Kącik Rekreanta cz. VII (2014)

zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
13 września 2014 21:25
xxmalinaxx trzymam ! I w 100 % zgadzam się, że kask to podstawa... Mój znajomy stracił rok temu życie w terenie bo nie miał kasku  🙁 koniecznie dawaj znać jak Krzysiek dochodzi do siebie !
arivle, o masz jaki tykalski! 😀 no tak to faktycznie nie masz wyjścia 🙂
xxmalinaxx przykre strasznie, że czasami potrzeba aż takiej tragedii żeby człowiek sobie coś uzmysłowił.. trzymam mocno!
Burza od tego kuleje, bo naciska na ścięgno:/
Dżastin, biedak 🙁 mam nadzieję, że to ogarniecie!
arivle   Rudy to nie kolor, to styl życia!
13 września 2014 21:37
Burza, nie mam 😉 jest jedynym koniem, którego znam, podróżującym po stajni pod parasolem. Dziwnie się czasem na mnie patrzą 😁
arivle, ciesz się tym- większość koni zwiewa na sam widok parasola a Twój paraduje pod! 😁
Burza eh, nawet nie wiesz jakbym chciała, żeby to się wchłonęło. Chociaż jak to powiedział jeden wet: "nóżki jak Claudia Schiffer już nie będzie miał"  😵
Dżastin, musi, może warto rozważyć zawiezienie go do kliniki? Czasem to wychodzi taniej niż gibanie się z 5 wetami przez miesiąc czy dwa 🙁
Burza aktualnie sie gibiemy z jednym wetem, ale porządnym,którego mi poleciło sporo osób, no i wychodzi na to że wie co robi i jego leczenie działa, bo gula się znowu zmniejszyła. Reszcie wetów podziękowałam. Powiedziała że wyciągniemy go z tego i zrobimy wszystkim czym się da z zewnątrz bo nie mamy już nic do stracenia. Powiedziała też, że klinika to ostateczność, nie chodzi już nawet o pieniądze, tylko o to, że operacja wycięcia tego czegoś będzie bardzo skomplikowana i trudna, bo ścięgna będą na wierzchu, to jest strasznie duze i ciężko potem napiąć jakąś skóre żeby to zszyć, trzeba by było chyba przeszczepiać z poślada czy coś tak jak sie u ludzi robi. No i rehabilitacja dłuuuuuuuuga i też ciężka. W ogole samo postawienie go w boksie jest ciężkie, bo RAO nie pomaga:/  Tak czy owak walczymy, walczymy... 😉
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
14 września 2014 10:12
xxmalinaxx- spokojnie, na pewno będzie dobrze  :kwiatek: ja miałam też wypadek na koniu bez kasku-również własna głupota-miałam dwa krwiaki w tym jeden musiał być usunięty operacyjnie-wprawdzie zęby miałam całe, ale miałam pękniętą kość skroniową etc i jest dobrze-mam nawracające bóle głowy już od paru lat po wypadku, ale jest dobrze i wierze oraz trzymam kciuki żeby z Twoim Krzyśkiem tez tak było :kwiatek:
edit: w sensie żeby było z nim dobrze, a nie żeby miał bóle głowy po tym-chociaż myślę, że przy czymś takim te bóle głowy są naprawdę znośne 😉
xxmalinaxx, trzymam kciuki za szybki powrót chłopaka do zdrowia.
i tak sobie myślę, że poza kaskiem to warto jednak telefon mieć ze sobą, szczególnie w terenie, a ja często zostawiałam w stajni, żeby mieć święty spokój  🙄 heh
xxxmalinaxxx trzymam kciuki za szybki powrot do zdrowia :kwiatek: ludzki mózg na szczeście dobrze sie regeneruje, wiec mam nadzieje, ze szybko zapomnicie o calym zajsciu.

ja tylko chcialam napisać, że moj koń progresuej caly czas i czekam na okazje, zeby zrobic jej nowe zdjęcia 🏇 😜
Dawno nas nie było, oj dawno. W ostatni weekend wakacji byliśmy u Robsonów na zawodach: w sobotę i niedzielę dekoracja, do tego w sobotę zaliczony licencyjny. Co by nie było za wesoło, Techo idzie pod młotek, choć póki co ludzie tylko pytają.
Nirv gratuluję zakupu, dziewczyna jest prześliczna!
anai, arivle gratuluję wyników. 🙂
basia jak konsultacje? Widziałam na fb zdjęcie, ale jedno to zdecydowanie za mało! 😉
Weerka ale masz oryginalne cudeńko. 😀
xxmalinaxx, Dżastin trzymam za Was kciuki mocno!
Tacy my z dzisiaj, z pozdrowieniami dla wszystkich!


safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
14 września 2014 20:33
arivle, a jak zaakceptował nauszniki? Mojej też muchy przeszkadzają, ale próba założenia czegokolwiek na ucho kończy się koniem na dwóch nogach właśnie
arivle   Rudy to nie kolor, to styl życia!
14 września 2014 21:07
safie, pierwsze założenie było trudne, ale cukierki załatwiły sprawę 🙂 potem chyba zrozumiał, ze tak jest mu przyjemniej i wygodniej. Ale on nie ma szczególnych problemów z dotykaniem uszu, bardziej sfoszyl sie na widok czegoś nowego w ich pobliżu.
mils, tobie rownież gratulacje 🙂
Gillian   four letter word
15 września 2014 09:36
a tak sobie myślę, że do opowieści xxxmaliny należałoby dodać oprócz kasku i telefonu - towarzystwo. Samotne tereny są fajne, ale jakie szanse miałby ktoś po opisanym upadku gdyby był sam? zanim ktoś znajdzie upływa cenny czas... ja zawsze jeździłam sama, bo tak mi było lepiej. Od niedawna tylko z koleżanką, poczułam się w kilku sytuacjach mega mega bezpieczniej!
Nie zawsze masz tą możliwość bycia w towarzystwie.
Oczywiście jest ono dobre, wszakże to zawsze jakieś zabezpieczenie w razie utraty przytomności, aczkolwiek ja np. takiej możliwości nie mam. Od dwóch lat sama śmigam po lasach, rzecz jasna w toczku.
Gillian   four letter word
15 września 2014 09:56
Wiem. Ale jeśli się ma na podorędziu jakiegoś kompana to rozsądnie jest z niego skorzystać 🙂
Ja 20 razy się zastanowię zanim pojadę sama- to co mówisz Gillian, człowiek trochę się nad tym zastanowi i... woli poczekać na towarzystwo, bo rozsądniej. Oczywiście jeżdżę czasem sama ale zawsze wolę z kimś.
Wiem. Ale jeśli się ma na podorędziu jakiegoś kompana to rozsądnie jest z niego skorzystać 🙂

Oczywiście!
Gillian   four letter word
15 września 2014 10:04
Widzę po sobie - a uwierzcie mi, że ponad 10 lat wyjeżdżałam w teren tylko sama - jest różnica. Z towarzystwem na więcej sobie pozwalam, więcej galopujemy, wjeżdżamy w ciekawe miejsca, próbujemy nowych szlaków, przechodzimy przez trudne miejsca (rowy itd). Słowem robimy wszystko to, na co nie miałam odwagi będąc sama. Bardzo doceniam! 🙂
xxmalinaxx Okropne wieści. Trzymaj się, ściskam kciuki za Twojego chłopaka!

Ja zawsze jeżdżę w kasku i nigdy nie czułam potrzeby, żeby czuć wiatr we włosach. Kask mi kompletnie nie przeszkadza. Dołączam się do tej prośby, by zawsze go nosić. Mi raz na pewno uratował życie lub zdrowie, też w takiej niepozornej sytuacji. Nie zauważyłam niedoschniętego błota i poślizgnęłyśmy się z Alzacją na zakręcie. Generalnie nic się nie stało, ale ona się przewróciła, ja więc siłą rzeczy z niej zeszłam/spadłam (nie pamiętam). Nic nam nie było, ale przy podnoszeniu się Alzacja uderzyła mnie pyskiem w kask, na samym czubku głowy. Kask mam do teraz na przestrogę. Na środku jest dość głębokie wgniecenie. Nie chcę myśleć, co by było gdybym przyjęła to uderzenie prosto w głowę bo i w kasku dostałam mroczków i chwilę musiałam posiedzieć. Nie spadłam na głowę, ale kask mnie uratował.

Generalnie wpadam się pochwalić mężem, który zdobył w tym roku już po raz drugi tytuł wicemistrza amatorów w singlach. W marcu na halowych zawodach w Jaszkowie Czarodziejką, wczoraj w Kwiekach, na typowych zaprzęgowych trzydniówkach 🙂



Wpadnę jeszcze później z dłuższą relacją, jak się dobiję do fajnych zdjęć. Było super 🙂
mils dzięki  :kwiatek:
Atea gratulacje! dawaj więcej tych zdjęć🙂

Apropo samotnych terenów, od kiedy nauczyłam się jeździć nigdy nie pojechałam( i nie pojade) sama w teren, za bardzo się boje że mnie koń poniesie, że się spłoszy, pobryka, cokolwiek. Jak nie mam z kim jechać w teren, a ujeżdzalnia nieczynna,  to wolę iść z koniem na spacer w ręce albo pastować sprzęt..  Ale jest postęp, bo kiedyś sie nawet sama na ujeżdżalni bałam jeździć  🤔wirek: Taka blokada psychiczna po 4 latach jeżdzenia na samych świrach  🙄
xxmalinaxx, co za okropny wypadek 🙁 trzymam mocno kciuki - za was oboje.
To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że dobrze robię jeżdżąc w kasku, szczególnie w teren - nawet jeśli wyglądam jak głupek 😉 ... Nie mówię, ze nie zdarza mi się go zdjąć na koniec jazdy na stępa... Ale w teren nigdy w życiu już bez niego nie wyjadę.
Trzymajcie się i szybkiego powrotu do zdrowia!
Atea, gratulacje 🙂
DZIEWCZYNY,

