Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

My aktualnie jesteśmy po 8 przeprowadzce z końmi 🙂 i ja tam to lubię, poznajesz nowych ludzi, nowe miejsca. Najbardziej przerażające u mnie było pakowanie i rzeczy w tym wielkiej szafy i samych koni... Na szczęście mój starszy chwila moment się klimatyzuje, a teraz to już pobił wszystko, bo wszedł jak do siebie  😀 Młodemu od kiedy przyjechał  do mnie "z domu rodzinnego" przeprowadzał się 3 raz, ale jemu towarzyszy starszy brat, który (prawie) zawsze stał obok w boskie.
Gaga to ile lat stałaś w jednej i drugiej stajni?  😲
Gaga, czyli kobyły lepiej znoszą. Bo mój generalnie też szaleje, jak czarnej nie ma. Jak jesteśmy w nowym miejscu, przez pierwsze kilka dni nie mogę jej zabierać z padoku, bo lata jak opętany i wrzeszczy. Potem się przyzwyczaja. Na niej nowe miejsce nie robi wrażenia, chociaż czasami ma napady uczucia i wtedy do niego rży.


Najbardziej przerażające u mnie było pakowanie i rzeczy w tym wielkiej szafy i samych koni...

Tak, pakowanie i przewożenie gratów to rzecz straszna.  Okropnie zazdrościłam koleżance, która jak przeprowadzała się do nowej stajni w odległości ok. 2 km, wzięła plastikowe pudełko, wsiadła na konia i pojechała. To plastikowe pudełko to był jej cały stajenny dobytek.  Ja tak nie potrafię  👿
Haha to tak jak u nas teraz tez przeprowadzałam konie ze stajni do stajni z koleżanką w ręku, bo też mieliśmy 2 km. Ale niestety busem musieliśmy przewozić szafę i pakę. Za to w pakowaniu sprzętu jestem już mistrzem, dawniej zajmowało mi to kilka godzin, nawet do 2 godz. teraz, gdy z racji drugiego konia rzeczy trochę przybyło zajmuje to może pół godziny  😉 Pewnie to tez zasługa tego, że nauczona przez życie wszystko trzymam w pojemnikach  😉
To ja też wolę przewozić konie niż sprzęt 😁. Mimo, że mamy duży samochód i wieelki bagażnik (spora terenówka), więc wsadzenie sprzętu to chwila moment, to później spowrotem powsadzać to do paki to mordęga - 4 ogłowia westernowe (każda wodza min. 230 cm, a męża dłuższe), sprzęt do lonżowania (więc znów "sznurki" - w sensie bat, liny, patenty) i to wszystko się wymiesza to jest armagedon 😵.
Teraz pozabierałam wszystko do domu, więc jeszcze raz przewieźć do siebie i z głowy. A później tylko częsć sprzętu na zawody będzie jeździć 😁. Ale sobie kupie ochraniacze na ogłowia 😀. No i nie będziemy wozić raczej dwóch kompletów do lonżowania - każdy koń ma swój w swoim kolorze 😂.
Ja chyba jednak wolę pakować sprzęt, niż moje oszołomy  😀
Wigorrr moje jak mąż wprowadza to wchodzą od ręki 😁. Ja po prostu nie wprowadzam i po problemie 😁.
Też wolę ładować konie niż sprzęt i klamoty.  🤣

Wracając do przyzwyczajania koni do siebie

[quote author=Murat-Gazon link=topic=67681.msg2732444#msg2732444 date=1511349908]
Nie możesz zmusić koni, żeby się polubiły, jeśli rzeczywiście nie przypadną sobie do gustu - tak jak sama siebie nie możesz zmusić do zaprzyjaźnienia się z kimś. 😉
[/quote]
Ktoś mi mówił, że jest na to metoda, a mianowicie przewiezienie obu koni razem w przyczepie czy koniowozie. Podobno potem najwięksi wrogowie stają się przyjaciółmi.   
trusia oj nie wiem czy po jeździe z moim koniem to jakikolwiek zostałby jej przyjacielem 😁. Raz jechaliśmy z kamerką, konie miały powieszona siano w siatce - Mucha tym sianem "stukała" w sąsiada 😂. Nawet z rozmachu, tylko chyba nie wiedziała, że mocno nie stuknie 😁.
Pewnie nasuwa się pytanie jakim cudem miała możliwość manewrowania w przyczepie, ale odpowiedż prosta - przyczepa była duża, a Mucha to kuc. No i się odwiązała 😵. Wtedy nie mieliśmy własnego transportu i konie jechały na zwykłych uwiązach. W naszej mamy specjalne do przyczepy i po probiemie.
Jechały razem w przyczepie ponad rok temu, bo się przeprowadzaliśmy, ale w tej stajni stały w osobnych stajniach i praktycznie w ogóle się nie widywały, tylko ew. jak przyprowadzałam jednego do czyszczenia i drugi stał w boksie... Teraz od 2 miesięcy stoją obok i przy żarciu owszem starszy w małego bucha zębami i wyżywa się na swoim miśku, który wisi u niego w boksie
Puszczając takie dwa konie w calkiem obce stado jest szansa, że sie zintegrują w momencie.
Wigorr ale wiesz, że to może być frustracja?
Puszczone na padok przez kilka dni oddzielnie a później połączenie do jednego stadka może przynieść pozytywny efekt 😉
Gaga to ile lat stałaś w jednej i drugiej stajni?  😲

