Agnieszka Soszyńska

Karmel i ja

Konto zarejstrowane: 07 czerwca 2012

Najnowsze posty użytkownika:

koniarz neurolog/neurochirurg okolice Warszawy?
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 04 maja 2016 o 18:07
dzięki za namiary 🙂 
koniarz neurolog/neurochirurg okolice Warszawy?
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 30 kwietnia 2016 o 05:44

znacie kogoś?

mam za sobą dwie konsultacje u lekarzy (sypnął się kręgosłup) ale poza ogólnikami na żadnej nie zadałam konkretnych pytań dotyczących dalszej jazdy konnej.

Wszelkie próby rozmowy z fachowcami od kręgosłupa zakończyłam kiedy fizjoterapeuta wydał dość kategoryczną opinię na podstawie własnych wrażeń: "nigdy nie jeździłem ale widziałem: jazda konna za bardzo trzęsie... ". Uświadomiłam sobie w tym momencie, że większość fizjoterapeutów i lekarzy będzie w stanie wydać swoją opinię wyłącznie w oparciu o wpojony na studiach dogmat lub subiektywne wrażenia. Żadna z tych opcji mnie nie interesuje.

Domyślacie się co zakaz jazdy konnej oznacza dla kogoś, kto zaraził się jeździectwem. "Nie" bo "nie" to za mało żeby mnie przekonać. Z drugiej strony nikt nie jest zainteresowany potencjalnym kalectwem, więc pytania chcę zadać osobie, która wie o czym mówi na obu polach: medycznym i jeździeckim.

Przede mną kilka ważnych decyzji a każda z nich może nieść inne skutki w tym temacie. Byłabym wdzięczna za namiary na fachowców - jeśli je macie.

Pozdrawiam

Gdzie nad morze?
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 10 czerwca 2013 o 16:46
ODKURZAM WĄTEK

dziś rano dostałam zadanie bojowe od rodzinki: zorganizować pobyt nad morzem 18-24 lipiec'13, jeśli się uda to nie więcej niż 50 km od Trójmiasta. Żeby przeżyć ten wyjazd w zdrowiu psychicznym(nie przepadam(y) za tłumami, smażeniem pupci na plaży i nocnym życiem dyskotekowym - generalnie wiejska baba ze mnie z wyboru i zamiłowań) muszę mieć zacisznie, sielsko i z końmi. Niestety na czworo uczestników tylko ja jeżdżę konno więc dochodzi do tego warunek: NIEDALEKO NAD MORZE (obstawiam tak do 2-2,5 km).

Przefiskałam internet na wszelkie sposoby. Apel do koniar nadmorskich: proszę pomóżcie! 

Znacie może jakąś sensowną agroturystykę?
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 08 lutego 2013 o 13:02
brzezinka - szacunek dla  Pani Fotograf... nie tylko za zaspy: za oko 😉

ja jakoś w tygodniu zebrałam się w sobie i skleciłam filmik z filmików - mam nadzieję że to pod kategorię podpada i nie zaliczam właśnie wpadki 😉  litości  u moderatorów upraszam jakby co 😉

ale "zdjęcia" tym razem nie zimowe, bo zima to za oknem... wystarczy zerknąć za szybę 😉  te to  jeszcze z majowych klimatów.

chwalę się :



oskara za to nie dostanę ale wspomnienia super 😉  no i wczoraj  zaplanowaliśmy maj 2013 😉)))) no nie dało się inaczej po wspominkach tego typu..


Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 09 sierpnia 2012 o 13:15
a kysz????  😀iabeł: hedonistka a Twoje foto to co???  echhhh... 

cudo... piękne ......... niniejszym obwieszczam, że ZAZDRASZCZAM  👍

EDIT: moje zdjęcia są "moje" w sensie bycia na nich. Trzeba oddać sprawiedliwość: wielkie dzięki Tym, którzy staja po drugiej stronie obiektywu i wszelkie te cuda upamiętniają. W moim przypadku to Asia K., która podobno czasem tu zgląda więc jeśli widzi to WIELKIE DZIĘKI :kwiatek:
Cierpi dziewczyna bo jako jedyna z naszego grona rekreantów potrafi w pełnym galopie cykać foty i nagrywać filmy - efekt taki że wciąz jest obarczana aparatem i sama wraca z trzema fotkami na krzyż  😡
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 09 sierpnia 2012 o 11:23
to tylko dodatek co już całą serią wrzuciałam na str 189 tego wątku 😉

