszystko się ściera. Trzeba się więc skupić tylko na ścinaniu zewnętrznej? Ale w ogóle jak korygować takie wady z mocniej ścierającą się jedną stroną?
I teraz pytanie: czy struganie po trochu sprawdzi się w takim przypadku? Tzn. cała noga jest ustawiona do środka, więc jeśli nawet ścinamy na zewnątrz, to kopyto jest zaprogramowe, żeby stoi na wewnętrznej stronie i cały czas mocniej ją ściera. Kowal ścina zewnątrz, ale wydaje mi się, że mógłby ściąć więcej i ustawić je chociaż na prosto - teraz od pół roku nadal zewnętrzna jest trochę dłuższa od wewnętrznej po struganiu. Chociaż zmiany widać...



z tego co ja się zdążyłam doczytać to Strasser preferuje częste delikatne przypiłowywanie kopyt aniżeli drastyczniejsze a rzadki. Dlatego nacisk kładziony jest na szkolenie samych właścicieli by sami w swoim zakresie te częste delikatne rozczyszczania mogli robić.

Ale to juz po tym jak kon przeszedł do fazy "rozczyszcznie metodą Strasser"
Może ktoś wyjaśni czemu przejście z nie-Strasserwoych metod np. z kutych kopyt na metody Strasserowe wymaga aż tak drastycznego rozczyszczenie a nie jak Caroline wspomina zastosowania metody małych kroczków.



Dokładnie. Strasser kazała mi przy trzeszczkach strugać nawet co dwa dni, przypiłowywać, by kopyto było cały czas w optymalnym ustawieniu.
Jednak pierwsza korekta ma w największym stopniu doprowadzić do poprawnego ustawienia, bo tylko kopyto poprawnie ustawione i skątowane może pełnić swoje funkcje, zapewnić odpowiednie ukrwienie kopyta i nogi. Bez odpowiedniego ustawienia kopyto nie będzie prawidłowo pracować i "nie wyleczy się".
Natomiast wydaje mi się, że prawidłowe werkowane i prawidłowo okute kopyto po zastosowaniu metody dr Strasser nie powinno tego bardzo boleśnie odczuć. A wydaje się, że metoda wymaga drastycznego przejścia, bo większość kopyt jest źle werkowana i mimo wszystko, źle okuta.

To kopyto Strasser rozczyszczała wraz z kowalem:




Widać ile ścięła za pierwszą korektą. Ściana była sporo podwinięta.

Te to jeszcze nie najgorsze przypadki, ale to kopyto na samej górze, które trafiło się mi, było tragiczne. Koń stał na długich podwiniętych piętkach i nie wyobrażam sobie ścięcia tego od razu u żywego konia. Z drugiej strony mała korekcja nie dałaby zbyt dużo.





Małe kroki łatwo i dobrze stosować na ładnym kopytku. Gorzej, gdy wygląda tak jak te wyżej.

* Wszelkie błędy są spowodowane złymi wnioskami i pośpiechem. Poprzedni post był lepszy.
dea   primum non nocere
21 listopada 2008 14:05
Patrząc na zdjęcie "żywego" kopyta - ależ jest tam co ciąć, przede wszystkim ściany wsporowe. Za wysokie i leżące (to najczęstszy błąd). Podstawa to ciachać je prostopadle do kierunku rośnięcia. Drugie - grubość ściany w miejscu "wywinięcia" - wg SANHCP to wszystko jest do spiłowania "w pionie" i zaokrąglenia krawędzi.
Faktycznie staw pęcinowy wygląda na mocno zwichrowany i to jest właśnie sytuacja, w której nie byłabym pewna, czy ta metoda pomoże i być może nie brałabym się za samodzielne struganie... - ale instruktor twierdzi, że on by zwerkował "tak jak kopyto mówi" i to nigdy nie da złego efektu.

Co do Strasser, sądząc po martwych kopytkach ze zdjęć (btw. obrabialiśmy podobne, niestety...) - brrr! jednak tnie podeszwę żywą. Pewnie dlatego się zdarza, że koń kuleje po wstępnym rozczyszczaniu. Tutaj wystarczy, że się nieco za bardzo podetnie i łatwo dojechać do krwi. Chociaż niewykluczone, że to też działa na dłuższą metę. Pozostałe reguły brzmią podobnie.

