Kącik folblutów

I pogodzić się, że będę miała konia rekreacyjno-sportowego, maks do C w skokach (może), ujeżdżenie nawet trudne, ale bez szans na wysoki wynik... Możliwe, że będę jeździć go dla córki, żeby sobie III licencję w skokach zrobiła, jakieś C w ujeżdżeniu pojeździła (albo wyżej).
Potem może być świetny dla najmłodszego. Jeśli zostanie z nami. A chyba zostanie, bo musiałabym trafić na znakomity układ, żeby zaakceptować rozstanie.


chciałabym sobie móc w taki sposób ponarzekać. :/

przepraszam, wiem, że sytuację masz obecnie nieciekawą i Cię to dołuje, bo chciałaś na nim jeździć coś innego, ale nosz...!

nie zmarnowałaś tego czasu. zwłaszcza jak koń aż tak (!) rokuje. dla wielu osób to jest spełnienie marzeń, a dla Ciebie powód do narzekań? 🙁 życzę Ci, żebyś mimo to znalazła konia, na którym będziesz mogła się "spełnić".

EDIT: choć wciąż mam nadzieję, że cały Twój post źle przeczytałam i tak naprawdę nie narzekasz, że koń tylko na C w skokach i ujeżdżeniu się nadaje.
Moje odczucia Magdzior i halo są mianowicie takie ( trochę was ochrzanię za to jojczenie i będę się mądrzyć :hihi🙂: obydwa konie były bez gotowości startowej na klasy w których odniosłyście niepowodzenie. Rzeźbi się do za przeproszeniem "usranej śmierci" to z czym ma się ewidentny, podstawowy problem zanim pójdzie się wyżej. Po to aby start w wyższej klasie był przyjemnym do wykonania zadaniem na 1000% w aktualnych możliwościach konia, bo w WKKW nie ma miejsca na przypadki. Przypadki bywają nieprzyjemne w skutkach.

Skoro koń jest nie do końca na pomocach ( co pokazuje wielokrotnie w ciągu sezonu próba ujeżdżeniowa), są problemy z pracą po płaskim na treningach, koń na próbie skokow robi więcej niż jedną zrzutkę ( jedną można od biedy przypisać przypadkowi) to naprawdę nie jest on gotowy na 1*. Ja bym twardo pojeździła te P aż do naprawdę regularnie uzyskiwanej w miarę wysokiej punktacji i to najlepiej utrzymanej już z próby ujeżdżenia ( myślę tu o góra 55 pkt końcowych po zawodach).
W tym wypadku uczy, zdobywa doświadczenie koń i jeździec. Nie ma co porównywać szybkości kariery, przechodzenia do wyższych klas z parami, gdzie jeździec ma wieloletnie, spore doświadczenie i to w tych wyższych klasach. Pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Nie ma mocnych.


Koń który nie chce galopować - nie jest gotowy. Konia trzeba naskakać na przeszkodach crossowych, bo to jest nie fair względem zwierzaka. Ja bym wolała, na koniu wymagajacym rozgalopowania, obskakania pojechać na trening crossowy ( i to taką samą odleglość i za te same pieniądze co na zawody) niż na zawody. Odnośnie startów: poszedł przyzwoicie LL i super. Klasę wyżej ma problem, to są dwie opcje dla osoby z ambicjami wkkwowskim: pojeździć i cały sezon to LL, niech się opatrzy, rozgalopuje, polubi, a potem zobaczyć jak będzie wyżej, albo sprzedać i kupić takiego z predyspozycjami do konkurencji. Jak się zwierza kocha i nie jest się gotowym na decyzję o sprzedaży, a ma się przy tym ambicje na startowanie wyżej niż "zawody za stodołą", to należy się cieszyć, że koń rokuje na C klasę w skokach i ujeżdżeniu.

Mój Czesław ma 13 lat, mamy kupę lat w PL zmarnowanych ( albo źle wykorzystanych - jak zwał, tak zwał 😉) z wielu przyczyn. Napewno nie jest dobrym prospektem na C klasę w ujeżdżeniu, w skokach może i  jest, ale ja za cieńka w uszach jestem na parkury skokowe 130 🤣.
Czesiu jakoś spiewająco mnie przez te brytyjskie crossy nie przewozi i prospektem na cos wyżej to raczej nie jest. Kocham tego zwierzaka (mam go blisko 8 lat) i zostaje z nami do końca bez względu na jakośc przydatności do konkurencji. sama jestem jeźdźcem bawiącym się w WKKW, wciąż uczącym się i póki co uczymy się z Czesiem razem.
Trener twierdzi, że z racji wieku, iluś tam lat "pracy inaczej" (zanim na siebie wpadliśmy), że optymistycznie Jeff'a ( Czecha ksywa w stajni 😉) możliwości kończą się na Open Novice ( cross gwiazdkowy, czworobok dwugwiazdkowy i parkur dwugwiazdkowy). mamy szansę na poprawne czworoboki, ale bez efektu wow, bo koń ma warunki ruchowe jakie ma. Co do reszty to ciężka praca przez przyszłe sezony i tyle. Nikt mi tu oczu nie mydli i jestem za to wdzięczna. Wchodzę w to, bo to brzmi sensownie, mam szansę na sensowną edukację jeździecką.

Ja i Czesiu ogarniamy sie i to po wielu latach razem spędzonych na nie do końca wnoszącej coś pracy ( to moje odkrycie sprzed kilku miesięcy).
Nasz trener ( od lutego nowy trener u którego aktualnie stoimy w stajni, facet z wieloletnim doświadczeniem w eventingu, otwarty na kontynentalne nowości i uczący znacznie inaczej wielu elementarnych spraw niż w PL, ale to już sprawa na inną rozmowę 😉 ) wymaga i uczy cierpliwości w stosunku do konia, aktualnych możliwości oraz ambicji. U Simona nie chodzi o to aby jakoś ukończyć ten cross, znależć się po drugiej stronie... nie, nie to za mało. Chodzi o to aby koń był na pomocach!!! Chodzi o rytm, o utrzymanie konia w stosownych ramach do sytuacji, o szybkość i łatwość reakcji.
Odnośnie skoków: na parkurach wkkwowskich wg Simona nie ma przypadków, są ustawione w pasującym dystansie i odleglościach. Jak całość pojedziesz ( na przygotowanym, na pomocach zwierzaku) w "nice the rythm", nie przysiadając go, nie grzebiąc mu, dojeżdżając go w zakrętach to będzie na czysto i to się sprawdza.