po prostu jestem na etapie śledzenia revoltowych fotek z terenów, przeglądania zdjęć i planowania następnego wyjazdu... to i wrzucam tutaj moje perełki przy okazji 😉
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 09 sierpnia 2012 o 11:07
odkopane z majowego wyjazdu

zachód słońca, sielsko-anielsko, nostalgicznie...  tęsknię

prezent dla koniary
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 31 lipca 2012 o 18:56
mogę przynajmniej dostać na PW informację o co chodzi? podwójne konto? może i nie jestem biegła w te klocki jecśli chodzi o internet ale strzałów w stopę nie uprawiam!

jeśli będę chciała robić tego typu marketing to nie będę się podpisywała z imienia i nazwiska. Wystawiam ogłoszenia, szukam klienteli, śledzę wątki, wysłałam PW do dziewczyny z moim linkiem ale to chyba nie jest pogwałceniem zasad?  


EDIT:

wyjaśnienie się należy i tym samym zamieszczam:

Jak napisałam na PW do katiji: pomysł z dublowaniem konta w moim otoczeniu padł. I moje konto, co ustaliłam, jest de facto zdublowane Nie mam zamiaru nikogo przekonywać do niewinności bo wyrok i tak jak widzę zapadł, szczegóły i tłumaczenia nie są istotne. Za to zemsta na bliskim mi "specjaliście od marketingu" w opracowaniu, zatwierdzona zostanie na zimno.
Ponieważ jednak w tej chwili mam pewne trudności z wyegzekwowaniem dostępu do drugiego konta bez pomocy moderatora chwilowo nie mam możliwości wywalenia tejże wątpliwej reklamy. Może Katija zaradzi.

A teraz kilka słów: mam 36 lat więc nastolatką już dawno nie jestem; na re-voltę zaglądam od zdaje się jakichś dwóch lat i nieraz widziałam jak są namierzani handlarze;  jak myślę mam przynajmniej przeciętny poziom inteligencji który uzbraja mnie w instynkt samozachowawczy, znam trzy użytkowniczki re-volty w tym jedną osobiście i "na żywo", które takąże "reklamę" mogłyby pociągnąć dla mnie w sposób przemyślany i nie do wyśledzenia gdybym takiej potrzebowała (kurcze: żebym ja przynajmniej taką wymyśliła!). To z czym się ogłaszam nie jest dla mnie źródłem utrzymania tylko realizacją moich pasji - nie mam ciśnienia na kasę z tego tytułu bo póki co pracuję na życie na etacie. Moim błędem okazało się zlekceważenie głupiego pomysłu zamiast oprotestować głośno i dobitnie i owszem - jak ma być ban to będzie; i tak nie przebije on tego co czuję teraz bo już dawno się tak nie WSTYDZIŁAM, bo w gierkę sama dałam się wciągnąć prowadzona za rączkę... człowiek uczy się całe życie...

więc tak  - debil to dobre słowo.... ale przeczytałam tu już sporo i chyba cokolwiek napiszę i tak psu na budę.

EDIT2
miałam poprzestać na powyższym ale żeby nie było, że jestem tu wyłącznie dla reklamy wywaliłam ogłoszenie, wywaliłam z profilu stronę internetową. Znam teksty i tekściki w takich sytuacjach więc uprzedzam: jeśli MODERATOR sobie zażyczy dane te wrócą na miejsce bo o "ucieczkę" nie dam się posądzić... To za co zostałam już osądzona i ścięta wystarczy...

EDIT3

fota została usunięta; jak wyżej napisałam - jeśli moderator będzie miał wątpliwości czy powinna była zniknąć proszę o PW.
Uchwycić chwilę
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 31 lipca 2012 o 11:59
ten temat zmusił mnie do przejrzenia archiwum zdjęć 😉

dwa lata temu, jedna z moich pierwszych lekcji jazdy konnej - nie pamiętam która ale plasuje się jakoś w drugiej dziesiątce moich obecności na padoku 😉 mój lot udokumentował ze stoickim spokojem Małżonek: chwała mu za to bo nawet w Świecie Koni fotkę swego czasu docenili 😉 



Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 30 lipca 2012 o 09:34
Time - to pierwsze zdjęcie jest genialne: te dwa uśmiechy ... powalają 😉
Laicy o koniach
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 27 lipca 2012 o 14:51
hi hi  🤣

z opowieści dziwnej treści.... robimy sobie imprezkę z instruktorkami po jazdach no i im więcej wina tym lepsze kawałki..... zdążyłam skojarzyć opowiadanie Asi, które z powodu lekkiej pomroczności w tamtym momencie pewnie nieco sparafrazuję:

Asia prowadzi jazdy, na padoku dwóch facetów i dziewczyna; wszyscy mocno początkujący. Jedno okrażenie: kuc dziewczyny wchodzi do środka....

