Dwa konie, jeden jeździec - jazda z luzakiem

Mam problem do rozwiązanie.

Jak ruszać jednocześnie dwa konie przy dużej różnicy wzrostu.

Chodzi mi o ruszanie z siodła 🙂
Wymyśliłam sobie, że kuc będzie na linie.

Ale różnica wzrostu robi swoje , bo lina musi być dłuższa.

I wygląda to różnie.

Albo tak   gorzej jak lina zaczyna plątać się przy tylnej nodze prowadzącego, który oczywiście jest zaniepokojony
Problem tez w przechodzeniu kuca z jednej strony na drugą, bo muszę przekładać linę


Po pierwsza taka próba- pochodziliśmy 15 min , ale będę musiała częściej.

p.s.
Ale ten rok okropnie mokry- widać jak głęboko zapadają się kopyta Kuby i ile wody , a raczej błota 🙄

Posypią się pomysły? 🙂

Zmieniłam trochę tytuł wątku.
A po co tak? Nie lepiej tego małego polonżować?
Korzystamy oczywiście z lonżownika, ale to przyszłościowo w wyjazdy terenowe .

Chcę spróbować, czy tak się da , a ostatnio nie mam dla niego jeźdźca.

Od razu wyjaśnię, że to kuc jest odważny i czołowy, a nie Kuba.
Z tego powodu kuc nie lubi chodzić za jego ogonem i gdy nie nadąża w terenie to albo obraża się, albo w jakiś sposób skłania dużego do zatrzymania i wymierza mu karę.
🙄
A może lekka bryczuszka dla kuca a duży z tyłu?
To co pokazujesz może okazać się bardzo niebezpieczne. Konie, owszem, chodziły w "parówkach" ale m.w. równe wzrostem i na krótkich uwiązach. Równolegle do siebie (jak w zaprzęgu).
Kiedyś widziałam dość ciekawe rozwiązanie. Pierwszy z koni przyuczony do chodzenia w zaprzęgu miał na sobie pas do lonżowania. Przez kółka w pasie przeciągnięte były lejce. Jakieś 2 metry za nim szedł koń pod siodłem. Lejce były poprowadzone do rąk jeźdźca po obu stronach szyi wierzchowego konia.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
01 grudnia 2009 11:33
coś takiedo zdaje się Guli ma na myśli

[img]http://farm2.static.flickr.com/1256/1428217051_d4f78bc509.jpg?v=0[/img]

Abre
To rzeczywiście ciekawe rozwiązanie , bo wtedy kuc mógłby iść pierwszy i na dodatek zna szory i lejce - pas do lonżowania  też ma.
Musze teraz takie coś wypróbować - przynajmniej na wybiegu, to w razie czego mogę puścić spokojnie  lonże ( lejc szkoda) - kuc nic sobie nie zarobi , bo zna plątające się liny pod nogami.
Za to w tereny moje raczej ciężko.
Ulica wąziutka bez poboczy i na dodatek same zakręty.
Jeżdżę w górki, ale to teren trudny na takie ewolucje, choć tylko podjazdy ciasne - potem już przestrzenie otwarte.

Halo - jakie niebezpieczeństwa widzisz?

Kuc ma sulki , ale on wg mnie ma zbyt duży temperament , albo zraziliśmy się do nich.

Może bryczka byłaby sensowniejsza, ale nie chcę znowu  zbyteczne inwestować.
Ale nadal ulica za wąska , a moje nie boją się samochodów, więc stają się zawalidrogami.

Ot kłopot 🙁
Ja czasem jak muszę oba konia występować (albo trochę pokłusować), a nie mam czasu zupełnie, to biorę jednego pod siodło, a drugiego - ogłowie bez wodzy i uwiąż (na kantarze tez się da ale lepiej się słucha na ogłowiu).  Nauczyli się bardzo szybko, w zasadzie od początku nie było większych problemów. Dużo dało to ze na padok wychodzą razem i są wyprowadzane razem, a nie pojedynczo.

Ale wsiadam zawsze na tego samego konia , bo on jest bardzo nieogarnięty i może nie zrozumieć o co chodzi z takim stepowaniem obok na uwiąże.  

