szkółki jeździeckie, rekreacja w okolicach Warszawy, Warszawa

Do Wolty można kolejką WKD dojechać (40 min) a następnie ok. 30 min pieszo.
emptyline chodzi mi o jazdy ujeżdżeniowe i możliwośc startów na zawodach 🙂
Czy ktoś może słyszał coś o stajni WEX w Józefowie? (http://stajnia-wex.pl/)
Hej, od października zaczynam studia w Warszawie a że mam skromny budżet to chciałabym znaleźć stajnię w której mogłabym pomagać w zamian za jazdy.


SJ Szarza. 2 jazdy tygodniowo wzamian za wachte (raz w tygodniu dyzur w godzinach 8-14 14-20 lub 20-8)
🙂
powerpuff,  a te wachtyvto nie muszą być koniecznie studenci? Sugeruję się wpisem na stronie stajni.
No i jaki jest dojazd dla niezmotoryzowanych?
dar, nie trzeba być studentem, żeby wziąć wachtę, jest sporo wachtowiczów nie-studentów 🙂 Dojazd jest całkiem niezły, ze Śródmieścia jedzie się WKD do stacji Kanie Helenowskie i potem jest 15 minut spacerem. W drogę powrotną często udaje się złapać kogoś, kto podrzuci do stacji albo nawet gdzieś do Warszawy.
powerpuff,  a te wachtyvto nie muszą być koniecznie studenci? Sugeruję się wpisem na stronie stajni.
No i jaki jest dojazd dla niezmotoryzowanych?


nie trzeba, tylko niepelnoletni musza miec chyba zgode rodzicow (?)

dojazd jest spoko.
kolejki kursuja co 30 min (a dni powrzednie w godzinach szczytu nawet co 7-10 min) jedzie sie 35 minut i potem 10-15 min z buta. 😉
To kiedy jedziesz? Chciałabym pierwszy raz pojechać z kimś. Odezwij się na PW jeśli to nie byłby problem.

W ramach wycieczki rowerowej byłam wczoraj (niedziela) pierwszy raz w Stajni Pociecha.
Wcześniej widziałam tylko reklamy przy drodze wjazdowej po stronie praskiej na Most Gdański.
Nic o stajni nie wiedziałam.

Wrażenia?
Pozytywne.
W porównaniu z Agmają czy stajnią w lasku Bielańskim - nawet bardzo.
Stajnia nieduża (ale nie klaustrofobicznie mała, jak np. stajnia przy ul. Odkrytej na Tarchominie) położona na uboczu, z dala od ruchliwych ulic, przy Wybrzeżu Puckim (nad Wisłą, od strony Pragi). Stajnia typowo rekreacyjna, z nastawieniem na dzieci (kilka kucyków, kucyki przeważają, ale duże konie też są). Nie ma pensjonatów (chyba że o czymś nie wiem).
Czysto!
Czysto w obejściu, ładne padoczki trawiaste, pogrodzone siatką.  konie na padokach, pasą się. Wyglądają bardzo dobrze, jak pączki w maśle. Donice z kwiatami w obejściu, miłe miejsce aby usiąść wygodnie pod drewnianym daszkiem. Duży plus.
Wszystkie potrzebne informacje dla klientów z zewnątrz wywieszone na tablicy przy biurze. nie trzeba nikogo szukać, aby czegoś się dowiedzieć.

Jazdy ceny: lonża (30 min) 50 zł, jazda rekreacyjna na ujeżdżalni 50 zł, jazda indywidualna 100 zł. Prócz tego hipoterapia, imprezy integracyjne itp.

Co do infrastruktury, uboga. Jest jedna naprawdę duża piaszczysta ujeżdżalnia (ogrodzona metalowymi rurkami, pomalowanymi na biało). I tyle. Widocznie wystarczy, bo nie ma przeszkód itp.
Sama stajnia (budynek) niewielka, drewniana, czysta i zadbana.
Tereny - są ale słabe, nad samą Wisłą - jak to w Warszawie. Ale zdecydowanie lepsze i bezpieczniejsze niż tereny w Agmaji. Okolica bardzo spokojna, głownie dzialki rekreacyjne i spacerowicze/ rowerzyści. Brak samochodów.