Asia: wypchnij go na ścieżkę....
Dziewczyna: nie mogę....
Asia: jak nie reaguje na łydkę uderz go lekko bacikiem
Dziewczyna: muuuszęęęę????


Sytuacja się powtarza, koń włazi do środka drugi, trzeci raz... Asia już lekko podirytowana.... Faceci się gapią jak dziewczę walczy z konisiem próbując kłusować po ścieżce...

Asia: no weź go walnij... widzisz że  Cię olewa.... nie musisz go od razu lać bez pamięci, pokaż mu kto tu rządzi...
Dziewczyna (prawie z płaczem): ...  🙁 ale ja nie lubię walić koni....

🤔

Biedne dziewczę.... faceci mało z koni nie pospadali  😜
Laicy o koniach
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 26 lipca 2012 o 20:20
o mamo... ale ubaw... siedzę i ryczę...


przypomniałam sobie...

Mój mąż nie jeżdżący. Czasem jednak towarzyszący - z musu raczej niż miłości, ale bywa... no i kiedyś jesteśmy w kilka koni na padoku, zrobiliśmy kilka kółek, pada hasło "podciągamy popręgi"... Jako że stary właśnie bezrobotny, ziewający stał i  PACZAŁ poprosiłam żeby podszedł i mi pomógł...  Miły jest więc zaraz się zjawił ale z zakłopotaniem przyznał, że nie wie co robić... lekko zaaferowana już kombinacjami przy zapięciu niewiele myśląc rzuciłam:


JA BĘDĘ CIĄGNĄĆ A TY CELUJ W DZIURKĘ

zapadła cisza... spojrzałam na chłopa...  zobaczyłam minę w ten deseń:  😲    😜  🏇

... i dopiero się skapowałam ....


edit: literówka
Laicy o koniach
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 26 lipca 2012 o 15:51
JA dwa lata temu:

przyszłam na pierwszą w życiu jazdę, Instruktorka wykłada krótko tzw BHP, prezentuje jak się konia czyści, zaprezentowała, machnęła ze trzy razy, po czym wręczyła mi szczotkę i pobiegła coś tam dzieciakom pomagać. W końcu można zostawić trzydziestoczteroletnią babę z największym miśkiem w stajni ... Wraca po jakichś pięciu minutach i widzi że stoję bez ruchu tak jak mnie zostawiła

INSTRUKTORKA: co jest ? czemu nie czyścisz?
JA: bo on się na mnie.... PATRZY....


🏇

Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 24 lipca 2012 o 06:22
kobiety górą  🏇

a poważnie:

mimo wszystko mam wielki szacun dla tych Panów bo ten wyjazd (chociaż bardzo krótki) nie był lekki ze względu na pogodę dnia pierwszego i długość trasy. Mogli zgrywać macho przed laskami ale przyznali się do "słabości".  👍

koni nie "uszkodzili" a pozostała nauczka  🤬 - do rajdu trzeba się PRZYGOTOWAĆ
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 23 lipca 2012 o 05:30
dwóch mężczyzn wymiękło, przesiedli się do samochodu 😉 no i luzaki szły do stajni 😉

jak zdarzy się kontuzja/obtarcie/cokolwiek to zmiennik bukmanką dojeżdża. Ale np ostatnio jeden chłopak dojeżdżał w trakcie rajdu to wzięliśmy luzaka w trasę...  bo akurat trafił się konik, którego całe stado toleruje. Ale to nie jest standard tylko wyjątki 😉
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 22 lipca 2012 o 19:46
oups; sorry... już się poprawiam i minimalizuję

my wynajmujemy koniki u organizatora.Czasem kiedy żałuję, że nie mogę mieć swojego konia stwierdzam, że w takiej sytuacji jak rajd mam większą swobodę ...to takie samopocieszanie na zasadzie "nie ma tego złego...."
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 22 lipca 2012 o 18:47
zaraz spróbuję sklecić jakąś galerię 😉 a tymczasem jeśli ktoś lubi oglądać filmiki to z październikowego rajdu mamy małą pamiątkę tutaj:


