Kącik Rekreanta cz. IX (2016)

jujkasek, ja mam ten komfort, że mimo iż zdarza mi się jeździć bez , mojej córce nigdy nawet do głowy nie przyszło, żeby wsiąść na konia bez kasku czy kamizelki. I nigdy nie musiałam i nie muszę z nią o to wojować.  🙂  Więc to naśladownictwo, które sugerujesz jest trochę przereklamowane.  😉



wątek zamknięty
Brzezinka dokładnie. Ja jako osoba pełnoletnia wsiadam na konia na własną odpowiedzialność, więc jeśli stanie mi się z tego tytułu krzywda to do nikogo pretensji mieć nie będę. Ale dzieci to dzieci i powinny rozumieć tą różnicę. Może to kwestia wychowania ale u mnie w domu dziewczyny dokładnie wiedzą, że ja mam prawo decydować, one takiego prawa po prostu nie mają, więc nigdy w życiu by im nawet nie przyszło na myśl żeby  próbować negocjować na tym polu 🙂
wątek zamknięty
jujkasek, daj spokój... Ci co startują w cylindrach też są nieodpowiedzialni i dają zły przykład? Ja nie wsiadam bez kasku, bo nie i już. Ale skoro dziewczyny lubią tak jeździć to daj im spokój... Jeśli Twoja córka ma własny rozum i respektuje Twoje zdanie, to sama będzie wiedziała co dla niej dobre. A co do kamizelki - sorry, ale w czymś takim nie da się jeździć poprawnie, więc rozumiem jej "uprzedzenia".
wątek zamknięty
jujkasek Ty jedyna łączysz brak kasku z udowadnianiem profesjonalizmu i odwagi  😉 Nikt wcześniej tego nie napisał. Owszem co jakiś czas temat jazdy w kasku wraca, ale tylko w ramach zwrócenia uwagi na bezpieczeństwo właśnie. Ja przeważnie jeżdżę w kasku, nie zawsze i tyle. Następne foty wrzucę z odpowiednim nakryciem głowy  😉

A co z cylindrami? Olson słusznie zauważyła  😉
wątek zamknięty
brzezinka, ależ... moja córka ze mnie to też tam specjalnie przykładu nie bierze 😉 Ale z Was tutaj to... ho ho 😀 Ileż ja się już nasłuchałam o Bronku... Nie doceniasz się, Kobieto  😁
wątek zamknięty
Olson, ja nie wiem, jak poprawnie, ale z tego co się orientuję, kamizelka na zawodach skokowych dla dzieci jest OBOWIĄZKOWA. To co, PZJ promuje niepoprawny styl jazdy? No nie, sorry, nie przyjmuję tego argumentu. Dziecko skaczące to dziecko w kamizelce, koniec kropka. W ogóle uważam, że poprawność stoi niżej niż bezpieczeństwo, a przy kruchości rozwijających się kości to jest dla mnie niepojęte, że się dzieciom bez kamizelek pozwala uprawiać, bądź co bądź, sport ekstremalny.

tulipan, ja nie ŁĄCZĘ braku kasku z profesjonalizmem, tylko pytam, skąd się to bierze... Bo skoro wiadomo, że jest to niebezpieczne, czemu to robicie? Nie żeby Wam dopiec, tylko z ciekawości czystej i żywej. To jest niepotrzebne ryzyko i tylko o to mi chodzi.

Kurcze, jak skasować post, żeby nie mnożyć wątków? Wciąż nie umiem tego zrobić 🙁
wątek zamknięty
Skoro tak Cię to interesuje - ja z lenistwa i roztargnienia  😉 Wzięłam kask do domu do czyszczenia i tak sobie już jakiś czas leży wyprany w salonie. Bardzo długo startowałam w cylindrze, więc do niebezpieczeństwa jestem przyzwyczajona. A największym ryzykiem to jest sadzanie tyłka na konia, niestety  😉
wątek zamknięty
Jeździectwo to sport ekstremalny? WKKW chyba tylko 😀 Jeździectwo to sport urazowy/wysokiego ryzyka, ale bez przesady 😜
wątek zamknięty
jujkasek, skoki mnie szczerze mówiąc nigdy nie interesowały i nie interesują, ale Twoje dziecko na pewno nigdy poprawnie nie usiądzie na koniu jeśli będzie musiała jeździć w tym "kaftanie bezpieczeństwa", bo w tym da się jeździć tylko i wyłącznie w półsiadzie... Jeśli boisz się o córkę to faktycznie w ogóle zakaż jej jeździć konno, i tulipan ma tutaj 100% racji - największym ryzykiem jest wsiadanie na konia. Z kaskiem czy bez, rękę czy nogę zawsze możesz złamać.
wątek zamknięty
No tulipan, ale jak na rower tyłek sadzasz, też ryzykujesz. Ja bym nie żyła, gdyby nie kask... Zasadniczo najbardziej ryzykowne to jest życie 😉 Dlatego wsiadam do samochodu (na rower już niestety rzadko, bo uraz został dość głęboki) i na konia sadzam tyłek też. Ale zapinam pasy, zakładam kask i takie tam. Ale BARDZO dziękuję za odpowiedź  :kwiatek:

