Szef/ zwierzchnik krzykacz- jak sobie radzicie?

asds   Life goes on...
16 listopada 2009 11:49
Witam


Jak sobie radzicie z szefami/zwierzchnikami zakręconymi krzykaczami z co 15 minutowymi zmianami nastrojów i planów?

Bo mi zaczyna weny twórczej brakowac  🤔


Pozdrawiam

asds
ja olewam i działa!
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
16 listopada 2009 12:02
a nie lepiej zmienić pracę  😉 ?
uważam, że z takim furiatem nie da się długo współpracować  😲 a  nawet nie warto  współpracować 🤔
Jako młoda osoba miałam takiego szefa. Nie radziłam sobie.Unikałam.
Panie płakały po kątach.
nie przejmować się, robić co każe, myśleć swoje 😉
Arka   Gniady buntownik :)
16 listopada 2009 13:28
asds

w dyby i do lochu. A jeśli nie pomoże, to powiedz mu, że przyjdę i z nim porozmawiam  😁

Mój pierwszy szef tak miał. Patrzyłam jak na idiotę z politowaniem. Nie wytrzymał chłop ciśnienia i się rozstaliśmy. Drugiego krzykacza utemperowałam 1 dnia. Tak na niego najechałam (nie krzycząc, ale argumentami), że mu koparka opadła. Myślałam, że to będzie 1 i ostatni dzień pracy. Ale pracowałam tam jeszcze jakiś czas  nigdy na mnie nawet o ton nie podniósł głosu. Ostatni mój szef też potrafił bezpodstawnie się unosić, choć mniej niż poprzednicy. Jakoś nie zauważyłam, żeby do mnie wyskoczył.