Moj sezon z Czesiem brzmi jak średnio udany, bo w chwili obecnej było 7 startów ( w tym jeden nie afiliowany, ale w tym samym levelu ), a w tym dwie trąby. Sprawa eliminacji została przeanalizowana, przeskakana i nie sądzę aby powtórzyły się trudności na tego typu przeszkodach. Przy okazji nie wychodzę klasę wyżej póki nie zrobię kilkukrotnie wyższego wyniku na dresażu i czystych skoków, czystego, mądrze przejechanego crossu. Zaczynaliśmy sezon od ponad 40 pkt (a raz nawet było 46 pkt :icon_redface🙂 na dresażu, a w 3/4 sezonu jest już 35 pkt ( 65%) z czystym parkurem i crosem. W tym sezonie nie postartujemy oczko wyżej. Czekają nas jeszcze dwa starty (góra trzy) i moim celem jest utrzymac to zadawalające ujeżdżenie, czysty parkur i czysty, w czasie, porządnie z głową przejechany cross. Czułam niedosyt, bo ja przecież chciałam jeździć wyżej. Koń obskakany, bywa całkiem dzielny, szybki, sprytny. Mnie ambicja, frustracja zżera, a tu co? A tu się trzeba dobrze podszkolić z elementarnych spraw żeby to miało sens, było bezpieczne i sprawiało frajdę obydwojgu.

Reasumując Magdzior i halo i ja: wsiadać i trenować! Twardym być, a nie miętkim. Brać od życia to co daje. Mamy możliwości rozwijać się jeździecko to róbmy to. Nie ma co płakać, że się nie udało, że koń nie taki, że to, że tamto, bo i tak  bez odpowiednich umiejętności to sobie nie pojeździmy za wysoko, nie przygotujemy siebie i koni do tych wymarzonych 2*, 3* czy 4* ( to ja tu marzę tylko o 2* jakby co 😉),  jak też  też konkursu 150cm, albo nawet 130 cm w skokach. A te umiejętności i doświadczenie to się zdobywa latami. Czarów nie ma.

edit. błędy, literówki... epistołę tutaj popełniłam i takie tego skutki 🙇
O matko, na chwilę przestałam was czytać i takie zmiany.  😲 Ja też miałam ze swoim załamanie ale stwierdziłam, że nie warto. Na jakiś wielki sport teraz nie mam czasu. Za chwilę idę na studia więc odpuściłam. Jeżdżę sobie dla przyjemności, czasami coś poskaczemy albo wystartujemy. I wiecie co wam powiem? Mam najcudowniejszego konia na świecie. I wiem, że gdybym z niego w tamtym roku zrezygnowała bo jakieś głupie WKKW nam nie wyszło byłabym największą idiotką na świecie.


I tak w ramach przypomnienia.
Dwa pierwsze z  ostatnich zawodów i trzecie z treningu.
famka   hrabia Monte Kopytko
25 sierpnia 2014 14:05
czeggra1, bardzo ładny mocny kopniak w dee chyba dla wszystkich    👍 😁
czeggra1, zasadniczo masz rację, ale to nie ten przypadek. Nie da się konia lepiej naskakać na treningach, bo nie zgłasza "ale", ani na rozprężalni. Nie jestem w stanie zaaranżować treningowo takiej sytuacji, że koń odchodzi od koni na kros "pod otwartym niebem". Mogę, ale albo będzie całkiem sam, albo z innymi końmi - a to wszystko zmienia.
Przepraszam, ale JAKA klasa może być łatwiejsza niż L? Klasa, która powinna być taka, że może ją przejechać totalny debiutant? Po to istnieje. My nie mamy możliwości manewrów stopniem trudności prób. Nie, nie planuję wypruwać sobie flaków, żeby koń raczył przejechać LL. Jeśli zachodzi taka konieczność, to koń się do tego NIE NADAJE (ewentualnie odliczając debiuty, ale okazuje się, że to też jest BŁĄD). Koń, który się nadaje - idzie od razu przyzwoicie. Jak było z moimi koleżankami klubowymi. Na pierwszą na krosie - trochę patrzę (koń), drugą z lekką rezerwą - pewniej, a potem - już tnę i się fajnie bawię. I wtedy wysokość (w miarę wytrenowania konia) nie robi. Fakt, one miały do dyspozycji mini LL na start (też opowieść, po huk w mini LL bankiet???), a ja, gdy "odpalałam" konia po przerwie (pierwsze LL było znośne, choć niezachwycające, spóźnienie ale czysto) mini jeszcze nie miałam do dyspozycji, dlatego zadzwoniliśmy do GT jaki będzie ten kros LL, na którym miał wypaść "nowy debiut". I słyszymy: ot, taki do przegalopowania. To pojechaliśmy. A na miejscu kros w żadnym razie nie przyjazny, GT się śmieje: przecież w LL MUSI stać 90 cm (ale dlaczego jaskrawe w słońcu, ciemne w cieniu? np.). Ale pewne i świeże, energiczne zachowanie konia na rozprężalni zachęciło do startu. I dupa. OK. Mozolne odrabianie szkód. Drugie podejście - LL. Koń wytrąbił na stacjonatce 70 cm! na PARKURZE! Równocześnie chodząc spokojnie L-ki skokowe. Znowu odrabianie szkód. W rezultacie prowadziłam w lokalnej lidze LL WKKW. Zdecydowaliśmy, że czas sprawdzić na czym stoimy. Test na pierwszej L wyszedł słabo, ale koń ukończył. Ok - powiedzmy, że debiut w wyższej. Trzeba było sprawdzić, czy się rozkręci. Zasadniczo nieco wyższe przeszkody go fajnie mobilizują. A tu REGRES. Kompletny. A Koń nie miał okazji się zrazić. Żadnej. Do wyjścia na kros cały czas był ochoczy. Pomógł na parkurze, gdy popełniłam błąd (ten sam, co 80% startujących), na rozprężalni krosu gęba się śmiała.