Podsumowując, stajnia warta uwagi, szczególnie dla uczących się jazdy konnej dzieci. Zrobila na mnie pozytywne wrażenie.

Scottie   Cicha obserwatorka
15 sierpnia 2014 18:58
Poszukuję stajni z nauką jazdy konnej, w której osoba, która kiedyś jeździła konno- będzie sobie mogła przypomnieć podstawy i przy okazji trochę się podszkolić. Najchętniej Otwock i okolice (Józefów, Glinianka). W sumie nie musi to być stajnia z rekreacją, może ktoś chce dorobić do pensjonatu i na swoim koniu przypomnieć, jak się jeździ? Ktoś, coś? Gdzie warto?
A ja chcę pochwalić stajnię Zielony Zakątek w Augustówku. Nauka na wysokim poziomie, przeważnie jazdy 1 osobowe. Dobrze przygotowane konie,  dobry sprzęt. Plac z przeszkodami. No i hala 🙂 Można jechać w teren, bo jest gdzie. A dziewczynki, które zaczęły jeździć jakiś czas temu, startują w wyjazdowych zawodach. Ogólnie polecam, bo sama tam jeżdżę i ciągnę swoich znajomych 🙂
Czy ktoś może słyszał coś o stajni WEX w Józefowie? (http://stajnia-wex.pl/)