amestria, hmmm... Ubezpieczałam córkę w szkole, dodatkowo, pani podała mi definicję i że trzeba dodatkowe NW kupić 😉 Faktycznie, wikiepdia mówi, że niektóre TU rozgraniczają sporty ekstremalne od sportów wysokiego ryzyka (wtedy jeździectwo łapie się w tych drugich), inne nie. https://pl.wikipedia.org/wiki/Sporty_ekstremalne

jujkasek, skoki mnie szczerze mówiąc nigdy nie interesowały i nie interesują, ale Twoje dziecko na pewno nigdy poprawnie nie usiądzie na koniu jeśli będzie musiała jeździć w tym "kaftanie bezpieczeństwa", bo w tym da się jeździć tylko i wyłącznie w półsiadzie... Jeśli boisz się o córkę to faktycznie w ogóle zakaż jej jeździć konno, i tulipan ma tutaj 100% racji - największym ryzykiem jest wsiadanie na konia. Z kaskiem czy bez, rękę czy nogę zawsze możesz złamać.


A tu się z Tobą Olson nie zgadzam. Po pierwsze dlatego, że jednak uraz ręki czy nogi to ciut co innego, niż uraz głowy czy kręgosłupa. Po drugie - jest różnica pomiędzy nie wsiadaniem do samochodu (a jednak najwięcej ludzi życie traci na drogach), a wsiadaniem bez zapiętych pasów, jeżdżeniem bez świateł i z prędkością kilka razy większą, niż dozwolona. Zakazać nie umiem, bo sama miałam zakazane. Ale o bezpieczeństwo, tak jak to tylko możliwe, staram się dbać. Moja córka jeździ w pełnym siadzie jak najbardziej, w kamizelce. Pewnie nie robi tego super perfect, ale za to w miarę bezpiecznie. Boje ze mną toczyła o kamizelkę, dopóki nie glebnęła po skoku tak, że aż zajęczała ziemia. Stwierdziła, że jednak... kamizelka się przydaje.
wątek zamknięty
Jujkasek, dla mnie sport ekstremalny to nie wiem, skakanie ze spadochronem, wspinaczka (np. free solo - to już w ogóle hardcore), nurkowanie podlodowe itp.
Jeździectwo jest urazowe i temu nie zaprzeczam, ale IMO nie jest igraniem ze śmiercią 🙂

Tak nieco offtopowo: mój ubezpieczyciel nie miał problemu żadnego z konikowaniem, ale już ze wspinaniem, owszem 🙂 mój brat podobnie miał w kwestii nurkowania (nurkowanie techniczne). Co, do rowerów, ponoć ludzie jeżdżący w kaskach mają większe skłonności do podejmowania ryzyka. Mój chłopak, kolarz-maratończyk, podsyłał mi kiedyś jakieś badania.

Mnie również zdarza się wsiąść bez kasku. Najczęściej przez gapiostwo (typu kask został "gdzieś", a ja już siedzę na koniu) lub z powodów zdrowotnych (ucisk na nerwy).
I zgodzę się z Olson, kamizelki utrudniają osiągniecie prawidłowego dosiadu. Na skoki, wkkw - rozumiem, uważam, że fajnie. Ale nie wyobrażam sobie w tym ujeżdżeniowca 😉