Początkowe przeszkody nie były trudniejsze niż w klasie LL a problem wystąpił. Nie planuję więcej słuchać: weź jej zabierz tego konia, bo ją zabije, bo ona jedzie ile się da, a on - ni hu.
WIEM, który koń na krosach rokuje, a który NIE ROKUJE. Mój nie rokuje (co ostatecznie pokazał właśnie teraz), i żadna "stopniowość" tego nie zmieni, to nie chodzi o "przypadkowe" wyłamanie czy stopę, tylko o to, czego WKKWiście robić NIE WOLNO (jeśli jeździec odrobinę ceni swoje życie, a ja cenię). I różnica 90 cm czy 1 m NIC nie robi. Zabić się można i na 50 cm, jeśli koń zachowa się irracjonalnie. I, czeggra, doskonale o tym wiesz.
Magdzior mogłaby postąpić tak jak piszesz, ale, z tego co wiem, ma inne plany życiowe. Nie powinna kłaść w zakład swojego życia (życia w ogóle i jego jakości) dla rozwoju CUDZEGO konia.
czeggra, ty masz SWOJEGO konia, który ZNACZĄCO cię nie zawiódł. Mój zawiódł sporo razy. Rozsądnie przygotowywany, bez postawienia żadnego zadania, które mogłoby go przerosnąć, wystarczyłaby odrobina dobrej woli, bez której się NIE DA. Będzie chodził to, przy czym tę dobrą wolę wykazuje. Czy to C w skokach będzie wchodziło w rachubę - okaże się. Technicznie nie ma przeszkód, a co powie "głowa" konia to się okaże. Na pewno nie pogonię go od razu na N!  🙇 Tu ma czas. W WKKW jego czas SIĘ SKOŃCZYŁ. Otrzymał, tyle, ile powinien, i więcej. Wręcz ZA DUŻO. W ujeżdżeniu na pewno może chodzić trudne czworoboki, ma do tego dryg, ale nie ma POŻĄDANEGO ruchu. rusza się jak kot, i tego nie zmienię. Mogę dodać ekspresji, ale typu ruchu nie zmienię. No i, drobiazg taki, wyłącznie ujeżdżenie W OGÓLE mnie nie bawi. Imo - po to człowiek (i koń) depcze kapustę, żeby mieć PEWNEGO i NIEZAWODNEGO konia w terenie i w skokach. Jeśli nie ma przełożenia jakości ujeżdżenia na skoki - to nie moja bajka, nie urodziłam się na "pingwina". Dobrze, tfu, że na razie gra na parkurze. Koń nie przeniesie "sam", ale jeśli nie popełnię błędu, to jest ok, zadowoleni oboje. I trochę tych flots i pucharów zdążył pozbierać (na stosownych, niskich wysokościach), jedyny problem, że jest niski i potrzebuje tempa do skoków, a w tempie jeszcze brakuje nam pewności i precyzji. Kiedy to będzie - spróbujemy na wyższych parkurach.

Rozumiem, że wychodzi, że marudzę. Ale już się najeździłam L-kowych parkurów (ciągle młode i "robione"😉 i nadeptałam na treningach kapusty. Potrzebowałam konia do startów. Albo - dobrze przygotowanego (przeze mnie) dla dzieci.
A teraz szybciej mi kaktus na dłoni wyrośnie niż puściłabym córkę na kros mini LL na nim. Ona zdała srebro (dziś właśnie przysłali) i III licencję też zda (na naszym, albo na innym). Ale na mini LL nie puszczę! (na naszym) Bo JUŻ wiem, co mam.  A mam, czeggra CO INNEGO niż ty. Tobie się nie dziwię, że cenisz Cześka, a jeszcze masz do dyspozycji młodą (młoda powinna się fajnie rozwinąć, nam najlepszy czas uciekł na kontuzje 🙁).
Chwilowo nie mam nad czym z koniem pracować, zadania treningowe realizuje bez zastrzeżeń. Potrzebujemy startów, a tych będzie mało 🙁 Bo stacjonujemy w jeździeckiej dziurze i każdy start (skokowe, ujeżdżenie) to przeciętnie 100 km w jedną stronę (a na WKKW min. 150, 150 to "blisko", tereny treningowe to najbliższy 60 km, w tym roku już totalnie zapuszczony, następne też 150 km, np. Bogusławice, gdzie koń był - i referował krosówki bez problemu, ale i bez koniecznego entuzjazmu 🙁, ot, takie "nawet to lubię". Różnica między koniem obojętnym a entuzjastycznym jest kolosalna, a przy niechętnym - nie ma o czym mówić).

Epistoła za epistołę 🙂
halo, ale ja tu jeszcze o innej priorytetowej sprawie prawie 😉. Otóż należy pamiętać, że mimo iż nie mamy teraz do dyspozycji koni rokująch na wysoki sport, to przede wszystkim mamy na czym zdobywać doświadczenie jeździeckie, umiejętności. Przecież nie powiesz mi, że dysponujesz umiejętnościami i doświadczeniem, ktore całkowicie Cię zadowalają? Ja też tego nie powiem i Magdzior też tego nie powie. Mamy jakiś poziom świadomości jeździeckiej, pewne umiejętności też i jesteśmy chętne do nauki dalej. Niestety jeździectwo przez duże "J" wymaga czasu, ciężkiej pracy i pokory.

Między LL, a L różnica jest niby 10 cm, ale też najazdy i rodzaje przeszkód, dystans, norma czasu. Zresztą jest mi się ciężko wypowiedzieć, bo tak naprawdę nie zdążyłam zobaczyć crosów LL, ponieważ wyjechaliśmy z kraju kiedy akurat zaczęły być organizowane. Prawda natomiast jest taka, że z tego co pamiętam z moich L i P, że niestety bardzo często bywało, że przeszkody na niższych klasach to była kloda z korą, albo bez kory lub szaro-bura buda. Teraz chyba coś się ożywiło w kolorystyce i rodzaju przeszkód.

halo, ja nie piszę że Twój koń się nadaje, że powinnaś dalej próbować jeździć nim WKKW - przecież ja tego nie wiem. W życiu nie widziałam Was na żywo. Na podstawie Twoich wpisów napisałam swoją opinię i tyle. Ciesz się choć trochę ( bo to przecież jest już coś), że mimo wszystko koń skoczyć może i że wygląda na dobry prospekt do skoków. Potrenujecie, przygotujecie się obydwoje i będziecie mieli kolejne, fajniejsze przygody na parkurach 😀.

Czy Czefalo mnie zawiódł? Nie. On poprostu nie miał szans na normalny trening kiedy był młodszy. Zawiodł mnie polski system szkolenia jeździeckiego, polski sposób postrzegania sztuki jazdy konnej, a polskie nic nie wnoszące ocenianie czworoboków przez niekompetentnych pseudo sędziów i polskie crossy ( klasa L i P, bo takie pokończyłam w PL) nie przygotowały mnie w znaczący sposób na brytyjskie odpowiedniki - przeżyłam szok, zaskoczenie, tak jak Ikarina mi obiecała :wysmiewa🙂.
My z Czesiem mamy takie zadanie: nauczyć się jeździć niższe klasy skutecznie i z głową. Dla nas brytyjskie crossy to wyzwanie - mamy co robić.