Podobno nawet przy tak zaniedbanych kopytach, przywrócenie od razu "naturalnej formy" daje koniowi ulgę... Mam nadzieję, że nigdy nie bedę tego musiała sprawdzać :/

EDIT: ciekawe "case study" ciężkiego ochwatu, leczonego bez kucia
http://www.ironfreehoof.com/Druid.htm
dea   primum non nocere
21 listopada 2008 19:36
Wrzucam nowy post, żeby było widać, że się zmieniło - bo parę osób pytało o "nadkorekcję postawy":


Dwa słowa komentarza: mamy tu "zbyt szeroko rozstawione nogi" (lewy obrazek), próbujemy to korygować, zostawiając więcej wewnętrznej ściany, zewnętrzną ścinając na zero (środkowy obrazek). Widać jednak, że problem znajduje się nie w kopycie, ale powyżej (powiedzmy, że to przody - w nadgarstkach). "Korekta" problemu nie rozwiąże, ale przeniesie go wyżej. Widać, że nadgarstki dalej próbują pozostać w ustawieniu, do którego przywykły, natomiast naprężenia przeniosły się jeszcze wyżej - łokieć, łopatka... Wtedy dopiero konio może obolały chodzić...

Alternatywa - to werkowanie kopyta "na fizjologicznie" - noga nadal będzie krzywa, ale koniowi będzie z tym wygodnie. Nie zostawianie "nadmiarów" i częste werkowanie sprawi, że zwyrodnienie nie będzie się pogłębiać.
no to może ja się też wypowiem

mam dwie kobyły z problemami kopytowymi:
jedna poochwatowa - ochwat przewlekły, chroniczny (od 9 lat) - wystąpił w jednym przednim kopycie w wyniku powikłania po operacji związanej ze ściąganiem puszki kopytowej (usuwanie nowotwora)
w najgorszym momencie rotacja kości wynosiła ok 17 st i nastąpiło pęknięcie podeszwy - ale na szczęście kość nie wyszła na zewnątrz.

druga kobyła trzeszczkowa z bardzo płaskimi kopytami i ze skrzywieniem postawy przednich nóg - a w konsekwencji kopyt.

wcześniej podkuwane ortopedycznie ale pod natchnieniem dr Strasser zdecydowałam się ponad dwa lata temu rozkuć je definitywnie - mimo że kowal i weterynarz byli nastawieni do tego pomysłu raczej sceptycznie...

udało się - ale połowicznie
kobyłki są wprawdzie bose - ale trzeszczkowiec pod siodło musi mieć zakładane buty a ochwatowiec zawsze poza boksem musi chodzić w butach - czyli na padok i pastwisko bo pod siodłem nie chodzi.
duże znaczenie ma tu nasza nawierzchnia - mieszkam w zagłębiu granitu i ziemia rodzi b. dużo kamieni i kamyczków o ostrych krawędziach.

kopyta nie są prowadzone ściśle wg metody Strasser - można powiedzieć że ogólnie metodami naturalnymi a nie jakąś konkretną
werkuję je co tydzień-dwa - a co dwa miesiące nasz kowal kontroluje moje dokonania i wspólnie się zastanawiamy jak dalej prowadzić chore kopyto
bo korekta chorego kopyta nie jest łatwa - powiedziałabym wręcz że to bardzo trudna sprawa...
tym bardziej że kobyła ma ogólnie schorowane kości i stawy (i nie tylko ) więc nie ma szansy na wyleczenie a tylko na łagodzenie skutków i próby niedopuszczania do nawrotów, które niestety się wciąż zdarzają
Wet był i RTG zrobił.
W jednym kopycie nic się nie ruszyło, w drugim o kość kopytowa opadła o milimetr. (koń przeżył 3 ochwaty).
Hura
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
29 listopada 2008 17:10
DEA dziękuję za rysunek i opis. (-zastępczy kwiatek)
Teraz juz bardziej rozumiem co robić ze swoją.
cytat z wątku "Zobacz najnowszy post Tajniki pielęgnacji kopyt":
</span><table width="90%" cellspacing="1" cellpadding="3" border="0" align="center"><tr>  <td><span class="genmed"><b>_Gaga napisał:</b></span></td> </tr> <tr>  <td class="quote">Co do Strasser - za swoje "cudowne" metody ma kilka spraw w sądzie... Kopyta ochwatowe skrwawia "bo tak jest naturalnie". <span style="text-decoration: underline">Podkowa to zło - oczywiście lepiej bosym koniem ciągnąć wóz po asfalcie, bo przecież konie w naturze też ciągają wozy a podków nie mają</span> </td> </tr></table><span class="postbody">
(podkreslenie moje)