15 lat + 5 lat

Darco nadal rozpacza. Ponoć darł się całą noc. Mam nadzieję, że cały dzień na padoku z końmi da mu na tyle do myślenia, że w nocy będzie cicho.
Byśka mnie dziś zignorowała. Eksploracja ogromnych terenów pastwisk była ważniejsza
Pierwszy raz w życiu mój koń mnie olał totalnie
I fajnie. Ma tam być koniem, nie maskotką (trochę przykro, ale fajnie).
Gaga, może pomyśł o dodatkowej mocnej porcji na podniesienie odpornosci - szzcególnie u Darco. Przeprowadzalam sie pare razy i zawsze siadała koniowi odporność, stres robi swoje. Zawsze było  nasilenie problemów z układem oddechowym i często ze stawami. Planując ostatnia przeprowadzkę wcześniej dawałam na odporność, ale jest w takim miejscu - że jak Byśka  - przestrzeń, trawa i nieduże miłe stadko. No i wszedl jak w masło -od razu był szczęśliwy.
Gaga, nie jestem w temacie, ale dlaczego nie dało się twoich koni postawić w jednej stajni?
Grace, w razie problemów zadziałam objawowo podając Zylexis. Sprawdzone na Darco. Dzięki  :kwiatek:

Cień na śniegu, Darco jest w stajni wszystkomającej (hala, karuzel,a, kwarc, pastwiska, wielkie czyste boksy, białe płotki, profesjonalni właściciele) , blisko i (dla mnie) drogo. Na 2 konie w takim miejscu mnie nie stać. Poza tym bez sensu stawiać Byśkę emerytkę w sportowej stajni. Bysia poszła na emeryturę - mam nadzieję że na dożywocie - do przecudownej równie profesjonalnej ale kameralnej stajni , ma 7h pastwiska (na 4 konie), wspaniałą właścicielkę, cudownego stajennego. Infrastruktura do jazdy też fajna (super podłoża), myjka z ciepłą wodą, itp itd. ale np nie ma hali i jest dość daleko dla mnie - dlatego bez sensu brać tam 2 konie. Za to jest taniej. I opieka taka, że aż nie wierzę, że tak można mieć cudownie  😍 (tfu tfu coby nie zapeszyć)
Gaga gdzie to się przeniosłaś . Może teraz konie będą miały więcej kwiatków ?
Wigorr ale wiesz, że to może być frustracja?
Puszczone na padok przez kilka dni oddzielnie a później połączenie do jednego stadka może przynieść pozytywny efekt 😉


No tylko jak Wigorr koni nie wypuszcza to po co w ogóle takie pytania zadaje?  😵
[quote author=Piotr_48 link=topic=67681.msg2733368#msg2733368 date=1511559360]
Gaga gdzie to się przeniosłaś . Może teraz konie będą miały więcej kwiatków ?
[/quote]
Pisałam o tym wcześniej... a tekstu o kwiatkach nie ogarniam 🤔wirek:
Z poprzedniej stajni w krótkim czasie wyprowadziło się 10 koni... Przypadek?
Wątpię, taka liczba świadczy o większym problemie niż przypadku.
Nikt ze stajni nie ucieka taką grupą jak dzieje się dobrze.
maluda, no raczej
Nie rozdzielałabym koni i nie wywoziła Byśki w miejsce, w którym nie będę jej widywać na codzień, gdyby wszystko było OK
Dla mnie to na prawdę mega trudna decyzja była. Zwłaszcza, że moje konie miały osobną stajnię, własne pastwisko z wiatą a ja miałam boks przeznaczony na paszarnię - zatem nie mogę powiedzieć aby pod tym względem było źle... ale pod innymi zrobiło się mega fatalnie  😕
Ja z tę decyzję podejmowałam od sierpnia... 4 miesiące upewniano mnie w jej słuszności... codziennie bardziej 🙁
4 miesiące? Jak się źle dzieje to wystarczają mi 4 dni 🙂
Ale zapewne Gaga też nie chciała działać gwałtownie. No i, jeszcze jakiś sentyment pewnie pozostał do stajni. Poza tym, te dwa konie i to tak głęboko zżyte, na pewno też opóźniały podjęcie decyzji.