Czy Młoda i jej stan zdrowia będzie w przyszłości pozwalał na trening i większe obciążenia? Zobaczymy. W czwartek najprawdopodobniej bedzie u niej lekarz ( zmieniliśmy lekarza na znanego nam i zaufanego, bo poprzedni nie miał czasu odbierać telefonów i porozmawiać z nami rozmawiać o przebiegu leczenia, a ja lubię mieć nad wszystkim kontrolę i świadomość co się dzieje) i przebada konia od stop do głów, obfoci itp. Liczę się z tym, że może być to konik do tzw. lekkiej rekreacji, albo śliczna i miła kosiarka do towarzystwa. Póki co proszę Was o kciuki!
Oj, czeggra1, myślałam, że ona już dawno wyszła z kontuzji! To walnęłam!  😡 Pewno, że kciuki na maksa!

Moje rozgoryczenie płynie z tego, że potrzebowałam i potrzebuję doświadczenia startowego (!), i to nie na niskich parkurach, bo tego mam po korek. Po to inwestowałam masę pracy w konia (a przy okazji i trochę PLN-ów), żeby docelowo móc startować, a nie patrzyć jak ktoś jedzie na przygotowanym przeze mnie koniu. Folbluta chciałam, bo chciałam jeździć WKKW, od zawsze uwielbiając właśnie to: teren, pęd, przestrzeń, krosówki, tę niemożebną satysfakcję, wodę spod kopyt, w górę, w dół itd. Nie chciałam konia, który będzie ciężko dyszał po 3 km. Nawet rowerem uwielbiałam jazdę terenowo-przeszkodową  😁 To mnie kręci, cała reszta (po dziesięcioleciach) - nie bardzo, to już wolę "ścigać" innych. Gdybym chciała skoki czy ujeżdżenie wybierałabym konia pod tym kątem (też się da). Niestety, folblut nie sprawdził się od najmniej oczekiwanej strony. Folblut - nie galopuje  🙁 Folblut nie galopuje na krosie 🙇 Myślałam, że się otworzy (bo strasznie był slow motion jako młodziak - a podobno zapis wyścigów miał niezły  :ke🙂  i stopniowo otworzył się: na placu, na hali, w parkurze, w terenie, na treningach krosowych też, ale NIE na krosie  🙁. Jak patrzę na te wszystkie konie, wychodzące na kros i tylko wręcz kłopot potrzymać - bo one: JUŻ, JUŻ? Dokąd? Co? Tylko pokaż! to płakać mi się chce. Z zazdrości. Ujeżdżone? Niekoniecznie. Naskakane w parkurach - nie zawsze. Technika - różna. Doświadczenie i umiejętności jeźdźców? Czasem takie se. Nie robi. I tak powinno być. To podstawa. Już wyglądało na to, że "koniu" zaczyna się to podobać, że pojął na czym polega ta zabawa. Zaczynała mi się gęba śmiać. A tu: E! Jednak nie, jednak mi się nie podoba  🙁 "Muszę to sobie przemyśleć". Myśleć "czy" to on sobie może w boksie, na krosie ma myśleć "jak". Jeśli myśli "czy" na krosie (i nie mówię tu o jakimś typie przeszkody, tylko o całości "podejścia do tematu"😉 to się do tego nie nadaje. Kropka. Większej filozofii w tym nie ma. Zatem "projekt koń" nie wypalił. Z punktu widzenia moich potrzeb - klapa totalna. Jasne - wiedziałabym o tym już 4 lata temu, ale wtedy ja trafiłam do szpitala, a on się kontuzjował, potem zawsze było "coś", co najpierw trzeba było wyeliminować, żeby orzec "jak jest". Teraz wiem "jak jest". Do dupy. Jeśli chodzi o krosy. Niewypał totalny, z czym nadal trudno mi się pogodzić, bo... pisałam, jakie konie niskich krosów NIE chodzą  🙂 (imo), a reszta - dlaczego ma nie chodzić??? A tu zonk.

Teraz jest taki milusi, taki... współpracujący, słodycz sama. Owszem, mam wobec niego dług wdzięczności. Ogromny. To on, prawdopodobnie, uratował mi zdrowie, a może i życie  :kwiatek: On i tamta jego kontuzja. Dzięki niemu (tak mi wychodzi z obserwacji) jestem jedyną stałą pacjentką tutejszej nefrologii nie na lekach i zasadniczo uznaną za zdrową (cud w dużej skali). Jest "trudnym dzieckiem" ale... MOIM  🙂 A marzenia - jak ptaki  🙂 Bywa.

A krosy w PL bardzo się zmieniły. Ale też fakt, że "w twoich czasach" marazm był.
czeggra Na pewno masz trochę racji, ale jednak moim zdaniem nie do końca. Każdy koń jest inny i mam wrażenie, że w pewnych kwestiach nasze (moje i halo) xx są tak podobne, że bez problemu się rozumiemy. Owszem nie ma miejsca na przypadki, ale Unisono zanim poszedł 1* przez 1,5 roku mojej jazdy na nim nie miał żadnego wyłamania na krosie, wszystkie krosy kończył na czysto, kilka z lekkim spóxnieniem zwykle z powodu warunków gdy jechałam ostrożnie. Tak więc nie miałam żadnych przesłanek aby sądzić, że jest nieprzygotowany. Chodził LLki wczesniej pod innym osobami więc na niskich rzeczach był naskakany aż nadto, potem pode mną pół sezonu L i skonczylismy sezon na 2xP. Ten sezon zaczeliśmy Ptkami zeby w połowie pojechać * i ją ukonczyć. Z tym, że jak widać poziom danej klasy moze byc bardzo rożny i nie mogłam przewidzieć, że akurat w Jaroszówce będze bardzo trudna i U będzie miał problem z hyrdą, no cóż zdarza się. Ale po tej porażce wróciliśmy do niżzej klasy po czym on odmówił współpracy na KŁODZIE prostej tzn w szeregu ale skakał to samo już wcześniej. Nie miał tam żadnych podstaw odmówił bo… nie wiem co to stwierdził, że teraz konczymy…

Teaz przed Facimiechem nie mogę powiedzieć że brakło mu czegokolwiek, chodził regularnie głównie ujeżdżeniowo, skokowo raz  w tygodniu technicznie skakaiśmy. Dwa razy był n treningu krosowym i nie odmówił ANI RAZU. A skakaliśmy kombinacje, wode, zeskoki itd itp, więc znowu nie miałam podstawy by sądzić, że problem nie został rozwiązany. Jednak niektóre konie są za mądre, moze o coś mu chodzi, moze coś kojarzy ale ja póki co nie wiem co jednak jesli tak ma być na dłuższa metę to trochę średnio chce mi się za kilkaset PLN przekonywać w którym momencie on powie dość w momencie gdy ja średnio mam na to wpływ. Bo lekkie zawahania bez problemu jestem w stanie przytzymać i dojechać, ale gdy on stanowczo powie nie, to nie mam nic do gadania.