dziękuję ślicznie za słowa wsparcia i odzew. Dziękuję za rozważania, jakie tu padają, na temat bezpieczeństwa w terenie. To ważne i o to mi chodziło. Cieszę się, że mogę chociaż innych przestrzec, uczulić na kask, komórkę, towarzystwo... Znamy się z internetu, z re-volty, ale nie chciałabym, by ktokolwiek jeszcze, kogo znam, ucierpiał w podobnym wypadku. Uważajcie na siebie - ZAWSZE.
Dziękuję Wam jeszcze raz za to, że jesteście i czuję się wzruszona tym, co tu czytam. Dziękuję  :kwiatek:

Chwilowo mam ciężki moment, bo o ile fizycznie z Krzyśkiem coraz lepiej, to niestety pojawiają się zaburzenia bardziej psychiczne... Wiedziałam, że tak będzie, byłam o tym uprzedzona, ale jednak przerażają mnie napady nadpobudliwości i wszystkie objawy, które wtedy mam okazję obserwować. Zawsze myślałam, że mnie... nas, to nie dotyczy, że to tylko domena ludzi bardzo chorych. I mam - zderzenie z rzeczywistością...

Ja osobiście wsiadłam wczoraj na 20 min na Lilith. Bardzo mi to pomogło. A ona jest bardzo wyrozumiała mimo młodego wieku. Cieszę się, że mam i ją - pociesznego zwierzaka, który na swój sposób też mi pomaga.

Będę się czasem odzywała, w miarę możliwości, i jeszcze raz dziękuję Wam wszystkim. Nigdy nie sądziłam, że mam wokół siebie tylu Przyjaciół, ilu teraz pomaga nam, wspiera nas oboje... To mimo całej tej sytuacji świetne uczucie.
xxmalinaxx trzymaj się dzielnie!  :kwiatek: :kwiatek:
mtl   I M Equestrian
15 września 2014 20:46
xxmalinaxx trzymam kciuki  :kwiatek: Ja zawsze jezdze w kasku i z komórka, no ale nawet w kasku cos sie moze stac... Oby bylo co raz lepiej! Pisz regularnie!

A tymczasem troche Dylana... Poooowoli, do przodu 
xxmalinaxx Ja trzymam kciuki, a Wy też się trzymajcie.
mils a dziękuję dziękuję  😀


Rudy dobrze, ale po westernie zostało mu uwalanie się w dole. Czasem nie ogarniamy, czasem idzie suuuuper!
ostatnie zdjęcie jest jakimś zupełnym kłamstwem! nie jestem taka mała 😀   🤔
Postaram się jak najkrócej 🙂

Startowaliśmy naszą poczciwą Roską, podśmiechiwali się z jej brzuszka chyba wszyscy, na driving.pl nazywają ją "przesympatyczną", a komentator przy rundzie honorowej określił ją "piękną"  😁 W każdym razie obciachu nie zrobiła, a po raz kolejny rywalizowaliśmy z koniem trenowanym niegdyś przez Bartka Kwiatka (w zeszłym roku Sonet, w tym Jack Daniells).

Najbardziej chcieliśmy poprawić ujeżdżenie, ponieważ w zeszłym roku nerwy nas zjadły i nic z zakładanego planu nie wyszło. Udało nam się poprawić wynik, choć Rosa szła niemrawo nawet jak na nią. O, na treningach chodzi tak:

A na zawodach było o tak:


😁

Mimo wszystko byliśmy zadowoleni, bo w prowadzeniu było całkiem ok. Wyszły ładne rysunki i zaakcentowane wydłużenia, ładnie obniżyła szyję na kole. Generalnie założony plan się udał, choć zabrakło impulsu.

Na maratonie udało nam się podgonić i trafiliśmy na II miejsce, co nas ogromnie zszokowało, bo z przejazdów byliśmy mniej zadowoleni niż w zeszłym roku. Rosie jeszcze nie przeszła ospałość, jakoś gorzej wyglądał kontakt - co do tego się z mężem zgodziliśmy - a tu się okazuje, że na filmach przejazdy wyglądają całkiem płynnie i nie było źle. Na przyszłość postanowiliśmy jednak zmienić kiełznanie na jazdę maratonową.


Film z I przeszkody

Zręczność to specjalność Rosy i Wacka, choć bałam się, że zeżre ich trema. Na szczęście się udało przejechać na czysto i tym sposobem obroniliśmy tytuł wicemistrza. Co ciekawe, dopiero na trzeci dzień Rosa wykazała się entuzjazmem, który chcielibyśmy czuć już na ujeżdżeniu 😉


Atea, czadowa relacja! Gratuluję drugiego miejsca 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się