Nadpobudliwość- jak pomóc koniowi z tym 'żyć' i trenować?

Żeby nie było, inny jeździec, inny koń - siodło to samo

https://www.facebook.com/SiodlaRekreacyjne/photos/pcb.1439099652785146/1439099426118502/?type=3&theater

Wnioski każdy może sam wysnuć  😁
Powiedzcie mi, bo może ja czegoś nie wiem... Czy w siodłach mających drewniane ławki tego typu nie profiluje się tych ławek? Bo ja tu widzę dwie proste dechy...  👀
Patrzę i nie wierzę jak niezmierzona jest głupota ludzka .....  😵
[quote author=Murat-Gazon link=topic=729.msg2688817#msg2688817 date=1497440210]
Powiedzcie mi, bo może ja czegoś nie wiem... Czy w siodłach mających drewniane ławki tego typu nie profiluje się tych ławek? Bo ja tu widzę dwie proste dechy...  👀
[/quote]
Profiluje.
Dobrym przykładem są siodła westowe - rozstaw ławek jest różny i nie mówię tylko o szerokości, ale i o całości jako dobrze dopasowanej do grzbietu.

Żeby nie było, inny jeździec, inny koń - siodło to samo

https://www.facebook.com/SiodlaRekreacyjne/photos/pcb.1439099652785146/1439099426118502/?type=3&theater

Wnioski każdy może sam wysnuć  😁


powiedzcie, że to nie dzieje się naprawdę ...  😲
Mam nadzieję, że to odpowiedni wątek 😀

Od roku jestem w posiadaniu 7 letniego wałacha, ogólnie bardzo fajny koń. Na padoku pracuje nam się rewelacyjnie, żywy i chętny, problem zaczyna się w terenie, wystarczy w sumie wjechać do lasu i koń już robi swoje - galopuje. Pracowaliśmy trochę nad tym, w kłusie do ogarnięcia ale też pędzi, galop to porażka, jak najszybciej i skręca w każdą ścieżkę prowadzącą do domu, z tego co wiem w poprzednim domu rzadko chodził w terenie bo ponosił. Dodam jeszcze, że chodzi jako pierwszy, przydomowa stajnia, jeździmy w dwójkę a ten drugi koń jest dość leniwy i wtedy jest jeszcze gorzej, myślimy nad wynajęciem jakiegoś trenera ale to dopiero w ostateczności.

EDIT: Dodam, że wylonżowanie/pojeżdżenie go przed jazdą nic nie daje.
Nie pocieszę Cię - koń w terenie robi co mu się żywnie podoba.
Czy jak jeździsz na placu to masz podobne kłopoty z posłuszeństwem?

Z drugiej strony, przyjrzyj się również dawce żywieniowej czy nie dostaje zbyt dużo energii w paszy bądź owsie.

Fajnie, że chcesz wziąć trenera. Popieram. Tutaj trzeba wypracować posłuszeństwo i prawidłową reakcję na bodźce. I Ciebie rzecz jasna, abyś była skuteczniejsza w wymaganiu pewnych rzeczy.

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
24 lipca 2017 18:21
hehi: koń robi to, na co mu pozwalasz. Zapewne już to jego rządzenie tobą tak mu weszło w krew, że w terenie ponosi. Ja w takim wypadku bym wróciła niejako do podstaw: praca najpierw stęp -kłus - stęp - zatrzymania, częste przejścia, skupianie się na tym, by nie koń dyktował tempo, tylko jeździec: trzeba wyczuć najmniejsze przyspieszenia i reagować. Potem dołączać galop na kole - bardzo krótkie odcinki galopu, absolutnie pod kontrolą.

Wyjazdy w teren wyłącznie po zakończonej pracy w domu jak wyżej. Takie tereny wykonywać w stępie wyłącznie i też pracować nad tym by stęp był w tempie narzuconym przez jeźdźca. Włączyć zatrzymania.

Po pewnym czasie włączyć kłusy, trzymać tempo.

Galopy włączyć tylko kiedy już się będzie na 100% pewnym, żę się kontroluje każdy krok konia w każdym chodzie i w każdym momencie.