w związku z powyzszym stwierdzeniem _Gagi nasunęło mi się takie pytanie - jak mają się naturalne metody utrzymywania kopyt do nienaturalnego użytowania koni?
To znaczy - rozumiem, że w naturze konie chodza bez podków, że same szukają pokarmu a nie czekają na porcyjke owsa w żlobie, nie mieszkają w boksach, no i najważniejsze - nie pracują. slowem: są natualne i nie dotknięte cywilizacją.
I właśnie nie bardzo rozumiem jak "natualna" pielęgnacja kopyt - czyli dostosowana do takich własnie warunków - ma się sprawdzać w warunkach ściśle <span style="font-weight: bold">nie</span>naturalnych w jakich przebywa wiele koni - boks, hale z elastycznym podłozem i praca pod siodłem, albo np. chodzenie po kamienistych ścieżkach, albo np. koń dorożkarski.

czy coś takiego w ogóle jest brane pod uwagę?
czy raczej po prostu jest to zbywane stwierdzeniem, ze trzeba zmienic warunki "przechowywania" i użytkowania konia?
?
czy metody Dr Strasser moga byc stosowane u przeciętnego konia ucywilizowanego
czy to po prostu tylko część całego "nurtu naturalnego"? (bez negatywnych konotacji 😉)




Witam jestem tutaj nowa . znalazłam to forum przypadkiem szukając nowości związanych z metodami dr Strasser , weszłam tu, przeczytałam cały temat bo jest mi niezwykle bliski.

Jeśli pozwolicie odniose sie do tej zacytowanej wypowiedzi . Ale najpierw po kolei .

Jestem w posiadaniu konia, któremu kowal tak załatwił kopyta ze po pewnym czasie właściwie okazało sie , że jedyna humanitarna decyzja jaką mogę podjąć to uspić zwierze by dłużej nie cierpiało. Ponieważ zwierzak już praktycznie leżał , nie jadł i nie pił - została tylko skóra i kości, żadne leki nie pomagały , kroplówki, kompletnie nic, dostał odleżyn i właściwie godziny dzieliły mnie od wprowadzenia w życie tej decyzji .
Koń swego czasu został podkuty , bo co bo chciałam poprawić mu kopyta. Koń mial kopyta zdrowe i piękne tylko ze w bezśnieżną zime , która była na zmiane błotnista i zamarznięta sprawiło że kopyta zaczęły sie poważnie ścierać, aby temu zapobiec koń został podkuty.
Kowal bardzo polecany  z ogromnym doświadczeniem bo już miał za sobą wiele lat kucia. Ale kowal , który uważa że piętki muszą byc wysokie , i tak ucinał przód zostawiał tył, i tak pare razy, aż w końcu koń ochwacił sie tak poważnie - jak napisałam wyżej. Rtg wykazało poważną rotację kośći w obu kopytach . Był to ochwat mechaniczny przewlekły wszystko zaczynało się powoli, najpierw lekkie objawy ochwatu , potem zapalenia i stawów w wyniku nieprawidłowego ustawienia kopyta. W końcu kopyta zaczęły sie zacieśniać , ponieważ niestety , ale podkowa  ogranicza pracę kopyta i nie rozszerza sie i nie zwęża ono u podstawy w czasie ruchu, to prowadzi do zacieśnienia ( niech kto mówi co chce , może sie ze mna nie zgadzać, ja nie zabraniam nikomu wierzyc w to czy tamto, ja uwarzam tak i przy tym obstaje) .
W szczegóły wnikać nie będe bo nie jest mi łatwo o tym pisać , ale jeśli ktoś w pełni popiera metode Strasser, to chętnie bym o tym porozmawiała chociażby na pw i byc może dowiedziała sie czegoś czego jeszcze nie wiem.

