Co mnie wkurza w jeździectwie?

Jeździłam kiedyś na kłusaku, który jak się źle doliczyło do przeszkody lub był niepewny w nowym miejscu, to zawsze do kłusa przechodził, w identyczny sposób jak ten z filmiku wyżej. Ale... nie jeździłam nim P klasy, przy takim utracie rytmu woleliśmy nie ryzykować i na Lkach się zakończyła kariera skokowa tego konia 😉
Wkurza mnie innych chęć pomocy przy pakowaniu konia do przyczepy. Każdy realizuje swój pomysł na moim koniu bez mojej zgody. Gonienie miotłami, batami i niewiadomo co. Rozumiem, ze czasem potrzebna jest pomoc żeby nie pakować sto lat. Jest tylko maleńki szczegół - moje konie spokojnie wchodzą do przyczepy i nie potrzebują brać do tego rozbiegu ze stajni, trzymać kurtki na oczach czy niewiadomo co. Po prostu trzymam za uwiąz, wchodzę, zamykam i jedziemy
desire   Druhu nieoceniony...
11 kwietnia 2017 14:22
spoko12, mnie tak kiedyś wkurzyła pewna baba.. podeszła do konia który już przodami był na trapie i chlasneła go z ręki z krzykiem, i takim impetem, że koń jak wchodził 10 minut, tak pakowałam go potem przez pół dnia... i to dzięki osobie, która sama wyjeżdża z końmi i uważa się za trenera..  🙄
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
11 kwietnia 2017 14:24
Wkurzają mnie ludzie, którzy proszą żeby zostawić im ścianę na galop a nagle zaczynają skakać przeszkody, które są w środku nie mówiąc słowa... Jeszcze jak się je upomni to mają to daleko i głęboko i myślą, że każdy będzie im w myślach czytał...
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
11 kwietnia 2017 15:57
To mnie wkurza robienie syfu w stajni i wszędzie dookoła- zostawianie szczotek byle gdzie, owies rozwalony, rozlała się woda? To nic przecież "samo się posprząta", rzucanie sprzętu prawie wszędzie i patrzenie z myślą: "a komu to przeszkadza..." 🙂😉)))
Wkurza mnie innych chęć pomocy przy pakowaniu konia do przyczepy. Każdy realizuje swój pomysł na moim koniu bez mojej zgody. Gonienie miotłami, batami i niewiadomo co. Rozumiem, ze czasem potrzebna jest pomoc żeby nie pakować sto lat. Jest tylko maleńki szczegół - moje konie spokojnie wchodzą do przyczepy i nie potrzebują brać do tego rozbiegu ze stajni, trzymać kurtki na oczach czy niewiadomo co. Po prostu trzymam za uwiąz, wchodzę, zamykam i jedziemy


Ale chyba w oferowaniu pomocy nie ma nic złego? Kwestia tego czy ją przyjmiesz. Jeśli nie chcesz żeby ktoś stosował swoje głupie metody na Twoim koniu to nie rozumiem dlaczego się na to zgadzasz?  🤔 Ja w takich przypadkach dziękuję za pomoc i staram sobie poradzić sama. Wolę żeby trwało to dłużej niż mój koń ma mieć później traumę..
W oferowaniu pomocy - nie, ale kwestia w jaki sposób zostanie ona zrealizowana.
Wkurza mnie innych chęć pomocy przy pakowaniu konia do przyczepy. Każdy realizuje swój pomysł na moim koniu bez mojej zgody. Gonienie miotłami, batami i niewiadomo co. Rozumiem, ze czasem potrzebna jest pomoc żeby nie pakować sto lat. Jest tylko maleńki szczegół - moje konie spokojnie wchodzą do przyczepy i nie potrzebują brać do tego rozbiegu ze stajni, trzymać kurtki na oczach czy niewiadomo co. Po prostu trzymam za uwiąz, wchodzę, zamykam i jedziemy