Co do zdobywania doświadczenia to masz 100% racji taki był mój cel z Unisono. Z Reszką nabyłam je w LL i L po czym zaczęłam jezdzić na Unisono nie miałam ambicji z nim jeździć 2 czy 3*** bo wiedziałam, ż zaczynam z koniem po przejściach niełatwym, z którym kilka osób przede mną się poddało bo średnio przyjemna to jazda była. Chciałam się na nim objeździć na * po czym za kilka lat poszukać potencjalnego konia dla siebie, którego mając już odpowiednie doświadczenie zepsuję nieco mniej i doprowadzę docelowo wyżej.

Jednak nie wszystko możemy przewidzieć i być może dla U. tym szczytem mozliwości jest przejechanie dobrego P a nie * nie wiem. Bo trzeba tez zrobić rozrachunek ilości włożonej pracy i środków w konia a tego co możemy mieć w zamian. Bo owszem duużo mogę poświęcić pracy koniowi, który jest kiepski ujeżdżeniowo ale skacze jak małpa lub na odwrót choć z tym ciężej. a co innego pracować z koniem, z którym wiem, że ruchu nagle nie nabędzie jedynie co to mozna poprawić podstawy, techniki skoku raczej też już teraz nie zyska super eksta, a jak jeszcze zaczyna odmawiać współpracy na krosie to już w ogóle robi się nieciekawie…..

A co do tych parkurów (wybaczcie ja też zrobię epistołę) owszem, ale nie zawsze da się równo i mocno galopować, a Unisono nie ma na tyle techniki by odbić się spod przeszkody jak niektóre półkrewki. Gdy wypada ciasny zakręt a ja musze go niec skrócić wychodzi jak wychodzi, gdzie mogłam pojechać mocniej tam było dobrze. Tak więc nie zawsze przejechany rowno parkur równa się = 0 zrzutek bo gdy mamy konia, który srednio sobie robi cokolwiek z tej zrzutki to wychodzi jak wychodzi. Na pocątku naszej współpracy Unisono potrafił zrzucac raz za razem z zerowym zainteresowaniem i wcale nie zachęcało go to do podniesienia nóg kolejny raz… W raz z dopracowaniem pewnych rzeczy i nauczeniem się przeze mnie prowadzenia go tak żeby wszystko mu pasowało ilość zrzutek się zmniejszyła ale wcale nie znacyz to, że jak sobie pojadę ot tak równo do przodu a coś nie spasuje to on pomoże. nie, on nie pomoże skoczy jak wyjdzie i nogi podniseie jak zawsze, nie postara się więcej..


I mam to samo co halo jak mam poprawic skoki na zawodach na treningch wrrr… Probowalismy z przerwą = było jeszcze gorzej, teraz nbył naskakany na małych na treningach więc nie miał prawa kombinować no nie miał… No mogę troszkę zwalić na pogodę i na ten nieszczęsny wąski front i hyrdę bo nie mielismy gdzie takiego cuda poćwiczyć po nieszczęsnej Jaroszówce. Inne przeszkody mimo, że duze i trudne skakał więc istnieje jeszcze cień szansy że to o ta konkretną przeszkodę chodziło więc małe klasy też srednio pomoga bo tam takich nie ma. Plusem jest, że w koncu ja skoczył więc jest jakaś szansa na poprawdę.

I tk jak halo pisze  nie da się robić kilku rzeczy na raz dobrze, nie da rady mieć innych zajęć i planów i jednoczesnie poświęcić si∑e w 100% odbudowywaniu konia, który średnio rokuje. trzeba wszystko wyważyć.
Kurcze halo nie tylko nasze konie są podobne ale widzę, że my też, bo mnie tylko do krosów ciągnie. Nawet dzisiaj odbyłam rozmowę z siostrą (niekońska i niesportowa zupełnie, tzn rekreacja owszem ale sport, rywalizacja to to nie!) i ona tez mnie zupełnie nie rozumie, nie rozumie, że patatajanie się rekreacyjne nie jest w stanie zastapić rywalizacji i tej adrenaliny nawet nieudanych zawodów. Dla mnie jest albo jazda pseudo sportowa lub brak koni na jakiś czas, bo jeżdżenie byleby jeździć bedzie powodowało jedynie frustrację bo za dużo już wiem i czuję żeby pzejechać się dla przyjemności nie wymagając za wiele od konia.
A no i do tego dochodzi fakt, że jazda na Unisono obecnie przyjemna Nie jest, owszem przyjemny jest teren, galop na krosie, skok ale jazda taka jak np dzisiaj to masakra. Miałam ochotę z niego zsiąść i oddac piewszej lepszej osobie. Po krosie więc idący do przodu, uciekający przed kontaktem, za każdym razem musze go na nowo przepracowywać i co dzien powtarzac to samo. Nie wierzę, że wszystkie konie tak mają… I nie zaklinam sie, że nie pojadę na nim krosu, zależy jak mi sie zycie ułozy a okaze sie wkrótce. Ale na pewno niepojadę na nim krosu ani zawodów dopóki się nie ujeździ lepiej, dopóki nie odpuści i jazda ujeżdzeniowa choćby n treningu nie będzie przyjemniejsza. Bo te skoki i odmowy to moim zdaniem kwestia posłuszeństwa, lub jego braku…. on nie akceptuje mojej woli i się jej sprzeciwia tak jak sprzeciwia się wyższemu ustawieniu, rozluźnieniu i pracy na kontakcie… Albo się uda go przejechać albo nie… jeździłam różne konie ale zaden nie był tak zawzięty i zaparty w pysku, tak nieprzyjemny i walczacy.