Chwalić konia za dobre zachowania (głos, smakołyk), karać np. głosem za niesubordynację, żeby koń wiedział że jego zachowanie jest naganne.

W/w proces może trochę potrwać, zależy też to od twojego doświadczenia i umiejętności. Musi być wcielany w życie konsekwentnie tzn. nie ma być tak, że jednego dnia koń robi co chce i rządzi tobą, a ty się temu poddajesz, a następnego dnia wymagasz od niego subordynacji. Wymagać masz zawsze, na każdej jeździe i przez całą jazdę.
Niestety jestem tego świadoma 🙁 na padoku zupełnie inny koń, żywy ale nie ponosi, chętny do pracy i do różnych nowości.

Tu raczej nie, treściwej nie dostaje praktycznie w ogóle, cały czas na łące.

O, dodam może, że koń chodzi na zwykłym, podwójnie łamanym wędzidle(zmiana na ostrzejsze raczej nie wchodzi w grę) ma dopasowane siodło i regularne masaże( co 2 miesiące), zostaje nam chyba trener, nic innego mi nie przychodzi do głowy, ale czekam jeszcze na jakieś wskazówki. Myślałam nad lonżowaniem go gdzieś poza stajnią, najpierw samego potem z jeźdźcem, najlepiej cały czas w innych miejscach bo on już chyba kojarzy teren tylko z jednym, ale nie wiem czy to dobry pomysł 🙂

ElaPe: Dziękuję, spróbujemy 😀
hehi ja poza pracą na placu brałabym go często do lasu ale tak jak pisała ElaPe - tylko na stępa. I to na długo: 3 - 4 godziny, żeby uznał tereny za coś zwyczajnego, może trochę nudnego, a nie za niezwykłość i okazję do szaleństwa. I dużo pracy nad hierarchią także z ziemi, przy prowadzeniu i codziennej obsłudze
Tusia2012, praca nad hierarchią czyli co? Raczej nie ma u nas z niczym problemu, z ziemi prawdziwy miś, problem zaczyna się w lesie, nawet na spacerach w ręku. Choć przyznaję, mamy problem by pójść gdzieś bez innych koni - nawet na łąkę.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
24 lipca 2017 21:19
praca nad hierarchią czyli co?