Mnie też to wkurza. Mój koń nie lubi jeździć. Czasem potrzebuje pomedytować chwilę, wejść i wyjść dwa razy, zanim ostatecznie wejdzie i zostanie w środku. Do ludzi nie dociera, że NIE CHCĘ i NIE POTRZEBUJĘ pomocy. A już najbardziej mnie bawi mówienie, jak to ona/on by temu koniowi...  🙄
Facella   Dawna re-volto wróć!
11 kwietnia 2017 22:12
My kiedyś przez DOSŁOWNIE pół godziny obserwowaliśmy narastającą histerię u konia i pakujących go babek. A że sami byliśmy wtedy na zawodach z koniem, który potrzebuje czasu i cierpliwości przy pakowaniu, to kulturalnie podeszliśmy zapytać tylko, czy aby nie potrzebują pomocy. Nie będę cytować, co usłyszeliśmy w odpowiedzi, bo zostałaby sama cenzura. Nic to, że wyjaśniliśmy, że sami mamy trudnego do zapakowania konia, nic to, że baby lały konia miotłami, przez co on coraz bardziej nie chciał wejść, nic to, że działaliśmy w dobrej wierze. Babki męczyły się później kolejne pół godziny, aż przyjechał nasz transport, zapakowaliśmy konie w niecałe 10 minut (a babki stały i patrzyły, że chyba jednak mogły skorzystać). Jak się w końcu zapakowały, to nie wiem, bo jak odjeżdżaliśmy to koń je szmacił na dwóch uwiązach  🙄 nie rozumiem czemu ktokolwiek miałby agresywnie reagować na propozycję pomocy (zaznaczę że nie mając ich zgody nie zrobiliśmy z ich koniem nic, tylko odwróciliśmy się na pięcie i poszliśmy do swoich koni).
Facella ja mam na myśli sytuację, gdy mimo odmowy dalej trwa nagabywanie/cmokanie/poklepywanie itd itp. Lilka strasznie tego nie toleruje, raz "pani dobra rada" mimo mojej prośby o odejście podeszła i ze słowami "zaraz wejdzie" przylała jej klapsa w tyłek, Lilka momentalnie odbiła... Myślę, że kobieta zdrowie zawdzięcza tylko refleksowi, bo raczej nie rozumowi, a opieprz dostałam ja, że koń niewychowany  🤔wirek:
A tak naprawdę im więcej ludzi, obserwatorów, pomysłów, tym więcej stresu dla zwierzęcia.
Czasem lepiej odejść i zostawić konia i ludzi w spokoju 😉
Nie mam na myśli takich akcji jaką opisałaś Ty, ale gdy koń się zastanawia na spokojnie, a nikt nie używa mioteł i nie woła o pomoc...to niech druga strona też wykaże współpracę i nie narzuca się ze złotymi radami. To strasznie wkurza, serio. W końcu wszyscy znają psychikę mojego od 4 lat konia, lepiej niż ja 😉

Swoją drogą, my teraz zawsze ładujemy za stajnią, na hali itd, tylko w dwójkę z moim kierowcą. I wchodzi - tfu tfu. A jak ktoś puszcza teksty, że pewnie koń bity do nieprzytomności, że tak "nagle" wchodzi - to zapraszam do pooglądania na żywo tego "bicia".

Temat załadunku, temat rzeka... I bardzo drażliwy.
U nas zupełnie na odwrót - kon ktory wchodził do przyczepy jak do boksu po awaryjnym hamowaniu drogę powrotną zaplanował sobie na piechotę.  Po godzinie bezskutecznego pakowannia na kazdy sposob - milo powoli, kroczek po kroczku, z lonzami etc. (Zadnych miotel i podjezdzania do stajni) Zrobiliamy odpoczynek bo kon już deba stawał.  Właściwie ja już rozwazalam teren do domu.  Przyszedł (wtedy) zupełnie obcy chłopak. Zapytał czy chcemy pomocy. Zgodzilismy się.  Wziął go za wodze i wprowadził jak do boksu...

Teraz już przepracowalismy znowu wchodzenie więc mam nadzieję że mu się nie przypomni znowu ze się kiedyś bał ale tak czy siak wezmę znowu Macieja na wszelki wypadek hahah 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
12 kwietnia 2017 07:56
Myślę, że po prostu co innego podejść i zapytać "przepraszam, może potrzebujecie pomocy?" a co innego stać obok, komentować czy bez pytania zacząć bić konia miotłą 😉
Bo na pierwsze można zareagować chęcią lub kulturalną odmową, ale na drugie... tylko wk**wem 😉