Za to miałam kiedyś nieprzyjemną sytuację z klientem. Zadzwonił do mnie z pretensjami o jakieś głupoty (na które nie miałam wpływu) i zaczął mi bluzgać w słuchawkę. Powiedziałam, że nie jestem od tego, żeby na mnie się wyżywał. I nie będę prowadzić rozmów na TAKIM poziomie. Rozłączyłam się. @ dni później zadzwonił do mnie z przeprosinami i zaproszeniem na obiad. 🙄
Od lat powtarzam sobie "szanuj szefa swego,  możesz mieć gorszego" ;-)
Mój również jak baba na hormonach - bywa bezsensownie porywczy
Wysłucham co ma do powiedzenia (bo przy wybuchu wściekłości żadne argumenty do niego i tak nie trafiają) i ... dalej robię swoje. Nastepnego dnia wracam do tematu przytaczając w końcu własny pogląd i najczęściej wychodzi, że jednak miałam rację...
Szkoda, że słowa dziękuję czy przepraszam zniknęło ze słownika naszych szefów ;-)
asds   Life goes on...
16 listopada 2009 15:51
Nie wiem czemu ale jakoś tak " raxniej " mi się zrobiło jak się dowiedziałam że nie tylko ja mam takie przygody z szefostwem.
Ja mialam szefa, ktory nie krzyczal, ale ktory mi 2 lata powtarzal, ze musze wszystko robic lepiej, bardziej, wiecej, czesciej itd. Jego karawana niewolnikow byla gorsza katorga, niz szef, ktory sie na 5 min/ 1h/ 1 dzien zagotuje, ale potem jest wszystko normalnie. U tego kata cichociemnego po dwoch latach wyladowalam na 2 miesiace na kanapie, bo mnie psychicznie wykonczyl.
Uwierzcie mi, ale czasem tak trzeba - zadrzeć się, żeby - no cóż - każdy znał miejsce w szeregu.
Z moim ostatnim pracownikiem mam takie przeboje. Najpierw zachowywałam się standardowo, czyli atmosfera w pracy była przyjemna  😎
Nie było problemów, że rozmawia non stop przez telefon, że przynosi do pracy prywatny komputer, na którym przesiaduje. W sumie, jak się nic nie dzieje, to czemu nie. Niestety problemy zaczęły narastać - na moje uwagi, że trzeba posprzątać, dowiadywałam się, że jutro, albo robiono to z miną wyraźnie cierpiętniczą, zaczęło brakować podstawowych leków, bo były nie pozamawiane itp, itd. Apogeum osiągnęłam, gdy miał być zabieg z kopyta. Niesie psa na stół, w pewnym momencie dzwoni telefon jego, on rzuca wszystko i leci do telefonu  😲 wiecie co wk.. się. Zabroniłam przynosić komputera, prywatnego telefonu i gdy nic się nie dzieje, to wykonuje bzdurne prace. Zjebka jest za każdą najdrobniejszą rzecz, która należy do jego obowiązków, a nie jest zrobiona, obojętnie czy mam PMS, czy nie.  😂
Oczywiście nie twierdzę, że Wy też tacy jesteście.
Mój pierwszy szef był autentycznie psychiczny. Były milicjant, który zamarzył, że będzie miał lecznicę. Leczenie polegało na tym, że zamiast leków podawało się jakieś tam płyny, typu sól fizjologiczna itp, próbowałam z tym walczyć...ale nie miało to sensu, więc też odeszłam.
pokemon- i jak sądzisz -jak daleko zajedziesz taką metodą?
Może i się zwolni za parę tygodni (chociaż nie sądzę), ale dlaczego ja za swoje pieniądze mam utrzymywać darmozjada? To już wolę pracować sama.
"Dobroduszne pogadanki" nic nie dały, więc zaczęłam stosować "zamordyzm", który przynajmniej przynosi rezultat.
Ja Cię nie krytykuję tylko pytam.
I radzę szukać nowego pomaleńku.
Bo tak jak piszesz-to Ty masz być zadowolona a praca zrobiona.
Jest bezrobocie, gość tego nie rozumie ,nie szanuje pracy.
Będziesz się tylko denerwować i tyle.
Mam hm... pewne doświadczenia w zarządzaniu ludźmi.
Bardzo rzadko tracę panowanie nad sobą a krzyknęłam przez 10 lat może z dwa razy.
Zawsze to ja na tym traciłam i nic mądrego nie osiągnęłam.
Tak jak na koniu-lekkie pomoce działają lepiej.  🏇
Cała sztuka polega na dopasowniu zadań do osoby - czasem zamiast ująć obowiązków wystarczy dodać.
To zależy  z kim i gdzie pracujesz. Mój znajomy posiadający firmę budowlaną dowiedział się od pracownika "że co z niego za szef jak ryja wydrzeć nie umie". Teraz zanim go zobaczą już go słyszą i szacuneczek jest :P
Jestem zdania, że nic nie usprawiedliwia krzyków pracodawcy wobec pracownika (no chyba, że pracownik chce zadźgać swojego pracodawcę, wtedy można krzyczeć:Pomocyyyyy!!! 😉 )
Uważam, że jeśli nie masz argumentów, bądź pracownik nie rozumie, czy też nie chce zrozumieć pewnych podstawowych zasad w pracy, to nie ma sensu razem męczyć się ze sobą.  Należy jasno postawić warunki zanim przyjmie się pracownika do pracy co można, a czego nie. Jak jest regulamin spisany i pracownik z pracodawcą podpisuje się pod nim to wszystko staje się łatwiejsze. Wiemy co możemy egzekwować od pracownika. Pracownik wie jakie zasady panują w miejscu pracy. Jeśli jest jakaś niejasność zawsze można porozmawiać rzeczowo (bez krzyków). Krzyk i frustracja do niczego nie prowadzi. Pracodawca pokazuje tylko swoją bezsilność, bo przecież gdy już brak argumentów zostaje tylko krzyk. Jest to brak szacunku dla kogokolwiek na kogo krzyczy się. Dla mnie to krótka piłka: pracownik nie spradza się na swoim stanowisku pracy, nic nie daje rozmowa (na osobności, nie przy innych pracownikach) = zwolnienie. Mówię NIE dla krzyczących pracodawców.  :kwiatek:
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
17 listopada 2009 09:37
Miałam niewielką przyjemność pracować z zarządem, w którym Prezes był prawdziwym cholerykiem. Zmiany nastroju, a wraz z nim zmiany dyspozycji - co 15 minut. Krzyk nieustający. W kontaktach z niższymi pracownikami Prezes nie przebierał w inwektywach. Niska kultura osobista przy wysokich aspiracjach społecznych. I nie była to bynajmniej branża budowlana  😉
Po czterech miesiącach podziękowałam. Podobno pobiłam rekord moich poprzedniczek o 11 dni.
Schudłam niesamowicie i poznałam kilka nowych terminów medycznych z zakresu zaburzeń psychicznych.