no np. wymaganie od konia rzeczy odwrotnych niż on sam chce: chce iść szybciej - ty go zwalniasz, wlecze się - ty go nakłaniasz do żwawszego tempa, wyrywa wodze w dół ściągając - trzymasz mu głowę w wyższym ustawieniu itd itp.
hehi a jak zachowuje się przy karmieniu? Nie przepycha się, nie wyrywa z ręki? Przy prowadzeniu powinien podążać ZA tobą, stawać jak ty stajesz - bez wpadania na plecy i bez wyprzedzania i ruszać jak ty ruszasz, bez ciągnięcia za wodze. Monty Roberts opisywał w swoich książkach jak "przyłączyć" konia, można to poćwiczyć na lążowniku. Poczytaj też wątek o końskich buntach i niesubordynacji, tam były omawiane podobne przypadki jak u ciebie
Tusia2012 karmiony w boksie, dość niecierpliwy i skulony, ale jak wchodzę to cofa się i zaczyna machać nogą (sztuczka wyuczona u poprzedniego właściciela). Wszystko i podczas pracy z ziemi i jazdy jest ok, dopóki nie zostaniemy sami lub nie wejdziemy do lasu.
w takim razie pozostaje ci praca z trenerem i cierpliwość  😀
hehi, czy ten koń stoi jak go siodłasz i wsiadasz? Jak usiądziesz w siodle to czeka na komendę czy rusza? Ale to stoi, to ma być takie oczekujące stanie z oparciem na czterech nogach, ale całkiem nieruchomo.
A przy żłobie możesz próbować odwrócić jego uwagę i przekierować nadaktywność i pobudzenie na coś innego. Znajoma miała konia szalejącego przy podawaniu treściwego więc nauczyła go komendy: "pokaż gdzie miseczka" - teraz koń pyskiem pokazuje gdzie nasypać i cierpliwie czeka a nie szaleje po boksie depcząc człowieka.
SzalonaBibi przy siodłaniu często macha głową i próbuje się odwiązać, czasami macha nogą. Przy wsiadaniu stoi, nie muszę nawet trzymać wodzy, rusza dopiero na komendę(mówię oczywiście tu o pracy na ujeżdżalni).
Popracuj przy czyszczeniu, ale chyba źle nie jest. Możesz próbować kręcić kółka (stępem, prawie w miejscu) jak się zaczyna rozpędzać. Ja, jak już kilka osób napisało jeździłabym w teren stępem, w miarę możliwości włączając zatrzymania i stanie. I tak do skutku aż stwierdzi, że to nudne i bezcelowe jest pędzenie.
Ale jak masz możliwość skorzystać z pomocy trenera to warto. Na miejscu może zauważyć coś czego nie jesteś świadoma. My znamy sytuację tylko z twojej relacji, nie wiemy co mówi koń.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
24 lipca 2017 22:36
Też uważam, że jak masz możliwość uzyskania pomocy instruktora, to jak najbardziej skorzystaj z tego.
Z tym że jeśli ponoszenie w lesie to kwestia i temperamentu i braków w ujeżdżeniu to zatrzymania mogą skończyć się wspinaniem...
Na moje doświadczenia z ponoszącym koniem mogę powiedzieć, że stęp i zatrzymania to chyba najgorsze rozwiązanie. Z tego, co zrozumiałam, koń ponosi w stronę domu, ma temperament. Moim zdaniem nie można takiego konia zostawiać w pustce zadaniowej, jak to ma miejsce w stój. W stępie też się relatywnie mało dzieje, wręcz dzieje się tragicznie, jeśli przez cały czas jeździec trzyma kontakt w obawie, że koń odleci. Chyba nic na gorącą głowę nie robi gorzej, niż takie wyczekiwanie z zaciągniętym hamulcem. Wbrew pozorom żeby mieć kontrolę nad koniem, to koń musi być w ruchu. W stój kontroli nie mamy żadnej - koń może zrobić wszystko włącznie z dębowaniem, jak pisze _Gaga, a nam najtrudniej przewidywać i reagować.
Moim zdaniem lepiej z uporem maniaka kłusować, robić na moment przejścia do stępa (dosłownie 2-3 kroki) i znowu kłus. Cały czas utrzymywać konia w ruchu i zajmować go swoimi pomocami.
Czy macie w ogóle jakieś odcinki galopu pod kontrolą, czy każde zagalopowanie macie z odrzutem a potem walka o życie?
Mamy opanowane odcinki galopu, najłatwiej wychodzą takie pod górkę i takie, gdzie nie ma ścieżki na dom.
To na kontrolowanych odcinkach przejścia galop - kłus też Wam dobrze zrobią. Im więcej tym lepiej. Ustal sobie ilość kroków w danym chodzie, co ile robisz przejście, możesz nawet liczyć na głos. W miarę zyskiwania kontroli możesz robić przejścia co coraz mniejszą ilość kroków. W ogóle jak dojdziesz do uzyskiwania przejścia w dół na guzik dokładnie wtedy, kiedy chcesz, to odzyskasz kontrolę nad koniem.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
25 lipca 2017 09:42
Mój poprzedni koń, kiedy był młody mnie mocno ponosił (moja wina, jako nastolatka zajarana, jeździłam tereny tak "heja! Ho! i galop!", a że koń uwielbiał biegać to to wykorzystywał. Smok 184cm a ja nawet nie 160 i jakieś pwenie 40kg wtedy, to za wiele do powiedzenia nie miałam 🙄  ). Bardzo polecam robienie każdego zakrętu w stepie, tzn. nie łuku drogi, ale każdej krzyżówki, czy zmiany scieżki, przed zmianą kierunku do stępa. Nie dość, że koń musiał być bardziej skupiony na mnie, to dodatkowo był to taki hamulec bezpieczeństwa, bo w przypadku poniesienia, zdecydowanie łatwiej było mi go opanować jak dojeżdżaliśmy do skrzyżowania, jakoś potrafił skojażyć, ze tu bedzie stop. No i bardzo ważna kwestia, nawet jak przestanie ponosić, to raczej na "dodanie" w galopie w terenie jeszcze dłuuugo nie będziesz sobie mogła pozwolić, u nas każde moje (nawet delikane) przyspieszenie np. pod górkę, skutkowało tym, że koń znów się nakręcał i miała resztę jazdy z bani :/
nas ( dawno temu) uczono ,że taki 'szybszy powrót do domu'  ma być karany pracą na placu . Czyli nie  odpoczynek , stajnia, padok a konkretna robota. Muszę przyznać ,że stosowałyśmy coś takiego  później na własnych koniach i zdało to egzamin.
Dolacze do Jolki, jako posiadaczka takiego wlasnie nadpobudliwego konia.