Mnie to w sumie nie tyle wkurza, co po prostu jako laik nie rozumiem- jaki jest sens pchania w skoki konia z fatalną techniką? 🤔
U mnie w stajni są takie dwa- jedna kobyła chyba XX, drugi cob. Oba skaczą "na jelenia", usztywnione, z odgiętym grzbietem, "łapią" przeszkody zamiast się składać, cob to robi tak intensywnie że ciągle ma bóle w łopatce, ale skacze się na nich 90 i wyżej. Bo skaczą.
Czy ten kłusak z filmików wcześniejszych- skoro gubi rytm, nie umie dobrze galopować, plącze się- po co na nim skakać?
Jaki w tym sens...? 🤔
CzarownicaSa, amen!, w temacie ładowania 🙂
Wkurzają mnie ludzie, którzy proszą żeby zostawić im ścianę na galop a nagle zaczynają skakać przeszkody, które są w środku nie mówiąc słowa... Jeszcze jak się je upomni to mają to daleko i głęboko i myślą, że każdy będzie im w myślach czytał...


W ogóle ludzie, którzy skaczą przeszkody nie mówiąc słowa, a w szczególności ich trenerzy powinni ponosić jakąś karę. Raz taka sytuacja skończyła się wypadkiem, poszkodowana była osoba, która nie skakała ale prosiła wcześniej trenera "skoczka" o informację co będzie skakane. Trener niestety był cichociemny. Bilans: jeździec 3 miesiące leczenia i rehabilitacji koszt 5000 zł, koń 4 miesiące leczenia i rehabilitacji, koszt 15 tys zł. ... Trener skoczka nawet nie przeprosił.
O tak - ogólnie wkurzają ludzie, którzy zasady jazdy na ujeżdżalni mają gdzieś.

Prowadzę jazdy jednej juniorce w jednej ze stajni - spotykamy zazwyczaj grupkę prowadzoną przez inną p. trener, której uczniowie nijak nie przestrzegają zasad (częste są przypadki zderzeń/prawie zderzeń z moją uczennicą, która zasad przestrzega).
Na zwrócenie uwagi odpowiedź p. trener - moje dziewczynki jeżdżą skoki i muszą się przyzwyczajać do takich warunków..bo na rozprężalniach też jest ciężko 🤔wirek:

No nie dziwię się, że jest...z takim podejściem..
[quote author=spoko12 link=topic=885.msg2670598#msg2670598 date=1491916501]
Wkurza mnie innych chęć pomocy przy pakowaniu konia do przyczepy. Każdy realizuje swój pomysł na moim koniu bez mojej zgody. Gonienie miotłami, batami i niewiadomo co. Rozumiem, ze czasem potrzebna jest pomoc żeby nie pakować sto lat. Jest tylko maleńki szczegół - moje konie spokojnie wchodzą do przyczepy i nie potrzebują brać do tego rozbiegu ze stajni, trzymać kurtki na oczach czy niewiadomo co. Po prostu trzymam za uwiąz, wchodzę, zamykam i jedziemy


Ale chyba w oferowaniu pomocy nie ma nic złego? Kwestia tego czy ją przyjmiesz. Jeśli nie chcesz żeby ktoś stosował swoje głupie metody na Twoim koniu to nie rozumiem dlaczego się na to zgadzasz?  🤔 Ja w takich przypadkach dziękuję za pomoc i staram sobie poradzić sama. Wolę żeby trwało to dłużej niż mój koń ma mieć później traumę..
[/quote]

Tylko ze mnie nikt nie pyta czy chce pomocy, po prostu bez pytania goni mojego konia. Mowie ze poradzę sobie sama. Awantur robić nie wolno, bo nie wypada osobie która ma zazwyczaj 2x więcej lat niż ja
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
12 kwietnia 2017 09:01
Dance Girl mnie wypadek taki minął o włos,a w tej sytuacji to przyjechał sobie właściciel konia i jeździła dziewczynka pod moim okiem więc reagowałam kilkakrotnie a Pan ani słowem się nie odezwał i dalej robił swoje to złośliwie usiadłam na przeszkodzie. A odezwał się dopiero żebym mu otworzyła ujeżdżalnie...
[quote author=AtlantykowaPanna link=topic=885.msg2670604#msg2670604 date=1491917090]
Wkurzają mnie ludzie, którzy proszą żeby zostawić im ścianę na galop a nagle zaczynają skakać przeszkody, które są w środku nie mówiąc słowa... Jeszcze jak się je upomni to mają to daleko i głęboko i myślą, że każdy będzie im w myślach czytał...