Chociaż są takie powodu, które powodują podjęcie decyzji w parę godzin niż dni.
Robaczek M.   i jej gniade szczęście:)
25 listopada 2017 11:51
Ja stałam w takiej przydomowej stajni u gospodarza pół roku. Było kiepsko, przyłapałam kilka razy że mój koń ma zabierane wieczorne siano, jak wpadłam godzine po karmieniu na pare kontroli to nie miała ani odrobiny siana. W niedziele oglądałam stajnie, w poniedziałek popoludniu zabrałam rzeczy a we wtorek rano już jechałyśmy do nowej stajni... Swoją drogą, z deszczu pod rynne  😵
Z tym że tam nie było udogodnień, o sentymencie nie wspomne 😀
Ja z wyprowadxką zwlekałam głównie dlatego, że większość rzeczy robiłam sama i były zrobione dobrze, koń nie głodował etc. Dopiero po przeniesieniu dotarło do mnie jak dobra to była decyzja. Każdy kto wtedy odszedł jest jak sądzę bardzo zadiwolony ze swojej decyzji mimo ze ma o wiele dalej. Stajnia nie ucierpiała bo jeszcxe krążyły dobre opinie i tzw. Kolejeczka chętnych i niestety właściciele nie poszli po rozum do głowy 🤔wirek: zupełnie nie rozumiem pensjonariuszy, ale nie moja bajka. Ja już nie muszę się martwić o podstawowe potrzeby konia, a oni dalej się użerają. Do tej pory bym już chyba psychicznie nie wytrzymała.
Mam wrażenie, że niektórzy ludzie po prostu nie chcą wiedzieć o podstawowych potrzebach konia, skoro nie przeszkadza im gnój w boksie po nadgarstki, mała ilość siana itp. Grunt, żeby zapakować konia w komplet Eskadronka i porobić sobie słit focie z konisiem na pięknej hali.
Gaga, ja to rozumiem. Na pewno podjęłaś decyzję najlepszą z możliwych.
Pytałam tylko z ciekawości  🙂
[quote author=_Gaga link=topic=67681.msg2733307#msg2733307 date=1511542374]
Darco nadal rozpacza. Ponoć darł się całą noc. Mam nadzieję, że cały dzień na padoku z końmi da mu na tyle do myślenia, że w nocy będzie cicho.
[/quote]

Gaga, głowa do góry, to minie. Jak wstawiłam swoje konie do stajni, gdzie nie miały boksów obok siebie, tylko rozdzielone były chyba czterema czy pięcioma, to pomarańczowy całą pierwszą noc się darł. Do tego stopnia, że ksiądz z sąsiadującego kościoła i plebanii przyszedł zapytać, co się stało, że jakimś koń tak rżał. Ale potem mu przeszło, czego życzę Darco. 

Mam wrażenie, że niektórzy ludzie po prostu nie chcą wiedzieć o podstawowych potrzebach konia, skoro nie przeszkadza im gnój w boksie po nadgarstki, mała ilość siana itp.


Też mam takie wrażenie. Albo nie widzą albo nie chcą widzieć, bo tak im wygodniej. Jak wywalałam z boksu zgniłą słomę, sprytnie przykrytą czystą, jedna pensjonariuszka zatrzymala się, popatrzyła, wzruszyła ramiona i poszła dalej. Nawet nie zajrzała do swojego boksu, lepiej nie widzieć i nie wiedzieć.
Ja kiedyś przy jednej dziewczynie dzwoniłam do kierowniczki informując że w stajni stoi kompletnie przegnily splesnały zasyfiony czarny balot czegoś co kiedyś było sianem. Dziewczyna wsiadła do auta i odjechala, kierowniczka olała. Konie (reszta bo nasze miały odparowane przygotowane) dostały to rano normalnie do żarcia  😵
Jak czytam takie historie to ciesze sie że mam miejsce na ziemi gdzie takimi rzeczami nie musze się przejmować
Ja kiedyś przy jednej dziewczynie dzwoniłam do kierowniczki informując że w stajni stoi kompletnie przegnily splesnały zasyfiony czarny balot czegoś co kiedyś było sianem. Dziewczyna wsiadła do auta i odjechala, kierowniczka olała. Konie (reszta bo nasze miały odparowane przygotowane) dostały to rano normalnie do żarcia  😵

Jak zobaczyłam zgniły balot na padoku, pomieszanie zgnilizny z ubitą ziemią  - powiedziałam. Ale potem, gdy przez przypadek po raz pierwszy, a potem sprawdzając, czy to się powtórzy, odkryłam zgniłą słomę pod czystą, doszłam do wniosku, że nie ma sensu mówić. Bo przecież oni doskonale o tym wiedzieli, zgniła sloma sama tam nie się nie pościeliła i nie przykryła suchą, a zgniłe siano przez przypadek na padok nie powędrowało. Więc czy ja bym im coś nowego powiedziala, coś czego nie wiedzieli? Nie. A skoro to było działanie celowe i codziennie sprawdzać nie moglam - po co wdawać się w bezsensowne dyskusje? Trzeba szukać innego miejsca.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się