No to się wyżaliłam, póki co uciekam i trzymam kciuki za młodą czeggra!
nie odniosę się do dyskusji bo jestem rekreantem, więc tylko się wetnę z informacją ze Tadek dziś idzie pierwszy raz na łąkę. narazie na pare godzin i sama, jutro dołącza do niej jej koleżanka 😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
26 sierpnia 2014 09:32
ja to w ogóle nic nie piszę żeby Wam nie przerywać dyskusji ale podczytuję regularnie 😉

Szkoda, że czasem nie wychodzi tak jakbyśmy chcieli. Mam nadzieję, że Dżambi będzie dobrym koniem, na razie wszystko na to wskazuje  🙂
No i mamy mały sukces bo już kurczowo nie trzyma się Gniadej, gdy idę z nią na jazdę lub lonżownik nie stoi przy ogrodzeniu tylko odchodzi jeść, już nie rży bardzo jak koleżanka się oddala  😅  choć jeszcze niepokój jest ale pracujemy nad tym, teraz stoją oddzielnie od wczoraj.


Pierwsze minuty wolności koń stepowal... Potem oczywiście ganiala i brykala jakieś 10 minut. Narazie poszła sama na niewielką łąkę, jak jutro będzie ok to pójdzie na dużą ze swoją koleżanka która jutro wraca...

Boję się strasznie ale w końcu od kontuzji minęły 4 mies. I miesiąc od czystego usg.
escada, strzemionko, jak dobrze, że dobre wieści! Złych już z pewnością wystarczy.
escada, raportuj jutro koniecznie! Trzymam kciuki, żeby... nerwy cię nie zżarły 😀
escada matko jaka cudowna łąka.  😍
halo, Magdzior, ależ dziewczyny ja Was doskonale rozumiem i Wasze emocje również. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe, że piszę to co myślę. Robię to w dobrej wierze.

Magdzior, Czesiu był gimnastycznie bardzo przepracowany z p. Stasiem Iskierko. Punkt wyjściowy był w zasadzie taki sam jak u Unisona. Drągi latały, skakał jak skakał. 2 lata ta praca trwała, ale efekt jest. To całkiem poprawnie wybijający się, skaczący koń.
Parkury są również konsekwencją ujeżdżenia konia ( jak nie pasuje to z reguły silny pólkrewek się uratuje, a na pobudliwym, malutkim folbluciku każde zaburzenie równowagi, rytmu kosztuje zrzutką) i niestety z tym było u nas jak było- czyli marnie.
Od czasu jak mi się Czesiu trochę lepiej ujeździł, to i prowadzić zaczął się lepiej.  Nastąpiło to dopiero po dobrych kilku miesiacach pracy z Simonem ( czyli w tym roku, a rzeźbię z Czesiem już trochę  :icon_redface🙂. Przyszły lepsze, nieprzypadkowe czworoboki razem z nieprzypadkowymi, lepszymi parkurami na niższych klasach. A i dalej mamy co robić na tym poziomie. Upewnię się, że jestesmy na 1000% skuteczni niżej ( i to z dobrymi, nieprzypadkowymi wynikami z 3 prób) to zaczniemy ze spokojną głową  jeździć wyżej. Mam kwalifikacje na wyżej i X skonczonych P klas z rezultatami kwalifikacyjnymi i to całkiem regularnie od kilku lat, tylko że ... no jakoś tak dalej, prawie zawsze mało skuteczni jesteśmy w tej 1* i prawie zawsze trąby za trąbą zbieraliśmy. A czemu to już wiem. Nie, że Czesiu możliwości nie ma. Nie, nie. Tyle to akurat leży w jego możliwościach fizycznych i psychicznych. Kupa rzeczy jest do przepracowania przed nami. No to rzeźbię i utrwalam prawidłowe początki u siebie oraz konia. Sport ( nawet na każdym poziomie) to regularna praca, realizowanie założeń treningowych i pokora. Ani Ty ani ja samograjami nie dysponujemy. Trzeba spróbować przepracować słabsze strony tych naszych synków Delatora ( ponoć pobudliwy był i niełatwy).

Jest taki wielki plus tego, ze Czesiu samograjem, przewożącym mnie przez wszystko nie jest: mam szansę rzeczywiście nauczyć się świadomie jeździć konno zanim przyjdzie mi postartować w wyższycvh klasach.
Nie rezygnuj tak od razu z Unisono, bo raz że szkoda Twojej pracy, emocji i pieniążków włożonych w tą współpracę, a dwa to daj mu może jeszcze szansę. Potrenujcie zimą. Może dla niego to było za dużo i za szybko ta 1* w dwa sezony? Rok temu, po stresogennym wypadku Czechu miał podobny okres. Przeszło mu i w sumie to dalej przechodzi wraz z pracą bardziej na pomocach. Masz zaplecze trenerskie, masz z kim trenować.
Zazdroszczę Ci tego Unisono baaaardzo! Co ja bym dała za młodszą wersję Czesia 😍!

escada, no to teraz Tadek się relaksuje 🙂.
strzemionko, a masz może jakieś aktualne zdjęcie Dżambi 🙂? Pokaż młodą jeszcze raz!

czeggra1, masz konia, z którym jesteś zżyta, z którym niejedno wspólnie przeżyliście, blaski i cienie. Wiesz jaki jest. U mnie ten problem malutki, że przez prawie 5 lat ja tego konia nie rozgryzłam, a on mnie - zdaje się, że tak  😜 "Niższa inteligencja podporządkowuje się wyższej inteligencji/osobowości" 😜 Pociecha, że wiem o nim dużo więcej niż ktokolwiek, jest średnia. Skoro nadal, jak się okazuje, nie wiem nic 🙂 To jest dla mnie wręcz szok. Zawsze oceniałam konie jako niezwykle prostolinijne i czytelne zwierzęta. Nawet te najtrudniejsze. Trochę czasu i uwagi, i koń "mówił", opowiadał swoją historię, swoje potrzeby. Niektóre od razu, inne po jakimś czasie. Mając info/diagnozę da się dobrać remedium na problemy.