Wtedy tego dnia coś mnie oświeciło , siedziałam i myslałam co dalej, przeglądałam internet, wpisałam w google ochwat i znalazłam  metode leczenia koni ochwatowych Dr Strasser .

Koń dzisiaj jest w bardzo dobrej formie, kopyta tak bardzo zniekształcone wyobrączkowane wróciły do normy , koń szybko przybrał na wadze , stawy również wróciły do naturalnego położenia , nie są już popuchnięte .
Co prawda jeszcze nie pracuje , bo chce żeby był całkowicie w formie, a wiadomo , ze mimo iż nie widac tak na oko to ja jeszcze czuje ze potrzeba mu czasu .

Od tamtego czasu staram sie dowiadywać o koniu w pełnym tego słowa znaczeniu wszystkiego co sie da , o kopytach wiem teraz takie rzeczy o których kiedys mi sie nie śniło, dziękuję ogromnie Dr. Strasser że wydała książki ochwat i kucie , którą jeden z użytkowników uznał za chłam . okej niech uznaje jego sprawa . Ja wiem jedno - ukazała tu wiele prawdy , spójnej , logicznej i udokumentowanej . Do tej pory myślałam, że to kość rotuje względem puszki kopytowej, a nie jak jest w rzeczywistości na odwrót, że kość rotuje ponieważ ścięgno ciągnie ją w dół czy jakos tak określił to weterynarz, który wysmiał mnie , że decyduje sie na ten krok czyli całkowite obniżenie piętek, i przywrócenie kopytu prawidłowego kształtu , które kowal spaprał totalnie.
On nie widział logiki jaka istnieje w czasie rotacji , że puszka odrywa sie od kości na zasadzie dźwigni , poprzez nacisk na przód , gdy pietka jest wyższa niz natura nakazuje . Listewki nie sa w stanie wytrzymać naporu tych kilogramów końskiego ciała i trzy razy większego natężenia siły nacisku w czasie ruchu.

I teraz odnoście cytatu.

Gaga chyba , jeśli sie pomyliłam poprawcie, uważa za totalne zło kiedy koń ciągnie wóz na bosaka po asfalcie . Hmmm nie będe cytować tu nikogo i niczego , napiszę z własnego doświadczenia.

Począwszy od początku mojego życia, a konkretniej pamięci - to poznałam chyba setkę koni, które na bosaka pracowały w zaprzęgu, kiedys po bruku , teraz asfalcie , miały sie świetnie, umierały w starczym wieku - przynajmniej te , których właściciel nie kopnął na starość w tyłek i nie oddał na rzeź, ale to nie ten temat.
Znałam też kute , które pracowały na takim samym terenie, ale większość z nich jakoś dziwnie znikała z tych gospodarstw, po jakimś czasie.

i teraz tak:
Niech każdy założy sobie żelazną sztabę na stopę i przebiegnie truchtem pół kilometra po asfalcie . Zobaczycie co sie stanie z waszymi włókienkami w mieśniach i jak zareagują na to nerwy . A teraz sobie pomyslcie , jak koń kłusuje po asfalcie w żelaznej podkowie z hacelami - mam na mysli szczególnie przód gdzie w miejscu gdzie kończyna ma swój początek jest klatka piersiowa a tam jest serce , które bierze te wstrząsy na siebie .
Znałam konia podkutego na przód , który intensywnie pracował na asfalcie -również  w galopie (właściciel był mocno ograniczony umysłowo) , koń padł na zawał dość szybko bo po kilku miesiacach takiej fajnej pracy w żelaznej sztabie na nogach na asfalcie. Jego serce było w fatalnym stanie . Kto chce niech nie wierzy , jego sprawa, ja podkreslam, że winne za śmierć konia jest praca w szybkim tempie na asfalcie w podkowach , gdzie koń podkuty odczuwa w stępie 3 razy większą wibracje niż bosy w kłusie pracując na asfalcie( ta mysl po przecinku jest juz zaczerpinięta z książki) .