Ja tam bywam, co chciałabyś wiedzieć?
emptyline   Big Milk Straciatella
20 sierpnia 2014 23:14
My Land, może im powiedz, żeby napisali wyraz "lonża" poprawnie. Wiem, że to offtop, ale strasznie mnie kuje w oczy taki byk na oficjalnej stronie.
Mieszkam w Józefowie od lat i pierwszy raz słyszę o takiej satajni 😡 Kto ją prowadzi? Jakiś hodowca arabów?  🙂 Powinnam się wybrać w jakiś weekend no ale jak mam wolne to trzeba lecieć do swojego konia 😵
Szkółka z Podolszyna Besthorses zmieniła lokalizację- Władysławów gm. Lesznowola. No i jest nowa instruktorka, z głowa, podejściem i wynikami czyli Iza Przeradowska. Widziałam jazdy i w Podolu i teraz i... zmiana lokalizacji posłużyła wszystkim. Polecam, choć na półkolonie nie ma już miejsce , a na pojedyncze jazdy też ciężko się już wpisać to może coś się poluźni🙂 Dojazd przetestowany, autem szybko,omija się Puławską gdy leci sięod Karczunkowskiej, a autobusy dojeżdżają 50m od stajni🙂
O, jak byłam raz obejrzeć Podolszyn pod kątem pensjonatu, miałam wrażenie że właściciel stajni jest też właścielem Besthorses , tzn że to on się tym zajmuje, prowadzi jazdy itp.
W Podolszynie część rekreacji zostaje, prawda?
Szkółka Ewy (konie, sprzęt) jest cała przeniesiona do Władysławowa. Nie wiem czy w Podolu są jakieś konie rekreacyjne- może handlowe są udostępniane do jazdy, ale to trzeba by zapytać Arka. Szkółka besthorses czyli konie Klejnot, Amaretto, Gruzja, Lenny, Szarlotka, Lawenda, Kordoba, kary xx (imienia nie pamiętam), Sajgon są w nowej stajni. Jazdy prowadzi Ewa i Iza Przeradowska-Tomaszewska🙂
Witajcie!
Co sądzicie o tych stajniach ,chodzi mi głównie o rekreację.
-Stajnia Ulmag (http://www.ulmag.com.pl/)
-Stajnia Cheval (https://www.facebook.com/Stajnia.Cheval)
-Stajni Pociecha (http://pociechom.org.pl/)
Ulmag bardzo fajnie jeżeli chcesz tak o pojeździć. Konie na prawdę sensowne, nie są az tak zjechane, warunki ujdą, a instruktor kiedyś był super, nie wiem jak teraz
Był tu kilka razy poruszany temat Wierzbowego Gaju, ale myślę, że warto go poruszyć raz jeszcze. Nie od dziś wiadomo, że stajnia reklamuje się, opinię na forum dobrą ma. Ba, nawet bardzo dobrą ;-).
Dzierżawiłam konia od stajni 3 miesiące i chyba dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo zaślepiona byłam, zapatrzona poprzez pryzmat fajnego konia. Nigdy nie mogłam doprosić się o umowę dzierżawy, mimo, że zgłaszałam chęć jej podpisania kilkakrotnie i za każdym razem słyszałam, żebym się przypomniała następnym razem/żebym poczekała kilka dni i umowa gotowa będzie. Nie doczekałam się niestety ;-).
Jeszcze całkiem niedawno wracając ze stajni, wyjęłam z torby 2 zdechłe myszy. Problem był zgłaszany, zignorowany również, w ciągu najbliższych kilku dni wyskoczyła mi kolejna mysz- tym razem żywa z szafki, to chyba nowa atrakcja w ofercie 💃. Jestem w stanie zrozumieć, że to stajnia, że jest owies to będą i myszy, jednak i to ma swoją granicę.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że sama nie jestem bez skazy i mam sobie trochę do zarzucenia, jednak no hmm..
Wielokrotnie przyjeżdżając na trening usłyszałam na wstępie od trenerki/właścicielki konia pretensjonalne 'co Ty tu robisz?'. Mam wrażenie, że awantury to była jakaś rutyna, może byłam jedna z najstarszych i pierwsza pod ręką, żeby wcześniej wspomniana właścicielka konia mogła swobodnie wydusić swoje negatywne emocje? Kilkakrotnie byłam przepraszana, z argumentacją, że 'muszę się przyzwyczaić' 😉. Awantury miały charakter różny - od tych za wzięcie ładniejszego czapraka, po metody treningowe. Zdaję sobie sprawę z moich umiejętności jeździeckich i przekonana jestem, że koniowi w żaden sposób krzywdy nie robiłam. Od samego początku zależało mi na treningach w kierunku ujeżdżenia + ewentualnych sporadycznych skokach. Decydując się na dzierżawę, miałam świadomość, iż wydzierżawiam konia skokowego, jednak przy pierwszych ustaleniach zaznaczyłam, to czego oczekuję - w odpowiedzi usłyszałam, że z realizacją nie będzie najmniejszego problemu. De facto większość treningów przejeździłam sama, bo uznałam, że to rozsądniejsze rozwiązanie - takie też było. Po jakimś czasie chciałam czegoś więcej, znalazłam bardzo zadowalającą trenerkę (oczywiście za pozwoleniem właścicielki konia), która wskazując dobrą drogę pomogła w dalszym rozwoju naszej pary. Współpraca nie trwała długo - mimo owocnego treningu, niestety w odpowiedzi usłyszałam, że owa trenerka więcej do konia dotykać się nie może, że nie tak wygląda jeździectwo, że koń jest za wiele wart, żeby był tak jeżdżony. W końcu nie od dziś wiadomo, że jestem katem, że na to pozwalałam 😎. Nie ja jedyna byłam tak traktowana; jeżeli problem faktycznie był we mnie to hm... sama bym to zauważyła.. Zastanawiające jest jednak to, że w ciągu ostatniego czasu kilka osób zrezygnowało, przeniosło się z podobnych powodów do tych podanych przeze mnie. Myślę, że w związku z tym, znajdzie się ktoś, kto potwierdzi moje słowa ;-).
Warto nadmienić o dojazdach, mieszkam na Bielanach, pracuję na Ursynowie, stajnia znajduje się na obrzeżach Radzymina, także z jednego i drugiego punktu przemieszczenie się komunikacją i dojście do stajni na piechotę zajmowało mi około 2,5 godziny. Umówiłam się tak, że jeżeli pozwoli na to czas, będę odbierana z przystanku w Radzyminie, co skróciłoby czas podróży o około 40 minut. Przez pierwszy miesiąc - faktycznie tak było; ba, nawet przy jeździe próbnej koń został mi sprowadzony z padoku, wyczyszczony, osiodłany, zaprowadzony na solarium. Szkoda, na prawdę bardzo szkoda. Miejsce ma potencjał, konie mają potencjał i byłyby fajne przy odpowiednim treningu, jednak to chyba najlepszy przykład na to, że faktycznie nie można mieć wszystkiego ;-).
Podzielam zdanie kolezanki wyzej. Atmosfera do kitu poza tym zauwazylam ze wlascicielka byla negatywnie nastawiona na moja obecnosc :o
Nawet nie starala sie byc mila 😉 Za pytanie jakie siodlo mam wziac doostawalam ochrzan  🏇  za brak wypinacza i innych dupereli bez ktorych da sie jezdzic takze byl zawsze problem. Ogolnie bylo wiele nieprzyjemnych sytuacji 😉)
Ja również nie polecam Wierzbowego Gaju. Niestety doświadczyłam tej wątpliwej przyjemności dzierżawy konia od właścicielki  🏇
Po 4 miesiącach dzierżawy umowy nawet na oczy nie widziałam, a to co się działo w tej stajni kiedy ja tam byłam to przechodzi ludzkie wyobrażenia. Zdecydowanie nie polecam.
a to co się działo w tej stajni kiedy ja tam byłam to przechodzi ludzkie wyobrażenia. Zdecydowanie nie polecam.