Kuc sam przechodzi ze strony na stronę?
guli Wiesz, ze mam bogatą wyobraźnię, jeśli chodzi o możliwe zagrożenia  😁 Np. taki obrazek: kuc właśnie sobie przełazi, coś płoszy łatka, trafia wiodącą nogą na lonżę, wywalacie się, trafiasz w kamień, on na Ciebie  🙁.
ElaPe, właśnie tak 🙂 Nie wiem guli, na ile kuc jest posłuszny. Para, którą oglądałam, bezproblemowo skakała w takim tandemie. Istotą jazdy było posłuszeństwo i skupienie.

Kuc sam przechodzi ze strony na stronę?



Zastanawiałam się, jak to było - to nasz pierwszy raz 🙂

To przechodzenie miało miejsce, gdy zmieniałam kierunek- widocznie kuc mądrze czekał, więc znalazł się po drugiej stroni.
A jak zmieniłam rękę, to za chwilę wrócił na swoje miejsce, więc przekładałam jeszcze raz.
To oznacza, że ciągle muszę oglądać się za siebie.
Z drugiej strony jak pisałam, on nie cierpi chodzić za ogonem- na czele zmienia się w żwawego , czujnego konia.

Halo - masz rację.
Łatek może zaplątać się , bo on w pierwszym momencie działa instynktownie, a nie rozumnie.
No i zdecydowanie gorzej znosi oplątanie liną.

Czyli sposób pokazany przez ElaPe jest bezpieczniejszy , o ile  będę miała w "razie czego"  szybki refleks w rzucaniu lin 🤣

Do popracowania nad łatkiem w wyplątywaniu się z liny i przede wszystkim spokojem w przyjmowaniu takich sytuacji.


Abre - obydwa są posłuszne, choć kuc mniej wyszkolony , za to bystrzejszy.
A na wybiegu nie ma raczej niebezpiecznych sytuacji -  może poza pikującą motolotnią.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
01 grudnia 2009 12:26
guli, a dlaczego chcesz zmieniać strony? Ja zawsze prowadziłam konia po lewej stronie, żeby będąc na drodze był po wewnętrznej stronie (w UK). Jeśli jeżdzisz po lesie, to nie ma żadnego znaczenia. Jeśli kucyk zostaje z tyłu, to warto na początek pojeździć z kimś na trzecim koniu na końcu żeby w razie czego go popędzić.
Mam dość spore doświadczenie w jeżdżeniu w ten sposób i niebezpieczne sytuacje, które się zdarzały, zawsze pojawiały się na drodze (niestety w UK jeżdżenia po asfalnie nie daje się uniknąć 🙁 ). W pozostałych przypadkach nie było problemu. Konie/kuce prowadziliśmy na uwiązie na wysokości kolana jeżdźca/łopatki konia w siodle. Długa linka jest raczej ryzykowna.

Edit:


guli, a dlaczego chcesz zmieniać strony? Ja zawsze prowadziłam konia po lewej stronie, żeby będąc na drodze był po wewnętrznej stronie (w UK w UK jeżdżenia po asfalnie nie daje się uniknąć 🙁 ) Konie/kuce prowadziliśmy na uwiązie na wysokości kolana jeżdźca/łopatki konia w siodle. Długa linka jest raczej ryzykowna.



Na pokazanych zdjęciach jest mniejsza różnica między końmi niż na moich 🙂

Dlatego nie bardzo mogę je prowadzić obok siebie- musiałby kuc iść  z zadartą głową , albo na dwóch nogach 😀
Juz nie mówiąc o tym, że normalny  krok  konia, to półtora kroku kuca - na długiej linie ma możliwość podłusowania ( choć to też niezbyt dobrze) czy ścięcia zakrętu.

Ja nie zmieniałam stron - przy takiej długości liny kuc ma sporą dowolność .
I nie ma co porównywać warunków Polski i UK, gdzie każdy kierowca zwalnia na znak o jeźdźcach, a na ich widok zatrzymuje się 🙂

Poza tym , to zbyt duże ryzyko na ulicy- zajęłyby całą szerokość , a wjazdy na górki ( wąwozy)ciasne- nie zmieszą się obok siebie.
Wolę, żeby miały nawyk chodzenia za sobą.

