Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

Hm dla mnie oba to duże miasta ale to pewnie dlatego, że ja mieszkam w małym mieście i wszystko co wieksze idzie do jednego "wora"  😡
Oj gdybym miała tyle dojezdzać to chyba warunki  stajni musiałyby być doskonałe, tyle czasu i pieniedzy na paliwo..  😤
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
27 listopada 2015 20:36
Do stajni mam 15 km. Z punktu widzenia świeżego kierowcy, większą wagę przykładam do samej drogi - jaki ruch, jak wygląda dojazd zimą czy w razie w dojadę względnie blisko pociągiem/pksem itd. Odległość to dodatkowy czas i koszty, powiedzmy tak do 30-40 km jest drugorzędna.
Jestem teraz w czwartej stajni, najpierw konie były osobno, to druga gdzie są razem. Najczęściej powodem wyprowadzki było jedzenie. Większość innych mankamentów dało się przeżyć, ale karmienie za mało albo totalnie syfiastym sianem przebierało miarę. Raz się zawinęłam przez samowolne pożyczanie i nieszanowanie sprzętu, może gdyby koń nie był dodatkowa za chudy dalej przymykałabym oko.
Pierwszy raz rozważam zmianę fajnej stajni. Przy dwóch koniach kolejne podwyżki dają w kość :/ Trochę też się klimat zmienił, jest mniej kameralnie, przyszło dużo nowych koni. Jedna nowa jeździ ostro szportowo, witki mi opadają i wolę w teren pojechać niż oglądać takie obrazki. Tereny są świetne, konie pod opieką doświadczonych osób (szybkie info jak coś było nie tak), siano dobrej jakości, dwa place, wygodna siodlarnia z łazienką, dobry dojazd ... warunki dla koni i ludzi są fajne, więc się biję z myślami 🤔 Alternatywa to przydomowa stajnia znajomych - warunki dla koni jeszcze lepsze, dla mnie trochę gorzej. Mankamentem jest dojazd 2 x dalej i parę kilometrów bocznych dróg, gdzie zimą może być ciężko. Nie ma placu, są łąki do jazdy, tereny fajne, choć do górek jest kawałek. Kameralnie - 3 konie, 24 h na dworze pod wiatami, jedzenia w bród, kopytowo i dla kaszlaka super warunki... Chyba powoli oswajam się z wizją przeprowadzki na wiosnę...
.
Na_biegunach
U mnie jest tak, że na sezon letni czerwiec-listopad jestem w jednej stajni (własnej przydomowej) a grudzien-maj w drugiej (jako pensjonariusz). Jeśli w stajni u znajomych masz dobre warunki ale boisz się o zimę, może też rozważysz taką opcję? 😉
Muchozol
Faktycznie z tego co piszesz nie ma co narzekać i warto dojezdzac 🙂 U mnie zawsze (!) na 1 miejscu było dobro konia a moje warunki do jazdy, zaplecze socjalne itp schodziły na drugi plan. Jestem w stanie dużo znieść jeśli tylko widzę, że mój koń ma najlepszą opiekę na jaką zasługuje. Przy słabym karmieniu (co też przerobiłam) i braniu konia bez pozwolenia do jazdy ( zdarzyło się, na szczęście zrządzeniem losu niezapowiedzianie pojawiłam się w stajni i przerwałam ten precedens za co BTW dostałam zj*bę) od razu bym się wyniosła i doskonale Cię pod tym względem rozumiem.
Dla mnie zaskakujące jest tylko, że mieszkasz w dość duzym miescie i masz tam multum stajni w poblizu, zadna z blizej poloznych nie spelnia Twoich kryteriów? 😉
A dla mnie najważniejsza jest odległość. Gdybym miała dojeżdżać ze 20 km to bym konia po prostu nie miała. Bo po co mi on by był? Żeby płacić i zamartwiać się tygodniami, że nie wiadomo, co się z nim dzieje? Socjal jest nieważny w ogóle, ani place, lonżowniki, hale, myjki....czyli dobra doczesne :P Ważna jest odległość, warunki dla konia ( jedzenie, ścielenie, pastwisko, opieka) a co za tym idzie cena.
W zimie niestety jestem zobowiązana sama sobie puszczać konia ( tzn wychodzą, ale nieregularnie), co nie stanowi problemu, bo blisko mieszkam. Za to w sezonie pastwiskowym jest maksymalną część doby na łące.
Tak Was czytam, i policzyłam sobie, że przez prawie 7 lat zwiedziłam ze swoim koniem tylko 7 stajni  😁
Aktualnie, od roku, dojeżdżam 35 km (z czego 25 ekspresówką), co na początku mnie przerażało, bo nigdy nie miałam do stajni dalej niż 15km.
Z tym, że tutaj za dwa konie płacę tyle, ile wcześniej płaciłam za jednego... (to był główny argument przy kupnie drugiego  🤣 )
A konie mają raj na ziemi - 40 hektarów pastwisk, sezon wiosenno-letni 24h/dobę na zewnątrz, no i przede wszystkim dobrą opiekę.
Nie mam problemu z zostawieniem koni i wyjechaniem na tydzień czy dwa, co w poprzednich stajniach nie przychodziło tak łatwo.  🙄