my jeździmy od 2 do 5 dni ale są też dłuższe

Ja jestem weekendowy rekreant, więc zwykle piątego dnia po południu mój tyłek mówi DOŚĆ! 😉

edit:przypomniałam sobie że weekend też kiedyś załapaliśmy

edit2:  najładniejsze dwie foty już dałam wcześniej więc nie jest łatwo wybrać 😉  wrzucam foty jak leci, nie tylko krajobrazy 😉

edit3: hamuję nadmierny zapał i redukuję ilość zdjęć do regulaminowych 10ciu  😡




co tam pogoda 😉 i tak jest cudnie:




czasem bywa też słonecznie 😉




mój Halny zgubił podkowę,żaden problem 😉 kucie na popasie 😉





Basior/maruder... 😉



Góry Słonne




sklejka galopów






galop po bieszczadzkich łąkach - bezcenne 😉




jesiennie



przez San (jedna z wielu przepraw)





gdzieś w lesie (lasy są tam cuuudne, a galop taką ścieżką wspaniały, szczególnie jak się trafi po drodze zwalone drzewko -  a trafia się nie raz  :emoty327🙂


Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 22 lipca 2012 o 17:22
wysłane 😉 polecam.... to jest nie do opisania i nie do oddania na zdjęciach... konie jak marzenie, jazda z galopami gdzie się da.... Poza tym organizator z poczuciem humoru i wyczuciem chwili 😉

np ostatnio podobała mi się spontaniczna pogoń za lisem na łące.... prędkość wyciskała łzy z oczu 😉 przynajmniej mi 😉 a może to wzruszenie? bo czasem serducho mało nie pęknie z radości 😉

na jednym z wyjazdów mieliśmy też gratis galop z sarnami z 500 m... Koniki oaza spokoju, równy galop a na obu stronach razem z nami pędzą sarny.... coś pięknego.....

albo jelenie... jesienią wielkie rogacze, wiosną łanie.... - nie, nie galopują z nami😉 czasem łaskawie pozwolą się pooglądać 😉

ufff... rozgadałam się... wybaczcie... ale ostatnio byłam w maju i już nie mogę się września doczekać....




edit: uściśliłam wypowiedź 😉
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 22 lipca 2012 o 17:11
Zorganizowany... nie wiem czy zasady pozwalają na reklamę - jakby co mogę na PW podać namiary na DOSKONAŁEGO organizatora 😉

nie mam swojego konia..... chociaż właściwie.... jeden szkółkowy ukochany jak własny więc troszkę konia mam 😉
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 22 lipca 2012 o 16:58
podoba mi się ten wątek 😉 śliczne fotki tu wstawiacie 😉


nie oprę się i też się pochwalę, chociaż w teren to ja właściwie tylko na rajdy jeżdżę... Góry Słonne i Bieszczady... Poniżej mała próbka z poprzedniego roku, bo teraz to już nikomu się nie chce robić zdjęć 😉






]

edit: oups ... nie wchodzą mi zdjęcia...
edit2 : weszły 😉
sklepy internetowe
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 20 lipca 2012 o 12:44
po kilku transakcjach z przyjemnościa dołączam się do pochwał powyżej i polecam sklep gnl.pl

Ani razu nie zawiedli, kontakt idealny, doradzają i odpowiadaja na najdziwniejsze pytania 😉
Wypadek dorozki w Poznaniu
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 16 lipca 2012 o 15:36
fakt, o wszystkim się nie da... ale o tym mogliby choć słówko więcej... bo konnych przyrasta a i zagęszczenie dróg coraz większe....

😜 Marzenia.... te duże i te maleńkie.....  🏇 

Wypadek dorozki w Poznaniu
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 16 lipca 2012 o 15:03
oki - w mieście.... ale prawko jest na całość; nie tylko na miasto 😉

jeżdżę teraz dość często w Bieszczady - niby w teren, głusza, ale nie ma zmiłuj się: czasem trzeba przeciąć drogę... i od razu widać, że zaledwie odsetek kierowców zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa: to są Ci, którzy się zatrzymują i przepuszczają nas przez drogę.... margines... ale margines pozytywny 😉
Wypadek dorozki w Poznaniu
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 16 lipca 2012 o 14:51
Ja wobec koni w miescie w sumie nic nie mam, jednak mysle, ze powinnismy pamietac, ze jakies 75% kierowcow to laicy jezdzieccy...


zgadzam się z Ikarina; niejeżdżących wiedza o koniach jest poniżej zera, bo oprócz zerowej wiedzy dochodzi zespół fałszywych wyobrażeń (każdy koniś jest kochany, każdy koniś pod jeźdźcem to koń ujeżdżony więc nic się stać nie może, itp ....) rodem z romantycznych opowiadań i przesłodzonych westernów...