czy mogłabym prosić o konkrety ?
[s]Też nie polecam  😉[/s]

EDIT: pomyliłam wątek, miało byc gdzie indziej do czego innego
dar wieczorem wyskrobię coś na pw, niektóre rzeczy nie nadają się do upubliczniania  😉
oczywiście, bardzo proszę. chętnie poczekam. słyszałam tyle dobrego o stajni WG, ale informacje te są z około półtora roku temu i teraz coraz więcej napływa tych gorszych opinii na temat miejsca.
Ja za to mam zupełnie inne spostrzeżenia dotyczące tej stajni i jak najbardziej polecam. W końcu znalazłam miejsce w którym mogę się rozwijać, co jest miłą odmianą, gdyż od dłuższego czasu stałam w miejscu. Z właścicielką nigdy nie miałam problemów, wszystko jest do ustalenia, jeżeli druga osoba nie wykazuje się tylko roszczeniową postawą, ale również daje coś od siebie. W końcu na tym polega dzierżawa, żeby traktować konia jak swojego, a nie przedmiot do jazdy. Przyjść, pojeździć, rozebrać, wyjść. I wiadomo, że czasem kontuzje się zdarzają, koń sobie zerwie podkowę na padoku lub jeszcze coś innego i wymaga stania w boksie lub przerwy od jazdy. Jeśli podczas tego czasu przepadną jedne zawody to trudno. Jak nie te to następne. Sama miałam ostatnio taki przypadek, że koń na którym jeżdżę był wykluczony z jazdy do przyjazdu kowala. Jednak przez ten czas przyjeżdżałam, wsiadałam na inne konie, a swojego czyściłam, brałam na trawę lub co tam akurat było potrzebne.

Co do jazd, każdą jazdę mam z instruktorem, umówioną na konkretną godzinę, wsiada kilku dzierżawców i odbywa się trening w ramach współdzierżawy/dzierżawy. Dojazd jest pod samą stajnię PKSem z Dworca Wileńskiego. PKS jeździ w sumie dość często, co jakieś dwie godziny. Zawsze też można umówić się z kimś, kto trzyma tam konia w pensjonacie lub z pozostałymi dzierżawcami. Większość osób jeździ z Warszawy. (jeśli oczywiście się wcześniej ze wszystkimi nie pokłóci). Dojeżdżam tam regularnie od czerwca i na dojazd nie mam co narzekać.