Słabo się robi, jak sobie przypomnę wieczne użeranie się o posprzątanie w boksie, wyrzucenie siana na padok czy nalanie wody do wiadra  i milion innych bardzo trudnych do wykonania rzeczy...



Plamkakochanie, trochę zazdroszczę tej opcji przydomowej stajni latem  😜  Z ciekawości zapytam - dlaczego na zimę przenosisz konie do pensjonatu?
.
ae
mam dwa "domy" i spędzam po około pół roku w każdym a co za tym idzie przez pół roku nie ma mnie w tym domu ze stajnią więc nie ma też komu dać jeść,pić, wypuscic itp
Konia mam na szczęście do przeprowadzki tylko jednego bo postanowiłam, że póki nie osiedlę się na stałe u siebie oszczędzę sobie wydatków a koniom dodatkowego stresu, i tak to co moja kobyła przeżywa co pół roku to już jest szaleństwo  😜
Za 2 lata planuję na stalę osiedlić się w domu ze stajnią ale do tego czasu mamy cykl przeprowadzek i zmiany stajni dwa razy do roku  😤

Muchozol
Czego Ci zazdroszczę po części to tego wyboru stajni  🤣 u mnie go zwyczajnie nie ma i trzeba kombinować.. o hali to możesz co najwyżej pomarzyć a i to marzenia nie do spełnienia  😀iabeł:
ae, z ciekawości, gdzie stoicie?
.
Muchozol
Oo to widze ze podobne masz plany jak u mnie  😅
Z tym ze ja planuje prowadzic pensjonat bo stajnia wieksza bedzie wiec jakos trzeba sie utrzymac 😉
Tak jeszcze z ciekawosci jaka planujesz hale? Ja myslalam o murowanej bo mimo ze dosc drogo wychodzi to jednak inwestycja raz na dluugie lata..
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
28 listopada 2015 16:37
Plamkakochanie, myślałam o tym - rozwiązanie byłoby idealne 🙂 Niestety raczej miejsc nie będzie, warunki fajne, właściciele w porządku - szybko się znajdą chętni na stałe. Przenoszenie się na zimę do jakiejkolwiek stajni byle blisko nie daje gwarancji dobrych warunki dla koni, raczej już się z zimowymi dojazdami przemęczę jakoś. Zimy ostatnio dość łagodne, zobaczymy jak będzie w tym roku. Już na 90% jestem zdecydowana na zmianę od wiosny, powoli zaczynam się cieszyć 🙂 Jak w końcu zbiorę się na odwagę i podliczę całościowe koszty utrzymania koni to rachunek ekonomiczny będzie jednoznaczny 😉
Piękne macie z Muchozolem plany. Może kiedyś na emeryturze zrealizuje podobny 🙂
ae, doskonale rozumiem, ciągłe użeranie się o podstawowe rzeczy zawarte w umowie męczy psychicznie. Hitem był foch, bo w końcu sama posprzątałam boksy  😵
Ja olewam chamów czy dziwnych - po prostu robię swoje.
Dokładnie tak samo myślę. Swoje sympatie i antypatie jestem gotowa głeboko schować. Ważny jest koń. To on tam spędza całe swoje życie więc jego potrzeby liczą się w pierwszym rzędzie. Z socjalu mogę zrezygnować, w stosunku do końskich potrzeb jest to tylko dodatek. Miły, owszem, ale nie niezbędny. Tylko dodatek.