Nie wiem czy moja wypowiedź może być uznana jako "na temat"; powiedzmy, że to mała dygresja:

Mam już za sobą podwójną osiemnastkę i dopiero dwa lata nauki jazdy konnej za sobą. Zanim trafiłam do stajni zrobiłam dwa prawka (A i B) a podczas kursów jedyne co dowiedziałam sie o koniach to że mijając je należy zachowac bezpieczny odstęp. Wiedza, która kiedyś dotyczyła codzienności a którą obecnie niektórzy koniarze niemalże wysysają z mlekiem matki , albo nabywają ją od dziecka w moim przypadku przyszła dopiero z doświadczeniami jeździeckimi, czyli straszliwie niedawno... Wiem bo pamiętam jak przeciętny kierowca postrzega konia: jak półmaszynę... stwarzającą zagrożenie jeśli "zerwie się z łańcucha" (wylazł z łąki... łazi po poboczu....) a całkowicie kontrolowaną w obecności człowieka.
Koń się płoszy? dowiedziałam się na koniu....  koń może być nieobliczalny? dowiedziałam się jak już się wczytałam w temat, kiedy zaczął mnie osobiście dotyczyć... itd.... itp...

NIKT NIE UCZY O KONIACH jeśli nie pójdziesz do szkółki jeździeckiej...  Mieszczuch (taki jakim byłam ja sama do niedawna) nigdy nie wpadnie na to, że jak mijasz konia to musisz uważać za siebie, za konia, za jeźdźca, i najlepiej za innych nieświadomych uczestników ruchu... ileż razy (TERAZ!) łapię się za głowę kiedy mijam pobliską stajnię, widzę wracających z treningu jeźdźców a kierowca z naprzeciwka radośnie naciska klakson bo koniki jadą: a nóż się któryś obejrzy i dzieci lepiej go zobaczą..... Ile razy przejeżdżając przez wieś stawałam z dzieckiem przy padokach żeby mógł konisia pogłaskać; na szczęście nic się nie stało ale dopiero teraz wiem, że nie każdy koniś poprzestanie na obwąchaniu dziecinnej rączki; że to nie pluszowy misiaczek rozmiaru XXL.... a w ogóle że nie lezie się do cudzego konia jak do swego i nie karmi trawą spod płota.....

Może nie uczą bo uznali konie za przeszłość. Szkoda, bo to nieprawda, o czym wiemy: jeździectwo się rozwija, spotykamy coraz częściej konie nawet my mieszczuchy: na drodze, po drodze, na piknikach, imprezach.... 

Ale wracając do kierowców: cóż, może nie uważałam na wykładzie ale jedyne co przez lata miałam zakodowane nt koni jako kierowca  to: MIJAJ W ODLEGŁOŚCI CO NAJMNIEJ 1,5m... czy jakoś tak.... nic więcej... a to troszkę/ciut mało.....
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 12 lipca 2012 o 08:13
Witam,

mam nadzieję że nie powielę wątku ale obszukałam jak się dało i nie znalazłam...

mam zagwozdkę: nie mieszkam przy stajni, będę tam dopiero w ciągu najbliższych 2 tygodni a mam wszystko żeby uszyć czaprak (wszechstronny) dla mojego ulubionego szkółkowego łobuza, wg wskazówek z tutejszego forum. Postanowiłam zacząć od uszycia pikówki, z której wg starego czapraka wykroję potrzebny kształt, ale....

nie chcę tego odwlekać o dwa tygodnie a nie wiem jakiego wymiaru prostokąt pikówki jest potrzebny, żeby nie był później zbyt mały ...  poradźcie... mam płachtę materiału i gąbkę na powierzchnię 1,5x2m a tego nijak się nie da przepikować w całości na domowej maszynie.... muszę z tego uciąć sensowny "kawałek". Może ktoś mi podpowiedzieć jakiego wymiaru się trzymać?