I oczywiście nie mam nikogo drugiego, nie mówiąc już o trzecim. 🙂
guli A nie możesz jechać na kucyku a dużego w ręce mieć? Nie będzie długiej liny (więc bezpieczniej) bo akurat głowa dużego będzie koło Ciebie na kucu, sama mówisz ze mały chce być z przodu a duży za nim wiec dla nich też będzie łatwiej.
trzynastka   In love with the ordinary
01 grudnia 2009 17:46
koleżanka jeździła w teren z jednym koniem luzem.
Stajnie i tereny nie dzieliła żadna droga, żadne niebezpieczne miejsce a konie były na tyle zżyte, że ten luzem nie grzecznie biegał za/obok i nie wracał do stajni. 
ja też widziałam taki obrazek. sąsiad ma 2 konie, ślązaki do bryczki, przy czym jeden jest ujeżdżony. i tak czasami pomyka sobie po polach z drugim koniem luzem . ten drugi koń nie odstępował pierwszego na krok. ( ; bardzo przyjemy obrazek, choć nie wiem na ile rozsądny .
guli ja na Twoim miejscu  starałabym się wyszkolić małego tak żeby szedł przy kolanie , a lina na tyle długa żeby nie musiał zadzierać głowy.Tak jak z psem na smyczy przy nodze. U mnie też ulice wąskie i bez poboczy, ale nie odsuwam sie zbytnio samochodom bo jakby mogli to by mnie do rowu wepchnęli, a tak to muszą zwolnić a ja tez mam pole manewru. Ja często jeżdżę z moją młodą na luzaka, a jak jesteśmy już w bezpiecznym terenie to ją puszczam luzem i w tedy ona może sie wyszaleć. Jak ją potrzebuję złapac to przychodzi na zawołanie i zapinam uwiąz.
Cos mi jeszcze przyszło do głowy, moze głupie ale, nigdy nie wiadomo.Jak się przygotowuje klacze do pokazu ze źrebakami? Źrebaki idą zawsze przy łopatce matki i nie są uwiązane.
Ja kiedyś jak jeździłam na swoim ogrze na ogrodzonymi placu to kobyła za nami stępowała luzem.
ja też widziałam taki obrazek. sąsiad ma 2 konie, ślązaki do bryczki, przy czym jeden jest ujeżdżony. i tak czasami pomyka sobie po polach z drugim koniem luzem . ten drugi koń nie odstępował pierwszego na krok. ( ; bardzo przyjemy obrazek, choć nie wiem na ile rozsądny .


U mnie tez nie byłoby problemu, gdybym jechała na małym - duży  nie  odstapiłby nas na krok 😀

Ale już nie odwrotnie- kuc to wojowniczy ogier  ,mimo, ze wygląda na pluszaka.
Wychodzę z nimi luzem na nieogrodzone łąki, ale kuca mam na oku- łatek i tak nigdzie ani nie pójdzie ani nie zostanie sam.
A kuc swoim zwyczajem musi sprawdzić teren znacząc go po swojemu.

To tez byłoby do wytrzymania, ale już jego żarłocznosc- nie. 🏇

Jedynym wyjściem byłaby rzeczywiście jazda na nim, ale tego chyba  nie przeżyłabym.

Nie cierpię tego drobienia , czuję się okropnie siedząc prawie na ziemi i przy wsiadaniu zdarza mi  przelatywać  na drugą jego stronę, bo mi się koń skończył  🤔
I zdecydowanie jestem za stara na kucyka 🤬
🤣
. i tak czasami pomyka sobie po polach z drugim koniem luzem . ten drugi koń nie odstępował pierwszego na krok. ( ; bardzo przyjemy obrazek, choć nie wiem na ile rozsądny .


Przed takim puszczaniem koni luzem w terenie chciałabym przestrzec, zwłaszcza w terenach typowo rolniczych.