Post revoltowiczki jest przesycony jakimś jadem. Nie wiem skąd ona to wzięła, nie będę wywlekać różnych sytuacji z jej udziałem na forum. Podsumuję to tylko w ten sposób. Nie każdy współdzierżawca jest idealny i wie o tym, każdy kto kiedykolwiek szukał takiego do swojego konia. Jednak swoje błędy mało kto zauważa. Właściciel konia ma prawo decydować z kim i jak dana osoba ma jeździć i jeśli ktoś decyduje się współdzierżawić konia musi się z tym liczyć. To chyba oczywiste. Na pierwszej jeździe właścicielka przedstawia swoje warunki i ktoś się zgadza lub nie. Ja podjęłam współpracę i nie mam zamiaru rezygnować. Wszystko jest tak jak powinno być i myślę, że obie strony są zadowolone.
Personalnie wypowiadać się nie będę, bo chyba temu służą wiadomości prywatne.
Każdy kto przyjrzał się stajni bliżej i rozeznanie ma z pewnością potwierdzi, że żadna z nas konia przedmiotowo nie traktowała i każda dbała jak o swojego. Osobiście mocno przywiązałam się do dzierżawionego konia i nie wyobrażam sobie tego co opisuje aaga84.
Celem sprostowania - jeżeli faktycznie trening był treningiem, najczęściej zdarzały się sytuacje, kiedy jeźdźcy (dzierżawcy) umówieni na jedną godzinę nie reprezentowali podobnego poziomu jazdy, przez co 2 krotnie jeździec niepanujący nad koniem centralnie wjechał w mojego, mimo moich usilnych próśb niepodjeżdżania. Cóż, chyba po prostu niektórzy ludzie powinni wrócić na lonżę i nabrać trochę pokory, a ja nie wyobrażam sobie zachowania spokoju w sytuacji, kiedy mój koń, który nie zawinił niczym zostaje stratowany.
Każdy kto posiedział tu dłużej niż miesiąc/dwa doskonale wie, że treningi były notorycznie odwoływane; w moim przypadku jednak akurat wyszło mi to na dobre, bo od czasu kiedy zaczęłam jeździć sama poprawiłam swój dosiad, poprawił się koń, poprawił się całokształt.
Jestem świadoma, jak się zachowuję, jak jeżdżę, a gdyby faktycznie problem leżał we mnie to powtórzę się - tyle osób nie zrezygnowałoby w tak krótkim czasie.
Wydzierżawiając konia umawiałam się na określone wcześniej warunki i nie przypominam sobie, żebym rażąco łamała wcześniej wymienione zasady, ponieważ jeżeli zachodziła jakaś zmiana - ustalana była z odpowiednim wyprzedzeniem. Szkoda, że nie każdy potrafił zachować klasy, kultury i pokory, bo to jednak elementarne czynniki wpływające na dobre relacje międzyludzkie 😉. Jak napisała koleżanka wyżej, żaden z dzierżawców idealny nie jest, bo w końcu jesteśmy tylko ludźmi, ale wszystko ma swoje granice.
To nie wiem chyba mówimy o innej stajni, bo ja nie przypominam sobie, żeby treningi były NOTORYCZNIE odwoływane. Przyznaje, że zdarzyło sie raz lub dwa kiedy musiałam wsiąść sama, ale to było wywołane przez czynniki od nikogo niezależne i nikt nie miał o to pretensji.

W każdym razie ja nie mam tej stajni nic do zarzucenia. Nie wiem gdzie za taką cenę mogłabym wspoldzierzawic konia i jezdzic z instruktorem. Bo szukałam długo, jednak większość ogłoszeń to współdzierżawa za taką cenę bez treningów.

Jeśli jednak ktoś ma wątpliwości jak rzeczywiście jest w Wierzbowym to zapraszam do odwiedzin.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się