W przypadku mojego - NIE WIEM  😕 Chyba jasno bije z postów, że - ciągle zgaduję  🙁 Tak, część dało się odgadnąć trafnie - i rozwiązać. Ale części - ni huk. Nieczytelność konia na pewno wpływa na jego nieprzewidywalność.
Np. ładowanie do przyczepy. Zasadniczo - sekundy. Teraz. Ale - nigdy nie wiemy, czy nagle - ładowanie konia nie zajmie godziny (i sporo efektów specjalnych). Bez jasnego powodu. Widząc jagnię - pach, pach do każdej przyczepy na luźnym uwiązie w sekundy, do różnych przyczep, w życiu byś nie wpadła, że mogą być (nagle) problemy. Raz nam już coś takiego zafundował (od czasu gdy wchodzi śpiewająco). Raz - ale to wystarczy, żeby podważyć zaufanie do konia, że już zawsze trzeba się liczyć, że może być "inaczej". Na krosie, że "może być inaczej" pokazał już kilka razy. NIE WIEM czemu! Ech, gdybym wiedziała... Magdzior ma lepiej - ciągle ma listę rzeczy, które może poprawić (jeśli czas i okoliczności jej pozwolą). Mnie się możliwości skończyły. Jeśli nie liczyć tego, co wiąże się z ZA DUŻYM ryzykiem (i z inną konstrukcją emocjonalną jeźdźca  😉) - a (wątpliwy, ale możliwy) efekt i tak będzie daleki od oczekiwanego.
Konia, żeby się napił - zmusić się nie da. Owszem - da się. Wpłynąć na motywację. Zakręcić poidło na kila dni i się napije. To taka przenośnia. Gdzieś mam takie rozwiązania.

Poległam nie mając skutecznych i trwałych sposobów motywowania konia. Wg mnie KAŻDY koń, z łatwością wykonując to czy owo, z czasem zaczyna tego potrzebować, lubić, cieszyć się tym. Zapewne mój koń też polubiłby z czasem krosy. Tylko - jeździć krosy, nawet najmniejsze, na koniu zupełnie nieprzewidywalnym to dla mnie za duże ryzyko. Jeszcze NIGDY nie było tak, żeby kłopoty pojawiły się tam, gdzie ich się spodziewałam. Jeśli się spodziewałam - to w sumie nie był kłopot  🙂 Ale jeśli koń, który ZAWSZE tnie pod górkę z radością i werwą (i coś tam skacze) nagle zamiera przed(!) górką - jest to alarmujące. Co zrobić? Obskakać WSZYSTKIE przeszkody krosowe w całej PL 😁, potem w Europie? 🤣 I też żadna gwarancja, bo schiza może wystąpić przed przeszkodą już konkretnie znaną 🙁 Jak pisałam - gdy go "nie ma" - nie zbiera pozytywnych doświadczeń. Negatywnych zresztą też nie. Nie zbiera doświadczeń, gdy ten dziwny tryb w głowie zaskoczy. A nigdy nie wiem, kiedy zaskoczy, i czy zaskoczy. Żal mi strasznie, bo mam w pamięci te cudowne uczucia wspólnej radości, galopu i skoków, gdy wszystko jawi się najprostsze w świecie. Ale kiedy "zonk" spłynie - nie mam zielonego pojęcia. Na takim koniu krosów jeździć się nie da. Ani nawet trenować skoków krosowych (bo, że "coś" przy takiej okazji nie wystąpiło, nadal nie ma gwarancji, że nagle nie wystąpi).
Trudności mieliśmy rozliczne, ale dotychczas koń jednak zachowywał się bezpiecznie. OK - użerałam się z silnym instynktem samozachowawczym, z piekielnie silną osobowością, ale miałam podstawy, żeby LICZYĆ, z kolei, na ten instynkt. Że koń nie zrobi dla siebie(!) a w rezultacie i dla mnie nic skrajnie głupiego, niebezpiecznego. Przeraziło mnie, że ten zdrowy instynkt "puścił", że NAGLE rozważny, nadmiernie rozważny koń, wykonał akcję wręcz samobójczą (i mogło się to tak skończyć 🙁, to niesamowite szczęście, że się tak nie skończyło). Równie dobrze może być tak, że nadmierna rezerwa konia "puściła" trwale, że osiągnęłam, do czego dążyłam - żeby koń bardziej ufał mi niż sobie. Ale nie zaryzykuję sprawdzenia, czy tak jest faktycznie (choć to rozważałam). Ani - NIKOMU nie dam sprawdzić (bo ten ktoś mógłby się strasznie pomylić, w najmniej spodziewanym momencie). Takie to są buty 🙂 I żadnego remedium nie mam.
I każdy, ktokolwiek miał coś wspólnego z ta dyscypliną (jeśli uczciwy), powie to samo: ten koń się do tego, akurat do tego - nie nadaje  🙁.
Wiele bym dała za to, o czym piszesz. Żeby się DAŁO nad czymś pracować  🙁
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
27 sierpnia 2014 18:07
proszę bardzo, zdjęcia z sierpnia  🙂
Lubi zdjęcia i aparat, zawsze musi go chociażby dotknąć nosem  😎
halo, ja rozumiem że G. się nie nadaje do dyscypliny którą chciałabyś uprawiać. Rozumiem Twoje rozgoryczenie i rozumiem, że nie byłabyś w stanie sprzedać go. Pisałaś, że być może będziecie szykować się do parkurów. Bardzo się cieszę, że jest szansa, że to mu będzie się podobać. Wierzę, że niejeden trudny parkur razem pokonacie. Będą kolejne przygody, ale weselsze 🙂. Trzymam kciuki! Trafi Ci się jeszcze koń do krosów, zobaczysz 🙂.
Mamy na czym rzeźbić, nie do końca jak sobie to wymarzyłyśmy, ale te ogony są i to najważniejsze.

strzemionko, fajna babeczka jest z Dżambi 😍 ( uwielbiam jej imię 😀). Bardzo przyjemnie jest u Ciebie, spokojnie - fajnie mają Twoje konie.
Sonkowa to mała łąka docelowo na jednego konia przy wjezdzie do stajni. Na codzien konie siedzą na jeszcze większych 😉



dziś tadek poszedł już po południu na dużą łąkę, jutro pójdzie z koleżanką. na nogach ani śladu po bieganiu, dziś już tylo łaziła bez szaleństw, więc jest dobrze. Poza tym że już nie cieszy się na mój widok... wreszcie  😁