Moja trenerka zalecala czeste wolty, male koleczka, serpentyny i ciagle zmienianie kierunku, kiedy kon zaczyna ponosic lub nawet przyspiesza. Dzieki tym czestym cwiczeniom klaczy nie przeszkadza ze robie kolko; w tym samym tempie praktycznie galopu i kladac sie na ziemi na boku jak kon do wyscigu wokol beczek potrafi robic petle praktycznei w miejscu, bez zwalniania.
Wczoraj tak wlasnie bylo; kon pobudzony nie wiadomo czym, totalnie nie sluchajacy ani wodzy, ani dosiadu, ani nog, step (kilkanasice metrow) byl praktycznie galopkiem w miejscu, wystarczylo leciutko popuscic wodzy i juz ruszala z kopyta. Przejscia nie do opanowania, chyba zebym sie zaparla o strzemiona i sila przeciagnela jej leb do klaty. Kolka, serpentyny, w predkosci klusa i galopu. Powbijalam kijki na sprezynach do slalomu i robienia kolek i osemek, potrafi to robic slizgajac sie po trawie, ale nie schodzac ponizej tempa szybkiego klusa. Wedzidlo zagryza w zebach i ponosi. Zmienilam jej wczoraj na zalecane typu waterford, ktore uklada sie wokol jezyka, bo sklada sie z odcinkow kulek , zalecane dla koni wyciagajacych wodze z reki, wieszajacych sie na wedzidle czy uwalajacych na przodzie, bo ponoc nei da sie zlapac zebami i przytrzymac.

Pierwsze doswiadczenie-kon robi dokladnie to samo co na wedzidle lancuszkowym, podwojnie lamanym, pojedynczo lamanym i z french-link. Czyli lapie w zeby i ma w nosie wodze.
Link do dyskusji nt tego typu wedzidel
https://www.chronofhorse.com/forum/forum/discussion-forums/hunter-jumper/294707-waterford-bit
O tyle dobrze, ze wszystko robione na duzym ogrodzonym pastwisku.

Kiedy robila mi to w terenie i zaczynala ponosic w drodze do domu, zmuszalam ja do miniecia drogi wjazdowej do domu i jechalysmy dalej, zeby nie myslala, ze ona narzuca kierunek. Bardzo zreszta trudne na duzym i silnym koniu, bo nawet przy skreceniu lba w bok, potrafi cwalem skrecic 90 stopni w dojazd, slizgajac sie po asfalcie, zamiast pojsc prosto.
Troche pomoglo , ze jesli wjezdzamy na nasz teren, nie konczy sie zsiadaniem i rosciodlaniem, ale dalej cwiczymy, na pastwisku, az w koncu mam jakis element, ktory chcialam. Jak wczoraj po godzinie kluso-galopu, spieniona w koncu odpowiedziala normalnym stepem, bez caplowania. Po kilkunastu metrach tego stepa, poklepalama ja, zatrzymalam i zsiadlam-to najwieksza nagroda dla konia. I tak bede robila.
Srodki ziolowe uspokajajace dla koni nie dzialaja.
Probowalam, jak radzili na miedzynarodowym anglojezycznym konskim forum -kiedy kon sie wiesza na wedzidle i skuszcza leb-rzucic wodze, tzn dac nieoczekiwany luz. Robiacy to pisali,l ze po kilku razach kon lapal rownowage bez wieszania na wedzidle i zaczynal sie robic lekki na wedzidle. Nie pomoglo, moj kon uznal, ze moze galopowac z nosem przy ziemi, jak kon reiningowy.
Proba wprowadzenia wedzidla z potem i miedzianymi kolkami, ktore zapobiegaly zaciskaniu wedzidla w zebach (zaciskala je na luznych koleczkach, zamiast na czesci w pysku, skonczyla sie ponoszeniem ze stawaniem deba.


