Co straszy nasze konie: jak wielkie oczy ma strach? Dlaczego konie się boją?

Venus   You're my wonderwall
10 grudnia 2012 20:39
U mnie wielkie zaskoczenie budził bażant, który umyślił sobie swoim wielkim cielskiem usiąść na cienkich gałązkach krzaczków obok placu. I co się poruszył to dziwne dźwięki i panika gniadosza. A największe dotąd osłupienie? KROWA! jak to, boże, krowa?! Co tam że stoi zaraz obok placu i słychać jak muczy, ale żeby tak sobie na ścieżce? I jeszcze strasznym utrapieniem w lato był fakt że mój koń boi się strumyków, polewanie szlaufem ubóstwia, nawet łapie go w zęby i popija (Pracownicy się śmieją że mam konia wiecznie na kacu  :lol🙂 a jak go chciałam wpakować w siodle do rzeczki to ani rusz, z ziemi to samo. Ech.
Julie no bo popylacie tam nieźle coś mi się wydaje, a ja z tych "patatajowców"raczej 😉, chociaż zdarzało mi się i tak 😁
pomyślałam, że to jest odpowiedź na wszelkie problemy z nadpobudliwością i płochliwością - wychów bezstajenny 😀
Tak reagują na nowe i dziwne rzeczy konie, które nie znają stajni i są trzymane na łąkach z wiatą: 

ja moge za przyklad dac ten filmik:

niestety skonczyla mi sie bateria, nie moglam nakrecic wiecej, ale mozna bylo odniesc wrazenie, ze hersztu zaraz pana z koparki wysadzi i bedzie koparkowal sam 😉
ale moj kon ogolnie niczego sie nie boi, w stadzie wychodzi na czolo, jesli dzieje sie cos "strasznego", musi sprawdzic. do ludzi czajacych sie w krzakach tez ustawia sie piersia, bo on tu bedzie teraz bronil 😉
dempsey   fiat voluntas Tua
11 grudnia 2012 11:25
katija, po prostu uczy się obsługi koparki, to widać  😀 nigdy nie wiadomo jaki fach się przyda, niektóre konie malują, on będzie może operatorem kopary
dempsey, dokladnie tak to wygladalo 😉
w sumie to sie moze przydac- np emeryturka, spokojna, nie bezczynna, za "sterami" koparki. jeszcze na siebie zarobi  😀
Hehehe, no niezły Hersztu 😉
Passat tunridy też jest chyba świenym przykładem bezstresowca, dzięki otrzaskaniu w terenie.
A mi się teraz przypomniał jeden z koni z rajdów na Kaszubach. Można było nim poszczuć psy, jak się jechało przez wieś  😁
Wystarczyło go skierować na ujadającego psa, a on się zachowywał jakby miał jakieś wyimaginowane rogi i jakby chciał wziąć psa na rogi!
A imię jego to Mentos. Piękne to były czasy... brakuje mi tych rajdów.

palemka, Tempo było zawsze dostosowane do grupy. Ale te wszystkie konie były tak grzeczne i wyluzowane, że nawet osoby średnio zaawansowane szybko nabierały ochoty na to, żeby pogalopować trochę szybciej 😉
Julie no właśnie zauważyłam, że żadnemu koniowi jakoś sie nie paliło do wyprzedzania. Strasznie mam ochotę na taki rajd, ale normalnie obawiam się, że nie dałabym rady. Fajnie jest pewnie jak się ma jakąś zgraną grupę, na podobnym poziomie. Ja pamiętam u nas jeden taki teren na 7-8 koni chyba z przypadkowymi osobami-Jak dla mnie to była masakra:m.in. instruktorki,którym wszystko niepasowało (łącznie z końmi), gość, dla którego każdy koń galopuje za wolno (a siedzi tak, że żal patrzeć) i dlaczego znowu zwalniamy?!.....Jedyne takie duże grupy to lubiłam, jak jeździłam w stajni huculskiej 🙂 Fajnie było 😕
do naszej stajni przyjechała para z Krakowa, która jezdziła na rajdy knonskie. Jednak na padoku nie potrafili wolty w klusie zrobic. no nic po prostu . I opowiadali jakie grzeczne konie mieli na tych rajdach ze na ich pierwszej w zyciu jezdzie pojechali w teren i to taki kilku godzinny. Szczerze mowiac oni mysleli ze na tym polega jazda konna , wsiadasz i jedziesz. A konie buyly juz tak obyte w terenie , ze spokojnie mogli nawet dzieci na nie wsadzac.
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
12 grudnia 2012 10:30
I opowiadali jakie grzeczne konie mieli na tych rajdach ze na ich pierwszej w rzyciu jezdzie pojechali w teren i to taki kilku godzinny.