Dodam, że w skałach wspinam się bez kasku. Nie wierzę, że jak spadnie na mnie głaz wielkości telewizora to mam jakieś szanse + nie wierzę, że jak odpadnę to ocali mi głowę.
Taternicko/lodospadowo zawsze mam na głowie. Już dostałam tyloma bryłami lodu, że nawet nie śmiem się wspinać bez
wątek zamknięty
Na rower nie mam kasku, a dwa razy potrącił mnie samochód. Nikt jednak nie pieje, że znakomita większość osób wsiadających na rower nie ma kasku. Nie ma również prawa jazdy i znajomości przepisów ruchu drogowego, a włącza się do ruchu ulicznego. To chyba jest sport ekstremalny  🤔
Na konia wsiadam bez kasku. Nigdy nie potrącił mnie na nim samochód. Mój koń też nigdy nie zrzucił mnie na beret. Połamał mnie kilka razy, ale głowa bez kasku uszła z tych wypadków bez szwanku. Jak coś się ma stać, to się stanie w kasku czy bez. Christopher Reeve miał kask.
wątek zamknięty
amnestria, no ja mam inne zdanie. Znam też ludzi, którzy twierdzą, że pasy w samochodzie ich ograniczają. Albo... jazda dziecka w foteliku. No przecież też można podważać ich konieczność. Nie ma takiej opcji. Nie istnieje. Znam badania ITS dotyczące wypadkowości i dzieci, które ginęły rozmazane na przedniej szybie, albo robiące za pocisk. Jasne - prędkości inne i w ogóle, ale statystyka jest nieubłagana. Rozumiem, że ktoś twierdzi, że chce ryzykować, to ryzykuje, ale nie rozumiem popierania tego argumentami. Ja bym nie żyła, gdyby nie kask rowerowy (i to pan kierowca wykazał się ułańską fantazją, a nie ja ryzykowałam "bardziej"😉, dla mnie to jest absolutnie wystarczający argument, żeby nie podejmować ryzyka. Jak widzę rodziców z dziećmi w fotelikach rowerowych bez kasku, trzęsie mnie ze złości. Głupia wywrotka... tak niewiele trzeba... Całkiem niedawno głośny był wypadek, w którym matka pojechała z niemowlakiem na rękach samochodem... kilkaset metrów od domu! Po miasteczku spokojnym i cichym. Dziecko nie żyje. Żyłoby, gdyby jechało w foteliku.

amnestria, podałam definicję, bo co dla kogo oznacza jeździectwo, to już całkiem inny temat 😉 A co do igrania ze śmiercią... oj, znam wielu koniarzy, którzy o śmierć się otarli. A najgorsze wypadki - w rekreacyjnych terenach, gdzie instruktora ponosiło ego. Z pewnością ryzyko jest całkiem konkretne.
wątek zamknięty
Ej, znowu o tym?  😜
No to tak, mnie raz przyszło do głowy, żeby kasku nie ubrać bo gorąco było.
Ostatecznie go założyłam i dokładnie na tej jeździe zaliczyłam glebę po której trzy dni mnie głowa bolała.
Od wtedy nie wsiądę bez kasku bo nie ALE nie mam zamiaru piętnować innych.
Każdy jest dorosłym, wolnym człowiekiem i no cóż, czy to się podoba czy nie - sam o sobie stanowi.
Po za tym gdyby kask był gwarantem wyjścia bez urazu z upadków to populacja jeźdźców westowych drastycznie by spadała...
wątek zamknięty
jujkasek, my o swoim, Ty o swoim 🙂 Skoro uważasz, że w kamizelce da się poprawnie usiąść i jeździć, to pozwól też dziewczynom jeździć bez kasku.
wątek zamknięty
Jujkasek, ok, ja nie znam nikogo jeżdżącego rekreacyjnie, kto się otarł o śmierć. Kojarzę wypadki śmiertelne, ale ich było stosunkowo niewiele jednak. Nie robiłabym z jeździectwa czegoś, czym nie jest. Za to jeśli chodzi o wspinaczy, alpinistów, himalaistów to jakoś twarzy mi znanych, ubywa. I dla mnie to jest ekstremum. Tak samo, szef skacze ze spadochronem i jak kiedyś podawał statystyki to mnie zmroziło.


Ale to już jest offtop :kwiatek:
wątek zamknięty
Amnestria, oj kojarzysz taki przypadek. Pamiętacie w wątku wypadek mojego faceta? On jeździ czysto rekreacyjnie, o śmierć otarł się w terenie. 😉
wątek zamknięty
amnestria, ja znam i owszem. Trzy. Całkiem blisko. Sama zaliczyłam pęknięte żebro i trzy wstrząsy mózgu. No fakt, o życie nie walczyłam 😉 Wszystko to wypadki terenowe, fakt. Dlatego z obcymi to ja w życiu w teren nie jadę 😀 Muszę móc zaufać.