Na_biegunach, a dużo różnica w cenie pomiędzy tymi dwiema stajniami?

[quote author=Na_biegunach link=topic=67681.msg2457619#msg2457619 date=1448728662]
Hitem był foch, bo w końcu sama posprzątałam boksy  😵
[/quote]
U mnie hitem była awantura o umycie boksów. Pytałam o zgodę i ją uzyskałam, zaprzęgłam męża i uzbrojeni w karchera myjemy. I nagle słyszę wrzask, że co ja sobie wyobrażam, że myję coś, co do mnie nie należy. Po prostu mnie zatkało. Ja wyręczam obsługę stajenną, robię coś, co jest ich obowiązkiem, ale czego nie robią, mimo że powinno być standardem i dostaję za to obsztorc.

A dla mnie najważniejsza jest odległość. Gdybym miała dojeżdżać ze 20 km to bym konia po prostu nie miała. Bo po co mi on by był? Żeby płacić i zamartwiać się tygodniami, że nie wiadomo, co się z nim dzieje?
Gdybym ustawiła sobie takie kryterium, nie znalazłabym stajni z padokami. Przy takich mniej więcej odleglościach dojeżdżam 4-5 razy w tygodniu.
trusia- z tym, że ja MIESZKAM na wsi, a PRACUJĘ w mieście. I od czego mam liczyć to 20 - od domu , czy od pracy? 🙂 bo jak od pracy to owszem, po pracy mam 20, ale w dni wolne 40 km, a jak od domu to po pracy nie wydolę.
To jest mój pierwszy koń i pierwszy pensjonat, ale jeździłam w wielu stajniach i wiem, jakie są warunki i problemy pensjonariuszy. Pomijając kwestie żywienia, ścielenia i obsługi to nie wiem też, czy jest jakaś stajnia w okolicach mojego miasta, gdzie są puszczane konie wszystkie razem (no w granicach rozsądku oczywiście) i w sezonie mają pastwiska do dyspozycji (na tyle, żeby były w stanie się wyżywić na nich).
marysia550, to nie był broń Boże zarzut, tylko mój punkt widzenia. Też mieszkam na wsi i pracuję w mieście. W związku z tym lokalizację dobieram w konkretnym rejonie, dzięki czemu moja trasa wygląda tak: praca-dom-stajnia. Nie mam rozstrzelenia tych punktów. Odległość liczę od domu, natomiast jak jadę do stajni w tygodniu po pracy, to i tak jest to kierunek dom, czyli odcinek praca-dom tak czy owak bym pokonała, czy ze stajnią czy bez.
No ja na trasie praca-dom nie mam stajni 🙂 więc nie mam co rozmyślać 🙂
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
28 listopada 2015 20:43
Trusia, podobnie jak u ae: będzie dwa razy dalej, ale dwa w cenie jednego. Różnica znaczna, będę mogła się znowu po szkoleniach zacząć włóczyć 🙂
Na_biegunach w dwóch stajniach miałam ten sam problem, regularnie sama sprzątałam sobie boks (płacąc wtedy 700zł, co na nasze Podlaskie warunki jest ceną kosmiczną..), a stajenni wiecznie mieli pretensje, bo niszczę ich pracę  🤣
Ae a ile razy w tygodniu/miesiącu dajesz radę być w stajni?
Też przymierzamy się do zmiany stajni, ale martwi mnie odległość , która zmieniłaby się z 10km na 32km w jedną stronę 🙄 najgorsza jest zima, dnia praktycznie nie ma za to noc i ciemność bardzo długa  😫
Ja do fajnej stajni miałam 48 km w jedną stronę i bywałam w niej 5 razy w tygodniu. Dojazd super, bo bez przejazdu przez miasta, tylko kilka wiosek. Dojezdzalam w 35-40 minut, paliwa tez mniej spalałam, bo w korkach nie stałam. Jezdzilysmy z kolezanką na zmiane, raz jej, raz moim ekonomicznym autkiem, wiec majątku tez nie stracilysmy.
Mosewa jestem 5-6 razy w tygodniu, zależnie od tego jak uczelnia pozwala 🙂 Jak nie swoim samochodem, to czasem pksem (jedzie ok. 40 minut), albo zabieram się z kimś znajomym.
Szczerze, to tylko raz miałam problem z dojechaniem - 1 stycznia jak zepsuł mi się samochód  🤣 Na paliwo też nie wydaję kosmicznych pieniędzy, bo mam małe ekonomiczne autko, no i tak jak mówię, często jeździmy ze znajomymi zabierając się na zmianę 🙂 I tak samo jak Megane, nie muszę przebijać się przez miasto, bo wyskakuję na obwodówkę, po chwili jestem już na ekspresówce i prościutko do stajni - ostatnie 10 km przez 2 malutkie wioski 🙂
.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
12 stycznia 2016 20:17
Jednak tułam się... w retrospekcji żałuję, że nie zawinęłam się od razu jak się zaczęły zmiany tylko miałam skrupuły. Teraz przenoszę konie zimą do stajni wolno-wybiegowej. Chciałam poczekać do wiosny, ale murowana stajnia nie jest warta stania w boksie na materacu i wdychania amoniaku >< Mam nadzieję, że się przystosują w miarę bezboleśnie, są wiaty i drewniana stajenka z kurtyną w miejsce drzwi. Jesienią nieraz zostawały na dworze na noc. Futro mają przyzwoite, nawet 'krótkowłosa' coś ma. Tymczasem zagłębiam się w temat o derkach...
Na_biegunach no średni czas na takie zmiany ale jak dla dobra koni chyba już lepiej, że będą bez stajni ale za to dobrze zaopiekowane i zdrowe 😉 Derki zawsze możesz dobrać jakby któryś marzł..
Powodzenia w nowym miejscu, obyscie byli szczęśliwi  🙂
Ja mam wlasna stajnie wolnowybiegowa i kupowalam w grudniu konia z murowanej stajni i na wolny wybieg przyjechal. Derkuje go i chlopak mi ladnie przybral.
W jakimś wątku przemknęła mi krótka wymiana zdań na temat mała kameralna stajnia kontra duża. Z tego co pamiętam, to o tej pierwszej raczej negatywnie się wypowiadano.