Teraz sporo ogladam na youtube roznych trenerow i szukam wskazowek. Znalazlam filimi slawy w ujezdzeniu, zeby konia popychac lydkami, wtedy musi choc na chwile uniesc leb i zwolnic ciezar na wodzach. Moja reaguje przyspieszeniem bez podnoszenia lba, lub podnoszeniem na ulamek sekundy

Krolestwo za rady.

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 lipca 2017 17:06
hehi, trener, trener, trener i jeszcze raz trener. dodatkowo ograniczyłabym, a nawet wyeliminowała wyjazdy w teren do póki koń nie będzie w 110% posłuszny na placu. Zwłaszcza przy przejściach w dół i zatrzymaniach.  Potem można spokojnie i powoli wprowadzać tereny i zobaczyć jak na nie reaguje.
Planta a jak ona reaguje na zwykłe wędzidła? w sensie bez kulek czanek itd? Jeździłaś ją na haku np? niektóre konie tak świrują uciekając od kiełzna jak im bardzo nie pasuje... Plecowo jest sprawdzona? sprzęt itd ? może kwestia wybiegania wcześniej? dostaje dużo treściwej ? Może ma za dużo energii jak na prace jaką wykonuje? Już Ci dziewczyny milion razy pisały że zmiana wędzidła na bardziej wydumane nie jest rozwiązaniem, konieczna jest praca z koniem, niedługo skończą Ci się możliwości jesli chodzi o cudowane wędzidła....

Planta, eh. Ciągle źle myślisz. To nie kontrola pyska daje kontrole nad koniem, tylko kontrola jego kłody. Nic ci nie pomogą wolty, jeśli koń będzie się składał do wewnątrz, robił je "na przodzie", nie wyginał się. Tak, powinnaś poćwiczyć koła, wolty, ósemki i serpentyny, ale tak, żeby grzbiet był niemal poziomo do ziemi, koń wygięty wzdłuż kręgosłupa zgodnie z łukiem koła a zad szedł Dokładnie śladem przodu, nie wypadał na zewnątrz (tak sztywne konie robią "koła" - w oparciu na przodzie wyrzucają zad na zewnątrz, zamiast koła robią wielokąt). I w stałym tempie, Proponowanym przez ciebie.
Powinnaś też wytrwale uczyć konia, że MA reagować na twoje komunikaty. Bo jeśli konik 4 razy zrobi co uważa, a tylko raz w miarę cię posłucha - to czego się uczy, jak myślisz?
Gotowa jestem się założyć, że nie kontrolujesz zadu konia, jaką trasą idzie, jak jest ustawiony. Gdy, np., chcesz konia zatrzymać, a on odstawi zad w bok - możesz go nie zatrzymać nawet w stępie. Koń ma być ujęty w korytarzu pomocy. Pomoce różnią się w różnych stylach, ale ogólna zasada "korytarza" - nie. Zasadniczo cały koń ma iść za nosem (oprócz ustępowań, chodów bocznych itp.) Czy twoja klacz dobrze robi ustępowania? Bo jeśli tak, to a) zawsze jesteś w stanie ustawić zad dokładnie w śladzie przodu b) możesz Celowo ustawić konia skosem - koń w ustępowaniu nie potrafi ponosić.