(wytłuszczenie moje),ż,rzyć to dość brzydkie słowo w sumie 😉

Nasze konie odkąd są w stajni przydomowej i otwarte non stop z tchórzy totalnych(moja bała się nawet samolotów!) zamieniły się w obrońców gospodarstwa 😁 Gdy tylko usłyszą,że coś się dzieje z przodu padoku natychmiast galopem sprawdzić.Ostatnio jacyś robotnicy chodzili po polu obok żeby dostać się do rowu i konie w tę i z powrotem za nimi i "paczyły" co oni tam niosą i czy dobrze pracują 😉
mtl   I M Equestrian
12 grudnia 2012 10:35
Nasze konie odkąd są w stajni przydomowej i otwarte non stop z tchórzy totalnych(moja bała się nawet samolotów!) zamieniły się w obrońców gospodarstwa 😁 Gdy tylko usłyszą,że coś się dzieje z przodu padoku natychmiast galopem sprawdzić.Ostatnio jacyś robotnicy chodzili po polu obok żeby dostać się do rowu i konie w tę i z powrotem za nimi i "paczyły" co oni tam niosą i czy dobrze pracują 😉


mój jak nie wychodzi na padok codziennie to robi sie strasznym tchórzem... teraz mamy pore tchórzostwa, byle do wiosny!  😁
dempsey   fiat voluntas Tua
12 grudnia 2012 10:45
moja bała się nawet samolotów!

To mi przypomniało jak lata temu wstawiłam mojego folbluta typu "wielkie oko" na kilka miesięcy (czas mojej ciąży) do stajni graniczącej dosłownie z wojskowym lotniskiem, gdzie startowały MIGi. Nawet jeden taki samolot startujący w odległości pół kilometra robi okropny hałas, a tam często trenowali do pokazów. Potrafili podnieść najpierw trzy samoloty naraz, potem zatoczyć nimi koło nad stajnią, w tym czasie podnosiły się kolejne dwa... To był taki potworny hałas, że ja zatykałam uszy i miałam ochotę przykucnąć ze strachu.
Natomiast całe stado koni, otoczone tym ogłuszającym hałasem, patrzyło na nas znad spożywanej trawy z miną: Ale o ssochodzi?. W tym mój kopnięty folblut...

Nalotów bombowców się nie bał, ale kiedy właścicielka stajni nabyła kilka świnek wietnamskich i umieściła je w szopie która była oddalona ok. 50 m od drogi na padok, to hohoho... Nie było takiego silnego/cwanego/doświadczonego, który przeprowadzając tamtędy mojego konia na padok, nie zostałby przez niego wprasowany w ogrodzenie. Świń nie było słychać, widać ani nawet specjalnie czuć. Inne konie przechodziły na luzie. Ale on WIEDZIAŁ! I tak przez parę tygodni...
W stajni w której stacjonowałam ze szkółką jest świnia wietnamska Gerturda. Lubi się dyskretnie przemknąć do świeżo pościelonego boksu i zakopać w sianie. Potem konie wracają z padoków i zaczynają jeść swoje siano, a tu nagle "quuuuuiiiiiiiiii" (czyli "co mie tu budzisz cholera?!)  😁
Dzięki niej konie nie boją się nawet gdy się spotyka w lesie dzika 🙂

Dementek   ,,On zmienił mnie..."
13 grudnia 2012 16:47
Coś dla właścicieli ,,wypłochów" http://konikowe.home.pl/bluza
kury..nie ma nic bardziej strasznego
jak to nie? 😀
Galopując mozna sie np. wystraszyc własnego cienia (czyt. Pomysły mojego konia) ktory nagle jest bardziej z przodu niz kon. 😀