W ogóle ludzie, którzy skaczą przeszkody nie mówiąc słowa, a w szczególności ich trenerzy powinni ponosić jakąś karę. Raz taka sytuacja skończyła się wypadkiem, poszkodowana była osoba, która nie skakała ale prosiła wcześniej trenera "skoczka" o informację co będzie skakane. Trener niestety był cichociemny. Bilans: jeździec 3 miesiące leczenia i rehabilitacji koszt 5000 zł, koń 4 miesiące leczenia i rehabilitacji, koszt 15 tys zł. ... Trener skoczka nawet nie przeprosił.
[/quote]

Ja brałam udział w takim wypadku, rzec można, czynny. Połamana kość ogonowa, koń też trochę oberwał. I też przeprosin nie dostałam - "moja" wina, mogłam mieć oczy dookoła głowy 😉
AtlantykowaPanna   "Jeśli idziesz przez piekło- nie zatrzymuj się!"
12 kwietnia 2017 09:30
Tak bo przecież każdy każdemu w myślach czyta... 😵
Taką mamy w Polsce kulturę jeździecką. Miałam przyjemność kiedyś startować na zawodach, gdzie byli zagraniczni zawodnicy. Pan z zagranicy zajechał mi przypadkowo drogę. Nic się nie stało, przyhamowałam ostrzej i tyle. Zatrzymał konia, szczerze przeprosił, widać było, że przejął się sytuacją. Zaskoczona byłam ja, jego uprzejmym zachowaniem. W Polsce tak rzadko bywa.

Wkurza mnie, że takie chamstwo jest regułą i już dzieci uczy się znieczulicy i szorstkiego zachowania. "Skup się na sobie. Innych możesz przejechać, mają na ciebie uważać."
Ja nawet  bardziej się boję że na kogoś skoczę niż ze ktoś skoczy na mnie. Któregoś razu jadę  na przeszkodę, jeszcze będąc na ścianie krzyczę "uwaga niebieska stacjonata". Skręcam, najeżdżam,jestem dwie foule od przeszkody a nagle za przeskodą dziecko zajeżdża mi drogę  w ogóle nie patrząc ze zaraz skoczę 😲. Musiałam zrobić ostry zakręt, aż koń się wkurzył, zdezorientowany nie wiedział o co chodzi, czemu nagle nie skaczemy... Ale gdybym tego nie zrobiła wypadek murowany, jak to ujął instruktor "mało co byś dziecku na plecy skoczyła"... Dziecko było małe i ja zdaje sobie sprawę, że  dzieci są nieuważne,  ale mimo wszystko trochę instynktu samozachowawczego mieć by mogły.... od tego czasu 100 razy patrzę czy jakiegoś dzieciaka zbliżającego się nie ma.
Strawberryfields, dlatego u nas np jest taki zwyczaj, że w trakcie jazd szkółki nie skaczemy na hali. Natomiast plac mamy bardzo duży i w sytuacji skoków informujemy instruktora ze szkółki, co będziemy skakać i dzielimy się w miarę możliwości przestrzenią. Dzieci (małe) naprawdę nie mają wyobraźni (i to nie jest ich wina!) i powinny mieć zawsze pierwszeństwo.
Taką mamy w Polsce kulturę jeździecką. Miałam przyjemność kiedyś startować na zawodach, gdzie byli zagraniczni zawodnicy. Pan z zagranicy zajechał mi przypadkowo drogę. Nic się nie stało, przyhamowałam ostrzej i tyle. Zatrzymał konia, szczerze przeprosił, widać było, że przejął się sytuacją. Zaskoczona byłam ja, jego uprzejmym zachowaniem. W Polsce tak rzadko bywa.