Piszesz o "braniu w zęby" wędzidła. Pomyśl, koń nie ma najmniejszej możliwości zagryźć wędzidła, jeśli paski są dobrze dopasowane. Wędzidło leży na Bezzębnej krawędzi żuchwy. Nie ma też (zazwyczaj, przy standardowych grubościach kiełzn) możliwości, żeby  koń zacisnął kiełzno między szczęką a żuchwą. Natomiast koń może zrobić co innego (i często robi): może użyć (silnego) języka, żeby docisnąć kiełzno do podniebienia i/lub dopchnąć językiem wgłąb ("wziąć na kieł"😉. Kiełzna łańcuchowe dlatego bywają skuteczne, że układają się w łuk, i jak by koń nie kombinował językiem - nie ustaje działanie na żuchwę i wargi. Ale jeśli koń ucieka przed bólem - nic nie pomoże. Nie uwierzę w to, że koń Nigdy nie zareagował po twojej myśli na żaden z wynalazków, które testowałaś. Szybciej w to, że zapomniałaś szczodrze go nagradzać za najmniejszą reakcję po twojej myśli. Zastanów się nad całością komunikatów, które przekazujesz koniowi. Nie nad tym, co jest twoją intencją, tylko co Koń może z tego zrozumieć. Bo na razie wychodzi mi, że konsekwentnie dajesz jej jeden przekaz: czego byś nie proponowała klacz doskonale wie, że możesz jej "nastukać", że jest jej źle,źle, źle, i w ogóle Nie Opłaca się jej cię słuchać.
Zlapalam sie na tym, ze idziemy w strone coraz mocniejszych pomocy, dlatego kupilam to kulkowe, ktore jest lagodne i dobrze uklada sie w pysku, bo jest luzne.
Babe niestey albo wlasnie dopycha jezykiem na podniebienie i trzyma, albo bierze w tylne zeby. Wiem jedynie, ze jest jak ciagniecie samochodu na sznurku.

Nad wyginaniem klody bardzo pracuje. Uklada mi sie w luk na lukach, nie jest sztywna-akurat nad tym pracuje od poczatku, bo byla sztywna jak deska. Trenerka nauczyla mnie, jak stosowac pomoce nogami, zeby ja wyginac. Dzis wlasnie mialam ja na pastwisku, cwiczylam znowu skrety, kola itp. Za kazdym razem kiedy przyspieszala, nie dawalam jej isc prosto i nabierac tempa, skrecalam, robilam serpentyny, zeby szla za nosem. za zmiane tempa znowu cwiczenie kol i skretow. Szkoda, ze nei ma komu nagrac filmiku.
Za nosem idzie ladnie. Chodzilo mi ze potrafi sie zlozyc tak, ze nie idzie za nosem gdy widzi droge wjazdowa, wtedy odpala i cwalem wbiega, nawet z glowa skrecona. Po prostu dostaje swira i przestaje zwracac uwage na mnie i na wszystko wokol. Byle na podworko.
Problemem jest caly czas nabieranie predkosci, caplowanie przy probie nabrania wodzy i na zwiekszenie kontaktu, leb do ziemi, uwalanie na przodzie. Na probe nabrania wodzy reaguje usztywnieniem karku i jeszcze nizej spuszcza leb. Probowalam i jezdzic prawie bez kontaktu, i na kontakcie jak w szkole klasycznej (wtedy usztywnia sie kark i ponosi), probowalam lekko podnosic jedna wodze, jak uczyla mnie trenerka, zeby podniesc jej leb i natychmiast nagradzac-nie i juz.
Zaczynam znowu dochodzic do sciany. Kon jest totalnie znarowiony i nie mam pojecia, jak to odrobic, a maz nie chce zaplacic za trenera.

Update:
Rozeslalam wici po znajomych koniarzach, czy ktos zna dobrego trenera. Babe, kiedy slucha mnie, a nie jest w trybie 'panika', moge kierowac tylko nogami, nawet z robieniem kol, na kompletnei rzuconej wodzy. Moge ja wyginac przy tych kolach, przy stosowaniu nog bez wodzy. Zaczynamy rozgrzewki od wyginania. Probuje tez neck reining, z kladzeniem wodzy na szyi przy zmianie kierunku, reaguje pozytywnie i dopoki nie zobaczy pustej przestrzeni, gdzie moze sie rozpedzic. Zastanawiam sie czy to tez nie efekt dwoch tygodni bez jazdy, z powodu wstrzasu mozgu po wypadku, ze kon sobie wolny chodzil i teraz zaczyna mi brykac, bo jest niezadowolona, ze wakacje sie skonczyly? Mam nadzieje, ze ktos zna dobrego trenera i odpowie. Na razie mysle o przerwaniu jazdy na niej i skupieniu sie na Shy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się