Kori - Mistrzostwo 😀
Ostatnio młoda kobyłka z mojej stajni wystraszyła się jabłka, które po jeździe znalazło się w jej żłobie 🤣
A białe torebki foliowe? 😉


ja klacz na ktorej jezdze bardzo lubie, ale w tereny na niej nie jezdze. Ona boi sie wszystkiego doslownie. Albo sie ploszy specjalnie bo chce sobie pobiegac albo to mega wyploch. Zawsze w tereny wybieram sie na walachu( na ktorym np nie nawidze jezdzic po hali) bo jest chlopak bardziej zrownowazony, a nawet jak sie wystraszy to nie ucieka w panice tylko ewentualnie odskakuje  🏇  konie takie wielkie a takie strachliwe :P  a i tak najgrozniejsza jest pewna torba taka wielka, w kratke jak z bazaru , nie ma konia ktory by sie nie bal
Ja co jazdę przekonuje moją 18letnią kobyłę, że opony od przeszkód nie gryzą... i tak od.. 5 lat? 😉 Oczywiście, później bez zawahania przez nie skacze ale żeby przegalopować obok? no jak to tak? 😲
Zwierzyna w ciemnym lesie straszy, ale już się prawie nie boimy. Ale bałwan ? Spotkaliśmy go chyba pierwszy i niestety strachu się nie dało opanować, trzeba było uciekać  😂
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
30 stycznia 2013 13:17
A białe torebki foliowe? 😉

Mój musi zawsze sprawdzić, czy chociaż nie ma tam nic smacznego do zjedzenia :P
Jak byłam ze znajomą w terenie, jej klacze bały się strachów na ptaki i wejścia do lasu. Najstraszniejsze, co może być, to kamień przymocowany do szlabanu- obok tego nie można przejść obojętnie  🤣
Wszystkie nasze konie straszy jedno: nieuchronnie zbliżający się sezon wiosenno-letni🙂
konie generalnie nie bojące. bezstajenne (w sensie nie zamykane) podwórko - rózne zwierzaki (kozy, kury i inne ptaki, psy, koty, świnio-dziki w zagrodzie lub poza jak uciekną (tzn zostaną wypuszczone przez konie), świnka kiedyś luzem... ządnych się nie boją, czasem je ganiają dla zabawy, koze za noge pociągną itp, ludzie, auta, autobusy za płotem...  jak wywrotka wyrzucała gruz prawie się wspinały na spadające kamulce... , do busów włażą, bagażniki przeszukują, folie, taśmy, woreczki... zero wrażenia - można je za to złapać i potargać, poganiać, pociągać....
w lesie można się przestraszyć jak się zamyśli, takie "ah!" i tyle - potem bardziej by pobiegły do zwierzaka niż od... raz sie bał bałwana w lesie (co robił bałwan w środku lasu nie ma pojęcia :oczy2🙂

jak przychodzą na pastwisko dziki, to duży gniady leci pierwszy jak tylko je wypatrzy - odgonić, robi z kn stado i go broni - taki dzielny nieustraszony ogier obrońca! kn się nie przejmują gośćmi, ale udają czasem i robią to stado żeby duży się nacieszył.

pare dni temu wypuściły nowe świnki (kilka miesięcy nie było żadnych, te są w zagrodzie za płotkiem - widać je) jedna ze świnek nie uciekła w popłochu ale popatrzyła na konie - wszystkie z przerażeniem uciekły, a duży jako pierwszy ;]
pozer jeden....

kiedyś bał się jeszcze bryczek/wozów i obcych koni, a teraz jeszcze nadal zamykania w trajlerze (wiec i w ogóle wchodzenia do niego jak ktos mu każe, szczególnie siłą, naciskiem. klaustrofobia) - pełna panika, nie jakiś foh. ale wiem, że ma taki uraz, traume po konkretnych przeżyciach, powoli się to przepracowuje (na konie i bryczki już nie panikuje, do trajlera wchodzi sam -bez zamykania na razie bo nie ma jak ćwiczyć).

wiec dlaczego konie się boja? bo zostały zaskoczone lub mają traume ...
(...) a i tak najgrozniejsza jest pewna torba taka wielka, w kratke jak z bazaru , nie ma konia ktory by sie nie bal