To zauważyłam na zawodach CSI. Pierwszy raz tak cudownie mi się jeździło na rozprężalni. Co ciekawe, Polacy też tam byli 😉
Anai nie miałam akurat wtedy możliwości jazdy bez dzieci. I dziecku również instruktor wyraźnie mówił, że ma uważać i poruszać się na ścianie, bo jeźdźcy będą skakać. Zabrzmiało to tak jakbym ja była winna, bo ośmieliłam się jeździć  na tym samym placu gdzie jeżdżą dzieci. Nie zawsze mamy komfort samodzielnej jazdy, a to była jedna z nielicznych godzin kiedy na placu było mało jeźdźców...
My mamy plac jakoś hektarowy, jeżdżąc w 2-3 konie i skacząc ledwo kilka przeszkód trzeba najeżdżać po kilka razy czasami, bo niektóre dzieciory wręcz złośliwie zajeżdżają drogę. I to nie rekreacja u nas przeszkadza, bo ona sobie po śladzie jedzie, a te małoletnie "szportsmenki" na swoich koniach.
Ja raz miałam taką sytuację, że na rozgrzewkę przed zawodami dostaliśmy dość mała halę a uczestników było baardzo dużo, zaczęłam skakać, ryknelam żeby każdy uslyszal ,,Krzyzak!!,, wszyscy fajnie zjechali no to jadę, koń miał lenia a że akurat sporo miejsca było to porządnie go pogonilam, praktycznie przed samym krzyzakiem skapnelam się, że jakaś dziewczynka zapitala dosłownie za moim koniem, było za późno na jakąkolwiek reakcję, po przeszkodzie chciałam odbić w prawo, ale niestety jakiejś dziewczynie spłoszyl się koń i leci na nas, a że koń hamulce ma genialne zatrzymalam go odbijając lekko w lewo i zapomniałam o tym nieszczesnym kucu za mną. Tutaj niespodziewany zwrot akcji, dziewczynka za mną wjechala w mojego konia, koń oaza spokoju więc w sumie nic sie nie stało. A tu nagle podbiega jej tata i drze się na mnie, że jestem nieodpowiedzialna, że jego córeczka nie umie po polsku  (Niemka ) i nie wiedziała że będę skakać, pomijając fakt że zrobiłam dluugi najazd i mogła wykręcić koło, to wydaje mi się, że skoro nie zna polskiego to niech albo się nauczy albo niech nie startuje w Polsce albo niech jej ktoś do lighavtłumaczy bo sytuacja była niebezpieczna dla nas wszystkich..
to ślepa była nie widząc cię przed soba? Mogłaś pow, że córce by sie okulary przydały skoro jadąc na kucyku nie widzi konia przed sobą, który tez jedzie na tą przeszkode co ona
Dlatego w wielu przypadkach jedyne co trafia do ludzi, to soczyste "Wyp..."
Kiedyś w Aromerze była hala dzielona na pół.Połowa dla pensjonariuszy,druga połowa dla zawodników na rozprężenie.Nagminnym było,że pomimo informacji że jest podział,zawodnicy wjeżdżali się rozprężać na drugą połowę.To problem mentalności,bo jak kogoś prosisz o wyjechanie na swoją połowę dwukrotnie, I dwukrotnie z szyderczym uśmieszkiem Cię ignoruje to za trzecim razem każesz wypieprzać i pytasz się,czy jest sprawna mentalnie.Najwyraźniej do niektórych dopiero obrażanie trafia.
Niebezpiecznych sytuacji na hali było wiele,ja sama kiedyś dostałam kopa w kostkę od konia, który znalazł się za blisko i jedyne co mnie uchroniło,to to że but był usztywniany.A raz mój koń przładował z dwóch tyłów w bok konia,który przejeżdżał 5 cm za jego zadem.
to ślepa była nie widząc cię przed soba? Mogłaś pow, że córce by sie okulary przydały skoro jadąc na kucyku nie widzi konia przed sobą, który tez jedzie na tą przeszkode co ona


Ogólnie to wydaje mi się, że dziewczynka była tak uczona, na zawodach miała dyskwalifikacji bo kuc uciekł do koni na ,,rozprezalnie,,. Kłócić się nie chciałam, to miały być moje pierwsze zawody i chciałam przejechać w miarę spokojnie
Czy tylko mnie wkurza, że rozegranie zawodów jest ważniejsze niż zdrowie jeźdźców i koni?

ZO w Strzegomiu, Grand Prix: Klik

Niedawno w wątku o ocenie zdjęć dziewczyna została zrównana z ziemią za skakanie na błocie, a tak wyglądają ogólnopolskie zawody w tym kraju.
Właśnie dzisiaj rozmawialiśmy o tym w stajni, też tego nie ogarniam.
Już przy mniejszych przeszkodach było dość niebezpiecznie.
Akurat siedziałam na koniu jak doszedł do nas ten grad i uciekłam czym prędzej do stajni. Całą twarz miałam obolałą jak mi w nią grad zaczął napieprzać. Nie rozumiem po co? Nie szkoda im koni?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się