Olson, nie mnie komukolwiek pozwalać, czy nie pozwalać. Zasadniczo rozmawiałyśmy o KASKACH, a kamizelkach w przypadku SKOKÓW. Dla mnie jednak promowanie jeździectwa z gołą głową (a Wy jesteście żywą promocją) jest w stosunku do młodych osób, dla których jesteście WZOREM nie w porządku. Ale ok. Już się zamykam.

wątek zamknięty
jujkasek jeździsz rekreacyjnie w porywach do raz w tygodniu na cudzych koniach, niekoniecznie dobrze ujeżdżonych. Masz obowiązek noszenia kasku, chociażby dlatego, że w razie wypadku instruktor, który pozwoliłby Ci wsiąść na konia bez toczka, byłby pociągnięty do odpowiedzialności.
Dyskutujesz z ludźmi, którzy jeżdżą od nastu/dziestu lat kilka koni dziennie, nierzadko odnosząc sukcesy. Ale to Ty wiesz lepiej i w każdym wątku na wszystkie tematy na siłę wszystkich chcesz do tego przekonać. Nie mając żadnych argumentów. Bo kask Ci uratował życie na rowerze. Ło Jezu  😵
wątek zamknięty
Really w każdym wątku na wszystkie tematy? 🤔 Ło Jezu  😵 W końskich tematach poza podziwianiem nie wypowiadam się, o_wielka_oświecona, w ogóle. Ale tłumaczenie doświadczonym jeźdźcom, że kask to bezpieczeństwo, a koń, nawet ten wspaniale ujeżdżony, jest zwierzęciem, czuję się faktycznie bardzo dziwnie... Jesteśmy zdaje się w kąciku rekreanta, a nie dostępnego dla "jeźdźców z wysokiej półki"? Tak? Więc sorry, ale to Twoja uwaga jest co najmniej nie na miejscu. Pomijam informacje ile, w jakich porywach i na czym jeżdżę 🙄 Może załóżcie wątek "zajebiści_profesjonaliści", zapewniam że tam nie postawię nawet przecinka  🤔
wątek zamknięty
Jujkasek, ok, ja nie znam nikogo jeżdżącego rekreacyjnie, kto się otarł o śmierć.

A Tengusia? Nie, że osobiście, ale z jej historii tu z forum? Ona by już nie żyła, gdyby nie kask. A pojechała rekreacyjnie w teren tylko.

jujkasek
Nie warto bić piany. Ja też nie rozumiem jazdy bez kasku, ale każdy jest dorosły i robi co chce.
wątek zamknięty
Proszę Was skończcie bo to taki sympatyczny wątek a zaczyna być niemiło.  :kwiatek:
wątek zamknięty
famka   hrabia Monte Kopytko
27 kwietnia 2016 14:56
a mnie to wręcz bawi, tu nie nosimy kasku, w tamtym wątku nie oglądamy ludzi bez kasku bo przecież promujemy bezpieczne jeździectwo, w innym ubolewamy że jakby nie kask to .... a w kolejnym (dziewczyny nie obraźcie się ale tak jest jak się czyta z boku) jestem guru śmigam bez kasku 😉 

a potem się dziwimy że kuniareczki biorą przykład .... no skąd jak nie stąd
wątek zamknięty
Akleshia Tengusia była cienkim jeźdźcem i wsiadła na swojego konia, który, co się potem okazało, łatwy nie był. Bez instruktora.
Pracowałam jako instruktor i prowadzę treningi grubo ponad 20 lat - ludzie spadali, wiadomo, ale w karierze zdarzyło mi się jedno pęknięcie nadgarstka. Jako instruktor kładę przede wszystkim nacisk na bezpieczeństwo, dopasowanie wymagań do poziomu kursanta i dobry stopień wyszkolenia konia.