Stwiam, że moja się nie wystracha zabardzo tej torby 😉. Moją zołzę przykrywam calutką wielką plandeką, razem z głową, nawet kopytko nie wystaje, i proszę państwa: stoi grzecznie  😅
ale ich nie straszny jakże oryginalny fason i kolor torby, ale to jak ona szelesci  😀iabeł:  cos takiego
Zdrowie bazarowych babek! 🙂
rati88   Jedź tak, by móc żyć ... żyj tak, by móc jeździć
30 stycznia 2013 15:29
mój akurat niczego się nie boi, przynajmniej nigdy nie widziałam żeby się wystraszył, albo dobrze się kamufluje  😁

ale za to ostatnio chodziłam do pewnego pana "ruszyć" trochę jego dwa koniki polskie bo tylko wybieg=>stajnia, stajnia=>wybieg,
i tak sobie pomyślałam że wezmę je najpierw na spacerki żeby zobaczyć co w nich za diabeł siedzi, no i faktycznie siedział  🤔wirek:
przeszłyśmy z 10 metrów za zakręt którego z wybiegu już nie widać i co?
parę dni wcześniej robotnicy koło drogi robili chodnik, na moje nieszczęście posypane były jeszcze "białym" piaskiem,
który był tak przerażający 😁 😁 😁 bo na drodze piasek czarny.... szkoda słów,
kolejne 10 metrów i leżała chusteczka, no to koniczka potańcowała, spociła się cała, na dodatek wyleciał wróbelek z żywopłotu...
o matko, myślałam że klaczka zawału dostanie, a ma 10 lat i chodziła tamtędy kiedyś często...
już w ręce nie miałam siły bo tak wyrywała do stajni że stwierdziłam że 30 metrów to za dużo jak na jeden raz i wróciłyśmy.
W drodze powrotnej ogromny wilczur wyleciał, a ona nic... chyba mnie w konia robiła żeby do stajni wrócić   😁 😁 😁

A bo konik jest ZA inteligentny i świetnie się potrafi bawić robiąc człowieka w bambuko! Nie daj się!!!
Ostatnio moje dwie panny niczego się nie boją. Gdybym miała porównywać to gniada częściej alarmuje, że czegoś się boi, ale przynajmniej wiem czego się po niej spodziewać. Chrapy rozszerzone, koń prycha i już wiem o co chodzi, mogę reagować. Z rzeczy jakie gniadą ostatnio zaintrygowały:
- opona
- skrzynka na polu
- sanki

A co do sanek...
Wszystko byłoby ładnie i piękne, gdyby były nieruchome, a ostatnio jakiś pan zapragnął pokazać, że sanki robią taki dźwięk na śniegu jak "szrrururururu" i klacze podskoczyły w miejscu, prychając oburzone.
Na szczęście tylko się wzdrygają, nie odskakują, nie kombinują inaczej.

HorseSense   Horse sense = stable thinking...
30 stycznia 2013 16:57
Najpiękniejsze w płoszeniu się są hucuły.
Klacz huculska, na której jeździłam trochę w młodości (nazywała się jakoś śmiesznie, Traszka czy coś takiego) na widok czegoś strasznego stawała w miejscu i szła stępem do tyłu. Nawet najgorszy tyłkoklepacz mógł (teoretycznie) na niej jechać w samotny teren, najwyżej by tyłem do stajni wrócił  😂
Hucułki mają często manierę płoszenia się czegoś, co "kiedyś tam było". Oduczenie płoszenia się klaczy na wysokości strasznego krzaka (podobno absolutnie nic się tam nie wydarzyło  🤔 ) zajęło mi dwa tygodnie, podobnie z nieistniejącym od dobrych paru miesięcy strachem na wróble. Taśmy do grodzenia + wiatr = wybitne chody boczne, za to kolorowe szmatki - nic. Koń mojej koleżanki obawiał się jesiennych liści, które "wzburzał" kopytami... wiecie, o czym mówię - kiedy warstwa liści jest gruba i nogi się zapadają, a dzieci z chęcią w niej buszują i szurają, Misiek dostaje szaleju.
Znałam też klacz, która pod siodłem mogła iść pośród deszczu i piorunów, a na padoku umierała ze strachu  🤔wirek:

Ale i tak nikt nie pobije jednej quarterki, która odsadzała się, kiedy ktoś powiedział "buuudyń..."  😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się