Znam przypadek (byłam naocznym świadkiem), który skończył się naprawde źle i tylko cudem koń przeżył (cudem w pełnym znaczeniu tego słowa).
Pola uprawne są pryskane nawet kilka razy w roku, a każdy koń tak puszczany popasie sie to tu to tam.

Znałam osobiście 5 koni, którym sie nie udało przeżyć po zjedzeniu opryskanych roślin, a nawet nie były puszczone luzem - po prostu dawniej jak jechało się końmi w pole to zostawialo sie konia przy miedzy, żeby mu sie nie nudziło to sie pasł - niektórym taki nawy został, wiec stracili konia. Teraz trzeba pilnować zwierzaka tak by nawet odrobine sie nie schylił by urwać trawy, bo w przeciwnym razie można mu już krzyżyk stawiać .
Rozwój rolnictwa nakazuje pryskać wszystko od wszystkiego, a pryskający nie czuje sie zobowiązany poinformować , że pryska, baaa nawet jak wieje i zapryska mi pół pola z trawa na siano to w ogóle go to nie obchodzi. 

Takze  takie tereny z "luźnym" koniem trzeba wybierać naprawde rozsądnie, gdzie na 200% wiadomo, że tam nikt nie mógł zastosować oprysku, albo bezmyslnego płukania opryskiwacza (takie bezmózgi też sie zdarzają).
Czasem sie zdarza, że jedzie z opryskiwaczem a za nim tylko ślad mokry zostaje i oprysk ląduje na ładnej trawie na polnej drodze.

O drogach asfaltowych czy torach kolejowych nie wspominam  😉, bo wiadomo, że koń luzem i szosa w pobliżu może sie skończyc tragicznie.
Ja jak na Oliwce jeździłam latem w teren to zostawiałam źrebaka w stajni jakoś nie mam przekonania by brać źrebaczka w teren a tym bardziej dorosłego konia choćby z tych powodów o których pisze JolantaG.Po za tym musze przejechać przez ruchliwą drogę a takie zasrańce lubią się wracać.
Wiwiana   szaman fanatyk
01 grudnia 2009 21:23
Prawda to, co Jolanta pisze - głąby pryskają wszystko wszystkim i nic ich nie obchodzi, że za miedzą koń się pasie.
Jednemu takiemu pokazałam kobyłę całą spryszczoną i rzekłam, że jeszcze jeden taki numer i się dowie ile rachunek od weta wynosi.
U mnie na szczęście nic nie pryskane 😀 Po prostu dziki teren.Bardzo sobie chwalę to że moja klaczka chodzi luzem.Wyrabia sobie super kondycję, równowagę i może się wyszaleć. Mieszkam w górach i teren jest dość trudny.Jak ją kupiłam pół roku temu to w ogóle nie umiała sie tu poruszać. Bała sie wielu rzeczy.Często nie umiała określić odległości, spadku terenu a o hamowaniu to juz nie było mowy. Co jakis czas sie wywracała. U poprzedniego własciciela miała do dyspozycji stajnię i padok -i tak od urodzenia czyli 2 lata.Wiec nie ma się czemu dziwić że otwarta przestrzeń była dla niej czymś nowym. Teraz jest z niej całkiem inny konik, nie boi sie juz samochodów, w terenie przeskakuje rowy, wchodzi do rzeki, przechodzi przez wąskie kładki, nie jest strachliwa i umie pięknie się ruszać.We wrzesniu poszła luzem na trzydniowy rajd i spisała sie super.Na wiosnę będzie zajeżdżana i jazda w terenie nie będzie juz dla niej nowością.
Ja nigdy bym źrebaka nie zostawiła w stajni (przy moich warunkach), u mnie klacz zawsze w tereny szła ze źrebolem, poniewaz taki konik zupełnie inaczej sie rozwija, ma silne serce i płuca, dobrze rozwinięte mięśnie.
To zdjęcia z moich terenów:




szarotka To już rozumiem, dlaczego Twoja myśli  😍 Mając takie warunki do rozwoju percepcji! Trzeba było od razu to pokazać - nie byłoby dyskusji  😁. Obłęd  😜. Zazdroszczę. Dobrze, że koniowate zdjęć nie studiują, bo mogłyby pokopać z zazdrości  😀iabeł:
W takie tereny , nieużytki mogłabym śmiało puszczać nawet kuca 😀

U mnie nie ma tak dobrze, dlatego pisałam o jego żarłoczności.