A może ktoś może udostępnić wykrój?
Jazda w toczku czy bez?
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 30 czerwca 2012 o 20:13
Chyba już wszystkie swoje czarne wizje opisałam, sama będę jeździła w kasku

ALE......

Byłabym nieuczciwa gdybym nie przyznała, że wizja jazdy baz kasku, na luzie, swobodnej, w pełnej harmonii i zaufaniu jest kusząca.... to takie...ROMANTYCZNE (?). Taki ideał... daleka jestem od opinii, że to tylko lans i troska o kudły. Bawiąc się z moim psem nie zakładam mu kagańca, chociaż co raz słychać o tym,że taki a taki pogryzł właściciela... Może to głupie porównanie... pies nie koń itd....

I tu celny strzał Kasztanki jest na miejscu..... ten o seksie 😉 Z kolei Julie też nie gada od rzeczy... Mój wybór jest prosty: nie mam własnego konia, każdy - nawet najbardziej kochany   - nigdy nie będzie ze mną związany w sposób w jaki dziewczyny z tego forum związane są ze swoimi wierzchowcami (nie twierdzę że z miłości nie poniesie - chodzi o to, że dziewczyny widzą więcej i są w stanie reagować szybciej i pewniej w takim "związku"😉... Nie muszę specjalnie się gimnastykować umysłowo żeby podjąć decyzję...

Jeśli kogoś kochasz to czasem trudno się powstrzymać żeby nie pójść na całość bez względu na konsekwencje 😉  Szczerze: w sytuacji opisanej przez Julie, na własnym koniu, przy względnie przewidywalnej sytuacji..... też bym pewnie tego kasku nie założyła  🤬


Jazda w toczku czy bez?
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 30 czerwca 2012 o 19:23
Poprawię się  😜


nie jestem bywalczynią forum  -- troszkę to dla mnie jest nowe; pokolenie też nie to, które ma to we krwi....  :kwiatek:
No-ale zaraz pewnie oberwę że gadam nie na temat 😉



Julie - ależ ja nie atakuję Twojego męża.... wiem - jeździ w pasach i w kasku...
ja się nie zgadzam z jego poglądem i podważam go... Łeb rozwali swój...ale przeczytaj to co napisałam, może zamotałam ale chodziło mi o jedno:

(Gdyby) ta gałąź była grubsza, (gdybym) jechała bez kasku i straciła przytomność, nie miałabym szans na próby opanowania wierzchowca a już na pewno po tym jak się opanował zostałby bez kontroli.... koń (mógłby) galopować dalej i wbiec na ruchliwą drogę i (mógłby) zrobić krzywdę sobie lub spowodować poważny wypadek z udziałem innych....

To co w nawiasie to ta "odrobina" wyobraźni, o której pisałam... gdyby, mógłby, prawdopodobnie... wiem brzmi jak wydumana bajka... ale nie niemożliwa... dlatego nie ma pewności czy przez łańcuch zdarzeń kask nie ratuje i jeźdźca, i konia i osób postronnych.... nie ma tej pewności że ryzykujesz tylko swoje zdrowie


A poza tym..... teraz będzie z grubej rury i po serduchu, na bogato: Twój Mąż na pewno nie skrzywdziłby nikogo rozwalając łeb na tym drzewie??? nikogo??? Gdyby mój się wyprawił do aniołków przez głupotę skrzywdziłby co najmniej mnie i naszego syna..
Ale błagam: nie linczuj  :kwiatek: ... wiem - on w kasku, i w pasach, myśli o rodzinie.... POGLĄD! tylko to omawiamy 😉
Jazda w toczku czy bez?
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 30 czerwca 2012 o 19:14
oups- sorry...  😡

jakoś to cytowanie kiepsko mi idzie
Poprawione.....  :kwiatek:
edytowanie postow tez ci kiepsko idzie  😤
Jazda w toczku czy bez?
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 30 czerwca 2012 o 19:07
Jadąc bez kasku nie jesteśmy  zagrożeniem dla nikogo oprócz siebie.

czyżby?

hmmm.. ruszmy głową... troszku wyobraźni... troszku z własnych doświadczeń...

piękny teren, stawy, grobla, łabędzie... wkurzony samiec atakuje naszą grupkę odganiając nas od małżonki wysiadującej pisklęta... co robią nasze powyścigowe folbluty??? oddalają się w zorganizowanym pośpiechu, niekoniecznie zważając na to co mają na grzbiecie i którędy toto coś poniosą. Las podrodze, gałęzie są twarde, oberwać w łeb nietrudno. Oberwiesz w kask - zadzwoni ci w uszach, zostajesz i próbujesz przynajmniej opanować konia, w końcu się zatrzyma; oberwiesz w goły łepek - ogarnie Cię być może pomroczność jasna....