I jeszcze z moich obserwacji , spójrzcie z boku na konie zaprzęgowe podkute i nie podkute pracujące na asfalcie , a zauważycie ogromną różnice w ruchu (kłus) u koni bosych jest on na pełnym  luzie , koń biegnie chętnie luźno czasem pobrykuje chętnie przyspiesza . Koń podkuty jest totalnie sztywny i jedyne co próbuje to zwolnić - wiem bo jeździłam po asfalcie i takim i takim koniem . Mieszkam na wsi i mam możliwość obserwowania koni w pracy w zaprzęgu na asfalcie zarówno bosych jak i i podkutych , różnica jest ogromna. Konie zaprzęgowe częsciej pracują na asfalcie , w przeciwieństwie do koni wierzchowych , dlatego mówie o zaprzęgowych. 

Dlatego Gaga - zapytam na czym oparłaś myśl , którą napisałaś  "oczywiście lepiej bosym koniem ciągnąć wóz po asfalcie".

Moja odpowiedź - oczywiście , że lepiej - mówie to z czystym sumieniem z doświadczenia.

Co do podłoża o którym wielu pisze , że kamienie itp.
Konie na wolności przemierzaja ogromne przestrzenie i jeśli np chodzi o mustangi czy konie brumby - nie jest to piasek, a dziewiczy teren , na którym jest pełno skał i kamieni . Często w poszukiwaniu pokarmu przemierzają na dobę nawet 100km (głównie 40 - 60 km) . Chodzą zdecydowanie po gorszych terenach niz nasze konia (czasami jakies kamienie , asfalt) dożyły do dzis dnia , to znaczy , że musiały ich kopyta radzic sobie z tym świetnie.
Więc w czym konkretniej jest problem.

A dlaczego sobie radziły?
ponieważ kopytka źrebiece w godzinę po urodzeniu już zaznawały kontaktu z takim podłożem - to się nazywa przystosowanie organizmu do danego środowiska
Dlaczego nasze - "cywilizowane " jak to nazywają niektórzy - konie maja słabe kopyta ? bo źrebięta wychowują sie na pastwiskach równiusich , gładziusich i na padokach piaskowych, a jeszcze gorzej jak większość życia źrebiecego spędzają w stajni bo i takie przypadki znam . A może by je tak od urodzenia z kamieniami oswajać  nie trzeba od razu zmieniać chowu na tabunowy bezstajenny , wystarczy godzina ruchu dziennie po takim terenie a zobaczycie jakie to przyniesie efekty

cytat
"do nienaturalnego użytowania koni?"
co to właściwie według Ciebie oznacza .
Bo dla mnie użytkowanie to praca , a praca wiąże sie z chodzeniem , bieganiem , gdy kon nas niesie na grzbiecie, idzie , porusza nogami, tyle , że ma kilka kilo więcej - ale co z tego - no to zrobi 10 km mniej niz na wolności bo ma obciążenie , pracując w zaprzęgu , również idzie - nie widzę tu nic nienaturalnego, tyle , ze wlecze za sobą puszke na kółkach , ale ma na to tyle siły że nie szkodzi to jego zdrowiu.

. Mieszka w stajni " no to co napracował sie to i odpocząć musi , na wolności konie też odpoczywają, jeśli ma czysty zaścielony świeżą słomą , wywietrzony boks , a czuje sie tam dobrze (fakt ze nie naturalne jest trzymanie konia w budynku) no to co w tym złego  skoro tu tylko odpoczywa .

Że cieżko trenuje , pracuje ? To wciąż jest powiązane z ruchem , ktory dla konia jest naturalny > na wolności nie trenuje? oczywiście trenuje, tylko inaczej dla niego cały dzień łążenia za pokarmem jest treningiem, u nas pracuje intensywniej , ale krócej i dlatego dostaje owies, a myslicie , ze jakby stado mustangów spotkało pole owsa na swojej drodze to by go nie zjadły? nie widze również w podawaniu owsa nic nienaturalnego. 

Mój koń był leczony metoda naturalną , a wcale nie był przestawiony na chów bezstajenny , noce spędza w stajni na ściółce ze słomy tak samo jak przed chorobą - teraz jest to czas dużo krótszy niż latem , ale kopyta ma piłowane dwa razy w tyg, ponieważ nie jest w stanie ich zetrzec jak koń wolny i nie ma tu nic drastycznego , poprostu nie jest werkowany jak w kowalstwie konwencjonalnym co 6 tyg a nawet 2 miesiące, tylko po milimetrze co 3 dzień
, mój drugi kon zupełnie zdrowy , również został przestawiony na werkowanie częste , bo nie robi dziennie tyle kilometrów by zetrzec to co rośnie, a kopyta ma świetne , bardzo mocne , głębokie , zahartowane, bo juz od źrebiecia wychował sie na terenie (piach, pastwiska, żużlowe drogi, kamieniste bezdroża , asfalt) do tego częsty kontakt z wodą , dzięki czemu kopyto jest nawodnione , elastyczne, trwałe, zero kruszenia, odłupywania .