dziękuję wam za wsparcie w tym cięzkim czasie, jesteście nieocenione!  :kwiatek:
Dzięki dziewczyny za rady i ciekawą dyskusje,  czeggra Tobie również dziękuję, że dopowiedziałaś co myślisz, bo ja też długo rozmyślałam i rozmawiałam z kim mogę. Sporo wniosków już wysnułam i na pewno U mogłby pochodzić jeszcze wkkw i tworzyć ze mną fajną mam nadzieję parę. Trzeba wrócić do podstaw sprawić by się podporządkował (kastracja bardzo wskazana), zaakceptował kontakt, wrócić do momentu, w którym stwierdził, że on decyduje. Myślę, że jak to pokonamy to potme pójdzie z górki.
Ale, no właśnie ale w natłoku różnych spraw jeszcze zanim U nakombinował w Facimiechu powoli zrodził się u mnie pomysł zmiany planu na życie, a raczej powrotu do tego o czym kiedyś marzyłam ale za łatwo się poddałam. U. swoim zachowaniem trochę pomógł w decycji a teraz ją utrudnił, bo nie wiem czy i jak będzie moje jeździectwo wyglądało w najbliższym roku bowiem wszystko wskazuje na to, że od października będę studentką I roku weterynarii w Lublinie... 😍 🙇 emocje mam skrajnie różne od euforii po czarne myśli, ale coś czuję, że jak w końcu nie spróbuję to będę żałować do końca życia. Niestety tym samym równa się to  brakiem czasu na przepracowanie porządne zimy, z U.nie chcę rezygnować ale moze być naprawdę ciężko i nawet jeśli znajdę mu jeźdźca w tygodniu to pewnie i tak będzie się wiązało to z zejściem z ambicjami nieco niżej. A jeśli chodzi o starty też raczej w formie rekreacyjno sprawdzającej w wakacje... coś za coś tak to w życiu bywa.

escada super pastwiska i ciesze się, że tak bezproblemowo wdrazacie się w tryb łąkowy🙂
strzemionko, niby dużo jest takich min "zaglądam w obiektyw" ale w tej (2 fota)  jest coś szalenie miłego, coś jakby rodem z Kubusia Puchatka 🙂
czeggra1, nie da się ukryć, że wolę już doświadczać swojego rozgoryczenia niż... nie mieć konia, bo skręcił kark 🙂 Na szczęście jest, i pomału kończy L4 (tfu). Nie wiem, może... tak sobie teraz pomyślałam, może... jeśli długo będzie totalnie niezawodny na parkurach, może wtedy (po długim czasie, kiedyś) spróbowałabym chociaż treningowo krosówki...
Nic. Jest jak jest a będzie co będzie. Na razie jeszcze długo będę oglądać krosy z ziemi. Dobre i to, że nie stracę kontaktu zupełnie.
Magdzior, życie bywa kompletnie nieprzewidywalne 🙂 Także pozytywnie. Nie tracę nadziei, że kiedyś spotkamy się na krosach!
halo taką mam również nadzieję😉

A póki co taki Unisono z czworoboku w Facimiechu:


Magdzior, zmężniał skubaniec 🙂.
famka   hrabia Monte Kopytko
28 sierpnia 2014 11:36
strzemionko, no czy te oczy mogą kłamać  ?  😀 te oczy mnie urzekły 😀
escada, własnie chciałam powiedzieć to co dziewczyny że taka mała łączka  😉 cieszę się że Tadzisława czuje się lepiej ale kciuki trzymam dalej 🙂
Magdzior, no troszkę go wiecej 🙂 fajny
czeggra, famka Uff jak miło, że to widać🙂 W końcu nie mam szkieletora, jeszcze ideału nie ma, jeszcze ten zad muszę uruchomić, ale dobzre, że coś widać bo przynajmniej jakiś plusik jest.🙂
czy fakt, że koń chodzi na wielokrążku (wodze zapięte nie na ostatnie kółko, tylko to środkowe, ale nie od wędzidła) oznacza, że jest źle ułożony/ujeżdżony? 🙁 usłyszałam coś takiego i nie ukrywam, że mi się przykro zrobiło... bo ja tylko próbowałam jakoś sobie poradzić z moją małą siłą fizyczną. a teraz zwątpiłam, czy w ogóle dobrze go jeżdżę, skoro nie jestem w stanie ujechać na zwykłym wędzidle. 🙁

wczoraj miałam pierwszy trening z nową trenerką. jako, że:

1) koń miał przerwę od skoków,
2) po poprzednim trenerze utraciłam zaufanie do konia i mam wewnętrzną blokadę przed skokami,
3) był to pierwszy nasz wspólny trening

poskakaliśmy nisko, ale na technikę i wygimnastykowanie się. Koń zaprezentował się od najlepszej strony, ja chyba też nie wypadłam najgorzej. w każdym razie szereg krzyżak-fula-krzyżak-fula-krzyżak zaliczony w pięknym stylu i potem stacjonata z galopu (bez wskazówki) też przejechana płynnie, z pasującym odskokiem. małe rzeczy a cieszą, przywracają mi wiarę, że jeszcze coś może z nas być. 🙂

EDIT:
escada, jak kolejne dni na łące?
Magdzior, pięknie się prezentujecie, mam nadzieję, że każdy kolejny trening i zawody będą z coraz większą satysfakcją.
strzemionko, Dżambi to imię czy pseudo? bo mi to chyba umknęło. 😉
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
30 sierpnia 2014 00:02
Musze nadrobić jutro nowości w kąciku - się naprodukowało! 🙂

Melduję się tylko, że wracamy do pracy po wakacjach - powoli, ale oby skutecznie. Kobyła coraz mniej zaczyna folbluta przypominać 😁
jeden siniak i jedna dziura - więc nie jest najgorzej 😉 i w Tadka Tadek wstąpił - wszytko zaczyna być straszne/ciekawe/być pretekstem by wiać... 😉

i patrzcie jaki brzuch zapuściła  😂
[img]https://fbcdn-sphotos-c-a.akamaihd.net/hphotos-ak-xpa1/v/t1.0-9/10647139_830913356946704_754143040835443295_n.jpg?oh=097b78130d30810a74e0b860d4e23bf9&oe=546AA88E&__gda__=1415238067_31779a6708951b350011fbca404eeb25[/img]

a tak serio to jest poprostu obwisły z powodu braku mięśni, ale nawet mini praca powoduje u niej lepsze przyswajanie żarcia, bo jeszcze miesiąc temu to ani mięśni ani tłuszczu, a teraz już się trochę sadełkiem okrywa 😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
30 sierpnia 2014 08:24
Kahlan formalnie nazywa się Dżambia, co nie za bardzo mi się podoba, tak poważnie bardzo, więc ucięłam a i zupełnie inaczej brzmi, czyż nie?  🙂
escada cudowne sa te łąki.  😍 Juz nie moge sie doczekać aż Soni od października będzie po nich biegał.  😍
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
30 sierpnia 2014 10:58
Sonkowa, wpadasz do Wrocławia? 🙂

escada, Wy w Mrozowie stoicie? Czy ja coś pomieszałam (jak zazwyczaj xD) 🙂 A co do brzucha - moja też zapuściła, zresztą widać.. tylko teraz rui jej się zachciało i jest dużo bardziej humorzasta.. 🤔wirek:

E: Już doczytałam w wątku o pensjonatach, że Mrozów 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się