A co zrobi koń? Zatrzyma się i poczeka żebyś pozbierał się z gleby? Czy poleci dalej na łeb na szyję być może robiąc krzywdę sobie lub komuś?

Wydumane? niekoniecznie - w łeb oberwałam, kask zamortyzował, koń w końcu się poddał i zatrzymał... 200 m od ruchliwej drogi...

Nooo... zawsze można powiedzieć że mogłam oberwać bez kasku i też nie od razu tracić przytomność.... ano  mogłam... ano pewnie bym nawet nie straciła... Ale czy na pewno Twoje twierdzenie jest słuszne? Moim zdaniem nigdy nie możesz być tego pewien



Jazda w toczku czy bez?
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 30 czerwca 2012 o 18:07
😂 jazda bez kasku jak seks bez prezerwatywy  👍

doooobre! obrazowo i w dziesiątkę
Jazda w toczku czy bez?
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 30 czerwca 2012 o 17:33
]

No niestety Perszeron, czytam to po raz drugi i MUSZĘ skomentować chociaż nie o pasach tu rzecz:

Dachowałeś kiedyś?

Ja tak - trzykrotny koziołek.... lądowanie na dachu.... ludzie, którzy wyskoczyli nam na pomoc stwierdzili że będą trupy wyciągać... po co ten obrazek przytaczam???  nie po to żeby się "chwalić" tylko żebyś wiedział że wiem o czym piszę

Uruchom wyobraźnię: co się dzieje z człowiekiem,który nie zapiął pasów w takiej sytuacji???? Otóż lata po samochodzie jak samotne gacie w pralce!
I co robi swoim zapiętym w pasy dzieciom??? Zabija je - bo do elastyczności i lekkości wspomnianych gaci mu daleko... zabija lub okalecza swoim miotającym się ciałem...

Po to są przepisy i obowiązki (pasy, kaski na koniach) ; żeby ludzie, którym brak wyobraźni albo doświadczenia nie krzywdzili innych.  Sztuką jest korzystać z cudzych doświadczeń na swoją korzyść i uczyć się na błędach innych ludzi, nie swoich. Ale ludzie są jak konie: jednego skuszą cuksy, innym potrzeba bata . I prawo to właśnie bat: nie ma dowolności tam gdzie cudza głupota może Cię pozbawić życia lub zdrowia.
Jazda w toczku czy bez?
autor: Agnieszka Soszyńska dnia 30 czerwca 2012 o 13:14
Perszeron
(...)
Słyszałam kiedyś jego butne słowa - "odwalcie się, moje życie - moja sprawa", a teraz patrzę jak ojciec nosi go do kibla (mieszkanie mają małe, nieprzystosowane dla inwalidy) i szlag mnie trafia. Nie odczuwam współczucia dla "dziwaka".
Takie odczucia są zarezerwowane dla jego rodziców.
W stosunku do "dziwaka" czuję jedynie wszechogarniającą złość. Mam ochotę czasem przywalić mu w ten durny, bezmyślny łeb.
Myślicie, że skrzywdził jedynie siebie ???




to niestety wielka prawda...

Jako typowa "niedzielna rekreantka" jeżdżę w kasku i nigdy nie poddaję w wątpliwość zaleceń instruktorki - trzeba i już. No ale jak to bywa: zakazany owoc kusi....

Spróbowałam - w terenie, na rajdzie... Głupota? pewnie tak... brak wyobraźni??? ooo!!! co to to nie... wyobraźnia pracowała: non stop 😉 efekt? przekonanie, że po cholerę mi ten dodatkowy stres? Cóż z tego, że przez kask nie ma wiatru we włosach?

w kasku słońce to samo, łąka taka sama, zapachy równie upajające... koniś tak samo kochany a galop równie ekscytujący... 🙂

tak tylko sobie poczytałam i wychodzi na to że chyba czas kupić nowy kask... po zimowym baranie z długim lotem i lądowaniem centralnie na plecach (z konika rekreacyjnego, dla dzieci, spokojnego i bezproblemowego) coś mi w nim grzechocze 😉