Moje doświadczenia to małe stajnie.  Pomijając infrastrukturę – bo wiadomo, w małej np. trudno spodziewać się hali - jakie zalety ma duża stajnia? Mnie odstrasza perspektywa przewijających się tłumów.
Jeżeli stajnia jest dobrze zaplanowana to dużej ilości koni/ludzi się nie odczuwa. Gorzej jak na małej powierzchni wciska się ile wlezie. Do tego trzeba brać pod uwagę jacy są pensjonariusze bo jeżeli jest kilku zawodników z dużą ilością koni to oni zazwyczaj jeżdżą przed południem i każdy po jednego konia więc summa summarum nie ma tłumów. Większym problemem przy dużej liczbie koni jest podejście obsługi. Tzn. nie są w stanie ogarnąć indywidualnie każdego konia, nie będą do ciebie dzwonić, że konik sobie nóżkę na padoku obtarł etc.
Ja osobiście preferuje stajenki 20-25 koni. Ani duże, ani małe.
Co do tułaczki to "pochwalę się", ze właśnie zaliczam piąta stajnię w przeciągu pół roku, a za miesiąc kolejna przeprowadzka. Mam nadzieję, że to będzie nasz przystanek końcowy.
.
Ja nie zauważylam nierównego traktowania pensjonariuszy, ale może mam farta. Co to znaczy "nie ma lepszych i gorszych koni"? Że jednego nakarmią a drugiego nie, w zależności od swoich sympatii i antypatii?

Klopsik, piąta stajnia w ciągu pól roku i zaraz kolejna przeprowadzka? Czyli mniej wiecej co miesiąc? Trudno mi sobie wyobrazić, co może się wydarzyć przez miesiąc, czego nie było widać przy oglądaniu i ustalaniu warunków.   
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
04 lutego 2016 15:15
Znam stajnię pensjonatową naprawdę dużą, bo na 70 koni, gdzie nie ma masówki, a stajenni wiedzą co trzeba o każdym koniu, żywienie treściwą ustalane indywidualnie, a siano zadawane 5 razy dziennie, tyle ile koń potrzebuje. Do tego padoki (w sezonie pastwiskowym z trawą) i konie wypuszczane po 4 lub 2 w stałych składach. Fajna atmosfera, w sumie wszyscy się znają. Ale to nie w polskich warunkach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się