asds, stylu pracy menedżera nie zmienisz. Możesz zmienić co najwyżej warunki pracy albo zespół. Trzymaj się, babo.
Są też przedziwni ludzie,którzy krzyczą ogólnie.
To znaczy głośno mówią /wrzeszczą stając od rozmówcy na odległość oddechu.
Tacy stale podkręceni na każdy temat. Krzyczą też w domu i przy grillu.
Może Tunrida wytłumaczy czemu tak robią. Ja nie rozumiem.
W przypadku Szefa - klops. Nie można przedstawić swoich racji, wytłumaczyć się ani nic w ogóle.
Uważam,że to nadużywanie stanowiska . Przy Szefie Krzykaczo-Chichraczu w cyklach co kwadrans -czułam się podle. Poniżona,upokorzona. A jeszcze cały zespół walczył o jego względy jak psy poszczute na zająca i to było dopiero paskudne. Szef odszedł/awansował wiele lat temu. Spotykam go czasem i nawet powitania nie umiem wybąkać. Mam zawsze ochotę splunąć mu na buty.
Też mam szefową, która jest nerwowa, obraża ludzi, krzyczy. Mam nad nią tą przewagę,że jeśli chodzi o pracę to mam od niej o wiele większą wiedzę. Nie zamierzam się z nią kłócić, ten okres jest już za mną. Szukam innej pracy i gdy przyjdę do niej z wypowiedzeniem , będzie to dla mnie najlepsza chwila w życiu.
Mogłabym wymieniać bez końca jej złośliwości, wręcz mobbing wobec pracowników. Jednak nie mam już siły.
Wiem,że samo to ,że straci dobrego pracownika ją dobije.

Nie mam porównania bo pracowałam tylko z nią ale moim zdaniem ludzie, którzy są wybierani na kierowników w państwowych instytucjach powinni przechodzić jakieś testy psychologiczne a nie dzięki znajomościom  i zrobieniu magistra w wieku 45 lat( również po znajomości) dostawać takie stanowiska.
Musicie też rozgraniczyć darcie się bez powodu (bo żona w nocy nie dała), a darcie się, bo coś się zrobiło nie tak.
Moja praca nie jest pracą biurową, że ja mogę siedzieć i zastanawiać się i stosować pogadanki. Czasem w toku akcji takiej jaką mieliście okazję oglądać chociażby na ER - gdzie przywożą Wam psa z wypadku, psa ze skrętem żołądka i jeszcze jakiegoś co się spotkał z osą. Co robicie? Stosujecie pogadanki? Bo gość zajmuje się 30 minut goleniem? Jest właśnie krótka piłka.
Wy też popełniacie błędy w pracy czy czasem nie chce się Wam po prostu pracować. I jakby tak każdego pracownika zwalniać po paru potknięciach, to myślę, że 80% ludzi zmieniałoby pracę co parę miesięcy, jako wywalani za drobnostki. Na jednych działają "dyskusje", na innych po prostu "głośna reprymenda".
Ilu z Was jest szefami i trafia tylko na "złotych pracowników"?
Ja mam doskonałe porównanie, bo mój pierwszy szef nie pasował nawet do powiedzenia - szanuj szefa swego itd, bo po prostu gorszego od niego już mieć nie można było.
Pokemon ale Ty się drzesz? Krzyczysz? Po co?
Mój obecny Szef złe rzeczy mówi prawie szeptem. Efekt-piorunujący.
W sumie to się nie drę, tylko tak "władczo" mówię  😁 takim teatralnym głosem nie znoszącym sprzeciwu i złowieszczo patrzę w oczy .
I tutaj też pasowałoby rozgraniczyć opinie o szefach - tych, którzy się drą, bo się zwyczajnie wyżywają, i tych, którzy się drą, bo pracownik zawinił, a po prostu poniosły ich emocje.
Mnie chodzi o krzyk i darcie się.
I tutaj też pasowałoby rozgraniczyć opinie o szefach - tych, którzy się drą, bo się zwyczajnie wyżywają, i tych, którzy się drą, bo pracownik zawinił, a po prostu poniosły ich emocje.