W górkach  są pola uprawne  i tylko trochę nieużytków
i wszędzie ozimina żadna pora roku nie jest bezpieczna 🙂

A już wiosna - to kuc ma wygodę, nawet nie musi schylać się.
Tu akurat nieużytki
Ach, ja zawsze się wściekam na te nieużytki , bo jest tak szaro i buro i wszędzie chaszcze. Tylko ja taka głupia jestem i mam zielone łąki 😉 Ale teraz wiem że to super, bo moge jeździc gdzie chcę i mam swobodę.

halo ta klacz na fotkach to dopiero zaczyna myśleć, bo prawdziwym końskim myslicielem to jest ten na którym siedzę , ale go nie widać. To on mi pomaga wychowywać niesforną młodzież i ma na nią dobry wpływ 😀
A ja Wam zazdroszczę tych łąk do galopowania, bo u mnie konisko to raczej nie ma się gdzie rozpędzić nawet.

guliprzechlapane jest z takim małym cwaniakiem, też takiego miałam i nieźle rozrabiał. A może by mu tak w tereny zakładać jakiś "kaganiec"żeby nie mógł jeść i skupił sie na podążaniu za Tobą. 😁
Aleście mnie natchnęły.  💃 Normalnie wątek mi z nieba spadł.

Mam konia po zabiegu usunięcia tłuszczaka z pleców. Chcę rekonwalescenta ruszać, żeby nie gnił w boksie, ale ileż to można na tej lonży? ( zwłaszcza, że ma to polegać na nudnym tuptaniu a nie na sensownej pracy)
Od łażenia z nim na spacery nogi mi w du.ę wchodzą.
A tu proszę jaki pomysł.
Zerżnęłam pomysł i jest super.

Mój dla odmiany nie chce iść obok tylko ustawia się na ogonem. W związku z tym jest mi trochę niewygodnie, mimo tego, że uwiąz jest stosunkowo długi. Lonży znów nie chcę brać,  by się nie poplątała między nogami.
Udało się i kłusować i podgalopować trochę.

Jak to fajnie mieć grzeczne konie !!  😉

my_karen   Connemara SeaHorse
04 grudnia 2009 12:55
szarotka ależ piękne tereny i przepiękny koń! No ale faktycznie, myslec musi sie konina nauczyć szybko...
tunrida no w tym przypadku rowiazanie super 🙂

My praktykowalismy takie 'ciąganie na uwiązach' dzien w dzien w Irlandii. Podczas wyjazdow zawsze zdarzyl sie ktos po raz pierwszy w siodle i od razu byl zapinany na uwiąz.
Oczywiscie to inny przypadek, ale pozwolilo mi to nabrac sporej wprawy i czesto gesto wyjezdzalismy na takie spacerki z ogonami, ktore z roznych wzgledow w treningu byc nie mogly.
Różnie bywalo, niektore wolaly byc za ogonem, ale wiekszosc zostawala grzecznie obok.
Zdarzalo sie nam ciągnąc 2, a czasem i 3 naraz, wiec trzeba bylo dobrze panowac nad linkami w rekach 😜

Do tego każdego dnia odprowadzalismy konie na pastwiska, bylo kilka pastwisk w roznych odleglosciach, od 1km do 5km od stajni,
w zaleznosci, czy dane konie w danym dniu pracowaly jechalo sie wolniej lub np cala trase klusem w ramach treningu.
Irlandzkie coby sa tak cudownie grzeczne i nigdy na złośc nie zrobia,  💘 nawet nie marze, ze moj wlasny szkap kiedys tak grzecznie bedzie chodzil  🤦
Niestety nie znalazlam lepszego zdjecia 🤔 :

A ja to przerabiałam w wakacje...
My również ćwiczymy jazdę synchroniczną  😀





idzie nam coraz lepiej  😀iabeł:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się