Właśnie tak mozna sprawić, że kopyto będzie zahartowane już na całe życie .
Ten kon poochwatowy niestety nie był tak wychowany , kupiłam go .

Sami powiedzcie , czy to tak dużo, czy to aż tak trudne dla nas cywilizowanych ludzi, by zahartować kopyto i by dało ono sobie radę w każdym terenie, nie trzeba go wywozić w góry i złączyc z kozicami, wystarczy troche zdrowego rozsądku i checi posiadania konia zdrowego bez ulepszania go przez podkowy.

Podkowa naturalna nie była, nie jest i nie będzie. Przybijana jest po to by przeskoczyc biologiczne mozliwości konia, szybko w ciągu jednego dnia , przy czym zahartowanie mogłoby trwać nawet rok, ale jest możliwe również u koni dorosłych .

Cytat
"
czy metody Dr Strasser moga byc stosowane u przeciętnego konia ucywilizowanego"

a dlaczego nie? werkowanie tym sposobem to nie jest nic wydziwnego z innej planety , poprostu robisz to częsciej , a nie co 6 tygodni. No i oczywiście logiczne jest , że koń powinien chociażby w dzień spędzać czas na ruchu czy to praca czy pastwisko. ale tak powinno być w każdym przypadku .

Nieco inaczej jest w przypadku konia chorego , chociaż ja poza utrzymaniem kopyta w naturalnym kształcie nie zmieniłam niczego szczególnie mocno.

Czyli podsumowując - tu chodzi o to by utrzymać kopyto przednie w kącie 45 stopni, tylne 55 stopni, a koronke  30 stopni , wybierać środek wzdłuż strzałki by kopyto sie nie zacieśniało i nie ugniatało na tętnice palcowe .

Na koniec - nie jestem całkowicie przeciwna kuciu, chociaż po zapoznaniu sie z dostępnymi materiałami , rozmowach z ludxmi , którzy popierają bose kopyta , niskie piętki , dużo sie zmieniło w moim odczuciu.

Ale nie potępiam kucia , jesli koń ma przerwy w kuciu , podkuwa go wykwalifikowany i mądry kowal , który zna , jest pewny i świadomy prawidłowego kształtu i skątowania kopyta , koń, który pracuje w przeważajacej wielkości na asfalcie jest podkuty gumową podkową .
W chwili obecnej nie zgodze się z tym , że kucie żelazną na prace na asfalcie jest dobre , bo nie jest, jest to ogromna tortura dla samego kopyta , dla stawów , mięsni , wiezadeł  i ścięgien , kości także , oraz serca.


dea ten rowek w miejscu białej linii jest wynikiem przerostu ścian wsporowych , widziałam zdjecia i faktycznie kowal Ci spartolił te kopyta , Biała linia wypadła stamtąd na tej samej zasadzie co ta stara pokruszona podeszwa , którą w rzadko robionym kopycie mozna wydłubać kopystką.

Przepraszam za długi post. 
caroline   siwek złotogrzywek :)
10 grudnia 2008 09:32
JolantaG, zacytowałas mój post, ale widzę, że zupełnie nie wychwyciłas o co pytałam.
a pytałam o zdaje się rzecz podstawową - czy decydując się na prowadzenie koniowi kopyt metoda Dr Strasser mozna pozostac przy dotychczasowym sposobie utrzymania konia? np. 20 godzin w boksie, godzinka pracy na rownym elastycznym podlozu, do tego ew. karuzela lub piaszczysty padoczek na nie wiecej niz godzine dziennie.
bo z tego co obserwuje, decyzja o prowadzeniu kopyt tą metodą to również przestawienie konia na padoki na caly dzien - bo wydaje mi sie to immanentną czescia tego systemu zeby kon caly czas chodzil -> jak w naturze.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się