no właśnie....

i warto byłoby jeszcze zaznaczyć kto miał okazję zarządzać zasobami ludzkimi i kto nie 😉

asds   Life goes on...
17 listopada 2009 10:20
Mnie osobiście denrewuje co jakiś czas "opieprz" bez winy pracownika. Po prostu, żeby pracownik pion trzymał.  😵
Mnie chodzi o krzyk i darcie się.

To zwkły brak wychowania.
Babcia mojej znajomej mówiła,że są ludzie , którym nie wolno dawać pieniędzy i władzy.
To pewnie OT-ale władza deprawuje okropnie.
Kiedyś na studiach nasza koleżanka została dowódcą naszej pożal się Boże wojskowej drużyny.
Dziesięć dziewczyn na krzyż w tym cztery ciężarne. Znałyśmy się z akademika i studiów dobrze.
Jak się okazało nie dość dobrze. Nasz "dowódca" tak się przejął rolą,że obserwował nas lusterkiem z puderniczki i słał nam do ostatniej ławki listy z pogrożkaim.Mnie bo czytałam książki,koleżance bo robiła na szydełku.Potem zaczęły się meldunki do dowódcy a potem tekst :
-Panie Kapitanie-gdyby to była wojna to należałby się sąd polowy i kula w łeb!
Serio! Normalna dziewczyna stała się zupakiem pełną gębą.
Czasem "Szef" w ogóle się na szefa nie nadaje.
p.s zarządzam zasobami od 10 lat - w sumie już z 300 osób się przez moje ręce przewijało.
Czasem "Szef" w ogóle się na szefa nie nadaje.


tak samo jak każdy inny pracownik, który się na swoje stanowisko pracy nie nadaje 😉

ale to już jest temat na inny wątek 😉

moim zadaniem Pokemon ma rację, dużo mówi się o szefach mobbingujących, krzyczących, wyżywających się
a jakoś cicho o pracownikach, którym się nie chce, twierdzą, że nie potrafią, a nie chcą się nauczyć, nie chcą czegokolwiek zmienić,  bo po co. Do pracodawcy stosunek 100% roszczeniowy, daj daj daj a ja się namyślę, czy coś zrobię a i tak po swojemu a nie tak jak ty chcesz.
A spróbuj tylko ich zwolnić! batalia w sądzie na całego!
Prawo pracy mamy na maxa propracownicze.
Miałam przedtem pracownika, który był wiecznie chory. Na wszystko. Pracował tylko po to, żeby załatwić sobie rentę i kombinował ze zwolnieniami. Wszystkie jego urlopy były urlopami na żądanie - bo on musi, bo on chce, bo on musi jechać. Z reguły w dni planowanych zabiegów. I przy gwoździowaniu kości pomagała mi moja mama księgowa  😵 w końcu wywaliłam gościa dyscyplinarnie. Z tej dyscyplinarki to tyle złego, że kuroniówki nie dostanie, bo w następnej pracy wcale tego nie musi pokazywać! Nikt nie musi wiedzieć, że został wywalony dyscyplinarnie. I wiecie co było miesiąc później - wysłał smsa- czy może wrócić do pracy  😅  😅  😅 to było dobre.
Przydałby się wątek : Jak karać pracownika?
😂
W firmie jaką ma pokemon wachlarz jest wąziutki.
Nie ma ani systemu kar ani motywacji -tak naprawdę.
A to jest potrzebne do zarządzania "zasobem" jaki posiada pokemon.
Może on na re-volta siedział a Ty go pogoniłaś? 😂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się