jujkasek tak, Twoja egzaltacja wylewa się z każdego wątku, wszędzie Cię pełno, nawet tam, gdzie nie masz nic do powiedzenia. Wiesz wszystko, zajadle bronisz swoich racji podpierając się argumentami z dudy, znasz wszystkie choroby i przypadłości, znasz osoby, które miały wszystkie choroby i przypadłości, do tego znasz wszystkie statystyki lepiej niż GUS.
Wyobraź sobie, że kiedy Ciebie jeszcze tu nie było, Kącik Rekreanta powstawał nie tyle z myślą o jeźdźcach jeżdżących w szkółkach, co do luźnych rozmów dla wszystkich. Dlatego tylu tu sportowców, co już również zdążyło Cię zbulwersować.
wątek zamknięty
espana, być może jestem egzaltowana, z pewnością mam odwagę bronić swoich racji, jeśli do czegoś jestem przekonana, ale też mam w sobie masę pokory i przyjmuję na klatę zarówno krytykę, jak i to, że czegoś nie wiem, nie rozumiem, nie ogarniam. Zdecydowanie nie jestem dobra w oddawaniu hołdów jedynie_słusznej_racji, skoro kadra jeźdźców doświadczonych - udzielających się w wątku rekreantów uważa za stosowne traktowanie braku kasków jako rzecz mało istotną, ok. Mnie do tego fakt daleko. Wiedziałam, że dostanę wciry. Nie dość, że nowa, takie jeździeckie nikt, to jeszcze ma czelność się wypowiadać. Cóż, samo życie i specyfika forów. Ja się zatem wyłączam, bo bicie piany to nie moja zajawka, jeśli mogę to tylko proszę - kolejne cięgi via priv, bo to chyba nie jest na to miejsce, a i publiczne lincze niespecjalnie przystoją kulturalnym ludziom.
wątek zamknięty
Świata nie zbawimy niestety ...  🙄  Można dyskutować o kaskach bez końca tak jak o aborcji i innych takich tematach.
A i tak kto będzie chciał jeździć bez to będzie jeździł i tyle.


Brzezinka od jesieni odstawiona, bo źrebna była. Ostatecznie i tak nic z tego nie wyszło dobrego 🙁 Później jeszcze jakaś kulawizna sie trafiła. No i stajnia bez hali, więc nie było nawet jak jeździć - albo gruda, albo mega błoto, a koń za dużo nie chodził pod siodłem w swoim życiu, więc na kiepskim podłożu różnie mogłoby być  😀iabeł:  Twoja córka to ale szczęściara jest  😍
wątek zamknięty
.
wątek zamknięty
A ja już się przestałam dziwić, że tyle super jeźdźców przestało się na forum udzielać. Już drugi raz jujkasek sugeruje mi pójście sobie do innego wątku... A żaden ze mnie profesjonalista. Zaczął tu panować dziwny ból dupy, inaczej tego nie nazwę, jakieś wyśmiewanie od guru czy profesjonalistów. Co to w ogóle ma być?
wątek zamknięty
A mnie szczerze mówiąc dziwi, że tyle osób nie widzi z jeździe bez kasku problemu. Dziwi, bo to jest skrajnie nieodpowiedzialne i tyle - pewnie, każdy jest odpowiedzialny za siebie, ale w czym jest taki problem, żeby ten nieszczęsny kask założyć?
Na zachodzie nie widuje się nikogo z gołą głową na koniu. Nikogo. Tam by nikt się nawet nie zastanawiał, czy może wsiadać bez. Nie argumentował, że ma spokojnego konia. Albo że jeździć umie. Kask to podstawowy ekwipunek do jazdy konnej.

Ja naprawdę rzadko spadam i trzymam się na koniu w sytuacjach mocno ekstremalnych, zajeżdżam młode konie od zera - nigdy nie wsiadam bez kasku. Nawet na konie, które znam od poszewki, które są już dorosłe, a robiłam je własnym tyłkiem od trzylatków.

Nie będę komentować niczyich zdjęć bez kasku, ale osobiście uważam, że taka jazda to głupota. I brak profesjonalizmu po prostu. I dużo szczęścia.

Kilka dni temu na zawodach bliskie mi osoby dotknęła tragedia. Koń przy rozwijaniu przed konkursem przydeptał sobie owijkę. Przysiadł tylną nogą, a siedząca na nim dziewczynka w wolnym tempie się z niego zsunęła. Powinna po czymś takim otrzepać się zła, że wybrudziły się jej bryczesy, ale upadła tak niefartownie, że skręciła przy tym kręgosłup i uderzyła głową w piasek. Jest w szpitalu, w pierwszych dobach pod znakiem zapytania stało to, czy w ogóle przeżyje. Stan jest stabilny, ale wciąż bardzo zły i mała jest nadal w śpiączce. Lekarze powiedzieli, że gdyby przy tym zsunięciu miała na głowie zwykły toczek, a nie kask, poniosłaby śmierć na miejscu.

Oczywiście, niech każdy decyduje za siebie, ale brak kasku nawet jeśli ktoś się na niego decyduje jest i powinien być czymś wstydliwym.
wątek zamknięty
Ja z jazdy bez kasku tłumaczyć się nie będę bo to nic godnego chwalenia się i nie ma nad czym tu dyskutować, jestem pełnoletnia, odpowiadam za siebie i tyle. Nie uniosłabym się, gdyby ktokolwiek normalnie zwrócił mi uwagę bez dziwnych teorii i filozofii (tak jak to miało miejsce ostatnio).
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.